TWÓJ KOKPIT
0

Epizod III: Zemsta Sithów :: Newsy

NEWSY (986) TEKSTY (50)

<< POPRZEDNIA     NASTĘPNA >>

„Ostatni Jedi” najlepszym filmem sagi

2018-10-15 17:57:15

Serwis Rotten Tomatoes przygotował listę 110 najlepszych filmów SF wszechczasów. Tym razem jednak nie była to zwykła lista redakcyjna, a prezentacja nowego algorytmu, który w pewien sposób rewiduje recenzentów, wykluczając choćby potencjalne rosyjskie boty, oraz skaluje oceny. Pełna lista znajduje się tutaj. Filmem wszechczasów został „Mad Max: Na drodze gniewu”.

„Ostatni Jedi” wylądował na 6 pozycji, stając się jednocześnie najwyżej ocenianą częścią „Gwiezdnych Wojen”. Krytycy ocenili go na 91%, widzowie na 45 %, nowy, zrewidowany algorytm dał filmowi 108,691 %. W ocenie słownej redakcja podkreśla, że „Ostatni Jedi” bardzo dobrze honoruje bogate dziedzictwo sagi, jednocześnie dodając do niej coś nowego. Podkreśla też emocjonalność filmu Johnsona.

Na 7 miejscu uplasowało się „Przebudzenie Mocy” (krytycy: 93%, publiczność: 87%, nowy algorytm: 108,395%). Tu podkreślono, że film umiejętnie wprowadza nowych bohaterów i wraca do starych. Doskonale oddaje dawną chwałę sagi, dodając jej nowej energii.

„Nowa nadzieja” znalazła się dopiero na 11 miejscu (krytycy: 93%, publiczność: 96%, nowy algorytm: 105,108 %). „Imperium kontratakuje” na 14 (krytycy: 95%, publiczność: 97%, nowy algorytm: 104,166%).

Na miejscu 37 mamy „Łotra 1” (krytycy: 85%, publiczność: 86%, nowy algorytm: 100,657%). Na 76 miejscu uplasował się „Han Solo” (krytycy: 70%, publiczność: 64%, nowy algorytm: 90,943%). „Zemsta Sithów” jest na 79 pozycji (krytycy: 79%, publiczność: 65%, nowy algorytm: 88,778%). Obecność sagi na liście zamyka „Powrót Jedi” na pozycji 81 (krytycy: 80%, publiczność: 94%, nowy algorytm: 88,551%).

„Atak klonów” (krytycy: 66%, publiczność: 56%) i „Mroczne widmo” (krytycy: 55%, publiczność: 59%) nie znalazły się na liście.

A Waszym zdaniem, który z filmów jest najlepszy? Taką dyskusję od lat prowadzimy na forum.
KOMENTARZE (88)

Tydzień animacji: Szanse na emisję „Detours”?

2018-09-29 08:42:04



Nie wszystkie pomysły Lucasfilmu wychodzą poza stadium konceptu. Wiemy o tym dość dobrze. Jeśli chodzi o animacje warto wspomnieć o dwóch rzeczach. Pierwszym z nich był luźny pomysł George’a Lucasa, by po „Mrocznym widmie” wydać film dedykowany na rynek VHS czy rodzący się wówczas DVD z Jar Jarem. Miała to być animacja dla najmłodszych. Jednak poza wstępnym pomysłem nic takiego nie zaistniało. Z czasem „Wielka przygoda Jar Jara” stała się formą powracającego żartu (np. jako tytuł Epizodu II).

Serial o zabawkach



Druga taka niezrealizowana animacja to nienazwany serial o którym mówiono już po premierze „The Clone Wars”. Podobnie jak w przypadku „Wojen klonów” Tartakovsky’ego pewnym inicjatorem powstania była firma Hasbro, która chciała promować swoją serię Galactic Heroes. Zamysł był taki, by była to animacja, niekanoniczna, za to bardziej humorystyczna. Nie została jednak ostatecznie zrealizowana. Pisaliśmy o niej kilka razy, ostatnio tutaj.



Serial komediowy



Natomiast pomysł, by zrobić coś humorystycznego ewoluował. Pomogły mu w tym takie dzieła jak „Family Guy” czy „Robot Chicken”, które zaczęły parodiować sagę. Lucasowi bardzo się to spodobało, więc ostatecznie połączył oba pomysły i chciał mieć własny serial komediowy. Nie ograniczony w żaden sposób kanonem, czasem, a jednocześnie czerpiący mocno z „Gwiezdnych Wojen”.

Do współpracy zaprosił Setha Greena i Matthew Senreicha. Ci zaś dość szybko zebrali ekipę i powstało „Detours”. Tym razem udało się wyjść poza pomysł, koncept czy wstępną animację. Jedynym problemem było to, że Lucas bardzo lubi robić rzeczy po swojemu. Uznał, że wpierw zrobi serial, a dopiero potem zastanowi się komu go sprzedać. W grę wchodziło albo Cartoon Network, albo nawet coś w stylu Comedy Central. W każdym razie tym razem animacja była skierowana do starszego odbiorcy.

Stan obecny i nadzieja na przyszłość



Pierwszy sezon „Detours” został ukończony. Zwiastun się pojawił, panel na Celebration także rozgrzał oczekiwania. Jednak kwestia targetu sprawiła, że wraz z przejęciem przez Disneya Lucasfilmu serial ten, podobnie jak i konwersję 3D epizodów uznano raczej za fanaberię Lucasa, a nie pomysł na realny biznes. Obie rzeczy zawieszono. Według Greena skończono do tego czasu 39 odcinków, zaś scenariusze do 62 kolejnych zostały przygotowane.



„Atak klonów” i „Zemstę Sithów” w 3D pokazano przy okazji Celebration. Jak wygląda kwestia klasycznej trylogii w 3D w ogóle nie wiadomo. Wiemy jedynie, że „Nowa nadzieja” została skonwertowana do 4K (nad pozostałymi filmami pracę pewnie trwają). A „Detours”? Ma podstawowy problem, nie jest dedykowany dla tej publiczności co „Fineasz i Ferb”, którzy także parodiują Star Wars. Disneyowi własna konkurencja nie była potrzebna. Druga sprawa, to pytanie na ile „Detours” wpasowuje się w profil Disney XD.

Serial wiec został odłożony na półkę, do czasu, aż ktoś w Lucasfilmie wymyśli co z nim zrobić i w jakiej formie go sprzedawać. Oficjalnie była mowa, że zawieszono go na czas produkcji nowej trylogii. Ta zaś zmierza ku końcowi.

Natomiast jest jeszcze szansa na „Detours”, a mianowicie nowa platforma streamingowa Disneya. To wręcz idealne rozwiązanie, bo nie ogranicza się do telewizji. Kto wie, może w końcu pojawiłyby się tam też pełne seriale „Ewoks” i „Droids”? „Detours” byłby dodatkowym atutem, jednocześnie de facto zupełnie nową produkcją. Prawdopodobnie nie będzie lepszego momentu i miejsca na jego premierę. Zobaczymy tylko, czy Lucasfilm myśli podobnie, czy raczej jest to dla nich jeszcze jeden produkt Lucasa, z którym nie wiadomo, co zrobić.

Pozostałe atrakcje tygodnia animacji znajdziecie tutaj.
KOMENTARZE (2)

Tydzień animacji: „Wojny klonów” (2003-2005)

2018-09-27 17:00:29



„Mroczne widmo” sprzedało się bardzo dobrze, ale już „Atak klonów” miał pewna zadyszkę. Z różnych powodów, także rosnącej konkurencji na rynku blockbusterów. Przerwa między kolejnymi epizodami, wynosząca trzy lata, nie wszystkim się podobała. Hasbro zaczęło sugerować Lucasfilmowi, iż przydałoby się coś pomiędzy filmami, co podtrzymywałoby zainteresowanie sagą. Lucasfilm zaś szukał sposobu by lepiej promować „Zemstę Sithów”. Pierwszy animowany serial gwiezdno-wojenny tego stulecia (i tysiąclecia) to nic innego jak dobrze przemyślana kampania reklamowa.



Historia „Wojen klonów”



Gdy już pojawił się pomysł, trzeba było pomyśleć o wykonaniu. Hasbro zasugerowało by porozmawiać z Cartoon Network, z którym współpracowało przy serii „Transformers”. Ci zaś wskazali na Genndy’ego Tarakovsky’ego, który akurat skończył pracę nad „Samurajem Jackiem”.

Doszło do spotkania Genndy’ego i Lucasfilmu, w wyniku którego uzgodniono, że będzie to projekt składający się z krótkometrażowych odcinków, od trwających minutę po 3 do 5. Ostatecznie wyszły to mniej więcej 3 minutowe odcinki podzielone na dwie serie.

Tartakovsky miał swoją wizję serialu. Chciał by to było coś w stylu „Kompanii braci”, gdzie każdy odcinek jest o innej bitwie w trakcie Wojen klonów. Chciał też klasycznej animacji, no i pewnego nawiązania graficznego do studia Nelvana. W końcu na ich produkcjach dorastał i dobrze je wspominał. Lucasfilm i Cartoon Network przystały na ten pomysł. Od razu zamówiono dwa sezony.

I tu jedna ciekawostka, która wiąże się z ilością sezonów. Otóż początkowo zamówiono dwa, składające się po dziesięć odcinków. Trwały one sumarycznie koło godziny i były dość jednorodne. Z czasem „zlały” się i zaczęto je traktować jak jeden sezon. Trzeci sezon stał się tym samym drugim. Tak to też jest wydane na DVD, gdzie płyta pierwsza to sezon 1-2, a druga sezon 3 (choć ma numer 2).



Istotny wpływ na sagę



O ile serial początkowo raczej był tylko i wyłącznie sposobem na podtrzymanie zainteresowania sagą, o tyle, końcówka drugiego sezonu zapisuje się na stałe w historii uniwersum. Z dwóch powodów. Pierwszy to bezpośrednie nawiązanie do animacji z „Holiday Special”. Tam wprowadzono Bobę Fetta, tu generała Grievousa, czyli nowy szwarccharakter z Epizodu III. Ale na tym nie koniec. Miało być interaktywnie, więc Cartoon Network zorganizował głosowanie, którego nowego Jedi powinno się wprowadzić w serialu. Do wyboru byli trzej Roron Corobb, Voolvif Monn i Foul Moudama, wygrał Monn. Dwaj pozostali pojawili się w trzeciej serii.

Trzeci sezon to zdecydowana zmiana konceptu serialu. Skoro już robimy wprowadzenie do Epizodu III, dlaczego nie zrobić tego na całego? Tyle, że nie da się tak zrobić w 20 trzyminutowych odcinkach. Zdecydowano się więc na pięć trwających od 12 do 15 minut, ale skoncentrowanych już nie tylko na samej akcji, ale również i fabule.

Było to swoiste wprowadzenie do „Zemsty Sithów”. Zresztą niejedno. Tym razem Lucasfilm dość dobrze skoordynował ten projekt, także książkowo i komiksowo. Na szczególną uwagę zasługuje tu powieść Labirynt zła Jamesa Luceno, która dzieje się w trakcie serialu i niektóre wydarzenia się pokrywają, czasem niestety też różnią. Widać to w szczególności w polskim tłumaczeniu, które niestety nie bazuje na finalnej wersji powieści. Amber chcąc wydać ją przed premierą dał do tłumaczenia wersję roboczą przed ostateczną redakcją. Ostatecznych poprawek w tekście oryginalnym już nie uwzględniono w tłumaczeniu. Choć tu warto przypomnieć, iż Amber nie jest jedynym wydawnictwem (na świecie), które dopuściło się takiego zaniedbania.

Premiera „Wojen klonów” także była naprawdę nowoczesna. Bo oprócz emisji w telewizji, fani na całym świecie mogli oglądać odcinki online, pod warunkiem, że mieli wykupione członkostwo Hyperspace (czyli fanklubie oficjalnej i przy okazji bardzo prymitywnej i raczkującej wówczas pseudo-platformy streamingowej).



Pierwszy sezon wyświetlano pod koniec 2003 roku, drugi wiosną 2004, trzeci zaś w marcu 2005.

Warto dodać, że serial z jednej strony czerpał z tego, co stworzyła Nelvana, z drugiej w pewien graficzny sposób zainspirował kolejną iterację „Wojen klonów” za którą odpowiadał tym razem Dave Filoni. Tam też przetrwała Asajj Ventress jedna z nowych bohaterek, wprowadzona w tym serialu.

„Wojny klonów” zostały wydane na DVD – o czym wspominaliśmy wyżej. Niestety nie w Polsce. Obie części były sprzedawane jako osobne płyty. Przez pewien czas serial był tez do obejrzenia na oficjalnej, ale zniknął w czeluściach dziejów. Kto wie, może wróci z resztą przy okazji platformy streamingowej?

Spis odcinków znajdziecie tutaj. Był też adaptowany w formie fotokomiksu, a także fanowskich adaptacji.

Więcej atrakcji tygodnia animacji znajdziecie tutaj.
KOMENTARZE (15)

Tydzień animacji: News otwierający

2018-09-24 07:15:31



Animacje to bez wątpienia drugie najważniejsze gwiezdnowojenne medium, zaraz po filmach. Przynajmniej tak jest współcześnie, bo kiedyś nie odgrywały tak doniosłej roli jak teraz. Na ich podstawie powstają książki i komiksy, a stworzeni komputerowo bohaterowie, tacy jak Saw Gerrera, mają swoje aktorskie wersje. Już za niecałe dwa tygodnie będziemy mogli rozpocząć dyskusję na temat nowych odcinków „Resistance”, zatem z tej okazji postanowiliśmy przybliżyć Wam wybrane aspekty ze świata kreskówkowych „Gwiezdnych Wojen”.

Trudno uwierzyć, ale w listopadzie tego roku starwarsowe animacje będą obchodziły swoje czterdziestolecie. Mowa oczywiście o niesławnym „The Holiday Special” z 1978 roku. Choć film jest, delikatnie mówiąc, nielubiany przez fanów, to jednak większość zgadza się, że segment animowany wypada całkiem dobrze. Znany jako „The Story of the Faithful Wookiee" i stworzony przez studio Nelvana - do którego później aluzję uczyni Tartakovsky wraz z planetą Nelvaan - opowiada historię Luke'a ruszającego na pomoc Hanowi i Chewbacce. Filmik jest znany przede wszystkim jako debiut Boby Fetta.



Lucasowi animacja się spodobała, więc w 1984 dał zielone światło do rozpoczęcia produkcji kolejnej, stanowiącej jej swoisty spin-off: „Droids: The Adventures of R2-D2 and C-3PO”. Serial opowiada o przygodach wyżej wymienionych droidów, które co rusz zmieniają panów (gdyż nie zdążyły wrócić do kapitana Antillesa), przy okazji pakując się w kłopoty. Kilka aluzji do „Droids” pojawia się w prequelach, ale poza tym nie wywarły wielkiego wpływu na kanon - bo i cóż można zrobić z jednym tylko sezonem, liczącym 13 odcinków. Więcej szczęścia miały produkowane jednocześnie „Ewoki”, które kontynuowały wątki przedstawione w „Powrocie Jedi” i telewizyjnych filmach o mieszkańcach Endora. A były to wątki bardzo, bardzo fantastyczne: możemy spotkać tam wróżki, wiedźmy i magię. Mimo kiepskiej oglądalności, seria doczekała się dwóch sezonów z 35 odcinkami, a aluzje do niej pojawiają się także w nowym kanonie, choćby w „Battlefroncie II” czy „Siłach przeznaczenia”.

Trzeba było potem czekać aż do 2003 roku, by na ekrany telewizorów powróciły animowane „Gwiezdne Wojny”. Za dwa lata miał się pojawić ostatni (jak wówczas myślano) film Sagi, więc Hasbro poprosiło Lucasfilm o stworzenie czegoś, co by podkręciło sprzedaż figurek. Taka jest geneza „Wojen klonów” Genndy'ego Tartakovsky'ego, legendarnego twórcy „Laboratorium Dextera” i „Samuraja Jacka”. Serial przedstawia konflikt pomiędzy Separatystami a Republiką jedynie fragmentarycznie: widzimy jego początki w pierwszych dwóch sezonach i koniec w trzecim. To tutaj zadebiutował łowca nagród Durge, dowiedzieliśmy się skąd Anakin miał bliznę, a także kiedy generał Grievous po raz pierwszy pokazał się publicznie. Mimo krótkiej formy (3-15 minut) serial pokochali fani - może za mroczną atmosferę, może za swego rodzaju oszczędność przekazu połączoną z epickością. Tak czy siak, jest to ważny kamień milowy w historii, bo gdyby nie on, nie miebyśmy tego wszystkiego, co mamy dziś.



To właśnie dzięki wpływowi Tartakovsky'ego serial „The Clone Wars” ma taki kształt, a nie inny. Choć prace nad nim rozpoczęły się już w 2005 roku, to trzeba było czekać do 2008, by zadebiutował film kinowy w reżyserii Dave'a Filoniego, którego dziś uważa się za ojca współczesnej starwarsowej animacji. TCW pod wieloma względami stanowi swoisty koniec, a zarazem początek ery. Początkowo nielubiany przez wielu ze względu na momentami toporną animację, styl, postać Ahsoki, a przede wszystkim zaprzeczanie ustalonemu kanonowi, wraz z kolejnymi sezonami zyskał sobie rzeszę fanów. Jako jedyna animacja, która przetrwała zdekanonizowanie niemal całego ówczesnego starwarsowego dorobku, stała się także swego rodzaju furtką, dzięki której elementy Legend mogły pojawić się w nowym kanonie. Przejęcie Lucasfilmu nie obyło się jednak bez echa: TCW zostało skasowane. Nikt tak naprawdę nie wie dlaczego, lecz wówczas mówiono z jednej strony o niechęci Disneya do Cartoon Network (mimo że stacja była otwarta na współpracę), z drugiej o wczesnej polityce firmy, która skupiała się niemal wyłącznie na okresie Oryginalnej Trylogii. Całe szczęście głos setek fanów został usłyszany i w przyszłym roku dostaniemy nowe odcinki, które zamkną niedopowiedzianą historię.

Dzieckiem wyżej wymienionej polityki firmy stali się wprowadzeni na miejsce TCW „Rebelianci”, którzy skupiają się na początkach ruchu oporu przeciwko Imperium. Filoni mógł tu zrealizować swoją wizję serii w bardziej kameralnym klimacie, ze stałą, sześcioosobową drużyną, latającym „domem”, jakim był statek „Duch”, czy wreszcie miejscem akcji, czyli planetą Lothal. Tak oczywiście było na początku, bo z każdym kolejnym sezonem przybywało i miejsc, i bohaterów. Choć serial zakończył się zgodnie z planem po czterech sezonach, to została w nim otwarta furtka - i to otwarta na całą szerokość, bo wątek zaginionych Ezry i Thrawna do tej pory rozpala wyobraźnię fanów. Filoni parokrotnie podkreślał już, że chciałby dokończyć opowiadać tę historię.



Na razie ostatnim kanonicznym serialem są „Siły przeznaczenia”, które w krótkich, 3-minutowych opowieściach skupiają się głównie (choć nie tylko) na postaciach kobiecych z Sagi, no i stanowią reklamę lalek firmy Hasbro. FoD nie spotkały się ze zbyt ciepłym przyjęciem, ale też nie wnoszą za wiele ani do kanonu, ani do indywidualnych historii bohaterów. Podobno możemy spodziewać się kontynuacji, choć na razie twórcy milczą.

Wszystko powyższe stanowi (lub stanowiło) kanon, natomiast nie możemy zapominać o produkcjach komicznych. Tu prym wiodą przede wszystkim serie LEGO, począwszy od krótkich filmików wrzucanych jedynie na stronę producenta klocków, jak te z „Zemsty Sithów”, aż po pełnoprawne serie: „Kroniki Yody” (2013) opowiadające o perypetiach tytułowego mistrza i jego padawanów, „Opowieści droidów”, czyli spojrzenie na Sagę z perspektywy Artoo i Threepio, czy wreszcie „Przygody Freemakerów”, ładnie nazwane przez jednego z twórców „kanoniczną parafrazą” i opowiadające historię rodziny złomiarzy-mechaników. Co jakiś czas daje znać o sobie „Detours”, komedia Setha Greena, która jest już ukończona, ale na razie ją „odłożono”. Podobno ma się pojawić na platformie streamingowej, choć na razie to tylko plotka.

A skoro o platformie mowa, to ta z pewnością da Disneyowi wiele możliwości stworzenia kolejnych opowieści z wykorzystaniem animacji, więc z pewnością będziemy mieli na co czekać. A tymczasem zapraszamy Was do zapoznania się z naszymi artykułami.

Wszystkie atrakcje tygodnia animacji znajdziecie tutaj.
KOMENTARZE (6)

P&O 294: Kiedy i dlaczego klony stały się szturmowcami?

2018-08-26 06:20:13



Szturmowcy, a klony, pytanie zadawane od lat, ale dziś trochę o procesie przechodzenia jednych w drugich..

P: Jaki był powód zmiany nazwy klonów na szturmowców? I kiedy ta zmiana miała miejsce?

O: Klony zaczęto nazywać szturmowcami praktycznie w momencie, w którym Palpatine ogłosił się Imperatorem. W grze Star Wars Battlefront II ta zmiana zostaje ukazana wizualnie, gdy narrator opisuje stworzenie Imperium. W naszym świecie także termin szturmowiec pojawił się już w notatkach produkcyjnych Epizodu III. Czerwoni imperialni Shocktrooperzy widziani z Palpatinem, byli określani mianem szturmowców.
KOMENTARZE (11)

P&O 293: Czy koleś za Tionem Medonem jest księdzem?

2018-08-19 08:56:24



Dziś pytanie z „Zemsty Sithów” dotyczące historii wokół szczegółów tła.

P: W Epizodzie III widzimy trzy wysokie, zakapturzone postaci, witające Obi-Wana w Pau City na Utapau. Jaka jest ich rola w społeczeństwie Utapau, to jacyś kapłani z religijnego zakonu?

O: Faktycznie za pomocnikami Tiona Meddona, czyli Zyn Javeb i Lampay Fay znajduje się czworo innych pomocników. Nie zostali oni nazwani podczas produkcji, a jedynie określeni mianem „załogi naziemnej”.
KOMENTARZE (11)

Epizod IX część I i II?

2018-08-08 22:26:04

Coraz więcej plotek o Epizodzie IX. Otóż najnowsza twierdzi, że materiału, który pojawi się w finalnej części tej trylogii (już z oficjalnych komunikatów zniknęła nazwa zakończenie sagi Skywalkerów!), że mogą nie zmieścić się w jednym filmie. By nie powtarzać problemów, jakie miały miejsce w „Zemście Sithów”, gdzie część materiału została dość mocno ścięta, Disney i Lucasfilm mogłyby rozważyć podzielenie filmu na dwa. Wtedy byłoby wszystko, a IX Epizod faktycznie byłby w połowie urwany. Takie rozwiązanie dawałoby szansę na ponowne nakręcenie środkowej części bez remake’u czy zmian w „Ostatnim Jedi”. Oczywiście póki co trudno nazwać to plotka, raczej jest to zwykła dywagacja dziennikarska.

Fani „Ostatniego Jedi” mają pewne powody do radości. Otóż wygląda na to, że kilka ujęć z Carrie Fisher z VIII Epizodu także może zostać użytych w IX. Zaś rola Lei może być trochę większa niż tylko zwykłe odesłanie jej gdzieś na początku filmu.

Wraca BB-8


Twitter to dobre źródło jeśli chodzi o pewne, acz wciąż nieoficjalne potwierdzenia. Brian Herring potwierdził, że BB-8 wraca. Herring odpowiadał za BB-8 w poprzednich filmach, teraz wrócił i pracuje na planie u J.J. Abramsa. Potwierdzenie raczej pro forma, ale miłe.



Mark wyrusza do Anglii


Mark Hamill natomiast szykuje się do opuszczenia swojego domu w Malibu i wyruszenia na wschód. Prawdopodobnie do Pinewood. Podobno przygotowano tam specjalną scenografię na której będą nagrywane sceny z Markiem, Daisy Ridley oraz Adamem Driverem.



Richard E. Grant zamieścił w sieci swoje odczucia po tym jak znalazł się w obsadzie filmu. Głównie podziękowania i ekscytacja.



Na koniec zaś nowa fanowska teoria. Kim są rodzice Rey? Co powiedzie na Hana Solo i Qi’rę? Nie wiadomo kiedy, jak Han zmajstrowałby kolejnego dzieciaka na boku. Cóż, odnotowujemy, że taka teoria się pojawiła.
KOMENTARZE (64)

P&O 290: Czy moglibyście wytłumaczyć czym jest animatyka?

2018-07-29 09:17:58



Dziś pytanie techniczne. Odpowiada David Dozoretz, Previsualization Supervisor.
David studiował w produkcję filmową na Uniwersytecie Arizony. Potem był stażystą w ILM, a następnie dołączył do Lucasfilmu i pracował nad „Wersją Specjalną” Trylogii. Zajmował się między innymi prewizualizacją całej sceny świętowania pod koniec „Powrotu Jedi”. Następnie zajął się także prewizualizacją „Mrocznego widma”.

P: Dużo słyszymy o animatyce, ale samo sformułowanie jest dość mylące. Czy moglibyście prosto wytłumaczyć, co to jest?

O: Animatyka czasem zawana jest „Pre-Wizualizacją”, to dość nowe narzędzie filmowców. Najogólniej polega to na tym, by wykorzystując proste komputery, szybko wyrenderować grafikę ujęcia lub sceny, zanim zostanie ona sfilmowana. To jest następny logiczny krok w rozwoju procesu storyboardów. Animatyka jest używana, by przygotować ujęcie zanim rozpoczną się zdjęcia. Zaoszczędziliśmy dużo pieniędzy i czasu już przy „Mrocznym widmie”, tylko dlatego, że George był w stanie zdecydować, jak powinno wyglądać dane ujęcie, i to tylko dzięki pracy kilku osób z działu animatyki. Nie musieliśmy angażować setek ludzi, by kręcić różne wersje ujęć.

K: Animatyka była wykorzystywana przez całe prequele. Wśród dodatków na Blu-ray sagi, można zobaczyć sceny animatyczne z „Zemsty Sithów”, które Lucas kręcił razem ze Stevenem Spielbergiem.
KOMENTARZE (3)

SDCC 2018: Panel o dziesięcioleciu „The Clone Wars” [Aktualizacja]

2018-07-20 00:04:15 Twitter

Najważniejszym newsem dnia jest bez wątpienia zapowiedź nowych odcinków „The Clone Wars", ale przed tym twórcy opowiedzieli na panelu to i owo o serialu, który w tym roku kończy już 10 lat. W spotkaniu brali udział: Dave Filoni, Athena Portillo, Kevin Kiner, Ahsley Eckstein i Matt Lanter, moderowała Amy Radcliffe. Niestety panel był dość chaotyczny, bo ekipa raz po raz przeskakiwała z tematu na temat.

Wszystko rozpoczęło się od pokazania pierwszego zwiastuna z Celebration IV z 2007 roku. Twórcy nie chcieli nic ujawniać na konwencie, ale wtem przyszedł Lucas i powiedział: „Ale jak to nic nie będziecie pokazywać?” Zatem Dave, rad nie rad, usiadł z edytorem i weekend złożyli zajawkę. Athena dodała, że początkowo pracowała nad „Strange Magic”, ale przyszedł Filoni i zapytał się jej, czemu robi to, skoro może brać udział w tworzeniu SW.



Potem przyszła pora na prace koncepcyjne. Reżyser jakiś czas temu odnalazł swój dawno zaginiony notatnik ze szkicami i zeskanował je do wersji elektronicznej. Powyżej mamy zatem pierwotną wersję załogi - pracę tę można zresztą oglądać w albumie „The Art of Star Wars: The Clone Wars". Miała być to grupa przemytników, której towarzyszył Gunganin Lunker (pojawił się ostatecznie w tle w jednym z odcinków). Lucas odrzucił jednak ten pomysł, bo wolał skupić się na Anakinie, ale Filoni ostatecznie zrealizował swój pomysł na taki model głównej grupy bohaterów w „Rebeliantach”. Reżyser następnie podziękował grupie z Tajpeju (studio CGCG), która była odpowiedzialna za większą część animacji. Wyjawił też jak odbywało się pisanie scenariusza: spotykali się ze scenarzystami na dwa tygodnie na ranczu i codziennie wymyślali jakieś trzy odcinki.



Tu mamy szkice z aktu o młodzikach - w tym małego Kel Dora, o którym kiedyś mówił Filoni. Bardzo lubi tę rasę, więc koniecznie chciał, by wystąpił ktoś jeszcze prócz Plo Koona, ale Lucas stwierdził, że są za brzydcy. Obok rysunki z epizodów o Onderonie.



Dalej temat przeszedł na Ventress. Zdaniem Dave'a jako łowczyni nagród stała się bardzo niezależna. Lanter dodał, że grająca ją Nika Futterman jest najsłodsza na świecie, ale w jednej chwili potrafi przeistoczyć się w czyste zło.



Akt o drużynie D, który jest raczej przez fanów nielubiany. Dave bronił go, mówiąc, że ludzie mogą myśleć, że to tylko droidy, ale tak naprawdę jest w nim wiele ważnych momentów. Wyznał, że unika internetu, bo odcinki i tak są robione dużo wcześniej, także i tak nie ma jak odnosić się do reakcji widzów. Kiner wtrącił się i powiedział, że ta historia pozwoliła mu stworzyć nowy typ muzyki do Sagi.



Postać Clovisa została wprowadzona do serialu, by pokazać, że Anakin i Padme nie byli idealną parą i mieli swoje wzloty i upadki. Lanter dodał, że Skywalker był tak wściekły na konkurenta, że w scenie pobicia go nawet nie użył Mocy, tylko od razu rzucił się na niego z pięściami. Jego zdaniem ta chwila jako pierwsza pokazuje, że Anakin był zdolny do naprawdę złych czynów. Filoni wtrącił, że to takie z pozoru drobne czyny prowadzą do upadku. Powiedział też, że podczas szukania aktora do roli młodzieńca był wymóg, by był to ktoś, kogo od razu da się polubić, by tym bardziej zaakcentować upadek bohatera - a Matt tylko wszedł i od razu zrobił wrażenie na wszystkich.



Ekipa wspomniała też zmarłego Iana Abercrombiego, który podkładał głos Palpatine'owi. Jego utrata była dla wszystkich twórców ciosem. Lanter powiedział, że był to bardzo ciepły człowiek.



Gdy nagrywano odcinki o odejściu Ahsoki, ekipa nie wiedziała, że będą one symbolicznym końcem serialu. Dave jednakże powiedział Ahsley, że panny Tano nie będzie przez dłuższy czas, więc dla niej i tak było to jak pożegnanie. Eckstein skorzystała z okazji i nazwała Filoniego najlepszym reżyserem na świecie, na co on schował się wstydliwie pod kapeluszem i podziękował całej ekipie. No i są też szkice z Mandalory, ale tę historię zobaczymy w wersji animowanej. To tu po raz pierwszy Maul powie do Ahsoki: „Lady Tano”.



To szkice lasu, który bardzo chciał ukazać George w akcie o Yodzie. Ta historia ma nam uświadomić dwie rzeczy: po pierwsze, że to właśnie podczas konfliktu z Separatystami mistrz uświadomił sobie, że wojna nikogo wielkim nie czyni. Po drugie, że każdy ma ciemną stronę. Nawet on. Na spotkaniach twórcy rysowali też śmieszne rysunki, takie jak ten powyżej, z Maulem, któremu odpadły kółka, czy Yaddle. Gdy Filoni zapytał się Lucasa o co mu chodziło z mistrzynią, ten odparł tylko: „Nie chcę o tym mówić”.





Potem zaczęły się kolejne prace z niewyświetlonych odcinków. Na dobry początek akt o łowcach nagród, w tym statki, które nigdy nie ujrzały światła dziennego. Jest też parę rysunków z historii o Kasyyyku, która działaby się bliżej „Zemsty Sithów”. Tarfull modliłby się do drzewa (co wzbudziłoby wielką konsternację klonów), czy Wookiee mogą zaatakować droidy. No i pojawiliby się żołnierze z oddziału Bad Batch. I tak, na czołgu jest zawieszona skóra Wookieego.



A tu akt o Ventress i Quinlanie Vosie, zaadaptowany w powieści „Mroczny uczeń”.

Na koniec, po ujawnieniu zwiastuna, ekipa jeszcze raz podziękowała wszystkim fanom, którzy sprawili, że marzenie wszystkich się spełniło.

AKTUALIZACJA

Na YouTubie jest już dostępny pełen film z panelu.



Zapraszamy do dyskusji na forum.
KOMENTARZE (18)

„Zemsta Sithów” jutro w Polsacie

2018-07-19 06:49:36



„Gwiezdnych Wojen” w Polscacie ciąg dalszy.W tym tygodniu „Zemsta Sithów”. Trzeci Epizod zobaczymy już jutro, czyli w piątek 20 lipca 2018 o godzinie 20:05. Powtórka w niedzielę – 22 lipca o 10:15. Jednocześnie w tym samym czasie film można oglądać też na Polsat HD.



Po trzech latach nieustannych walk nadchodzi koniec Wojen Klonów. Rada Jedi wysyła Obi-Wana Kenobiego (Ewan McGregor), aby doprowadził przed wymiar sprawiedliwości Generała Grievousa, przywódcę armii Separatystów. Tymczasem na Coruscant kanclerz Palpatine (Ian McDiarmid) rośnie w siłę. Jego daleko idące polityczne zmiany przekształcają pogrążoną w wojnie Republikę w galaktyczne Imperium, zaś on sam ogłasza się Imperatorem. Okazuje się że ma on wielką Moc, którą uwodzi Anakina i przynosi zagładę Zakonowi Jedi.

Trzeci chronologicznie film z 2005 to ostatni obraz w cyklu wyreżyserowany przez George’a Lucasa, kończący jego dzieło nad sagą. W filmie występują: Ewan McGregor, Hayden Christensen, Natalie Portman, Frank Oz, Ian McDiarmid, Anthony Daniels, Ahmed Best, Kenny Baker, Bruce Spence, Silas Carson, Jimmy Smits i Christopher Lee. W tle można dostrzec Genevieve O'Reilly. Muzykę skomponował John Williams, a zdjęcia David Tattersall.

Na kolejne „Gwiezdne Wojny” w Polsat trzeba poczekać tydzień.
KOMENTARZE (55)

P&O 287: Czemu Obi-Wan mówi Luke’owi że jest ich ostatnią nadzieją?

2018-07-08 07:27:42



Dziś pytanie próbujące łatać „Imperium kontratakuje” i „Zemstę Sithów”. Pytanie pochodzi z 2004, więc autor jeszcze nie mógł widzieć trzeciego Epizodu.

P: W „Imperium kontratakuje” kiedy Luke opuszcza Dagobah, Obi-Wan mówi, ten chłopiec jest naszą ostatnią nadzieją, a Yoda mu odpowiada, że jest jeszcze ktoś. Czy to oznacza, że Kenobi nie wie o Lei? Nie widział jej w Epizodzie III, czy co?

O: Ależ w Epizodzie III będzie pokazane, że Obi-Wan wie o Lei. Ale jego mroczne oświadczenie raczej odnosi się do wiary, jaką ma w Luke’a. Kenobi wie o talentach politycznych Lei, ale jakoś nie widzi jej w roli Jedi, zwłaszcza mogącego położyć kres Sithom.
KOMENTARZE (8)

Wyniki „Hana Solo” poniżej oczekiwań

2018-05-27 22:04:55

Są już pierwsze szacunkowe wyniki „Hana Solo” z amerykańskich kin. Niestety nie mamy dobrych wieści. Film wystartował dużo słabiej niż zakładali analitycy. Pierwotnie szacowano, że uzyska wynik w granicach 150 milionów USD, późniejsze szacunki to coś w granicach 100 – 130 milionów USD. Niestety przez weekend film Rona Howarda w USA zarobił jakieś 83 miliony USD. Poniedziałek jest dniem wolnym w Stanach, więc „Han Solo” powinien przekroczyć wtedy pułap 100 milionów USD. Dla porównania w piątek otwarcia „Łotr 1” zarobił 71 milionów USD. 83 miliony to wynik nieznacznie lepszy niż ten, który uzyskał „Atak klonów” oraz słabszy od „Zemsty Sithów”, ale pamiętajmy, że to było dawno temu.

Przyczyn pewnie jest wiele. Winić można zarówno słaby marketing, źle dobraną datę (silną konkurencję), zamieszania na planie, a także negatywny odbiór „Ostatniego Jedi” przez część widzów, a także krótki odstęp od VIII części. Plusem jest to, że jeśli wyniki prognozowane się sprawdzą to „Han Solo” ma zauważalnie mniejsze procentowo spadki w kolejnych dniach, niż poprzednie filmy sagi wyprodukowane przez Disneya. Jak ten trend się utrzyma to może w kolejnych weekendach film jeszcze się obroni.



Jon Kasdan potwierdza, w filmie nie ma Taga i Binka. Taga Jon grał osobiście. Obaj imperialni mieli się pojawić w scenie w akademii na Caridzie, gdzie mieliśmy zobaczyć jak Han staje się pilotem. Miała to być bardzo, krótka sekwencja, nie dłuższa niż 80-sekund, ale bardzo ważna dla Solo. Howard jednak uznał, że taki krótki przeskok nie jest mu potrzebny, więc scena została wycięta.

Za to film z pewnością spodobał się jednej osobie - George’owi Lucasowi. Potwierdza to Lawrence Kasdan, który był z George’m na premierze. Twórca „Gwiezdnych Wojen” był w fantastycznym nastroju, był też bardzo zadowolony z tego, co zobaczył.



Wygląda na to, że „Han Solo” pojawi się na Blu-ray i DVD w grudniu. Takie daty pojawiają się na Amazonach, choć to oczywiście placeholdery (31 grudnia). Chyba śmiało możemy założyć, że film trafi do naszych domów jeszcze przed gwiazdką.
KOMENTARZE (112)

Nowy spot, scena i inne wieści o „Hanie Solo”

2018-05-21 20:51:17

W USA premiera „Hana Solo” już za pięć dni, my musimy czekać do czwartku. Póki, co możecie zapoznać się z naszymi recenzjami lub obejrzeć kolejny spot czy fragment sceny.





Twórcy powoli zdradzają nam pewne szczegóły oraz sugerują niektóre tematy. Jak choćby Jon Kasdan, który powiedział, że Lando jest panseksualny, czyli właściwie jest w stanie zakochać się w każdym. Kobiecie, mężczyźnie, czy droidzie. Zdaniem Jona zarówno Donald Glover jak i Billy Dee Williams bardzo płynnie obrazują na ekranie seksualność Landa zostawiając tam wiele niedopowiedzeń. Lando nie uznaje w tej materii żadnych reguł. Lawrence Kasdan komentując potencjalny związek L3 i Landa mówi, że może coś w tym jest, a może to tylko osobowość droida. Zostawia tym samym pole do interpretacji dla widzów.

Paul Bettany bardzo chciał zagrać w „Gwiezdnych Wojnach”. Gdy tylko dowiedział się, że Ron Howard przejmuje stery „Hana Solo” wysłał do niego SMSa, pytając czy spędzał długie zimowe wieczory zastanawiając się nad tym, czemu nie ma go w sadze „Gwiezdnych Wojen”. Dodał też, że on sam tak właśnie ma. Rozbawił tym Howarda, z którym już współpracował choćby przy „Kodzie DaVinci”. Ron odpisał mu, że się odezwie. Faktycznie, gdy tylko zwolniła się rola Drydena Vosa, bo Michael K. Williams nie mógł brać udziału w ponownym kręceniu filmu, Bettany dołączył do obsady.

Phoebe Waller-Bridge natomiast starała się o rolę w filmie. Podczas castingu, nie tylko nie wiedziała, że miałaby zagrać droida, ale właściwie nie wiedziała, czym droid jest. Phoebe nie widziała wcześniej żadnego z filmów z sagi. Jadąc już na casting zapytała taksówkarza, co to w ogóle jest, ten też nie wiedział, więc poszła nieprzygotowana. Uznała, że będzie zachowywać się jak człowiek. Reżyserzy poprosili ją, by zagrała to jeszcze raz ale bardziej droidowo. Zapytała, co mają na myśli, dopiero z tej konwersacji wyszła przekonana, że chodzi o robota.

Możemy też liczyć na Rona Howarda i jego kolejny wpis na Twitterze. Tym razem z promowania filmu.



Zaś na koniec stary artykuł, który teraz zaczął być ponownie odświeżany. Otóż chodzi o pomysł Lucasa, by wykorzystać Hana Solo w „Zemście Sithów”. Możecie o tym przeczytać tutaj.

Przypominamy, pokazy przedpremierowe zaczynają się w czwartek o 19:00.
KOMENTARZE (57)

Zremasterowane ścieżki dźwiękowe nadchodzą

2018-03-21 20:44:25

W tym roku fanów „Gwiezdnych Wojen”, a także melomanów czeka nie lada gratka. Otóż czwartego maja (w święto sagi), Disney Music Group wyda sześć oryginalnych ścieżek dźwiękowych do sagi. Wszystkie na CD, zremasterowane, z nową oprawą graficzną i mini plakatami.

Sześć, bo to dotyczy sześciu pierwszych epizodów, czyli „Nowej nadziei” (1977), „Imperium kontratakuje” (1980), „Powrotu Jedi” (1983), „Mrocznego widma” (1999), „Ataku klonów” (2002) i „Zemsty Sithów” (2005). Zawierać będą słynne i zapadające w pamięć utwory jak choćby „Marsz imperialny” czy „Duel of the Fates”.




Ścieżki dźwiękowe zostały poddane cyfrowej rekonstrukcji oraz transferowi do wyższej rozdzielczości (24/192). Proces nadzorował Shawn Murphy i Skywalker Sound.
KOMENTARZE (15)

P&O 269: Jaka jest różnica między mieczami świetlnymi bazującymi na kryształach i na elektrum

2018-03-04 08:04:42



Dziś pytanie dotyczące nazewnictwa miecza Mace’a Windu.


Miecz Mace’a Windu

P: W reklamie „Ataku klonów” jest zasygnalizowane, że Obi-Wan i Anakin mają kryształowe miecze świetlne a Mace Windu ma elektrumowy? Jaka jest różnica między jednym a drugim?

O: Niewielka. Głównie powstała na celu, by było rozróżnienie w tytułach kart. Miecz Mace’a Windu, tak jak innych Jedi, używa kryształu do przetworzenia energii w ostrze. Jedyne co go odróżnia, to bajerancka zrobiona z elektrum obudowa. A ponieważ to właściwie nie jest żadna różnica, równie dobrze można nazwać miecz Maca bazującym na kryształach.


Miecz Dartha Sidiousa

K: Elektrum, to nic innego jak metal będący stopem złota i srebra, z niewielkimi ilościami innych metali (żelazo i miedź). Był wykorzystywany głównie przez jubilerów i przy produkcji monet. Co ciekawe jego nazwa, pochodząca z łaciny wcześniej określała również bursztyn, dobrze też określa barwę tego stopu.
Warto dodać, że w „Zemście Sithów” Palpatine używał również miecza z obudową z elektrum. Miecz z elektrum posiadał też Coleman Trebor.
KOMENTARZE (8)

„Zemsta Sithów” jutro w TVN

2017-12-16 12:07:22



W TVN dalej „Gwiezdne Wojny”, w tym tygodniu „Zemsta Sithów”. Trzeci Epizod zobaczymy już jutro, czyli w niedzielę 17 grudnia 2017 o godzinie 20:10 (uwaga zmiana godziny względem poprzednich emisji). Powtórka w kolejną niedzielę (w Wigilię) o 12:45. Jednocześnie w tym samym czasie film można oglądać też na TVN HD.

Lata po rozpoczęciu wojen klonów Sithowie ujawniają tysiącletni spisek, Republika rozpada się, a z popiołów wyrasta złowrogie galaktyczne Imperium. Potwierdzają się najgorsze obawy mistrza Jedi, Mace Windu (Samuel L. Jackson) - skuszony mocą Sithów Anakin Skywalker (Hayden Christensen) przechodzi na ciemną stronę, by przeobrazić się w rezultacie w Dartha Vadera - nowego ucznia Imperatora. Jedi zostają zdziesiątkowani, a Obi-Wan Kenobi (Ewan McGregor) i Mistrz Jedi, Yoda, muszą się ukrywać. Jedyną nadzieją dla Galaktyki są dzieci Anakina - bliźnięta, chłopiec i dziewczynka...

Trzeci chronologicznie film z 2005 to ostatni obraz w cyklu wyreżyserowany przez George’a Lucasa, kończący jego dzieło nad sagą. W pozostałych rolach występują: Natalie Portman, Frank Oz, Ian McDiarmid, Anthony Daniels, Ahmed Best, Kenny Baker, Bruce Spence, Silas Carson, Jimmy Smits i Christopher Lee. Muzykę skomponował John Williams, a zdjęcia David Tattersall.

Na kolejne „Gwiezdne Wojny” w TVN musimy poczekać do przyszłego roku.
KOMENTARZE (37)
Loading..