Na początek pierwsza zajawka kampanii promującej film, a w niej Kylo Ren w naprawionym hełmie. Zdjęcie pochodzi z imprezy branżowej Licensing Expo 2019.
Okazuje się, że istnieje bardzo ciekawe powiązanie między Epizodem IX, a “Galaxy’s Edge”. Jeszcze gdy filmem zajmował się
Colin Trevorrow, skontaktował się z projektantami parku i przedstawił im projekt TIE Echelona, którego używa Najwyższy Porządek. Ten projekt miał być wykorzystany w filmie, a jednocześnie uznano, że pojawi się w parku. Jak wiemy,
J.J. Abrams zaczął pracę od początku, starając się poskładać trylogię po „Ostatnim Jedi” i śmierci
Carrie Fisher. Projekt więc filmowo prawdopodobnie wylądował w koszu, przetrwał jednak w parku rozrywki Disneya.
Sam Abrams za to wspomniał niedawno, że zmienił trochę nastawienie do „Gwiezdnych Wojen”. Przy „Przebudzeniu Mocy” czuł się bardzo zobowiązany wobec sagi, by to wyglądało i czuło się, że to „Gwiezdne Wojny”. Tym razem jest trochę inaczej, Abrams stara się wykorzystać szanse i ma gdzieś pewne wytyczne, jak sam mówi. Stara robić się to, co uważa, że jest słuszne.
Ale to nie jedyna zmiana w pracy Abramsa. O ile jak pamiętamy,
George Lucas uważał, że klasyczny, kaskadowy proces tworzenia filmu, jest trochę przestarzały i starał się wymyślać zwinne metody filmowe (włącznie z montowaniem filmu przed nakręceniem zdjęć – animatyka), o tyle J.J. w tej materii był bardziej uporządkowany i klasyczny. Montowanie filmu w trakcie kręcenia, nie wchodziło w grę. „Skywalker. Odrodzenie” był kręcony od sierpnia do lutego („Przebudzenie” od maja do października), przy tej samej, grudniowej dacie premiery. Zatem montażyści mieli mniej czasu o cztery miesiące.
Maryann Brandon porozmawiała z Abramsem i przekonała go, by zaczęli montować film wcześniej, w trakcie zdjęć. Z powodów logistyczny Maryann montowała film będąc obecna na planie, a jej praca wpływała na kolejne sceny, bądź duble. Dokładnie tak, jak robił to Lucas przy „Zemście Sithów”. J.J. nauczył się oglądać wyniki i decydował, co zrobić dalej. Stąd może właśnie te wszystkie historie, że tym razem był bardziej wyluzowany i improwizował na planie.
Kolejna ciekawostka dotyczy Lei. O tym, że wykorzystano ujęcia z „Przebudzenia Mocy” wiemy. Natomiast okazuje się, że by wszystkie sceny się zgadzały ze sobą, a jednocześnie Leia nie wyglądała na młodszą niż w „Ostatnim Jedi”, została ona komputerowo poprawiona. To nadal Carrie, a nie Leia z „Łotra 1”, ale jej włosy zostały ujednolicone, a twarz postarzona.
Uważne oczy fanów zauważyły komunikator na ręce Landa.
Billy Dee Williams nosił podobny w „Imperium kontratakuje” i kontaktował się za jego pomocą z Lobotem. Stąd pojawiła się teoria, że być może zobaczymy także Lobota w filmie. Na razie to tylko wymysł fanów.
Na koniec jeszcze dwie, alternatywne, teorie o Rey i jej pochodzeniu, łączące kwestię, że jej rodzice są nikim, z tym, że ona sama nikim nie jest. Pierwsza mówi, że Rey jest zmodyfikowanym klonem Luke’a. Kto miałby stać za zrobieniem takiego klona? Palpatine, korzystając z odciętej ręki Luke’a. Alternatywna teoria jest taka, że Rey jest kolejnym wybrańcem, dziełem Mocy, jak Anakin, tyle, że tym razem w jej stworzeniu uczestniczył Palpatine. Wykorzystał midi-chloriany by stworzyły życie.
KOMENTARZE (35)