TWÓJ KOKPIT
0

Epizod II: Atak klonów :: Newsy

NEWSY (918) TEKSTY (65)

<< POPRZEDNIA     NASTĘPNA >>

P&O 192: Dlaczego wujek Owen nie rozpoznał C-3PO?

2016-09-11 07:11:03



Spójność sagi to zawsze była bolączka fanów, zwłaszcza gdy saga jeszcze nie była skończona. Dziś taki przykład.

P: W Epizodzie II, C-3PO pracował na farmie wilgoci Larsów. A potem został sprzedany w „Nowej nadziei” Owenowi Larsowi. Dlaczego ani Threepio, ani wujek Owen nie przypomnieli sobie, że już kiedyś pracowali razem?

O: Niedawno George Lucas po części odpowiedział na to pytanie, mówiąc, że droidy zawsze były straszone usunięciem pamięci, w Epizodzie III zostanie wyjaśnione, co się stanie ze wspomnieniami Threepia z Tatooine.
Co do wujka Owena, i jego ignorancji C-3PO trzeba będzie poczekać. Być może wytłumaczeniem będzie tu fakt, że w XXI wieku dla nas roboty są czymś super nadzwyczajnym, podczas gdy w „Gwiezdnych Wojnach”, to najzwyklejszy przyrząd. Któż z nas pamięta jeszcze swoje stare czajniki czy ekspresy do kawy, zwłaszcza te sprzed 15 lat? Może w przypadku Owena zadziałało tak samo.

K: Zaś faktycznie okazało się, że C-3PO miał prawo zapomnieć Owena.
KOMENTARZE (18)

Poe Dameron kończy swój drugi arc Lockdown

2016-09-08 14:27:33 Previews World

Wczoraj za oceanem komiksowi sprzedawcy dostali od swoich dystrybutorów trzy nowe gwiezdnowojenne pozycje. Są to szósty zeszyt serii Poe Dameron autorstwa Charlesa Soule'a i Phila Noto i wydania zbiorcze w twardej oprawie pierwszych dwunastu zeszytów serii Star Wars Jasona Aarona i adaptacji Ataku klonów wydanej pierwotnie przez wydawnictwo Dark Horse Comics. Szczegóły dotyczące tych komiksów znajdują się poniżej.

Poe Dameron #6

Scenariusz Charles Soule
Rysunki Phil Noto
Okładka Phil Noto

  • Poe i agent Terex ścigają się... by uciec z więzienia!
  • Ale czy gdy Czarna Eskadra jest otoczona przez niebezpiecznych więźniów...
  • ...ich ostatnią nadzieją jest BB-8?!?

    32 strony. Kategoria T. Cena $3.99.

    Episode II: Attack of the Clones HC

    Scenariusz Jonathan Hales, Henry Gilroy
    Rysunki Jan Duursema
    Okładka Mike Mayhew

  • Oficjalna adaptacja drugiego rozdziału sagi Star Wars!
  • Wydanie zawiera Episode II: Attack of the Clones #1-4.

    152 strony. Kategoria T. Cena $24.99.

    Star Wars Vol. 1 HC

    Scenariusz Jason Aaron
    Rysunki John Cassaday, Simone Bianchi, Stuart Immonen
    Okładka John Cassaday, Stuart Immonen

  • Wydanie zawiera Star Wars #1-12.

    288 stron. Kategoria T. Cena $34.99.
    KOMENTARZE (5)
  • P&O 188: Czy dowiemy się czegoś więcej o przeszłości Boby Fetta?

    2016-08-14 06:53:50



    Kolejne stare pytanie, pochodzące z czasów, gdy dopiero ogłoszono pojawienie się Boby Fetta w „Ataku klonów”. Odpowiada Steven J. Sansweet.



    P: Jestem bardzo podekscytowany faktem, że Boba Fett będzie w Epizodzie II, czy poznamy szczegóły jak był Jasterem Mereelem oraz jak zabił Wędrownego Protektora na planecie Concord Dawn, zanim został łowcą nagród?

    O: To mało prawdopodobne. Moja rada, zapomnij wszystkiego, czego wiesz o przeszłości Boby Fetta. Ponieważ nikt z nas nie czytał jeszcze scenariusza Epizodu II, nie wie w jakim kierunku George Lucas rozbuduje tę postać, a jest prawdopodobne, że nie będzie się trzymał żadnej z wielu różnych historii, które narosły wokół korzeni i wczesnych lat tego interesującego, acz w większości milczącego typa. Jeśli jest jakieś nawiązanie do przeszłości Fetta w EU, wie o tym tylko Lucas.

    Ale przy tym, co przywołałeś, zapewne sam dałeś się zmylić na niepotwierdzone informacje. Łowcy nagród takiemu jak Boba Fett zależy by wokół niego i jego pochodzenia narosło wiele mitów, bo dzięki temu zyskuje zarówno potencjalnych klientów jak i ofiary. „Encyklopedia Gwiezdnych Wojen” mówi, że istnieje wiele historii o korzeniach Fetta, ale niewiele faktów udało się zweryfikować, może poza zbroją.

    Historia Fetta i jego krótkiej kariery w siłach porządkowych na Concord Dawn i jego przypuszczalnego upadku została opowiedziana w Opowieściach Łowców Nagród. Zgoła inną historię opowiada Dark Empire II, gdzie spekuluje się, że Boba był byłym szturmowcem, który zabił dowodzącego oficera. Komiksy Marvela ukazują go jako byłego Mandaloriańskiego komandosa, weterana wojen klonów u boku Fenn Shysa i Tobbi Dala. Ukazana tam też dżungle na planecie Mandalora.

    Ale jak pewnie wielu fanów wie, jeśli chodzi o „Gwiezdne Wojny”, to mamy stopnie kanoniczności. Jedynym prawdziwym kanonem są oczywiście filmy same w sobie. Przez lata, Lucas Books, starał się omijać postaci, wydarzenia i okres czasowy, który Lucas mógł chcieć wykorzystać w prequelach. Dlatego nie było informacji o wojnach klonów, upadku zakonu Jedi czy dojściu Palpatine’a do władzy, ale Boba Fett nigdy nie był uznawany za rzecz istotną.

    Ale jak każdy wielki opowiadacz, Lucas rozwijając swój scenariusz, pozwala mu czasem żyć własnym życiem, a niektóre postaci domagają się, by w nim zaistnieć. Powiedział nam tylko, że Boba Fett będzie miał rolę w Epizodzie II, tak jak pojawił się w „Imperium kontratakuje”, więc może poznamy jego prawdziwe korzenie. A co do Fetta jak myślicie, czy przeżył kontakt z straszliwymi szczękami Sarlacca?

    K: Steven Sansweet zawsze namiesza w swoich odpowiedziach, nigdy nie potrafi udzielić jej dokładnie, dlatego jest pewnie tak lubiany. Sprawę z Concord Dawn, wędrownym Protektorem i Jasterem Mereelem doskonale opisał komiks Jango Fett: Open Seasons, który jednak koncentruje się na samym Jangu a nie Bobie, choć ten mógł opowiadać historię ojca jako własną, bo po części nim był. Czyli znów prawda jest prawdziwa z pewnego punktu widzenia. Natomiast nawet wersja z Concord Dawn (pomijając oczywiście Marvele czy „Dark Empire”, które były przed nią) nie jest pierwszą, a na dodatek nie jest tą autoryzowaną przez Lucasa, którą oczywiście twórcy od EU olali. Pierwszy opis Boby Fetta pochodzi z roku 1979:

    Niewiele wiadomo o Boba Fetcie. Nosi on częściowo zbroję imperialnego Shocktroopera, wojownika z dawnych czasów. Shocktrooperzy przybyli z odległej części galaktyki i niewielu z nich pozostało. Zostali prawie doszczętnie wybici przez rycerzy Jedi podczas wojen klonów. Czy Boba Fett był Szokszturmowcem czy nie, tego nie wie nikt. W każdym razie jest on najlepszym łowcą nagród w galaktyce i mało go obchodzi dla kogo pracuje, przynajmniej dopóki mu płacą. Jedną z rzeczy, która czyni go tak dobrym łowcą, jest jego zbroja, którą podał specjalnym modyfikacjom.

    Shocktrooperów Lucas wykorzystał, to czerwoni szturmowcy klony Imperatora w „Zemście Sithów”. Mają zbroję podobną do tej, którą nosił Boba Fett, ale o tym oczywiście redaktorrzy w EU zapomnieli. Sam tekst natomiast pochodzi z dawna zapomnianego artykułu o historii Mandalorian.
    KOMENTARZE (2)

    „Przebudzenie Mocy” na blu-ray 3D razem z prequelami

    2016-08-03 16:40:38



    O tym, że Epizod VII zostanie wydany w wersji 3D na blu-rayu oficjalna informowała dość dawno, gdy zapowiadano zwykłe wydanie. Wtedy oznajmiono, iż „Przebudzenie Mocy” w 3D do domowego użytku ukaże się w późniejszym terminie, bez podawania szczegółów.

    Na razie nic w temacie się nie zmieniło, ale zaczynają się pojawiać przecieki i plotki. Otóż podobno decydenci Disneya i Lucasfilmu chcą wykorzystać wersję 3D do promocji „Łotra 1”. Zatem wydania należy spodziewać się w grudniu, z pewnością przed gwiazdką. A czy przed, czy po premierze spin-offa, na razie nie wiadomo.

    Ale to nie koniec ciekawostek. Lucasfilm i Disney planują wydanie pięciopaku. W jego skład weszłyby „Mroczne widmo”, „Atak klonów” i „Zemsta Sithów” w 3D, oczywiście „Przebudzenie Mocy”, a także piąty dysk z materiałami dodatkowymi. „Przebudzenie Mocy” weszło do kin od razu z wersją 3D. „Mroczne widmo” w 3D zadebiutowało w 2012. „Atak klonów” był prezentowany w wersji 3D na Celebration (w Essen i w Anaheim) oraz przy okazji kilku innych filmowych wydarzeń. „Zemsta Sithów” zaś została puszczona tylko raz w Anaheim (podczas Celebration). II i III epizod w 3D nigdy nie trafiły do szerokiej dystrybucji. Dla wielu osób zobaczenie ich w domu, będzie pierwszą okazją obejrzenia ich w tym formacie.

    Na razie pozostaje nam czekać na oficjalną zapowiedź.
    KOMENTARZE (20)

    P&O 184: Dźwięk Wata Tambora

    2016-07-17 06:43:54



    Znów pytanie o dźwięki, na które odpowiada Ben Burtt.



    P: Podczas spotkania Separatystów, Wat Tambor pokręca jeden z guzików na swoim stroju wydając przy tym dźwięk, który brzmi trochę te z gry Q*Bert. To koincydencja, czy taki zamierzony dowcip?

    O: To musi być koincydencja. Zrobiłem go na generatorze samogłosek w urządzeniu syntezującym zwanym Kyma.
    KOMENTARZE (9)

    „THX 1138”, czyli Lucas kopiujący Lucasa

    2016-07-08 07:18:53 oficjalna



    Nasz specjalista od hołdów filmowych, czyli Bryan Young tym razem zabrał się za THX 1138 i wpływ tego filmu, na sagę.

    To raczej oczywiste, że filmy George’a Lucasa będą inspirowały George’a Lucasa i „Gwiezdne Wojny”, ale jednocześnie we wczesnych obrazach tego reżysera jest tak wiele ducha „Gwiezdnych Wojen”, że uznałem iż warto do nich wrócić.

    „THX 1138”, pierwszy pełnometrażowy film George’a Lucasa z 1971, to hard-science fiction, które dzisiejsza publiczność może nazwać dystopijnym. Ukazuje on prawie obce społeczeństwo, opresyjną naturę, w której kontroluje się obywateli za pomocą narkotyków i religii. „THX 1138” to oznaczenie głównego bohatera granego przez Roberta Duvalla. Jego żona, LUH 3417, zaczyna celowo mieszać jego leki, by wyrwać go z otępienia jego rzeczywistości. Społeczeństwo jest tak opresyjne, że nie wiadomo komu można ufać, czy jak uciec, a nasz bohater wie, że musi się z niego wyrwać.

    Film eksploruje tematy, które wydają się uniwersalnymi w twórczości George’a Lucasa. To, że bezimienna, pozbawiona twarzy automatyzacja zniewala ludzi i ograbia ich z ich indywidualności, co jest też widziane w „Gwiezdnych Wojnach”. Zaś konwencja nazewnicza w świecie THX, czyli litery a potem cyfry, odnajdujemy w strukturze nazewniczej klonów czy szturmowców. THX zmaga się ze swoim człowieczeństwem i buntuje przeciw systemowi, w ten sam sposób co każdy buntownik. Ma swoją drogę bohatera, walczy z wewnętrznymi demonami, by potem mógł walczyć z swoimi opresorami (w przypadku THX 1138 chodzi o ucieczkę).

    Jest też wiele dźwiękowych i wizualnych motywów w „THX 1138”, które potem George Lucas wykorzystuje w swoich filmach. Choćby pokój kontrolny w THX w porównaniu z pokojem kontrolnym na Gwieździe Śmierci w „Nowej nadziei” i „Powrocie Jedi”.

    Innym ważnym elementem wizualnym, który pojawił się w obu filmach, są zmniejszające się numery. W „THX 1138” użyto tego przy sekcjach w filmie jako nietypowy efekt przejścia między ujęciami i scenami. W „Gwiezdnych wojnach” technika ta się znacząco zmieniła. Gdy widzimy jak Gwiazda Śmierci zbliża się do księżyca Yavina a rebelianccy piloci są coraz bliżej szybu wentylacyjnego, numery zmieniają się w komputerach celowniczych, co pomaga nam w wizualny sposób zrozumieć jak niewiele czasu zostało do ostatecznego zniszczenia Sojuszu i zakończenia ich „nic nie wnoszącej” rebelii.

    Przez wszystkie swoje filmy, George Lucas, zmaga się z sekwencją prędkości i niebezpieczeństwa. W „THX 1138”, THX ucieka na skradzionym motocyklu, robiąc wszystko, by uciec opresyjnym siłom, które mogłyby naszprycować go narkotykami i zmusiłyby do konsumpcji. Filmowano to w tunelach BART w San Francisco, tam Lucas nauczył się by jeszcze zwiększyć napięcie pościgu. Dzięki temu używał tuneli też później, w „Nowej nadziei” przy kanionie Gwiazdy Śmierci. Czasem dodaje drzewa, czego skrzyżowanie widać w „Powrocie Jedi”, widać to też w wyścigu podracerów w „Mrocznym widmie”, a jeszcze innym razem używa korków jak w „Ataku klonów”.

    Jeśli chodzi o ścieżkę audio, Walter Murch, który był współscenarzystą tego filmu razem z Lucasem, był też odpowiedzialny za montaż dźwięków. Murch był w stanie zaprojektować dźwięki „THX 1138” w tym kontrole czy operatorów pozbawionych bez twarzy w filmie, co potem wykorzystano w wąwozie Gwiazdy Śmierci.

    Murch osobiście jest jednym z kolejnych powiązań z „Gwiezdnymi Wojnami” a „THX 1138”. Walter wyreżyserował odcinek The General, pierwszy w z cyklu o Umbarze w serialu „Wojny klonów”.

    Sposób w jaki ten film został zmontowany, dzieli w pewien sposób coś z innymi filmami „Gwiezdnych Wojen”. Lucas był w stanie pokazać historię ujęciami ludźmi wciskającymi przyciski i inne pokrętła, by opowiadać to wszystko bez jakiegokolwiek dialogu.

    To przypomina moment z „Mrocznego widma”, gdzie podczas wyścigu podów Anakin próbuje ugasić ogień na swoich silnikach. To coś w czym się czuje sposób filmowania, który Lucas użył w „THX 1138”.

    Inną techniką po raz pierwszy użytą przez Lucasa w „THX 1138”, a która potem trafiła do „Gwiezdnych Wojen”, to kilka ujęć z dialogami, kompletnie niepotrzebnymi w filmie. W scenie w której THX 1138 pokazano monitory na których jest obserwowany przez operatorów, których nie widzimy, odbywają oni rozmowę zupełnie niezwiązaną z historią. To taka typowa codzienna konwersacja, która ukazuje nam wiele na temat ich dnia i życia, sugerując rzeczy, których nie doświadczamy na ekranie. To pojawia się też w „Nowej nadziei” gdzie szturmowcy stojący na warcie rozmawiają sobie o nowym BT-16. Tak samo jak widzimy parę Gungan, którzy rozmawiają sobie w Otah Gunga w „Mrocznym widmie”, gdy pojawiają się tam nasi bohaterowie.

    Dave Filoni, główny reżyser i producent „Wojen klonów” i „Rebeliantów” twierdzi, że „THX 1138” to klucz do zrozumienia „Gwiezdnych Wojen”. W wywiadzie, który przeprowadziłem podczas New York Comic Conu, Filoni wyjaśnił, że to opresyjny reżim który stał się Imperium, był zawsze gdzieś z tyłu głowy George’a Lucasa.
    - Trzeba zobaczyć na społeczeństwo pokazane w THX jak na Imperium. Jest tu pewna korelacja, od ujęć, po tematy muzyczne…Moim celem jest, by im dalej podążamy naprzód, zachowywać to Dna które zostawił nam Lucas bo to jest bardzo ważne dla Gwiezdnych Wojen.

    „Gwiezdne Wojny” są jedną z najważniejszych space oper i epickich filmów jakie stworzono. „THX 1138” moim zdaniem to jeden z najważniejszych filmów hard science fiction jakie powstały. Aktorstwo jest bez zarzutu. Duvall wprowadza zamieszanie do filmu, które jest wyczuwalne, a Donald Pleasance jako SEN dobrze oddaje zagrożenie, w które można uwierzyć. To pozycja obowiązkowa dla wszystkich, którzy chcą zrozumieć kino Geroge’a Lucasa i źródło jego filmowego słownictwa, które uczyniło „Gwiezdne Wojny” czymś wielkim. To bez wątpienia jeden z moich ulubionych filmów i wyobrażam sobie, że po obejrzeniu będzie także jednym z waszych.

    „THX 1138” został oznaczony jako R ze względu na seksualność i nagość. To coś, co bym rozważył, by pokazać swojemu nastolatkowi, ale może to być nieodpowiednie dla młodszych dzieci.


    KOMENTARZE (5)

    P&O 180: Czy Padmé wciska ten sam przycisk, by wykonać różne operacje na jej statku?

    2016-06-19 00:01:30



    Dziś przykład jak w prosty sposób wytłumaczyć błąd filmu.

    P: Kiedy Padmé retransmituje sygnał Obi-Wana na Coruscant, naciska jeden konkretny przycisk. Później, gdy pokazuje Anakinowi gdzie znajduje się Geonosis, naciska dokładnie ten sam przycisk w celu wywołania innej funkcji. O co chodzi?

    O: Tego czego nie widzisz na ekranie, to faktu, że Padmé naciska jeszcze jeden przycisk, coś jak „shift” lewą ręką. A poważnie, okręt osobisty senator Naboo ma wiele skrótów i gorących klawiszy, które ułatwiają pracę komuś, kto nie jest pilotem.
    KOMENTARZE (10)

    „Akira” i „Gwiezdne Wojny”

    2016-06-14 10:08:58 oficjalna



    „Akira” Katsuhiro Ôtomo to bez wątpienia jedna z najgłośniejszych anime z lat 80. Tym razem Bryan Young zabrał się za śledzenie powiązań tego obrazu i „Gwiezdnych Wojen”.

    „Akira” może być jednym z najważniejszy animowanych pełnometrażowych filmów, który stworzono w Japonii. Został okrzyknięty jednym z największych filmów zarówno science fiction, jak i animowanych, wszechczasów, a Roger Ebert rekomendował go nie raz. Wypuszczony w 1988 rozpoczął zalew japońskiej animacji w Stanach Zjednoczonych w latach 90. i później.

    Bazujący na mandze o tej samej nazwie film został wyreżyserowany i napisany przez Katsuhiro Otomo. „Akira” opowiada historię postapokaliptycznej, cyberpunkowej odległej przyszłości w sercu Neo-Tokio. Młody dzieciak z ulicznego gangu motocyklowego, nazywający się Tetsuo, krzyżuje swoją ścieżkę z osobami odpowiedzialnymi za rządowy, wojskowy eksperyment i odkrywa, że wojsko eksperymentuje na nim. Zmieniają go w niesamowicie niszczycielską siłę, a jedynie jego przyjaciele i inni psionicy z programu rządowego mogą go powstrzymać.

    Estetyka filmu przywołuje w głowie inspiracje z wielu innych, w tym „Metropolis” czy „Łowcy androidów”, ale reżyser również powołuje się na „Gwiezdne Wojny” jako jedną z jego największych inspiracji. Gangi uliczne łatwo uznać za coś pomiędzy Sojuszem Rebeliantów a młodzieńcami ściągającymi się po ulicach drugiego filmu George’a Lucasa, czyli „American Graffiti”. Japoński rząd w tym filmie bardzo przypomina Imperium, a dodatkowo opór i rewolucjoniści starają się zwalczać nielegalne wojskowe eksperymenty.

    Film uderza swoją warstwą wizualną, ale też intrygującymi pomysłami, często ma się wrażenie, że to film Kubrika, bo ma z nim wiele wspólnego z wyjątkiem tego, że jest animowany. Wiele sekwencji przywołujących „Gwiezdne Wojny” od pościgu w kanałach ściekowych przypominają trochę skrzyżowanie pościgu na Endorze z sekwencją w zgniatarce, zaś wszystkie sceny akcji na ulicach Neo-Tokio przypominają trochę pościg na Coruscant na początku „Ataku klonów”. Przez cały film Tetsuo może być trochę odbierany jako postać w stylu Dartha Vadera, zaś jego psioniczne umiejętności przypominają Moc. Jest omamiony władzą, którą otrzymał, a jednocześnie odpowiedzialny za los czegoś większego niż swój własny. Sam pomysł „Akiry”, że ta tajemnicza siła niczym Moc, która jest w ludziach, wciąż pozostawia im wybór w jaki sposób chcą jej używać.

    Naukowcy w tym filmie nawet mierzą aurę psioniczną postaci tak jak Qui-Gon testował Anakina na liczbę midi-chlorianów w „Mrocznym widmie”.

    Sama finałowa bitwa „Akiry” między Tetsuo i jego najlepszym przyjacielem Kanedą bardzo przypomina tę pomiędzy Anakinem i Obi-Wanem w „Zemście Sithów”. Tetsuo nawet traci ramię w tym konflikcie, co prawda nie mieczem świetlnym ale laserem. Jego ramię zostaje zastąpione robotycznym, które bardzo przypomina te Anakina z „Ataku klonów”.

    Ale najbardziej bezpośrednim i oczywistym wpływem „Akiry” na „Gwiezdne Wojny” jest Durge w z serialu „Wojny klonów” Genndy’ego Tartakovsky’ego. Obecnie to co prawda legendy, ale Durge był łowcą nagród wynajętym przez Intergalaktyczny Klan Bankowy by walczyć z Jedi w wojnach klonów. Gdy został zaatakowany przez klony i Obi-Wana Kenobiego stracił wiele ze swojej zbroi ukazując ciało, co przypomina właśnie Tetsuo z punktu kulminacyjnego „Akiry”.

    Wkrótce Durge pożera Obi-Wana w przedziwną strukturę swego ciała a Obi-Wan wysadza go od środka za pomocą Mocy. Podobna rzecz spotyka Kanedę skonsumowanego przez mutujące ciało przyjaciela. Jeśli ktoś zobaczy „Akirę” i „Wojny klonów” jedno po drugim, ten hołd dostrzeże bez błędu.

    „Akira” był jednym z najbardziej istotnych czynników rozwoju zainteresowania anime i mangą w Stanach Zjednoczonych na początku lat 80. Zjawisko to osiągnęło punkt kulminacyjny w latach 90. A teraz się uspokoiło. Anime, w tym częściowo także „Akira” było jednym z kluczowych czynników, które George Lucas I jego ekipa użyła jako inspiracji przy projektowaniu „Wojen klonów” z 2008 zarówno w wersji filmowej, jak I telewizyjnej. Wiele ze stylu i sekwencji akcji w japońskiej animacji jest tym, co wniosła „Akira”, zaś to co widzimy w „Wojnach klonów” to druga lub trzecia generacja opowiadania historii w animacji.

    Film Otomo jest jednym z wielu stworzonych w kraju kwitnącej wiśni, który ukazuje nam fikcyjne życie w Japonii po nuklearnym holokauście. Innym znanym przykładem jest choćby „Godzilla”, ale w obu przypadkach motyw japońskiego kina służy jako odskocznia do kolejnych odcinków „Wojen klonów”, w tym drugim przypadku choćby „The Zillo Beast”.

    „Akira” ma rating R ze względu na przemoc i nagość. Co prawda w Wielkiej Brytanii czasem jest oznaczona jako od 12 a czasem od 15 lat. Mój 13-letni syn obejrzał „Akirę” ze mną, gdy zabrałem się za nią ponownie, przygotowując się do artykułu, to nie było dla niego zbyt ekstremalne przeżycie, ale uznał film za przyciężkawy. Publiczności przyzwyczajonej do bardziej nowoczesnego stylu animacji czy anime w tym przypadku, ten film może wydać się trochę przestarzały, ale który film cyberpuknowy o przyszłości z lat 80. nie jest?

    Ale nawet przy tym tworzona ręcznie animacja jest wyśmienita, zwłaszcza gra światłami, technologia, wybuchy. To jeden z tych filmów, które powinno się obejrzeć ze względu na ich miejsce w historii kina animowanego. Poza tym jest to naprawdę dobry, piękny filmy science fiction, animowany i jest to niesamowita opowieść.

    Warto dodać, że podobno George Lucas i Steven Spielberg wspominali, iż ten film nie był w obrocie w Stanach przez swoją premierą, ale nie znalazłem na to dowodów.


    KOMENTARZE (6)

    P&O 179: Czemu Mace ma różne rękojeści miecza?

    2016-06-12 00:09:39



    A dziś kolejne pytanie od spostrzegawczych.

    P: Patrzyłem na zdjęcia Mace’a Windu z różnych czasopism i zauważyłem, że ma różne miecze świetlne w zdjęciach z Epizodu I i II. O co chodzi, czemu ma niebieski w „Mrocznym widmie” i purpurowy w „Ataku klonów”?

    O: Mace właściwie pokazał się z trzema różnymi mieczami świetlnymi. Na pierwszych zdjęciach promocyjnych z Epizodu I, wykorzystanych do różnych standów itp., miał prosty styl, przypominający broń Ki-Adi-Mundiego. Ale ponieważ Samuel L. Jackson na planie miał przypięty inny miecz, błąd ten poprawiono. Choćby w Słowniku Obrazkowym Gwiezdne Wojny Część I już to wychwycono i komputerowo poprawiono, na taki, jaki miał w „Mrocznym widmie”. Dodatkowo w komiksie Emissaries to Malastare wytłumaczono zaistniały błąd, wprowadzając tradycję Jedi, w której Mace i Eeth Koth wymienili się mieczami.
    Gdy rozpoczęła się produkcja Epizodu II, fakt, że Mace będzie walczył na ekranie, spowodował, że postanowiono stworzyć specjalną, unikalną rękojeść dla niego. Widzieliśmy ten „modny”, elegancki, nowy i wypolerowany miecz na Geonosis. W EU znalazło się wyjaśnienie w powieści Punkt przełomu, gdzie jest napisane, że Mace nad swoim mieczem pracował przez lata, starając doprowadzić się go do perfekcji. Dziesięć lat między „Mrocznym widmem” i „Atakiem klonów” to spora przestrzeń do modyfikacji.
    Przypuszczamy, że w Epizodzie I Mace miał niebieski miecz, a to głównie ze względu na komiksy, zabawki czy gry, gdyż w filmie nie widać było ostrza. Ale gdy Lucas stwierdził, że pomysł z Expanded Universe z mieczami we wszystkich kolorach tęczy nie pasuje mu w filmie, gdyż woli mieć niebieskie i zielone miecze dla dobrych i czerwone dla złych, zaczęto wprowadzać pewne zmiany. Ale z powodu osobistych nalegań Samuela L. Jacksona, pozwolił by ostrze jego miecza było w ulubionym kolorze aktora, purpurowym.
    W jednej z opowieści w Talesach jest historia, jak Mace zdobył kryształy do purpurowego koloru, w bardzo młodym wieku. Musiał zapewne powtórzyć ten wyczyn w latach między „Widmem” a „Klonami”. Albo też mieć purpurowy miecz wcześniej, ale jak większość Talesów, opowieść ta nie musi być kanoniczna.
    KOMENTARZE (6)

    P&O 176: Różnica w wieku między Padme a Anakinem?

    2016-05-22 08:45:13



    W „Mrocznym widmie” i „Ataku klonów” różnica wieku wygląda trochę inaczej. I to budzi pewne wątpliwości.

    P: Jaka jest różnica w wieku między Padme a Anakinem?

    O: Kiedy po raz pierwszy widzimy Anakina w Mrocznym Widmie, brakuje mu tylko kilku dni do dziesiątych urodzin, więc wciąż ma jeszcze 9. Ale gdy rozpoczyna szkolenie ma już dziesięć lat. Amidala ma w tym czasie 14 lat. Dziesięć lat później, w Ataku klonów, Anakin ma 20 lat, a Padmé 24.

    K: Na oficjalnej nie podano dokładnej odpowiedzi na pytanie. Różnica wynosi dokładnie cztery i pół roku, według dziś niekoniecznie kanonicznych źródeł, ale prawdopodobnie zostało to utrzymane. Natomiast najbardziej myląca w tym wszystkim jest różnica wieku między aktorami. Jake Lloyd jest młodszy od Natalie Portman o 8 lat. Hayden Christensen jest od niej starszy o niecałe dwa miesiące. Średnio faktycznie też wyjdzie różnica czterech lat.
    KOMENTARZE (11)

    Muzyka z „Zemsty Sithów” na płycie winylowej

    2016-05-06 18:50:44

    I Am Shark przygotowało kolejną, limitowaną edycję muzyki z „Gwiezdnych Wojen” na płycie winylowej. Tym razem jest to „Zemsta Sithów”. Album powinien się ukazać 15 czerwca, w ograniczonym nakładzie 1000 egzemplarzy. Składa się on z dwóch płyt. Muzykę oczywiście skomponował John Williams. Lista utworów wygląda tak:

    1. "Star Wars and the Revenge of the Sith" - (7:31)
    2. "Anakin's Dream" - (4:46)
    3. "Battle of the Heroes" - (3:42)
    4. "Anakin's Betrayal" - (4:04)
    5. "General Grievous" - (4:07)
    6. "Palpatine's Teachings" - (5:25)
    7. "Grievous and the Droids" - (3:28)
    8. "Padme's Ruminations" - (3:17)
    9. "Anakin vs. Obi-Wan" - (3:57)
    10. "Anakin's Dark Deeds" - (4:05)
    11. "Enter Lord Vader" - (4:14)
    12. "The Immolation Scene" - (2:42)
    13. Grievous Speaks to Lord Sidious (2:49)
    14. The Birth of the Twins and Padme's Destiny (3:37)
    15. A New Hope and End Credits (13:06)



    Album można zamawiać tutaj. Kosztuje 29,99 USD. W ofercie wciąż można znaleźć także wydania muzyki z „Mrocznego widma” i „Ataku klonów” na płytach winylowych.
    KOMENTARZE (6)

    P&O 172: Czy używanie błyskawic Mocy jest złe?

    2016-04-24 08:50:52



    Dziś pytanie o ocenę używania błyskawic Mocy.

    P: Czy używanie błyskawic Mocy jest jednoznacznie złe? Czy Yoda nie użył tej mocy w Epizodzie II?

    O: Yoda odbił błyskawicę Sithów, którą stworzył Dooku, a nie używał własnej. Zgodnie z tym, co sam mówił w „Imperium kontratakuje”, Jedi używają Mocy dla wiedzy i obrony, nigdy dla ataku. Nie ma możliwości, by racjonalnie zakwalifikować błyskawicę Mocy jako działanie obronne. Używa się jej w ekstremalnie agresywnym stylu, więc tak, z pewnością jest to jednoznacznie działanie Ciemnej Strony Mocy i często przynosi straszliwe konsekwencje.

    W grze Jedi Starfighter, co prawda była taka moc, ale to była tylko taka konwencja i trudno uznać tę grę za kanon. Jej mechanika wykorzystuje „Gwiezdne Wojny”, tak by sama gra byłą bardziej emocjonująca, a nie by rozwijać sagę.
    KOMENTARZE (23)

    P&O 168: AOTC: Jak brzmi prawdziwe nazwisko Padmé?

    2016-03-27 09:13:58



    Dziś w gruncie rzeczy dość ciekawe pytanie, bo choć pozornie wydaje się trywialne, to odpowiedź już nie jest taka, jaka pozornie się wydaje.

    P: W Słowniku obrazkowym z Ataku klonów nazwisko Padmé brzmi Naberrie. A wszędzie indziej jest Amidala. Które z nich jest prawdziwe?

    O: Oba są poprawne. Padmé urodziła się z nazwiskiem Naberrie. To jej rodowe nazwisko, oboje rodziców to jest Jobal i Ruwee je noszą. Ale zgodnie z tradycją Naboo, gdy Padmé została królową, przyjęła nazwisko stanowe, które brzmi Amidala. Nawet po tym, jak przestała być królową, wciąż pozostało jej to drugie nazwisko.

    K: Tu jeszcze dodamy jedno. Amidala to imię królewskie. Wygląda, że po zakończeniu kadencji staje się nazwiskiem.
    KOMENTARZE (7)

    „Most na rzece Kwai” i „Gwiezdne Wojny”

    2016-03-25 07:24:54 oficjalna



    O wpływie filmów Davida Leana na „Gwiezdne Wojny” pisaliśmy już nie raz. Bryan Young zabrał się za kolejne dzieło legendarnego twórcy, „Most na rzecze Kwai” (The Bridge on the River Kwai), ekranizacji powieści Pierre’a Boulle’a (znanego też z „Planety małp”).

    Epicki dramat Davida Leana o II wojnie światowej, „Most na rzece Kwai” był niesamowicie popularnym filmem, który pobił rekordy oglądalności w roku, w którym go wypuszczono i zdobył siedem nagród Akademii. Opowiada historię grupy brytyjskich więźniów przetrzymywanych w japońskim obozie pracy w 1943. Przywódcą Brytyjczyków jest porucznik pułkownik Nicholson (grany przez Aleca Guinnessa), który protestuje przeciw temu, by Japończycy naruszyli Konwencję Genewską i zbudowali most wykorzystując Brytyjczyków. Napięcia są coraz większe, i zamieniają się w starcie między Nicholsonem a japońskim komendantem, pułkownikiem Saito (Sussue Hayakawa). Ostatecznie osiągnięto porozumienie, a konstrukcja mostu przebiega w ramach ustalonych terminów, ale jeden żołnierz z marynarki amerykańskiej, który wcześniej cudem uciekł z obozu (William Holden) wraca prowadząc ekipę, która ma wysadzić most.

    Najbardziej oczywistym powiązaniem tego filmu i sagi „Gwiezdnych Wojen” jest Alec Guinness, który grał Obi-Wana w oryginalnej trylogii. To „Most na rzece Kwai” uczynił go gwiazdą, co sprawiło, że pośrednio Lucas zainteresował się obsadzeniem go w roli czcigodnego Rycerza Jedi. To pierwszy z trzech wielkich epickich filmów Davida Leana, które miały swój wpływ na „Gwiezdne Wojny”. (Pozostałe dwa to „Lawrence z Arabii” i „Doktor Żywago”).

    „Most na rzece Kwai” to film, który doskonale oddaje jedną z pierwszych kwestii z napisów początkowych „Zemsty Sithów” – czyli „Bohaterowie są po obu stronach, zło jest wszędzie”. Postać Guinnessa, Nicholson, znajduje się w sytuacji, w której jego upór sprawia, że wygrywa, ale nie skraca mu to tortur. Gdy Japończycy w końcu zgadzają się na jego żądania, on domaga się, by to brytyjscy żołnierze zbudowali most najlepiej jak potrafią, nawet jeśli połączy to istotną dla wroga linię kolejową. Czy jest bohaterem trzymającym się swoich zasad i wygrywającym bitwę? Czy szwarccharakterem kolaborującym z wrogiem? To musimy osądzić samodzielnie.

    Innym powiązaniem z „Gwiezdnymi Wojnami” jest analogia, którą da się zauważyć między postacią Williama Holdena – Shearsem a Hanem Solo w „Nowej nadziei”. Shaers jest kochanym, samolubnym łotrem, który nie miał zamiaru brać udziału w wojnie, zostaje zmuszony by zniszczyć miejsce z którego przybył. Han Solo przez wiele czasu w środku „Nowej nadziei” pracuje nad tym, by uciec z Gwiazdy Śmierci, a gdy jest poproszony o to by wrócił i zaatakował stację, unika tego. To klasyczny motyw z mitologii, bohater ze złotym sercem, który nie zdaje sobie z tego sprawy. Zarówno Shears jak i Han Solo świetnie go ilustrują.

    Wizualnie „Most na rzece Kwai” można łatwo porównać do „Powrotu Jedi”. W rzeczy samej, nie raz mówiono, że nikt inny nie wpłynął na używanie przez George’a Lucasa krajobrazów tak bardzo jak David Lean, a zdjęcia dżungli z południowo-wschodniej Azji znajdują swoje odbicie w lasach Endoru. Nawet historia rozwija się w sposób podobny. Shears i reszta jego ekipy odkrywa, że ich oryginalna droga ucieczki jest niemożliwa do przebycia w drugą stronę, więc korzystają z lokalnych przewodników, by wskazali im alternatywną drogę, a oni sami znaleźli się na tyłach wroga. Tę samą pomoc dostarczają Ewoki w „Powrocie Jedi”, przyprowadzając grupę uderzeniową generała Solo do tylnego wejścia bunkra generatora tarczy. Właściwie to zarówno scenariusz „Powrotu Jedi”, jak i „Mostu na rzece Kwai” w kulminacyjnym momencie kończy się podłożeniem bomb i zniszczeniem istotnej infrastruktury, która pozwala konfliktowi toczyć się dalej.

    Epicka natura filmów Leana to coś co utkwiło w Lucasie. Podczas rozmowy z „USA Today” w 2012 George wskazał reżysera jako inspirację dla swoich ciągłych innowacji.
    – Przyczyną, dla której zainwestowałem tyle czasu i pieniędzy (tworząc Industrial Light & Magic, pierwszą firmę zajmującą się efektami specjalnymi) jest to, że sztuka to technologia. W latach 60., pod koniec ery Davida Leana, potrzebowano 10000 statystów w scenie. To stawało się zbyt drogie. Normą stawało się to, że masz film, którego akcja dzieje się pięć lat temu, masz siedmiu aktorów a zdjęcia kręcisz na ulicy. Więc już wtedy mówiłem, że jeśli pchniemy rozwój technologii, będziemy mieć mnóstwo historii do opowiedzenia.

    Filmy Leana mogły być w umyśle Lucasa, gdy tworzył masywne armię i bitwy prequeli, które jeśli chodzi o skalę nie są zbyt częstym widokiem we współczesnym kinie.

    Mówi się też, że Alec Guinness był zawiedziony tym, że „Gwiezdne Wojny” przyćmiły resztę jego ważnych filmów i miał nadzieję, że ludzie poszukają innych jego dzieł. To właśnie to zainspirowało mnie, by obejrzeć „Most na rzece Kwai”, mój pierwszy nie-gwiezdno-wojenny film z Aleciem Guinnessem. To doskonały film dla amerykańskiej publiczności, by lepiej poznać tego fenomenalnego aktora.

    „Most na rzece Kwai” ma rating PG z ostrzeżeniem o łagodnej przemocy wojennej. Wizualnie poskromiono wodze, ale pewne pomysły zostały. Obejrzałem go z moim synem i odkryłem, że przykuwał uwagę przez całe 161 minut. Jeśli jesteście fanami Davida Leana czy Obi-Wana Kenobiego granego przez Aleca Guinnessa, to film, który musicie zobaczyć.



    Tu warto dodać jeden komentarz do kwestii wizualnych inspiracji. Jeśli chodzi o Davida Leana to w „Gwiezdnych Wojnach” najlepiej widać go w „Ataku klonów”. Scena nagrana w Sewilli jest praktycznie odtworzeniem sceny z "Lawrence’a z Arabii" nakręconej dokładnie w tym samym miejscu. Jeszcze więcej analogii widać w „Indym”. „Indiana Jones i świątynia zagłady” był kręcony na Sri Lance, dokładnie tam, gdzie „Most na rzece Kwai” (choć akurat lokacji samego mostu nad rzeką Kelani nie odwiedzili). Niektóre zdjęcia są kręcone na tych samych lokacjach, a nawet ujęcia w filmie Lucasa/Spielberga starają się czasem odtwarzać film Leana, gdy się obejrzy jeden po drugim doskonale to widać. „Indiana Jones i ostatnia krucjata” z kolei był kręcony w Hiszpanii, także w miejscach gdzie Lean kręcił „Lawrnece’a z Arabii”, ale też „Doktora Żywago”. Lucas i Spielberg pojechali nawet na stację kolejową w Guadix, którą wykorzystał Lean. Więcej na ten temat przeczytacie tutaj.
    KOMENTARZE (1)

    Słownik ilustrowany o którym nie wiedzieliście

    2016-03-05 20:36:56 starwars.com

    Na chwilę odetchnijmy od zalewu zapowiedzi jaką oferują nam wydawcy. W zamian opowiemy wam o książce, która nigdy nie trafiła do szerokiego obiegu, nie oznacza to jednak że nigdy nie ujrzymy jej na półkach księgarń.

    Gdy w 2012 roku w kinach odbyła się premiera "Mrocznego widma" w technologii 3D, do sprzedaży trafił również nowy słownik ilustrowany oparty na filmie. Kilka miesięcy przed premierą kinową, wydawnictwo DK Publishing zaproponowała Jasonowi Fry’owi opracowanie tego słownika i poszerzenie go względem wydania z 1999 roku. Fani posiadający obie publikacje, mogę zauważyć co zostało dodane w porównaniu do opracowania Davida Westa Reynoldsa, autora pierwszego wydania. Premiera nowego ilustrowanego albumu odbyła się w styczniu 2012 roku, natomiast w Polsce książka została wydana przez Egmont Polska w lutym, tuż przed premierą kinową.

    W planach Lucasfilmu było konwertowanie w trójwymiar i oddanie do dystrybucji również pozostałych epizodów. Idąc za ciosem, DK Publising ponownie zatrudniło Fry’a do opracowania kolejnego poszerzonego słownika, tym razem dotyczącego "Ataku klonów", opartego na wydaniu z 2002 roku. Książka została skończona, a data jej wydania została ustalona na czerwiec 2013 roku. Niestety, jak to bywa w biznesie, bywają inne priorytety. Przejęcie firmy Lucasfilm, w tym i marki Star Wars™ przez Walt Disney Company, zaniechało te plany, a powodem tego było skupienie całej uwagi na tworzeniu epizodu VII "Przebudzenie Mocy". Dalszymi implikacjami było zawieszenie wielu projektów, jak również wstrzymanie wydania nowego słownika. Tak więc, jak w przypadku filmu, tak i premierę książki odłożono.

    Okładka wstępna #1

    Okładka wstępna #2

    Okładka wydania duńskiego



    Autor, Jason Fry, nie mając wpływu na tą decyzję, skupił się na swoich następnych projektach. Jednak w czasie jednego ze spotkań z pracownikiem DK, Simonem Beecroftem, Jason wspomniał o swojej niewydanej książce, zauważając że posiada jedną z nielicznych kopii słownika, aczkolwiek tylko w wersji cyfrowej. Simon po krótkim zastanowieniu, oświadczył że prawdopodobnie ów słownik został gdzieś wydany w wersji drukowanej i prawdopodobnie tym miejscem jest Dania.
    Fry zaczął szukać informacji w internecie na temat duńskiego przekładu, jednak niczego nie znalazł i się poddał. Zastanawiało go, jaki sens miało wydanie słownika w Danii, a nie wydanie na rynku amerykańskim. Pewnego dnia Jason otrzymał paczkę od brytyjskiego oddziału DK, zawierającą książki jego autorstwa, a którą nadał Simon Beecroft. Niemałe zdziwienie naszło Fry'a, gdy okazało się że w paczce odnalazł również "Klonernes Angreb: Den Ultimative Illustrerede Guide", duńskie wydanie słownika jego autorstwa, które zostało wydane przez oficynę Alvilda. Pracownik tego wydawcy, Jonas Holm Hansen, tak opisał powód jej wydrukowania: Kiedy plany wyemitowania epizodów w 3D uległy zmianie, rozważaliśmy niewydawanie drugiego słownika. Pamiętam jednak sytuację, gdy w czasie odwiedzin w miejskiej bibliotece, przeglądałem literaturę Star Wars i zauważyłem pierwsze wydanie albumu. Było ono brudne, brakowało mu stron i ledwo trzymało się w całości. To był ten moment kiedy podjąłem decyzje, że poszerzony słownik musi zostać wydany. I tak też zrobiliśmy.
    Tak przedstawia się historia wydanego tylko w jednym państwie, uzupełnionego słownika ilustrowanego opartego na epizodzie II - "Ataku klonów". Bardzo możliwe, że gdy Disney przypomni sobie o epizodach w 3D, ujrzymy słownik również w polskim przekładzie i w polskich księgarniach.


    KOMENTARZE (13)

    „Trzeci człowiek” i „Gwiezdne Wojny”

    2016-03-05 05:13:16 oficjalna



    W kolejnej odsłonie swojego cyklu Bryan Young zajął się filmem „Trzeci człowiek” (The Third Man), który, jak się okazuje, inspirował tak Lucasa jak i Filoniego.

    Wyreżyserowany przez Carola Reeda i napisany przez legendarnego brytyjskiego pisarza Grahama Greene’a „Trzeci człowiek” (1949) jest wspaniałym przykładem filmowego geniuszu, bliski ideałowi brytyjskiego thrillera noir jak tylko można. Osadzony w szaleńczym okresie podzielonego Wiednia okresu po II wojnie światowej, opowiada historię popularnego pisarza Holly’ego Martinsa (Joseph Cotten). Martins jest zwabiony do miasta, do samego centrum aktywności półświatka i czarnego rynku, obietnicą pracy oferowanej przez starego przyjaciela, Harry’ego Lime’a (Orson Welles). Jedyny problem polega na tym, że gdy Martins przybywa do miasta, odkrywa, że Lime został zabity. Teraz to od niego zależy, czy odkryje tajemnicę, której nikt nie chce rozwiązać, i upewni się, iż przy tym sam nie zginie. Gdy dokopuje się głębiej, odkrywa, że powód, dla którego wszyscy ścigali jego przyjaciela, polega na tym, iż ten pracując na czarnym rynku, sprzedał skażony lek, co skończyło się śmiercią wielu dzieci.

    To jeden z moich ulubionych filmów. Ma fascynującą zagadkę, nieoczywisty McGuffin i jedne z najlepszych dialogów filmowych w historii, w szczególności niesławną wypowiedź Lime’a o zegarze z kukułką.

    To jeden z tych filmów, które są znane z tego, że inspirowały innych filmowców, ale ma też wiele pośrednich i bezpośrednich wpływów na uniwersum „Gwiezdnych Wojen”.

    Najbardziej oczywisty przykład jest w trzecim sezonie „Wojen klonów” w odcinku pt: "Corruption". W sercu tego odcinka znajduje się zatruta herbata, którą sprzedano do mandaloriańskiej szkoły. Czarnorynkowi sprzedawcy, chcąc zmaksymalizować swoje zyski, niszczą herbatę za pomocą niebezpiecznych chemikaliów. Podobnie jak Holly Martins, księżna Satine i senator Amidala starają się odnaleźć źródło skażenia, a to, co odkrywają, pozwala im podjąć dalsze kroki, by zminimalizować przestępczość na Mandalorze. Co prawda odcinek nie ma dokładnie postaci w stylu Harry’ego Lime’a, ale zarówno moogańscy przemytnicy, jak i mandaloriański urzędnik nazwany Sidddiqiem są pewną wariacją tej roli.

    Więcej tajemniczych inspiracji widać w podróży Obi-Wana Kenobiego w „Ataku klonów”, która jest odbiciem tej drogi Holly’ego Martinsa w bardzo bezpośredni sposób. Gdy Zam Wessel zostaje zabita, on bada sprawę mając tylko poszlakę, a nie wiedząc zupełnie gdzie go to zaprowadzi.

    Hrabia Dooku jest w pewnym sensie bardzo Harrym Limem w „Ataku klonów”. Przez pierwsze dwie trzecie obu filmów zarówno Harry Lime, jak i hrabia Dooku są prezentowani w rozmowach innych jako protagoniści. Harry Lime jest przyjacielem Martinsa, więc wydaje się nieprawdopodobne, by mógł być zaangażowany w coś ciemnego i nikczemnego. Hrabia Dooku jest byłym Jedi, który nie mógłby zamordować nikogo. Ale im głębiej wchodzimy w tajemnicę, dostajemy więcej szczegółów o tych postaciach i w końcu, gdy już wiemy kim się okazały w filmie, jesteśmy zaskoczeni i zszokowani. W przypadku Harry’ego Lime’a szok jest większy, bo przez większość filmu mówiono nam, że on nie żyje. Ale gdy widzimy Orsona Wellesa w tej roli stojącego i uśmiechającego się, wszystko co dotychczas wiedzieliśmy ulega radykalnej zmianie. Ta sama prawda dotyczy też Dooku. Gdy Obi-Wan widzi go po raz pierwszy na Geonosis, a ten obiecuje śmierć Padme, neguje to wszystko co nam powiedziano na temat tej postaci.

    Gdy tylko pojawiają się wyznania, zarówno Lime jak Dooku mają szansę wytłumaczyć się ze swoich motywacji odpowiednio Holly’emu Martinsowi i Obi-Wanowi Kenobiemu. Harry Lime spotyka się ze swoim przyjacielem niedaleko diabelskiego młyna w Wiedniu, gdzie następuje mowa z bardzo małą ilością kłamstwo. To prowadzi do niesławnej mowy z „zegarem z kukułką” z której film jest znany.
    – Jak mówi koleś – mówi Limme Martinsowi – przez 30 lat we Włoszech pod rządami Borgiów mieli wojnę, terror, morderstwa, rozlew krwi, ale wydali na świat Michała Anioła, Leonardo da Vinci i renesans. W Szwajcarii mieli braterską miłość, 500 lat demokracji i pokoju i co stworzyli? Zegar z kukułką.

    Lime racjonalizuje straszliwe warunki stworzone przez jego akcje w ten sam sposób jak Sith racjonalizuje swoje.

    Dla Dooku sytuacja jest podobna (podobnie jak działanie kamery w tych dwóch scenach). Dooku krąży wokół pojmanego Obi-Wana w ten sam sposób co Lime okrąża Martinsa przy diabelskim młynie. Mówi mu prawdę o korupcji w galaktyce i że jego motywy dlatego są czyste.

    Gdy się obejrzy „Trzeciego człowieka” i „Atak klonów” jedno po drugim, podobieństwa są bardzo oczywiste.

    Stan Wiednia w „Trzecim człowieku” – miasta podzielonego pomiędzy Amerykanów, Sowietów i Brytyjczyków pod koniec II wojny światowej – przypomina stan galaktyki w powieści Chucka Wendiga Koniec i początek. Nikt naprawdę niczego nie kontroluje, a w efekcie czarny rynek i półświatek rozkwitają.

    Interesujące będzie zobaczyć jak rozegrają te lata w galaktyce między „Powrotem Jedi” a „Przebudzeniem Mocy”. Wiemy, że to jest to osadzone w naszej historii, tak tej prawdziwej jak i filmowej.

    „Trzeci człowiek” zawiera muzykę na cytrze, a wciągająca tajemnica sprawia, że jest to film właściwie do ponownego obejrzenia. Joseph Cotten, Orson Welles, Trevor Howard i Alida Valli grają tak, że wciągają widzą w historię, zaś scenariusz Grahama Greene’a to zdecydowanie jeden z najlepszych i najbardziej wciągających z tych, które napisano w tamtej erze i w tym gatunku. Zatem jest to film, który trzeba zobaczyć. „Trzeci człowiek” nie ma ratingu w USA, ale w Wielkiej Brytanii oznaczono go jako PG, ze względu na odrobinę przemocy i sytuacje dla dorosłych (morderstwa, romanse i tak dalej). Nie ma tu nic szczególnie niepokojącego wizualnie (to obraz z końca lat 40.), więc nie ma problemu by obejrzeć go z dziećmi wystarczająco dorosłymi, by zrozumieć historię.


    KOMENTARZE (0)
    Loading..