TWÓJ KOKPIT
0

Pablo Hidalgo :: Newsy

NEWSY (333) TEKSTY (23)

<< POPRZEDNIA     NASTĘPNA >>

O tytule, zwiastunie i kolejne zdjęcia

2014-11-12 08:45:52

Zaczynamy od plotek od tytułu. Otóż jak twierdzi Bob Iger z tytułem „The Force Awakens” przyszli do niego J.J. Abrams i Kathleen Kennedy. Niestety nie wiadomo, kto dokładnie go wymyślił, ale z pewnością zgodził się na to cały zespół decyzyjny. Iger jest bardzo mocno optymistycznie nastawiony do tego widowiska, wierzy, że film będzie takim samym przeżyciem jakim dla jego pokolenia była „Nowa nadzieja”.

Pewne kontrowersje budzi nazewnictwo nowego filmu, gdyż oficjalnie ma on tytuł „Star Wars: The Force Awakens” a nie „Star Wars Episode VII: The Force Awakens”. Prawdopodobnie tak też będzie promowany, bez numeru części, ale ona z pewnością pojawi się w napisach. Zresztą Leland Chee i Pablo Hidalgo sugerują, że w przypadku poprzednich epizodów także numer nie jest częścią tytułu i w przypadku wszystkich filmów w języku angielskim należałoby je zapisywać tak: Star Wars Episode VII The Force Awakens.

Po świecie krążą zaś różne ploty dotyczące zwiastuna, albo raczej zajawki. Podobno jest już ona ukończona, nie licząc nowej muzyki i podobno ma się ukazać szybciej niż się spodziewamy. Na razie wszyscy spodziewają się, że zwiastun pojawi się przy filmie „Tajemnice lasu” (Into the Woods), bo będzie to ostatnia duża premiera Disneya w tym roku (i przed świętami). Jednak niektórzy sugerują, że skoro Disney potrafił wrzucić zwiastun nowych „Avegnersów” tak w sieć, bez okazji, to może i tu być podobnie. Tymczasem mamy wieści z Wielkiej Brytanii i Pinewood. Otóż powoli pewne rzeczy związane z produkcją AVCO wychodzą na światło dzienne i tak pojawiły się zdjęcia z zewnętrznego zbiornika wody w Pinewood, na którym kręcono „Gwiezdne Wojny”. Warto zauważyć, że zdjęcia kręcono tu na niebieskim ekranie. Ostatni raz zbiornik z wodą używano podczas zdjęć do „Zemsty Sithów”, tam jednak sceny w nim zrealizowane w większości nie znalazły się w finalnym filmie.



Andy Serkis znów znalazł się pod obstrzałem dziennikarzy, którzy tym razem próbowali go wypytać o zarówno nowych „Avengersów” jak i „The Force Awakens”. Zadano mu pytanie który z tych filmów był dla niego bardziej ekscytujący. Aktor przyznał, że oba. Stwierdził, że przyjemnie się na nich pracowało mu nie tylko jako aktorowi, ale także przy pomocy w motion-capture w jego Imaginarium.

Na sam koniec jeszcze jeden filmik od Johna Boyegi. Oto jak według niego skończono pracę na planie „The Force Awakens”. Opublikowany już po ujawnieniu tytułu.


KOMENTARZE (5)

"Star Wars: Rebelianci" 1x04 w Polsce

2014-11-07 12:38:14 Różne

Już jutro o 9:30 na kanale Disney XD Polska będzie można obejrzeć kolejny odcinek serialu "Star Wars: Rebelianci" - "Breaking Ranks". Poniżej można zobaczyć fragment i przeczytać opis.

Ezra zostaje wysłany do Akademii Imperialnej na Lothalu, aby wykraść dekoder. Do pomocy werbuje dwójkę kadetów.



Przed nami również kolejny "Rebels Recon". W tej edycji pada pytanie o hologram Luminary - Hidalgo w dużej mierze powtarza to, co powiedział Filoni, ale dodaje też, że tak zaawansowane hologramy pojawiły się już w "The Clone Wars" przy okazji odcinków z Obi-Wanem jako Rako Hardeenem.



Zapraszamy do dyskusji na forum.
KOMENTARZE (12)

Faszystowskie i nazistowskie korzenie szturmowców

2014-11-06 17:25:10 oficjalna



Cole Horton już prezentował nam podobieństwa między Adolfem Hitlerem a Sheevem Palpatinem, oraz nazistami i oficerami Imperium. Teraz zabrał się za sztrumowców.

Imperator jest nikim bez wsparcia sił planetarnych, które wypełniają jego wolę. Ci żołnierze muszą być bezsprzecznie oddani sprawie i swojemu przywódcy. W galaktyce „Gwiezdnych Wojen” to zadanie przypadło imperialnym szturmowcom. Te nie ukazujące twarzy korpusy żołnierzy zainspirowano podobnymi siłami z przeszłości.

Najbardziej znanymi „siłami szturmowymi” było nazistowskie Sturmabteilung, ale formacja oddziałów „szturmowych” poprzedza narodowy socjalizm czy II wojnę światową. W Niemczech SA (Sturmabteilung) przejęło nazwę po małych oddziałach szturmowców używanych przez Niemców podczas ofensyw I wojny światowej. Gdy I wojna światowa zamieniła się w rozciągnięty okopami pat, obie strony szukały nowych sposobów, by przełamać linię obrony wroga. Zorganizowano żołnierzy w nieliczne oddziały, które często uzbrajano w granaty, tak by te oryginalne grupy szturmowe szybko mogły się przedrzeć przez linię wroga i używać kamuflażu oraz efektu zaskoczenia jako swojej przewagi.




Maszerujący szturmowcy Hitlera

Po tym jak w 1918 skończyła się Wielka Wojna, rosnący w siłę ruch narodowych socjalistów ustanowił swoje własne grupy szturmowe w latach 20., by chroniły spotkania partii nazistowskiej. Jak wiele innych często ikonicznych elementów partii nazistowskiej Hitlera, tak i szturmowców nazwan,o adaptując coś z minionych czasów. Przez ten okres, SA rozrosło się w paramilitarne skrzydło partii nazistowskiej. Używano jej do utrzymania porządku, a powszechnie rozpoznawano ją dzięki brunatnym koszulom i czarnym butą. Zarówno SA jak i później SS były istotne w propagandzie partii, która prowadziła do wybuchu wojny. Dzięki kronikom, obrazy maszerujących żołnierzy szturmowych stały się ikonicznymi obrazami faszyzmu, który zainspirowały ikonicznych szturmowców z „Gwiezdnych Wojen”.

Ale Niemcy nie były jednym narodem, który sformował podobne siły po I wojnie światowej. Włochy utworzyły w 1917 Arditi, które odkrywały rolę oddziałów wywołujących wstrząsy, podobnie jak siły szturmowe niemieckiej armii. Po wojnie wielu członków Arditi powiązało się z ruchem faszystowskim Mussoliniego. Podobnie jak Hitler, tak Mussolini umacniał się dzięki swoim paramilitarnym oddziałom znanych jako Czarne Koszule, które wypełniały jego wolę.




Szturmowcy Imperium

Najbardziej znaną grupą szturmowców w galaktyce „Gwiezdnych Wojen” jest 501. Legion. W prawdziwym świecie legion jest największą organizacją kostiumową „Star Wars”, która promuje zabawę kostiumami oraz akcje charytatywne na całym świecie. Współbloger StarWars.Com, Albin Johnson założył tę grupę w 1997 i rozrosła się ona obecnie do ponad 12 tysięcy członków. Nadając nazwę tej ikonicznej grupie fanów, Johnson także sięgnął do przeszłości.
- Coś w mojej głowie zaskoczyło i myślałem o książkach o II wojnie światowej należących mojego taty z czasów, gdy kończył szkołę lotniczą – wspomina syn weterana. – Moją pierwszą myślą było to, że Imperium jest super-wielkie. Filmy stawiają sprawę jasno. Więc jeśli mieli numery oddziałów to one musiały być duże. A jeśli to miał być jakiś numer to musiał być łatwy do zapamiętania, który mógł działać także jako wspaniałe przezwisko. Pierwsze o czym pomyślałem w nazwie to było słowo „walczący”. Zacząłem kombinować coś z tym słowem i uznałem, że 500 to dobry numer. Dodałem do tego jeden by było to bardziej realne. Tak narodziła się „501. Walczący”. Brzmiało dobrze, a ja nie wiedziałem jak to poprawić.




Insygnia 501. Spadochronowego Regimentu Piechoty

II wojna światowa także ma swoją 501. 501. Regiment Piechoty był częścią słynnej 101. Dywizji Powietrznej z II wojny. To oddział spadochroniarzy zrzuconych w Normandii podczas D-Day w czerwcu 1944, później brali udział w operacji Market Garden i walczyli w bitwie o Ardeny w 1945. Podobnie jak inne elitarne jednostki, tak i ta składała się w całości z ochotników, którzy przechodzili rygorystyczny trening przed skokami na spadochronach za linię wroga.

Pomysł żołnierzy ochotników jest wyjątkowo ważny w „Gwiezdnych Wojnach”. Choć armię klonów Republiki stanowili żołnierze stworzeni w tylko jednym celu, Pablo Hidalgo z Lucasfilmu wyjaśnia:
- Szturmowcy to mężczyźni i kobiety tacy jak ty i ja. To ochotnicy – tak to właśnie zobaczymy w serialu „Star Wars: Rebelianci”, Imperium znajduje – lepszą jednolitość pośród żarliwych patriotów, którzy zgłaszają się do służby.
Przekonywanie milionów ochotników w całym Imperium wymaga potężnej machiny propagandowej, a to właśnie nią zajmiemy się w następnym miesiącu.


KOMENTARZE (7)

"Star Wars: Rebelianci" 1x03 w Polsce

2014-10-31 10:23:01 Różne

Już jutro o 9:30 na kanale Disney XD Polska będzie można obejrzeć kolejny odcinek serialu "Star Wars: Rebelianci" - "Rise of the Old Masters". Poniżej można zobaczyć polską reklamę i przeczytać opis.

Rebelianci rozpoczynają śmiałą misję ratunkową tylko po to, by dać się złapać potężnemu przeciwnikowi.



W Internecie pojawił się też "Rebels Recon" dotyczący tego odcinka. Tym razem Pablo Hidalgo odpowiada na pytanie dlaczego Inkwizytor nie jest Sithem - co jest dość jasne, nie każdy użytkownik ciemnej strony był członkiem tej organizacji.



Przy okazji, Dave Filoni wyjaśnił pewną sprawę dotyczącą mistrzyni Jedi z odcinka, a która to mogła wzbudzić pewne wątpliwości. Jeśli jeszcze nie oglądaliście, nie czytajcie, aby nie psuć sobie niespodzianki. (Spoiler):W celi Kanan i Ezra natrafiają na Luminarę, która podchodzi do nich, a następnie "znika" w trumnie stojącej obok. Okazuje się, że jest to holograficzne nagranie tuż przed jej egzekucją z rąk Inkwizytora. Wcześniej Jarrus mówi, że ją wyczuwa, ale że jej obecność jest "dziwna" - wedle producenta dzieje się tak dlatego, ponieważ "stopień wyczuwania" innych osób w Mocy zależy od tego, jak mocno były one związane, a Kanan znał Unduli słabo. Na Gwieździe Śmierci Vader niemal od razu rozpoznaje Obi-Wana - co ciekawe, Dave rozmawiał z Lucasem na temat wykrywania w Mocy w kontekście Ahsoki i Vadera oraz o tym, co Togrutanka myślałaby o całej sytuacji z przejściem Anakina na ciemną stronę. Ale odpowiedź na to pytanie musi "poczekać".(Koniec Spoilera)

Pojawiły się również krótkie opisy listopadowych odcinków.

  • "Out of Darkness" - Podczas misji zaopatrzeniowej Hera i Sabine zostają uwięzione, lecz nie same, w pozornie opuszczonej placówce.

  • "Empire Day" - Uchodźca z Imperium poszukuje pomocy rebeliantów w celu opuszczenia planety z ważną informacją.

  • "Gathering Forces" - Aby ochronić imperialnego dezertera, Kanan i Ezra próbują rozproszyć nacierające siły wroga, co doprowadza do konfrontacji.

Zapraszamy do dyskusji na forum.
KOMENTARZE (2)

Garść filmików z "Rebeliantów"

2014-10-14 11:33:52 Różne

Wydaje się, że jednak kolejne odcinki "Rebeliantów" będą puszczane tydzień przed właściwą, telewizyjną premierą: kolejny epizod, czyli "Fighter Flight", jest już dostępny na WATCH Disney XD dla tych, którzy mają dostęp do aplikacji. A poniżej kolejna część "Rebels Recon", czyli najnowszej serii krótkich dokumentów o poszczególnych odcinkach. Prócz omawiania różnych aspektów "Droids in Distress", twórcy odpowiadają na pytania fanów, wystarczy na mediach społecznościowych użyć hasztagu #rebelsrecon. W tym odcinku jeden z widzów pyta czy szturmowcy są klonami - Hidalgo potwierdza to, co mówił przy okazji konwentów: klony byłyby już za stare do służby, dlatego szturmowcami są zwykli, lojalni obywatele Imperium; co ciekawe, potwierdza, że wśród żołnierzy znajdowały się też kobiety. Pod koniec filmiku można obejrzeć zapowiedź kolejnego odcinka.



Oficjalna wgrała też dwie reklamy. O ile pierwszy spot, "Join Hera and Sabine" nie zawiera nowych scen, o tyle w "A New Battle" jest ich całkiem sporo.





Ukazał się również teledysk do dubstepowej przeróbki motywu głównego "Rebeliantów" autorstwa Fulksa Paviliona. Nawet jeśli nie jesteście zainteresowani stroną muzyczną, warto go obejrzeć ze względu na nowe ujęcia z serialu.



A na koniec krótki wywiad Radia Disney z Taylorem Grayem, czyli odtwórcą roli Ezry. Rozmowa dotyczy głównie rozmaitych odgłosów, które postać wydaje podczas walki - aktor wspominał, że początkowo miał z nimi problem.


undefined on Disney Video


Zapraszamy do dyskusji na forum.
KOMENTARZE (7)

„Rebelianci” a II wojna światowa

2014-09-29 17:50:02 oficjalna



Tym razem Cole Horton na tapetę wziął nowy pojazd z serialu „Rebelianci” i jego inklinacje z II wojną światową.

Za kilka krótkich tygodni, serial „Star Wars: Rebelianci” będą mieć swoją premierę na kanałach Disney Channel i Disney XD. Przedstawią publiczności grupę nowych bohaterów walczących z Galaktycznym Imperium w mrocznych czasach przed wydarzeniami „Gwiezdnych Wojen: Części IV: Nowej nadziei”. Domem dla tych nowych przygód jest nowy koreliański okręt, zmodyfikowany VCX-100, lekki frachtowiec nazwany „Duch”. Choć sam projekt pojazdu jest nowy, jego projekt bazuje na wskazówkach z przeszłości.



Jak „Sokół Millennium” dzieli wizualne podobieństwa z większym bombowcem B-29, tak „Duch” został zainspirowany przez wcześniejszy amerykański bombowiec. Pablo Hidalgo, członek Lucasfilm Story Group, wyjaśnia, że „Duch” jest jak „Sokół Millennium” w wielu miejscach, także w czerpaniu inspiracji z prawdziwej, historii którą można dotknąć. Producent wykonawczy Dave Filoni dodaje:
- Zobaczycie coś pomiędzy wycentrowanym kokpitem bombowca B-17 a „Sokołem Millennium”.



Boeing B-17G Flying Fortress (zdjęcie udostępnione przez US Air Force)

B-17 był znany jako Latająca Forteca, dzięki całemu arsenałowi obronnych karabinów maszynowych. Planiści wojskowi zamierzali uzbroić bombowiec tak mocno, żeby załoga mogła się obronić przed myśliwcami podczas lotu na miejsca zrzutu. Byli tak pewni defensywnych zdolności Fortecy, że na pierwsze misje wysyłano je bez eskorty myśliwców. Pozostawienie sami sobie, obsada bombowca musiała używać karabinów maszynowych, by odeprzeć atakujących wrogów.



Ben Burtt nagrywa dźwięki B-17

„Duch” jest podobnie uzbrojony jak B-17. Na przedzie dzioba „Ducha” znajduje się wieżyczka ze stanowiskiem strzelniczym uzbrojona w podwójne działo laserowe umieszczone u dołu. Jest to powielenie uzbrojenia z B-17G, najbardziej popularnego wariantu Latającej Fortecy na niebach II wojny światowej. Wcześniejsze wersje B-17 nie miały tych dolnych wieżyczek, co sprawiało, że bombowiec był bezbronny przy frontalnym ataku.

Na wierzchu „Ducha” znajduje się wieżyczka grzbietowego działa laserowego, która może obracać się o 360 stopni. Stąd ekipa Rebeliantów zwalcza myśliwce które atakują z góry. Wieżyczka znów przypomina górne stanowisko z B-17 z czasów II wojny światowej. Dodatkowo mały prom zwany „Widmem” ochrania „Ducha” od ataków z tyłu. Jest przydokowany do rufy większego „Ducha”, można stamtąd używać własnych dział, by strzelać zza ogona. B-17 były podobnie uzbrojone dzięki tylnym strzelcom, którzy chronili bombowiec przed myśliwcami atakującymi zza samolotu.



Ale okręt jest niczym bez pilota, a to Hera Syndulla jest właścicielką „Ducha”, którym lata. Ma stylowy pomarańczowy strój, no i gogle stylizowane na te z II wojny światowej.


Oficjalnie premiera „Rebeliantów” także w Polsce odbyła się w ten weekend. Telewizyjna premiera będzie w przyszły. Disney XD zacznie regularnie nadawać serial w USA od 13 października.
KOMENTARZE (5)

Dziedzictwo "The Clone Wars"

2014-09-26 11:31:33 Starwars.com

Wydawać by się mogło, że "Wojny klonów" zakończyły się definitywnie, ale twórcy przygotowali dla fanów małą niespodziankę - jest to film zatytułowany "The Clone Wars Legacy", w którym twórcy opowiadają o czym miały traktować niewyświetlone historie. Prócz prac koncepcyjnych i nieskończonych fragmentów animacji, chyba najważniejsze wydają się słowa Hidalga: ekipa traktuje te historie tak, jakby się zdarzyły, a więc zapewne mają swoje miejsce w nowym kanonie.



Twórcy opowiadają o trzech aktach: pierwszym jest historia Maula z komiksu "Son of Dathomir" (nie ma większych spoilerów). Drugi nosi nazwę "Cristal Crisis on Utapau" i, jak sama nazwa wskazuje, miał się dziać na ojczyźnie Pau'an. Historia miała być staroszkolna, nawiązująca do Oryginalnej Trylogii; miano też poruszyć kwestię Ahsoki i co odejście uczennicy oznacza dla Anakina.

Trzeci akt to opowieść o Ventress i Vosie, która - jak już wiemy - zostanie przeniesiona na karty powieści przez Christie Golden. Książka będzie nosić tytuł "Star Wars: Dark Disciple". Ta historia miała się skupiać przede wszystkim na interakcji pomiędzy postaciami Asajj i Quinlana; była mroczna Jedi miała odnaleźć w Vosie swoją bratnią duszę.

Na Starwars.com uruchomiono nowy dział, w którym możecie pooglądać prace koncepcyjne z niewyświetlonych odcinków i, co najważniejsze, tzw. "story reel", czyli odcinki stworzone za pomocą prostej animacji - bo prócz dokończonej animacji nie brakuje im niczego.

Zapraszamy do dyskusji na forum.
KOMENTARZE (19)

Plotki o "Rebels" #21

2014-09-16 16:27:14 Różne

Ostatnio z "Rebeliantów" oficjalnie ukazała się nowa reklama telewizyjna, zatytułowana "Join the Team", niestety znów nie wnosząca wiele nowego materiału, acz i tak warta obejrzenia. Znacznie ciekawsze są nowe imperialne wiadomości, tym razem mówiące o przesiedleniach rolników na Lothalu; nad całym procesem czuwa minister Maketh Tua - spoilery dotyczące tej postaci znajdują się tutaj.



Na YouTubie ukazał się też filmik pod tytułem "Droids", dostępny do tej pory jedynie na amerykańskiej stronie Disneya. Przedstawia on sceny z dwoma najsłynniejszymi robotami Sagi.



Zaś w najnowszych "sekretach Rebeliantów" możemy się przyjrzeć gwiezdnemu niszczycielowi.



Znów ciekawe plotki docierają do nas dzięki zabawkom, a konkretnie - zestawom LEGO. Do sieci wyciekły wczesne wersje pudełek. W zestawie "Ezra's Speeder Bike" pojawia się nowa postać w czerwonym kostiumie i z blasterem. Jest również pudełko z żołnierzami cienia (Shadow Troopers) i strażą cienia (Shadow Guard) znanymi z "The Force Unleashed", aczkolwiek pojawiają się teorie, że być może zobaczymy ich w serialu. Na trzecim obrazku widać prawdopodobnie nowy wygląd komandosów senackich - jednostek oryginalnie pochodzących z "The Clone Wars", być może w "Rebels" zobaczymy co się z nimi stało pod rządami Imperatora.



W ostatnim Insiderze ukazało się sporo ciekawych informacji: w wywiadzie dla pisma Greg Weisman rozwinął myśl, którą wypowiedział jeszcze w marcu: zapytany o to jak "Rebelianci" połączą się z "Nową nadzieją", odparł, że cały serial będzie składał się z trzech duzych aktów, przy czym jeden akt to niekoniecznie jeden sezon, może być ich wiele. Początki będą skromne, bo wszystko zaczyna się od jednej planety i małej grupy bohaterów. Mimo że ostatecznie wiemy co się stanie w Epizodzie IV (tu producent zaznaczył, że ekipa "nie będzie zajmować się Lukiem"), to i tak twórcy mają sporo wolności w kreowaniu nowych postaci i miejsc. Akcja pierwszego sezonu dzieje się głównie na Lothalu, ale Weisman podkreślił, że nie oznacza to, że nie zobaczymy innych miejsc (w tej chwili, dzięki rozmaitym plotkom, mamy potwierdzone co najmniej trzy inne planety). Padło również pytanie o bezpośredni wpływ Palpatine'a - Imperatora zobaczymy w propagandzie, bo dla większości galaktyki jest bohaterem, ale Greg nie chciał zdradzić więcej szczegółów.

Freddie Prinze, czyli Kanan, nie ujawnił wielu nowości poza faktem, że w ekipie znajduje się brytyjski aktor, który gra trzy różne postacie w jednej scenie. Steve Blum (Zeb) zasugerował, że być może wcieli się w inne postaci, ale na razie nie może nic powiedzieć. Z kolei animator Joel Aron zdradził, że załoga pracująca nad "Rebeliantami" jest mniejsza od tej, która zajmowała się "The Clone Wars". Dodatkowo, ponieważ serial leci na Disney XD, to firma chce, aby paleta kolorów była jasna - tu warto przywołać słowa Hidalga, który niemalże rok temu twierdził, że wybór stacji nie ma wpływu na to, jak serial będzie wyglądał. Pismo przedstawiło też nowe członkinie Grupy Opowieści - Carrie Beck (o której kiedyś pisaliśmy) oraz Rayne Roberts. W rozmowie Carrie powiedziała, że w pierwszym zarysie serial czerpał sporo z "Drużyny A".



Przy okazji, powtórzmy zawarte w tym newsie informacje istotne dla "Rebeliantów": Simon Kinberg potwierdził, że być może najpierw w serialu ujrzymy postaci, miejsca i pojazdy, które potem będziemy mieli okazję widzieć na dużym ekranie w Epizodzie VII.

Dość zabawny sposób prezentowania informacji wykorzystał dziennikarz serwisu Hit Fix. Na jednej z imprez organizowanych przez Lucasfilm posłał swojego dziewięcioletniego syna Toshiego na pokaz premiery "Rebeliantów", który to napisał swoją własną recenzję filmu. Choć oczywiście nie jest ona stuprocentowo wiarygodnym źródłem, na pewno warto przeczytać jak serial odbiera osoba z grupy wiekowej, dla której jest on przeznaczony. Toshi wspomina, że Inkwizytor rzuca mieczem jak bumerangiem, podobno pojawiają się też klony, które nie chcą "stać się złe" (parokrotnie była już mowa o dawnych żołnierzach Republiki, którzy nie chcą dołączyć do Imperium). Chłopiec mówi też o (Spoiler):uciekającym komandorze Codym.(Koniec Spoilera)

Wreszcie na koniec, na Facebooku serialu dostępna jest nowa porcja obrazków i prac koncepcyjnych (część wpletliśmy w tekst).

Zapraszamy do dyskusji na forum.
KOMENTARZE (8)

Sierpień za oceanem

2014-09-01 19:13:59

Sierpień w książkach w USA to przede wszystkim seria „Rebelianci”. Większość tych pozycji ukazała się na początku miesiąca, o czym pisaliśmy. Ale z końcem pojawiła się jeszcze jedna „Star Wars Rebels: Head to Head” Pabla Hidalga. To kolejna odsłona znanej już czytelnikom serii, w której bohaterowie mierzą się ze sobą. Tym razem oczywiście oparta jest na serialu „Rebelianci”. Pozycja kosztuje 8,99 USD, ma 64 strony i została wydana przez Scholatic.

„Star Wars in 100 scenes” Jasona Fry’a zawiera sto scen z filmów, ułożonych chronologicznie i opisanych. Całość ma 208 stron i kosztuje 18,99 USD. Za wydanie odpowiada Dorling Kindersley.



Ukazała się także zwykła wersja The Bounty Hunter Code autorstwa Daniela Wallace’a, Jasona Fry’a i Rydera Windhama. Wersja zwykła kosztuje 19,95 USD, ma 160 stron i nie ma tylu ciekawych dodatków, liczy się sama treść. Wydawnictwo Chronicle Books.

Powody do zadowolenia mają też fani Toma Anglebergera. Ukazał się finalny (zgodnie z zapowiedziami) tom cyklu o papierowym Yodzie – „Emperor Pickletine Rides the Bus”. Książka kosztuje 13,95 USD i ma 224 strony, wydawnictwo Abrams. W Polsce tymczasem czekamy na premierę trzeciego tomu Zagadkowego Wookiego. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, książka pojawi się u nas we wrześniu. Na razie zapraszamy do przeczytanie przedpremierowej recenzji.

Dzieje się też w Del Reyu. Pojawił się pierwszy blurb powieści Christie Golden o Asajj Ventress i Quinlanie Vosie, bazującej oczywiście na niezrealizowanych odcinkach „Wojen klonów”.

Gdy Jedi decydują się uderzyć w hrabiego Dooku – Dartha Tyranusa we własnej osobie, zwracają się do jego byłej uczennicy, Asajj Ventress w prośbie o pomoc w zbliżeniu się do nieuczciwego Lorda Sithów. Gdy jednak niespodziewanie zaiskrzyło między Ventress a Quinlanem Vosem, nietuzinkowym Jedi wysłanym do pracy z nią, misja staje się siecią zdrad, sojuszy, sekretów i mrocznych spisków, które mogą być zgubne zarówno dla Jedi jak i Sitha, a także wszystkiego, co jest pomiędzy nimi.

Powieść ukaże się latem 2015. Natomiast jurto premiera A New Dawn Johna Jacksona Millera, pierwszych pięćdziesiąt stron tej powieści można przeczytać tutaj.
KOMENTARZE (9)

Rebeliancka ekipa

2014-08-20 16:55:26

Serial „Rebelianci” rusza niebawem z kopyta, pierwsze książki pojawiły się już w sklepach, a premiera telewizyjna już niedługo. To dobry moment by przyjrzeć się sylwetkom twórców, których już nam przedstawiono.

Mózgiem serii jest Simon Kinberg, który też jest jej producentem i jednym ze scenarzystów. To Kinerg jest oficjalnie twórcą tego serialu, chwali się także tym, że jest autorem finału pierwszego sezonu. Więcej o Kinbergu pisaliśmy tutaj. Warto dodać, że obecnie jest jedną z ważniejszych osób zaangażowanych w przyszłość sagi, bowiem jest także konsultantem Epizodu VII, choć sam przyznaje, że nie ma z tym dużo do roboty, a także scenarzystą (i prawdopodobnie producentem) jednego ze spin-offów.

Producentów serialu jest jednak więcej. Jednym z nich jest oczywiście Kathleen Kennedy ale jej wkład w serial jest ograniczony, ona bardziej pełni rolę nadzorcy całego Lucasfilmu i osoby zatwierdzającej wydatki. Jej filmowy dorobek prezentowaliśmy tutaj.

Drugim filarem serialu jest Greg Weisman (właściwie to Gregory David Weisman urodzony 28 września 1963 w Los Angeles). Greg jeszcze od czasów szkolnych bardzo lubił historię, stąd nie raz wykorzystywał ją w swojej pracy. Po studiach przeniósł się do Nowego Jorku, ale nie udało mu się znaleźć pracy w zawodzie. Następnie wrócił do Los Angeles, gdzie dostał pracę w D.C. Comics nad „Capton Atom”. Pracował także nad serią komiksową „Black Canary”, która jednak nie ujrzała światłą dziennego. W 1991 został zauważony przez ludzi w Disneyu i zaczął u nich pracować. Początkowo robił drobne rzeczy, ale potem przyszedł czas na serial „Gargoyles” którego był współtwórcą (choć nieoficjalnie), a także „The Spectacular Spider-Man”, którego był producentem. Znany jest też z seriali „Young Justice” oraz scenariusza dla „DC Showcase: green Arrow” oraz filmu na DVD „Superman/Batman: Apocalypse”. W grudniu 2013 zadebiutował jako pisarz powieścią „Rain of the Ghosts”, jej sequel „Spirits of Ash and Foam” się ukazał w Stanach w wakacje. Tworzył także komiksy będące dodatkami do jego seriali („Gargoyles” i „Young Justice”), a nawet próbował swoich sił z parodią swoich dzieł.
Weisman znany jest z tego, że lubi posiedzieć na forach i online rozmawiać z fanami o serialach nad którymi pracuje. Jest też wielkim miłośnikiem dzieł Williama Szekspira, do którego często nawiązuje. Właściwie wszystkie postacie „Gargoyles” w sposób luźny bazują na bohaterach szekspirowskich. Swoją drogą zauważono, że lubi także w swoich dziełach obsadzać aktorów ze „Star Treka” (Nichelle Nichols, Jonathan Frakes, Marina Sirtis, Brent Spiner czy Bruce Greenwood). W 1991 ożenił się z Beth z którą ma dwoje dzieci, córkę Erin (1995) i syna Bennyego (1997).

Trzeci filar serialu to znany fanom Dave Filoni, twórca „Wojen klonów”. Również będzie tym razem bardziej producentem, choć pewnie napisze parę scenariuszy i wyreżyseruje czasem jakiś odcinek. Producentami wykonawczymi pozostaną Cary Silver i Athena Yvette Portillo (producentka liniowa), także weterani „Wojen klonów”.

Na razie nie znamy za bardzo reżyserów poszczególnych odcinków, póki co zdradzono dwóch. Są to Steward Lee, Steven G. Lee. Steven zadebiutuje w „Rebeliantach” jako reżyser, ale od lat jest związany z Lucasfilm (i Industrial Light and Magic). Jako animator i spec od efektów pracował przy „Mrocznym widmie”, „Raporcie mniejszości” Stevena Spielberga, „Mission: Impossible II: czy „Sky Kapitan i świat jutra”. Miał też swój wkład w obie części „The Force Unleashed”. Steward Lee natomiast pracował już przy „Wojnach klonów” jako animator, ale też i reżyser. Ma też na koncie udziały w kilku innych serialach animowanych w tym „Batmanie” z lat 2005-2006, czy „Powrocie do przyszłości”.

Scenarzyści o których wiemy to Kinberg, Filoni oraz Katie Lucas, która debiutowała w tej roli w „Wojnach klonów”. Krążą plotki, że jeszcze jednym ze scenarzystów będzie Kevin Hopps, twórca komiksów, który kiedyś współpracował z Weismanem.

Za koncept strony wizualnej odpowiada cały zespół, któremu przewodniczy Kilian Plunkett, który odpowiadał między innymi za koncepcje podstawowe „Wojen klonów”. Poza filmami znamy go przede wszystkim jako rysownika komiksowego (w tym z Cieni Imperium). Wśród osób w jego zespole znajdziemy Amy Beth Christenson, która również od lat współpracuje z Lucasfilmem, zarówno przy grach („The Force Unleashed”) jak i „Wojnach klonów”. Z ekipy „Wojen klonów” ponadto powrócą Chris Glenn, Andre Kirk i Phattrapun C. Presley. Wspomagać ich będzie Darren Marshall, który wykona także rzeźby postaci. Oczywiście wspierać ich będzie także Dave Filoni, oraz podobno Chris Henderson (który także pracuje przy Epizodzie VII – info nie zweryfikowane). Wielkim nieobecnym natomiast jest Ralph McQuarrie, który choć nie żyje wciąż będzie miał wielki wpływ na serial.

Za animację odpowiada zespół, któremu przewodzi kolejny weteran nie tylko „Wojen klonów” ale i ILM - Joel Aron. Zadebiutował on jeszcze w 1991 przy filmie „Hook” Stevena Spielberga. Pracował przy wielu filmach takich jak „Park jurajski”, „Lista Schindlera”, „Star Trek: Pokolenia”, „Jumanji” Joe Johnstona, „Zemsta Sithów”, „Piraci z Karaibów” (2 i 3 część) czy „Indiana Jones i królestwo kryształowej czaszki”. Pomagać mu będą Keith Kellogg („Wojny klonów”, „Patriota”, „Opowieści z Narnii: Lew, Czarownica i stara szafa”, „Matrix” (2 i 3)) i Paul Zinnes ( Star Wars Racer”, „Wojny klonów”, „Pajęczyna Charlotty”), obaj związani też z ILM.

Za dźwięk będzie odpowiadał Matthew Wood, który pracuje przy Epizodzie VII, ale na swoim koncie ma „Wojny klonów”, „Zemstę Sithów” (dodatkowo podkładał głos generałowi Grievousowi), „Super 8” czy „W ciemność. Star Trek” J.J. Abramsa, „Red Tails” czy „Kroniki Młodego Indiany Jonesa”. Od lat związany z Lucasfilmem.

Muzykę skomponuje ponownie Kevin Kinner, czyli kolejny weteran „Wojen klonów”, choć z pewnością usłyszymy też wariacje utworów Johna Williamsa, co już zresztą zapowiadają pierwsze fragmenty.

Ze strony Lucasfilm Story Group za serial odpowiada na pewno Pablo Hidalgo. Reszta na razie się nie ujawniła.
KOMENTARZE (5)

Druga fala Rebeliantów

2014-08-14 17:26:55

W lipcu zaczął się zmasowany atak „Rebeliantów” na półki księgarń, teraz Disney rozpoczął prawdziwą inwazję.

„Star Wars Rebels: Erza’s Gamble” to powieść młodzieżowa napisana przez weterana sagi, Rydera Windhama. Jak wskazuje tytuł, ta książeczka w dużej mierze koncentruje się na głównym bohaterze serialu, czyli Ezrze. Wydawcą jest nowy twór, Disney Lucasfilm Press. Książka kosztuje 6,99 USD, liczy sobie 160 stron i jest skierowana do dzieci w wieku 8-12 lat.

„Star Wars Rebels: Rise of the Rebels” Michaela Kogge to z kolei młodzieżowa powieść ilustrowana, która bardziej skupia się już na całej ekipie Rebeliantów. Wydawca to ponownie Disney Lucasfilm Press. Stron – 128, cena 5,99 USD, grupa docelowa 8-12 lat.



„Star Wars Rebels: A New Hero” to kolejna książka z obrazkami dla dzieci. Jej autorem jest Pablo Hidalgo. Została ona wydana w twardej okładce, kosztuje 17,99 USD i ma 48 stron. Wydawca to Disney Lucasfilm Press. Grupa docelowa to 6-8 lat. Dodatkowo np. na Amazonie do tradycyjnego albumu jest dodawany e-book.

„Star Wars Rebels: Chopper Saves the Day” to książeczka z obrazkami, a może raczej obrazki z podpisami przeznaczone dla młodszego odbiorcy (6-8 lat). Wydawcą ponownie jest Disney Lucasfilm Press, a całość liczy sobie 24 strony. Kosztuje 4,99 USD.



„Star Wars Rebels: Zeb to Rescue” to znów pozycja dla 6-8 latków, którzy tym razem uczą się samodzielnie czytać. Tak zwany poziom 1. Książka ma 32 strony, kosztuje 3,99 USD, wydawca Disney Lucsafilm Press.

„Star Wars Rebels: Ezra and the Pilot” to książka dla 6-8 latków, którzy już trochę potrafią czytać (poziom 2). Liczy sobie 32 strony, kosztuje 3,99 USD a wydawcą jest Disney Lucasfilm Press.
KOMENTARZE (8)

SDCC 2014: Zapowiedziano nową książkę o Asajj Ventress i Vosie

2014-07-26 12:44:53 StarWars.com

Wczoraj w nocy na San Diego Comic Con odbył się panel Star Wars poświęcony książce „A New Dawn”, która będzie pierwszą książką w nowej kanonicznej historii Gwiezdnych Wojen. Na panelu pojawili się: autor John Jackson Miller, redaktorka Del Rey Shelly Shapiro, redaktorka Luasfilm Jennifer Heddle, przedstawiciel Grupy Opowieści Lucafilm Pablo Hidalgo, reżyser i producent Star Wars Rebels Dave Filoni. Panel poprowadziła aktorka, która okazała się być wielką fanką Gwiezdnych Wojen, Vanessa Marshall, wcielająca się w rolę Hery w Star Wars Rebels,



Na temat „A New Dawn” dowiedzieliśmy się, że książka skupia się na rozwijaniu głównych Kanana i Hery, których początki nie zostaną przedstawione w animowanych „Rebels”: opracowaliśmy dość szczegółowe tła bohaterów…ale w „Rebeliantach” nie pokażemy wspomnień. Dzięki książkom możemy je pokazać - wyjaśnił Hidalgo. Miller wyjaśnił, że Kanan, w przeciwieństwie do Obi-Wana, nie ma żadnej misji, to czyni go unikalnym. „Nie ma mistrza, nie ma przyszłości, nic go nie obchodzi.” Książka pokazuje jak pojawienie się Hery w jego życiu poprowadziło go do bohatera, którym jest w pierwszym akcie „Star Wars Rebels”. Książka skupia się też na wyjaśnieniu jak to się stało, że Imperium stało się tak potężne. Wizja Imperium została opracowana wspólnie przez Story Group, w oparciu i rozwinięciu o oryginalne pomysły Georga Lucasa. Dla Vanessy Marshall książka jest świetną pomocą, żeby lepiej zrozumieć i wczuć się w rolę Hery. Shelly Shapiro dodała, że współpraca między oddziałami Lucasfilm, jaka zaszła przy pracy nad „A New Dawn” będzie wyznacznikiem sposobów pracy nad następnymi tytułami. Wszystkie części Lucasfilm będą starały się opowiedzieć tą samą historie z różnych stron, razem będą tworzyć jedną spójną całość.

Na pytanie o nazwanie EU Legendami Shapiro odpowiedziała: „Nie chcieliśmy, żeby to wszystko zniknęło, chcieliśmy podkreślić, że wciąż uwielbiamy te historie, że ich wpływ był ogromny, że to opowieści, które wciąż coś znaczą”. Filoni dodał, że miał świadomość, że praca przy Wojnach Klonów oznaczać będzie wiele konfliktów z kanonem, ale wciąż starali się nawiązywać do EU, kiedy tylko mogli. Słowo Legendy zostało wybrane celowo, bo ma podkreślić, że w tych opowieściach wciąż jest ziarno prawdy, ciągle coś znaczą, nawet jeśli oficjalnie się nie wydarzyły. Pablo Hidalgo dodał, że kanoniczność nie powinna być kluczem oceny, to, że coś nie jest kanoniczne, nie czyni go bezwartościowym.

Pod koniec panelu ogłoszono nową książkę: powieść o Asajj Ventress i Quinlanie Vosie, autorstwa Christie Golden. Dave Filoni wytłumaczył, że George Lucas miał zaplanowanych jeszcze wiele historii do animowanych „Wojen Klonów”, część z nich wykorzystano w komiksie „Son of Dathomir”, a gotowe scenariusze odcinków o Asajj Ventress posłużą za podstawy w nowej książce. Książka nie ma być skierowana dla dzieci, będzie zawierała więcej tematów, na które serial animowany nie mógł sobie pozwolić.



Temat na forum
KOMENTARZE (25)

"Rebelianci": Poznajmy Inkwizytora

2014-07-17 19:34:13 Różne

Dzisiaj mamy okazję przyjrzeć się bliżej postaci, którą znamy od dość dawna - Inkwizytorowi z serialu "Rebelianci". W filmie nie ma większych konkretów - choćby jego imienia - ale twórcy podkreślają, że jest to bohater, obok którego nie można przejść obojętnie. Formalnie nie jest Sithem, choć korzysta z ciemnej strony Mocy. Jest zimny, analityczny i nigdy się nie denerwuje. Hidalgo podkreślił, że nie będzie typowym bohaterem niczym z kreskówek z lat 80. - którzy przegrywali za każdym razem, a publiczność wciąż miała wierzyć, że są niebezpieczni; gdy się pojawia, oznacza to prawdziwe kłopoty.

Chyba najważniejszą informacją, którą można wynieść z filmu, jest potwierdzenie jednej z plotek - Inkwizytora zagra Jason Isaacs. To aktor-weteran, któremu największą sławę przyniosła prawdopodobnie rola Lucjusza Malfoya w filmach o Harrym Potterze; wcielił się też między innymi w płk. Williama Tavingtona w "Patriocie", lorda Feltona w "Ostatnim smoku" czy komandora Zhao w "Awatarze: Legendzie Aanga".



Przy okazji, całkiem spora ilość mniejszych lub większych spoilerów wypłynęła dzięki książce "Rebels: The Visual Guide". Choć formalnie czeka ona jeszcze na swoją premierę, to niektórzy już ją mają. Informacje zostały zebrane z różnych źródeł i stron internetowych. Niektóre obrazki, które już krążą po sieci, mają dość spoilerowy charakter, dlatego dajemy jedynie linki do nich. Recenzję w formie filmu możecie zobaczyć poniżej.



  • Na początek informacja z innej książki - jeden z odcinków będzie się nazywał "Property of Ezra Bridger" ("Własność Ezry Bridgera"). Napisze go Simon Kinberg i można sądzić, że to ten, którego fragment pokazano na Star Wars Weekends.

  • W przewodniku używa się nowego systemu datowania - LY, czyli Lothal Year. Przykładowo, Zeb urodził się w 3233 LY. Na razie nie wiadomo czy taki sposób przyjmie się w nowym kanonie, czy powstał tylko na potrzeby przewodnika.

  • Kanan (Spoiler):miał 14 lat, gdy wydano rozkaz 66, więc jego trening nigdy się nie zakończył. Ocalał dzięki wysłuchaniu wiadomości Obi-Wana - prawdopodobnie potwierdza to fanowską teorię, że w serialu hologram Kenobiego będzie właśnie przekazywał tę wiadomość. Jarrus teraz ma 28 lat, pochodzi z Coruscant i używa blastera DL-18.(Koniec Spoilera)

  • Hera (Spoiler):pochodzi z Ryloth, który teraz znajduje się w rękach Imperium. Historia planety zainspirowała ją do podjęcia walki. Sześć lat przed czasem trwania akcji serialu poznała Kanana i przekonała go, by do niej dołączył.(Koniec Spoilera)

  • Zeb (Spoiler):pochodzi z Lasanu, który został zniszczony przez Imperialnych, a członkowie jego rasy są zagrożeni wyginięciem. Tak jak miecz świetlny stał się symbolem wymarłego zakonu, tak samo broń Orreliosa - strzelba bo - oznacza dla niego walkę o dobro swego gatunku. Ciekawostka: u Lasatów broda jest symbolem statusu.(Koniec Spoilera)

  • Rodzice Ezry (Spoiler):nazywali się Mira i Ephraim, zniknęli, gdy ten miał siedem lat.(Koniec Spoilera)

  • Sabine (Spoiler):pochodzi z Mandalory, używa blastera popularnego wśród Straży Śmierci. Brak jednak wyjaśnień czy była ona powiązana z tą organizacją. Notabene, w dziewczynie podkochuje się Ezra, ale Wren będzie odrzucać jego zaloty.(Koniec Spoilera)

  • Cikatro Vizago z ostatniego newsa rzeczywiście też się pojawia. (Spoiler):Jest typowym władcą półświatka - dowodzi gangiem, w skład którego wchodzą droidy IG-RM i jest bardzo łasy na pieniądze. Na "Ghoście" nikt mu nie ufa, ale załoga i tak korzysta ze sprzedawanych przez niego informacji. Ma 40 lat, używa statku "Broken Horn" i ponoć bardzo popularnego w owych czasach blastera "Vilmarh's Revenge". Fani EU na pewno dostrzegą tu nawiązanie do niejakiego Vilmarha Grahrka - devaroniańskiego przemytnika i krętacza. Czy to oznacza, że Villie również może wystąpić w serialu?(Koniec Spoilera)

  • Kallus jest już pod czterdziestkę, pochodzi z Coruscant.

  • Planeta, o której kiedyś plotkowano również się pojawia. Zasadniczo sporo elementów dotyczących Kessel przemycono z Legends - nad planetą ma władzę Imperium, które wydobywa przyprawę za pomocą niewolników. Zmianie uległ jednak wygląd globu, bo nie ma on już kształtu "ziemniaka". Rządzi tam rodzina królewska, która przymyka oko na fatalne warunki pracy oraz wytwarzanie narkotyku z przyprawy leczniczej. Rebelianci będą próbowali uwolnić niewolników - między innymi Wookieego Wullffwarra (który w wojnach klonów walczył po stronie Republiki) i jego syna Kitwarra.(Koniec Spoilera)

  • W książce debiutują dwaj imperialni oficerowie - (Spoiler):Cumberlayne Aresko i Myles Grint. Ten pierwszy ma anemiczny wygląd i jest okrutny dla mieszkańców Lothalu oraz studentów imperialnej akademii. Grint raczej nie grzeszy inteligencją, ale nadrabia siłą mięśni.(Koniec Spoilera)

  • W jednym z odcinków (Spoiler):będziemy świadkami jak Ezra zinfiltruje akademię na Lothalu, by ukraść dekoder i spotka tam innego studenta, Zarę Leonisa. Jego siostra, Dhara, była gwiazdą w szkole, ale zniknęła w tajemniczych okolicznościach. Chłopcy dowiedzą się, że Inkwizytor planuje porwanie kolejnego ucznia, Jaia Kella i Zara podejrzewa, że Pau'anin stoi również za zaginięciem Dhary. Chłopiec ostatecznie zdecyduje się zostać w imperialnych szeregach, by pracować jako szpieg dla rebeliantów.(Koniec Spoilera)

  • Kolejne znane twarze: (Spoiler):Bail Organa, Threepio i Artoo. Nie ma zbyt wielu szczegółów, poza tym, że droidy będą miały za zadanie wynegocjować umowę na dostawę broni i spotkają rebeliantów. Organa wypożyczy maszyny imperialnemu gubernatorowi Pryce'owi - prawdopodobnie władcy Lothalu, jeśli wierzyć wcześniejszym plotkom. Co ciekawe, 3PO ma jedną srebrną nogę, można zobaczyć to w recenzji.(Koniec Spoilera)

  • W jednym z odcinków zobaczymy dowód działania Grupy Opowieści: (Spoiler):planetę Stygeon Prime i więzienie znane jako "Iglica" ("The Spire"). Miejsce to miało się pojawić w TCW, ale z powodu skasowania serialu zadebiutowało w komiksie "Son of Dathomir". Rebelianci wyruszą, by uwolnić stamtąd mistrza Jedi (nie podano kogo), ale trafią na Inkwizytora. Kanan będzie próbował go odciągnąć od reszty, ale szybko zda sobie sprawę, że jego niepełny trening nie wystarczy, by pokonać wysłannika Imperium.(Koniec Spoilera)

  • Inkwizytor po stylu walki będzie umiał rozpoznać kto szkolił daną osobę. W książce nadal nie podano jego imienia.

Zapraszamy do dyskusji na forum.
KOMENTARZE (14)

P&O 77: Czy Vader może używać Mocy przez swoje metalowe ramię?

2014-06-29 08:41:08



P: Czy Vader może używać Mocy przez swoje metalowe ramię?

O: Pytania o fizyczne ograniczenia metafizycznych zdolności zawsze bywają kłopotliwe, ale spróbujmy...

Kiedy Vader podnosił swe ramię, by w sposób telekinetyczny kogoś przydusić, używał też swoich mechanicznych odpowiedników palców. Trzeba jednak pamiętać, że ściśnięcie palców nie jest częścią umiejętności Mocy. Podniesienie ich i skierowanie przeciw przeciwnikowi to raczej mentalna doświadczenie pomagające w koncentracji, a nie płynąca Moc. Zauważcie, że w „Imperium kontratakuje” Vader nie ma problemów z podduszeniem Ozzela bez zginania palców. Są przykłady telekinezy w filmach zarówno z gestykulacją jak i bez niej, które mocno sugerują, że nie jest ona jedynie pomocą w koncentracji lub osobistym wyborem.

Moce takie jak błyskawice już używają koniuszków palców by stworzyć fizyczną manifestację energii. To Moc tworzy te błyskawice, ale to palce nimi kierują. Trudno sobie wyobrazić, zwłaszcza w kinie, błyskawicę bez gestykulacji, jakby by zadziałała? Kogo by trafiła?

Oczywiście opis tych możliwości i ich ograniczeń z pewnością nigdy nie zostanie przedstawiony w przewodniku czy innej publikacji, ale George Lucas jasno daje do zrozumienia, że Anakin nie może tworzyć piorunów mechaniczną kończyną. Z drugiej strony mamy sytuacje precedensowe, które zaprzeczają tej tezie. W grze LucasArtu Episode III, Anakin miota piorunami ze swojej mechanicznej ręki. Oczywiście konwencja gry jest inna niż reszty, a wszystko robione jest po to, by ona sama była fajniejsza.

W Spotkaniu na Mimban znajduje się natomiast scena w której Vader tworzy w powietrzu kulę czystej białej energii. Choć w adaptacji komiksowej (z połowy lat 90.) przypomina to błyskawice Mocy, jednak nie jest dokładnie tą sama umiejętnością. Kula którą Vader atakuje Luke’a nazywa się kinetite. Co ciekawe nawet oficjalne źródła dopuszcza teorie, że może to nie być działanie Mocy a jednego z urządzeń wbudowanych w strój Vadera.

K: Za tą wersją, że jest to jakieś urządzenie przemawiał Pablo Hidlago. Natomiast w The Rise and Fall of Darth Vader Ryder Whindham raczej wolał opisać to jako efekt działania kryształu Kaiburr. Niestety obecnie obie wersje są równie legendarne, podobnie jak i sama umiejętność.
KOMENTARZE (15)

Legendarne zapowiedzi (i nowości)

2014-05-01 07:40:12

Kwiecień przyniósł ważne informacje co do przyszłości Expanded Universe, ale jak to mówią życie toczy się nadal. Z nowych informacji właściwie warto wspomnieć o jednej. Kevin Hearne wysłał manuskrypt swojej powieści, teraz wiemy, że chodzi o „Heir to the Jedi” do Del Reya. Skończył pracę pisarską, pozostała już tylko redakcja. Obecnie po zmianach będzie to samodzielna powieść, choć początkowo miała być trzecią z cyklu „Empire and Rebellion”. Jednak o ile dwie poprzednie trafiły do legend, ta będzie już powieścią kanoniczną.

Warto zauważyć, że wszystkie nowe, kanoniczne powieści mają na okładce napis „A long time ago in a galaxy far, far away”, który przynajmniej na razie pomoże wyróżnić pozycje nowego kanonu. Przy tej okazji zapowiedziano już dwa wznowienia. Będą to stare książki o Hanie Solo Briana Daleya (Han Solo na Krańcu Gwiazd, Zemsta Hana Solo i Han Solo i utracona fortuna) wydane jako „The Han Solo Adventures” oraz przygody Landa Calrissiana (Lando Calrissian i myśloharfa Sharów, Lando Calrissian i ogniowicher Oseona oraz Lando Calrissian i Gwiazdogrota ThonBoka) L. Neil Smitha w zbiorczym wydaniu „The Lando Calrissian Adventures”. Obie książki ukażą się jesienią i będą mieć przedmowę Pablo Hidalgo. Warto dodać, że wszystkie e-booki mają już zmienioną okładkę zawierającą logo „Legend”.



W kwietniu w USA ukazała się też ostatnia powieść starego kanonu, która nie ma znaczka „Legends”. Chodzi o wydanie w miękkiej okładce Dawn of the Jedi: Into the Void Tima Lebbona.

18 czerwca 2014 nakładem wydawnictwa Media Rodzina ukaże się u nas kolejny tom z serii o papierowym Yodzie Toma Anglebergera. Będzie to „Zagadkowy wookie”. Tłumaczą Hesko-Kołodzińsa Małgorzata i Budkiewicz Piotr.

Trzecia część przygód gimnazjalistów z origami w tle. Figurkę papierowego Yody, który dawał uczniom mądre wskazówki, zastąpił papierowy Chewbacca - równie dobry doradca. Wcześniejsze przygody bohaterów można znaleźć w książkach "Dziwny przypadek papierowego Yody" i "Darth Paper kontratakuje".

Tymczasem w USA seria zbliża się ku końcowi. Tom zapowiedział na sierpień ostatni tom pt. „Emperor Pickletine Rides the Bus”.



Niewiele wiemy o nowych książkach dotyczących serialu „Rebelianci”, ale zaczynają się pojawiać okładki. Jak widać, wydawanie różnych książek dla dzieci przejął Diseny, choć niektórzy autorzy z pewnością są rozpoznawalni (Pablo Hidalgo, Ryder Windham). Nowe pozycje zaczną pojawiać się od lipca.



Zaczynają się także pojawiać fragmenty nowego albumu Jonathana W. Rinzlera „Storyboards: Original Trilogy”, który ukaże się w maju.







Po więcej odsyłamy tutaj.
KOMENTARZE (15)

Tajemnice Star Wars: Rewizja wymiarów Executora

2014-04-01 10:48:26 Oficjalny blog




Pablo Hidalgo w swojej serii wpisów Star Wars Mysteries jakiś czas temu zdecydował się rozgrzebać bardzo drażliwy dla niektórych fanów temat. Długość Executora.

Etykieta nakazuje, że aby uniknąć kłótni i nikogo nie urazić, trzech tematów nigdy nie porusza się przy stole: religii, polityki i długości Superniszczycieli. Kontrowersje wokół trzeciego w szczególności wciągnęły wielu zatwardzialców w idiotyczną wojnę.

Ten wpis jest jednym z takich przypadków.




Wojna hejterów za 3... 2...1...


Ale o co to całe zamieszanie? Może nie słyszeliście, lecz rozmiar Executora od lat jest kwestią sporną. Dzisiejsze komputerowo generowane efekty specjalne mają tą zaletę, że zawsze istnieje sztywno zdefiniowana liczba, określająca „prawdziwy” rozmiar tworzonego okrętu. Oczywiście niektóre ujęcia mogą naciągać pewne elementy dla poprawy kompozycji sceny, ale zazwyczaj wszystkie obiekty w ujęciu są w skali jeden do drugiego i docierając do plików źródłowych możemy dojść jak duży dany model miał być.

Jednakże miniatury do animacji poklatkowej nie są tak jasno zdefiniowane. Wiadomo, są zbudowane w określonej skali, ale dla uzyskania odpowiedniego efektu, ustawia się je w różnych miejscach planu, wykorzystując złudzenia optyczne i określenie prawdziwego rozmiaru jakiegokolwiek konkretnego obiektu staje się coraz trudniejsze.





W skrócie ciężko zmierzyć statek patrząc na ekran. I właśnie to wywołało te wszystkie dyskusje wokół zamierzonej długości Superniszczyciela Lorda Vadera. Doskonale to widać we wszystkich książkach i przewodnikach wydanych po Imperium Kontratakuje, gdzie długość Executora zmienia się na przestrzeni lat.

Jeśli przyjmiemy, że zwykły Imperialny Niszczyciel ma milę długości, uzyskamy dokładną „metrówkę”, której można użyć do pomiarów Executora. Problemem jest, że ujęcia z epizodów V i VI rzadko kiedy mają optymalne do mierzenia ustawienie okrętów. Ujęcia takie jak to są najbliżej ideału:




Han i Chewie mogliby debatować w nieskończoność nad tym widokiem.


Ale nawet tu nie znamy parametrów jak typ soczewki użytej w kamerze czy długość ogniskowej, mogących wpływać na wielkość obiektów na ekranie.

Jesteśmy więc zmuszeni sięgnąć do źródeł tekstowych i zobaczyć co napisano o długościach Gwiezdnych Niszczycieli. Czy scenariusz mówi cokolwiek o ich zamierzonej długości? Niestety nie. Jest w nim napisane jedynie:


Gwiezdny Niszczyciel Lorda Vadera, większy i potężniejszy niż pięć otaczających go Imperialnych Gwiezdnych Niszczycieli, unosi się w pustce kosmosu. Sześć ogromnych okrętów otacza konwój mniejszych statków. Myśliwce TIE przemykają tam i z powrotem.


Możemy uznać za kanon, że Executor istotnie jest potężniejszy od zwykłego Niszczyciela, ale nadal nie mamy żadnych konkretów na temat jego długości.

Kolejnym źródłem, dodającym cokolwiek policzalnego, jest The Art of The Empire Strikes Back (1980), które mówi nam, raczej niezbyt pomagając, że okręt Vadera ma „dwukrotnie większy potencjał destrukcyjny, niż jakikolwiek inny statek w imperialnej flocie”. W słuchowisku radiowym Imperium Kontratakuje z 1983 Lando Calrissian szacuje długość okrętu flagowego Vadera na około trzykrotność rozmiaru Miasta w Chmurach. Kompletnie bezużyteczny pomiar, zważywszy że wymiary miasta nie zostały nigdy określone. Dla liczących współcześnie, bazując na naszych szacunkach rozmiarów Miasta w Chmurach, daje to Executorowi przytłaczające 48 kilometrów długości, czyli 30 długości zwykłego Niszczyciela. Cóż, nigdy nie ufaj szacunkom Landa.

Pierwszą pozycją, próbującą powiedzieć cokolwiek konkretnego o długości Niszczycieli jest A Guide to the Star Wars Universe napisana przez Raymonda L. Velasco i opublikowana przez Del Rey'a w 1984. Wyraźnie mówi, że Executor jest pięciokrotnie dłuższy od standardowego Niszczyciela. To ustaliło rozmiar Executora na osiem kilometrów długości (pięć mil) i przez wiele lat była to ogólnie akceptowana liczba. West End Games, ówczesny wydawca gwiezdnowojennych gier RPG, był zobowiązany się do tego stosować. Podobnie czyniły gry komputerowe wydawane w latach dziewięćdziesiątych, grafiki w opasłych Star Wars Chronicles oraz pierwsza edycja Ilustrowanego przewodnika po statkach, okrętach i pojazdach Gwiezdnych Wojen .




Skala okrętów na ilustracjach z Imperial Sourcebook i Star Wars Chronicles


Do tej pory nie wiem, skąd Velasco wziął te pięć mil, lecz musiał mieć dobry powód. W bibliografii przywołuje The Art of The Empire Strikes Back i samo Imperium Kontratakuje, ale żadna z tych pozycji niczego takiego nie stwierdza. Dopiero The New Essential Guide to Vehicles and Vessels wydłużyło go do 12800 metrów, a najnowsze pomiary, promowane przez współczesne albumy z przekrojami i planami ustaliły jego długość na 19000 metrów. Ożeż, ale urósł!

Ale jakie były intencje modelarzy? Czy jest jakiś sposób na dojście do tego?

Podczas produkcji Imperium Kontratakuje używano głównie dwóch skali dla modeli Gwiezdnych Niszczycieli. ILM posiadał 91-centymetrowy model stworzony dla Nowej Nadziei oraz znacznie większy, 259-centymetrowy, zbudowany na potrzeby TESB. Pozwalały one na uzyskanie różnych kompozycji scen, w tym szerokich ujęć nie wymagających odjeżdżania kamerą na dużą odległość. Możecie rozróżnić te dwie skale Niszczycieli, patrząc na detale silników. Mniejszy ma dodane po trzy klapy na krawędziach głównych dysz.




91-centymetrowy model u góry; 259-centymetrowy u dołu. Haczyk: to miał być ten sam okręt.


Ale ogrom Superniszczyciela stwarzał problem. Model miał względnie praktyczne w przenoszeniu 282 centymetry długości. O ile zmieszczenie go całego w kadrze było możliwe, to umieszczenie go w jednym ujęciu ze zwykłym Niszczycielem wymagałoby strasznie dużo miejsca na dostateczne oddalenie kamery dla uzyskania poprawnej perspektywy, nawet przy użyciu mniejszego, 91-centymetrowego modelu.




Niszczyciel na pierwszym planie jest w innej skali niż pozostałe dwa.


Aby zaoszczędzić pieniądze i przestrzeń w studiu, modelarz z ILM Paul Huston zbudował malutki model Gwiezdnego Niszczyciela z blachy specjalnie do ujęć łączonych z Executorem. Surowiec wymusiło gorące źródło światła w środku modelu, mogące przetopić kadłub okręciku.




Blaszany Gwiezdny Niszczyciel podczas budowy.


Najważniejsze w blaszanym Niszczycielu jest to, że został zbudowany w skali z modelem Superniszczyciela. Jeśli więc ten blaszany maluszek miał mieć milę długości, wtedy wiedzielibyśmy jak długi miał być Executor. Odnalazłem go w archiwach Lucasfilmu i zdołałem zmierzyć.




Przełom z niszczycielowej rozmiarówce


Ma 33,5 centymetra. Porównując go do 282 cm Superniszczyciela, wychodzi, że Executor był planowany na 8,418 raza większego od zwykłego Niszczyciela. Innymi słowy 13469 metrów długości.

Mówię planowany bo ani myślę wprowadzać nową wielkość do kanonu po tych wszystkich latach. Niech ktoś inny się naraża, usiłując przepchnąć te cyferki. Ale teraz macie przynajmniej kolejny argument do tego nigdy niekończącego się sporu.



Zainteresowanym tematem polecamy zapoznać się z tezami Curtisa Saxtona, czepiona maksymalistów, dostępnymi na TFN. Linków do polemiki nie zamieszczamy w trosce o zdrowie psychiczne Bastionowiczów.
KOMENTARZE (11)
Loading..