Chwilę po niezadowalającej finansowo premierze „Hana Solo” media obiegła informacja, jakoby prezes
Kathleen Kennedy, której wtedy kończyła się kadencja, miała we wrześniu ogłosić swoją następczynię. Według doniesień na czele Lucasfilmu stanąć miała dotychczasowa szefowa Story Group i produkcji aktorskiej,
Kiri Hart. We wrześniu Kennedy i Disney rzeczywiście wydali oświadczenie w tej sprawie:
ogłoszono, że dotychczasowa prezes pozostanie na stanowisku do 2021. Parę tygodni później z Lucasfilmu
odeszła za to Hart.
Od tego czasu w firmie zaszły spore zmiany - ponownie
przemyślano całą strategię, a produkcję aktorską, osieroconą przez nagłe odejście Hart,
oddano pod opiekę Michelle Rejwan, byłej współpracownicy
J.J. Abramsa.
Potem miały miejsce kolejne decyzje personalne, które podejmowane były aż do końca tego roku. Nowe nazwiska w studiu pojawiły się w ciągu ostatnich tygodni. Prawdopodobnie nieprzypadkowo zbiegło się to w czasie z zapowiedzią dalszych planów kinowych i telewizyjnych. Wygląda na to, że Lucasfilm rzeczywiście dokonuje korekty kursu.
Pierwszym nowym nazwiskiem w zarządzie jest
Athena Portillo, która reprezentuje w nim Lucasfilm Animation. Co ciekawe, oficjalna strona firmy nie wiąże w ogóle już tego działu z jego dotychczasowym szefem,
Davem Filonim. Ten zajmuje się przede wszystkim serialami aktorskimi (dalej pozostaje jednak producentem wykonawczym „The Bad Batch”). Portillo ze studiem związana jest od dwudziestu czterech lat. Pisała do „Insidera”, potem pracowała trochę w ILM, a w 2006 dołączyła do nowobudowanego zespołu Filoniego, pracując z nim przy wszystkich serialach animowanych. Gdy Dave zaczął zajmować się „The Mandalorian”, powierzył jej (oraz
Justinowi Ridge'owi i
Brandowi Aumanowi) serial „Ruch Oporu”. Kennedy już od jakiegoś czasu czujnie obserwowała Portillo; pozowały nawet razem do zdjęć.
Na czele seriali aktorskich stanął za to do niedawna niezwiązany z Lucasfilmem
Max Taylor. Karierę zaczął jako asystent w Bad Robot J.J. Abramsa, potem pracował przez lata w Paramouncie, gdzie został nawet wiceprezesem. Ostatnio to samo stanowisko objął w Lucasfilmie, gdzie ma nadzorować prace nad scenariuszami i rozwojem kreatywnym nowych seriali. Podlega bezpośrednio swojej dawnej koleżance, niegdyś też asystentce w Bad Robot, Michelle Rejwan.
Nad produkcją raczkujących filmów od niedawna czuwa
Rayne Roberts. Pracowała dla Kennedy, zanim ta została prezesem Lucasfilmu. Potem Kathleen umieściła ją w Story Group, gdzie wspomagała reżyserów i opiekowała się ciągłością kanoniczną. Ostatnio nawet sparowana została z
Leslye Headland, razem z którą teraz
pracuje nad serialem „The Acolyte”. Wcześniej obecną funkcję Roberts piastował również związany z Kiri Hart
Stephen Feder. Odszedł z Lucasfilmu kilka miesięcy po niej, w tym samym czasie, w którym pożegnano się z
Davidem Benioffem i
D.B. Weisem, oraz ich trylogią.
W książkach bez zmian. Na czele Lucasfilm Publishing dalej stoi
Michael Siglain (przeniesiony z Disneya krótko po przejęciu marki). Nie jest on jednak członkiem zarządu.
A co ze Story Group? Jakiś czas po odsunięciu Hart Kennedy powierzyła ją
Jamesowi Waughowi. Przed objęciem stanowiska Szefa Grupy pracował w Blizzard Entertainment, gdzie tworzył świat „Overwatcha”. O Waughie wspominamy czasem na Bastionie, gdyż dużo chętniej i jaśniej wypowiada się na temat swoich obowiązków. Tak jak za Hart nie wiadomo było do końca, czym zajmuje się Story Group (niektórzy twierdzili nawet, że to marketingowy mit stworzony przez Hart i Kennedy), tak rola Waugha jest bardzo jasna. Jego zadaniem jest rozwijanie świata „Gwiezdnych Wojen”. Ma więc pełną kontrolę nad grami, książkami/komiksami, parkami rozrywki, VR i treściami internetowymi. Na prośbę Kennedy nadzorował projekt „The High Republic”, który Kathleen chciała od początku wykorzystać jako źródło inspiracji dla filmowców. Jak sam mówi, filmy i seriale działają niezależnie, ale jego zadaniem jest podrzucanie scenarzystom i reżyserom pomysłów, a także pilnowanie, by nowe produkcje wpisywały się w ustalone ramy kanoniczne. Lucasfilm dalej woli jednak pozostawiać możliwie dużo kreatywnej swobody konkretnym twórcom.
Pytaniem, na której dalej ciężko odpowiedzieć, jest kto w nadchodzącym roku zostanie prezesem. Kathleen Kennedy może ubiegać się o przedłużenie umowy, ale z drugiej strony nie ma jej np. na liście producentów „The Book of Boba Fett”, co zaskakuje, bo jako prezes Lucasfilmu produkowała wszystko.
Kto ewentualnie mógłby ją zastąpić? Tu kandydatów jest bardzo wielu. Niektórzy na stanowisku prezesa widzieliby
Jona Favreau, inni nawet
Dave'a Filoniego, ale obecnie obaj mają zbyt wiele obowiązków przy produkcji seriali, by móc rzeczywiście zająć się administrowaniem studiem. W grze jest na pewno
Lynwen Brennan, którą Kennedy chętnie pokazuje jako swoją bezpośrednią zastępczynię. Ugruntowaną pozycję w firmie mają też Rejwan i
Jason McGatlin, oboje wprowadzili do zarządu swoich ludzi, ale to osoby mało medialne i ciężko powiedzieć, jakie są ich dalsze plany. Kiedyś niektórzy sugerowali, że o prezesurę mógłby powalczyć od lat związany z firmą
John Knoll, ale on nie jest nawet wiceprezesem i po „Łotrze 1” zeszedł raczej na dalszy plan. Listę zamyka szalona kandydatura
George'a Lucasa. Wysuwają ją co jakiś czas niektórzy fani i pewne media, ale założyciel firmy ma już 76 lat i od dłuższego czasu powtarza, że teraz chce poświęcić czas rodzinie. Buduje także
muzeum sztuki filmowej i jego przygoda z „Gwiezdnymi Wojnami” wydaje się być skończona.
Już od momentu powołania Kathleen Kennedy na wiceprezesa Lucasfilmu dyskutujemy na
forum o przyszłości studia. Zapraszamy do dzielenia się swoimi spostrzeżeniami!
KOMENTARZE (4)