Dziś na nasze ekrany wchodzi film „Elizjum” (Elysium) Neila Blomkampa („Dystryk 9”). Reżyser jest też autorem scenariusza natomiast jednym z producentów filmu jest Simon Kinberg, czyli konsultant Epizodu VII, współtwórca „Rebels” i własnego spin-offa. Być może ten film pokaże nam jego wizję SF, choć tym razem zdecydowanie większy wpływ na ostateczną wersję ma Blomkamp.
W rolach głównych występują Matt Damon i Jodie Foster. W pozostałych między innymi: Sharlto Copley, Alice Braga i Diego Luna.
Film opowiada o tym jak w 2159 rozwarstwienie społeczne doprowadziło do tego, że biedota mieszka na zniszczonej i przeludnionej Ziemi, a bogacze na luksusowej stacji Elizjum. Jednak stan ten nie będzie trwać wiecznie.
Czego by nie mówić o Davie Filonim, to jego panele póki co należą do tych najkonkretniejszych. Pełny zapis tego, co się działo na tym panelu, który prowadził Warwick Davis, znajdzie się w naszej relacji, tym razem zajmiemy się tylko suchymi informacjami na temat serialu.
Na początek twórcy. Jest trzech producentów wykonawczych – Dave Filoni, Simon Kinberg (konsultant przy epizodzie VII oraz twórca spin-offa) oraz Greg Weisman. Natomiast częścią artystyczną zajmują się Killian Plunkett oraz Joel Aron, współtwórcy „Wojen klonów”. Wszyscy zaprezentowali się w krótkim filmiku, ale jedynie Kinberg mówił tam trochę dłużej. Wspominał o odpowiedzialności jaką jest saga, a także o tym, że serial będą weryfikować dzieci (sam ma 4-5 letnie, więc po części pisze pod nich).
Pomysł na „Rebels” jest wspólnym dziełem, wynikającym z dyskusji w Lucasfilm, brakuje jednego ojca. Uznano, że chcą zobaczyć, co się działo przed „Nową nadzieją”.
„Rebels” będzie miał swój własny niepowtarzalny wizualny styl. To nie będzie kopia „Wojen klonów”. Na razie styl jest definiowany, chcą, by przypominał ilustrację Ralpha McQuarriego, którymi się inspirują. Ralph na ilustracjach nie dbał o proporcje, przerysowywał pewne fragmenty, unikał malowania fotorealistycznego. Tego będą się trzymać. Zresztą o ile „Wojny klonów” inspirowały się Ralphem, tu zamierzają wykorzystywać jego projekty. Nie tylko te niewykorzystane, ale również te wykorzystane. Bardzo często jest tak, że projekt choćby niszczyciela, trochę się różni od modelu, który stworzono na potrzeby trylogii. Ponieważ akcja będzie się dziać przed „Nową nadzieją”, to wykorzystają projekty Ralpha, by pokazać ewolucję. To będą ciut wcześniejsze wersje. To samo będzie choćby z TIE Fighterami. Ralph rysował je z mniejszymi skrzydłami niż wyszły ostatecznie, więc prawdopodobnie takie będą w „Rebels”.
Kathleen Kennedy otworzyła im archiwa Lucasfilmu, mogli więc pracować oglądając oryginalne dzieła Ralpha, nie reprodukcje. To ważne, ze względu na kolory. Zresztą na razie prace wstępne już trwają, zrobiono już choćby specjalny filtr i cyfrowy pędzel, który ma sprawić, by to co wygenerują wyglądało bardziej na ilustrację w stylu McQuarriego. W „Wojnach klonów” bardzo rozwinęli się graficznie, więc tym razem pewnie będzie podobnie.
Swoją drogą, teraz Lucasfilm nie jest sam, kontaktują się trochę z innymi studiami Disneya (Pixarem i Disney Animations). Raczej chodzi o wymianę technologii, bo zaraz po tym Dave wspomniał, że opracowują całkowicie nowy system animacji twarzy.
Na razie są na etapie tworzenia projektów i zastanawiania się w którym kierunku pójść. Ustalają estetytkę i szczegóły, używają Mayi do tworzenia wstępnych modeli, z których kilka pokazano.
Zobaczymy choćby nowego astromecha R1-D1 oraz nowego droida protokolarnego, oba bazują oczywiście na wcześniejszych szkicach McQuarriego. O imperialnych niszczycielach i TIE Fighterach już wspominaliśmy. Stworzono model szturmowca wg proporcji McQuarriego. Będzie też nowy okręt Rebeliantów zwany „Ghost”, którego wnętrze inspirowano bombowcem B-17.
Ciekawym zabiegiem mają być zdjęcia do filmu. Dave przyznał, że się nie zna na kręceniu filmów aktorskich, ale przekopują archiwa, sprawdzają jakich soczewek używano w klasycznej trylogii do poszczególnych ujęć i chcą to wykorzystać. Chcą, by „Rebels” także pod tym względem przypominało oryginalne filmy. Dodatkowo będą bazować na szkicach Ralpha, także tych pokazujących ruch.
Dave wspomniał również, że wielkie wrażenie wywarły na nim prace Hayao Miyazakiego i również nimi inspiruje się podczas tworzenia Rebels (ale i nie tylko Rebels, wpływ Miyazakiego widoczny był już w Wojnach Klonów).
Na razie nie mają planów na ilość odcinków. Chcą skończyć w terminie, a będą kręcić ile się da. Odcinki będą też pokazywane chronologicznie, nie ma Lucasa, który lubi się cofać.
Podczas sesji pytań i odpowiedzi Dave przyznał, że główne postaci to będą nowi bohaterowie dla nowego pokolenia, ale pojawią się Jek Porkins oraz Kitster. Można też liczyć na kontynuację niektórych wątków z „Wojen klonów”. Zaprezentowano też logo serialu, który ukaże się prawdopodobnie jesienią 2014. Na koniec kilka konceptów i modeli.
W dniu dzisiejszym Lucasfilm ogłosił swój kolejny projekt serialu animowanego, osadzonego w uniwersum Gwiezdnych Wojen. Już jesienią 2014 roku kanał Diney Channel zaprezentuje godzinny pilot nowego serialu telewizyjnego, nazwanego "Star Wars Rebels". Program zostanie następnie przeniesiony do kanału Disney XD, gdzie będzie nadawany regularnie. Producentami wykonawczymi są Simon Kinberg, Dave Filoni oraz Greg Weisman, a Kinberg będzie także scenarzystą pierwszego odcinka. Produkcją Rebels zajmą się także osoby przesunięte wraz z Filonim z serialu "The Clone Wars" - Kilian Plunkett (dyrektor artystyczny) i Joel Aron (kierownik CG). Nowy serial będzie osadzony pomiędzy Epizodem III i IV, a pierwsze materiały zaprezentowane zostaną na konwencie Star Wars Celebration Europe II w lipcu.
Powstała także oficjalna facebookowa strona serialu "Star Wars Rebels", na której publikowane będą wszystkie nowości. Możecie ją znaleźć tutaj>>>.
Poniżej możecie obejrzeć film z Davem Filonim, który wypowiada się na temat "Star Wars Rebels":
Na koniec jeszcze notka prasowa o serialu.
Rozpoczęła się produkcja "Star Wars Rebels" - nowego, ekscytującego animowanego serialu telewizyjnego opartego na jednej z najwspanialszych rozrywkowych franczyz wszechczasów. Jego godzinna premiera na kanale Disney Channel zapowiedziana została na jesień 2014 roku. Kolejne odcinki transmitowały będą kanały Diney XD na całym świecie.
Nad produkcją serii czuwał będzie kreatywny i utalentowany zespół. Scenarzysta i producent Simon Kinberg ("X-Men: Pierwsza klasa", "Sherlock Holmes", "Pan i pani Smith") został producentem wykonawczym i napisze pierwszy odcinek. Jako drugi producent wykonawczy dołączy do niego Dave Filoni, który od 2008 roku nadzorował powstawanie nominowanego do Nagrody Emmy serialu "Star Wars: The Clone Wars". Trzecim producentem zostanie Greg Weisman znany między innymi z pracy nad kreskówkami takimi jak "Liga Młodych", "The Spectacular Spider-Man", czy "Gargulce".
- Cały zespół Lucasfilm był niezwykle twórczy i kreatywny przez ostatnie trzydzieści lat. Jesteśmy podekscytowani możliwością pokazania bogatego uniwersum "Gwiezdnych Wojen" widzom kanału Disney XD - stwierdził prezes i CCO Disney Channel, Gary Marsh.
- Nie mogłabym być bardziej podekscytowana, odkrywając nowe zakamarki uniwersum "Gwiezdnych Wojen"... - mówi Kathleen Kennedy, prezes Lucasfilmu. - Myślę, że "Star Wars Rebels" przejmie zarówno wygląd, styl oraz humor, które zarówno dzieci jak i ich rodzice kochają w "Gwiezdnych Wojnach".
Ta pełna akcji seria osadzona jest pomiędzy Epizodami III i IV, a to oznacza ponad dwie dekady zdarzeń nigdy nie pokazanych na ekranie. "Star Wars Rebels" ma miejsce w czasach, gdy Imperium umacnia swe panowanie w galaktyce i ściga ostatnich rycerzy Jedi. W tym samym okresie zaczyna powoli rodzić się rebelia przeciwko nowej władzy. Reszta szczegółów na temat serialu jest w tym momencie ściśle strzeżoną tajemnicą.
Więcej o nowej serii jako pierwsi będą mogli dowiedzieć się fani, uczestniczący w konwencie Star Wars Celebration Europe II w lipcu.
Do grona twórców „Gwiezdnej Sagi” dołączają kolejne osoby. Jednym z dwóch konsultantów Epizodu VII jest Simon Kinberg, który także zajmie się własnym spin-offem „Gwiezdnych Wojen”.
Simon Kinberg urodził się 2 sierpnia 1973 w Londynie, jednak wychowywał się w Nowym Jorku i Los Angeles. Jego ojciec (Amerykanin) jest profesorem filmu, a matka (Angielka) kształciła się w angielskiej historii i literaturze. Był wychowany w duchu kultury żydowskiej, do której się przyznaje. Sam Simon ukończył Brown University, a także Columbia University Film School. Co ciekawe jako pracę dyplomową napisał scenariusz, który ostatecznie został zrealizowany – to film „Pan i pani Smith”.
Obecnie bardziej niż scenarzysta jest znany jako script doctor, czyli osoba, która poprawia i dopieszcza scenariusze. Zresztą na tym zarabia całkiem sporo, średnio 250-300 tys. USD tygodniowo. Poprawiał scenariusze do takich filmów jak „Fantastyczna czwórka”, „Aniołki Charliego 2 - Zawrotna szybkość”, „Noc w muzeum 2”, „Nocna randka”, „Wybuchowa para”, „Sherlock Holmes: Gra cieni” a ostatnio do filmu „All You Need is Kill”.
Sam napisał scenariusze do „xXx 2: Następny poziom”, „Pana i pani Smith” (także do pilota telewizyjnego), „Jumper”, „Sherlock Holmes”, „A więc wojna”, a także „X-Men: Ostatni Bastion” oraz „X-Men: Days of Future Past”. Jest także producentem filmowym (choćby „X-Men: Pierwsza klasa”, „Abraham Lincoln: Łowca wampirów”).
Stało się. Oficjalna zapowiedziała, a raczej potwierdziła, że nowa trylogia „Gwiezdnych Wojen” to dopiero początek. Czekają nas tak zwane spin-offy, czyli filmy, które nie będą częścią filmowej sagi, nie będą miały swojego numerka, ale będą osadzone w uniwersum. Spin-offy mają być powiązane z istniejącymi już postaciami. Zatem nasze uniwersum bardzo szybko się rozszerza. Oficjalna na razie zapowiedziała dwa spin-offy, które ukażą się jakiś czas po Epizodzie VII. Dat nie podano.
Pierwszy z planowanych spin-offów napisze Lawrence Kasdan, scenarzysta „Imperium kontratakuje”, „Poszukiwaczy Zaginionej Arki”, oraz współscenarzysta „Powrotu Jedi”. Drugi zaś wyjdzie spod pióra Simona Kinberga, scenarzysty „Sherlocka Holmesa” i „Pana i pani Smith”. Oba te filmy będą oddzielną historią od nowej trylogii, acz scenarzyści ci współpracują przy niej jako konsultanci. Każdy ze spin-offów skupi się na jednej konkretnej postaci. Na razie potwierdzono, że dwa są już w produkcji, a przynajmniej jej wstępnej fazie.
Bob Iger, CEO The Walt Disney Company, kierując swoje słowa do inwestorów, potwierdził, że faktycznie główny nacisk jest położny został na nową, wyczekiwaną trylogię, ale trwają prace nad kilkoma samodzielnymi filmami. Scenariusze już powstają.
Na tym kończy się oficjalny przekaz, a teraz małe podsumowanie nieoficjalnych. W listopadzie pojawiły się pogłoski, że Kasdan i Kinberg zostali zatrudnieni przez Lucasfilm. Początkowo mówiono o nich w kontekście Epizodów VIII i IX, potem zaś pojawiły się informacje, że twórcy mogą jednak pracować nad spin-offami. W styczniu pojawiła się informacja, że Zack Snyder zrealizuje spin-off „Gwiezdnych Wojen” bazujący na „Siedmiu Samurajach” Akiro Kurosawy. Parę razy też sugerowano, że Disney chce podejść do sagi podobnie jak do uniwersum Marvela, czyli mieć osobne filmy o bohaterach i kolejne części sagi. Ostatnio zaś serwis AICN podał informację, że jeden ze spin-offów mógłby się koncentrować na postaci Yody, a także, że George Lucas chciał spin-offa o Jabbie. Warto też wspomnieć, że w 2011 Joe Johnston mówił o spin-offie z Bobą Fettem. Na razie pozostają nam tylko spekulacje.
Po olbrzymiej ilości maili i telefonów, formalności zostały zamknięte, nareszcie wszyscy mogą odetchnąć i podzielić się nowinami z podekscytowanym internetem. Tak, J .J. Abrams wyreżyseruje „Star Wars: Epizod VII”, pierwszy z nowej serii filmów Star Wars, które zostaną stworzone przez Lucasfilm pod przywództwem Kathleen Kennedy. Abrams zajmie się reżyserią scenariusza, a laureat nagrody Akademii, Michael Arndt napisze scenariusz.
„To bardzo ekscytujące mieć J.J. na pokładzie jako lidera, kiedy przygotowujemy się do zrobienia nowego filmu Star Wars” - powiedziała Kennedy. „J. J. Jest idealnym reżyserem do tego projektu. Poza tym, że ma znakomite instynkty jako filmowiec, ma też intuicyjne zrozumienie całej serii. Rozumie esencję doświadczania Gwiezdnych Wojen, dzięki czemu zorganizuje talenty to stworzenia niezapomnianego filmu.”
George Lucas wypowiedział się tylko: „Regularnie byłem pod wrażeniem J. J. jako filmowca i opowiadacza historii. Jest idealnym wyborem na reżysera nowych Gwiezdnych Wojen i ich dziedzictwo nie mogłoby być lepszych rękach.”
”Stać się częścią następnego etapu sagi Star Wars, współpracować z Kathy Kennedy i jej niesamowitą grupą ludzi to absolutny zaszczyt”- wypowiedział się J. J. Abrams. „Mogę być nawet bardziej wdzięczny Georgeowi Lucasowi teraz, niż gdy byłem dzieckiem.”
J. J. i jego długoletni producent Bryan Burk, oraz studio Bad Robot, są na pokładzie, żeby film produkować, wespół z Kathleen Kennedy, pod szyldem Disneya i Lucasfilm.
Ponadto nad projektem konsultantami są również Lawrence Kasdan i Simon Kinberg. Kasdan ma długą historię z Lucasfilm, jako scenarzysta „Imperium kontratakuje”, „Poszukiwaczy zaginionej arki”, oraz „Powrotu Jedi”. Kinberg był scenarzystą „Sherlocka Holmesa” i „Pana i Pani Smith”.
Abrams i jego studio produkcji Bad Robot mają długą listę rekordowych filmów, które mają w sobie skomplikowaną akcję, wzruszający dramat, ikonicznych bohaterów i fantastyczną jakość produkcji, wśród takich tytułów jak: „Star Trek”, „Super 8”, „Mission: Impossible - Ghost Protocol, oraz tegoroczny „W ciemność Star Trek”. Abrams pracował już w legendarnych studiach postprodukcji Lucasfilm, Industrial Light & Magic i Skywalker Sound, na wszystkich swoich filmach, które reżyserował, zaczynając od „Mission: Impossible III”. Stworzył i współtworzył takie uznane seriale jak: „Felicity”, „Agentka o stu twarzach”, „Lost – Zagubieni” i „Fringe: Na granicy światów”.
Kilka słów na temat Abramsa mieli też do powiedzenia weterani Star Wars:
Dennis Muren, który pracował przy efektach specjalnej oryginalnej trylogii, a także takich filmach jak „E.T”, czy „Jurassic Park”, który pracował z Abramsem przy „Super 8”. „Poświęca wszystko co ma swojej pracy. Zagłębia się totalnie. Ma dobre oko do widowiskowości, co jest tak bardzo ważne dla filmów Star Wars. Wydaje się, że wiele rzeczy, które miał George kiedy robił pierwsze „Gwiezdne wojny”, jest także w J. J., myślę, że będzie pasował do tych filmów idealnie, ze swoją energią. Zaczynamy na nowo Gwiezdne Wojny z dynamitem. Myślę, że zachwyci to wszystkich, łącznie z ludźmi, którzy przy nich pracowali. To wspaniały wybór.”
Ben Burtt, odpowiedzialny za dźwięki Gwiezdnych Wojen, od oddechu Dartha Vadera, po piski R2-D2 i klasyczny dźwięk miecza świetlnego, pracował z Abramsem jako twórca dźwięków przy Star Treku i Super 8: „J. J. reprezentuje następne pokolenie filmowców, od tych, z którymi ja tworzyłem Star Wars, kiedy zaczynałem. Gdy był nastolatkiem, był fanem Gwiezdnych Wojen, duża część jego pasji do filmów bierze się z jego reakcji na pierwszy film sagi. Czuje się, że on już zainwestował w to tak wiele lat, że będzie mógł poprowadzić je w zupełnie nowy sposób. Innymi słowy, mamy fana, który dorósł i udoskonalił w sobie znakomite umiejętności reżyserskie, który teraz poprowadzi tą serię w następny etap. Czuję się jakbym widział na oczy historyczną zmianę jednej ery w nową”
Matthew Wood, który był montażystą dźwięku przy Super 8, podobnie dorastał jako fan Gwiezdnych Wojen, a potem pracował nad filmami przy prequelach. „Gdy z nim pracowałem było dla mnie oczywiste, że J. J. i ja mamy tą samą nostalgiczną miłość do tamtej ery. Teraz mamy kogoś z tamtego pokolenia, jako prowadzącego serię Star Wars, którą znam i pracowałem nad nią, więc to wspaniałe zatoczenie koła. Widząc tylko co zrobił z Super 8, uchwycił te momenty, wiedząc co było tak wspaniałego w tamtych czasach, nowy film będzie przemawiał też do nowych pokoleń widzów.”
Tym razem zaczniemy od scenarzystów. Na razie wiemy, że Michael Arndt napisze scenariusz siódmego epizodu, a także, że napisał treatement (zarys scenariusza) do dwóch pozostałych części nowej trylogii. I to jest dotychczas jedyna potwierdzona informacja, nie licząc oczywiście producentów. Ostatnio pojawiły się pogłoski, że Lawrence Kasdan i Simon Kinberg mieliby napisać scenariusze do epizodów VIII i IX, by przyśpieszyć pracę. Te informacje nie zostały potwierdzone, ale pojawiła się sugestia, że mogą oni się zająć spin-offami „Gwiezdnych Wojen”, a nie epizodami. Oznaczałoby to, że mielibyśmy teraz pięć filmów w produkcji w bliżej określonej przyszłości, plus prawdopodobnie jeszcze epizody X-XII, zgodnie z wytycznymi Disneya, by nowe filmy powstawały co dwa-trzy lata, a może nawet częściej.
Dają o sobie znać kolejni aktorzy, którzy chcieliby zagrać w nowych filmach. Zaczniemy jednak od Marka Hamilla, którego dopytywano o potwierdzenie. Legendarny Luke Skywalker stwierdził tylko, że należy poczekać, oficjalne potwierdzenia i informacje ogłosi Kathleen Kennedy kiedy uzna to za stosowne. I warto o tym pamiętać, że dopóki Lucasfilm czegoś nie ogłosi, to pozostaje to jedynie sfera domysłów i spekulacji.
Spójrzmy jednak na innych aktorów. Jeden z nich Corey Feldman, który miał wspaniałą karierę jako dziecko („Goonies”, „Gremliny rozrabiają”, „Stań przy mnie”), a teraz grywa ogony, zaczął ostatnio fantazjować. Chciałby zagrać syna Hana Solo, bo podobno jest bardzo podobny i świetnie by się nadawał do tej roli. Jego niewątpliwym atutem jest to, że współpracował już z Kathleen Kennedy, ale z drugiej strony chyba powyższym stwierdzeniem nie zaskarbił sobie sympatii fanów, zwłaszcza tych, którzy liczą, że akcja będzie się działa już po „Crucible”. Kolejny na liście potencjalnych odtwórców to Sir Derek Jacobi, uznany brytyjski aktor („Gladiator”, „Rodzina Borgiów”, „Gdy budzą się demony”, „Ja, Klaudiusz”, „Jak zostać królem”). Pomijając klasę aktora, widać też jego doświadczenie, bo on nie tylko zaczął w mediach opowiadać, że chciałby być sir Aleciem Guinnessem nowej trylogii, to przede wszystkim zlecił swojemu agentowi skontaktowanie się z Lucasfilmem.
Corey Feldman
Derek Jacobi
Powoli wychodzą na jaw też kolejne kulisy sprzedaży Lucasfilmu, która jeszcze nie została sfinalizowana. Wiele wskazuje na to, że poszło o podatki. Podczas kryzysu rząd USA nakłada różne podatkowe zobowiązania na instytucje finansowe, a co za tym idzie także i korporację. Jednym z takich pomysłów jest zwiększony podatek od dywidendy i innych transakcji bankowych. W efekcie sprzedaż Lucasfilmu może okazać się mniej opodatkowana niż zyski, które firma by wypłaciła. Z drugiej strony Disney mogąc zaksięgować sobie taką inwestycję będzie też miał dużo mniejszy zysk, a może nawet stratę, co pozwoli zaoszczędzić na podatkach. Jeden z szefów Disneya, Alan Horn przyznał ostatnio w wywiadzie, że cała transakcja, a co za tym idzie nowe epizody, były trzymane w największej tajemnicy. O wszystkim wiedziało prawdopodobnie mniej osób, niż o planowanym zabójstwie Bin Ladena. Przyznał też, że jego zdaniem niebawem poznamy nazwisko reżysera. Na razie jednak wszystkie zapowiedzi musi ogłaszać Kathleen Kennedy, gdyż Disney jeszcze nie przejął Lucasfilmu.
Skoro już jesteśmy przy reżyserach, to na giełdzie nazwisk doszło do kilku przetasowań. Colin Trevorrow ostatecznie odpadł. Przypadnie mu w udziale inny film Disneya – „Flight of the Navigator”, który będzie remakiem filmu z lat 80. Na liście nazwisk pojawiły się też nowe nazwiska. Pierwszy z nich to Seth Gordon („Szefowie wrogowie”, „Freakomania” i „The King of Kong”. Wiadomo tylko, że reżyser rozmawia z Disneyem na temat jakiegoś filmu o romantycznej, kosmicznej przygodzie. Kolejne nowe nazwisko na liście to David Fincher znany i rozpoznawalny reżyser („Dziewczyna z tatuażem”, „The Social Network”, „Obcy 3”, „Siedem”, „Podziemny krąg” czy „Ciekawy przypadek Benjamina Buttona”). Pracował z Kathleen Kennedy, ale swoją karierę zaczynał w ILM. Jeden z jego pierwszych filmów to... „Powrót Jedi”, gdzie był asystentem kamerzysty od efektów specjalnych. Fincher podobno jest zainteresowany projektem, ale myśli bardziej przyszłościowo. Na razie może go czekać sequel (lub dwa) „Dziewczyny z tatuażem”, więc podobno mówił nie o epizodzie VII, ale o którymś z kolejnych (lub dodatkowych) filmów. Natomiast Jon Favreau podobno zaczął się wahać i teraz znów chciałby wyreżyserować nowe „Gwiezdne Wojny”. Wcześniej donosiliśmy, że już pracował z Lucasem i na razie woli zostać fanem sagi, a nie jej twórcą.
Jednak na koniec warto wspomnieć o jeszcze jednej zmianie na liście. Matthew Vaughn, niby zajęty jest innymi projektami, ale podczas brytyjskiej premiery filmu „7 psychopatów”, aktor Jason Flemyng udzielił pewnego wywiadu, w którym wyrwało mu się, że Vaughn będzie reżyserem siódmego epizodu. Aktor przyjaźni się z Vaughnem i współpracowali razem w dziewięciu filmach. Najlepiej zobaczyć to samemu, część dotycząca „Gwiezdnych Wojen” zaczyna się koło 1:10.
Swoją drogą gdyby Vaughn został wybrany na reżysera to pewnie Flemyng mógłby liczyć na rolę w epizodzie VII.
Serwis Deadline donosi, iż Lawrence Kasdan i Simon Kinberg zostali wyznaczeni przez Disney`a do napisania scenariusza Epizodów 8 i 9.
Co więcej, portal The Hollywood Reporter ma swoje źródła, które informują, że Kasdan i Kinberg będą pracować we dwójkę nad scenariuszem jednego z Epizodów Trylogii Sequeli oraz dołączą do Kathleen Kennedy, pełniąc we trójkę rolę producentów.
Kasdan jest weteranem Lucasfilmu, ponieważ był odpowiedzialny za scenariusze do takich hitów jak Gwiezdne Wojny Epizod V Imperium Kontratakuje (we współpracy z Leigh Brackett), a także do Gwiezdne Wojny Epizod VI Powrót Jedi jak i Poszukiwacze Zaginionej Arki z serii Indiana Jones.
Kinberg ma również doświadczenie przy franczyzach, gdyż napisał scenariusze do takich filmów jak m.in. Sherlock Holmes z 2009 roku, Jumper czy X-Men: Ostatni Bastion.
Powrót Lawrence`a Kasdana do Gwiezdnych Wojen byłby dla fanów na pewno wielkim darem. Jednak należy pamiętać, że na razie są to plotki, które należy traktować z rezerwą. Lucasfilm potwierdził jedynie Michaela Arndta na stanowisku scenarzysty Episode VII (więcej).
KOMENTARZE (22)
Mnich pokonał braci! Największe rozczarowanie filmowe
W plebiscycie czytelników magazynu "Cinema", Esensji i serwisu Stopklatka.pl bezkonkurencyjnym zwycięzcą walki o tytuł "największego filmowego rozczarowania" został "Kod da Vinci" Rona Howarda (11,92 proc. głosów).
Zgadzamy się, że Howard, skądinąd przecież bardzo sprawny rzemieślnik z przebłyskami artyzmu, nie poradził sobie z przetłumaczeniem bestsellerowej powieści Dana Browna na język kina. Co zresztą - potęga marketingu - nie przeszkodziło filmowi w ulokowaniu się na 21. miejscu listy przebojów kasowych wszech czasów.
Na miejscu drugim "Wiedźmin" (3 proc. głosów) - krajowy mord na znakomitej prozie Andrzeja Sapkowskiego. Tym razem przypadek odmienny. Howard poległ, bowiem zbyt wiernie trzymał się fabuły książki i popełnił dzieło przegadane, mało filmowe. Reżyser "Wiedźmina" poległ, ponieważ zupełnie nie czuł klimatu świata Sapkowskiego. A że słaby scenariusz przeniesiono na ekran w sposób skandalicznie amatorski, nic nie mogło tego filmu uratować. Na miejscu trzecim i piątym kontynuacje "Matrix" braci Wachowskich (odpowiednio 2,96 i 1,94 proc.), za sprawą których padł mit o tym, jakoby od początku mieli całą trylogię przemyślaną w najdrobniejszych szczegółach. Guzik prawda. Jałowość swoich pomysłów scenariuszowych wypełnili pościgami, imprezami techno i Neo błąkającym się po peronie wirtualnego dworca. No i ten bełkotliwy finał, którego nie powstydziłby się scenarzysta "Revolveru".
Na miejscu czwartym sequel "Nigdy w życiu!" (2,36 proc.), zrealizowany wbrew prastarej zasadzie, że nie zmienia się zwycięskiej drużyny. I choć "Ja wam pokażę!" osiągnęło planowany wynik kasowy, nijak ma się do oryginału. Na pozycji szóstej (magia liczb) nowa wersja horroru "Omen" (1,85 proc.), która powstała chyba tylko po to, by wykorzystać potencjał marketingowy daty 6.6.06. Siódme miejsce przypadło "Troi" Wolfganga Petersena (1,66 proc.), gdzie - pośród gigantycznych dekoracji i muskułów Brada Pitta - zupełnie zaginęła magia literackiego oryginału.
Na pozycji 8. "Hi way" (1,62 proc.), czyli dowód na to, że nie każdy kabareciarz rodzi się filmowcem. Na pozycji dziewiątej uplasował się "King Kong" Petera Jacksona (1,52 proc.). Wreszcie - dziesiąty - "Aleksander" Olivera Stone'a, czyli najbardziej hollywoodzki z filmów twórcy "JFK", który pokazuje greckiego despotę jako - o zgrozo - wizjonera niosącego demokrację ciemnym ludom Azji.
Oto pierwsza 20. waszych największych filmowych rozczarowań:
1. Kod Da Vinci - 11,92%
2. Wiedźmin - 3,00%
3. Matrix: Reaktywacja - 2,96%
4. Ja wam pokażę! - 2,36%
5. Matrix: Rewolucja - 1,94%
6. Omen - 1,85%
7. Troja - 1,66%
8. Hi way - 1,62%
9. King Kong - 1,52%
10. Aleksander - 1,48%
11. Nagi instynkt 2 - 1,29%
12. Francuski numer - 1,25%
Quo vadis - 1,25%
14. Epoka lodowcowa 2: Odwilż - 1,15% 15. Gwiezdne wojny: część III - Zemsta Sithów - 1,11%
Posejdon - 1,11%
Wojna światów - 1,11%
18. Straszny film 4 - 1,02%
19. X-Men: Ostatni bastion - 1,02%
20. Czerwony kapturek - Prawdziwa historia - 0,97%
Listę nagrodzonych osób znajdziecie wkrótce na stronie.
REDAKCYJNY ANTY-TOP
Pięć największych rozczarowań filmowych według redaktorów naczelnych CINEMY, ESENSJI i STOPKLATKI. 1. Gwiezdne wojny: część I - Mroczne widmo
2. Wiedźmin
3. Matrix Reaktywacja
4. Aleksander
5. Oliver Twist
Plebiscyty to wspólna inicjatywa: Internetowego Serwisu Filmowego Stopklatka.pl, miesięcznika "Cinema" oraz Magazynu "Esensja".
Ewan McGregor i Hugh Jackman w nocnym klubie
Ewan McGregor zagra u boku Hugh Jackmana w thrillerze szwedzkiego reżysera Marcela Langeneggera "The Tourist".
McGregor wcieli się w niezbyt rozgarniętego księgowego Jonathana, który zaprzyjaźnia się z charyzmatycznym i wpływowym prawnikiem Wyattem (Jackman). Ten wprowadza urzędnika do tajemniczego nocnego klubu znanego jako "The List". Na miejscu Jonathan poznaje kobietę swoich marzeń, która... przynosi mu pecha. Po tym jak zostaje znaleziona martwa, bohater staje się głównym podejrzanym w sprawie o morderstwo oraz o kradzież 20 milionów dolarów.
Autorami scenariusza są Mark Bomback ("Constantine"), Patrick Marber ("Bliżej") oraz Jason Keller.
Zdjęcia do filmu rozpoczną się 9 października w Nowym Jorku.
Natalie Portman chce zostać prostytutką
Natalie Portman, którą na ekranach naszych kin oglądaliśmy ostatnio w "V jak Vendetta", ubiega się o rolę w czarnej komedii pt. "Johnny Postal".
Prace na planie filmu, w którym Portman miałaby wcielić się w rolę prostytutki w opałach mają się rozpocząć jesienią tego roku. Jeśli Portman wygra castingi na planie tego obrazu będzie miała okazję spotkać się z wokalistką zespołu Blondie Deborą Harry, która z kolei wcieli się tu w rolę zwariowanej na punkcie seksu motocyklistki nie pierwszej młodości. W filmie wystąpi też inny muzyk, DJ Roger Sanchez, który zagra handlującego narkotykami alfonsa.
Zdjęcia do "Johnny'ego Postala" będą kręcone w Nowym Jorku i New Jersey.
Hayden Christensen potwierdzony w "Jumper" Douga Limana
Potwierdziły się plotki, że gwiazda nowej trylogii "Gwiezdnych Wojen" Hayden Christensen dołączy do Samuela L. Jacksona, Teresy Palmer ("December Boys") i Jamiego Bella ("Billy Elliot") w nowym przygodowym filmie sci-fi Douga Limana ("Mr. & Mrs. Smith") - "Jumper". Obraz będzie ekranizacją powieść Stevena Goulda z 1992 roku.
Christensen zastąpił na planie Toma Sturridge'a ("Vanity Fair. Targowisko próżności").
Głównym bohaterem jest młody chłopak posiadający moc teleportacji (Christensen). Najpierw wykorzystuje swoją moc, by uciec od zaborczego ojca. Potem zabiera się za rabowania banków. Na jego drodze stają terroryści i stróżowie prawa. Produkcję projektu w całości sfinansuje studio New Regency.
Jackson wcieli się w agenta Narodowej Agencji Bezpieczeństwa, który będzie ścigał tytułowego bohatera. Okazuje się jednak, że ma w tym swój ukryty motyw.
Wytwórnia planuje realizację trzech filmów opowiadających o przygodach nastoletniego bohatera. Autorem scenariusza do pierwszego z nich jest David S. Goyer. Poprawki do jego tekstu wprowadza właśnie Jim Uhls ("Podziemny krąg").
Max Thieriot młodszą wersją Haydena Christensena
Max Thieriot wcieli się młodszą wersję postaci granej przez Haydena Christensena w thrillerze science fiction Douga Limana "Jumper".
Scenariusz filmu oparty jest na powieści Stevena Goulda. Christensen wcieli się w głównego bohatera o imieniu David, nastolatka, który odkrywa, iż potrafi się teleportować. Wykorzystując tę umiejętność, postanawia odnaleźć mężczyznę, którego obwinia o śmierć swojej matki. Swoimi poczynaniami zwraca na siebie uwagę Agencji Bezpieczeństwa Narodowego, a także innego młodzieńca, posiadającego tę samą zdolność.
Poza Christensenen w obrazie zobaczymy jego starszego kolegę z planu "Gwiezdnych wojen" - Samuela L. Jacksona (w roli pracownika Agencji Bezpieczeństwa), Jamiego Bella (w roli chłopaka, który do perfekcji opanował sztukę teleportacji) i Teresę Palmer.
Oryginalny scenariusz pióra Davida Goyera przerobił Simon Kinberg. Obraz zostanie wyprodukowany wspólnymi siłami Regency Enterprises i 20th Century Fox, które liczą, iż "Jumper" otworzy fantastyczno-naukową trylogię. Budżet ma wynieść około 100 milionów dolarów. Prace na planie mają ruszyć lada dzień. Ekipa odwiedzi Japonię, Włochy i Kanadę. Najwięcej czasu spędzi w Nowym Jorku.
Przypomnijmy, iż producentami "Jumper" są Lucas Foster, Simon Kinberg i Jay Sanders. Całość ma zostać wzbogacona o zaawansowane efekty specjalne.
Thieriot ostatnio zagrał w filmach "Łapcie tę dziewczynę" i "The Pacifier".
Indiana Jones nie będzie kobieciarzem
George Lucas chciał, aby Indiana Jones był kobieciarzem w stylu Jamesa Bonda, jednak nie zgodzili się na to Steven Spielberg i Harrison Ford.
Twórca "Gwiezdnych wojen" wyobrażał sobie postać bezwstydnego archeologa podróżnika, którego szalony styl życia zawstydziłby nawet samego Casanovę, więc stanowczy protest ze strony Spielberga i Forda bardzo go rozczarował.
- W mojej wersji Jones miał być międzynarodowym playboyem w stylu Jamesa Bonda. Facetem, który włóczy się po kasynach i klubach nocnych z tłumem panienek. Niestety Steven i Harrison nie byli zachwyceni moim pomysłem - wspomina reżyser.
Przypomnijmy, że obecnie trwają prace nad scenariuszem czwartej części przygód dzielnego archeologa.
"King Kong", "Monachium", "Tajemnica Brokeback Mountain". Dla kogo World Soundtrack Awards?
Ogłoszono nominacje do World Soundtrack Awards. Nagrody dla najlepszych kompozytorów filmowych, ścieżek dźwiękowych i utworów skomponowanych na potrzeby filmu przyznawać będą członkowie World Soundtrack Academy.
World Soundtrack Academy powołana została do życia w 2001 roku i skupia już 250 członków. Kompozytorzy swoje nagrody przyznają w trzech kategoriach: Kompozytor, Soundtrack oraz Piosenka . W późniejszym terminie członkowie Akademii wybiorą także kompozytorskie odkrycie roku.
Tegoroczna cereomonia rozdania World Soundtrack Awards odbędzie się 14 października. Jak co roku będzie jednym z elementów Flanders International Film Festival w belgijskim mieście Ghent.
Lista tegorocznych nominacji wygląda następująco:
KOMPOZYTOR
Danny Elfman za film "Charlie i fabryka czekolady"
Alberto Iglesias za film "Wierny ogrodnik"
Dario Marianelli za film "Duma i uprzedzenie "
James Newton Howard za film "King Kong"
John Powell za film "Epoka lodowcowa 2: Odwilż"
ŚCIEŻKA DŹWIĘKOWA
Gustavo Santaolalla za film "Tajemnica Brokeback Mountain"
James Newton Howard za film "King Kong" John Williams za film "Monachium"
Dario Marianelli za film "Duma i uprzedzenie"
Alberto Iglesias za film "Wierny ogrodnik"
PIOSENKA (napisana specjalnie do filmu)
"A Love That Will Never Grow Old" z filmu "Tajemnica Brokeback Mountain"
muzyka: Gustavo Santaolalla; słowa: Bernie Taupin; wykonanie: Emmylou Harris
"Can't Take It In" z filmu "Opowieści z Narnii: Lew, czarownica i stara szafa"
muzyka: Harry Gregson-Williams; słowa i wykonanie: Imogen Heap
"Magic Works" z filmu "Harry Potter i Czara Ognia"
muzyka i słowa: Jarvis Cocker; wykonanie: Cocker, Jonny Greenwood, Philip Selway, Steve Mackey, Steve Claydon, Jason Buckle
"Mdlwembe" z filmu "Tsotsi"
muzyka: Kabelo "Kaybee" Ikaneng, słowa i wykonanie: Zola
"Our Town" z filmu "Auta"
muzyka i słowa: Randy Newman; wykonanie: James Taylor KOMENTARZE (0)