TWÓJ KOKPIT
0

Simon Kinberg :: Newsy

NEWSY (145) TEKSTY (0)

<< POPRZEDNIA     NASTĘPNA >>

Wywiad z Filonim o "Rebeliantach"

2014-04-28 11:05:14 IGN

Na IGN-ie ukazał się wywiad z Dave'em Filonim, producentem serialu "Rebelianci", przeprowadzony po Wonder Conie. Ponieważ rozmowa jest dość obszerna, tu prezentujemy jej najistotniejsze fragmenty.

Przy okazji, wiele programów telewizyjnych zaktualizowało już swój rozkład do najbliższej niedzieli, czyli 4 maja. Większość z nich twierdzi, jak pisaliśmy w tym newsie, że tego dnia ujrzymy program "Mistrzowie Mocy". Jednak, wedle niektórych, takiego programu nie będzie na Disney XD, tylko wyłącznie na Channel, w jednym pojawił się również tajemniczy dopisek "reality TV", a w kilku alternatywny opis: Poznaj tajniki Mocy z legendarnymi postaciami uniwersum "Gwiezdnych Wojen". Być może w najbliższych dniach wszystko się wyjaśni.

Co możesz powiedzieć o powołaniu "Rebeliantów" do życia? Zgaduję, że podjęto decyzję o generalnej erze, ale w jaki sposób ustaliliście datę pięciu lat przed "Nową nadzieją"?

Ta-a, to wszystko wyszło podczas rozmów z Simonem Kinbergiem i grupą opowieści w Lucasfilmie (...). Sądzę, że bardzo dobrze zdajemy sobie sprawę gdzie na osi czasu jest Luke Skywalker i jak nie chcemy w żaden sposób wejść na jego ścieżkę. Są rzeczy, które są wielkimi filarami, a którym nie chcemy przeszkadzać. Zawsze wierzyłem, że najlepiej jest znaleźć swoje miejsce, rozwinąć je i stworzyć nowe, ekscytujące postaci, w które ludzie uwierzą (...). Wydawało się, że pięć lat to dobry czas. Szczerze mówiąc, w filmach są wszelkiego rodzaju poszlaki i wskazówki, które ludzie, jeśli mają dość oleju w głowie i są uważni, to dostrzegą je i będą wiedzieć to, co ja i Simon, ponieważ mówimy tak: "Cóż, tu mówią coś interesującego. Więc nie możemy tego zrobić, to na nas wpływa." (...).



Mamy te centralne postaci. Serial nazywa się "Rebelianci". (...) W tej chwili czy możesz powiedzieć o tym, jakie mają powiązania z czymkolwiek innym, z większą grupą, czy może ci bohaterowie spotkali się i wszyscy mieli antyimperialne poglądy?

(...). Wydaje mi się, że napisy początkowe w "Nowej nadziei" mówią: "Rebelianci odnieśli pierwsze większe zwycięstwo przeciwko Imperium Galaktycznemu". To daje Wam wgląd w to, jak byli zorganizowani - nie za bardzo. Myślę, że jednym z podstawowych pytań, na które staramy się odpowiedzieć przy tworzeniu serialu, to jest jak długo zajęło im, Sojuszowi Rebeliantów, stanie się czymś groźnym? Czy oni kiedykolwiek byli groźni? Imperium chyba nigdy się nimi aż tak nie przejmowało. Jedyni, o których wiem, którzy trochę się ich bali, są goście dowodzącymi flotami gwiezdnymi. Im Rebelianci sprawiali kłopoty na froncie. Ale jak widzieliśmy w "The Clone Wars", są rebelianci, spójrzmy na Sawa Gerrerę i jego siostrę Steelę (...). Wszędzie są zalążki rebelii, ale czy są sojuszem? Trzeba poczekać i zobaczyć (...). Dla nas naprawdę zaczyna się od pięciu osób, które są przeciwko Imperium. Wiedzą, że jest złe i wszyscy mają własne powody, by walczyć (...). Mają różne motywacje, które pchnęły ich na drogę Robin Hoodów, a jest to coś większego, gdyby nasza grupa była częścią wielkiej kalamariańskiej floty - i to ma sens. Gdyby była taka flota, Imperium miałoby bardzo łatwy cel do zniszczenia (...).

Co więcej - myślę, że zagorzali fani to wiedzą - ale gdy skończyły się wojny klonów i Imperium przejęło władzę, to była to dobra rzecz. Senat to oklaskiwał. Ludzie na Coruscant myśleli: "Nareszcie wojna się skończyła!" A więc jest czas imperialnych rządów, które dla światów środka i wewnętrznych układów był - nie powiedziałbym "świetny" - ale naprawdę dobry. To nie jest to, czym były wojny klonów. Nie są atakowani. To Zewnętrzne Rubieże i tereny, które zostały zdobyte przez Separatystów, a które teraz są pod władzą Imperium, są prawdziwym problemem. Świetnym przykładem jest Tatooine. W "Mrocznym widmie" nie ma tam Republiki, ale na pewno jest Imperium [do czasów "Nowej nadziei"] i właśnie tak widzicie jak Palpatine rozszerza wpływy państwa pod przykrywką wojen klonów. A więc dostrzegacie, że Palpatine chce coraz bardziej i bardziej sprawować kontrolę. Także wszystko to musiało być przemyślane z wyprzedzeniem. To zabawne, ponieważ tak naprawdę nie jest to za bardzo obecne, ale wiecie, że istnieje i ostatecznie wpływa na reakcje naszych bohaterów (...).

Zawsze będą ci ludzie (...), którzy mówią: "mrok, mrok, mrok" (...). A więc pomówmy o tym, ponieważ Killian [Plunkett] powiedział, że serial będzie "lżejszy niż TCW" - co byś powiedział tym, którzy pytają: "Gdzie jest mrok?"?

Jak dla mnie, wrócę do oryginalnych "Gwiezdnych Wojen". Nie nazwałbym ich mrocznymi. Mają mroczne chwile (...). Powiem prosto, nie będziemy na tyle mroczni, by pokazywać wrzeszczącego Dartha Maula będącego skorupą po samym sobie, mieszkającym na planecie-śmietnisku, wiecie? To mroczne, nawet jak na Star Wars (...). Chcę pójść w miejsca, gdzie wiecie, że czarne charaktery są czarnymi charakterami. Ale przynajmniej dla mnie, gdybym miał narysować mapę serialu, to powiedziałbym, że zaczynamy w miejscu, wcale podobnie jak w "The Clone Wars", które jest zabawniejsze. Sądzę, że źli goście wciąż mają swój ton, ale ponieważ zaczynamy z perspektywy chłopca, to rzeczy mają lżejszy posmak. Ale potem niejako świat rośnie dookoła nich i wszystko robi się poważniejsze (...). Teraz patrzymy na nowe starwarsowe media, które wychodzą. Sądzę, że nie wszystko powinno być takie same. Spodziewałbym się, jak to jest w tradycji gier wideo - ona mają tendencję do bycia mroczniejszymi - a nowe filmy, jaki ton przybiorą, tego nie wiem (...). Dobre jest to, że teraz wszyscy w Lucasfilmie jesteśmy na tej samej stronie. I wiem więcej, niż mówię (...).

A więc nasz ton to klasyczne "Gwiezdne Wojny", mam nadzieję, że "Nowa nadzieja", ponieważ ta jest najbardziej zbalansowana. To znaczy, Vader się nie cacka. Kapitan Antilles na pewno to wie. A jednak macie takie rzeczy jak Jawów (...). Myślę, że gdy mówimy "lżejszy ton", mamy na myśli to, że jest czasem śmiesznie. Chyba wszyscy się zgodzą, że Marvel genialnie wnosi humor do filmów akcji. Potrzebują tego. Myślę, że w "Wojnach klonów" nie byliśmy tak dobrzy. Było mrocznie i poważnie przez większość czasu (...).

Ale szanuję to, że są fani, którzy chcą mrocznych, intensywnych przeżyć. Mój Boże, napędzam nimi moją ostatnią robotę. Ale znowu, gdy spojrzycie na Grega Weismana i jego pracę nad "Gargoyles" - zdziwiło mnie, że "Gargoyles" leciał na Disneyu (...).

Chciałabym również porozmawiać o głównych bohaterach (...). Zacznijmy od duetu Kanan i Ezra. Pokazanie Jedi jest zauważalne, zważywszy na czasy, w których dzieje się serial. Czy znowu będziesz miał przed sobą lata wypełnione pytaniami: "Co stało się z Kananem?"

(...). Chyba już się do tego przyzwyczaiłem, bo ludzie wciąż pytają mnie co z Ahsoką. Nie są usatysfakcjonowani zakończeniem, dopóki postać nie umrze, wiesz? (...). Ta-a, Kanan jest dla mnie świetną postacią, ponieważ zawsze zastanawiałem się co się stało z Jedi w tym okresie czasu. Czy po prostu po cichu umknęli w noc? Czy któryś z nich przetrwał rozkaz 66? Ilu z nich go przetrwało? Jakie mają doświadczenia? A więc z Kananem mieliśmy świetną okazję, by usiąść i zobaczyć skutki wydarzeń z wojen klonów. To dla mnie szczególnie ważne, ponieważ przez ostanie osiem lat walczyłem w tym konflikcie. A więc teraz mamy do czynienia z grupą postaci, które potykają się z reperkusjami tej ery, co jest naprawdę fascynujące (...). Mam nadzieję, że ludzie zrozumieją, iż [Kanan] jest innym mentorem niż Obi-Wan (...). Sądzę, że ważne jest to, że nie każdy Jedi uczy w taki sam sposób. Nie znają na pamięć wszystkich lekcji. Myślę, że Freddie Prinze Jr. odwalił kawał dobrej roboty, powołując go do życia, w tym też to, co on właściwie wie o Mocy? Jak rozkaz 66 i tego typu sprawy, wpłynęły na niego? Jak go przetrwał? (...). Mamy wszystkie te postaci, ale Kanan jest szczególny - chcieliśmy nawet, by jego zbroja, jego wygląd, świadczyły o erze, która przeminęła. Mówią o czymś wielkim, co już przeminęło. Dzieciak taki jak Ezra nic o tym nie wie. Ezra wie, że była wojna klonów, ale nie oglądał serialu (...).

Nie miał Netfliksa!



Tak, nie miał Netfliksa. Dlatego świetnie patrzeć jest z jego punktu widzenia, bo nagle mamy dzieciaka, który pełen jest pytań. Dla mnie największym jest - a jeśli macie dzieci, to pewnie dla nich też - co się dzieje, gdy ktoś się rodzi w tym czasie i umie używać Mocy? Ponieważ tak będzie, ponieważ Moc jest w nas wszystkich, tylko w niektórych bardziej. Gdy się rodzą, co się dzieje z takimi dziećmi? Teraz mówię do tych, którzy chcą ciemnej strony, pomyślmy. Czy naprawdę tylko Vader latałby dookoła i polował na wszystkich jak Herod? A może miał inkwizytora? Czy był ktoś, kto wspomagał go w jego wysiłkach - co, jak myślę, jest bardzo sensowne. A więc mamy taką postać, której całą misją jest wyszukiwanie i identyfikowanie ludzi. Wyobrażam sobie, że gdyby inkwizytor natrafił na kogoś takiego jak Obi-Wan, to szybko poleciałby to telefonu, zadzwonił do Vadera i powiedział: "Ten jest twój" (...).

Wiecie, tu zaczyna wyłaniać nam się obraz sytuacji, a to tylko z perspektywy Jedi i Sithów. Teraz przejdźmy do Hery i oczywiście fani, którzy znają jej pełne imię - Hera Sundulla - czynią wiele przypuszczeń jakie mogą być jej powiązania z postacią z wojen klonów, Chamem Syndullą, co moim zdaniem jest fantastyczne. Całym sercem popieram te przypuszczenia. Teraz niczego nie zdradzę, ale fajnie jest wrócić się i popatrzeć na historię walki o wolność i jak wpływa ona na nową wojnę. Jeśli chodzi o Herę, zdecydowanie chcieliśmy, aby była bardzo pewna siebie i umiała chwycić za stery, aby nie tylko Jedi popełniali wszystkie wielkie czyny - a więc dzielimy role. Sabine jest także częścią załogi, a w chwili, gdy nazywa się ją Mandalorianką, wiadomo, że ma się całą uwagę skupioną na sobie (...). Jest ona oczywiście ekspertem od materiałów wybuchowych, bardzo kumatą. Ale każde z nich ma własny powód, by dołączyć do bandy rebeliantów walczących z Imperium. Myślę, że z czasem zobaczymy, że Sabine i Hera mają różne cele i to, dlaczego są częścią tego wszystkiego. To samo z Zebem. Ma on głębokie powody, dla których chce walczyć. No i teraz tak jakby utknął z tym dzieciakiem, ponieważ dostali tę samą kwaterę. Na "Ghoście" są tylko cztery prycze, a Zeb dostaje Ezrę wraz ze swoim pokojem, co nie zawsze jest najlepszą sytuacją. Znowu, popatrzycie na Chewiego i zapytacie: "Jak możemy odróżnić go od Chewiego?" Tu nie chodzi tylko o te jego fioletowe paski. Cały jego sposób mówienia i chodzenia czyni z niego unikalną postać. Dodatkowo, jego motywacja jest zupełnie inna od tej Chewbaccy. Wydaje się, że latał on z Hanem, ponieważ był mu coś winien. Ma się wrażenie, że naprawdę o niego dbał, ale są też te niesamowite teorie, wedle których Chewie wiedział o Rebelii, ponieważ znał Yodę. Są też takie przechodzące ludzkie pojęcie, na przykład że Obi-Wan wiedział, by porozmawiać z Chewiem, ponieważ cały czas utrzymywali kontakt, a teraz nadszedł czas. To takie rozwalające mózg rzeczy. Nie wiem na ile to prawda... ale z Zebem tak nie jest. Nic nikomu nie jest winien. Jest częścią grupy z prywatnych powodów.

Przypuszczam, że wszyscy mają coś takiego w swojej przeszłości, co nakazało im zostać rebeliantami.

Było to coś innego. Jakie są osobiste powody kogoś, kto chce zrobić coś tak śmiałego jak zadzieranie z Imperium? (...) Ale w światach zewnętrznych, w Zewnętrznych Rubieżach, może ci się bardziej i częściej upiec niż w światach środka. Ezra szczególnie do mnie przemawia jako dziecko dorastające w czasach władzy Imperium, a panowanie Jedi i poczucie moralności zanikają z galaktyki. To dla niego tylko opowieści. Nigdy nie spotkał Jedi. Nigdy żadnego nie widział. Słyszał o tych sprawach, o tych fantastycznych wydarzeniach. A więc jest w jego życiu część, w której... nigdy by nie sądził, że spotka jednego. Każdy na swój własny sposób myśli, że trawa jest zieleńsza po drugiej stronie, że istnieje jasne centrum wszechświata, a oni są na najdalszej planecie. Ezra chyba tak uważa na początku serialu. Jest rozbitkiem, zdanym sam na siebie i próbuje się "zjangować": znaleźć swoje miejsce we wszechświecie. Robią to wszyscy pod rządami Imperium, którzy nie mają ciepłych posadek, dawanych przez rząd osobom takim jak Tarkin (...).

No i jest Chopper - nie możecie zapomnieć o Chopperze. Chopper to kot (...). To zabawne, chyba każdy zrozumie, jeśli powiem: "Masz psa? Chopper to kot", a każdy mówi wtedy: "Och", prócz może pięciu osób, które mają naprawdę miłe koty. Nie jest ich wiele. Masz miłego kota?



Tak, nasze dwa koty są dość śmieszne. Tą, która siedzi na moim "Sokole Milennium", nazwałbym bardziej "psotną" niż cokolwiek innego.

Tak, a moje koty nie za bardzo. Po prostu robią, co chcą. To znaczy teraz drżę na myśl co mogą robić w tej chwili. Oczywiście są bardzo miłe, ale są też bardzo chopperowe. Chopper ma wszystkie te cechy, ale oczywiście został stworzony z części różnych astromechów. Jak w ogóle trafił na "Ghosta", tego jeszcze nie jestem pewien... ale to klasyczny droid: jest w zestawie razem ze statkiem (...). Jest chodzącym chaosem, do tego ponurym. Jest psotny, lecz także bardzo niezależny. Myślę, że jest najbardziej niezależnym astromechem, jakiego kiedykolwiek mieliśmy, bo Beezee i wszyscy ci goście z "Wojen klonów" byli skupieni na misji. (...). Chopper by się na to nie pisał. To niesamowite jak dodanie ramion uczyniło go milion razy bardziej ekspresywnym, niż cokolwiek innego, co byliśmy w stanie zrobić. Myślę, że to go wyróżnia na tle Artoo. Ale wiecie, Artoo to wciąż wielki gość (...).

Musi to być dla ciebie deja vu, słyszenie reakcji fanów. Ezra jest echem Ahsoki, no wiesz: "Jak możesz pokazywać dzieciaka w centrum SW? Jak możesz to robić?!"

[śmieje się]. Tak, oczywiście, rozumiem. Ale jak powiedziałem, w tym samym czasie będzie wiele historii o "Gwiezdnych Wojnach". Ta ma w swoim centrum dziecko (...). Ezra jest pełen niespodzianek. Znaczy się, rozumiem obawy, ale on nie będzie chodził i nazywał ludzi "Rycerzykami". To chyba była najcięższa sprawa z Ahsoką na początku. Była bardzo wzniosła w swoich pomysłach i szczera w opiniach. Fani nigdy by... "Nie będziesz tu przychodziła i mówiła Anakinowi Skywalkerowi co ma robić!" Ten dzieciak zaczyna na trochę sprawiedliwszym gruncie. Nie znacie Kanana lepiej niż on. Więc może niejako wywalczyć własną przestrzeń przeciwko Herze, Kananowi i całej reszcie (...). Wszyscy zgodziliśmy się, aby był młodą osobą. Pogrywamy z ogniem. Ale daje nam to szansę na postać, która dorasta w sposób bardziej dynamiczny niż starsi. I ich również zmusza do dorośnięcia.

Ale czym byłby fandom bez sceptycyzmu? Niczym. W fandomie nie chodzi o lubienie wszystkiego jak leci (...). Nie obchodzi mnie, czy czegoś nienawidzisz, czy coś kochasz... ponieważ zawsze możemy o tym podyskutować i rozumiem to (...). Ale jak dla mnie, widzenie szturmowców i myśliwców TIE... nie było ich od tak długiego czasu. Dziwnie się o tym myśli, ale praktycznie od 1999 jest to świat zdominowany przez prequele - nawet w większości gier. A teraz nadchodzą TIE, gwiezdne niszczyciele i cała reszta.

Zapraszamy do dyskusji na forum.
KOMENTARZE (28)

Kolejne ploty o spin-offach

2014-04-01 17:09:12

Na początek zaczniemy od rewelacji JediDiggera, czyli tajemniczego źródła StarWars7News. Według tego źródła powinniśmy zapomnieć o spin-offach z Bobą Fettem, Hanem Solo, Obi-Wanem, Jabbą czy Yodą w roli głównej. Podobno spin-offy mają się koncentrować na postaciach, które nie pojawiają się w Epizodach (od I do IX). Jak to się ma do doniesień z Disneya określających spin-offy mianem filmów o korzeniach (ang. origin movies), ano wg Diggera nijak, ale serwis ma swoją teorię do której wrócimy. Na kim miałoby to bazować, czy na postaciach z EU (lub nowego EU), zupełnie nie wiadomo. Swoje rewelacje w głównej mierze potwierdza słowami Kathleen Kennedy, o tym, że filmy będą osadzone w uniwersum i nie będą powiązane z postaciami z epizodów sagi. W tym jednak wypadku nie wiemy, czy Kathleen mówiła o epizodach VII-IX, czy I-IX. JediDigger tylko twierdzi, że z przyczyn w jakiś sposób powiązanych z Epizodem 7 wokół spin-offów panuje aura tajemniczości, ale jednocześnie dementuje plotkę Ali’ego Arikana o opóźnieniu filmów. Zdaniem źródła, szybko nie dowiemy się niczego na temat spin-offów, także dlatego, że w tym roku najważniejsze są Epizod VII i serial „Rebelianci”.

Serwis ten idzie też trochę dalej w swoich rewelacjach, tym razem jednak nie ujawniając źródeł. Twierdzą, że faktycznie będą to jednak filmy o korzeniach, ale niekoniecznie postaci, a uniwersum. Mogą opowiadać historię o powstaniu Jedi, Sithów no i mają być związane z Morabandem. W tym rozumowaniu znajduje się jedna istotna nieścisłość, bowiem patrząc na model biznesowy, jaki chce przyjąć Disney, spin-offy powinny być dużo bardziej kameralne i tańsze, a wielkie bitwy z początków Jedi i Sithów bardziej nadają się na kolejną serię filmów, niż pojedyncze spin-offy.

Tymczasem wg Huffington Post casting do „Gwiezdnych Wojen” trwa. Potwierdzają oni doniesienia, że Lucasfilm i Disney szukają aktorów, którzy mogliby wcielić się w kogoś z wielkiej trójki, ale nie pod kątem sequeli, a spin-offów (no i być może serialu aktorskiego). Na razie najmocniej poszukuje się młodego Hana Solo i tu zaczyna się kolejna giełda nazwisk. Po raz kolejny jest mowa o Zacu Efronie. Ale w grze podobno są także Chace Crawford („Plotkara”), Eddie Redmayne („Les misérables: Nędznicy”) oraz Lance Gross (serial „Stan kryzysowy”).



Zac Efron


Chace Crawford


Eddie Redmayne


Lance Gross


Jak łatwo zauważyć, aktorzy nie są dobierani ze względu na fizyczne podobieństwo do Harrisona Forda. Brytyjski tabloid „Daily Mirror” podpytał o to Simona Kinberga, który będzie producentem spin-offa o Hanie Solo. Kinberg, podobnie jak większość ekipy Lucasfilmu obecnie przebywa w Londynie i pomaga Abramsowi.
- Zależy nam na tym, by znaleźć aktora, który podoła zadaniu, będzie potrafił wejść w tę rolę. Nie szukamy młodszego sobowtóra Harrisona Forda, więc się nie ograniczamy. Zdaję sobie sprawę, że nasz wybór może wywołać pewne kontrowersje, ale pamiętajmy o jednym. „Gwiezdne Wojny” to science fiction, a tam wszystko jest możliwe. Zresztą nigdzie nie jest powiedziane, że Han Solo zawsze był biały.

Warto dodać, że od pewnego czasu ze strony Lucasfilmu i Disneya mówi się głośno, że główna obsada powinna być bardziej zróżnicowana etnicznie. Różne elementy politycznej poprawności przewijają się też przez plotki o Epizodzie VII, gdzie niedawno sugerowano, że syn Luke'a może być czarnoskóry. Jedno jest natomiast pewne, takich list z kolejnymi kandydatami czeka nas jeszcze przynajmniej kilka, a póki coś nie zostanie oficjalnie potwierdzone, pozostaje plotką.

Update (2 kwietnia)
W przypadku obecnych plotek bardzo trudno jest stwierdzić, co jest prawdą a co nie. Wiele z nich jest sprzecznych ze sobą, absurdalnych i pewnie okażą się wyssane z palca. Wieści od JediDiggera do dziś nie udało się w żaden sposób potwierdzić, ale też nie zostały zdementowane. W tym newsie natomiast podkolorowaliśmy kilka rzeczy. Przede wszystkim nie wiadomo czy Simon Kinberg obecnie przebywa w Londynie, czy w Stanach i zajmuje się bardziej „Rebeliantami”. Po drugie nie wiadomo, czy jego spin-off będzie dotyczył Hana Solo, choć takie wnioski nasuwają się ze złożenia niektórych plotek. Po trzecie nie udzielił żadnego wywiadu „Daily Mirror”, w którym wypowiadałby się na temat Hana Solo. Same plotki w podobnym duchu pojawiały się już w maju 2013. Nie wiemy też czy casting do spin-offów trwa, ale są przesłanki, że jest to całkiem prawdopodobne. Na koniec wspomniana lista aktorów serwisu Huffington Post była nie plotką o potencjalnych kandydatach a spekulacją dziennikarza, który sugerował, kto mógłby się wcielić w Hana Solo/Indianę Jonesa. Na tej liście oczywiście nie było Lance’a Grossa. To oraz sfingowana wypowiedź Kinberga są naszym prima aprilisowym żartem.
KOMENTARZE (14)

Wywiad z Kinbergiem o "Rebels"

2014-01-24 18:12:07 Różne

Wczoraj na Entertainment Weekly zmieszczono wywiad z Simonem Kinbergiem, jednym z producentów nadchodzącego serialu "Rebels". Twórca opowiada między innymi jak nowa seria będzie różniła się od "The Clone Wars", jakie są główne inspiracje przy jej tworzeniu, a także zdradza kilka słów o postaciach. Zapraszamy do czytania.

A więc jak wpadliście na pomysł na serial?

Chcieli zrobić serial animowany, a ja kochałem "Clone Wars" [z Cartoon Network] i dorastałem z wieloma kreskówkami. A więc zaczęliśmy rozmawiać o tym, na jakim etapie gwiezdno-wojennej osi czasu mógłby się znaleźć. Naprawdę nic nie było określone z góry, to mógł być prequel, sequel, samodzielny świat. Dla nas główna sprawa to sposób, w jaki opowiadamy historię, która wzbogaca wszechświat, która odpowiada na pytania, które fani mają lub nie, ale która zasadniczo sprawia, że świat jest pełniejszy po obejrzeniu serialu. Dość szybko doszliśmy do wniosku, że pomimo iż Sojusz Rebeliantów był tak ważną częścią filmów, to nie wiedzieliśmy o jego początkach nic, prócz może tego, co da się wynieść z Sagi i "The Clone Wars". W kanonie nie było nic, co by się bardziej w to zagłębiało. Tak się zaczęło - opowiedzmy historię formacji bohaterów z oryginalnych filmów. I to ustawiło nas na osi czasu pomiędzy Epizodami III a IV. Nie chcieliśmy jednak być zbyt blisko "Nowej nadziei", aby nie stwarzać wrażenia powtarzalności, tylko tego, że ogląda się najwcześniejsze ziarna czegoś, co potem rozkwitło w pełną, rozwiniętą Rebelię.

Jak serial będzie się różnił wyglądem i atmosferą od "The Clone Wars"?

Będzie wyglądał całkiem inaczej. Intencją tego, co już widziałem, a jesteśmy już całkiem daleko, jest zrobienie tego tak, aby atmosfera była inna niż w TCW. W kwestii wzorca wizualnego sięgnęliśmy do Ralpha McQuarriego, który był oryginalnym artystą konceptualnym pierwszej trylogii. Jego kreska jest miększa, sztuka bardziej obrazowa, z większym poczuciem, że zostało to narysowane, a nie wygenerowane komputerowo. Pierwsze filmy miały jakość rękodzieła. Chcieliśmy, aby serial też to miał. Dodatkowo, w archiwach, w których George Lucas trzyma wszystkie obrazy i rekwizyty, jest mnóstwo dzieł McQuarriego, które nigdy nie zostały wykorzystane w filmach. Są takie miejsca, w których pojawiają się planety, pojazdy i stwory całkiem dosłownie wzięte z jego oryginalnych obrazów, które nie pokazały się w filmach, a które teraz trafią do serialu.

To fantastycznie. A co z różnicami w sposobie opowiadania? Jak mrocznie może być na Disney XD?

Rozmawialiśmy na ten temat. Ale świat, który tworzymy, jest imperialnym światem. Widzicie wpływy Imperium, szturmowców w całej galaktyce, poniżających i uciskających ludzi. Pod względem tematycznym i politycznym, serial zagląda w mroczne miejsca. Ale aby ustalić ton serii, sięgnęliśmy po wskazówki z oryginalnych filmów, w których była zabawa, przygody, zawadiackość, emocje i ustalona ekipa bohaterów ludzkich. Wszystkie wskazówki wzięliśmy z oryginalnych filmów. Oczywiście, że są drobne różnice w tonie "Nadziei", "Imperium" i "Jedi". Ale myślę, że najbliższym filmem, którego głosem przemawia serial, jest "Nowa nadzieja". A więc są takie miejsca, w których odkrywamy mroczniejsze historie z przeszłości, są takie miejsca, w których zobaczymy jak okrutne i wrogie może być Imperium, ale przez większą część jest to zabawna historia, w której główną rolę odgrywają postaci. Wracając znowu do wskazówek, "Rebels" jest może mniej polityczny od prequeli, a bardziej osobisty. Zaczyna się od kilku przedstawień postaci występujących w serialu, które poprzedzą serię. Napisałem dwa pierwsze odcinki, razem są jak godzinna opowieść, w której zapoznajemy się z głównymi bohaterami.



Stworzyłeś nowego złoczyńcę, Inkwizytora, co sprawia, że jest taki wyjątkowy?

To była chyba najtrudniejsza część procesu. George oczywiście stworzył najlepszy czarny charakter naszych czasów. A więc spędziliśmy mnóstwo czasu na burzy mózgów i pracowaniu z artystami, aby stworzyć Inkwizytora. Widzieliście ten obrazek z nim. Chcieliśmy kogoś przerażającego, jak z dziecięcego koszmaru, ale nie kogoś zbyt obcego, zbyt potwornego. Z oczywistych powodów nie chcieliśmy, by miał hełm - porównanie [do Dartha Vadera]. Rozmawialiśmy o postaci, która byłaby chłodna i trzeźwo myśląca, potrafiąca wykorzystać zarówno słabe strony fizyczne ludzi, jak i psychiczne; która ma również specyficzną relację z Jedi i ich ścieżkami Mocy. Miałby być kimś, kogo ocaleni Jedi szczególnie by się bali.

Czy zawrzecie w serialu bohaterów z EU, jak na przykład admirała Thrawna, czy tylko z filmów i waszych własnych pomysłów?

Mamy bohaterów z najróżniejszych części uniwersum. Jednym z naszych niesamowitych źródeł jest Pablo Hidalgo, znany gwiezdno-wojenny geniusz, który chyba wie wszystko o każdym świecie, jaki powstał na potrzeby "Star Wars". A więc bardzo go wykorzystujemy, a on jest integralną częścią procesu twórczego. Powie na przykład, że jest taka fajna kantyna z komiksu z 1994 r., albo fajne stworzenie, które nie wszyscy znamy. Przynosi nam takie rzeczy. Albo my mu mówimy, że próbujemy stworzyć mięśniaka z fajną przeszłością, towarzyszącego czarnemu charakterowi. Czasami jest to postać lub planeta, o której nie wiemy. Czasami z easter egga takie coś przeradza się w cały odcinek.

Czy Darth Vader i Imperator są w serialu? A jeśli tak, to czy jest szansa, że zagrają ich oryginalni aktorzy?

Nie sądzę, by pozwolono mi odpowiedzieć na to pytanie. Mogę rzec, że tam, gdzie to możliwe, staramy się angażować oryginalnych aktorów.

A więc co jeszcze możesz powiedzieć nam o "Rebels", co fani chcieliby wiedzieć, a o czym możesz mówić?

Przyczyna, dla której chciałem to zrobić. Naprawdę poczułem, że mam szansę opowiedzieć nieopowiedzianą historię. Jestem fanem "The Clone Wars" i pewnych aspektów prequeli, ale to OT była powodem, dla których chciałem pracować przy filmach. Zawsze uwielbiałem historie o początkach postaci i całych organizacji. Gdybym miał opowiedzieć historię rewolucji amerykańskiej, to nie zacząłbym od najsłynniejszej bitwy, tylko od tego, jak czterech gości spotkało się w pokoju - pierwsza iskra wydaje się dramatyczna i fajna. To wielka część całej zabawy, te małe interesy za zamkniętymi drzwiami, pierwszy raz, gdy to widzicie, to możliwy bunt przeciwko Imperium.

Czy możesz powiedzieć jak wygląda wątek z buntowniczym incydentem, który rozpoczyna opowieść w pierwszym odcinku?

Um, będę tu mówił ogólnikami. Może mniej dlatego, że chcę być tajemniczy, a bardziej, ponieważ dla mnie to część zabawy - wiem, że to brzmi nostalgicznie, ale częścią frajdy przy oryginalnych filmach było to, że nie wiedziało się o nich za dużo. Powiem tak: gdy serial się zaczyna, Imperium jest u władzy, a incydentem jest to, że Imperium robi swoje złe, imperialne rzeczy, a nasi bohaterowie się spotykają.

Czy to znani bohaterowie?

W serialu jest wiele nowych postaci. Prequele koncentrowały się na pochodzeniu znanych bohaterów, ale w tym serialu jest wielu nowych. Główne postacie są nowe.

Możesz opisać kilka nowych?

Jeszcze nie!

Do licha!

Wkomponowany w tekst wywiadu obrazek Inkwizytora również pochodzi z Entertainment Weekly. Najbardziej uwagę zwraca na nim miecz świetlny, wyglądający jak połówka tego, który pokazano na Comic Conie. Hidalgo skomentował to w następujący sposób: Wszystko nabierze sensu, gdy już zobaczycie go w akcji.

Produkcja serialu nabiera tempa, a kolejne jej etapy można śledzić między innymi w piśmie "Star Wars Insider". W ostatnim numerze jedna z producentek, Athena Portillo, podała kilka skrótowych informacji o procesie twórczym: połowa scenariuszy z pierwszego sezonu już jest ukończona, zdubbingowano pięć odcinków, a do trzech powstają storyboardy. Dwa epizody są animowane, a w pierwszym powstaje oświetlenie. Dźwiękowcy pracują nad efektami, a motyw główny już skomponowano. Trzeba wziąć jednak poprawkę na to, że tekst powstał już jakiś czas przed ukazaniem się pisma w sklepach, dlatego praca z pewnością posunęła się dalej - animator Keith Kellogg napisał kilka dni temu, że właśnie zakończył pracę nad pierwszym odcinkiem.

Zapraszamy do dyskusji na forum.
KOMENTARZE (13)

Prosto z Hollywood

2014-01-16 22:31:51

Na początek zaczniemy od Oskarów. Dziś ogłoszono nominację, na rozdanie jednak będziemy musieli poczekać aż do 2 marca. Jak zwykle Starwarsówek zgarnął kilka nominacji. Najważniejsza kategoria dla nas to oczywiście Najlepsze Efekty Wizualne. Tu zmierzą się Roger Guyett („Zemsta Sithów”, Epizod VII) za „W ciemność. Star Trek” J.J. Abramsa z Joe Letteri („Nowa nadzieja: wersja specjalna”) za „Hobbit: Pustkowie Smauga” Petera Jakcosna. Pozostałe nominowane w tej kategorii filmy to „Grawitacja”, „Iron Man 3” oraz „Jeździec znikąd”. Natomiast w kategorii najlepsza muzyka znów nominowano Johna Williamsa za „Złodziejkę książek”. Wcześniej kompozytor został nominowany za ten film do Złotych Globów, niestety tym razem nagrody nie dostał.

Teraz przechodzimy już do zwykłych wieści. Harrison Ford dołączył do obsady melodramatu „The Age of Adaline”. Adaline (w tej roli Blake Lively) to kobieta urodzona na początku XX wieku, która jako 29-latka w wyniku wypadku przestaje się starzeć. Po latach samotności spotyka tego jedynego, dla którego gotowa jest utracić nieśmiertelność...
Scenariusz napisali J. Mills Goodloe i Sal Paskowitz oraz Allison Burnett. Reżyseruje Lee Toland Krieger („Złe kobiety”), produkują Sidney Kimmel, Tom Rosenberg i Gary Lucchesi. Zdjęcia zaczynają się w marcu.

Za to będzie polski akcent w debiucie reżyserskim Natalie Portman. Wygląda na to, że zdjęciami do „A Tale of Love and Darkness” zajmie się Sławomir Idziak. O samym filmie na podstawie książki Amosa Oza pisaliśmy latem.

Simon Kinberg, który intensywnie pracuje nad spin-offem oraz „Rebels” będzie odpowiedzialny za kinową wersję gry „Magic: The Gathering”. Na razie żadne szczegóły projektu nie są znane.

Natomiast Carrie Fisher i James Earl Jones pojawią się gościnie w odcinku serialu „Teoria wielkiego podrywu”.

Samuel L. Jackson ponownie wystąpi w filmie na podstawie prozy Stephena Kinga. Będzie to „Komórka” („Cell”), książka wydana w 2006. Opowiada historię osób, które 1 października o 15:03 używały telefonów komórkowych i zamieniły się w zombie lub coś w tym rodzaju. Główni bohaterowie akurat nie mieli telefonów lub ich nie używali i będą starali się uciec z oblężonego miasta. Jacksonowi partneruje John Cusak, z którym spotkał się w „1408”, innym filmie na podstawie powieści Kinga. Sam autor książki będzie współscenarzystą.
Samuel L. Jackson wystąpi także w filmie „Harry and the Butler”, gdzie wcieli się w rolę Harry’ego, podstarzałego muzyka jazzowego, który najlepsze lata ma już za sobą i obecnie jest bardziej kojarzony jako mechanik zajmujący się kolejkami w parkach rozrywki. Pewnego dnia jednak dostaje całkiem spory spadek, postanawia zmienić życie, w tym także decyduje się zatrudnić brytyjskiego kamerdynera (w tej roli Michael Caine). Reżyserem jest George C. Wolfe, scenariusz bazuje na duńskim filmie z 1962. Początkowo główne role mieli grać Morgan Freeman i Anthony Hopkins.
Tymczasem Jackson pracuje na planie „Barely Lethal” Kyle’a Newmana, o którym już pisaliśmy.

Steven Spielberg ma nowy pomysł na to, jaki film nakręcić. Reżyser jak zwykle zastanawia się nad wieloma projektami i długo decyduje czym się zająć. Tym razem rozmyśla o filmie o podboju Azteków. Scenariusz filmu powstał w pierwszej wersji w latach 60., a motorem napędowym filmu był Kirk Douglas, który po sukcesie „Spartakusa” Stanleya Kubrika szukał kolejnej superprodukcji. Tekst Daltona Trumbo liczył sobie ponad 200 stron i ostatecznie trafił na półkę, ale obecnie wrócił do niego Steve Zaillian („Lista Schindlera”). Film miałby się skupiać nie tyle na Montezumie i Aztekach, co na hiszpańskich konkwistadorach z Hernando Cortesem na czele. Tą rolą jest podobno zainteresowany Javier Bardem. W latach 90. filmem był zainteresowany Werner Herzog, ale również produkcja nie doszła do skutku. Czy Spielberg spręży się na tyle, by to skończyć? Zobaczymy.

J.J. Abrams jest zajęty „Gwiezdnymi Wojnami”, ale ma też inne projekty. Do filmu o Lancie Armstrongu udało mu się znaleźć scenarzystę. Jest nim D.V. DeVincentis, który ma na swoim koncie film „Żądze i pieniądze”. Gorzej jest jednak z trzecim „Star Trekiem”, film jednak wciąż nie ma reżysera, więc nie wiadomo, czy znów się coś nie przesunie.

Sophia Coppola tymczasem przymierza się do kolejnej produkcji. Na razie wraz z Andrew Durhamem piszą scenariusz. Film ma się nazywać „Fairyland” i będzie adaptacją książki „Fairyland: A Memoir of My Father” Alysii Abbotts. Akcja dzieje się w latach 70. i 80. W San Francisco przed i po wybuchu epidemii AIDS i poniekąd jest wspomnieniem o ojcu autorki, poecie, wdowcu i aktywiście LGBT, który zmarł na tę chorobę.



Tymczasem czeka nas premiera najnowszego filmu o Jacku Ryanie z Keirą Knightley. „Jack Ryan: Teoria chaosu” zadebiutuje na naszych ekranach już 31 stycznia, a póki co mamy możliwość oglądania plakatu z Keirą.
KOMENTARZE (2)

Wywiad z Filonim, część 3

2013-12-20 23:08:30 Oficjalny blog



Blog opublikował ostatnią część wywiadu z Dave'em Filonim, w której reżyser mówi o doświadczeniach zdobytych podczas pracy nad serialem, materiałach bonusowych z TCW i przyszłości związanej z "Rebels". Aby przypomnieć sobie poprzednie, kliknijcie tu i tutaj.

Gdy zakończyliście prace nad sezonem piątym, to tak naprawdę nie wiedzieliście, że będzie to również końcówką serialu, ale ostatni akt wygląda jak finał. Jak ci się podoba jako zakończenie?

Cóż, nie wiedziałem, że będzie to zakończenie serialu per se, ale miałem mocne przypuszczenie, że jego emisja zakończy się na Cartoon Network. Jeśli spojrzycie na to realistycznie, to zdacie sobie sprawę, że seria w tamtym momencie miała już pięć lat. To długo, jak na animację, której nie emitowano w godzinach największej oglądalności. A więc pomyślałem sobie, że skoro to ostatni rok na Cartoon Network, to TCW powinno mieć odpowiednie zakończenie dla tych, którzy je oglądali.

Była nim ta cała sprawa z Ahsoką, której historii daliśmy pewne poczucie finalności. To był ważny moment. W pewnym sensie świadomie wyreżyserowałem ten odcinek, jakby to było wielkie pożegnanie, przynajmniej ze sposobem, w jaki „Wojny klonów” były emitowane, a jeśli nie z całą serią. I jestem z tego zadowolony. Bardzo się cieszę, że koniec był związany z Ahsoką, ponieważ to z nią związany był początek w filmie. Każdy wskazywał na to od pierwszych odcinków – wiemy, co stało się z Anakinem, Obi-Wanem i Padme. A więc gdzie tu tajemnica, gdzie napięcie? Cóż, okazało się, że całe „Wojny klonów” były głównie o tej dziewczynie, Ahsoce, której nikt nie znał. I choć nie każdy odcinek był dosłownie o niej, to jej wątek pokazuje wam jak Jedi patrzyli na wojnę, jak walczyli, co kwestionowali. A więc był to właściwy sposób, by odejść.

Wydaje mi się też, że mimo tego, że jej historia zbliżyła się do końca, to nadal zostało nieco tajemnicy

O, tak. Nie miałem pojęcia, że chcecie konkretnego zakończenia… Sądzę, że wielu ludzi chce jedynie wiedzieć czy przeżyła, czy nie. Dla sporej części nie ma zakończenia, dopóki ona nie umrze. I rozumiem ich punkt widzenia, ale faktem pozostaje, że historia może dalej się toczyć i zdecydowanie mieliśmy opowieści z nią związane, które działy się po tym odcinku. To żadna tajemnica. Był to koniec dużej frazy dla tej postaci, a brzmiała ona: „Co oznacza dla mnie branie udziału w wojnie klonów i jaka jest moja w niej rola?” I Ahsoka wybiera inną ścieżkę niż Jedi czy Republika. Więc jest teraz tak jakby w trzecim obozie. Nie staje się częścią Imperium, choć nie sądzę, by uważała się za Jedi w erze postrepublikańskiej. Jeszcze do tego nie doszliśmy. Nie chcę ujawniać widzom jak daleko zachodzi lub jak długo trwa jej historia. Czy trwa do rozkazu 66, czy jeszcze dalej? Dyskutowaliśmy nad tym z uwzględnieniem wielu detali, zapewniam Was [śmieje się].

Co stanie się z nią dalej i gdzie ją zobaczycie – to część zabawy, jak sądzę. Fani mogą sobie powiedzieć: „Może jeszcze to zobaczymy”. Tak jak ja, gdy byłem dzieckiem: „Może kiedyś zobaczę Dartha Vadera, gdy był mały”, a potem nareszcie tak się stało. Myślę, że to przekona Was, że część postaci z „The Clone Wars” wciąż gdzieś tam jest. Bohaterowie tacy jak Rex, Wolffe, Hondo czy Embo nie zostali zapomniani i wciąż możemy opowiedzieć o nich historie.



Miałeś sporą część udziału w tworzeniu postaci takich jak Hondo czy Ahsoka i one wciąż żyją – są gdzieś tam we wszechświecie „Gwiezdnych Wojen”. To niesamowita rzecz, tak się zasłużyć.

Tak, to bardzo dziwne. Nie myślę za dużo o mojej roli w tworzeniu postaci, bo wydaje się, jakby były one zawsze częścią wszechświata, a ja miałem na tyle szczęścia, by przedstawić je widzom. Zawsze cieszy mnie, gdy inni kreatywni ludzie chcą ich użyć i jestem wdzięczny, że przychodzą do mnie po pomoc, a ja mogę im powiedzieć: „Cóż, takie były nasze plany i o to nam chodziło. Byłoby miło, gdybyście wykonali ten plan, ponieważ jest to coś, co wypracowaliśmy George Lucas i ja.” To nadal jest ważne.

Możliwość dodania czegoś od siebie do „Gwiezdnych Wojen” napawała mnie dreszczem emocji. O tych bohaterach nie myślę jako o swoich per se, ale z całą pewnością chcę je chronić, by to, co nie powinno się z nimi stać, się nie stało. Ta odpowiedzialność jest czymś więcej niż ochroną swoich dóbr, a moim zadaniem jest poinformowanie ludzi, kiedy coś musi się stać, a kiedy nie. Bycie przewodnikiem dla tych, którzy dopiero wchodzą na pokład, to taka sama rola, jaką George odgrywał dla mnie.

A więc nadchodzi więcej „The Clone Wars” razem z odcinkami bonusowymi. Wiem, że o pewnych rzeczach nie możesz mówić, ale co możesz zdradzić nam teraz?

Skończone odcinki to te, które były dość daleko w procesie produkcyjnym. Były niemal ukończone.

Gdy spojrzy się na ważność tego, by pewne rzeczy zakończyć dla fanów, to sądzę, że dwa akty, które zobaczą, są naprawdę, naprawdę ważne dla całych „Wojen klonów”. Więc cieszę się, że fani ujrzą je w skończonej formie.

Nie jest też tak, że cały materiał bonusowy odpowiada na jakieś pytania fanów. Jest czymś więcej – „W tym kierunku zmierzamy”, a historia o Yodzie [ogłoszona na Twitterze] z całą pewnością daje poczucie zakończenia. Jeden z aktów, który jest bardzo krótki, nie jest kluczowy dla całej historii, ale ładnie ukazuje jednego z bohaterów prequeli.

Nadchodzące historie z całą pewnością wzbudzą wiele dyskusji i debat wśród fanów, co zawsze robią dobre gwiezdno-wojenne historie i czekam niecierpliwie, by móc o nich porozmawiać, gdy nadejdzie czas.

Gdy ja i George się spotykaliśmy, gdy chodziliśmy na lunch, to cały czas rozmawialiśmy [o „The Clone Wars”]. Rozmawialiśmy o wielu rzeczach i dobrze jest dyskutować, bo z „Gwiezdnymi Wojnami” nigdy nic nie wiadomo. Nigdy w życiu bym nie pomyślał, że będą [Epizody] VII, VIII i IX, a tu proszę. Więc dobrze jest cały czas rozmawiać o tych sprawach, ponieważ kto wie. Może gdy będę staruszkiem, to jakiś dzieciak wychowany na „Wojnach klonów” będzie chciał kontynuować historię, a lepiej będzie, bym wiedział o tej historii.



Gdy teraz patrzysz z perspektywy na całe „The Clone Wars”, to co teraz serial dla ciebie znaczy jako dla osoby, która miała tak wielki udział w tworzeniu go?

To dziwne. Patrzę na TCW… i naprawdę lubię je oglądać, bo jestem fanem „Gwiezdnych Wojen”. Innymi razy myślę: „Jak to się stało, że miałem z tym cokolwiek wspólnego?” Dla mnie to uczucie wydaje się w porządku.

Myślę, że pod koniec zaczęliśmy robić to dobrze. Mieliśmy sporo do nauczenia się na początku i zrobiliśmy kilka błędów, których nie da się uniknąć, gdy jest się fanem; przypomina się rzeczy, które widziało się wielokrotnie w filmach i chce się uchwycić ten klimat, co kończy się tym, że powtarzasz, a nie kreujesz. A George ostrzegał nas na początku. Nie całkiem rozumieliśmy o co mu chodzi, ale gdy szliśmy dalej i stawaliśmy się coraz lepsi w tym, co robimy, to pojęliśmy o wiele lepiej jak tworzyć historie tego typu i udoskonalać metodologię. Jestem z tego niesamowicie dumny.

Nie mogę oddzielić opowiedzianych przez nas historii od ludzi, którzy je stworzyli. To było świetne doświadczenie i starałem się, by było równie dobre dla reszty ekipy, ponieważ bardzo ciężko pracowaliśmy. Dla mnie osobiście była to najlepsza lekcja, jakiej mogłem wysłuchać jako twórca filmów. Filmowiec, którym jestem dzisiaj, różni się od tego, którym byłem na początku, a to dlatego, że George miał tyle cierpliwości podczas nauczania mnie, był mentorem i nie frustrował się, gdy nie robiłem czegoś dobrze. Poświęcał nam swój czas, byśmy, mam nadzieję, zbliżyli się do tej żywej magii, jaką są „Gwiezdne Wojny”. Wiecie, tak prawdziwie wskoczyć do tego świata. A więc zawdzięczam George’owi bardzo dużo. Wszystko, co robię, by moja kariera postępowała, będzie odbiciem wiedzy, którą od niego zyskałem. Biorę to na serio, to część dziedzictwa. To zaszczyt i niesamowite, niesamowite szczęście, że stałem się tego częścią. Wiecie, wiele różnych rzeczy musi się zdarzyć, aby wiele różnych ludzi mogło tworzyć seria.

Podstawą tego wszystkiego był George Lucas, jego wiara w nas jako grupę, chęć nauczenia nas, bycia przewodnikiem i pozwolenie nam na tworzenie „Gwiezdnych Wojen” z nim i dla niego w ostatnich latach „Wojen klonów”. I sądzę, że dla niego to również było owocne doświadczenie – to, że miał na Ranczu grupę ludzi, którzy z oddaniem tworzyli „Gwiezdne Wojny” tak, jak chciał. I wciąż czuję to oddanie. Przychodził do nas z pomysłami, siadał i roztrząsał je, a my braliśmy się do roboty i wcielaliśmy je w życie. Pozostawił wiele kluczowych decyzji dla mnie, ale zawsze pamiętałem o tym, że to on mnie nauczył. To było niesamowite. No wiecie, opowiadać te historie, a potem przenosić je na ekran, iść do kina i oglądać je jeszcze raz. To było niesamowite, ale i wzbudzające zdenerwowanie oraz ekscytujące.

Uderza mnie, że teraz pracujesz nad „Rebels” i tworzysz pierwsze kanoniczne opowieści o „Gwiezdnych Wojnach” bez udziału George’a Lucasa.

O, to wielkie wyzwanie. To dziedzictwo, które wielu z nas bierze bardzo poważnie. Nie chodzi tylko o opowiadanie historii, lecz też o to, jak one są opowiadane, jakiej są jakości. Czujemy, że historie Lucasfilmu są tym, czego tradycję musimy podtrzymać.

A więc jest tu sporo odpowiedzialności, a jednak jest ekscytujące, gdy pracujesz z ludźmi z zewnątrz. Ważną częścią „Gwiezdnych Wojen” jest to, że ma się nowe pomysły, że nowe rzeczy do nich dołączają, oraz otwarcie na nowe idee. Gdy te warunki zostaną spełnione, wtedy pojawia się prawdziwa kreatywność. Jestem zadowolony z ludzi, z którymi pracuję i cieszą mnie nasze rezultaty w „Rebels”. Postępy idą bardzo szybko i już dzieją się świetne rzeczy. Serial różni się od TCW i powinien zresztą. Wiem, że niektórzy fani postrzegają „Rebels” jako przedłużenie „Wojen klonów”, ale tak nie jest. To zupełnie inna rzecz, z innym klimatem.

To inny czas, ale wiecie, kiedy skończyła się „Zemsta Sithów”, a ja obudziłem się z zadaniem poprowadzenia dalej „Gwiezdnych Wojen” w animowanej formie, to nie sądzę, by ktokolwiek w Lucasfilmie, prócz samego Lucasa, wiedział co to naprawdę oznacza – to, że będzie to główne koło napędowe uniwersum przez praktycznie kolejną dekadę. Były też inne rzeczy – pojawiło się „The Force Unleashed”, pojawiło się „The Old Republic”, ale doświadczenie związane z grami jest inne od filmowego. Nie mówię, że są niedobre, po prostu inne. A my cały czas pracowaliśmy z George’em, aby jego opowieści mogły dziać się dalej. Więc wiecie, już kiedyś byłem na tym stanowisku [śmieje się]. To dla mnie nic nowego. Rozumiem, że nasze zadanie jest trudne, a reakcja fanów ważna.

Wcześniej, gdy reprezentowałem „The Clone Wars”, byłem głównym rzecznikiem serialu. Teraz miło będzie mieć wsparcie producentów wykonawczych, Grega [Weismana] i Simona [Kinberga].



Racja. Było czterech Beatelsów, którzy stali w świetle reflektorów.

[Śmieje się]. Taa. Ale jest to też zabawne. Lubię sobie myśleć, że fani doceniali moją dostępność, moją chęć odpowiadania na pytania, dyskutowania, jeśli nie debatowania z nimi nad tym, co im się podoba, a co nie. I mówię serio – jeśli coś im się nie podoba, to w porządku. Rozumiem. Zawsze też mogą mi o tym powiedzieć. George doskonale zdaje sobie z tego sprawę i poza nauczeniem mnie historii, przekazał mi wiedzę jak sterować mediami związanymi z „Gwiezdnymi Wojnami”. To kolejna część mojego treningu Jedi.

Przyszłość „Star Wars” będzie niesamowitym doświadczeniem i czymś, za co będę po części odpowiedzialny. Zobaczymy co się stanie.

Cóż, to wszystko. Chciałem tylko spytać co znaczy dla ciebie opowiadanie historii z „Gwiezdnych Wojen”?

To wciąż niesamowity zaszczyt. Nigdy nie straciło swojego powabu i jest bardzo zabawne. Wiecie, zwłaszcza teraz, gdy „Gwiezdne Wojny” się rozrastają i jest to niesamowite. To nieskończony wszechświat opowieści. Nauczyłem się, może bardziej od innych, że w „Star Wars” można opowiedzieć każdy rodzaj historii. Absolutnie każdy rodzaj.



Zapraszamy do dyskusji na forum.
KOMENTARZE (6)

Poznajmy Simona Kinberga

2013-12-18 20:07:29 StarWars.com

Oficjalne wieści o "Rebels" zaczynają nabierać tempa; po Gregu Weismanie przyszedł czas na prezentację Simona Kinberga, jednego z producentów serialu. Z poniższego filmiku można się dowiedzieć, że Simon wyrósł na komiksach, jego ulubionym filmem jest "Imperium kontratakuje", a postacią - Han Solo. Wedle słów producenta, "Rebels" ma się zbliżać swym tonem do Oryginalnej Trylogii, ale z nowymi bohaterami i historiami. Poświęcił również kilka chwil, by powiedzieć o Inkwizytorze - Vader jest "największym czarnym charakterem w historii", a nowa postać będzie niejako serialową wersją Dartha - twórcy starali się, by był równie przerażający i "odczłowieczony", co on.

Swoją drogą, na Oficjalnej dodano już podstronę "Rebels" w dziale z filmikami (na razie nie działa), zapewne możemy więc spodziewać się większej ilości nowych materiałów zza kulis całkiem niedługo. Tymczasem zapraszamy do oglądania.



Zapraszamy do dyskusji na forum.
KOMENTARZE (1)

Co wiemy o spin-offach?

2013-10-30 22:20:54

Dziś mija dokładnie rok, odkąd dowiedzieliśmy się o tym, że Lucasfilm zostaje przejęty przez Disneya i razem szykują nowe filmy. Niewiele wiemy o nowej trylogii, choć w ostatnim tygodniu pojawiły się informacje o ekipie, ale jeszcze mniej o spin-offach. Choć kilka rzeczy udało się nam dowiedzieć, a o kilku donoszą media. W tym zestawieniu spróbujemy zebrać całą aktualną wiedzę na temat tych filmów.

Najlepsze oczywiście jest to, że zanim potwierdzono spin-offy, media już spekulowały na ich temat, więc ich ogłoszenie nie było aż tak wielkim zaskoczeniem. Oficjalnie wiemy, że są planowane dwa lub trzy spin-offy, przynajmniej na razie. Mają się ukazywać między epizodami, czyli planowo w 2016, 2018 i 2020 roku. Dwa pierwsze spin-offy mają swoich opiekunów, są nimi Lawrence Kasdan oraz Simon Kinberg, którzy pewnie będą producentami i (współ)scenarzystami, a być może także reżyserami tych filmów. Obaj zostali także konsultantami przy scenariuszu nowej trylogii. Larry Kasdan obecnie nanosi poprawki (wraz z J.J. Abramsem) do Epizodu VII (lub pisze go od nowa wg innych źródeł). Simon Kinberg natomiast mocno zaangażowany jest w serial „Rebels”. Wiemy też, że nowe filmy mają pokazać początki bohaterów. To zmiana, bowiem wszystkie dotychczasowe spin-offy „Gwiezdnych Wojen” dość mocno były powiązane z filmami. Dla przypomnienia dotychczas powstało Star Wars Holiday Special, Przygoda wśród Ewoków oraz Bitwa o Endor. Wszystkie te spin-offy były produkcjami telewizyjnymi. Dodatkowo powstały też seriale, a do nich kolejne filmy, które można nazwać spin-offami. Najważniejszy z nich to oczywiście Wojny klonów, czyli kinowy pilot serialu telewizyjnego. Wszystkie pozostałe spin-offy to zmontowane lub specjalne odcinki seriali Droids i Ewoks. Nowe spin-offy będą samodzielnymi filmami kinowymi, bez numerka części. Mają wg planów Disneya pełnić rolę podobną jak filmy o poszczególnych bohaterach Marvela pełnią wobec „Avengersów”.

Wiemy także, że głównym producentem filmów będzie oczywiście Kathleen Kennedy, ale nieoficjalnie (tego nie potwierdzono), nad produkcją będzie czuwać też Bad Robot. J.J. Abrams ma także mieć kluczową rolę, jako osoba nadzorująca uniwersum, ale nie będzie raczej reżyserem tych filmów.

Nie wiemy natomiast czego mają dotyczyć spin-offy, lub na której postaci mają się koncentrować. W mediach powstało wiele różnych list. Najpopularniejsze postaci i tematy to:

Boba Fett - on dość często się przewijał. Warto zwrócić uwagę, że Joe Johnston jeszcze przed sprzedażą Lucasfilmu mówił o gotowości i chęci nakręcenia takiego filmu. Zarówno Daniel Logan jak i Teumera Morrison pewnie chętnie powróciliby do tej roli.

Han Solo - drugi najpopularniejszy. Według plotek miałby dotyczyć początków relacji Hana Solo i Chewbaccy. Na razie nie wiadomo kto miałby zagrać młodego Hana Solo, podobno podczas castingu do Epizodu VII szukają także odpowiedniego aktora do tej roli. Te dwa pierwsze spin-offy podobno potwierdził sam Bob Iger (szef Disneya), jednak żadne źródła tego nie potwierdzają. Niektóre sugerują, że tym spin-offem mógłby zająć się Simon Kinberg, gdyż niejako łatwo powiązać go także czasowo z serialem „Rebels”.

Yoda - tu podobnie jak w przypadku Boby Fetta, tu także jest chętny – Frank Oz. Niektóre plotki sugerują, że tego filmu nie chciał George Lucas.

Obi-Wan Kenobi - tu znów wypowiedział się nawet Ewan McGregor, który byłby całkiem skłonny wrócić do projektu. Choć jeśli film miałby dotyczyć wygnania na Tatooine, trudno mówić o początkach.

Imperator - ten pomysł poparł Ian McDiarmid, który ponownie bardzo chętnie wrócił by do roli.

Darth Maul - tu znów temat podnoszony przez Raya Parka, ale ciekawostką jest to, że sam temat spin-offa o Darthie Maulu pojawił się jeszcze w 2003. Nie wiadomo, czy to były rozważania, czy tylko plotka.

Darth Vader - ten spin-off również znajduje się wysoko na wielu różnych listach. James Earl Jones przyznał, że mógłby znów podłożyć głos.

Jabba - o tym spin-offie było głośno na początku, potem temat przycichł.

Stara Republika - taka plotka też się pojawiła. Film jakoby miałby być powiązany z grą „The Old Republic”, a za scenariusz miał odpowiadać Drew Karpyshyn we współpracy z Electronics Arts. Autor bardzo szybko zdementował tę wiadomość.

Siedmiu samurajów w wersji „Star Wars”. Spin-offem miał podobno zajmować się Zack Snyder. Tematu nie zdementowano, raczej go zapomniano.

Filmy powiązane z nową trylogią - też padł taki pomysł. Skoro Epizody miały być „Avengersami” to główne postaci powinny dostać własne filmy, jednak podobnie jak w poprzednim przypadku, temat „umarł”.

Wszystko wskazuje na to, że o ile temat nowej trylogii kiełkował jeszcze na rok przed sprzedażą Lucasfilmu Disneyowi, o tyle temat spin-offów narodził się już po przejęciu, choć niektórzy twierdzą, że pewne pomysły bazują na zapiskach Lucasa. Tak więc po roku prace pewnie są w dość wczesnej fazie. Możemy jedynie liczyć, że jak skończą się zdjęcia do Ep7, na poważnie ruszą pracę nad pierwszym spin-offem. Może wtedy dowiemy się czego będzie dotyczyć pierwszy z nich.

Temat o spin-offach na forum
KOMENTARZE (13)

Udział Lucasa w sequelach

2013-10-19 13:17:59

W tym tygodniu nawet plotek nie było zbyt wiele, ale na szczęście pojawiło się kilka sporych ciekawostek w temacie nowych filmów. Najważniejsza z nich to kolejny wywiad z Jettem Lucasem, zaadaptowanym synem George’a Lucasa. Jett poopowiadał trochę o sequelach ze swojej perspektywy.

Wygląda na to, że George Lucas zaczął je pisać jeszcze sporo czasu przed oficjalnym ogłoszeniem. Jak mówi Jett, jego tata jest dość tajemniczy. W każdym razie jeszcze na mniej więcej rok przed ich ogłoszeniem, George zaczął się inaczej zachowywać. Lucasa napędzają projekty, dają mu dużo radości, ale też męczą w pewien sposób. Gdy Jett zapytał w końcu nad czym obecnie pracuje jego tata, ten odpowiedział nad siódemką, ósemką i dziewiątką. Jetta to zdziwiło. Ale jak to? Po tym wszystkim co publicznie opowiadał? Czy na pewno chodzi o „Gwiezdne Wojny”. Okazało się, że tak, a Lucas był na tyle zdeterminowany, że zdecydował się stworzyć te filmy. Disney nie miał tu nic do gadania, zdaniem Jetta nowa trylogia powstałaby także bez sprzedaży Lucasfilmu. Z drugiej strony Jett mówi też, że tak naprawdę nie wie o czym będą to filmy. George Lucas jest dość tajemniczy w tej kwestii, nie tylko przed swoimi dziećmi, ale także przed żoną Mellody. Twierdzi, że filmy lepiej oglądać na wielkim ekranie, gdy są skończone. Zdaniem Jetta, choć w nowych filmach będziemy mieć powroty postaci z klasycznej trylogii, to jednak będzie film dla nowego pokolenia z nowymi bohaterami. Jett potwierdza to o czym pisano tuż po ogłoszeniu nowej trylogii. Zarówno treatment całej trylogii, jak i scenariusz, które napisał Michael Arndt, bazują na pomysłach George’a Lucasa. Niestety, nawet Jett nie wie, kiedy tak naprawdę Lucas zmienił zdanie, sugerował, że on od zawsze gdzieś tam miał w głowie kolejną trylogię.

Wracamy do tematów bardziej plotkowych. Na European Brand Licensing Show rozdawano broszurę z planami Disneya odnośnie marki „Gwiezdnych Wojen”. Tam jest napisane, że planowana data Ep7 to wiosna/lato 2015. Informator JediNews.Co.Uk niejaki Jedi Master SQL stwierdził jedynie, że jego źródła raczej wciąż wskazują na 2015-11-11 i zauważył, że ta broszura może dotyczyć planów Disneya, a nie Lucasfilmu. Prawdopodobnie te dwie daty będą musiały się gdzieś spotkać. Natomiast informator zauważył też jedną rzecz, że szukanie kogoś wysokiego przez Lucasfilm wcale nie musi oznaczać, że szukają Wookiech do nowej trylogii. Skoro wg tej broszury ma powstać Darth Vader TV Specials, być może szukają kogoś do roli Vadera? Cóż, zobaczymy, gdy pojawią się jakieś oficjalne informacje.

Przechodzimy do aktorów, tu niestety dalej to samo, co zwykle. Harrisona Forda nadal wypytują o Ep7 przy okazji promocji „Gry Endera”, on zaś nadal nie chce nic mówić. Zapytany o to, co chciałby zobaczyć w nowych filmach, powiedział tylko, że liczy na kreatywność George’a Lucasa i jego ekipy, jednocześnie unika jakichkolwiek odpowiedzi wprost na temat trzeciej trylogii. Również Benedict Cumberbatch ponownie wypowiedział się w temacie swojej domniemanej roli. Stwierdził tylko, że na razie nikt nie dostał żadnej propozycji, z wyjątkiem kilku osób, które powracają do swoich ról. Dodał też, że Abrams jak coś, to ma jego numer. Za to najwięcej powiedział chyba Anthony Daniels, choć w jego przypadku mogła to być gra z publicznością. Podczas ostatniego Comic Conu w Nowym Jorku, aktor odpowiadał na pytania. Scena wyglądała mniej więcej tak.

Pytanie z publiczności: Jesteś jednym aktorem, który grał w wszystkich sześciu filmach.
Daniels: Tak. Jestem jednym aktorem, który grał we wszystkich sześciu filmach.
Pytanie: A może w siedmiu?
Daniels: To było podstępne, podstępne, podstępne. Był jeszcze film „Wojny Klonów”, jak myślę, ale nie jestem pewien, gubię się trochę. Tak, jestem jednym aktorem, który był we wszystkich siedmiu, ponieważ inni umarli albo zostali...
Publiczność milczy.
Daniels: Sześciu, znaczy się!
Uśmiechy.
Daniels: Nie chciałem.
Mówiąc to spogląda w kamerę, tak jakby mówił do George’a Lucasa.
Daniels: Tylko się z nimi drażnię! Dobra, zobaczymy się później.

O tym, że oba droidy powrócą, są chyba przekonani wszyscy. Oficjalnie oczywiście tego nie potwierdzono, ale jakiś czas temu odbyła się impreza Disneya D23 Expo Japan, na którym gdy zapowiedziano siódmy epizod na scenę wyszły R2-D2 i C-3PO.



Na koniec, tak dla przypomnienia, co w ciągu roku podano nam oficjalnie.

Będzie nowa trylogia, no i spin-offy. Za scenariusz Ep7 odpowiada Michael Arndt. Film wyreżyseruje J.J. Abrams, wyprodukują Kathleen Kennedy, Bryan Burk i J.J. Abrams. Poza Lucasfilmem film wyprodukuje też Bad Robot, dystrybutorem będzie Diseny. Twórców będąwspomagać kreatywni konsultanci – George Lucas, Lawrence Kasdan i Simon Kinberg. Muzykę skomponuję John Williams. Projekt warstwy wizualnej jest w rękach Douga Chianga i Iaina McCaiga. Film ma się pojawić latem 2015 (potem raczej mówiono już ogólnie o 2015, ale nie podano dotychczas żadnej konkretnej daty). Będzie kręcony w studiach Pinewood w Wielkiej Brytanii. Spin-offami zaś zajmą się Lawrence Kasdan i Simon Kinberg.
KOMENTARZE (8)

Elizjum w kinach

2013-08-16 18:34:12

Dziś na nasze ekrany wchodzi film „Elizjum” (Elysium) Neila Blomkampa („Dystryk 9”). Reżyser jest też autorem scenariusza natomiast jednym z producentów filmu jest Simon Kinberg, czyli konsultant Epizodu VII, współtwórca „Rebels” i własnego spin-offa. Być może ten film pokaże nam jego wizję SF, choć tym razem zdecydowanie większy wpływ na ostateczną wersję ma Blomkamp.

W rolach głównych występują Matt Damon i Jodie Foster. W pozostałych między innymi: Sharlto Copley, Alice Braga i Diego Luna.

Film opowiada o tym jak w 2159 rozwarstwienie społeczne doprowadziło do tego, że biedota mieszka na zniszczonej i przeludnionej Ziemi, a bogacze na luksusowej stacji Elizjum. Jednak stan ten nie będzie trwać wiecznie.


KOMENTARZE (5)

Celebration Europe II: Panel „Rebels”

2013-07-27 22:27:50



Czego by nie mówić o Davie Filonim, to jego panele póki co należą do tych najkonkretniejszych. Pełny zapis tego, co się działo na tym panelu, który prowadził Warwick Davis, znajdzie się w naszej relacji, tym razem zajmiemy się tylko suchymi informacjami na temat serialu.

Na początek twórcy. Jest trzech producentów wykonawczych – Dave Filoni, Simon Kinberg (konsultant przy epizodzie VII oraz twórca spin-offa) oraz Greg Weisman. Natomiast częścią artystyczną zajmują się Killian Plunkett oraz Joel Aron, współtwórcy „Wojen klonów”. Wszyscy zaprezentowali się w krótkim filmiku, ale jedynie Kinberg mówił tam trochę dłużej. Wspominał o odpowiedzialności jaką jest saga, a także o tym, że serial będą weryfikować dzieci (sam ma 4-5 letnie, więc po części pisze pod nich).

Pomysł na „Rebels” jest wspólnym dziełem, wynikającym z dyskusji w Lucasfilm, brakuje jednego ojca. Uznano, że chcą zobaczyć, co się działo przed „Nową nadzieją”.

„Rebels” będzie miał swój własny niepowtarzalny wizualny styl. To nie będzie kopia „Wojen klonów”. Na razie styl jest definiowany, chcą, by przypominał ilustrację Ralpha McQuarriego, którymi się inspirują. Ralph na ilustracjach nie dbał o proporcje, przerysowywał pewne fragmenty, unikał malowania fotorealistycznego. Tego będą się trzymać. Zresztą o ile „Wojny klonów” inspirowały się Ralphem, tu zamierzają wykorzystywać jego projekty. Nie tylko te niewykorzystane, ale również te wykorzystane. Bardzo często jest tak, że projekt choćby niszczyciela, trochę się różni od modelu, który stworzono na potrzeby trylogii. Ponieważ akcja będzie się dziać przed „Nową nadzieją”, to wykorzystają projekty Ralpha, by pokazać ewolucję. To będą ciut wcześniejsze wersje. To samo będzie choćby z TIE Fighterami. Ralph rysował je z mniejszymi skrzydłami niż wyszły ostatecznie, więc prawdopodobnie takie będą w „Rebels”.

Kathleen Kennedy otworzyła im archiwa Lucasfilmu, mogli więc pracować oglądając oryginalne dzieła Ralpha, nie reprodukcje. To ważne, ze względu na kolory. Zresztą na razie prace wstępne już trwają, zrobiono już choćby specjalny filtr i cyfrowy pędzel, który ma sprawić, by to co wygenerują wyglądało bardziej na ilustrację w stylu McQuarriego. W „Wojnach klonów” bardzo rozwinęli się graficznie, więc tym razem pewnie będzie podobnie.

Swoją drogą, teraz Lucasfilm nie jest sam, kontaktują się trochę z innymi studiami Disneya (Pixarem i Disney Animations). Raczej chodzi o wymianę technologii, bo zaraz po tym Dave wspomniał, że opracowują całkowicie nowy system animacji twarzy.

Na razie są na etapie tworzenia projektów i zastanawiania się w którym kierunku pójść. Ustalają estetytkę i szczegóły, używają Mayi do tworzenia wstępnych modeli, z których kilka pokazano.

Zobaczymy choćby nowego astromecha R1-D1 oraz nowego droida protokolarnego, oba bazują oczywiście na wcześniejszych szkicach McQuarriego. O imperialnych niszczycielach i TIE Fighterach już wspominaliśmy. Stworzono model szturmowca wg proporcji McQuarriego. Będzie też nowy okręt Rebeliantów zwany „Ghost”, którego wnętrze inspirowano bombowcem B-17.

Ciekawym zabiegiem mają być zdjęcia do filmu. Dave przyznał, że się nie zna na kręceniu filmów aktorskich, ale przekopują archiwa, sprawdzają jakich soczewek używano w klasycznej trylogii do poszczególnych ujęć i chcą to wykorzystać. Chcą, by „Rebels” także pod tym względem przypominało oryginalne filmy. Dodatkowo będą bazować na szkicach Ralpha, także tych pokazujących ruch.

Dave wspomniał również, że wielkie wrażenie wywarły na nim prace Hayao Miyazakiego i również nimi inspiruje się podczas tworzenia Rebels (ale i nie tylko Rebels, wpływ Miyazakiego widoczny był już w Wojnach Klonów).

Na razie nie mają planów na ilość odcinków. Chcą skończyć w terminie, a będą kręcić ile się da. Odcinki będą też pokazywane chronologicznie, nie ma Lucasa, który lubi się cofać.

Podczas sesji pytań i odpowiedzi Dave przyznał, że główne postaci to będą nowi bohaterowie dla nowego pokolenia, ale pojawią się Jek Porkins oraz Kitster. Można też liczyć na kontynuację niektórych wątków z „Wojen klonów”. Zaprezentowano też logo serialu, który ukaże się prawdopodobnie jesienią 2014. Na koniec kilka konceptów i modeli.
































KOMENTARZE (22)

LFL ogłasza nowy serial animowany - ''Star Wars Rebels''

2013-05-20 17:14:25 TheForce.net

W dniu dzisiejszym Lucasfilm ogłosił swój kolejny projekt serialu animowanego, osadzonego w uniwersum Gwiezdnych Wojen. Już jesienią 2014 roku kanał Diney Channel zaprezentuje godzinny pilot nowego serialu telewizyjnego, nazwanego "Star Wars Rebels". Program zostanie następnie przeniesiony do kanału Disney XD, gdzie będzie nadawany regularnie. Producentami wykonawczymi są Simon Kinberg, Dave Filoni oraz Greg Weisman, a Kinberg będzie także scenarzystą pierwszego odcinka. Produkcją Rebels zajmą się także osoby przesunięte wraz z Filonim z serialu "The Clone Wars" - Kilian Plunkett (dyrektor artystyczny) i Joel Aron (kierownik CG). Nowy serial będzie osadzony pomiędzy Epizodem III i IV, a pierwsze materiały zaprezentowane zostaną na konwencie Star Wars Celebration Europe II w lipcu.

Powstała także oficjalna facebookowa strona serialu "Star Wars Rebels", na której publikowane będą wszystkie nowości. Możecie ją znaleźć tutaj>>>.

Poniżej możecie obejrzeć film z Davem Filonim, który wypowiada się na temat "Star Wars Rebels":





Na koniec jeszcze notka prasowa o serialu.

Rozpoczęła się produkcja "Star Wars Rebels" - nowego, ekscytującego animowanego serialu telewizyjnego opartego na jednej z najwspanialszych rozrywkowych franczyz wszechczasów. Jego godzinna premiera na kanale Disney Channel zapowiedziana została na jesień 2014 roku. Kolejne odcinki transmitowały będą kanały Diney XD na całym świecie.

Nad produkcją serii czuwał będzie kreatywny i utalentowany zespół. Scenarzysta i producent Simon Kinberg ("X-Men: Pierwsza klasa", "Sherlock Holmes", "Pan i pani Smith") został producentem wykonawczym i napisze pierwszy odcinek. Jako drugi producent wykonawczy dołączy do niego Dave Filoni, który od 2008 roku nadzorował powstawanie nominowanego do Nagrody Emmy serialu "Star Wars: The Clone Wars". Trzecim producentem zostanie Greg Weisman znany między innymi z pracy nad kreskówkami takimi jak "Liga Młodych", "The Spectacular Spider-Man", czy "Gargulce".

- Cały zespół Lucasfilm był niezwykle twórczy i kreatywny przez ostatnie trzydzieści lat. Jesteśmy podekscytowani możliwością pokazania bogatego uniwersum "Gwiezdnych Wojen" widzom kanału Disney XD - stwierdził prezes i CCO Disney Channel, Gary Marsh.

- Nie mogłabym być bardziej podekscytowana, odkrywając nowe zakamarki uniwersum "Gwiezdnych Wojen"... - mówi Kathleen Kennedy, prezes Lucasfilmu. - Myślę, że "Star Wars Rebels" przejmie zarówno wygląd, styl oraz humor, które zarówno dzieci jak i ich rodzice kochają w "Gwiezdnych Wojnach".

Ta pełna akcji seria osadzona jest pomiędzy Epizodami III i IV, a to oznacza ponad dwie dekady zdarzeń nigdy nie pokazanych na ekranie. "Star Wars Rebels" ma miejsce w czasach, gdy Imperium umacnia swe panowanie w galaktyce i ściga ostatnich rycerzy Jedi. W tym samym okresie zaczyna powoli rodzić się rebelia przeciwko nowej władzy. Reszta szczegółów na temat serialu jest w tym momencie ściśle strzeżoną tajemnicą.

Więcej o nowej serii jako pierwsi będą mogli dowiedzieć się fani, uczestniczący w konwencie Star Wars Celebration Europe II w lipcu.


Temat na forum.
KOMENTARZE (51)

Kim jest Simon Kinberg?

2013-02-13 17:05:13

Do grona twórców „Gwiezdnej Sagi” dołączają kolejne osoby. Jednym z dwóch konsultantów Epizodu VII jest Simon Kinberg, który także zajmie się własnym spin-offem „Gwiezdnych Wojen”.

Simon Kinberg urodził się 2 sierpnia 1973 w Londynie, jednak wychowywał się w Nowym Jorku i Los Angeles. Jego ojciec (Amerykanin) jest profesorem filmu, a matka (Angielka) kształciła się w angielskiej historii i literaturze. Był wychowany w duchu kultury żydowskiej, do której się przyznaje. Sam Simon ukończył Brown University, a także Columbia University Film School. Co ciekawe jako pracę dyplomową napisał scenariusz, który ostatecznie został zrealizowany – to film „Pan i pani Smith”.

Obecnie bardziej niż scenarzysta jest znany jako script doctor, czyli osoba, która poprawia i dopieszcza scenariusze. Zresztą na tym zarabia całkiem sporo, średnio 250-300 tys. USD tygodniowo. Poprawiał scenariusze do takich filmów jak „Fantastyczna czwórka”, „Aniołki Charliego 2 - Zawrotna szybkość”, „Noc w muzeum 2”, „Nocna randka”, „Wybuchowa para”, „Sherlock Holmes: Gra cieni” a ostatnio do filmu „All You Need is Kill”.

Sam napisał scenariusze do „xXx 2: Następny poziom”, „Pana i pani Smith” (także do pilota telewizyjnego), „Jumper”, „Sherlock Holmes”, „A więc wojna”, a także „X-Men: Ostatni Bastion” oraz „X-Men: Days of Future Past”. Jest także producentem filmowym (choćby „X-Men: Pierwsza klasa”, „Abraham Lincoln: Łowca wampirów”).

Inni nowi twórcy, o których pisaliśmy to:
Michael Arndt
Kathleen Kennedy
KOMENTARZE (12)

Spin-offy, czyli będzie nowy, kolejny film Star Wars

2013-02-06 08:32:21 oficjalna...

Stało się. Oficjalna zapowiedziała, a raczej potwierdziła, że nowa trylogia „Gwiezdnych Wojen” to dopiero początek. Czekają nas tak zwane spin-offy, czyli filmy, które nie będą częścią filmowej sagi, nie będą miały swojego numerka, ale będą osadzone w uniwersum. Spin-offy mają być powiązane z istniejącymi już postaciami. Zatem nasze uniwersum bardzo szybko się rozszerza. Oficjalna na razie zapowiedziała dwa spin-offy, które ukażą się jakiś czas po Epizodzie VII. Dat nie podano.

Pierwszy z planowanych spin-offów napisze Lawrence Kasdan, scenarzysta „Imperium kontratakuje”, „Poszukiwaczy Zaginionej Arki”, oraz współscenarzysta „Powrotu Jedi”. Drugi zaś wyjdzie spod pióra Simona Kinberga, scenarzysty „Sherlocka Holmesa” i „Pana i pani Smith”. Oba te filmy będą oddzielną historią od nowej trylogii, acz scenarzyści ci współpracują przy niej jako konsultanci. Każdy ze spin-offów skupi się na jednej konkretnej postaci. Na razie potwierdzono, że dwa są już w produkcji, a przynajmniej jej wstępnej fazie.

Bob Iger, CEO The Walt Disney Company, kierując swoje słowa do inwestorów, potwierdził, że faktycznie główny nacisk jest położny został na nową, wyczekiwaną trylogię, ale trwają prace nad kilkoma samodzielnymi filmami. Scenariusze już powstają.

Na tym kończy się oficjalny przekaz, a teraz małe podsumowanie nieoficjalnych. W listopadzie pojawiły się pogłoski, że Kasdan i Kinberg zostali zatrudnieni przez Lucasfilm. Początkowo mówiono o nich w kontekście Epizodów VIII i IX, potem zaś pojawiły się informacje, że twórcy mogą jednak pracować nad spin-offami. W styczniu pojawiła się informacja, że Zack Snyder zrealizuje spin-off „Gwiezdnych Wojen” bazujący na „Siedmiu Samurajach” Akiro Kurosawy. Parę razy też sugerowano, że Disney chce podejść do sagi podobnie jak do uniwersum Marvela, czyli mieć osobne filmy o bohaterach i kolejne części sagi. Ostatnio zaś serwis AICN podał informację, że jeden ze spin-offów mógłby się koncentrować na postaci Yody, a także, że George Lucas chciał spin-offa o Jabbie. Warto też wspomnieć, że w 2011 Joe Johnston mówił o spin-offie z Bobą Fettem. Na razie pozostają nam tylko spekulacje.

Temat na forum
KOMENTARZE (61)

Oficjalne potwierdzenie: J. J. Abrams reżyserem Epizodu VII

2013-01-26 08:14:34 StarWars.com

J. J. Abrams już oficjalnie został ogłoszony reżyserem Epizodu VII.

Oficjalna pisze:

Po olbrzymiej ilości maili i telefonów, formalności zostały zamknięte, nareszcie wszyscy mogą odetchnąć i podzielić się nowinami z podekscytowanym internetem. Tak, J .J. Abrams wyreżyseruje „Star Wars: Epizod VII”, pierwszy z nowej serii filmów Star Wars, które zostaną stworzone przez Lucasfilm pod przywództwem Kathleen Kennedy. Abrams zajmie się reżyserią scenariusza, a laureat nagrody Akademii, Michael Arndt napisze scenariusz.

„To bardzo ekscytujące mieć J.J. na pokładzie jako lidera, kiedy przygotowujemy się do zrobienia nowego filmu Star Wars” - powiedziała Kennedy. „J. J. Jest idealnym reżyserem do tego projektu. Poza tym, że ma znakomite instynkty jako filmowiec, ma też intuicyjne zrozumienie całej serii. Rozumie esencję doświadczania Gwiezdnych Wojen, dzięki czemu zorganizuje talenty to stworzenia niezapomnianego filmu.”

George Lucas wypowiedział się tylko: „Regularnie byłem pod wrażeniem J. J. jako filmowca i opowiadacza historii. Jest idealnym wyborem na reżysera nowych Gwiezdnych Wojen i ich dziedzictwo nie mogłoby być lepszych rękach.”

”Stać się częścią następnego etapu sagi Star Wars, współpracować z Kathy Kennedy i jej niesamowitą grupą ludzi to absolutny zaszczyt”- wypowiedział się J. J. Abrams. „Mogę być nawet bardziej wdzięczny Georgeowi Lucasowi teraz, niż gdy byłem dzieckiem.”

J. J. i jego długoletni producent Bryan Burk, oraz studio Bad Robot, są na pokładzie, żeby film produkować, wespół z Kathleen Kennedy, pod szyldem Disneya i Lucasfilm.

Ponadto nad projektem konsultantami są również Lawrence Kasdan i Simon Kinberg. Kasdan ma długą historię z Lucasfilm, jako scenarzysta „Imperium kontratakuje”, „Poszukiwaczy zaginionej arki”, oraz „Powrotu Jedi”. Kinberg był scenarzystą „Sherlocka Holmesa” i „Pana i Pani Smith”.

Abrams i jego studio produkcji Bad Robot mają długą listę rekordowych filmów, które mają w sobie skomplikowaną akcję, wzruszający dramat, ikonicznych bohaterów i fantastyczną jakość produkcji, wśród takich tytułów jak: „Star Trek”, „Super 8”, „Mission: Impossible - Ghost Protocol, oraz tegoroczny „W ciemność Star Trek”. Abrams pracował już w legendarnych studiach postprodukcji Lucasfilm, Industrial Light & Magic i Skywalker Sound, na wszystkich swoich filmach, które reżyserował, zaczynając od „Mission: Impossible III”. Stworzył i współtworzył takie uznane seriale jak: „Felicity”, „Agentka o stu twarzach”, „Lost – Zagubieni” i „Fringe: Na granicy światów”.


Kilka słów na temat Abramsa mieli też do powiedzenia weterani Star Wars:

Dennis Muren, który pracował przy efektach specjalnej oryginalnej trylogii, a także takich filmach jak „E.T”, czy „Jurassic Park”, który pracował z Abramsem przy „Super 8”. „Poświęca wszystko co ma swojej pracy. Zagłębia się totalnie. Ma dobre oko do widowiskowości, co jest tak bardzo ważne dla filmów Star Wars. Wydaje się, że wiele rzeczy, które miał George kiedy robił pierwsze „Gwiezdne wojny”, jest także w J. J., myślę, że będzie pasował do tych filmów idealnie, ze swoją energią. Zaczynamy na nowo Gwiezdne Wojny z dynamitem. Myślę, że zachwyci to wszystkich, łącznie z ludźmi, którzy przy nich pracowali. To wspaniały wybór.”

Ben Burtt, odpowiedzialny za dźwięki Gwiezdnych Wojen, od oddechu Dartha Vadera, po piski R2-D2 i klasyczny dźwięk miecza świetlnego, pracował z Abramsem jako twórca dźwięków przy Star Treku i Super 8: „J. J. reprezentuje następne pokolenie filmowców, od tych, z którymi ja tworzyłem Star Wars, kiedy zaczynałem. Gdy był nastolatkiem, był fanem Gwiezdnych Wojen, duża część jego pasji do filmów bierze się z jego reakcji na pierwszy film sagi. Czuje się, że on już zainwestował w to tak wiele lat, że będzie mógł poprowadzić je w zupełnie nowy sposób. Innymi słowy, mamy fana, który dorósł i udoskonalił w sobie znakomite umiejętności reżyserskie, który teraz poprowadzi tą serię w następny etap. Czuję się jakbym widział na oczy historyczną zmianę jednej ery w nową”

Matthew Wood, który był montażystą dźwięku przy Super 8, podobnie dorastał jako fan Gwiezdnych Wojen, a potem pracował nad filmami przy prequelach. „Gdy z nim pracowałem było dla mnie oczywiste, że J. J. i ja mamy tą samą nostalgiczną miłość do tamtej ery. Teraz mamy kogoś z tamtego pokolenia, jako prowadzącego serię Star Wars, którą znam i pracowałem nad nią, więc to wspaniałe zatoczenie koła. Widząc tylko co zrobił z Super 8, uchwycił te momenty, wiedząc co było tak wspaniałego w tamtych czasach, nowy film będzie przemawiał też do nowych pokoleń widzów.”

Temat na forum
KOMENTARZE (64)

Kolejne pogłoski o nowej trylogii

2012-12-02 09:17:26

Tym razem zaczniemy od scenarzystów. Na razie wiemy, że Michael Arndt napisze scenariusz siódmego epizodu, a także, że napisał treatement (zarys scenariusza) do dwóch pozostałych części nowej trylogii. I to jest dotychczas jedyna potwierdzona informacja, nie licząc oczywiście producentów. Ostatnio pojawiły się pogłoski, że Lawrence Kasdan i Simon Kinberg mieliby napisać scenariusze do epizodów VIII i IX, by przyśpieszyć pracę. Te informacje nie zostały potwierdzone, ale pojawiła się sugestia, że mogą oni się zająć spin-offami „Gwiezdnych Wojen”, a nie epizodami. Oznaczałoby to, że mielibyśmy teraz pięć filmów w produkcji w bliżej określonej przyszłości, plus prawdopodobnie jeszcze epizody X-XII, zgodnie z wytycznymi Disneya, by nowe filmy powstawały co dwa-trzy lata, a może nawet częściej.

Dają o sobie znać kolejni aktorzy, którzy chcieliby zagrać w nowych filmach. Zaczniemy jednak od Marka Hamilla, którego dopytywano o potwierdzenie. Legendarny Luke Skywalker stwierdził tylko, że należy poczekać, oficjalne potwierdzenia i informacje ogłosi Kathleen Kennedy kiedy uzna to za stosowne. I warto o tym pamiętać, że dopóki Lucasfilm czegoś nie ogłosi, to pozostaje to jedynie sfera domysłów i spekulacji.

Spójrzmy jednak na innych aktorów. Jeden z nich Corey Feldman, który miał wspaniałą karierę jako dziecko („Goonies”, „Gremliny rozrabiają”, „Stań przy mnie”), a teraz grywa ogony, zaczął ostatnio fantazjować. Chciałby zagrać syna Hana Solo, bo podobno jest bardzo podobny i świetnie by się nadawał do tej roli. Jego niewątpliwym atutem jest to, że współpracował już z Kathleen Kennedy, ale z drugiej strony chyba powyższym stwierdzeniem nie zaskarbił sobie sympatii fanów, zwłaszcza tych, którzy liczą, że akcja będzie się działa już po „Crucible”. Kolejny na liście potencjalnych odtwórców to Sir Derek Jacobi, uznany brytyjski aktor („Gladiator”, „Rodzina Borgiów”, „Gdy budzą się demony”, „Ja, Klaudiusz”, „Jak zostać królem”). Pomijając klasę aktora, widać też jego doświadczenie, bo on nie tylko zaczął w mediach opowiadać, że chciałby być sir Aleciem Guinnessem nowej trylogii, to przede wszystkim zlecił swojemu agentowi skontaktowanie się z Lucasfilmem.


Corey Feldman

Derek Jacobi


Powoli wychodzą na jaw też kolejne kulisy sprzedaży Lucasfilmu, która jeszcze nie została sfinalizowana. Wiele wskazuje na to, że poszło o podatki. Podczas kryzysu rząd USA nakłada różne podatkowe zobowiązania na instytucje finansowe, a co za tym idzie także i korporację. Jednym z takich pomysłów jest zwiększony podatek od dywidendy i innych transakcji bankowych. W efekcie sprzedaż Lucasfilmu może okazać się mniej opodatkowana niż zyski, które firma by wypłaciła. Z drugiej strony Disney mogąc zaksięgować sobie taką inwestycję będzie też miał dużo mniejszy zysk, a może nawet stratę, co pozwoli zaoszczędzić na podatkach. Jeden z szefów Disneya, Alan Horn przyznał ostatnio w wywiadzie, że cała transakcja, a co za tym idzie nowe epizody, były trzymane w największej tajemnicy. O wszystkim wiedziało prawdopodobnie mniej osób, niż o planowanym zabójstwie Bin Ladena. Przyznał też, że jego zdaniem niebawem poznamy nazwisko reżysera. Na razie jednak wszystkie zapowiedzi musi ogłaszać Kathleen Kennedy, gdyż Disney jeszcze nie przejął Lucasfilmu.

Skoro już jesteśmy przy reżyserach, to na giełdzie nazwisk doszło do kilku przetasowań. Colin Trevorrow ostatecznie odpadł. Przypadnie mu w udziale inny film Disneya – „Flight of the Navigator”, który będzie remakiem filmu z lat 80. Na liście nazwisk pojawiły się też nowe nazwiska. Pierwszy z nich to Seth Gordon („Szefowie wrogowie”, „Freakomania” i „The King of Kong”. Wiadomo tylko, że reżyser rozmawia z Disneyem na temat jakiegoś filmu o romantycznej, kosmicznej przygodzie. Kolejne nowe nazwisko na liście to David Fincher znany i rozpoznawalny reżyser („Dziewczyna z tatuażem”, „The Social Network”, „Obcy 3”, „Siedem”, „Podziemny krąg” czy „Ciekawy przypadek Benjamina Buttona”). Pracował z Kathleen Kennedy, ale swoją karierę zaczynał w ILM. Jeden z jego pierwszych filmów to... „Powrót Jedi”, gdzie był asystentem kamerzysty od efektów specjalnych. Fincher podobno jest zainteresowany projektem, ale myśli bardziej przyszłościowo. Na razie może go czekać sequel (lub dwa) „Dziewczyny z tatuażem”, więc podobno mówił nie o epizodzie VII, ale o którymś z kolejnych (lub dodatkowych) filmów. Natomiast Jon Favreau podobno zaczął się wahać i teraz znów chciałby wyreżyserować nowe „Gwiezdne Wojny”. Wcześniej donosiliśmy, że już pracował z Lucasem i na razie woli zostać fanem sagi, a nie jej twórcą.

Jednak na koniec warto wspomnieć o jeszcze jednej zmianie na liście. Matthew Vaughn, niby zajęty jest innymi projektami, ale podczas brytyjskiej premiery filmu „7 psychopatów”, aktor Jason Flemyng udzielił pewnego wywiadu, w którym wyrwało mu się, że Vaughn będzie reżyserem siódmego epizodu. Aktor przyjaźni się z Vaughnem i współpracowali razem w dziewięciu filmach. Najlepiej zobaczyć to samemu, część dotycząca „Gwiezdnych Wojen” zaczyna się koło 1:10.



Swoją drogą gdyby Vaughn został wybrany na reżysera to pewnie Flemyng mógłby liczyć na rolę w epizodzie VII.

O nowej trylogii można podyskutować także na forum:
Epizod VII
Spin-offy
Reżyser EVII
Potencjalni aktorzy
KOMENTARZE (13)

Lawrence Kasdan i Simon Kinberg jako scenarzyści i producenci E8 i E9?

2012-11-21 09:43:04 Deadline, portal

Serwis Deadline donosi, iż Lawrence Kasdan i Simon Kinberg zostali wyznaczeni przez Disney`a do napisania scenariusza Epizodów 8 i 9.
Co więcej, portal The Hollywood Reporter ma swoje źródła, które informują, że Kasdan i Kinberg będą pracować we dwójkę nad scenariuszem jednego z Epizodów Trylogii Sequeli oraz dołączą do Kathleen Kennedy, pełniąc we trójkę rolę producentów.

Kasdan jest weteranem Lucasfilmu, ponieważ był odpowiedzialny za scenariusze do takich hitów jak Gwiezdne Wojny Epizod V Imperium Kontratakuje (we współpracy z Leigh Brackett), a także do Gwiezdne Wojny Epizod VI Powrót Jedi jak i Poszukiwacze Zaginionej Arki z serii Indiana Jones.
Kinberg ma również doświadczenie przy franczyzach, gdyż napisał scenariusze do takich filmów jak m.in. Sherlock Holmes z 2009 roku, Jumper czy X-Men: Ostatni Bastion.

Powrót Lawrence`a Kasdana do Gwiezdnych Wojen byłby dla fanów na pewno wielkim darem. Jednak należy pamiętać, że na razie są to plotki, które należy traktować z rezerwą. Lucasfilm potwierdził jedynie Michaela Arndta na stanowisku scenarzysty Episode VII (więcej).
KOMENTARZE (22)
Loading..