Kilka lat temu, pewien autralijski lekarz i naukowiec, Nate Lo pracujący na uniwersytecie w Mediolanie pracował nad patogenami pewnego gatunku zwanego
Ixodes ricinus. Wkrótce odkryli mikroby, które mogą żyć w komórkach, co akurat nie jest żadną nowością, ale miast żyć w cytoplazmie żywiciela żyły w mitochondriach. Naukowcy byli zszokowani widząc coś takiego, czego się nie spodziewali. Zresztą wywołało to nie małą burzę w ich hermetycznym środowisku. Odkryty przypadkiem przez Lo organizm to prawdopodobnie pierwsza [bakteria], która atakuje mitochondria komórkowe, ale jeszcze ciekawsze były wyniki dalszych badań, gdy okazało się, że tylko średnio połowę z mitochondriów, być może niszcząc jedynie te stare. Później Lo przeniósł się znów do Sydney gdzie dalej prowadził badania, a pomagali mu przy tym naukowcy z Rosji, Europy, Środkowego Wschodu i Ameryki północnej. Następnie zabrał się za wymyślanie nazwy, tym razem sam sposób życia tej bakterii praktycznie nie ograniczał ich w żadnym kontekście, ale też nie dawał żadnych sensownych wskazówek. Lo przeszukując sieć nie mógł znaleźć nic, aż w końcu na Wikipedii znalazł stronę o midi-chlorianach. Okazało się, że George Lucas wymyślił je sobie tworząc filmy z cyklu „Gwiezdnych Wojen”. Mikroskopijne organizmy żyły w każdej żywej komórce i pozwalały na komunikowanie się z Mocą. „Lubiłem wcześniejsze filmy, ale nigdy nie słyszałem o tych midi-chlorianach”, wyznaje Lo. Dodaje również, że nie raz już sztuka inspirowała naukę, szkoda, że odwrotność nie zdarza się zbyt często.
W maju zeszłego roku, Lo i jego koledzy wysłali do
International Journal of Systematic and Evolutionary Microbiology sugerowaną nazwę nowego gatunku –
Midichloria mitochondrii. Dopiero później wśród pomysłodawców zrobiło się trochę nerwowo, przede wszystkim dlatego, czy George Lucas nie oskarży ich o wykorzystanie własności intelektualnej. Zdenerwowany Lo wysłał do Lucasa list z prośbą o pozwolenie, jak sam wyznaje modlili się, żeby ten przypadkiem nie odpisał „nie”. Ale na szczęcie George się zgodził i 20 czerwca oficjalnie redakcja magazynu przyjęła artykuł. Tylko jedna z recenzji była krytyczna. A pod koniec zeszłego roku opublikowano i zatwierdzono już oficjalnie nazwę. Niewiele brakowało, bo niedługo po nich, francuski ekspert Didier Raoult zaproponował inną –
Nicolleia massiliensis. Ale na szczęście zespół Lo postawił na swoim. Sam naukowiec wierzy, że to pierwszy przypadek, by gatunek został nazwany po czymś, co stworzył przemysł rozrywkowy. I dodaje, że jest mnóstwo nauki w Gwiezdnych Wojnach, ale mało Gwiezdnych Wojen w nauce.
A propos nazw pochodzących z Gwiezdnych Wojen, to muszę się nie zgodzić. Przypomnę tylko te newsy:
o osach: Polemistus chewbacca, Polemistus vaderi i Polemistus yoda
o żuku: Agathidium vaderi
Temat na forum
KOMENTARZE (0)