W sierpniu do sprzedaży trafi letni rzut wznowień powieści z cyklu The Essential Legends Collection, za to niedawno pojawiły się już okładki jesiennej partii. Nowych odsłon doczekają się „Ślub księżniczki Leii” autorstwa Dave'a Wolvertona, trzeci tom serii Komandosi Republiki „Prawdziwe barwy” autorstwa Karen Traviss, ostatni tom serii The Old Republic „Zagłada” pióra Drew Karpyshyna oraz powieść „Ja, Jedi” napisana przez Michaela A. Stackpole. Premiera ma odbyć się 24 października tego roku.
Dziś pytanie o bardzo dawne, acz popularne kiedyś komiksy.
P: Czy moglibyście naświetlić dalsze losy takich Jedi jak Thon, Tott Doneeta czy Sylvar po wydarzeniach z Tales of the Jedi: Redemption?
O: Ostateczny los tych Jedi, którzy przetrwali serię „Opowieści Jedi” pozostaje nieznany. Czy pojawią się w serii komiksowej „Rycerze Starej Republiki”, czy nie, zobaczycie z czasem, czytając tę serię.
K: Warto dodać, że raczej nikt z nich wprost się nie pojawił, ale Thon i Sylvar zostają w pewien sposób wspomnieni w „The Old Republic” (jako wpis informacyjny).
KOMENTARZE (2)
Już dzisiaj do sprzedaży trafiła kolejna odsłona gry „Jedi: Upadły Zakon", tym razem nosząca tytuł „Jedi: Ocalały". Z tej okazji twórcy "The Old Republic" postanowili uhonorować jej premierę minipetem inspirowanym droidem Cala Kestisa czyli BD-1. Ten nowy model zwie się JR-4 Recon Droid i można go zdobyć od dzisiaj do 3. maja, po prostu logując się do gry i sprawdzając w niej swojego maila.
Na sierpień 2023 roku zapowiedziano kolejne cztery pozycje z cyklu The Essential Legends Collection, wznowień legendarnych powieści w nowej oprawie graficznej od imprintu Del Rey. Wśród zapowiedzi mamy drugi tom serii Komandosi Republiki „Potrójne Zero” autorstwa Karen Traviss, trzeci tom serii The Old Republic „Fatalny sojusz” pióra Sean'a Williamsa oraz powieści „Poza galaktykę” i „Rozbitkowie z Nirauan” napisane przez Timothy'ego Zahna. Każdą książkę będzie można zakupić po 17,00 USD.
„Gwiezdne Wojny” się rozrastają, a w ciągu dekady z Disneyem rozrosły się jeszcze bardziej. Przygotowaliśmy nasz kolejny, mały ranking, tym razem 10 najlepszych/najciekawszych planet wprowadzonych do uniwersum w ciągu tych 10 lat.
1. Jedha
Lord Sidious: Disney wprowadził do kanonu wiele nowych planet. Jedha jest szczególna, bowiem udało się wokół niej stworzyć zarówno rys fabularny - pierwsza ofiara Gwiazdy Śmierci, jak i coś niesamowicie istotnego kulturowo. Z Strażnikami Whillsów i innymi wyznawcami Mocy. I właśnie to dodaje, do Gwiezdnych Wojen coś, czego brakowało. Mocy jako religii, ale widzianej przez osoby nią nie władające. Do tego dochodzi przepiękna Wadi Rum, wówczas jeszcze nie aż tak mocno eksploatowana filmowo. A najlepsze jest to, że byłem tam jakieś 2 tygodnie jak skończyli tam kręcić, a potem szukałem, co to za film był i zdziwienie. Rusis: Jedha mnie kupiła szerokimi kadrami podczas przelotu nad nią. Widoki pozostałości po dawnych czasach, ruin, to jest coś co buduje historię danego miejsca. A przy tym w mieście mieliśmy ludzi, którzy są z nim mocno powiązani, dodający smaczku opowieści. Mossar: Kocham, kocham, kocham. Chyba najlepsza nowa planeta. Niesamowite jak wiele dało się wyciągnąć z tego co stworzyli na potrzeby „Łotra 1”. Pojawiła się przecież w zwiastunie „Eclipse”, a teraz króluje w książkach i komiksach o Wielkiej Republice. Dzięki niej mamy Strażników Whillów, masę nowych sekt związanych z Mocą i pewnie parę innych rzeczy, o których już zapomniałem.
2. Scarif
Lord Sidious: Imperialny skarbiec na planecie w klimatach Malediwów. Trzeba przyznać, że świetnie się to ogląda. Pomysł jest rozwinięty, więc Scarif się wyróżnia, mimo, że oryginalnej lokacji wcale nie ma tu tak dużo. W filmie wygląda pięknie, ale fanem Malediwów nie jestem :P. Ponda: Imperialne archiwum na tropikalnej planecie nad którą budują Gwiazdę Śmierci. Dream job. Płakałem jak podli rebelianccy terroryści zmusili Tarkina żeby zniszczył placówkę. Rusis: Do tej pory się zastanawiam czy do pracy w archiwum się tam trafiało za karę czy w nagrodę. Ponda: Pracujesz w ważnej placówce w której w sumie nie dzieje się nic ciekawego a po godzinach masz pustą plażę z turkusową wodą tuż przy mieszkaniu. Gdzie tu widzisz karę?
3. Ahch-To
Lord Sidious: Prawdę mówiąc nie wiem, czy uwielbia Ahch-To ze względu na to, co widziałem w filmie, czy z powodu Skellig Michael. To bez wątpienia jedna z najbardziej niezwykłych, najbardziej klimatycznych lokacji w których kręcono „Gwiezdne Wojny”. Co więcej, niewiele ją zmieniono, a dość wiernie oddano to miejsce, choć w „Przebudzeniu Mocy” nie ma go wcale tak dużo. A jako planeta, koncept prosty, wyspa na morzu/oceanie, ale przy tym naprawdę niezwykły.
4. Jakku
Lord Sidious: Wydawać by się mogło, że kolejna pustynia w „Gwiezdnych Wojnach”, w dodatku taka, z której pochodzi główna bohaterka to dość ograny motyw. Jakku się nie wyróżnia, pomijając to, że kręcono je na prawdziwej, wielkiej pustyni piaszczystej w Emiratach (Tatooine nagrywano na mniejszych). Natomiast nałożenie na to pomysłu z Hoth z SWTORa, czyli galaktycznego śmietniska wraków, robi tu robotę. Rusis: Śmietnisko wraków jest jedynym co ratuje tę lokację. Niestety ale wprowadzenie kolejnej pustynnej planety do Gwiezdnych Wojen nastawiło mnie do tego pomysłu mocno negatywnie, oczekiwałbym więcej oryginalności.
5. Lah’mu
Lord Sidious: Budżet jednak robi swoje. Można pojechać na Islandię i nakręcić czarną plażę w okolicy Vik. Wystarczy, bo jak doda się do tego muzykę i imperialny prom, to dostajemy bardzo klimatyczne otwarcie na obcej planecie. Islandia wygląda czasem jak inny świat, tu doskonale to wykorzystano. Mossar: Mam poczucie, że design tej planety spowodował, że od razu w parę sekund wiedziałem, że „Łotr 1” to będzie film dla mnie. Generalnie cały prolog na Lah’mu to chyba mój ulubiony prolog z wszystkich (nawet tych Lucasowych) filmów SW. No dobra, może „Nową Nadzieję” zostawię wyżej.
6. Kessel
Lord Sidious: Choć Kessel znaliśmy ze starego kanonu, zresztą było wspominane w filmach, jednak na dużym ekranie zobaczyliśmy ją dopiero w „Hanie Solo”. Z jednej strony mocno inspirowana zjawiskami geotermalnymi, z drugiej żywa dzięki Pykom i tym wszystkim droidom. Rusis: O i to jest lokacja, która mi się bardzo podobała. Przez lata Kessel przewijało się w starym kanonie, ale nie mieliśmy okazji go wcześniej zobaczyć. To co w przypadku Kessel mi się najbardziej podoba to nie samo Kessel a umiejscowienie w galaktyce i pokazanie przelotu - buduje to niesamowity klimat powiązany z lokacją.
7. Pasaana
Lord Sidious: Po pierwsze znów wracamy do Wadi Rum, znanej z Jedhy. Po drugie dochodzi do tego Aki Aki festiwal. Choć żałuję, że nie wykorzystano tu Kapadocji, jak było w konceptach, to właśnie cała ta sekwencja z festiwalem i żyjącą planetą, która świętuje pomimo tego, co się dzieje w galaktyce, jest rewelacyjnym pomysłem i bardzo klimatycznym. Rusis: Piasek, znowu piasek. Nie lubię piasku. Jest szorstki, ostry, drażniący i włazi wszędzie.
8. Kijimi
Lord Sidious: U mnie trochę na wyrost, bo przede wszystkim wiedząc, że planeta powstała, by odtworzyć tu scenę z „Ukrytej fortecy”, to widzę te wszystkie tła Kurosawy. Ponda: Szczerze mówiąc niczym ciekawym się dla mnie nie wyróżnia. Kolejne prowincjonalne miasteczko jakich pełno. Mossar: Myślę podobnie jak Ponda.
9. Vandor
Lord Sidious: Tym razem niewyszukana planeta bazująca na włoskich Dolomitach (kiedyś tam dotrę). Do tego pomysł na pociąg i klimatyczne Fort Ypso. Ponda: Sceny z pociągiem były fantastyczne. W ogóle ładna lokacja, mimo że nieszczególnie się wyróżnia. Mossar: Ta planeta mi się kojarzy głównie z genialnym motywem muzycznym Enfys Nest. Właśnie. Enfyst Nest! Czemu nikt nie pociągnął jej wątku?
10. Nevarro
Lord Sidious: Na mnie akurat Nevarro nie zrobiło większego wrażenia, to takie Mos Eisley, ale bez Tatooine, które z czasem wychodzi na ludzi. Lokalizacja raczej odtwórcza. Ponda: Zgadzam się tu z LS-em. Nudna mieścina na nudnej pustyni. Ciekawi są tylko mieszkańcy: Mandalorianie, imperialni i łowcy nagród.
Na koniec pytanie do Was, które planety Wam najbardziej podpasowały?
KOMENTARZE (20)
W ramach podsumowania dekady „Gwiezdnych Wojen” z Disneyem, przygotowaliśmy ranking 10 nowych najlepszych i najciekawszych postaci, wprowadzonych w naszym uniwersum. Oczywiście lista jest subiektywna i jest wynikiem naszych wewnętrznych kompromisów.
1. Tobias Beckett
Lord Sidious: Mentor Hana Solo to zupełnie nowa postać, doskonale zagrana i wykreowana przez Woody’ego Harrelsona. To łotr w stylu Solo, ale jednocześnie mimo wielu podobieństw udało się uzyskać unikalność tej postaci, nadać jej życia, humoru i naznaczyć tragedią. Rusis: Bardzo mi się podobało to, że Tobias był postacią niejednoznaczną. Idealnie pasował do młodości Hana Solo, pozwalając uzyskać postać od której Han mógł się uczyć i od której mógł się odróżnić. Mossar: Bardzo fajna i dobrze zagrana postać. Uwielbiam „Solo”, a Tobias jest jedną z ciekawszych postaci tego filmu. Szkoda, że jego postać dostała tak słaby komiks.
2. Dryden Vos
Lord Sidious: W wersji Paula Bettany’ego to właściwie dość późny dodatek do filmu. Jednocześnie niesamowicie zaskoczył, świetnie zagrany i napisany. Przerysowany, ale nie w sposób karykaturalny. Bardzo chętnie zobaczyłbym jego i Becketta jeszcze raz na ekranie w prequelu „Hana Solo”. Ponda: Na myśl o Drydenie Vosie przychodzą mi do głowy filmowi mafiosi z międzywojnia. Postać Paula Bettany’ego świetnie sprawdziła się jako główny antagonista filmu i chętnie ponownie zobaczyłbym aktora w tej roli – może znajdzie się dla niego miejsce w „Andorze”?
3. Qi’ra
Lord Sidious: I obiektem westchnień Hana Solo została sama Khaleesi. Dobrze obsadzona Emilia Clarke, a rola też ciekawie napisana. Stworzyli mocno stąpającą po Ziemi, zdecydowaną, czasem wręcz niebezpieczną kobietę, która jest piękną przeciwwagą dla niepoprawnego marzyciela i optymisty jakim jest Han Solo. Rusis: Świetnie rozpisana postać, która doświadczona życiem potrafiła dążyć do własnych celów. Qi’ra bardzo dużo zyskiwała również dzięki temu co LS powyżej napisał, byciu swoistą przeciwwagą dla Hana Solo. Obie postacie dzięki temu się lepiej oglądało.
4. Orson Krennic
Mossar: Dla mnie jeden z najjaśniejszych punktów „Łotra 1”. Świetnie zagrany przez Mendelsohna i fabularnie będący idealną kontrą dla statecznego i zrównoważonego Tarkina. Lord Sidious: Też bardzo lubię dyrektora Krennica, ale właśnie za to, że wykreował maniaka technologicznego, mającego świra na punkcie swojej broni. Te komentarze o tym jak pięknie niszczona jest Jedha doskonale ukazują tę postać. A przy tym nie jest to wariat, to bardzo kompetentny imperialny, próbujący piąć się po szczeblach drabiny. Dobrze obrazuje to biurokratyczny charakter Imperium. Rusis: Jak zobaczyłem pierwszy raz Krennica to pomyślałem o Tarkinie i bardzo mi pasowało, podobnie jak Mossarowi, że okazał się swoistą kontrą do niego. Jest to jak dla mnie chyba najlepiej wykreowany nowy czarny charakter ze wszystkich filmów od Disneya.
5. Din Djarin
Lord Sidious: Din to przede wszystkim nowokanoniczne wyobrażenie o starokanonicznym Bobie Fetcie. Bezwzględny łowca nagród, przyszły Mandalor (przynajmniej tak to wygląda), a jednocześnie bohater pełen odcieni szarości, czyli taki, których się lubi.
6. Poe Dameron
Lord Sidious: Narwany, zbyt pewny siebie, wręcz kłótliwy i problemowy, a przy tym mający w sobie jakąś magię Oscara Isaaca. W IX Epizodzie przechodzi fajną przemianę, gdzie tak naprawdę zaczyna rozumieć, że siła jego przywództwa nie polega na tym, co zrobi, a w tym co zrobią razem z przyjaciółmi. No i ma świetne interakcje z Finnem czy Rey, nie mówiąc już o niezdrowym zainteresowaniu BB-8. Rusis: Postać niezwykle energetyczna, narwana, posiadająca poczucie humoru ale i olbrzymie serce dla przyjaciół. Jak dla mnie najlepiej rozpisany nowy pozytywny bohater z filmów Disneya.
7. Kylo Ren/Ben Solo
Lord Sidious: O ile Kylo Ren jest postacią nietypową, zwracającą na siebie uwagę, o tyle… te kilka minut z Benem Solo to zdecydowanie najlepszy występ w całej nowej trylogii. Adam Driver w tej roli jest fenomenalny, świetnie imituje tam gdzie trzeba Harrisona Forda. Dopiero w roli Bena zrozumiałem jak trafną decyzją było obsadzenie go w tej roli. Mossar: Adam Driver i jego Kylo Ren to mój ulubiony element całej trylogii sequeli. Wiem, że wielu fanów było oburzonych już na etapie pierwszego filmu, z powodu jego płaczliwej natury i niezrównoważenia. Dla mnie to właśnie powodowało, że był ciekawszym rozwiązaniem niż klasyczny Sithowy villain rodem z „The Old Republic”. Rusis: Kolejna postać niedwuznaczna, rozdarta wewnętrznie i miotająca się w wielu miejscach. Bardzo dużo dobrego zrobił tu Adam Driver, który świetnie był w stanie to wszystko zagrać.
8. BB-8
Lord Sidious: Pierwszy z nabytków gadżetowych w Disney Star Wars. Tam gdzie jest to kukiełka, czyli przede wszystkim w VII i IX Epizodzie, udało się stworzyć miłego, droida z charakterem, ale świadomego swoich ograniczeń. Te sceny, gdy BB-8 chowa się przed rathtarem i trzęsie ze strachu są świetne. Co tu dużo mówić, w niejednym filmie żywi aktorzy wypadli gorzej. Rusis: Uwielbiam to, że dzięki BB-8 można było do filmu wprowadzić sporo niewymuszonego humoru. Wiadomym było, że nowe Gwiezdne Wojny muszą mieć swoje droidy, ale bałem się czy to wyjdzie dobrze. Może to co powiem nie będzie zbyt popularne, ale jak dla mnie BB-8 wypadł nawet lepiej niż R2-D2, on był swoistym połączeniem najlepszych cech R2-D2 i C-3PO.
9. Babu Frik
Lord Sidious: Babu Frik to istny fenomen. O bohaterze niewiele wiadomo, mało go w filmie, a jednocześnie potrafił stać się ulubieńcem fanów. Jego pojawienie się na Exagol zawsze bardzo mnie raduje, widząc, że uniknął losu Kijimi.
10. Grogu
Lord Sidious: To bohater, który zdobył internet, który stał się ikoną, memem, rozbudził zainteresowanie, nawet wśród osób ledwo kojarzących „The Mandalorian”. Brzdąc niby sam w sobie mało ciekawy, ale jednocześnie potrafił zaistnieć jako bohater. Rusis: A mnie Grogu nie kupił. Może dlatego, że miałem w pewnym momencie poczucie, że gdy otworzę lodówkę to on z niej wyskoczy. Byłem nim po prostu w pewnym momencie zmęczony. Mossar: Mnie kupił w pełni. Ale muszę przyznać, że jak go zobaczyłem ostatnim razem przy okazji innego serialu niż „The Mandalorian” to zacząłem sądzić, że Grogu może się stać elementem blokującym dalszy rozwój tego serialu. Na podobnej zasadzie jak Ahsoka w produkcjach Filoniego, ale na dużo większą skalę.
I jak zwykle w podsumowaniach pytanie do Was. Który nowi bohaterowie Wam najbardziej podpasowali?
KOMENTARZE (24)
Steam Deck, czyli hybryda peceta i przenośnej konsoli ma premierę dziś o 19. Valve obiecywało pełen dostęp do biblioteki Steama i chociaż na chwilę obecną niespełna tysiąc gier zostało zbadanych przez korporację, szacuje się że ok. 80% tytułów powinno być co najmniej grywalnych. Z tej okazji postanowiliśmy sprawdzić jak gry spod znaku „Gwiezdnych wojen” mogą sobie radzić na Decku. Nie mamy Decka i nie możemy stwierdzić jak gry działają w rzeczywistości, ale możemy wykorzystać dostępne publicznie narzędzia i oszacować ich kompatybilność. Czeka nas trochę tekstu i nowych informacji, więc zróbcie sobie kawę i rozsiądźcie się wygodnie lub zapiszcie sobie artykuł na później.
Wstęp: Deck i Proton
SteamOS, którego używa Deck, to zmodyfikowana wersja Arch Linuxa. Jest to zwykły system operacyjny dla komputerów osobistych, jak Windows. Można instalować w nim zewnętrzne programy, w tym inne sklepy i gry – choć obecnie tylko Steam i itch.io oferują oficjalne aplikacje – oraz podłączać wszelkie maści peryferia za pośrednictwem hubów USB i Bluetootha – od myszy i klawiatury po (teoretycznie) drukarki. Aby uruchomić programy napisane pod Windowsa, SteamOS wykorzystuje Protona. Proton nie opiera się na emulacji, a dużo wydajniejszej warstwie kompatybilności (zwanej Wine) tłumaczącej windowsowe polecenia na zrozumiałe przez Linuxa. Co ciekawe, często lepiej działa ze starymi programami niż nowe wersje Windowsa.
ProtonDB pozwala łatwo sprawdzić jak gry ze Steama radzą sobie na różnych dystrybucjach Linuxa (w przypadku Decka najbliższa konfiguracja to Manjaro Linux z GPU i CPU od AMD), wykorzystując informacje zgłaszane przez innych użytkowników. Ranking platynowy oznacza, że gra działa bez zarzutów (nie posiada błędów nieistniejących na Windowsie), a złoty że do optymalnego działania należy wprowadzić pewne zmiany ręcznie – czasem chodzi tylko o zmianę ustawień grafiki, ale czasem trzeba się bardziej wysilić, dlatego dobrze jest przeczytać ostatnie raporty użytkowników. Valve wprowadziło też własny system, dedykowany dla Decka: przeglądają wszystkie gry, dzieląc je na zweryfikowane, grywalne i niewspierane. Zweryfikowane gry powinny działać na Decku bez zarzutu, oferując odpowiednią jakość i komfort rozgrywki na małym ekranie. Tytuły grywalne są, jak sama nazwa wskazuje, grywalne, ale nie oferują optymalnego doświadczenia. Winne zazwyczaj są uciążliwe launchery, brak pełnego wsparcia dla kontrolera (Deck posiada również ekran dotykowy i gładziki) oraz mały, nieczytelny tekst. Pozycje niewspierane nie działają na Decku oraz (zazwyczaj) Linuxie. Większość niewspieranych tytułów to pozycje VR oraz bez wsparcia anti-cheata. Najpopularniejsze: Easy Anti-Cheat i BattlEye dają deweloperom możliwość łatwego włączenia kompatybilności z Protonem. Gry mogą zostać uznane za niewspierane jeśli można je uruchomić, ale zawierają błędy.
Uwagi: Jeśli nie podano inaczej, gra nie została zweryfikowana przez Valve. Nie możemy w tej chwili ocenić jak niezweryfikowane gry poradzą sobie ze specyficzną charakterystyką Decka, np. małym wyświetlaczem czy brakiem myszy i klawiatury. Opinie graczy pochodzą z ProtonDB. Część błędów mogła zostać rozwiązana w najnowszej wersji Protona, jednak obecnie nie ma danych na ten temat.
Steam: gry od EA
EA nie tworzy portów swoich gier na Linuxa, jednak gwiezdnowojenne pozycje dobrze działają z Protonem. W jednym ze zwiastunów Steam Decka moglibyśmy nawet zobaczyć „Upadły zakon”. Niestety Origin przy uruchamianiu przez Steama nie oferuje pełnego wsparcia dla kontrolerów.
Squadrons – na jakiś tydzień przed premierą Decka EA uruchomiło wsparcie anti-cheata dla Protona, dzięki czemu gra powinna działać bez problemów. Kilka dni później Valve oznaczyło ją jako grywalną ze względu na ostrzeżenie o niekompatybilnym systemie operacyjnym.
Jedi: Upadły zakon – tytuł jest grywalny, jedynym problemem jest Origin, który nie zawsze sam się wyłącza po zakończeniu gry. Jak mogliśmy zobaczyć na materiałach promocyjnych, gra działa bez zarzutu.
Battlefront 2 (DICE) – również grywalny, tu ponownie problemem jest Origin i jego brak wsparcia dla kontrolerów. Dodatkowo, dostęp do niektórych elementów w grze wymaga użycia ekranu dotykowego lub zmiany ustawień kontrolera. Anti-cheat działa z Protonem.
Battlefront (DICE) – niezweryfikowany, ale powinien sobie radzić podobnie jak sequel.
The Old Republic – kolejna grywalna pozycja. Jedyne problemy to launcher który nie wspiera kontrolera, konieczność ręcznego wywołania klawiatury ekranowej gdy jest potrzebna i złe ikonki przycisków kontrolera w grze (lub ikony myszy i klawiatury).
Steam: LEGO
Gry LEGO nie zawsze oferują linuxowe porty, ale praktycznie wszystkie radzą sobie bez żadnych problemów z Protonem.
Przebudzenie Mocy – większość osób nie zgłasza żadnych problemów.
The Clone Wars – it just works™.
The Complete Saga – zweryfikowana.
Steam: starsze tytuły
Starsze gry mają tendencję do niedziałania idealnie na nowszych komputerach, czy to na Windowsie, czy na Linuxie. Część z problemów wynika z braku wsparcia dla współczesnych rozdzielczości monitorów, co z kolei nie powinno być problemem na Decku z ekranem 720p – chyba że ktoś podłączy zewnętrzny monitor. Jeśli zaś chodzi o mody, używam ich sporo i nie natknąłem się jeszcze na żadne problemy. Jako że gier Star Wars jest bardzo dużo, poniżej przybliżę tylko wybrane z nich.
The Force Unleashed 2 – problemy z filmami wymagają nieoficjalnych łatek, zdarzają się też drobne problemy z teksturami efektami graficznymi. Część osób nie mogła uruchomić gry.
The Force Unleashed – do uruchomienie konieczna jest zmiana nazw laucherów i modyfikacja pliku konfiguracyjnego. W grze pojawiają się liczne problemy graficzne, ale nie blokują rozgrywki.
Knights of the Old Republic 2: The Sith Lords – chyba jedyna gra Star Wars, która otrzymała port na Linuxa. TSL Restored Content Mod działa.
Knights of the Old Republic – KotOR słynie ze swoich problemów z rozdzielczością i niskiej stabilności, na szczęście wszystkie rozwiązania i mody dla Windowsa działają również na Linuxie (z dokładnością do ścieżki katalogu gry).
Battlefront 2 (oryginalny) – grywalny, podobnie jak TOR nie wspiera w pełni kontrolera, wyświetla złe ikony i wymaga ręcznego wywołania klawiatury ekranowej. Multiplayer również działa.
Battlefront (oryginalny) – większość graczy nie zgłasza żadnych problemów.
Empire at War – na Linuxie działa raczej dobrze z okazjonalnymi drobnymi problemami (chwilowe ścięcia przy kompilacji cieni, wolne ładowanie).
Republic Commando – jak większość starszych tytułów ma drobne problemy z wyświetlaniem grafiki i rozdzielczością. Pomijając te problemy, gra działa.
Jedi Knight – Jedi Academy – najczęściej zgłaszanym problemem jest czułość kontrolera/myszy. Multiplayer działa prawidłowo. Aktualizacja: gra została oznaczona jako niewspierana.
Jedi Knight 2: Jedi Outcast – sporo osób zgłasza problemy z grafiką, ale większość można rozwiązać lub nie blokują rozgrywki.
Dark Forces – podobnie jak na Windowsie do uruchomienia gry potrzebny jest emulator DosBox. Mogą pojawić się drobne problemy.
Episode I Racer – w filmikach brakuje dźwięku, zapewne przez użycie własnościowych kodeków (Valve powoli pracuje nad rozwiązaniem tego problemu).
Galactic Battleground Saga – uruchomienie jej i doprowadzenie do stanu używalności może wymagać pewnej gimnastyki, np. pobrania nieoficjalnej wersji Protona i modów. Nie radzi sobie z rozdzielczością współczesnych monitorów, ale Deck ma wystarczająco mały ekran.
Gry spoza Steama
Jako że Deck ma możliwości peceta jest to temat na oddzielny artykuł (który mogę napisać, jeśli będzie duże zainteresowanie). Podam zatem tylko ogólne informacje. Protona (i Wine) można stosować do aplikacji poza Steamem i istnieją programy, które znaczącą to ułatwiają (jak Lutris). Ponieważ większość sklepów nie oferuje launcherów pomocne mogą okazać się projekty społeczności: Lutris do gier ze Steama, Goga, Humble Bundle, EGS, fizycznych nośników i innych, a wkrótce również Origina i Ubisoft Connect; Heroic Games Launcher do Epica, a wkrótce Goga; Minigalaxy do Goga. Oficjalne launchery na Windowsa można również uruchomić za pomocą Protona/Wine, tak jak robi to Steam np. dla Origina. Ponadto Humble i Gog oferują gry na Linuxa i Windowsa działające bez dodatkowych aplikacji, mimo że Gog twierdzi inaczej. Stosując przejściówki można również podłączyć do Decka napęd optyczny i o ile Valve nie zdecydowało się na uszczuplenie bazy sterowników powinien on działać jak w zwykłym komputerze. A przecież są jeszcze emulatory…
Podsumowanie
Jak widać zdecydowana większość gier z naszego uniwersum powinna działać na Decku – niektóre trochę lepiej, inne trochę gorzej. Spośród siedmiu sprawdzonych przez Valve gier pięć jest grywalnych, jedna zweryfikowana i jedna niewspierana, a wg ProtonDB z 36 gier na Steamie 27 ma co najmniej złotą kategorię. Jeśli jesteście ciekawi jak Deck poradziłby sobie z Waszą biblioteką Steama istnieje na to prostysposób. Macie jeszcze jakieś pytania dotyczące gier Star Wars na Decku? Dajcie nam znać pod tym newsem a chętnie na nie odpowiemy.
Artykuł zaktualizowano o 14:15 dodając informację o przyznaniu kategorii „niewspierana” grze „Jedi Knight: Jedi Academy” oraz doprecyzowano, że niewspierane gry mogą być uruchomione na Decku, ale będą zawierać błędy. KOMENTARZE (6)
„Hunters” doczekało się znanego z „The Old Republic” trybu Huttball, w którym dwie drużyny walczą o piłkę i próbują ją wrzucić do bramki przeciwników zabijając ich po drodze. Do zabawy dołączyły także dwie postaci z klasy wsparcia: młody geniusz-majsterkowicz z Kalamara imieniem Sprocket z droidem leczniczym i działkiem automatycznym oraz Rodianka Skora, specjalistka od chemii strzelająca w przyjaciół bactą, a we wrogów trucizną. Twórcy udostępnili również nowe elementy kosmetyczne, trzy mapy do huttballa oraz mapę „Wielkie Polowanie”, na której gracze będą musieli odeskortować harpun do mitycznego Goraxa. Tak, też nie wiem o co w tym chodzi.
„Hunters” jest dostępne we wczesnym dostępie w wybranych krajach, premiera już w tym roku. Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o tej grze może zainteresuje was zwiastun rozgrywki. A jeśli nie możecie się doczekać sprawdzenia swoich umiejętności w huttball wskakujcie do kolejki PvP w „The Old Republic” i liczcie na farta. A przy okazji możecie sprawdzić zmiany wprowadzone w najnowszym dodatku.
KOMENTARZE (2)
Dziś zadebiutował nowy dodatek do „The Old Republic" zatytułowany „Legacy of the Sith" (darmowy dla subskrybentów). Znajdą się w nim między innymi:
- Nowy flashpoint: Elom, gdzie będziemy zwiedzać zrujnowaną fortecę Sithów na tytułowej planecie. Budowla owa została usunięta z wszelkich zapisów i nagrań.
- Nowy Galaktyczny Sezon z nowymi nagrodami.
- Zwiększono poziom poziom postaci do 80.
- Nowe kombinacje klas i stylów walki. Więcej o nich tutaj.
- Nowy wygląd ekranu tworzenia postaci, a także karty postaci i jej ekwipunku.
- Z okazji dziesięciolecia gry pojawią się sprzedawcy, którzy będą mieli różne nowe przedmioty i dekoracje. Będą dostępni do stycznia przyszłego roku.
W cenie około 180 zł możecie kupić na stronie Steam albo oficjalnej stronie gry edycję kolekcjonerską dodatku, zawierającą 30 dni czasu gry i dostęp do wszystkich poprzednich rozszerzeń, 2400 cartel coins, nowy podwójny miecz świetlny (nosił go mistrz Malgusa, Darth Vindican), minipeta oraz nowy pojazd. Do zakupu zapraszamy w to miejsce na Steamie.
A na koniec udostępniony dzisiaj cinematic, zatytułowany Disorder".
Dokładnie 10 lat temu, już oficjalnie, ruszył „The Old Replublic”. 20 grudnia 2011 skończył się tak zwany early-access i gra ruszyła pełną parą.
BioWare czasem stara się angażować graczy w różne akcje. Jedną z nich był konkurs na najlepszy widok z gry. Został on rozstrzygnięty stosunkowo niedawno. Poniżej zwycięzcy i oczywiście te najlepsze widoki.
Hutta (autor screena: Meifanus)
Korriban (Tessthemess)
Makeb (Evabor)
Meksha (Critic)
Ord Mantell (Aeryn-solaris)
Ossus (Urthenom)
Tatooine (Âvaya)
Tython (Mietra)
Yavin 4 (Ohrora)
Zakuul (Rurokar)
Planet jest oczywiście więcej, zaś zwycięskie widoki staną się dekoracjami w grze.
Na koniec wspominków z okazji 10-lecia gry, zapraszamy do udziału w zupełnie nowym quizie, który jest dostępny tutaj. Sprawdzi jak dobrze pamiętacie grę, czekając na dodatek, który przesunięto na luty.
KOMENTARZE (3)
TOR inspirował także fanów, którzy tworzyli różne rzeczy nawiązując do gry. Jedną z nich jest fanfilm, choć w tym wypadku raczej ograniczający się głównie do walki na miecze. Nawiązuje on przede wszystkim do dodatków związanych z Zakuul (dokładniej „Knights of the Fallen Empire”, ukazuje pojedynek Arcanna i Thexana, których widzieliśmy zwiastunie „Sacrifice”. Autorem filmu jest Ryan Murphy, w rolach głównych wystąpił z bratem Seanem. Całość można obejrzeć poniżej.
Jeśli chodzi o książki związane z „The Old Republic” to pojawiło się kilka pozycji. Pierwsze jeszcze przed premierą gry.
Fatalny sojuszSeana Williamsa właściwie był przygodówką osadzoną w realiach Starej Republiki, luźno związany z resztą. Pomijając występ Satele Shan. Prace nad książką trwały jeszcze, gdy gra nie była gotowa, więc bardziej postawiono na luźne potraktowanie historii, niż łączenie jej z „The Old Republic”. Jednym z takich nawiązań jest, że każda z głównych ośmiu postaci jest poniekąd powiązana z którąś z klas.
Druga powieść także ukazała się przed premierą gry, ale jej rozwój był już bardziej związany nawet nie z grą, a promocją. Oszukani Paula S. Kempa koncentruje się na postaci Dartha Malgusa i jego Grabieży Coruscant. Dopiero potem akcja idzie dalej. Fakt, że nawiązuje poniekąd to sytuacji przedstawionych w zwiastunach, dodaje tej powieści kolorytu.
Trzecia powieść ukazała się na miesiąc przed premierą „The Old Republic”, ale tym razem pisał ją Drew Karpyshyn, który był mocno związany z projektem (i Bioware). Revan łączy historię znaną z Knights of the Old Republic z “The Old Republic”, wplatając to jeszcze odniesienia do sequela pierwszej części gry. Pojawiają się tu między innymi Lord Scourge.
Czwarta powieść, Zagłada ukazała się już po premierze gry. Do pióra wrócił Drew Karpyshyn, zaś jej głównym bohaterem jest znany z dodatków do gry Theron Shan.
W 2010 ukazała się jeszcze jedna powieść, tym razem już bez loga „The Old Republic”. To Czerwone żniwa Joe Schreibera, która jest osadzona w czasach „The Old Republic”.
Warto jeszcze wspomnieć o opowiadaniach. Te związane z grą ukazywały się zarówno w „Insiderze” jak i przede wszystkim na stronie oficjalnej „The Old Republic” (na blogu). Tu możecie przeczytać: Trzecią lekcję.
Warto wspomnieć też o pozycji niefabularniej, czyli The Old Republic Encylopedia, wydanej w formie ładnego albumu. Opisywała ona bardzo dużo szczegółów fabuły i świata podstawowej gry.
Trzeba przyznać, że muzyka w „The Old Republic” to ciekawa mieszanka znanych utworów, czasem wykorzystujących tematy Johna Williamsa z nowościami. I właśnie te oryginalne utwory można sobie przesłuchać na YouTubie. Na oficjalnym koncie „The Old Republic” znajduje się playlista, którą BioWare aktualizuje w miarę regularnie, praktycznie po każdej większej aktualizacji. Są tu jedynie oryginalne utwory z TORa. Wszystkie podpięte w jedną, dużą playlistę. Jakiś czas po premierze nowego dodatku playlista jest aktualizowana.
Warto dodać, że elementem edycji kolekcjonerskiej była płyta CD z muzyką z TORa. W jej skład wchodziły następujące utwory:
1. Clash of Destiny – Mark Griskey
2. Glory, The Galactic Republic - Gordy Haab & Wilbert Roget, II
3. Domination, The Sith Empire - Mark Griskey & Gordy Haab
4. Justice, The Jedi Knight – Lennie Moore, Mark Griskey, & Wilbert Roget, II
5. Bravado, The Smuggler - Mark Griskey & Gordy Haab
6. Deception, The Sith Warrior - Mark Griskey & Jessie Harlin
7. Scum, The Bounty Hunter - Mark Griskey & Gordy Haab
8. Hope, The Republic Trooper - Mark Griskey & Gordy Haab
9. Villainy, The Imperial Agent - Mark Griskey & Lennie Moore
10. Peace, The Jedi Consular - Mark Griskey, Lennie Moore& Wilbert Roget, II
11. Treachery, The Sith Inquisitor - Mark Griskey & Jessie Harlin
12. Shake That Wampa Down – Peter McConnell
13. See You On The Dark Side – Jared Emerson-Johnson
14. Smeeleeya Whao Tupee Upee - Peter McConnell
15. Run Kessel Run – Steve Kirk
16. One Chuba Too Many - Peter McConnell
17. Shapa Keesay (Shape-Shifter) - Peter McConnell KOMENTARZE (2)
Premiera „The Old Republic” była wsparta w innych mediach, także komiksach. Owszem w tej erze znajdują się zarówno serie „Opowieści Jedi” jak i „Rycerze Starej Republiki” (więcej o tej serii było przy okazji Tygodnia KotORa), ale powstało kilka dedykowanych komiksów, o których warto wspomnieć.
Warto dodać, że początkowo komiksy te były webkomiksami. W sieci pojawiało się co jakiś czas kilka stron, które powoli pchały fabułę do przodu. Dopiero później postanowiono wydać je w papierowej formie, poddając je pewnym przeróbkom. Ostatecznie uzbierało się z tego trzy albumy wydane przez Dark Horse. Trzecia historia była już prawdziwym komiksem z krwi i kości, od razu debiutującym na papierze.
Pierwszy komiks Threat of Peace napisał Robert Chestney, zaś narysował Alex Sanchez. Opowiada głównie o negocjacjach pokojowych zawieranych na Alderaanie. Przewija się tu kilka postaci, które później spotyka gracz w TORze jak Satele Shan, Darth Baras czy mistrz Orgus Din albo Harron Tavus. Ciekawostka, komiks ten znalazł się dopiero w drugim albumie zbiorczym.
Drugi komiks, wydany później jako pierwszy album, to Blood of the Empire. Scenarzystą jest Alexander Freed, rysunki zaś są dziełem Davida Rossa. Ukazuje nam kulisy Imperium Sithów widziane oczyma stawiającego pierwsze kroki, przyszłego Dartha Thanatona.
Ostatni komiks to Zaginione słońca, jedyny wydany także w Polsce. Scenarzystą jest: Alexander Freed, za rysunki odpowiadają: Dave Ross i George Freeman. Tym razem głównym protagonistą jest Theron Shan.
Wszystkie te komiksy dość dobrze wprowadzają nas w świat gry i rozbudowują go, zaś powrót do nich, po zaznajomieniu się z tym, co oferuje „The Old Republic” z pewnością będzie okazją do wyłapania wielu smaczków.
KOMENTARZE (6)
Jednym z ciekawszych zabiegów promujących „The Old Republic” była seria filmików ukazujących historię galaktyki. Tak zwane „Star Wars Old Republic Timelines” były zapiskami mistrza Jedi Gnost-Durala, który uzupełniał archiwa galaktyki. Gnost Dural ostatecznie pojawił się w grze. Jego głos w filmikach podkłada Lance Henricksen. Dzienniki można obejrzeć poniżej.
W tym filmiku jest ich 12. Są podzielone na Układ z Coruscant, Złamanie blokady Mandaloriańskiej, Powrót Maldalorian, Zmiany strategii Imperium, Bitwę o Bothawui, Nawałnicę Imperium Sithów, Pokój dla Republiki, Wojnę domową Jedi, Wojny Mandaloriańskie, Wojna Exara Kuna, Odrodzenie Imperium Sithów i Wielką Wojnę Nadprzestrzenną.
KOMENTARZE (9)
Większość gadżetów związanych z „The Old Republic” miała charakter promocyjny, bądź limitowany. Są pewne wyjątki i chyba największym z nich są zestawy LEGO. Owszem tu także znalazły się limitowane zestawy, jak choćby ten z Revanem, ale były też Battle pack, ale też myśliwiec Jedi, Fury i krążownik Jedi klasy Defender.
Darth Malgus został wydany dwukrotnie przez Sideshow Collectibles, w 2013 i 2012. Ten starszy, był też większy i miał ponad 2 metry wysokości.
Gentle Giants z kolei wydało popiersie i statuetkę Shae Vizli.
eFX Collectibles z kolei wydała miecz mistrza Orgusa Din. Był on wyprodukowany specjalnie dla pracowników BioWare, ale część z nich postanowiła puścić gadżet w obieg, choćby na eBayu.
Z bardziej przydatnych gadżetów, przygotowano cały osprzęt do komputera z logami TORa firmy Razer.
A nawet torba na laptopa:
Było jeszcze trochę koszulek, ale je już pominiemy.
KOMENTARZE (4)