TWÓJ KOKPIT
0

Mark Hamill :: Newsy

NEWSY (409) TEKSTY (6)

<< POPRZEDNIA     NASTĘPNA >>

Willard Mitt Romney vs Barack Hussein Obama II

2012-11-06 17:21:08

Już dziś odbywają się wybory prezydenckie w USA. Właściwie niewiele nas to by obchodziło, gdyby nie to, że duża część Starwarsówka mieszka w Stanach i mocno się przejmuje tymi wyborami. Przez to w kampanii zdarzyło się kilka incydentów o których warto wspomnieć.

Kto wygra? Czy będzie to marna podróbka Landa, koleś, który całą wiedzę militarną czerpie z „Ataku klonów”, człowiek tak pokojowo nastawiony, że dostał nagrodę Nobla za to, że nim na dobre dorwał się do atomowej walizeczki nie wywołał jeszcze żadnej wojny ani nie rozpoczął Armagedonu? Czy może raczej podstarzały Han Solo, żywcem wyjęty z karbonitu, wielki przyjaciel zwierząt, który woził swojego psa na dachu samochodu, gdyż myślał, że ma tam wieżyczkę strzelnicą? Na początek facjaty obu panów, w wersji takiej jakiej widzą ich fani Star Wars.



System amerykański jest tak skonstruowany, że choć nie wiemy, kto na kogo głosował, to można się dowiedzieć (oczywiście po jakimś czasie), kto wsparł finansowo danego kandydata. System finansowania partii i kandydatów jest bardziej przejrzysty, więc zarówno partie jak i kandydaci organizują składki na swoją kampanię. Wszystko jest zapisane a potem rozliczone. Dodatkowo organizowane są składki celowe, które nie dotyczą bezpośrednio spraw wyborczych (np. na rzecz demokratyzacji itp.). Takie składki również są podliczane i publikowane. Na razie oczywiście nie mamy jeszcze informacji o tym, jak wygląda obecna kampania prezydencka, ale mamy już komplet informacji sprzed 4 lat i to na nich głównie będziemy się opierać.

George Lucas należy do ludzi którzy raczej nie zajmują się polityką. Przez całe życie ten wielki filantrop na dotacje polityczne przeznaczył w sumie 69900 USD, z tego aż 33100 dostał w ostatnich wyborach komitet Baracka Obamy, którego Lucas zna osobiście. Część z pozostałych pieniędzy niekoniecznie wspierała kandydatów Demokratów, a raczej akcje polityczne. Obamę aktywnie wspiera, nie tylko finansowo, partnerka życiowa Lucasa Mellody Hobson.

Steven Spielberg, pomocnik reżysera w ROTS, zazwyczaj popiera Demokratów i jest znany ze swojej hojności. Na różne kampanie polityczne wydał już ponad milion dolarów, z tego tylko 1000 USD trafiło na konta Republikanów. W obecnych wyborach wsparł Obamę kwotą 35000 USD w 2011 (kwota rozliczona). W kampanii w 2008 wydał na Obamę 30800 USD. Dodatkowo Demokratów i Baracka Obamę wspierała też żona Stevena Kate Capshaw (znana z roli Willie Scott w filmie „Indiana Jones i Świątynia Zagłady”).

Demokratów popiera finansowo też przyjaciel Spielberga i Lucasa – Francis Ford Coppola, acz on nie przeznaczył ani centa by wesprzeć Obamę. Za to Baracka wsparła jego córka Sofia Coppola (dworka Saché w TPM), kwotą 500 USD. Przeznaczyła też 2750 USD na inne cele polityczne.

Lawrence Kasdan (scenarzysta TESB i ROTJ) również finansowo woli wspierać Demokratów, acz nie tak hojnie jak Spielberg. W poprzedniej kampanii wsparł urzędującego obecnie prezydenta kwotą 4800 USD.

Jimmy Smits jest dość mocno zaangażowany w obóz Demokratów, czasem można go nawet zobaczyć na konwencjach politycznych. Działa, ale pieniędzy nie daje zbyt dużo, w sumie 9400 USD (z tego po 2300 dostali Barack Obama i Hilary Clinton jak jeszcze rywalizowali ze sobą).

Harrison Ford to ciekawy przypadek, gdyż można by go trochę określić mianem swing state. Wychowany w demokratycznym duchu, żartował sobie nawet, że jego religia to Demokraci, przyjaźnił się z Billem Clintonem, ale jednocześnie w ostatnich wyborach finansowo wsparł obu kandydatów – Baracka Obamę i Johna McCaina.

Carrie Fisher choć wpierała Demokratów, zazwyczaj wolała wydawać na inne rzeczy. Dlatego wspomagała polityków niewielkimi sumkami i raczej rzadko. Uzbierało się tego 13750 USD. Barackowi pieniędzy nie powierzyła.

John Williams wspierał finansowo Demokratów (w sumie na kwotę 8500 USD), z tego aż 6000 poszło na konta Johna Kerry’ego w różnych kampaniach. Williams dał też 2000 USD na inne cele.

John Ratzenberger (major Derlin z TESB), należy do niewielkiego grona w Starwarsówku, które raczej popiera Republikanów. Zdarzyły mu się Demokratyczne „wpadki”, ale to już zamierzchła historia. Wsparł Johna McCaina kwotą 3000 USD. W sumie na polityków dał 9525 USD.

James Earl Jones również raz w życiu wsparł Demokratów sumą 599 USD, ale było to w 1993.


Sam Obama zaczął swoją kampanię w 2010, kiedy na wiecu w Ohio (jeden z tak zwanych swing states, czyli stanów w których wygrywają i Republikanie i Demokraci), przestrzegał swoich zwolenników przed kontratakującym Imperium, czyli Republikanami.

Kampania amerykańska składa się z dwóch części, wyłaniania głównych kandydatów w obu obozach. Tym razem Demokraci mieli łatwiej, bo Barack Obama był ich naturalnym kandydatem. Za to poważne przymiarki w obozie Republikanów zaczęły się jeszcze na samym początku 2011. Michael Huckabee, były gubernator Arkansas i były kandydat na republikańskiego kandydata na prezydenta (przegrał z Johnem McCainem), próbował wysondować swoje szanse. No i uznał, że musi jakoś pojawić się w mediach. Akurat Natalie Portman spodziewała się dziecka, więc zaatakował gwiazdę (znaną z popierania Demokratów), że promuje nieodpowiedzialny model rodziny. Dla przypomnienia, Portman wówczas była jeszcze samotną przyszłą matką, choć ślub i tak był w planach. Mike Huckabee swoim wybrykiem zdołał się przebić do różnych mediów, w tym do programu Stephena Colberta, który nabijał się z polityka, twierdząc, że skoro jest przeciw matce Luke’a Skywalkera, to z pewnością współdziała z Imperium. Koniec końców, Huckabee nawet nie liczył się w republikańskim peletonie.

Skoro przy Natalie Portman jesteśmy, to ona nie wspierała wcześniej finansowo Demokratów, ale im sprzyjała. Uczestniczyła też w ruchu „Kobiety dla Obamy”. Na spotkaniu w Las Vegas podkreślała, że mimo iż sama jest szczęśliwą matką, pochwala konsekwentną politykę pro-choice, propagowaną przez prezydenta. Wymieniała także jego rozliczne zasługi i osiągnięcia. No i pozowała z plakietką wspierającą Obamę.

Wróćmy jednak jeszcze do początków kampanii. Inny republikański kandydat, Rick Santorum wpadł na genialny pomysł walki z trawiącą Amerykę epidemią pornografii, która jego zdaniem przyczynia się do mizoginii oraz przemocy wobec kobiet, a także wzrostu prostytucji i handlu żywym towarem. Przemysł pornograficzny postanowił nieoczekiwanie poprzeć tego kandydata, po to by w prawdziwych wyborach mógł przegrać z Barackiem Obamą. Nakręcono nawet reklamówkę, w której gwiazdy filmów dla dorosłych „popierają” w żartobliwy sposób Santoruma. Jedną z gwiazd była Allie Haze, czyli księżniczka Leia w „Star Wars XXX: A Porn Parody”. Krótko potem ośmieszony Santorum wycofał się z wyborów, główną przyczyną były fundusze i małe szanse na zwycięstwo. Sam filmik można obejrzeć tutaj:



Niektórzy jak George Lucas, przyjaźnią się prywatnie z Obamą. Inni bardzo bali się wygranej Republikanów. Jednym z takich gagatków, jest Mark Hamill. Ten nawet przy okazji Comic Conu mówił o polityce. Wyznał, że jeśli nie głosuje się na Baracka Obamę jest się szalonym. Dodał też, że może i Romney jest miłym facetem, ale nie jest... człowiekiem. Jest czymś co tylko imituje ludzkie zachowanie. Potem jeszcze parę razy wypowiadał się na temat Romneya, którego po pierwszej debacie (wygranej przez Romneya) opisał jako wrednego sprzedawcę, któremu nie można ufać w ani jedno słowo. Natomiast później w innym wywiadzie porównał Obamę do Obi-Wana Kenobiego, twierdząc, że obecny prezydent jest bardzo mądry. Może nie tak jak Obi-Wan, ale jest kimś między Kenobim, a Yodą. Na pewno nie jest Lukiem Skywalkerem, żartował Hamill, nie ta liga. Hamill należy do grona osób głośno popierających Demokratów, acz niekoniecznie ich wpierających finansowo.

Inny mocno zaangażowany zwolennik Demokratów to Samuel L. Jackson. Ten przyznawał się zarówno do tego, że jest rasistą i głosował na Obamę, bo ten jest czarny. Potem wściekał się na Boga, że huragan Isaac nie zmiótł Republikanów. Akurat gdy huragan atakował w tym roku Florydę, w Tampie odbywała się konwencja Republikanów. Isaac zakręcił i zaatakował Luizjanę, co wg Jacksona było bardzo niesprawiedliwe. Finansowo wsparł w poprzednich wyborach Baraka Obamę sumą 2300 USD. W życiu wydał na polityków jeszcze 1000 USD, ale czuje się mocno zaangażowany w sprawę. Ostatnio ząś Jackson wystąpił w reklamówce, która ma zachęcać do głosowania na Obamę. Uwaga, Sam wypowiada się tam po swojemu, czyli miejscami jest to język dość niecenzuralny.


KOMENTARZE (10)

Mark Hamill wypowiada się o przyszłości Gwiezdnych Wojen

2012-11-02 01:14:58 Entertainment Weekly

Nie milkną echa głośnej transakcji sprzedaży praw do marki "Star Wars" Disneyowi. Wczoraj na łamach Entertainment Weekly pojawiła się krótka wypowiedź odtwórcy roli Luke'a Skywalkera, czyli Marka Hamilla.

ENTERTAINMENT WEEKLY: Co możesz nam powiedzieć na temat ostatnich wiadomości?

MARK HAMILL: Jejku, to był dla mnie spory szok. Nie miałem pojęcia, że George zamierza sprzedać prawa Disneyowi póki, podobnie jak chyba wszyscy inni, sam nie przeczytałem o tym w sieci. Latem George powiedział nam o chęci ruszenia z produkcją części VII, VIII i IX, a także o tym że to Kathleen Kennedy (nowa prezes Lucasfilmu) miała się tym zająć. Teraz wydaje się być w naprawdę dobrym humorze, jest naprawdę szczęśliwy. I to jest fajne, bo wiem, że kiedy kręciliśmy filmy, zdecydowanie nie należał do najweselszych osób na planie. (śmiech) Zawsze było mi go żal, bo był osobą bardzo dbającą o szczegóły, a jestem pewien, że wyobrażając sobie to w głowie przez tyle lat, po zobaczeniu końcowego rezultatu po prostu zwiesił głowę i jęknął. Harrison, Carrie i ja zawsze staraliśmy się go pocieszać i leczyć żartami z jego smutku i niechęci. Wczoraj nie udało mi się odebrać jego telefonu, ale rozmawiałem z nim może trzy tygodnie temu. Do czasu, aż nie zostanią ujawnione szersze informacje, ciężko mi skomentować sprawę inaczej, niż tylko pogratulować George'owi.

EW: Zatem spotkałeś się z George'em minionego lata i powiedział ci o planach na kolejną trylogię?

MH: Tak, w sierpniu. Zaprosił wtedy Carrie i mnie na lunch. Myślałem, że będzie chciał z nami porozmawiać o swoim przejściu na emeryturę, edycjach 3D, albo o serialu telewizyjnym Star Wars, o którym tyle się ostatnio mówiło. Między nami, nie sądzę byśmy mieli wziąć w nim jakikolwiek udział, bowiem jego akcja osadzona byłaby w czasach pomiędzy prequelami a klasyczną trylogią. Luke, o ile by w nim występował, byłby tylko dzieciakiem lub nastolatkiem, zatem wybrany zostałby aktor o odpowiednio młodym wieku. Zatem, kiedy George powiedział "Zamierzamy nakręcić Epizody VII, VIII i IX", byłem zniesmaczony. "Co? Odbiło ci?!" (śmiech) Każdy kij ma dwa końce. W pewnym sensie był początek, był środek i było zakończenie, w którym wszyscy żyliśmy długo i szczęśliwie, i tak być powinno. I to bardzo fajnie, że ludzie mają dobre wspomnienia z tym związane, o ile faktycznie są dobre. Z drugiej jednak strony, pojawia się drapieżne pragnienie ze strony fanatyków, którzy chcą mieć więcej, więcej i jeszcze więcej materiału. Mamy dwie strony medalu: ludzi niespecjalnie interesujących się tym co się stanie, albo tych właśnie prawdziwych pasjonatów. Zgaduję, że to właśnie określa, czym są kultowe filmy. Zobaczymy. Jestem bardzo ciekawy co stanie się dalej, ale głównym wydarzeniem była wczorajsza sprzedaż praw Disneyowi - i co do tego mam mieszane uczucia. Jednak nie da się ukryć, że nie zrobili nic złego Marvelowi, Muppetom, czy Pixarowi. Jest to jedna z tych wielkich decyzji, które początkowo mogą wydawać się niezwykłe, ale nabierają więcej sensu, jeśli lepiej im się przyjrzeć.

EW: Czy podczas wspomnianego obiadu George wyjawił ci jakieś konkrety w którym kierunku pójdzie akcja trzech kolejnych filmów, albo czy dostaniesz w nich swoją rolę?

MH: Nie, mówił nam tylko o scenarzystach i o tym, że to nie on będzie reżyserem. Zgaduję, że po prostu chciał, abyśmy dowiedzieli się jako pierwsi. Powiedział: "Nie możecie nikomu o tym mówić!" (śmiech) Nawet teraz jestem lekko zdenerwowany rozmawiając o tym. Nie wiem dlaczego!
KOMENTARZE (20)

Długie i powolne kształtowanie się Epizodów VII, VIII i IX

2012-10-30 22:40:37



Informacja o nowej trylogii i sprzedaży Lucasfilmu do Disneya (więcej) zaskoczyła wielu z nas. Oficjalna (i jej część blogowa) jednak przygotowała się na tą okazję. Jonathan W. Rinzler nawet postanowił opisać jak przez lata wyglądała sprawa trzeciej trylogii.

Od dawna spekulowana trzecia trylogia „Gwiezdnych Wojen” była pytaniem, które dręczyło fanów od dekad, a nawet kilku numerologów pracowało nad tą tajemnicą. Ciągle zmieniające się uczucia George’a Lucasa do przyszłych trylogii „Gwiezdnych Wojen” sprawiały, że cała ta sprawa ciągle była pod znakiem zapytania. Pamiętając wszystkie problemy z powstawaniem „Gwiezdnych wojen” w 1977, nic dziwnego, że pomysły Lucasa zmieniały się jak w kalejdoskopie. Kiedy podejmuje się tak wielkie wyzwanie i stara się je skończyć, zrozumiałe jest, że wizje przyszłości są zazwyczaj mgliste. Ale dziś, 30 października 2012, Epizody VII, VIII i IX zostały ogłoszone, więc niebawem będą prawdziwe i namacalne, ale pamiętajmy, że one istniały gdzieś w pajęczynie niedomówień prawie 40 lat! 29 grudnia 1975, podczas rozmowy z Alanem Deanem Fosterem o adaptacji powieściowej „Gwiezdnych wojen” Lucas wspomniał o trylogii prequeli, tak samo jak o tym ,co potem stało się Epizodem V i VI: Chcę by Luke pocałował księżniczkę w drugiej książce. W trzeciej książce, chcę historie która będzie jak opera mydlana rodziny Skywalkerów, która skończy się zniszczeniem Imperium. Potem pewnego dnia wróciłbym do opowieści o Kenobim jako młodym mężczyźnie, opowieści o Jedi i o tym jak Imperator przejął władzę i przemienił Republikę w Imperium, jak oszukał Jedi i ich zabił. Cała bitwa w której ojciec Luke’a ginie. To raczej niemożliwe do zrobienia, ale wspaniale jest o tym marzyć.

W porozumieniu z Twentieth Century-Fox podczas kręcenia „Gwiezdnych wojen”, Lucas zabezpieczył swoje prawda do sequeli, choć nie zostały one określone w tamtym czasie. Podczas pierwszej fazy podstawowych zdjęć na lokacji w Tunezji w marcu 1976, Lucas rozpoczął długą tradycję rozmawiania ze swoimi współpracownikami, dzielenia się pomysłami o kolejnych epizodach i trylogiach, z czego Walt Disney zrobi coś z tych projektów.

Wiecie, kiedy pierwszy raz o tym usłyszałem, były to cztery trylogie, wspominał Mark Hamill w 2004 gdy opowiadał o konwersacji z 1976. Dwanaście filmów! Tam na pustyni, pomiędzy zdjęciami... było dużo wolnego czasu. A George opowiadał przez cały ten czas.... „Jakby podobało ci się być w Epizodzie IX?”, „A kiedy to będzie?”, „2011.”... Powiedziałem: „Cóż, co chcesz bym zrobił?”. Powiedział „Pojawisz się na chwilę. Będziesz trochę jak Obi-Wan przekazujący miecz świetlny następnej nowej nadziei.”

W 1978 magazyn Time doniósł, że Star Wars Corporation (firma, którą Lucas wcześniej stworzył na potrzeby produkcji Gwiezdnych Wojen) wyprodukuje „Gwiezdne Wojny II [Empire]”, a potem 10 kolejnych planowanych sequeli. W tamtym czasie Lucas wspominał o 12 filmach, a nawet stworzył krótki plan, jakby miało to wyglądać.







Według tego planu oryginalna trylogia miałaby być Epizodami VI, VII i VIII, trylogia Wojen Klonów działaby się w Epizodach II, III i IV, a Epizod I byłby preludium. Epizody IX do XI pozostały nieokreślone, a Epizod XII miał być zakończeniem.

W 1979 Lucas w jednym z wywiadów udzielonych na planie Imperium stwierdził: Pierwszy scenariusz bazował na jednej z sześciu oryginalnych historii, które napisałem na potrzeby dwóch trylogii. Po sukcesie „Gwiezdnych wojen” dodałem jeszcze jedną trylogię. Więc teraz mam dziewięć historii. Dwie oryginalne trylogie złożą się na sześć filmów, z których pierwszy będzie numerem czwartym. Podczas postprodukcji na początku 1980, Lucas zwykł ucinać sobie pogawędki od czasu do czasu z kierownikiem ILM Jimem Bloodem i opowiadać mu o większej historii. Pierwsza trylogia jest o młodym Benie Kenobim i wczesnym życiu ojca Luke’a, kiedy Luke był małym chłopcem, twierdził Lucas. Ta trylogia dzieje się jakieś 20 lat przed drugą trylogią, w której skład wchodzą „Gwiezdne wojny” i „Imperium”. Będzie koło roku lub dwóch lat przerwy między opowieściami w każdej z tych trylogii i 20 lat między trylogiami. Cała saga obejmie okres 55 lat. Będą trzy trylogie w dziewięciu filmach. Po dwie godziny każdy, to da razem osiemnaście godzin filmu!

Choć „Imperium” w oryginale było częścią planu 12 filmów, w czasie kiedy zostało wypuszczone, liczba ta spadała do dziewięciu. Opowieści prequeli istnieją – skąd wziął się Darth Vader, cała opowieść o Darthie i Benie Kenobim – i dzieje się to zanim Luke się urodził, tłumaczył wówczas Lucas. Z drugiej strony mamy to co się dzieje z Lukiem później, to będzie bardziej nieziemskie. Mam mały notesik pełen notatek. Jestem ambitny, mógłbym to kontynuować, by dowiedzieć co się stało z Lukiem.

Lucas wspomniał mi o tych notatkach – a raczej jednej wielkiej książeczce – kilka lat temu. Zapytałem go, czy mógłbym to zobaczyć, ale odmówił. Moje przeczucia podpowiadały mi, że ta wielka książka lub notatniki są prywatne, choć Lucas czasem podsyłał mi przez swoich asystentów kilka ręcznie zapisanych notatek z okresu 1976-1983, by pomogły mi w pisaniu książek o robieniu filmów. Ale dwa lata później, podczas kręcenia „Jedi” z wielu powodów Lucas się wypalił, był zmęczony całym przedsięwzięciem. Robię to ponieważ to zacząłem i teraz tu to skończę, dodawał. Następna trylogia będzie to wizja kogoś innego.

Z informacji na dziś, Lucas dał swojej nowej współprezes Kathleen Kennedy kilka pomysłów i zamierza naprawdę pójść na prawie emeryturę. Teraz, w relatywnie krótkim czasie, zwłaszcza w porównaniu z dekadami spekulacji, fani poznają sekrety Epizodów VII, VIII i IX. „Gwiezdne Wojny” powróciły!


KOMENTARZE (15)

TCW #93 w USA - UPDATE

2012-10-26 10:49:50 Różne

Dzisiaj wieczorem czasu kanadyjskiego na Teletoonie i jutro rano w Ameryce na Cartoon Network zostanie wyemitowany kolejny odcinek serialu "The Clone Wars", zatytułowany "Tipping Points". Poniżej można przeczytać opis i zobaczyć klipy z odcinka.

Gdy Onderon zostaje uwikłany w inwazję na pełną skalę, rebelianci zadają krytyczny cios sprzymierzonemu z Separatystami królowi. Niestety, za takie zwycięstwa trzeba zapłacić wysoką cenę.





Jak donosiliśmy już jakiś czas temu, odcinkiem szóstym powinien być "An Old Friend", który miał rozpocząć akt o Amidali, jej dawnym kochanku Clovisie i Klanie Bankowym; taka informacja wciąż znajduje się w większości programów telewizyjnych i ostatnim Insiderze. Jednakże Pablo Hidalgo sprostował te wiadomości: kolejnym epizodem będzie "The Gathering". Odcinek ten wchodzi w skład serii "Young Jedi", wyemitowanej na specjalnym pokazie podczas Celebration. Następne epizody z tego aktu to: "A Test of Strenght", "Bound for Rescue" oraz "A Necessary Bond". Jeśli chodzi o inne plotki z Insidera, warto na pewno wspomnieć o tym, że Filoni potwierdził fakt tworzenia sezonu szóstego (robił to już kilka razy, ale podczas sierpniowego konwentu pracownicy firmy Hasbro wyrazili powątpiewanie w tej sprawie) oraz powiedział, że chciałby mieć w TCW Marka Hamila w jednej z ról, choć nie wie jeszcze w jakiej - na pewno byłaby to postać, której nie można łatwo zapomnieć. Jeśli chodzi o emeryturę Lucasa, reżyser wierzy, że dzięki temu George będzie mógł częściej odwiedzać ekipę, ale gdyby tak się nie stało, to jest już w stanie zrobić odcinek bez jego pomocy. Wracając do "The Gathering", w sieci pojawiły się też pierwsze obrazki z tego odcinka, które możecie zobaczyć poniżej.



UPDATE

Do nowości należy również zaliczyć filmik na oficjalnej, który ukazał się z okazji premiery czwartego sezonu na DVD i blu-ray. Obejrzenie go wymaga zalogowania, ale nawet to nie sprawi, że dobrze znany polskim internautom napis "We're sorry, but odtwarzanie filmu nie jest możliwe dla twojej lokalizacji (PL)" zniknie. Całe szczęście, dzięki potędze YouTube'a możecie zobaczyć go poniżej, choć jakość nie jest najlepsza.



Zapraszamy do dyskusji na forum.
KOMENTARZE (13)

Kolejny numer pisma "Star Wars Insider"

2012-10-25 12:26:30

W zagranicznych sklepach od kilku dni można już kupować kolejny, 137 numer czasopisma "Star Wars Insider". A w nim między innymi:

- Obszerny wywiad z Markiem Hamillem, który opowiada o pracy na planie, współpracy z George'em Lucasem i innymi aktorami.

- Wieści o serialu animowanym "Detours"

- Spojrzenie na sceny z "Ataku Klonów" i "Zemsty Sithów", które pokazywane będą w 3D

- Twórcy "The Clone Wars" opowiadają o nowym sezonie

- Opowiadanie "Last Battle of Colonel Jace Malcom" autorstwa Alexandra Freeda

- Wyniki głosowania na nagrody czasopisma

- Powiązania między Gwiezdnymi Wojnami a Indianą Jonesem

- Spojrzenie na książkę "Essential Reader's Guide"

- i inne


KOMENTARZE (8)

Mark Hamill porwany

2012-04-17 16:34:45 ComicBookMovie.com

Kilka dni temu na półkach sklepów komiksowych za oceanem pojawił się pierwszy zeszyt nowej serii - The Secret Service. Nie byłoby w tym nic szczególnego gdyby nie fabuła pozycji. Jednym z głównych bohaterów jest... Mark Hamill, aktor, którego fani Gwiezdnych Wojen znają z roli Luke'a Skywalkera w Oryginalnej Trylogii. W pierwszym zeszycie Hamill zostaje przesłuchiwany na temat Prequeli, a następnie ucieka z miejsca rozmowy. Poniżej znajdują się przykładowe strony komiksu.


KOMENTARZE (19)

Mark Hamill zgarnął nagrodę BAFTA

2012-03-20 20:37:20 Jedi News

Brytyjska Akademia Sztuk Filmowych i Telewizyjnych (w anglojęzycznym skrócie BAFTA) w piątek 16 marca rozdała swoje prestiżowe Nagrody Brytyjskiej Akademii Gier Wideo za rok 2012. Gwiezdne Wojny mimo słabej reprezentacji miały swojego mocnego przedstawiciela w osobie Marka Hamilla, który został nominowany w kategorii najlepszy wykonawca za rolę Jokera w grze „Batman: Arkham City”. Dla Hamilla postać Jokera, którego grał w serialu animowanym „Batman” i dwóch najnowszych grach z tej serii, jest jedną z najbardziej rozpoznawanych ról – zaraz po Luke’u Skywalkerze z Gwiezdnych Wojen.



Każdy kto miał kontakt z „Batman: Arkham City” zdaje sobie sprawę, jak dobrze Mark Hamill wykonał swoje zadanie tworząc charyzmatycznego i szalonego rywala Człowieka Nietoperza. BAFTA doceniła jego pracę i nagrodziła go (zaocznie) na swojej gali. Hamill pokonał takich konkurentów jak:

  • Aaron Stanton („L.A. Noire”),
  • Nolan North („Uncharted 3: Drake’s Deception”),
  • Stephen Fry („LittleBigPlanet 2”),
  • Stephen Merchant („Portal 2”),
  • Togo Igawa („Total War: Shogun 2”).

    Markowi gratulujemy i życzymy kolejnych sukcesów, tym razem być może w roli Luke’a w jakiejś nowej grze Star Wars (wszyscy byśmy przecież tego chcieli!). Zapis z wręczenia nagrody, którą odbierali w jego imieniu współpracownicy, możecie obejrzeć tutaj.

    Na koniec dodajmy, iż w kategorii gra rodzinna nominację otrzymała gwiezdnowojenna produkcja „LEGO Star Wars III: The Clone Wars”, która niestety nie wygrała.
    KOMENTARZE (4)
  • Co się kręci?

    2011-10-27 21:57:04 różne

    Steven Spielberg wypowiedział się na temat etapu prac na piątą częścią przygód Indiany Jonesa. Jak wynika z jego słów, film daleki jest od powstania, bowiem obecnie wymyślany jest zarys fabuły. Zajmuje się tym, rzecz jasna, George Lucas. Oddajny głos samemu Spielbergowi: George pisze historie. Robił to przy wszystkich czterech filmach. Teraz pracuje nad Indym V. Nie jesteśmy jeszcze w fazie pisania scenariusza, ale George opracowuje historię. Zostawiam to jemu. Reżyser nawiązał również do chłodnego przyjęcia przez części widzów i krytyków Indiany Jonesa i Królestwa Kryształowej Czaszki, mówiąc: Jestem bardzo zadowolony z filmu. Ale uważam podobnie jak ci, którym nie podobał się MacGuffin. Nie chciałem żeby te istoty były kosmitami czy istotami międzywymiarowymi. Dużo się z tego powodu kłóciliśmy. Ale jestem lojalny wobec mojego najlepszego przyjaciela. Kiedy pisze historię, w którą wierzy - nawet jeśli ja w nią nie wierzę - kręcę film tak jak George tego chce. Dodaję trochę od siebie, dobieram obsadę, filmuję tak jak chcę ale zawsze liczę się z George'em jako twórcą fabuły tej serii. Nigdy nie będę z nim walczył w tym zakresie.

    Chorwacki aktor Rade Serbedzija (pamiętny Boris the Blade z Przękrętu) wystąpi u boku Liama Neesona w kontynuacji Uprowadzonej. Tym razem Bryan Mills (Neeson) będzie musiał chronić swą rodzinę przed zemstą ojca jednego z porywaczy córki Millsa, którą ratował z rąk handlarzy żywym towarem w części pierwszej. Akcja sequela ma rozgrywać się w Stambule. Autorem scenariusza i producentem jest Luc Besson, a na stołku reżysera zasiadł Oliver Megaton. Premiera na jesieni przyszłego roku

    Mark Hamill po dwudziestu latach postanowił wycofać się podkładania głosu Jokerowi. Luke Skywalker po raz pierwszy dubbingował arcywroga Człowieka-Nietoperza w kultowym serialu Batman: The Animated Series z 1992 roku. Od tego czasu robił to niezliczoną ilość razy, a szaleńczy śmiech Jokera w jego wykonaniu stał się wręcz legendarny. Ostatni raz Hamilla usłyszymy w tej roli w grze Batman: Arkham City, której premiera już niebawem. Aktor wyznał, że będzie tęsknił za rolą króla przestępców z Gotham City. Amerykańscy widzowie będą mogli zobaczyć Hamilla już jutro na antenie NBC. Aktor wystąpił bowiem w pierwszym odcinku piątego i zarazem ostatniego sezonu serialu Chuck, w którym wcielił się postać wroga głównego bohatera Chucka Bartowskiego (Zachary Levi). Występ Hamilla będzie chyba największym nawiązaniem do Star Wars, które pojawiło się w tym serialu, znanym z licznych cytatów z popkultury.

    W sieci pojawiły się zdjęcia z planu najnowszego filmu Stevena Soderbergha - Haywire. Fotosy przedstawiają walkę Ewana McGregora z Giną Carano. Haywire ma być thrillerem szpiegowskim i opowiadać o zdradzonej i spisanej na straty agentce wywiadu, która mści się na swoich mocodawcach. Zdjęcia możecie zobaczyć tutaj.
    KOMENTARZE (10)

    Co się kręci?

    2011-08-23 14:28:09 różne

    Thelomeris - tak brzmi tytuł nowej produkcji science-fiction, w której jedną z głównych ról gra Mark Hamill. Obraz utrzymany jest w nieco dieselpunkowym klimacie podlanym atmosferą noir i opowiada o zniewolonych mieszkańcach pewnego mrocznego państwa, gdzie wszyscy muszą dostarczać energii tajemniczej Fabryce Zegarów. Thelomeris (inny tytuł Sorsvonalak) powstał na Węgrzech. Film wyreżyserował Balázs Hatvani. Poniżej możecie obejrzeć zwiastun tej produkcji.


    Ridley Scott zastanawia się nad wyreżyserowaniem kontynuacji Łowcy androidów. Sequel, do którego prawa posiada filma Alcon Entertainment, miałby trafić do kin równo trzydzieści lat po premierze kultowego pierwowzoru. Nie wiadomo jeszcze, czy nowy Blade Runner byłby kontynuacją, prequelem, czy też rebootem opowieści o Ricku Deckardzie - policjancie ścigającym zbuntowane replikanty w Los Angeles pod koniec drugiej dekady XXI wieku. Trudno też dziś odpowiedzieć na pytanie, czy Harrison Ford powróci do roli Deckarda. On sam nie uważa realizacji nowego Łowcy... za zły pomysł. Stwierdził nawet, że film miałby szansę na sukces, gdyby pogłębiał tematykę oryginału. Nie wypowiedział się także wprost, czy gotów jest zagrać ponownie tytułową postać, ale również nie powiedział jasno, że taką propozycję odrzuci. Ford uważa jednak, że pewnie nie zostałby do tego filmu zatrudniony, ponieważ producenci potencjalnej drugiej części zatrudnią kogoś młodszego dla odświeżenia formuły. Andrew Kosove z Alcon Entertainment zaprzeczył ostatnio, jakoby Ford miał zagrać w nowej wersji Łowcy..., ale zastrzegł przy tym, że nie mówi w imieniu reżysera. Nie da się jednak ukryć, że na planie oryginalnego Blade Runnera Scottowi i Fordowi ciężko się współpracowało. W ostatnich latach z kolei to Russell Crowe stał się ulubionym aktorem brytyjskiego reżysera. Oprócz Scotta ze "starej" ekipy powróci na pewno także Bud Yorkin, który sfinansował pierwowzór z 1982 roku.

    Ray Park wystąpił w krótkometrażowym filmie No Rest For The Wicked - A Basil & Moebius Adventure, którego premiera odbędzie się we wrześniu w ramach teksańskiego Fantastic Fest. W wyreżyserowanym przez Chrisa Schifrina obrazie wystąpiła plejada gwiazd. Oprócz Parka zobaczymy w nim m.in. Zachary'ego Levi i Malcolma McDowella.


    KOMENTARZE (2)

    Mark Hamill nadal TO ma

    2011-08-07 11:33:56 Club Jade, ChuckTV.pl

    Niedawno informowaliśmy, że Mark Hamill wystąpi w ostatnim sezonie serialu Chuck, w którym od początku pojawiało się wiele nawiązań do "Gwiezdnych Wojen". Podczas przerwy w kręceniu zdjęć, dwójka aktorów Zachary Levi oraz Joshua Gomez (nerdy w serialu i na co dzień), postanowili sprawdzić czy Mark Hamill nadal TO ma. Filmik możecie zobaczyć w tym miejscu



    Jak możemy przeczytać na polskiej stronie poświęconej serialowi - ChuckTV.pl, obaj aktorzy bardzo przeżywali spotkanie z Hamillem.

    "Josh i ja ciągle rozmawiamy o tym co chcemy powiedzieć i czy w ogóle coś powinniśmy mówić... Nie chcemy go przestraszyć, ale to sam Luke Skywalker człowieku!" – mówił Levi jeszcze przed pierwszym spotkaniem.
    Podobne obawy towarzyszyły Gomezowi: "Mój dylemat, to czy przyjść z mieczem [świetlnym]. Czy ubrać się w Star Wars’ową piżamę? Jak daleko mogę się posunąć, by nie posunąć się za daleko? Czy Mark Hamill powie nam: „Słuchajcie chłopaki, na miłość Boską, spędziłem już 40 lat z różnymi palantami przychodzącymi do mnie z mieczami i w piżamkach Star Wars”? Nie wiemy jak to rozegrać! Mniej się stresowałem w dzień ślubu… niż z perspektywą spotkania jutro Marka Hamilla i tym jak się zachować. Musicie mnie zrozumieć! Jak daleko się posunąć?"
    KOMENTARZE (9)

    Co się kręci?

    2011-07-24 19:40:22 różne

    Harrison Ford wcieli się w słynnego szeryfa Wyatta Earpa w filmie na podstawie powieści Maxa Allana Collinsa "Black Hats". Ford zagra legendarnego stróża prawa z Tombstone mocno już podstarzałego, który Dziki Zachód zamienił na Los Angeles, a pracę szeryfa na doradztwo przy realizacji hollywoodzkich westernów. Gdy jednak Earp dowiaduje się, że syn jego przyjaciela Doca Hollidaya zrobił sobie wroga z samego Ala Capone'a i grozi mu śmierć, wówczas zdejmuje swego Colta z kołka i wyrusza z misją ratunkową. Napisaniem scenariusza ma zająć się Kurt Johnstad. Wcześniej w rolę Earpa wcielali się m.in. Randolph Scott, Henry Fonda, Kurt Russell i Kevin Costner. Niewykluczone, że Ford wystąpi również w filmie na podstawie wspomnień kapitana "Sully'ego" Sullenbergera pod tytułem "Highest Duty". Sullenberger pilotował słynny lot US Airways 1549 - Airbusa, który uległ awarii podczas lotu 15 stycznia 2009 roku. Kapitan zachował zimną krew i wodował w rzece Hudson, ratując tym samym pasażerów i resztę załogi przed śmiercią. Produkcją filmu chcą zająć się Frank Marshall i Kathleen Kennedy, którzy wcześniej współpracowali z Fordem przy realizacji filmów o Indianie Jonesie.

    Ponadto dwaj gwiezdnowojenni aktorzy wystąpią w kolejnych sezonach hitowych seriali. Oliver Ford Davies (Sio Bibble) zasili obsadę hitowego serialu HBO Gra o tron, który powstaje w oparciu o twórczość George'a R.R. Martina. Pochodzący z Londynu aktor, mający na koncie wiele ról filmowych i teatralnych oraz będący laureatem nagrody im. Laurence'a Oliviera, wcieli się w postać Maestera Cressena z Dragonstone. Oprócz niego w nowym sezonie do obsady dołączą również Liam Cunningham, Stephen Dillane i Carice Van Houten.

    Marka Hamilla zobaczymy z kolei w pierwszym odcinku piątego i zarazem ostatniego sezonu serialu Chuck. Aktor wcieli się w postać przestępcy ściganego przez tytułowego tajnego agenta (Zachary Levi), na co dzień pracującego w sklepie z artykułami RTV. Występ Hamilla będzie chyba największym nawiązaniem do Star Wars, które pojawiło się w tym serialu, znanym z licznych cytatów z popkultury.
    KOMENTARZE (2)

    Co się kręci?

    2011-07-11 16:36:35 różne

    Już 15 lipca polska premiera filmu Debiutanci z Ewanem McGregorem w roli głównej (o szerzej napiszemy o nim w dniu premiery). Szkocki aktor nie próżnował w ostatnim czasie i już wkrótce zobaczymy go w kolejnych obrazach. W postprodukcji znajduje się najnowszy film w reżyserii Lasse Hallstroema Salmon Fishing in Yemen na podstawie powieści Paula Tordaya. Ewan wciela się w ichtiologa, który niechętnie staje na czele niezwykłego projektu - rozpoczęcia hodowli łososi w Jemenie. Nowa praca nie tylko na zawsze zmieni jego życie, ale również wpłynie na historię polityczną Wielkiej Brytanii. W filmie obok McGregora wystąpią również Emily Blunt i Kristin Scott Thomas. Na etapie postprodukcji znajduje się także The Impossible Juana Antonio Bayony. Obraz koncentrować się ma na losach zwykłej rodziny, która trafia w sam środek chaosu spowodowanego katastrofą, która okaże się być największą w historii ludzkości. McGregorowi partnerować będzie Naomi Watts.

    Miłośnicy komiksów i komputerowej rozgrywki usłyszą wkrótce Marka Hamilla w konsolowej (PS3, X360, Wii, DS) grze Captain America: Super Soldier, którą przygotowuje SEGA. Hamill wcieli się w arcywroga Kapitana Ameryki - Red Skulla. Zwiastun znajdziecie tutaj. Marka zobaczymy niedługo w thrillerze Sushi Girl w reżyserii Kerna Saxtona. Główny bohater (Noah Hathaway) po sześciu latach odsiadki wychodzi na wolność. Kompani, których nie wydał w śledztwie podejmują go uroczystą kolacją - sushi spożywanym wprost z ciała nagiej dziewczyny. Podczas posiłku między złodziejami odzywają się dawne urazy i animozje. Hamill wciela się w postać niejakiego Crowa. Ponadto w obsadzie znaleźli się Jeff Fahey, Michael Biehn, Danny Trejo, Tonny Todd i Sonny Chiba. Mark wystąpi też w horrorze Airborne, gdzie partneruje mu Julian Glover - generał Veers z Imperium kontratakuje. Film Dominica Burnsa opowiada o feralnym samolocie rejsowym, który startuje z lotniska, by uciec przed burzą. Wkrótce okazuje się, że piloci nie żyją, a pasażerowie pożałują, że w ogóle oderwali się od ziemi. Oba filmy znajdują się obecnie na etapie postprodukcji.
    KOMENTARZE (6)

    Czy powstaną nowe Epizody Gwiezdnych Wojen?

    2011-07-07 21:45:57 Resztki Imperium

    Steve Sansweet będąc we Wrocławiu na Dniach Fantastyki (więcej>>>), pytany o ewentualną trzecią trylogię lub inny, nowy film z cyklu „Gwiezdne Wojny” wypowiadał się dość enigmatycznie. Mówił, że on sam nie wierzy w nowy film, że Lucas skończył swoją historię na sześciu epizodach. Dodatkowo jednak zaznaczył, że na ranczu myśli się o wielu różnych rzeczach i może pewnego dnia pojawi się jakaś zapowiedź, ale on o tym nic nie wie. Ciekawostką jest to, że dokładnie to samo od dłuższego czasu mówi Harry Knowles z Ain't It Cool News. Lucasfilm myśli, rozważa, planuje i analizuje, jednak nigdy nie wychodzą ponad to. Nie ma prawdziwej pracy przy nowej trylogii, więc nie ma czym się chwalić. Czasem tylko pojawiają się plotki, jak choćby ostatniej jesieni, które dość szybko są dementowane. Niektórzy nawet twierdzą, że jedyne, co LFL robi to właśnie rozsiewa plotki, dementuje je i analizuje reakcje, od uwielbienia i ekscytacji, przez obojętność i zagubienie, aż do wściekłości.



    W sieci bez problemu można znaleźć wiele nowych analiz na temat działań Lucasfilmu. Niestety wiele z nich bazuje na plotkach rozsiewanych przez Supershadowa, fana, który znany jest z tego, że wypisuje w sieci wyssane z palca głupoty, udając uznane źródło. Wiele osób się na niego nabrało. Dlatego tym bardziej warto się przyjrzeć temu, co napisał jeden z redaktorów serwisu Geekscape, który postanowił przyjrzeć się obecnemu stanowi rzeczy związanych z trzecią trylogią. Większość tekstu bazuje właśnie na tamtym felietonie.

    Po pierwsze pamiętajmy, że idea Epizodów VII-IX nie jest nowa. Ona już kołatała się wokół Lucasa w czasach tak klasycznej trylogii jak i prequeli. Mówiono nawet, że VII-IX miały być kręcone zaraz po I-III. Gdzieś po drodze nawet była mowa o X-XII, ale one dość szybko zostały zarzucone. W latach 90. Lucas wiele razy mówił o dziewięcioczęściowej sadze, ale zmieniło się to gdzieś koło roku 1999. Wtedy zapytany o sequele odpowiadał tylko: „Kiedy zobaczycie sześć części, zrozumiecie. Ta historia kończy się w sześciu częściach.” To ma o tyle sens, kiedy posłucha się tego, co opowiadał Gary Kurtz o sadze. W skrócie Han Solo miał umrzeć gdzieś w Epizodzie VI, Leia zostać królową swego ludu, a Luke odnalazłby swoją bliźniaczkę, która nie byłaby Leią. I aż do czasu IX Epizodu nie zmierzyłby się z Imperatorem. Kurz jednak wyleciał z fotela producenta i Lucas zrobił „Powrót Jedi” po swojemu, zmieniając koncepcję i wykorzystując wiele pomysłów, które miał na trzy kolejne części. Więc może Lucas mówiąc o sadze ma rację. Jego saga kończy się w sześciu Epizodach i nic tego nie zmieni. Pytanie tylko czy Gwiezdne Wojny skończą się na sześciu?

    I choć Lucasfilm może sobie zaprzeczać, że nic nie robią w sprawie nowych „Gwiezdnych Wojen”, to jednak dla nich to jest podstawowe źródło dochodu. Gry czy seriale, czy licencje owszem generują przychód, ale potrafią go wygenerować znacznie więcej gdy mamy filmy w kinach. Nieważne ile zarabiamy, to filmy są prawdziwym kołem zamachowym tego biznesu i nic tego nie zmieni. W dodatku proponowany przez Lucasa serial aktorski, który zapowiedziano w 2005 wciąż nie powstał. Przez sześć lat udało się zebrać scenariusze, ustalić okres (między III i IV Epizodem), ale zabrakło jednej podstawowej rzeczy, technologii, która umożliwi w tani sposób zrealizowanie wizji Lucasa. Bez tego, nie ma szans na powstanie serialu. Najważniejsze jest jednak to, że Lucasfilm odkładając serial na półkę, nie ma gwarancji, że za trzy czy pięć lat będą mogli go stworzyć po kosztach takich jakie planują. Muszą więc rozważać inne alternatywy. I my możemy być pewni, że to robią. Jednak serial aktorski ma jeszcze jedną ważną rzecz, po pierwsze wymaga by inni scenarzyści i reżyserzy bawili się w piaskownicy Lucasa. Skoro już się na to zgodził, to może uda się go przekonać, by to samu uczynił z filmami kinowymi. George może i zarzekał się, że do tego nie dopuści, no i że odda dużą część swojego majątku po śmierci, ale przedsiębiorstwo wymaga przychodów. A to będzie nie tylko najlepszy sposób zarobienia pieniędzy, ale także taki, dla którego nie ma właściwie żadnej alternatywy.

    Na razie George Lucas zapowiedział konwersje sagi na 3D. W lutym 2012 na ekrany wejdzie „Mroczne widmo”, a kolejne filmy o ile pierwszy odniesie sukces, będą pojawiały się co rok. W takim tempie w 2017, w roku 40 rocznicy Sagi na ekranach będziemy mieli „Powrót Jedi”. To jest idealny moment by wypuścić nową część, zwłaszcza, że wtedy pojawi się już nowe pokolenie, któremu można by dać jego Gwiezdne Wojny. I jeszcze zostaje technologia 3D, konwersja zawsze pozostanie konwersją, a saga nakręcona pod 3D? Oczywiście wszystko zależy od tego jak poradzi sobie w kinach „Mroczne widmo”.

    Ale to nie wszystko. Wielu fanów z pewnością odetchnie z ulgą słysząc, że George Lucas z pewnością nie napisze ani nie wyreżyseruje nowych Epizodów. Tego możemy być pewni. On nienawidzi reżyserować, pisanie jest dla niego mordęgą. W dodatku taka praca jest dla niego stresująca i odbija się na jego zdrowiu. Tak było przy oryginalnych „Gwiezdnych wojnach”, dlatego wtedy Lucas zrezygnował z reżyserii „Imperium kontratakuje” i „Powrotu Jedi”. W dodatku dekadę później to właśnie Steven Spielberg, najlepszy przyjaciel Lucasa namówił go na pisanie scenariusza i reżyserię, być może licząc, że George odpuści i wpuści go do swojej piaskownicy. Ale gdyby prace nad trzecią trylogią się zaczęły Lucas i tak miałby ponad 70 lat. On więc tego nie zrobi, nie ma szans. Jego historia to upadek i odkupienie Vadera i ona się skończyła. Jest jednak druga strona medalu, „Wojny Klonów”. Tam Lucas nauczył się jeszcze czegoś, by rzucać pomysł, wizję, koncept i pozwala innym się tym bawić. On tylko czasem to nadzoruje. Skoro udaje się to na małym ekranie, czemu nie mogłoby mieć miejsca na dużym? Zwłaszcza, że jest wielu młodych, utalentowanych filmowców, którzy robią filmy tylko dlatego, że Gwiezdne Wojny ich zainspirowały. Najlepszy przykład to pewien kierowca ciężarówki, który postanowił rzucić swą robotę i zacząć tworzyć zawodowo filmy. Ten człowiek, który wcześniej był także maszynistą, a jeszcze wcześniej studiował fizykę, a jest dziś twórcą dwóch najbardziej dochodowych obrazów w historii kina – „Titanica” i „Avatara”. Mowa oczywiście o Jamesie Cameronie. Ale twórców, których zainspirował Lucas jest więcej. Peter Jackson, Christopher Nolan, J.J. Abrams, Joss Whedon, Roland D. Moore i wielu innych. Praktycznie każdy z nich nie wahałby się mogąc tworzyć własne Gwiezdne Wojny. Oni i tak odwołują się do nich w swoich filmach, czasem robiąc bardzo oczywiste aluzje. I choć można nie lubić prequeli, to filmy napisane i wyreżyserowane przez Jossa Whedona, Neila Blonkampa czy J.J. Abramsa potrafią dotrzeć do geeków i fanów klasycznej trylogii. Oni się na tym wychowali, może nawet lepiej dziś to czują niż oryginalni twórcy. I najważniejsze, są chętni.

    Kolejne pytanie jest takie, o czym byłaby nowa trylogia. Tu dużym problemem może wydawać się to, że wydarzenia po „Powrocie Jedi” są dobrze opisane w komiksach, książkach, grach czyli tak zwanym „Expanded Universe”. Prawda jest taka, że jeśli Lucas zamierzałby w jakiś sposób dotykać jeszcze postaci Hana, Landa czy Lei, zakazałby pisania o nich, tak jak zakazał pisania o Wojnach Klonów, czy obecnie o okresie między III i IV Epizodem. Zatem nowe filmy, jeśliby powstały, zupełnie pominęłyby kwestię tych postaci, koncentrując się na młodszych. Z jednym drobnym wyjątkiem, Luke’a Skywalkera i droidów. Zatem Epizody VII-IX mogłyby się dziać nawet 50 lat po „Powrocie Jedi”. Wtedy nie musielibyśmy się zastanawiać co się stało z resztą, normalne, że pomarli. Nie ma powodu by ściągać na plan Harrisona Forda, czy ponownie wciskać trochę szerszej już Carrie w metalowe bikini. Nie musimy też przejmować się kwestią Chewbaccy. Czy umarł ze starości, czy w książce, kogo to będzie obchodziło, grunt, że nie żyje.

    Pozostaje kwestia Luke’a. Jego nie trudno sobie wyobrazić w roli starego pustelnika, pokroju Obi-Wana czy Yody. Odtworzył zakon Jedi, odbudował Nową Republikę (czy jak nazwiemy ten twór), może odsunął się na bok od wydarzeń galaktycznych, a może podobnie jak Yoda Moc dała mu długie życie. Ważne by to wszystko nie psuło kanonu, więc pominięcie reszty postaci, może z wyjątkiem droidów, byłoby wszystkim na rękę. I fanom, którzy mają swój wszechświat i twórcom, którzy mają wolną rękę. Po lewej fanart przedstawiający wizję jak mógłby wyglądać stary Mistrz Jedi Luke Skywalker.
    Co ciekawe, o takiej wizji Luke’a opowiadał także Mark Hamill. W skrócie, chodziło o to, by Luke przekazał swój miecz kolejnej nowej nadziei. Lucas niby wspominał, że to tylko taka wizja, ale kto wie. W dodatku Mark Hamill obecnie jest już prawie w idealnym wieku, by zagrać „starego, zwariowanego pustelnika”. Pozostałe wytyczne są równie proste. To klasyczna opowieść opisana w „Bohaterze o tysiącu twarzy” Josepha Campbella i nie ma szans, by Gwiezdne Wojny się bez tego obeszły. Zatem Luke musiałby podążyć losem Obi-Wana w „Nowej nadziei” i Qui-Gona w „Mrocznym widmie” i zginąć, zostawiając nowego bohatera samego. Żadnych powiązań z oryginalną trylogią, czy prequelami. Z wyjątkiem może droidów, które jak zwykle znalazłyby się w centrum opowieści. Ale sam motyw monomitu dla Lucasa jest tak ważny, że bez tego nie ma szans na nowe Epizody. Cała reszta pozostaje jednak w rękach twórców, którzy w przeciwieństwie do prequeli mieliby całkowicie wolną rękę. Nie musieliby do czegoś dążyć.

    I jeszcze jedna ważna rzecz, Gwiezdne Wojny i tak rozwijają się bez George’a Lucasa i Lucasfilm. Wystarczy spojrzeć na YouTube’a, czy dziwne parodie. Przez lata Lucasfilm inaczej patrzy na fanfilmy, może nadchodzi czas, w którym postarają się zarobić na nowych, młodszych filmowcach, którzy się ukształtowali oglądając opowieści z odległej galaktyki? W przyszłości zawsze ruch jest.
    KOMENTARZE (26)

    Mark Hamill o EVII-IX

    2011-04-15 09:04:04 Resztki Imperium

    W czasie promocji wydania DVD klasycznej Trylogii we wrześniu 2004 roku Mark Hamill napomniał jedną rzecz o epizodach VII-IX. Niby odgrzewany kotlet, ale z jednego względu warto w tym roku do tego sięgnąć.

    Otóż zapytany o epizody VII-IX Mark odpowiedział:
    - Mówił nam o zrobieniu VII, VIII, IX. - Wspomina Hamill. - Kiedy pierwszy raz o tym słyszałem, mówił o czterech trylogiach. 12 filmów! A tam na pustyni, poza zdjęciami mieliśmy mnóstwo wolnego czasu. Wtedy George opowiadał o całym przedsięwzięciu. Zapytałem go wówczas, dlaczego zaczyna z IV, V i VI częścią, przecież to szalone. Odpowiedział: że to najbardziej komercyjna cześć filmów a pierwsza trylogia ma być mroczniejsza i bardziej poważna. Potem zapytał: A co byś powiedział na występ w Epizodzie IX?. To był rok 1976, więc zapytałem kiedy to będzie kręcone. W 2011, padła odpowiedź. Trochę mnie zatkało, bo musiałem dodać sobie 35 lat. Nawet osiem lat to dużo, a 35? Nie będę miał nigdy 47 lat, powiedziałem gdy sobie to policzyłem. Cóż, co byś chciał bym tam robił? Zapytałem w końcu. Odpowiedział: Będziesz miał mały występ. Będziesz jak Obi-Wan który daje miecz świetlny następnej nowej nadziei. Wtedy pomyślałem, że kocham tego człowieka. Hamil w dalszej części wywiadu zastanawiał się jeszcze, czy Lucas faktycznie poświęci całe swoje życie Gwiezdnym Wojnom.
    Tymczasem mamy rok 2011 i na razie dowiadujemy się jedynie o sadze w 3D i na BD.

    Warto jeszcze przypomnieć dwa inne newsy, w których pozostali aktorzy z wielkiej trójki wypowiadali się o trzeciej trylogii: Carrie Fisher oraz Harrison Ford.
    KOMENTARZE (23)

    Co się kręci?

    2010-12-12 11:30:48 Różne

    Danny Boyle coraz poważniej zastanawia się na podjęciem prać nad sequelem Trainspotting, który rozsławił Ewana McGregora. Zrealizowany w 1996 roku obraz jest ekranizacją na poły autobiograficznej, bestsellerowej, przepełnionej specyficznym humorem powieści Irvine'a Welsha pod tym samym tytułem i opowiada o losach grupki przyjaciół z Leith (portowej dzielnicy Edynburga). Renton (McGregor), Sickboy (Johnny Lee Miller), Spud (Ewen Bremner) i Begbie (Robert Carlyle) są bezrobotni i swój wolny czas spędzają na piciu eksportowego piwa, kombinowaniu skąd wytrzasnąć trochę grosza i kibicowaniu drużynie Hibernian F.C. Pogrążający się w nałogu heroinowym Renton pragnie jednak wyrwać się z Leith i odmienić swój los. Książkową kontynuacją losów bohaterów jest "Porno", o której przeniesieniu na ekran Boyle myśli już od kilku lat. Reżyser wstrzymywał się z realizacją do czasu, aż występujący w filmie aktorzy nieco się postarzeją (akcja "Porno" rozgrywa się kilka lat po "Trainspotting"). W zeszłym roku wspólnie z Welshem i Carlyle'm ponownie wyraził chęć rozpoczęcia zdjęć. Jak stwierdza Boyle: Myślę, że w końcu ten film powstanie. Znowu zwrócę się z propozycją do wszystkich aktorów "Trainspotting" i wszystko będzie zależeć od tego, czy będą zainteresowani. Myślimy, że taki projekt byłby świetny w czasie, kiedy wszyscy nasi aktorzy będą w okresie kryzysu wieku średniego, a jeszcze tam chyba nie dotarliśmy. Przyszłość projektu zależy w głównej mierze od tego, czy McGregor zgodzi się powrócić do roli Rentona. Szkocki aktor na razie nie wypowiedział się decydująco w tej sprawie. Zwiastun kultowego Trainspotting możecie obejrzeć tutaj.

    Na koniec informacja z pogranicza świata filmu i gier komputerowych. Mark Hamill powróci w drugiej - obok Luke'a Skywalkera - ze swych kultowych ról. Aktor ponownie podłoży głos postaci Jokera, za którego dubbing w serialu Batman: The Animated Series oraz filmie Batman: The Mask of Phantasm był wielokrotnie chwalony przez krytykę i nagradzany. Zresztą któż z nas nie pamięta szaleńczego śmiechu Jokera, który brawurowo odgrywał Hamill. Śmiech Marka ponownie usłyszymy w grze Batman: Arkham City, która stanowi kontynuację przebojowego Batman: Arkham Asylum z 2009. Tym razem Mroczny Rycerz ścigał będzie Jokera, Harley Quinn, Dwie Twarze, Mr. Freeze'a oraz Hugo Strange'a nie w zakładzie zamkniętym Arkham, lecz w ciemnych zaułkach miasta Gotham. Grę przygotowuje RockSteady Studios, zaś wydaniem zająć się ma Warner Bros Interactive. Premiera została zapowiedziana na przyszły rok. Zwiastun możecie obejrzeć w tym miejscu..
    KOMENTARZE (8)

    Specjalny pokaz "Powrotu Jedi" z Markiem Hamillem jako gościem

    2010-10-20 15:38:59 Oficjalny blog SW

    Jak donosi Oficjalny Blog SW Mark Hamill weźmie udział w specjalnym pokazie Powrotu Jedi, który w listopadzie zorganizuje California State Parks Foundation. Projekcja odbędzie się w ramach organizowanego przez fundację już po raz drugi cyklu filmowego, gdzie temat przewodnim są obrazy, do których zdjęcia powstawały w jednym z kalifornijskich parków narodowych. Oprócz Hamilla gościem na seansie RotJ będzie też David Barclay, jeden z lalkarzy odpowiedzialny za animację Yody. Obaj panowie mają odpowiadać na pytania zgromadzonych widzów.





    Impreza, która zaplanowa została na 6 i 7 listopada nosi nazwę "California State Parks starring in Hollywood Films" i odbędzie się w Paramount Studios. Oprócz epizodu VI (w którym podziwiać możemy wspaniałe plenery Prairie Creek Redwoods State Park, Patrick's Point State Park oraz Grizzly Creek Redwoods State Park) w jej ramach wyświetlone zostaną odcinki serialu M*A*S*H, Spartakus Kubricka oraz Planeta Małp Schaffnera.

    Szczególy znajdziecie tutaj.
    KOMENTARZE (1)
    Loading..