TWÓJ KOKPIT
0

Lucasfilm :: Newsy

NEWSY (864) TEKSTY (9)

<< POPRZEDNIA     NASTĘPNA >>

Lucasfilm zamyka studio w Singapurze

2023-08-16 17:25:32

Cięć w Disneyu ciąg dalszy. Tym razem trafiło na Industrial Light & Magic. Jak donosi Variety, Lucasfilm zamyka swoją spółkę córkę w Singapurze. Dotychczas zajmowała się ona głównie efektami specjalnymi (ILM), a także animacją. W związku z tą decyzją prace straci 300 osób.



Pracownicy staną przed wyborem, albo dostaną odprawę, albo firma pomoże im się przenieść do innej lokacji (np. Londyn, Vancouver, Mumbaj, San Francisco czy Sydney). Warto dodać, że optymalizacja kosztów zaczęła się już jakiś czas temu. W 2021 sprzedano budynek, który był siedzibą Lucasfilmu w Singapurze. Budynek otworzono w 2013, przypominał Piaskoczołg, o czym pisaliśmy tutaj.

Studio w Singapurze powstało w 2004 roku. Lucasfilm z jednej strony chciał pozyskać talenty z regionu Azji wschodniej i Pacyfiku, z drugiej George Lucas i Dave Filoni stworzyli specyficzny model zmianowej pracy nad animacjami, takimi jak „Wojny klonów”. W USA w dzień obrabiano materiał, który z ich punktu widzenia, w nocy przygotowano w Singapurze. A następnie Singapur nanosił poprawki i kontynuował pracę wg wytycznych.

Choć początkowo działało tam bardziej Lucasfilm Animation, obecnie jak twierdzi Joel Aron, nad animacją pracuje się głównie w siedzibie w San Francisco, albo coraz częściej zdalnie z domu. Zamknięcie studia w Singapurze nie spowoduje żadnych zmian w harmonogramie kolejnych sezonów „Parszywej zgrai” czy „Opowieści Jedi”.

Model produkcyjny wdrożony przez Lucasa już dawno nie funkcjonuje. Singapur w Azji jest raczej prestiżową lokacją (drogą), co nie sprzyja optymalizacji kosztów. Poza „Wojnami klonów” w studiu w Singapurze powstawały częściowo seriale „Rebelianci” i „Ruch Oporu”, a także film „Strange Magic”.
KOMENTARZE (6)

50 lat „Amerykańskiego graffiti”

2023-08-11 16:28:12

Dwa lata temu świętowaliśmy 50-lecie Lucasfilmu. W tym roku 50-lecie obchodzi ich pierwsza hitowa produkcja, czyli „Amerykańskie graffiti”. Z tej okazji, Lucasfilm przygotował specjalne wydanie filmu na nośniku Blu-ray 4K. W USA pojawi się ono 7 listopada, w wersji zawierającej dodatkowo płytę Blu-ray i kod do wersji cyfrowej. Ma ono kosztować około 30 USD, ale na Amazonie w promocji jest ciut taniej.


„Amerykańskie graffiti” zadebiutowało 11 sierpnia 1973. Film był wyreżyserowany przez George’a Lucasa, który był także współautorem scenariusza. Pisząc go pomogli mu Gloria Katz i Willard Huyck. Film wyprodukowali Francis Ford Coppola i Gary Kurtz, a za montaż odpowiadała między innymi Marcia Lucas. Wystąpili: Richard Dreyfuss, Ron Howard, Paul Le Mat, Charles Martin Smith, a także Wolfman Jack i Harrison Ford. Film kosztował jakieś 750 tysięcy USD. W samych tylko Stanach Zjednoczonych zarobił 115 milionów USD, jednocześnie otwierając tym samym Lucasowi drzwi do dalszej kariery. Bez „Amerykańskiego graffiti” Lucas nie dostałby „Gwiezdnych wojen”.

Warto dodać, że w 1978 George Lucas wydał wersję reżyserską, dłuższą o dwie minuty. W 1979 zadebiutował sequel.

Swoją drogą Disney obecnie rozważa zaprzestanie produkcji filmów na nośnikach fizycznych do domowych wideotek. Na początek płyty DVD, Blu-ray czy BD 4K mają zniknąć z oferty w Australii.
KOMENTARZE (7)

Reva miała zginąć, czyli o oryginalnych pomysłach na film

2023-08-05 00:39:40

Stuart Beattie, który pracował nad scenariuszem „Obi-Wana Kenobiego”, kiedy był to projekt planowany jako film, wspomniał niedawno o swoich oryginalnych pomysłach. Oczywiście w wyniku perturbacji w Lucasfilmie, projekt ostatecznie w większości nadzorował ktoś inny - Joby Harold jako główny scenarzysta i Deborah Chow jako pani reżyser. Beattie jednak pozostał częściowo związany z projektem i odpowiadał za cztery odcinki. Jednak jak przyznaje finalny rezultat różni się od tego, co chciał osiągnąć. O szczegółach opowiedział The Direct.

Beattie przyznał, że Reva to postać, którą on stworzył. Jednak jak przyznaje było kilka różnic. Reva w jego scenariuszu nie wiedziała, że Anakin to Darth Vader. Była świadkiem tego, co Anakin, nie zmieniając swojego stroju, wyczyniał w świątyni Jedi. Ale też była podatna na kłamstwa Imperium, więc uwierzyła, że to klony uratowały Republikę, przed Jedi, którzy próbowali przejąć władzę. Dla niej Rada Jedi była wcieleniem zła. Jej starcie z Kenobim miało się skończyć tym, że to właśnie on powiedział jej kim jest Vader. To miało domknąć jej przemianę. Ostatecznie miała ona przyznać Vaderowi, że zabiła Kenobiego, faktycznie ukrywając go. Darth Vader jej nie uwierzył i ostatecznie ją zabił. Jej śmierć miała być odkupieniem.



Beattie nie planował obecności innych inkwizytorów. Potrzebował Revy, bo chciał trzymać Vadera w odwrocie. Musiał mieć kogoś, kto się zmierzy z Obi-Wanem. Stuart wiedział też, że Obi-Wan ani nie mógł zabić Vadera, ani go nawrócić. Musiał go więc pokonać w inny sposób, dlatego potrzebował Revy, która była niejako pośrodku.

Oryginalny pomysł ze śmiercią Revy został zarzucony, gdyż liczono na drugi sezon.

Scenarzysta także dodał, że zastanawiał się nad tym, by w serialu, czy wówczas filmie, pojawił się komandor Cody.

Na chwilę obecną nie ma żadnych oficjalnych wieści o drugim sezonie „Obi-Wana Kenobiego”, z wyjątkiem tego, że Lucasfilm niczego nie wyklucza.
KOMENTARZE (12)

Kulisy zamieszania wokół serialu „Lando”

2023-08-02 17:30:34

Jeśli ktoś liczył, że Lucasfilm problemy producenckie ma już za sobą, to będzie zdziwiony. Otóż w przypadku serialu „Lando” zarząd wprowadził znów sporo niepotrzebnego zamieszania. Głównie chodzi o Justina Simiena.



Otóż Justin Simien pracował nad serialem „Lando” od dłuższego czasu. Jak sam twierdził, mieli pewne zgrzyty z Lucasfilmem, ale prace nad serialem uśpiono. Jedną z faktycznych przyczyn, nie tylko oficjalnych, były zobowiązania Donalda Glovera, więc projekt się przesuwał. Simien w międzyczasie zajął się „Nawiedzonym dworem”, który niedawno zadebiutował w kinach, przez to również nie miał czasu dla „Lando”.

Na Celebration Kathleen Kennedy powiedziała, że prace nad serialem są zawieszone, bo czekają, aż Glover będzie miał na niego czas. Simien niczego nie podejrzewał, pracował nad swoim filmem. Okazało się, że Lucasfilm prowadził negocjacje z Gloverem, w efekcie których podpisano kontrakt z nim i jego bratem, Stephenem, by napisali scenariusz do serialu. Sfinalizowano to przed strajkiem scenarzystów. To, że nie podano tej informacji publicznie, to jedno. Nie chciano szkodzić „Nawiedzonemu dworowi” w żaden sposób (to też produkcja Disneya). Problem w tym, że zapomniano poinformować samego Simiena. Ten o tym, że został wyrzucony z projektu, dowiedział się jak wszyscy inni, z mediów. W dodatku w gorącym okresie premiery „Nawiedzonego domu”. Nie jest to najlepszy sposób komunikacji takich rzeczy.

„Nawiedzony dom” zawiódł oczekiwania Disneya, uchodzi raczej za porażkę finansową. W sieci pojawiły się plotki, że w Lucasfilmie widząc mniej więcej, co można się spodziewać po tym filmie, zdecydowano rozwiązać kontrakt z Simienem. Lucasfilm już wcześniej potrafił pożegnać się z reżyserami, którym powinęła się noga. Jednak jak twierdzi Jeff Sneider, tym razem nie chodziło o to, a faktycznie zaangażowanie. Drogi Lucasfilmu i Simiena rozeszły się, gdy ten zajął się „Nawiedzonym dworem”. Simien nie miał wówczas czasu na wykorzystanie okienek w harmonogramie Donalda Glovera, więc poszukano innego rozwiązania.

Na chwilę obecną nie wiadomo kiedy ruszy produkcja „Landa”, z powodu strajku scenarzystów i aktorów.
KOMENTARZE (4)

Czwarty sezon „The Mandalorian” może być zastąpiony filmem?

2023-08-01 21:10:35



Jak donosi Making Star Wars nad przyszłością czwartego sezonu „The Mandalorian” zaczynają się pojawiać znaki zapytania. Po pierwsze Disney i Lucasfilm widzą, że strajki scenarzystów i aktorów mogą mocno pokrzyżować im plany i przeciągnąć produkcje w czasie. Na razie decyzji nie ma, ale trzeba zacząć przygotowywać się do planu B i tu właśnie mogą zajść zmiany jeśli chodzi o serial gwiezdno-wojenny.

Plan zakłada, że Disney może zrezygnować z czwartego sezonu „The Mandalorian” na Disney+. Jon Favreau i Dave Filoni chcieli przygotować pole pod film Filoniego, licząc na jeszcze dwa sezony swoich seriali. Rezygnacja z czwartego sezonu oznacza, że będą musieli zmodyfikować swoje plany. Natomiast to co jest najbardziej istotne to fakt, że wydarzenia czwartego sezonu musiałby zostać zmodyfikowane tak, by udało się nakręcić z tego film kinowy. Ten pojawiłby się w kinach wkrótce po filmie o Rey i dał Filoniemu dodatkowy czas do pracy nad swoim filmem. Jednocześnie musiałby ustawić całą akcję w ten sposób, w jaki planowali to dwaj panowie F. w kolejnych sezonach „The Mandalorian” i spin-offach.

Te dwa sezony o których mowa, to oczywiście czwarty sezon „The Mandalorian” i drugi sezon „Ahsoki”. Warto też zauważyć, że w przypadku przedłużających się strajków, Disney będzie musiał wybierać między produkcjami, które trafią do kin, a tymi, które trafią od razu na Disney+. W przypadku „Gwiezdnych Wojen” wybrano by kino.

Na chwilę obecną jedynie czwarty sezon „The Mandalorian” jest oficjalnie planowany. Pozostałe produkcje („Skeleton Crew”, pierwszy sezon „The Acolyte” i drugi sezon „Andora”) są już w całości lub w większości nakręcone. Co jednak będzie dalej, trudno stwierdzić. Niedawno Bob Iger sugerował, że scenarzyści zmiękną jak będą musieli sprzedawać swoje domy, ale obserwatorzy sugerują, że w ten sposób przygotowuje on pole do kompromisu.

Na chwilę obecną są zapowiedziane trzy filmy. Pierwszy o Rey, który pojawi się maju 2026, drugim miał być film Filoniego, w grudniu 2026. Jeśli czwarty sezon zostałby zamieniony na film, wówczas to on przejąłby tę datę. Zaś film Filoniego zostałby przesunięty, być może na grudzień 2027 (na kiedy planowano film Mangolda). Oczywiście na tę chwilę wszelkie przywiązywanie się do dat, to wróżenie z fusów.

Temuera Morrison był na początku lipca w Londynie i przyznał, że wracając do Nowej Zelandii zatrzyma się w Los Angeles, by porozmawiać i dopilnować spraw galaktycznych. Nie wiadomo, czy chodziło o pojawienie się Boby Fetta w czwartym sezonie, czy może drugi sezon „Księgi Boby Fetta”. W każdym razie ze względu na strajk, chyba wszystko się przesunie w czasie.

Na chwilę obecną zdjęcia do czwartego sezonu miały ruszyć jesienią, ale nie wiadomo, czy to się wydarzy.
KOMENTARZE (11)

Donald Glover napisze „Lando”

2023-07-29 10:27:32

Jak donosi Variety, doszło do poważnych zmian w ekipie serialu „Lando”. Po pierwsze z serialem nie jest już związany Justin Simien. Lucasfilm podpisał kontrakt na scenariusz z Donaldem Gloverem i jego bratem Stephenem Gloverem.



Ostatnio Justin wspominał, że z projektem nic się nie dzieje, jest w zawieszeniu. Prawdę mówiąc nie zajmował się on tym serialem od przeszło roku. Natomiast podobno ta umowa z braćmi Glover była już dograna przed strajkiem scenarzystów. Jednak sam fakt jej podpisania nie sprawi, że prace nagle ruszą. Po pierwsze mamy wspomniany strajk, po drugie bracia Glover mają zobowiązania wobec Amazonu.

Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, spodziewamy się, że Donald Glover powróci do roli Landa w tym serialu. Nie wiadomo ile osób z obsady „Hana Solo” pojawi się w tym serialu. Na chwilę obecną nawet trudno przewidzieć, kiedy spodziewać się premiery.
KOMENTARZE (14)

Olbrzymi budżet „The Acolyte”

2023-07-25 19:07:42



Wygląda na to, że budżet „The Acolyte” jest całkiem spory. W sieci pojawiły się informacje, że wg Forbesa wyniósł on 49 milionów USD. Tak wynika z nagłówka, nie jest to kwota astronomiczna, jednak gdy przeczyta się szczegóły okazuje się, że te 49 milionów USD poszło jedynie na preprodukcję serialu. Dla porównania to 5% więcej niż kosztowała preprodukcja „Łotra 1”, ale jednocześnie mniej niż „Andora” (tam budżet był o 38% większy, ale koszty urosły też z powodu COVID-19 i mnóstwa ograniczeń z tym związanych).

Innymi słowy budżet „The Acolyte” jest mocno filmowy. Ale to nie koniec wieści, wg Forbesa finalne koszty są dużo większe, także ze względu na obsadę. Wg nich (ta wieść krąży od paru dni po sieci, ale źródła które pierwsze ją podawały, są dość mało wiarygodne), w serialu pojawia się między innymi Keanu Reeves w małej roli. Na razie nie wiadomo nic na jej temat. Od lat trwają spekulację, że Reeves mógłby zagrać Revana, więc kto wie, może pojawiłby się jako duch albo hologram. Równie dobrze może grać inną postać. Swoją drogą ciekawe, czy będzie miał szansę zagrać u boku Carrie Ann Moss, która także gra w serialu, a z którą współpracował na planie „Matrixa”.

Niemniej jednak, „The Acolyte” prawdopodobnie będzie ostatnim tak drogim serialem. Disney zabrał się za szukanie oszczędności i wymyślenie nowej strategii. Kontrakt Boba Igera został przedłużony, a on wprost mówi o końcu pewnej ery. Przede wszystkim pomijając cięcia kosztów (w tym produkcji Lucasfilmu) czy zwolnienia, mówił też o możliwej produkcji programów dla innych serwisów streamingowych niż Disney+. W sieci można też wyczytać, że rozważana jest sprzedaż całego Disneya bądź jego części. Zainteresowanym miałby być Apple. Najnowsze informacje częściowo potwierdzają te doniesienia, ale Apple jest zainteresowane przede wszystkim sportową częścią telewizyjnego holdingu Disneya czy ESPN. Nie wiadomo, czy ją odkupią, czy raczej podpiszą umowę licencyjną, czy rozwiążą to jeszcze w inny sposób.

Na tę chwilę wynika, że wynik „The Acolyte” dość mocno naznaczy przyszłość marki. Pierwszy sezon zadebiutuje w przyszłym roku. Zobaczymy, czy serial zostanie przedłużony na kolejny.
KOMENTARZE (13)

Strajk aktorów i „Andor”

2023-07-21 19:45:39

Jak donosi Deadline, wygląda na to, że strajk aktorów dotknął także „Andora”. Harmonogram prac ma zostać zmieniony. Do końca zdjęć formalnie zostało kilka tygodni, a dodatkowo większość obsady nie ma nic wspólnego z amerykańską gildią aktorów. Niemniej jednak kilku odtwórców głównych, mają już pewne zobowiązania. Wraz ze strajkiem przestali wykonywać swoje zadania. Na chwilę obecną prace trwają z brytyjskimi aktorami.



Sceny z amerykańskimi aktorami na razie są wstrzymane, producenci liczą, że uda się je dokręcić później. Lucasfilm jednak w żaden sposób nie skomentował sytuacji.

Warto dodać, że wcześniej „Andora” dotknął już trwający strajk scenarzystów, a Tony Gilroy został sprowadzony do pionu i przestał pracować, także jako producent.

Gilroy za to skomentował niedawne nominacje do Emmy. „Andor” dostał ich aż 8. Tony przyznał, że prace nad pierwszym sezonem były olbrzymim wyzwaniem logistycznym, ze względu na COVID-19. Właściwie nie mieli przez to żadnej publiczności na której mogliby przetestować swoje pomysły, nikogo. Poszli wręcz na żywioł, jeśli chodzi o obserwowanie reakcji publiczności. Przyznaje też, że ostatnie 10 miesięcy jest dla niego silnym upewnieniem się, że zrobili dobrą robotę.

Tymczasem z innych wieści, zdjęcia do „Gwiezdnych Wojen” ruszyły właśnie na lokacji w okolicach Oxfordu. Choć źródła sugerują, że to może być nowa produkcja, najprawdopodobniej jest to właśnie „Andor”.

Pozostaje czekać na rozwinięcie się sytuacji ze strajkami. Zobaczymy jak wpłyną one na „Andora” i premierę obiecaną na przyszły rok.
KOMENTARZE (3)

John Boyega jest otwarty na powrót do „Gwiezdnych Wojen”?

2023-07-20 22:51:42

O tym, że John Boyega może wrócić w filmie o Rey spekulowano już od dawna. Jeff Sneider twierdzi nawet, że te dyskusje już się toczą i idą w dobrym kierunku. Jak wiemy, Boyega po trylogii sequeli miał swoje wątpliwości, co do tego jak zadziałał Lucasfilm. Trudności podobno zostały wyjaśnione.



Tymczasem jak donosi Tech Radar, John Boyega miałby być teraz być otwarty na ewentualne powroty. Właściwie powiedział, że chętnie przyjmie każdą rolę, każdą postać, które są zabawne, albo jest tam wspaniała obsada czy uznany reżyser. Jest otwarty na wszelkie możliwości.

W sieci zrobiła się z tego, za sprawą Tech Radar, informacja, że Boyega wraca do „Gwiezdnych Wojen”. Sam aktor się od tego odciął. Na razie nie John nie jest powiązany z żadnym nowym projektem, nie ma nic do ogłaszania.



Sam Boyega niedawno udzielił też wywiadu, jeszcze przed strajkiem aktorów, w którym miał za zadanie ocenić filmy gwiezdno-wojenne w których grał. Najlepsze jego zdaniem jest „Przebudzenie Mocy”. Na drugim miejscu umieścił „Skywalker. Odrodzenie”, zaś zdecydowanie najgorszy jest jego zdaniem „Ostatni Jedi”. Dodał też, że wszystkie są kochane.



Jeśli wszystko pójdzie z planem, zdjęcia do filmu o Rey ruszą w przyszłym roku, a casting zacznie się w najbliższych miesiącach. Obecnie jednak patrząc na sytuację w Hollywood ciężko liczyć na konkretne daty.
KOMENTARZE (4)

James Mangold o tym czy użyje słowa „Jedi” w swoim filmie

2023-07-05 18:30:13

James Mangold, reżyser filmu „Indiana Jones i artefakt przeznaczenia”, który w ten weekend wszedł na ekrany, zajmuje się promowaniem filmu. Odpowiada na wiele pytań, niektóre z nich dotyczą także jego projektu gwiezdno-wojennego i tu można wychwycić pewne ciekawostki.



Po pierwsze wspomniał dyskusję z Lucasfilmem, a dokładniej z ludźmi odpowiedzialnymi za kanon. Rozmawiali o pomyśle Mangolda o tym, że chciał się zdystansować od innych filmów. Gdy zapytał ich, mniej więcej kiedy zatem powinna się dziać akcja filmu o pierwszych Jedi, ci odpowiedzieli, że jakieś 25 tysięcy lat przed Epizodem I. James wspomniał, że chciał mieć dystans, ale to jest dopiero dystans. Żartował sobie również, że weźmie tę robotę, i wcale się nie zdziwi jak gdzieś po drodze w opuszczonej stacji metra znajdzie Charltona Hestona. Tu warto dodać, że Heston grał Mojżesza w „Dziesięciorgu przykazań”.

Ta odległość czasowa daje mu wolność twórczą. Przyznał, że nie jest zainteresowany fan servicem, czy rozwijaniem historii, którą wymarzył sobie George Lucas. Nie chce mieć ograniczeń fabularnych.

Zapytany czy w jego filmie pojawią się słowa „Jedi” czy „midi-chloriany”, odparł, że nie daje żadnych gwarancji. Tyle, że akcja będzie się dziać przed powstaniem zakonu Jedi. Dodał, że owszem filmy robi się trochę inaczej, ale generalnie ludzie najpierw się zaczynają organizować, dopiero potem wymyślają jak się nazwać.

Przyznał także, że nie rozmawiał na temat swojego gwiezdno-wojennego filmu z Georgem Lucasem, nawet by to skonsultować. Dodał, że obecnie prace się nie posuwają do przodu, bo jako scenarzysta strajkuje.

Na chwilę obecną nie wiadomo kiedy pojawi się film Mangolda. Powszechnie obstawiana jest data grudzień 2027, ale dopóki nie będzie konkretnych informacji, chyba nie należy się do niej przywiązywać.
KOMENTARZE (9)

James Mangold o swojej wersji Boby Fetta

2023-07-03 19:00:30

Jak dobrze pamiętamy, zanim powstała „Księga Boby Fetta”, czy nawet „The Mandalorian”, Simon Kinberg pracował nad scenariuszem do spin-offu o Bobie. Film nie miał szczęścia. Początkowo wydawało się, że będzie to drugi spin-off po „Łotrze 1”, który tak naprawdę pojawił się w grze jako trzeci. Jakiś czas po ogłoszeniu nowych filmów zapowiedziano spin-offy Lawrence’a Kasdana („Han Solo”) i właśnie Kinberga. Jednak, gdy „Łotr 1” wszedł do gry, szybko zajął pierwsze miejsce, jako produkcja, która trafi najszybciej do realizacji. Film o Bobie i „Łotr 1” miały mieć oficjalne zapowiedzi na Celebration w Anaheim w 2015. Tyle, że rozpoczęła się jazda z Joshem Trankiem, reżyserem filmu. W efekcie film o Bobie spadł na trzecie miejsce w kolejce.



Jego nowym reżyserem miał zostać James Mangold, który ostatecznie nigdy nie został oficjalnie ogłoszony. Teraz, gdy film „Indiana Jones i Artefakt Przeznaczenia” pojawił się w kinach, reżyser promując swój najnowszy obraz mówi także o „Gwiezdnych Wojnach”, w tym o filmie o Bobie.

Mangold powiedział, że w czasie, gdy pracował nad filmem o Bobą, było to coś zupełnie innego. Bliskie kategorii R (czyli dla dorosłych). Dodaje, że prawdopodobnie wystraszył swoim pomysłem wszystkich (producentów?) na śmierć. To jednak wciąż miał być spaghetti western w duchu Sergio Leone, dziejący się na jednej planecie. Tyle, że to nie był świat, który mógłby przyjąć Baby Yodę. On totalnie nie pasował do świata, który Mangold sobie wyobraził. Tyle, że jak to bywa w korporacjach, w związku z zamieszaniem z zarobkami „Hana Solo”, studio zrezygnowało z filmów i poszło w streaming.

Niemniej jednak Mangold wspomina ten okres bardzo dobrze. Twierdzi, że słuchał wówczas muzyki Ennio Morricone.

Trochę się to kłóci z tym, co powiedziała Kathleen Kennedy jesienią 2021. Stwierdziła wówczas, że Trank właściwie nie zrobił wiele jeśli chodzi o ten film, więc musieli i tak by zaczynać właściwie od początku. Zaś jej zdaniem Mangold nigdy nie był zaangażowany w projekt. Mangold pytany o to, zaczął się trochę wycofywać i mówić o flircie z Lucasfilmem. Dalej niestety rozmowa przeszła na inne tory.

„Księga Boby Fett” poszła w zupełnie innym kierunku, to wręcz rodzinna rozrywka. Serial na razie jednak nie doczeka się drugiego sezonu.
KOMENTARZE (4)

Indiana Jones i twój Asteroid Flash z Niebios

2023-06-30 16:03:09

Dziś na naszych ekranach zadebiutował film „Indiana Jones i artefakt przeznaczenia” (Indiana Jones and the Dial of Destiny), którego reżyserem jest James Mangold. To pierwsza nowa produkcja Lucasfilmu, która trafia do kin od czasu premiery „Skywalker. Odrodzenie” cztery lata temu. Co ważniejsze po raz kolejny wracamy do przygód najsłynniejszego archeologa. Scenariusz napisali: Jez Butterworth, John-Henry Butterworth, David Koepp i James Mangold. W rolach głównych występują: Harrison Ford, Phoebe Waller-Bridge, Mads Mikkelsen, Antonio Banderas, John Rhys-Davies, Toby Jones i Karen Allen. Wśród producentów znaleźli się Kathleen Kennedy, Steven Spielberg, Simon Emanuel, George Lucas i Frank Marshall. Za muzykę ponownie odpowiada John Williams.

1969. Apogeum wyścigu kosmicznego między Stanami Zjednoczonymi a Związkiem Radzieckim. Jones jest zdeterminowany, aby wyjawić nikczemną działalność nazistowskich naukowców licznie stojących za programami kosmicznymi.



To nie jedyna pozycja z udziałem Starwarsówka, którą można zobaczyć w kinach. „Flash” w reżyserii Andy’ego Muschietti to kolejna propozycja dla fanów komiksów. Scenariusz napisali: Joby Harold („Obi-Wan Kenobi”), Christina Hodson, John Francis Daley, Jonathan Goldstein. Występują: Ezra Miller, Michael Keaton, Sasha Calle, Michael Shannon, Jeremy Irons i Temuera Morrison.

Ezra Miller powraca w roli Barry’ego Allena w widowisku DC, w którym po raz pierwszy to on jest głównym bohaterem. Barry używa swojej mocy do podróży w czasie, żeby zmienić wydarzenia z przeszłości. Kiedy jednak próbuje ocalić rodzinę, mimowolnie zmienia przyszłość. Barry zostaje więźniem rzeczywistości, w której generał Zod powraca i grozi powszechnym zniszczeniem. W tym świecie nie ma jednak żadnych superbohaterów, do których można by się zwrócić. Chyba że Barry przekona do przerwania emerytury zupełnie innego Batmana i uratuje uwięzionego Supermana, również nie takiego, jakiego się spodziewa. Jedyną nadzieją Barry’ego na uratowanie świata, w którym przebywa i na powrót do przyszłości, którą zna, pozostaje wyścig o życie. Tylko czy ostateczne poświęcenie wystarczy do przywrócenia dawnego biegu wydarzeń?



Fani Wesa Andersona będą zachwyceni jego najnowszym filmem w iście gwiazdorskiej obsadzie. „Asteroid City” do którego scenariusz napisał Anderson i Roman Coppola całkiem nieźle radzi sobie w kinach, patrząc przede wszystkim na zarobki per ekran. I choć w Stanach w zeszły weekend (pierwszy szerokiej dystrybucji), pozycja miała zaledwie 6 miejsce, to jednak jak się popatrzy na skuteczność na kopię, film pobił największe hity. Także za sprawą obsady. Bryan Cranston, Edward Norton, Jason Schwartzman, Scarlett Johansson, Rupert Friend (Wielki Inkwizytor), Jeffrey Wright, Liev Schreiber, Sophia Lillis, Tom Hanks, Matt Dillon, Steve Carell, Tilda Swinton, Jeff Goldblum, Adrien Brody, Willem Dafoe, Margot Robbie. Za muzykę odpowiada Alexandre Desplat.

Harmonogram konwencji Junior Stargazer zostaje spektakularnie zakłócony przez wydarzenia, które zmieniają bieg historii.



Okazuje się, że Starwarsówek grywa nie tylko w filmach anglojęzycznych. „Chłopiec z niebios” ( Walad min al-Janna) Tarika Saleha to ciekawy thriller osadzony w Egipcie. Jedną z głównych ról gra Fares Fares, który grał senatora Vaspara w „Łotrze 1”. W pozostałych rolach: Tawfeek Barhom, Mohammad Bakri i Makram Khoury.

Adam, chłopak z małej rybackiej wioski, przyjeżdża na prestiżowe stypendium do Kairu. Gdy staje się świadkiem tajemniczego zabójstwa kolegi, zostaje wplątany w śmiertelnie niebezpieczną intrygę. Zmuszony do współpracy, zgadza się przeniknąć do Bractwa Muzułmańskiego — jednej z najpotężniejszych organizacji islamu, która nie zawaha się przed niczym, żeby chronić swoje tajemnice. Aby przeżyć, Adam bardzo szybko będzie musiał opanować reguły gry niezwykle brutalnego świata, wkraczając na ścieżkę, z której nie ma już powrotu.



Na koniec coś lżejszego. „Wszystko o moim starym” (About my Father). Reżyseria: Laura Terruso. Scneriusz napisali: Austen Earl i Sebestian Maniscalco. Występują: Robert de Niro, Sebastian Maniscalco, Kim Cattrall i Leslie Bibb. Wśród producentów znalazł się Chris Weitz (“Łotr 1”).

„Wszystko o moim starym” to opowieść o przygotowaniach do ślubu, który stanie pod znakiem zapytania, gdy senior rodu zapragnie lepiej poznać przyszłą synową oraz jej rodziców w trakcie wspólnego weekendu. Prostolinijny włoski imigrant o południowym temperamencie kontra rodzina konserwatywnych bogaczy, którzy na wszystkich patrzą z góry. Co może pójść nie tak?


KOMENTARZE (4)

Kolejne plotki o „The Acolyte”

2023-06-27 20:19:42

Powoli zbliżamy się do momentu, w którym więcej uwagi będziemy poświęcać „The Acolyte”. To też okres, w którym zaczną pojawiać się spekulacje, czy w innych materiałach kanonicznych szykują nas do nowego serialu. W 35 numerze komiksu „Star Wars”, którego autorem jest Charle Soule pojawił się wątek Sithów. Bez w chodzenia w zbędne szczegóły, jak ktoś chce może sięgnąć po materiał źródłowy, chodzi tam o możliwość uleczenia z Ciemnej Strony. Odpowiedź jest negatywna, osobnik tłumaczy, że dobrze mu z Ciemną Stroną. I tu pytanie, czy w nowym kanonie nie będzie ona miała jakiegoś uzależniającego wpływu. Zobaczymy jak to ukażą w „The Acolyte”.

Wbrew temu, co można przeczytać w sieci, „The Acolyte” nie został skasowany. Niektóre media, goniąc za sensacjami, zaczęły potwierdzać doniesienia Overlorda DVD Doomcocka. Tego pana już dobrze znamy z siania zamętu o Lucasfilmie i póki, co jakoś nic z tego nie wynikło. Niemniej jednak teza, że Leslye Headland już nie pracuje z Lucasfilmem i że w ramach oszczędności nie będzie zwiększania budżetu dla „The Acolyte” (co oznacza zatrzymanie projektu) poszła w świat. Tym razem Doomcockowi wtóruje też Kamran Pasha, który twierdzi, iż Leslye została wyrzucona, a projekt trafił na półkę. W przypadku doniesień Pashy jest trochę lepiej, bo faktycznie zapowiedział zwolnienia w Disneyu. Natomiast główne doniesienie, o emeryturze Kathleen Kennedy czeka na weryfikację. Zostało jeszcze z 6 miesięcy zanim powinna odejść. Zobaczymy. Na razie jednak nic nie wskazuje, by serial był zagrożony.

Tymczasem wyjawiono, że w serialu gra Abigail Thorn („The Prince”, „Django”) i wciela się w postać, która została określona mianem chorąży Erus. Żadnych więcej szczegółów.

Lee Jung-jae mówił o swojej pracy w serialu. Przyznał, że było to dla niego bardzo ważne doświadczenie. Trudnością dla koreańskiego aktora było wiele kwestii, które musiał wymówić po angielsku, ale jak twierdzi ekipa na planie była dla niego cierpliwa i pomocna. Potwierdził też, że skończył swoje zdjęcia w maju. To mniej więcej czas, w którym w ogóle kończyły się zdjęcia.

Na premierę „The Acolyte” musimy poczekać do przyszłego roku.
KOMENTARZE (15)

Kolejne potwierdzenie, że zdjęcia do „New Jedi Order” zaczną się w kwietniu

2023-06-23 17:01:04



Na Production Weekly pojawiła się informacja na temat filmu o Rey. Po pierwsze film jest określony jako „Star Wars: New Jedi Order”. Oczywiście prawdopodobnie jest to tytuł roboczy. Po drugie mamy datę rozpoczęcia zdjęć, czyli kwiecień 2024. Potwierdza to poprzedniego newsa. Znów, biorąc pod uwagę sytuację strajkową w Hollywood, nawet zdjęcia w Pinewood mogą być w jakiś sposób zagrożone. Wszystko zależy jak rozwinie się sytuacja.

Trzecia rzecz jest jeszcze ciekawsza. To krótki opis filmu.

Osadzony 15 lat po zwycięstwie Rey nad Palpatinem i końcówce filmu „Gwiezdne Wojny: Skywalker. Odrodzenie”. Sequel koncentruje się na odważnej próbie podjętej przez Rey by odtworzyć zakon Jedi, gdy podejmuje ona rolę mentora dwójki obiecujących młodych adeptów, chłopaka i dziewczyny. W miarę szkolenia okazuje się, że dziewczyna posiada niesamowite umiejętności, które predestynują ją do roli przyszłego przywódcy.

Zdaniem Star Wars Net News nie należy przywiązywać się do tego opisu, bo w dużej mierze bazuje on na scenariuszu, który wyszedł spod pióra Damona Lindelofa. Nowy scenariusz zaczął pisać Steven Knight, ale nie znamy jego szczegółów. Natomiast faktycznie opis ten raczej zgadza się z tym, co słyszeliśmy we wcześniejszych przeciekach.

Production Weekly ponadto potwierdza datę premiery, czyli 22 maja 2026. Choć sama data była znana, Lucasfilm i Disney nie podały formalnie, którego filmu dotyczy. Jednak wszyscy się spodziewali, że to właśnie chodzi o obraz wyreżyserowany przez Sharmeen Obaid-Chinoy. Z obsady potwierdzono udział Daisy Ridley.
KOMENTARZE (14)

Był drugi scenarzysta „Rogue Squadron”

2023-06-21 17:08:30

Wygląda na to, że z „Rogue Squadron” działo się więcej niż myśleliśmy. Lucasfilm jednak chyba trochę się nauczył trzymać język za zębami i całkowicie ominęła nas kwestia zmiany scenarzysty tej produkcji.



Jak pamiętamy, najpierw ogłoszono, że Patty Jenkins wyreżyseruje „Rogue Squadron” (grudzień 2020). Pół roku później „Hollywood Reporter” podał informację, że scenarzystą projektu jest Matthew Robinson. Potem sprawa rozwlekła się w czasie, przycichła, została zapomniana. Aż w końcu Kathleen Kennedy zapytana o to co jest z tym projektem, powiedziała, że kiedyś chcą do niego wrócić, być może w formie serialu na Disney+. Konkretów jednak brak.

Słyszeliśmy, że zaiskrzyło na linii Jenkins – Lucasfilm, przede wszystkim na etapie wizji i scenariusza. W końcu dali sobie czas i zajęli innymi projektami. Ile w tym prawdy nie wiadomo. Natomiast Bespin Bulletin ma jeszcze jedną ciekawą historię, która uzupełnia ten obraz. Otóż ich zdaniem film miał dwóch scenarzystów.



Tym drugim (lub pierwszym) miał być Sam Sheridan. Problem w tym, że nie on dużego doświadczenia w pisaniu scenariuszy. Napisał zaledwie kilka odcinków seriali „I am the Night” (był też twórcą tego serialu) i pomagał pisać scenariusze do serialu „SEAL Team”. To wszystko. Jako producent również nie wsławił się dużo lepiej, acz odpowiada za serial „Jack Ryan”, jako producent konsultujący. Miał też dwie niewielkie role w filmach „Wojownik” i „Wonder Woman 1984”. Czyli raczej zajmował się serialami akcji. Natomiast jest też mężem Patty Jenkins i ewidentnie pomagał jej w projekcie. Podobno napisał on jedną z wersji scenariusza (wstępną). Bespin Bulletin nie jest pewien, czy jego wersja powstała zanim Robinson zabrał się za scenariusz (i była jego podstawą), czy może było to drugie podejście. Jak donosi Jeff Sneider, w Lucasfilmie uważano, że scenariusz Robinsona to bajzel. Niezależnie czy było to pierwsze czy drugie podejście, tekst Sheridana również chyba się nie spodobał.

Na chwilę obecną przyszłość projektu „Rogue Squadron” pozostaje pod dużym znakiem zapytania. Wygląda jednak na to, że Patty dużo mocniej walczyła o realizację tego filmu, niż nam się to wydawało.
KOMENTARZE (8)

Jakoś Palpatine nie wróci, ale zdjęcia już w przyszłym roku

2023-06-17 08:21:55

Jak donosi nasz ulubiony informator Jeff Sneider, zdjęcia do filmu o Rey powinny rozpocząć się już w kwietniu (2024). I tu nie ma żadnych opóźnień, wszystko idzie zgodnie z planem. Zauważa on, że data została zmieniona, ale jak twierdzi priorytetem tutaj jest „Avatar”. To on potrzebował miejsca w grudniu 2025, więc „Gwiezdne Wojny” przesunięto. Tym razem nie ma żadnego prawdziwego, czy domniemanego lucasfilmowego dramatu w tle, a Kathleen Kennedy wciąż pracuje nad tym obrazem jako producentka. Natomiast poza teoriami w grę wchodził też scenariusz Stevena Knighta, który mógłby być wstrzymany z powodu strajku. Nie mamy informacji, czy udało mu się go skończyć wcześniej, ale wygląda na to, że Lucasfilm jest zadowolony z tego, co dostał, nawet jeśli będzie trzeba wprowadzić pewne poprawki po strajku.



To dobry moment by przejść do plotek i potwierdzeń. Na razie słyszeliśmy o tym, że mogą wrócić pewni bohaterowie – Rey (Daisy Ridley) na pewno, Finn (John Boyega) bardzo prawdopodobnie. Ale jeden z aktorów powiedział, że nie wróci. To Ian McDiarmid. Aktor jest oczywiście otwarty, by Palpatine mógł jakoś powrócić ponownie, ale powiedział wprost, że nie dostał propozycji i nie prowadzi żadnych rozmów na ten temat. Mark Hamill także raczej się dystansuje od projektu. Wpierw mówił, o tym, że nie ma nic przeciwko, by Luke’a zagrał inny aktor, teraz dodaje, że w „Gwiezdnych Wojnach” jest wiele bohaterów, wiele opowieści i nie ma potrzeby wracać do Luke’a (zwłaszcza starego). Dodał też, że jego przygoda z „Gwiezdnymi Wojnami” raczej dobiegła końca i jest zadowolony z tego, co zrobili. Czas iść dalej.

W sieci pojawiły się też plotki, że szwarccharakter filmu ma zagrać Idris Elba. Źródłem tej informacji było Giant Freakin’ Robot, więc od razu można niby przejść dalej. Niemniej jednak pewne media podchwyciły tę informację i się pod nią podpięły, twierdząc, że ich informatorzy potwierdzają tę historię. Jeff Sneider zdementował udział Elby. Może będzie, zawsze jest jakieś prawdopodobieństwo, ale na tę chwilę rozmów czy decyzji brak. Sneider przypomniał, że szukanie aktorów raczej nie zacznie się przed sierpniem.

Z jeszcze większych bzdur warto wspomnieć o Marze Jade. Otóż na twitterze pojawiła się wiadomość, że Kim Kardashian zagra Marę Jade w filmie Feige’ego. Oczywiście miał być to żart, ale jak to bywa w takich sytuacjach, pomylono filmy, wzięto to na poważnie i poszło w sieć. Mara Jade w filmie o Rey. Znów może tak będzie, ale na razie nic na to nie wskazuje.

Wiele wskazuje na to, że zdjęcia do filmu o Nowej Erze Jedi będą kręcone w Wielkiej Brytanii (Pinewood), acz potwierdzeń brak.
KOMENTARZE (13)
Loading..