wykop z półobrotu w słusznym celu. Co prawda zostało mi podsumowanie trylogii ME, którą ostatnio ukończyłem (jak się okazuje - prawie na tą Andromedę lol), ale jakoś tak naszło mnie na azjatyckie klimaty i okazało się, że słabo pamiętam Jade Empire.
Dlaczego? Nie jestem pewien czy na początku po prostu gra mnie nie odrzuciła tragicznym systemem... nie, wykonaniem całkiem fajnie pomyślanego systemu walki.
A może spóźniłem się i potem już grałem w pierwszego ME?
Dzisiaj nie da się tego rozstrzygnąć, ale po intensywnych 20h ukończyłem JE.
Zbiór screenów:
https://vpx.pl/i/2017/01/07/Screen0007.jpg
https://vpx.pl/i/2017/01/07/Screen0008.jpg
https://vpx.pl/i/2017/01/07/Screen0009.jpg
https://vpx.pl/i/2017/01/07/Screen0010.jpg
https://vpx.pl/i/2017/01/07/Screen0011.jpg
To ja, tuż przed finalną walką. Walki taaak... zawsze się zastanawiam jako to jest stworzyć grę w jakimś gatunku (jasne, że to rpg, ale oparte o to samo co KotOR), jednocześnie spieprzając samo jego sedno. Trochę jak w tej zręcznościówce TCW, gdzie elementy zręcznościowe były najtragiczniejsze.
Walka... odrzuca. Musiałem się zdrowo natrudzić żeby coś z tego wycisnąć, mieć jakąś przyjemność. Brak ruchomej kamery poza dół/góra, blokowanie tejże na wybranym przeciwniku, a jak chcemy mieć większą swobodę to nagle znikają im paski HP, bardzo źle zrobione poruszanie w trakcie walki, niektóre style bezużyteczne, inne OP i to znacznie, aktywna pauza teoretycznie ma być dodatkiem, ale przy większej ilości kombinacji jest nieodzowna i wtedy trochę to przypomina jedno wielkie klikando...
Dodatkowo, pomijając same wady wykonania, na normalu, poza trzema walkami, reszta jest po prostu za prosta. W pewnym momencie możesz wrzucić bullet-time, wziąć miecz czy OP Tygrysa i nie patrzeć na monitor. Klikasz i wszyscy giną. Chyba, że zrobią blok, wtedy wyprowadzasz Powera... przed którym nikt nie wykonuje uniku.
Czujesz się trochę jakbyś odpalił trainer :|
I tak dalej. Kompani w walce są praktycznie bezużyteczni, większość z nich ginie w późniejszych etapach gry, nie można z nimi nic zrobić, chyba że przestawi się ich w tryb Pomocy, ale wtedy zostajesz na placu boju sam.
Ogólnie można się zniechęcić.
Ale jest jeszcze druga strona medalu, oprawa fabularno-wizualna.
https://vpx.pl/i/2017/01/07/Screen0001.jpg
https://vpx.pl/i/2017/01/07/Screen0002.jpg
https://vpx.pl/i/2017/01/07/Screen0003.jpg
https://vpx.pl/i/2017/01/07/Screen0005.jpg
https://vpx.pl/i/2017/01/07/Screen0004.jpg
https://vpx.pl/i/2017/01/07/Screen0006.jpg
Dobrze, że w ogóle zorientowałem się, że PrinScreen jednak zapisuje jakieś fotki.
Wizualnie style walki, magia i tak dalej są bardzo ładne. Miejscówki, które odwiedzamy, są ładne, ślicznie, a niektóre naprawdę zapierają dech w piersiach. W ogóle uważam, że idealnie połączono azjatycką mitologię, świat duchów i sztuki walki. Oczywiści w granicach rozsądku, ale jest to niezłe.
Fabularnie zaś... pomijając bioware`owski czarno-biały świat (ew. pasujący do yin/yang, ale to naciągane) to łał - są momenty, w których gra zaskakuje (oczywiście za pierwszym razem albo jak się jej nie pamięta ), nawet bardzo.
Do tego większość kompanów ma naprawdę ciekawą charakterystykę, niezłe rozpisanie, tylko... położone całkowicie przez dialogi.
Yup. Większość rozmów w grze jest spoko, 2 rodzaje postępowań + `Fore Trick` w postaci Uroku, Przekonywania i Zastraszania
ALE
rozmówki z drużyną, w tzw. "obozie" nie mają nic wspólnego z tym co znamy z KotORów, DA czy ME. Są... spłycają całkowicie jakiś głębszy przekaz, nie umieją zbudować relacji, a romanse...
No właśnie, chciałem żeby mój Lotosik przelizał się soczyście w les-związku z Księżniczką "Kitaną"
Jak się okazuje takie relacji nie buduje się prezentami, chodzeniem w duecie, ani nawet rozmowami "na co dzień". Jak doczytałem po fakcie - są trzy momenty, w których można nawiązać romans i go "pociągnąć", aż do finalnego pocałunku.
Trzy momenty.
Ale wystarczy zepsuć jeden z nich, zbyt jakąś "intensywnie emocjonalną" wypowiedzią i kiszka. Stąd Kitana, wg opisu po finale, rządziła wspaniale, ponieważ Lotos była "przy niej", ale to raczej odnosi się do przyjaźni.
Znaczy dałem ciała, ale nie ja tak naprawdę, tylko ludzie z Bio odpowiedzialni za zawalenie tych dialogów.
Zobaczymy co mi przyjdzie za drugim razem, bo masochistycznie trochę zacząłem grać na DarkSajd i trochę bawić się systemem, na ile tym "toporniakiem" da się bawić
https://vpx.pl/i/2017/01/07/botak.jpg
no i będę uważał na teksty...
Ale gdyby to był Stim i miałbym polecić/nie ten tytuł to kciuk powędrowałby w... dół. Nawet jak ustawicie sobie easy, żeby przepykać walki dla fabuły, to jest ich tak dużo, że prędzej czy później niedoróbki mogą was zniechęcić.
Gra idealnie nadawałaby się na drugą część w dzisiejszych czasach, ale chyba raczej do tego nie dojdzie. Szkoda trochę.