TWÓJ KOKPIT
0
FORUM RPG

Zabawne sytuacje

Lord Bart 2004-04-16 21:05:00

Lord Bart

avek

Rejestracja: 2004-01-20

Ostatnia wizyta: 2021-09-13

Skąd: Warszawa

Wpadłem na pomysł tego topa w trakcie wymiany zdań z Kylem Katarnem (http://www.gwiezdne-wojny.pl/b.php?nr=71088).
Jeśli graliście w SWRPG D6 lub D20 to opiszcie swoje zabawne sytauacje podczas sesji. Jeśli nie graliście....to jak Bóg (Anor) przyzwoli napiszcie o innych systemach.

LINK
  • Warhammer

    Domator 2004-04-17 08:48:00

    Domator

    avek

    Rejestracja: 2003-03-31

    Ostatnia wizyta: 2007-10-09

    Skąd: Wioska Gungan

    Zabiłem coś czego nie można zabić. GIGANTA. A jak? Metodą której nikt nie przewidział:
    Wszedłem do beczki gdzie od wewnątrz wpijałem miecze i na te miecze kumple wbili mięso. Gigant to połknął i go rozwaliło. Niestety razem ze mną

    LINK
  • O rany sporo

    Otas 2004-04-19 12:44:00

    Otas

    avek

    Rejestracja: 2003-11-05

    Ostatnia wizyta: 2020-05-01

    Skąd: Best'veena /k. Bi-Bi

    tego miałem.. ale jedną teraz pamiętam (no w sumie to dla mnie to zabawne nie było) .. w MERPie chodziliśmy akurat po jakiś jaskiniach.. i znaleźliśmy się nap podziemnym jeziorem.. ciemno jak w dupie Sitha .. tylko w wodzie widać jakieś poruszające się światełka..... oczywiście ja jako najodważniejszy (najgłupszy?) .. po prostu wziąłem i zanużyłem głowe w wodzie aby oblukac czy to nie przypadkiem skarby ... heh .. i wtedy właśnie straciłem twarz zeżartą przez rybe z zębiskami na pół metra i świecącyn dzyndzlem nad głową ... tia... druid mi uratował życie... ale i tak mogłem potem w cyrku występować

    LINK
  • Stary motyw Ze SW RPG

    Kyle Katarn 2004-04-20 01:59:00

    Kyle Katarn

    avek

    Rejestracja: 2002-06-13

    Ostatnia wizyta: 2018-11-17

    Skąd: Pilchowice

    Ostatnie słowa przed śmiercią drużyny:

    Drużyna w korytarzach Gwiazdy Śmierci przygotowuje się do wejścia do kolejnego pomieszczenia. Jeden z bohaterów nasłuchuje przy drzwiach i zwraca się do kumpli:
    Łatwizna, za drzwiami jest tylko 3 szturmowców ... w dodatku jeden ma astme

    LINK
  • Dwie akcje

    Lord Bart 2004-04-20 14:22:00

    Lord Bart

    avek

    Rejestracja: 2004-01-20

    Ostatnia wizyta: 2021-09-13

    Skąd: Warszawa

    1. Jakaś tam bitwa piesza między Rebeliantami a Imperium. Siedzimy z ekipą na wzgórzu i obserwujemy. Walka kończy się zwycięstwem Rebeliantów, imperiale wycofują się na z góry upatrzone pozycje. Schodzimy ze wzgórka i jeden z nas idzie pomóc rannym bo chcielismy się chwilowo wkupić w łaski Sojuszu. Za to co robi reszta?? Stary nawyk z AD&D, wzielismy jakieś taczki i smigacze załadunkowe i poszlismy zdejmować z imerialnych ich zbroje żeby je potem opchnąć. Ten motyw pozbawił naszego MG głosu na przynajmniej pół h
    2.Musielismy wydobyc info z takiego jednego przemytnika. Jako że nie chciałem uzywać gripa a ni żadnej Mocy wpadłem na pomysł, że zademonstruję kolesiowi narzedzia chirurgiczne i zbiornik bacty Domyślcie się jaka to tortura?? pomysłowym trza być

    LINK
  • heh...

    Jagged Fel 2004-04-20 15:50:00

    Jagged Fel

    avek

    Rejestracja: 2003-03-04

    Ostatnia wizyta: 2013-04-26

    Skąd: Zabrze

    spróbuję sobie coś przypomnieć, zresztą u nas na każdej sesji jest wesoło (niestety kosztem tzw "klimatu") ale ok, na początku może być coś starszego...

    Otóż moja kochana kompania graczy płynie sobie wesoło stateczkiem (rejs pasażerski - poza BG na pokładzie jedynie załoga)w kierunku jakiejś mieściny, siedzą w kajucie. Nagle jeden z graczy mówi: "czekajcie chwilę, skoczę się rozejrzeć, czy ktoś tu koni nie sprzedaje" ... myslałem, że zabiję....

    LINK
  • Warhammer again

    Jedi Hunter 2004-04-20 16:48:00

    Jedi Hunter

    avek

    Rejestracja: 2003-01-06

    Ostatnia wizyta: 2024-11-03

    Skąd: Mińsk Mazowiecki

    Gramy se z kumplem, ja jako MG. I była taka syuacja, że chciał kupić miecz za 500 zk. (To był bardzo dobry miecz). No i zastanawi się czy go kupić z jakieś 15 minut. Mnie cholera bierze, zasatanawiam się jakiego smoka na niego nasłać, a on się dalej zastanawia, w końcu patrzy coś na karcie i mówi:
    "Problem rozwiązany mam tylko 270 zk"

    LINK
  • To była...

    Misiek 2004-04-20 17:45:00

    Misiek

    avek

    Rejestracja: 2003-01-12

    Ostatnia wizyta: 2022-05-16

    Skąd: Wrocław

    ...sesja na systemie autorskim. Ja byłem MG, a moi gracze mieli drobną sprzeczkę. Zaczęło się od tego, że wiedźmin zaczął pyskówkę do wojownika. W odwecie wojownik zaczął go ścigać, problem polegał na tym, że to było w środku walki z hordą gnolli. Bard, mag, łowca i złodziej jakoś sobie dali radę, ale nie mogłem wytrzymać ze śmiechu, jak tamci dwaj opisywali swoją ucieczkę/gonitwę. W końcu jeden uciekł na drzewo, a drugi zaczął je ścinać. To wiedźmin przeskoczył na kolejne, ale nie doleciał i zabił się w wyniku zderzenia z ziemią. I tak postąpił heroicznie, bo ocalił noszone cały czas na plecach dziecko z prawa niespodzianki...

    Inny motyw z tej przygody. Tym razem wojownika zirytował mag, więc ten w odwecie zabił mu chowańca - żmiję. Mag się nie zraził i przywołał sobie kolejnego, tylko niefortunnie wyrzucił i od tego czasu był właścicielem łosia. Wszyscy ciągnęli z niego łacha...

    Ale łoś mu się przydał, kiedy uciekali przed smokiem. W ogóle to było tak, że ścigali zakon, który im coś tam zrobił. po wybiciu mnichów dotarli do tego najsilniejszego, który nieźle im dał popalić. Tym niemniej, kiedy już ustalili, jak go pokonać, w stanie krytycznym ten mnich zrzucił skórę i okazał się smokiem. Tak, jak w jednej sekundzie byli wniebowzięci, że go ubili, tak w następnej już wszyscy zdeklarowali, że biorą d...ę w troki.

    Następnym razem kilka słów o zabawnych sytuacjach na sesjach w autorskiej grze narracyjnej SW.

    LINK
  • Kwiatki z Sesji

    Lord Sidious 2004-04-25 12:39:00

    Lord Sidious

    avek

    Rejestracja: 2001-09-05

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Wrocław

    bo tak to się za moich czasów nazywało . Było tego mnóstwo. Pamiętam raz jak jeden z graczy, miał odpalić bombę i zapomniał powiedzieć, że wychodzi z jaskini gdzie ją odpalał. Inny kwiatek, to było tak gramy sobie, ja prowadzę. Dojeżdzają do pewnej knajpy na uboczu, noc. Knajpa czynna od zmierzchu o świtu. Wchodzą. Oczywiście kelnerka poi jednego z graczy zlewając po nodze alkohol. Wszystko ładnie. Nagle robi się boruta.. bójka. Jeden z graczy:
    - Zaraz, zaraz. To chyba jest jak w tym filmie, Od zmierzcuh do świtu.
    - Tak - odpowiadam
    - No to konczymy gre, widzialem film.
    - Skoro widziales, to moze szybko nie zginiesz
    No i tak gracze (bo okazało sie, ze az 1 nie widzial filmu) ledwo wyszli z tej przygody.
    Ale i tak najlepszy byl final, gdzie gracze byli awatarami a potem była bitwa bogów. Koles jako avatar nachlal sie tyle alkohlu ile mogl. Dopiero jak przestal byc, to musieli mu zycie ratować Ale jeden z gracz wrzucił butelkę wódki w bójke bogów, i ona sobie stamtąd wyszła

    LINK
    • Hihi

      Kyle Katarn 2004-04-25 17:51:00

      Kyle Katarn

      avek

      Rejestracja: 2002-06-13

      Ostatnia wizyta: 2018-11-17

      Skąd: Pilchowice

      Niespodziewane nadawanie cech ludzkich rzeczom i przedmiotom jest niesamowite – Pratchett często stosuje to w Świecie Dysku

      Kiedyś w systemie autorskim rzuciłem nieudany czar ze skutkami krytycznymi i będący w obszarze działania czaru koń kumpla nagle zaczął rozmawiać z Paladynem (swoim panem), natomiast końskiemu siodłu wyrosły czułki Koń stwierdził, że jego pan to straszny ignorant – bo czegóż można się spodziewać po istocie, która chodzi na 2 nogach i nawet ogona nie ma Po czym koń pocwałował sobie w siną dal, ucinając pogawędkę ze swoim siodłem, które było jego zdaniem ciekawszym rozmówcą

      LINK
  • SW RPG d20

    Tremayne 2004-05-06 16:05:00

    Tremayne

    avek

    Rejestracja: 2003-02-15

    Ostatnia wizyta: 2024-08-21

    Skąd: Katowice

    W końcu, przeszukując konwent za konwentem znalazłem jakiegoś MG. No i sięzaczęło...:

    Setting: zapyziała planeta, nasza 4 (soldier [ja], technik, fringer i noble) w starej bazie która zajmowała się naprawą starych walkerów. Nagle mamy mieć sabotażystów.

    - Od początku: Tworzenie postaci. Noble chce statek. Reakcja MG: "Statek? Landspeeder zapyziały może tak. To nie jest d6, gdzie nie jesteś pewien, czy przypadkiem ten ISD na orbicie nie jest twój..."

    - Technik, nie miał broni w ogóle. Dwóch graczy szarpie się z jednym z rebelianckich żołnierzy (uwaga: graliśmy na konwencie):
    ->MG: "Wpadasz do kuchni, słyszysz, że dalej się szarpią z tym żołnierzem, co robisz?"
    ->Gracz: "Biore patelnię..."
    ->Głos z sali: "Vibro-patelnia, kur--!"
    - Baza stoi w ogniu, połowa zniszczona. Nasza czwórka właśnie prawie zginęła po wybuchu głównych wrót i naszego speedera (którym jechaliśmy). Do najbliższej osady 100 kilometrów. MG pyta się o deklaracje:
    ->Gracz (Noble): "Ide w strone bazy dostojnym krokiem..." <spojrzenia reszty graczy>"Imperialni oficerowie nigdy się nie śpieszą!"

    No i to by było tyle...

    LINK
  • Kwiatki z sesji SW

    Lord Sidious 2004-05-13 21:26:00

    Lord Sidious

    avek

    Rejestracja: 2001-09-05

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Wrocław

    Dziwne, że Jeth jeszcze tego nie napisał co tu się działo w nocy z 1 na 2. Otóż ładnie graliśmy sobie w SW D6 i pięknie, bo ja postanowiłem grać Jedi - ale takim trochę jak mistrz Zao - listkiem na wietrze Mocy. Fizyk też grał Jedi. Neimo grał Neimoidianina, ceta - łowczynię nagród z Ryloth, a JORUUs - wykidajłę w knajpie na Irydonii. Problem w tym, że JORUUS nie skumał, że to gra grupowa, bo nikt mu o tym nie powiedział, więc nas wszystkich chciał pozabijać. Dopiero po 3 godzinach gry, Jeth mógł zacząć prowadzić przygotowany wcześniej scenariusz. No i pięknie, bo akcja toczyła się w czasach wojny Jedi vs Sith, a myśmy dostali za zadanie - zabicie Jedi - Charny`ego. Wpierw się zgodziłem, ale potem zacząłem kombinować, by nie zabic Jedi, w końcu byłem Jedi. W rezultacie akcji zrobiłem coś czego Jeth się nie spodziewał. I postanowiłem zabić Lorda Bane`a i Lorda Kaana. Wysadziłem się w jaskini gdzie medytowali. Oczywiście grzebiąc ich razem ze sobą.
    Ale najbardziej mi sie podobał motyw z Rankorem. Otóż idziemy sobie, a Jeth postanowił, że pojawi nam się potwrór na drodze - rankor. I pięknie, tylko, że mistrz Jedi - Rider (czyli ja) - postanowił obłaskawić Rankora i go Mocą ujeździć. Generalnie cała przygodę szlak trafił .

    LINK
  • heh

    Mefisto 2004-05-13 22:00:00

    Mefisto

    avek

    Rejestracja: 2003-01-05

    Ostatnia wizyta: 2017-01-10

    Skąd: Warszawa

    no mi trochę mniej do śmiechu. W każdym razie to było mniej więcej tak, że (świat Aliena) drużyna została rozbita na różne grupki (najczęściej 2,3-osobowe, ja byłem sam) i błąkała się w ciemnościach po obcym statku, na różnych poziomach. Wśród nich był zdrajca (ja ). Wokół oczywiście grasują obcy
    No i idę sobie - nagle dostrzegam jakiś ruch, więc się chowam. Ponieważ za cholerę nic nie widać, wypuszczam flarę, potem kolejną, ale nikogo nie widzę, tylko słyszę jakiś hałas. Puszczam serię z automatu. W odpowiedzi wraca mi granat
    I już nie było zdrajcy wśród drużyny
    Dodam tylko, że tamci myśleli, że to koleś, którego mieli zlikwidować (dłuższa historia).

    LINK
  • z racji

    Lord Bart 2004-06-07 17:01:00

    Lord Bart

    avek

    Rejestracja: 2004-01-20

    Ostatnia wizyta: 2021-09-13

    Skąd: Warszawa

    przerwy pomaturalnoprzedegzaminacyjnej dwie sesje
    WARHAMMER.
    Odkurzyłem starego dobrego khazada Zabójcę Gigantów. Drużyna je w jakieś wiosce w Imperium....coś tam kończące się na dorf W ogóle to cała ekipa 4 kolesi to krasnale. No i w czasie biwaku w wiosce nasz saper miał problemy z bum bumami.... konkretnie to wywalił pół wiochy. Mieszkańcy złapali za widły i cepy.... lecą na nas gromadą. No to mój Zabójca wychodzi przed grupę, zatrzymuje wieśniaków i pyta czego chcą Oni, że zemsty na pokurczach za zniszczenia. Na to Zabójca ogląda ich od stóp do głów i mówi -Eeeeeeee ta walka nie przyniesie mi chwalebnej zagłady.... Poza tym jest nieuczciwa.
    -Dlaczego nieuczciwa?? Boisz się- pyta szef wioskowych
    -Nieeee...tak tylko was jest 40 a ja jeden.... nie macie szans.
    .
    Na to śmiech po sali (oczywiscie wieśniaków).... no to zaszarżowałem.
    Grający i znający realia Starego Świata wiedzą jakim wynikiem skończyła się walka. Po tym tekście mój MG spadł z krzesła ze smiechu i płakał jak bóbr ze smiechu...........
    ********************************************************
    Druga też z Warhamca.
    paskudny MG wykorzystał trik z niedokończonym opisem. Wkradlismy sie do jednego domostwa szukając pewnego artefaktu i znaleźliśmy klapę od piwnicy. Ale koleś do którego należała chata by znany z tego że kuma się ze skavenami (szczuro-ludzie dla niewiedzących) więc trza było być ostrożnym. Otwieramy klapę, sa schodki a MG taki mniej więcej opis:Waszym oczom ukazuje się wąskie zejście do korytarza, który niknie w ciemnościach...... Nagle szelest.. z ciemności wydobywa się dźwięk... coś na kształt pisku... nagle dostrzegacie dziewczynkę..... (tutaj gracze błysneli)-Uwago, mysio kupa, to może być mutont spaczeniowy- MG ciągnie dalej dziewczynkę.... z mysim ogonkiem. Na to nasz saper krzyczy Uraaaaaaaaa...bić skavena i sru bombą w otwór. Jak się później okazało była to zaginiona córka jednego z notabli Talabheimu.... biedne dzieci.. ciężko mają w tym świecie

    LINK
  • Jak sie dostac??

    navar 2004-07-04 00:51:00

    navar

    avek

    Rejestracja: 2003-01-08

    Ostatnia wizyta: 2012-09-04

    Skąd: Wolomin

    Na jednej z sesj druzyna musiala odzyskac skradziona paczke od jakiegos kolesia. Narada wojenna jak wejsc do domu klienta trwala dlugo ale jeden z graczy tryskal pomyslami. Najzabawniejszy pomysl to wejscie na lodziaza. Czyli: druzyna porywa "obiazdowa" budke z lodami i podjezdza w okolice domu pacjeta, czeka az ten yjdzie zakupic lody itd...
    Ten wspanialy pomysl stal sie stalym szlagierem ktory sie przewija na wiekrzosci sesji w momencie gdy trzeba sie gdzies dostac.

    LINK
  • Jednoręki szaman :)

    Kyle Katarn 2004-07-23 02:07:00

    Kyle Katarn

    avek

    Rejestracja: 2002-06-13

    Ostatnia wizyta: 2018-11-17

    Skąd: Pilchowice

    System coś ala Fallout – Madmax. Gram jednorękiego szamana-psionika. Miałem wykonać jakiś rytuał, więc się wczuwam – staję na środku pokoju między graczami, przymykam oczy, intonuję jakąś pieśń ala indiańską, unoszę powoli obie ręce... a kumpel mi przerywa szeptem: "ej nie gestykuluj dwoma rękami – masz przecież tylko jedną"

    LINK
  • Sesja Star Wars

    Darklighter 2004-09-14 14:08:00

    Darklighter

    avek

    Rejestracja: 2003-02-20

    Ostatnia wizyta: 2015-01-11

    Skąd:

    (nareszcie miałem czas poprowadzić), gdzie statek kosmiczny moich bohaterów musiał dokonywać niesamowitych manewrów by uniknąć ścigających go pocisków. Pilot prowadził YT-2000 tuż nad powierzchnią planety. Zawadził kilka razy od drzewa. Spoko. Następnie pomknął w głąb kanionu przygotowując się do karkołomnego manewru zmylenia pocisku. Manewr niestety nie wyszedł i statek uderzył w dość sporawy fragment skalny. Pancerz uległ praktycznie całkowitemu zniszczeniu, ale dzięki polu cząsteczkowemu wzmacniającemu strukturę staku, udało się uniknąć poważniejszych zniszczeń w systemach frachtowca. Statek,po tej kolizji, opadł na dno jeziora (osłony na szczęście zatrzymały wodę), a agresorzy, myśląc, że zwyciężyli, oddalili się. Pani technik zszokowana biegnie do pilota i mówi:
    -Coś Ty!! ślepy jesteś!? Mogliśmy zginąć!!!
    Pilot zdejmuje specjalne okulary, pokazując oczy bez źrenic (gra Miraluką, ale nasza pani technik nie wie co to za rasa. Tak samo jak reszta drużyny. Oficjalnie urodził się z wadą wzroku a te specjalne okulary pozwalają mu widzieć. Pani technik jednak o tym nie wiedziała.)
    Na skraju nerwicy zwraca się więc do reszty drużyny:
    -Posadziliście ślepego za sterami, idoci??!!!!
    -Pytaliśmy go czy może pilotować. Powiedział, że nie widzi przeszkód.

    LINK
  • SW d6

    Imperator Poplontajn 2004-12-14 01:25:00

    Imperator Poplontajn

    avek

    Rejestracja: 2004-12-13

    Ostatnia wizyta: 2004-12-14

    Skąd: Złotów

    Widział ktoś z was 2 wookiech kradnacych fortepian w ciasnych pomieszczeniach? Mam tak zaradnych graczy ze wszystko wyniosa.
    ******************************************************
    Nasta godzina prowadzenia idziemy korytazami sesja CP2020 gramy Psychosquadem szukajacym zachipowanego maniaka w sciekach,
    MG- no to gdzie teraz macie zamiar sie wybrac
    Siwy - no idziemy prosto jak juz od jakiegos czasu
    MG- (z nosem na blacie) spoko, mijacie oslizgle mury i zawsze wygawało sie Wam ze plotki w Middencheim na temat skawenow nie byly chyba plotka....
    NASZA KONSTERNACJA TRWAŁA CHYBA 3 min, ryk dzikiego smiechu zrzucil prawie spiacego (F)arta z krzesła .

    LINK
  • D&D

    Rapo 2005-01-16 02:27:00

    Rapo

    avek

    Rejestracja: 2005-01-07

    Ostatnia wizyta: 2005-05-24

    Skąd:

    Drużynka skrada się po starych opuszczonych i na wpół zawalonych krasnoludzkich tunelach, które upodobały sobie różne dziwne istoty np. maly smok. Poczuli zapach chloru typowy dla tej podrasy. Drużynowy tropiciel dlugo duma poczym mówi:
    - smo..smo..smok. tonie może być smok nie na 1 #*%$! poziomie!!
    na to mlody zaklinacz: - nie... to chyba jakieś środki dezynfekujące....

    Gdy udalo im się przeżyć (ledwo) starcie i nawet zwyciężyć radosne przeglądanie skarbów przerwal znów tropiciel:
    - chej ten smok jest malutki.... na tyle... malutki... by mieć mamusię...
    drużyna:
    -#^&%$*^$^%
    -^$*^%&^%&^
    a zaklinacz: a może byl sierotą???

    LINK
  • Kotulin RPG Party Volume I: Prelude

    Lord Sidious 2005-02-20 17:17:00

    Lord Sidious

    avek

    Rejestracja: 2001-09-05

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Wrocław

    w Kotulinie odegralismy az 2 sesje pod rzad, raczej zabawne, niz mądrę .
    Ale powiem tak, nic nie przebije Switcha, który postanowił walczyć wiosłem. Mając do dyspozycji, miecz i szablę wyskakiwał na każdego (w tym demona) z wiosłem .
    Ale lepszy był Ganner, który podszedł do Raela i zaczął go nawalać, tak, aż ten stracił przytomność. Potem Immo zwymiotował się na Raela, bo po co pójść w krzaki. No i jeszcze raz Tomeq83 - geniusz totalny. Na środku miasta, postanowił zrobic performerce i ogolić cyrkowoego niedźwiedzia.

    LINK
    • a hmmm

      Lord Bart 2005-02-20 18:21:00

      Lord Bart

      avek

      Rejestracja: 2004-01-20

      Ostatnia wizyta: 2021-09-13

      Skąd: Warszawa

      jaki system??

      LINK
    • szkoda

      Kyle Katarn 2005-02-21 16:20:00

      Kyle Katarn

      avek

      Rejestracja: 2002-06-13

      Ostatnia wizyta: 2018-11-17

      Skąd: Pilchowice

      że się nie załapałem ale wolałem dać pograć tym co WH jeszcze cieli

      W niedziele kiedy pojechaliście Ganner opowiadał co się działo na sesji a ja słuchając jakoś nie mogłem załapać o co chodziło w głównym wątku przygody, dopóki Ganner nie wyjaśnił, że przedmiot potrzebny do pchnięcia fabuły przehandlowali już na początku

      LINK
      • Opisy przygód

        Lord Sidious 2005-02-21 22:54:00

        Lord Sidious

        avek

        Rejestracja: 2001-09-05

        Ostatnia wizyta: 2025-01-18

        Skąd: Wrocław

        to może przy okazji opiszę po krótce o co miało chodzić w obu przygodach..

        w pierwszej motyw był taki. Drużyny nie ma. Wszyscy budzą się w mieście które jest zamknięte, bo grasują tam nieokreśleni mordercy. Druzyna budzi sie w piwnicy znajduje kilka trupów i razem musi się z niej wydostać. To mniej więcej jeszcze się udało.... na ulicy mieli zostać zgarnięci przez straż i tam zmuszeni do współpracy, ponieważ jakimś cudem dostali się do zamkniętego miasta. Kilku graczy otrzymało swoje zadania i mieli wyruszyć na poszukiwania zagadki mordestw.
        Jakby zasięgnęli języka - to okazało się by, że wszyscy w mieście narzekają oprócz ... zakładów pogrzebowych. I do tego doszli. Zauważyli też, że Gildia Grabarzy ma iluzoryczną ścianę z dziedzińcem i że handluje zwłokami biedaków, któych niby powinna chować za darmo, ew. na koszt Patrycjusza - acz wiadomo, nikt nigdy o nich nie pytał. To miał być pokaz, jak zwyrodniała jest Gildia Grabarzy, która mogłaby nawet zabijać ludzi na ulicach... po to, by zwiększać sobie obroty.
        Switch w tym czasie mniej więcej został zabity, bo jako jedyny odszedł już od drużyny i wyprawiał swoje fanaberię.
        Potem trzeba było znaleźć miejsce gdzie dochodzi do morderstw, a to było na środku cmentarza. Robili to jacyś sekciarze, wyznawcy boga Mordu. Do tego gracze też doszli. Nie mieliby oczywiście z nimi szansy.. ale ich zadaniem nie miało być pokonanie wrogów, tylko rozwiązanie zagadki. Ponieważ wszyscy widzieli brutalny mord, musieli się opnawać. Niestety 2 z 3 osób - Trem i Kell - nie zdały opanowania i tym samym narobiły hałasu, więc ... musiały zostać uśmiercone. Bład popełnił Ki Adi - błąd? raczej działał instynkownie. Bo zamiast się skulić na maksa... wstał i zaczął uciekać. W momencie, gdy Kapłani zabójcy ruszyli do Trema i Kella nie było szans by nie usłyszeli i zobaczyli uciekającego Ki Adiego.... A był o krok od zakończenia przygody.
        Przygoda miała mieć zakończenie proste lub rozwiniętę, gdyby drużyna postanowiła jeszcze raz nająć się - tym razem już za kasę, by rozwiązać powiązanie Gildii Grabarzy z Mrocznymi Kapłanami.
        W skrócie chodziło o to, że dawny szef Gildii, zainteresował się kultem boga Mordu.. niestety umarł, a ponieważ trzymał w Gildii władzę silną ręką, zaczęły się wąśnie, a dodatkowo jakby rynek spadł. Gildia postanowiłą go ożywić - bo juz wczesniej przywykła do życia w luksusie. Nawiązali więc kontakt z wyznawcami boga Mordu. Ci uznali, że muszą poświęcić 1583 osób w ofierze. gdy rozpoczynałą się gra, było już gdzieś 1100 ... więc i Gildia i Kapłani zaczęli się zastanawiać jak potem znaleźć winnego tych mordów. Wynajeli więc dom w obskurnej ulicy i czarami sprowadzali tam samotnych podróżnych, przypadkiem zmierzających do miasta. Docelowo budynek miał zostać podpalony i tam miały zostać znalezione zwęglone ciała. Kto by wiedział, czy ktoś tam umarł w płomieniach, czy wcześniej. BG właśnie byli takimi bohaterami . Do rozwiązania tego, potrze było wedrzeć się na teren budynku Gildii i rozkopać parę grobów oraz splądrować zamkniętą świątynię .
        Druga część przygody nie doszła do skutku, bo BG nie dożyli do końca pierwszej. W sumie fabularnie skończyła się nijak... a szkoda.

        Druga przygoda, była trochę improwizowana, bo zakłądałem, że przeprowadzę jedną sesję. stąd trochę podobieństw do pierwszej przygody, oraz do przykładowej z Warhammera .
        Tu już drużyna miała być zmontowana. Wracali własnie z przygody, gdzie zdobyli skarb swojego życia. Oczywiscie zapici na maksa... przegapili moment w którym ktoś napadł na statek i wymordował całą załogę - a dokładniej wszystkich, którzy stawiali opór, zabrał złoto, odpłynął i podpalił statek [to był statek rzeczny]. BG wylądowali w lesie... Jeden z nich znalazł tylko kartkę ze znakiem czerwonego Pika. Kartka była ich jedyną poszlaką, by odzyskać swój skarb. Tylko drużyna w ogóle nie miała zamiaru odzyskiwać swojego skarbu!! Gracze zamiast zastanawiac się co z ich złotem, zaczęli się nawalać... Mieli pójść do miasta, bo byli blisko i to uczynili. tyle, że wwieźli od razu 2 osoby wymagajace pomocy lekarskiej... stąd był rzut, czy mają problem z wejściem do miasta, czy z wyjściem z więzenia. Ponieważ więzienie miał być awaryjnym wyjściem naprowadzającym... wolałem by mieli problemy z wejściem, więc była szansa 7:3 dla wejścia. Gdyby byli cali, problemy byłyby mniejsze.. . Tyle, że Ci sprzedali swoją poszlakę, nawet nie wiedząc co to - a był to znak Gildii zabójców, która zostawiała go przy swych ofiarach..
        W tym momencie już w ogóle trudno było im samemu coś ruszyć. Więc tu ważne było więzienie naprowadzajce - do którego niebawem trafili.
        Tam dowiedzieli się, o całej Gildii Zabójców.. Więc już trzeba byłobyć Gajowym, Pasterzem lub nie wiem kim jeszcze, by nie połączyć faktów, że Gildia Zabójców miała coś wspólnego z ich obrabowaniem.
        Z więzienia zostali zwolnieni Ci, którzy nie kłamali (Ganner - co z tego, że ładnie kłamał, jak reszta mówiłą prawdę, w dodatku jak Imm, przypalana!!) i nie zamotali się w krzyżowym ogniu pytań (Gunfan - ale on już był trochę zmęczony). Trzech graczy wyszło.... i zrobiło wszystko by znaleźć sobie jakieś nowe ciekawsze zajęcie.... byle nie szukać swojego złota... dla którego musieli pokonać smoka...
        Ostatnią nutką desperacji do więzienia wdarła się Gildia Zabójców i tym sposobem Ganner i Gunfan mogli uciec... [jak się okazało byli już jedynymi graczami]. Ganner nie miał kasy, a drużyna nie grała wybitnie zespołowo, więc Gunfan umarł na czerwonkę (nie pij wody z kałuży!!)
        Ganner w końcu popełnił samobójstwo.
        Natomiast w sensie przygody miało być tak, żeby gracze w mieście doszli do wniosku - zasięgajac języka, że obrabowała ich gildia zabójców. Gdyby zaczęli węszyć, gdzie ona się znajduje, mieli dostać pokazówkę, że z gidlią nie należy zadzierać. Pewnie zginąłby albo gracz grający najgłupiej, albo najmniej kontaktujący. Miało ich to zniechęcić do otwartego ataku na GZ. Ale w knajpie mieli przypadkiem spotkać panią kapitan ich statku, który spłonął, a ona niby miała zginąć. W tym momencie musieliby ją znaleźć, odkryć gdzie trzyma złoto, odebrać je a ją albo zabić, albo inaczej ukarać. Gildia Zabójców miała być poszlaką... ale oni byli tylko wynajęci. A że działali szybko, to dokładnie zabili wszystkich stawiających jakikolwiek opór.
        A przedmiot był hamski - bo miał wyglądać jak karta do gry czy coś... tak, że każdy pijak w knajpie by ich wyśmiał, ale miał się w knajpie, do której wejdą zasięgnąć języka, znaleźć stary wiarus, który miał im powiedzieć, co to jest... Problem w tym, że gracze postanowili w ogóle nie martwić sie kasą i robić zlewkę notabene fajną.

        ps. może teraz ktoś z grających opisze jak te sesje wyglądały, skoro mamy jak miały wyglądać.

        LINK
        • heh

          Tomeq83 2005-02-21 23:29:00

          Tomeq83

          avek

          Rejestracja: 2003-11-16

          Ostatnia wizyta: 2017-01-11

          Skąd: Wilkowice

          zabawa była przednia, nawet niewiem czy rano bolał mnie brzuch ze śmiechu czy z wcześniejszego pojednania z %mocą%. Pierwszy raz w coś takiego grałem więc niebardzo kojarzyłem o co biega, pozatym było już późno i pod koniec każdy dążył do tego żeby wykorkować. Pamiętam że jedynie Guf sygnalizował, że karta ma jakieś ważne znaczenie [wtedy przy wejściu do miasta]. Pozatym nie dziwie się że każdy zaczął się "nawalać" bo byliśmy troszkę przyblokowani w naszych poczynaniach bo bo nie robiliśmy nic po myśli Lorda Niewiem takie sa moje odczucia, i trudno mi coś więcej stwierdzić bo wcześniej nie miałem z RPG do czynienia, nawet się nigdy nie przyglądałem [co zresztą najpirw lubię robić].

          Eh... teraz już z małym doświadczeniem i pewna wiedzą czego się spodziewać zagrałbym z miłą chęcia ponownie. Dzięki Lordzie że z nami wytrzymałeś te 6 godzin.

          LINK
        • Przyjemne scenariusze

          Kyle Katarn 2005-03-01 15:06:00

          Kyle Katarn

          avek

          Rejestracja: 2002-06-13

          Ostatnia wizyta: 2018-11-17

          Skąd: Pilchowice

          Lubię Takie szpiegowsko-detektywistyczno-sensacyjne miejskie scenariusze w WH Jedyne co mnie trochę zdziwiło to te 1583 konieczne morderstwa, to raczej za dużo... 1,5 tys to chyba takie niewielkie/średnie miasto miało w tych czasach.. taka ilość morderstw i ginących w okolicach podróżnych sprowadziłaby do miasta jakąś inkwizycję, łowców czarownic czy innych potężnych tępicieli chaosu. No i gdzie te ciała były składowane, wszystkie w piwnicach tej jednej kamienicy? To musieli być strasznie potężni sekciarze do takiej masowej operacji.

          LINK
    • Lordzie...

      Switch 2005-02-21 20:40:00

      Switch

      avek

      Rejestracja: 2003-09-03

      Ostatnia wizyta: 2013-03-16

      Skąd: Katowice

      Wiesz dobrze, że to wszystko przez oddziaływanie magicznego świecznika z aluminium który na mnie oddziaływał ... Poza tym i tak najbardziej jestem dumny z trafienia krytycznego które zasadziłem Tremayne`owi kolanem między nogi

      LINK
    • No cóż...

      Tomeq83 2005-02-21 20:59:00

      Tomeq83

      avek

      Rejestracja: 2003-11-16

      Ostatnia wizyta: 2017-01-11

      Skąd: Wilkowice

      trzeba było zdobyć kase na wyleczenie Raela [który notabene przez 3/4 sesji był nieprzytomny], myślałem żeby sprzedać owłosienie niedźwiedzia bo trzeba było zdobyć kase na leczenie. Dzięki temu Ganner idąc za przykładem zaszlachtował przypadkowo kucyka, którego opchneliśmy na targu i za zdobytą kasę wkońcu wyleczyliśmy Raela...

      Ale to taki totalny szczególik

      LINK
  • Krótki

    Ulv 2005-02-22 01:57:00

    Ulv

    avek

    Rejestracja: 2004-09-30

    Ostatnia wizyta: 2009-09-04

    Skąd: Wrocław

    gag z sesji u Gothmoga...

    Kumpel deklaruje, że w ciągu 2 godzin odbywa 3 stosunki z kobietą...

    Gothmog wyłania się zza zaimprowizowanego ekranu mistrza i rzecze:

    rzucasz sobie na siłą. Poziom trudności: 12. Nie byłoby w tym nic zabawnego, gdyby nie fakt, że postać kumpla ma 2D siły. Więc rzucił. I co? Weszło

    Gothmog poczuł się dziwnie tym faktem dotknięty, więc bonusowo dorzucił komentarz:
    "udaje ci się ją zaspokoić 3 razy, ale jeteś wykończony odwodniony i musisz iść spać!"

    LINK
  • Rotfl Playing Games by GrEger

    Anor 2005-04-14 22:19:00

    Anor

    avek

    Rejestracja: 2003-01-09

    Ostatnia wizyta: 2023-05-17

    Skąd: Chyby

    Jeśli chopdzi o zabawne sytuacje w sesjach, to Fizuś podał mi dziś dość ciekawego linka: http://www.komiks.kirtanoffice.com/index.php?m=komiksy ...polecam te króciutkie komisiki

    LINK
    • jak

      Lord Bart 2005-04-14 23:12:00

      Lord Bart

      avek

      Rejestracja: 2004-01-20

      Ostatnia wizyta: 2021-09-13

      Skąd: Warszawa

      dla mnie to nic tam smiesznego nie ma

      LINK
      • ja tak przy okazji

        Anor 2005-04-14 23:32:00

        Anor

        avek

        Rejestracja: 2003-01-09

        Ostatnia wizyta: 2023-05-17

        Skąd: Chyby

        To też nie rozumiałem dużej ilości z tych scenek, bo w rpga nie grywam, ale na tyle co się orientuje, to były takie scenki które naprawde mnie rozśmieszyły a chyba ta z kurczakiem najbardziej

        LINK
        • Smieszna "przykra" sprawa

          Andaral 2005-04-15 01:52:00

          Andaral

          avek

          Rejestracja: 2001-09-04

          Ostatnia wizyta: 2011-11-10

          Skąd: Warszawa

          Penwgo pieknego dnia, slyszalem ze graja w rpg. oczywiscie probowano mnie na nia wyciagnac, ale ... jak zwykle blada pupa. kilka dni pozniej, chyba podczas rozmowy z navarem/falconem pytam sie co tam slychac i co ja slysze .... wiesz (chyba) falconowi/navarowi noge urwalo. !!!!!!!! jezu, jak to ????

          Jak sie pozniej wyjasnilo, chodzilo o sesje rpg. byla z tego qpa smiechu, ale co ja przezylem na sam poczatku, to moje.

          LINK
  • Kotulin Volume II

    Lord Sidious 2006-03-01 22:36:00

    Lord Sidious

    avek

    Rejestracja: 2001-09-05

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Wrocław

    No tu powinienen tego posta do spóły z Tremem napisać, bo inaczej się nie dało. Cóż, miałem pomysł na przygodę, ale pech chciał, ze jeden z graczy miał i powóz i łódkę i musiał ją wieźć na wozie. Taa wyruszacie z tajną misją i macie się NIE rzucać w oczy... Czy czegoś trzeba więcej? No właściwie to już na samym początku psulo wszystko, a potem gracze jak zwykle prawie się sami wykończyli w lesie, alkoholem, bójkami ognieskiem i atakowaniem niedźwiedzia, bo trzeba było coś upolować.
    Ale i tak Ki Adi przebił wszystko, z targowniem... Już mu podowiedziałem, co ma zrobić, ale był w takim stanie (nie pij tyle!!), że nie potrafił tego powtórzyć... To mnie wykończyło. Dalej liczę na Trema i innych graczy, by dokończyli i uzupełnili opowieść.

    LINK
  • d20

    josiah lotar 2006-04-12 19:39:00

    josiah lotar

    avek

    Rejestracja: 2006-04-08

    Ostatnia wizyta: 2006-06-06

    Skąd: Występ

    nie grałem w d20, ale znam tą gre i wiem jakie dziwne sytuacje się tam przydarzją. <buźka>

    LINK
  • SW RPG D20 (Trochę autorski)

    Adigorian 2006-08-18 21:52:00

    Adigorian

    avek

    Rejestracja: 2006-07-12

    Ostatnia wizyta: 2008-01-15

    Skąd:

    Szkoła. Siedzimy se w klasie , po lekcjach , i zaczynamy. JA mistrzuję , i mam dwóch graczy.
    1. Łuki
    2. Kamosik

    A więc teraz nieco o stworzonych przez nich postaciach.
    1. Łuki wymyślił sobie Człowieka, Jedi , imieniem Dziado.
    Najśmieszniejsze były niektóre rzeczy: Po pierwsze wyglądał jak lump spod sklepu, czyli: Morda obita , bo bogata w kilka załatanych szram , Szpanowskie czarne okularki, krótkie włoski , postawione na żel , zęby powybijane , chyba ze trzy zostały , na plecach karabin E-11, w kieszeniach jakieś dwa pistolsy blasterowe , na sobie ma koszulkę z napisem "Piwo to moje paliwo", i jakieś zwykłe spodenki. Na to nałożony
    czarny płaszczyk (Taki jak ma Neo), w łapie mocny ful , w trzeciej kieszeniu u płaszczu Czterdziestoprocentówka* . A , i jeszcze miecz świetlny przy pasie. Mimo to nie zbierał Dark Side Points.

    2. Dark Jedi imieniem Kamil. Czyli: Czarna szata , miecz świetlny, itd . itp.

    * Czterdziestoprocentówka , był to alkohol , którego mógł pędzić , i pić bez szwanku tylko Dziado. Ze względu na to z czego to robił. Czyli : Czterdziesto procentowa wódka , kret do czyszczenia rur, i olej opałowy.
    UWAGA: BARDZO MOCNE!! Oraz wzbogacone o właściwości żrące.

    Teraz nieco o przygodach tych postaci:

    1.
    - Skrada się Dziado do wioski tuskenów, wyrzuca 17 (DC 15) i zakrada się za strażnika. Wsadza mu manierkę z Czterdziestką , a ten już po łyku pada na ziemi trupem. Potem Dziado zakradł się do namiotu wodza , i zaczął się lać. Wyrzucił 19 (Defence 13) I zaatakował czterdziestką (Wylewając trochę na wroga/ Obrażenia: 3d8) , a wódz padł. Potem Dziado splądrował zabrany sprzedawcy sprzęt i wrócił do Mos Eisley.
    - Lecąc do jaskinii "Headhunterem" Dziado spostrzegł że w myśliwcu kończy się paliwo. Niestety w manierce nie było już czterdziestki, więc pomysłowy gracz Dziada wziął rurę , która prowadziła do baku , i zaczął do niej sikać. Myśliwiec dostał kopa i poleciał pędem , lecz niefortunnie Dziado stracił nad nim panowanie. Headhunter zaczął koziołkować w powietrzu. Całe szczęśćie dziado wyrzucił tyle , aby wylądować . Znalazł się przed jaskinią. Pozostało tylko wyczyścić kabinę ze szczyn , i wejść do jaskinii.
    - (Przygoda obu) Kamosik dostał od Emperora zadanie , aby zabił Dziada. Ten dzielnie poleciał swym YT-1200 za Myśliwcem dziada, i zaczął go ostrzeliwywać gradem boltów. Po wymianie ognia , w myśliwcu Dziada zabrakło amunicji. Dziado więc nasrał do spływu prowadzącego do działek , i wystrzelił , tym samym zalepiając silnik Frachtowca Kamosika. TEn strzelił rakietą , i zapchał działko myśliwca Dziada. Ten w ostatniej chwili wyskoczył w skafandrze z myśliwca , przyczepił linkę do frachtowca , i zaczął się wciągać. Myśliwiec eksplodował. (Oczywiście towarzyszyły temu rechoty , i rzuty kostkami) Kamosik przeciął linkę strzelając laserem ciągłym . I tak Dziado został w przestworzach , do czasu aż znalazł go okręt Rebelii.

    2. Opiszę jedną , bo jedna mnie tylko śmieszyła.
    Kamosik wrócił do kryjówki na Hoth , i znalazł swą żonę umierającą , we krwi (Wtedy był jeszcze Jedi) . Twi`Lekanka wymamrotała słowa : Zgw... Darth ... Vader... i skonała. Kamosik sklecił z tego: Zgwałcił mnie Darth Vader. Gdy potem Kamosik wylądował na ISD Vadera , dowiedział się że Vader pomógł żonie Kamosika przed Wampami ,lecz za późno. (A słowo "Zgw" tak się przywlokło)

    To by było na tyle. Jak przypomnę sobie więcej to napiszę... Pozdro

    LINK
  • Śmiech to zdrowie

    Kasis 2006-08-26 14:54:00

    Kasis

    avek

    Rejestracja: 2005-09-08

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Rzeszów

    Chyba każdy kto grał choć raz w RPGa wie, jak zabawnie podczas sesji czasem bywa. Ja osobiście miewałam kłopoty ze złapaniem oddechu I to m.in. lubię w tej rozrywce, można się nieźle podczas jednej sesji odstresować i zabawić.
    Nie mam jakiegoś strasznie bogatego doświadczenia, dodatkowo często pewne sytuacje śmieszą w trakcie gry, a opowiedziane tracą. Jednak coś się może znajdzie.

    Podczas jednej z moich pierwszych sesji (jeszcze w SWd20) graliśmy w składzie: 2 chłopaków + 3 dziewczyny +MG. Chłopcy troszkę nas izolowali. Sami ciągle się wszystkim zajmowali i pchali do przodu. Zdenerwowałyśmy się i postanowiłyśmy, że nasze postacie pójdą sobie inną drogą, bez męskiego towarzystwa. No i dość szybko natrafiłyśmy na sporą grupkę robotów bojowych. Ze strony kolegów poleciały komentarze:
    -Mówiłem nie puszczać ich samych. Baby.
    Zaczęłyśmy się oburzać i MG się zniecierpliwił nie mogąc się dowiedzieć co robimy. Rzucił więc pytanie:
    -To walicie się z tymi robotami czy nie?
    A chyba najzabawniejsze było to, że on ostatni zrozumiał z czego tak rżymy

    Kiedyś podczas gry w D&D, MG miał ze mną i chłopakiem krzyż pański. Bo zaraz na wstępie, zamiast ruszyć do akcji to w krzakach czekaliśmy, aż umarlaki wykończą jedną babkę. Liczyliśmy na łupy, nie wiedzieliśmy kto ona i nie chciało nam się wychylać A ona miała nam zadanie przekazać jakbyśmy ją już wyratowali. Musiał się MG potem namęczyć

    Niedawno podczas sesji (SW d6) pod sam koniec moja postać praktycznie odwodniona, była na skraju wyczerpania i w akcie desperacji napiła się wody z jakiejś kałuży. Żyganko, utrata przytomności itd. A MG skomentował to tak: „Tak ci dziś świetnie szło, że już miałem powiedzieć, że mam do czynienia z inteligentną kobietą. A ty z tą kałużą...”

    LINK
  • Sesyja

    Vua Rapuung 2006-08-27 20:05:00

    Vua Rapuung

    avek

    Rejestracja: 2005-03-29

    Ostatnia wizyta: 2024-04-11

    Skąd: Biała Podlaska

    Właśnie wróciłem z Polconu 2006. Byliśmy tam z kumplami na świetnej prelekcji o klimatach grozy w RPG (by Mati, jakby ktoś miał okazję, to polecam ). Skończyła się tak koło północy, a po wyjściu padło hasło: "Gramy w Wampira". Mistrz poszedł obmyślać na szybko scenariusz, a pozostali pomogli mi (jako nie znającemu systemu) stworzyć prowizorycznie postać. Po pół godzinki znajdujemu ciemny kat, stolik i zaczynamy.
    Rzecz dzieje się współcześnie, we Włoszech. Trwa wojna między nami, a Sabatem. Dostajemy zlecenie dostarczenia do Księcia informatora Sabatu, żywego, zdolnego do mówienia i w miarę nienaruszonego. Zajeżdżamy pod miejscówkę - wieżowiec mieszkalny, wchodzimy do holu, klimaty jak w Matrixie, kolumnady, zielony marmur, te sprawy.
    Ktoś uprzedził ochronę i czekało na nas parunastu gości z bronią krótką plus trzech AT z M16. Po chwili rzeźni ja poszedłem skasować nagrania (Maskarada), a kumple jadą windą do dwóch prawdopodobnych miejsc pobytu ofiary.
    Pierwsze:
    <MG>: Słyszysz dobiegające z kuchni cykanie. Na stole leży sobie mała cytrynka, ot taka odmierzająca czas. To ona cyka.
    <G1>: Jasne, nie ma głupich <ciska cytrynką za okno i pada na ziemię>.
    <MG>: Czujesz jakiś zapach.
    <G1>: Materiały wybuchowe?
    <MG>: Nie, kurczak się piecze .
    (Na obronę gracza - na wspomnianej prelekcji był gość, który podobno przez dwie godziny skutecznie straszył graczy lodówką turystyczną ).
    Drugi:
    Ten miał większego pecha, bo trafił . Nadział się na dwa oddziały AT i z paroma kilo ołowiu w ciele trafił wreszcie do lokalu. Znalazł cel rozsmarowany po pokoju, a jakieś dwumetrowe ramię przebiło się przez ścianę, rozcięło mu klatę i niemal odcięło rękę. Co zrobił gracz? Ano wyskoczył przez okno z dziesiątego piętra . Kiedy już zdrapaliśmy go z chodnika i napoiliśmy wiadomym płynem, postanowiliśmy się rozdzielić i wrócić do Księcia.
    <MG>: Co robisz?
    <G2>: Zmieniam się w nietoperza i lecę do Księcia.
    <Ja>: Eee, to po co skakałeś z tego dziesiatego piętra?
    Na nasz wybuch śmiechu ucichła nawet okoliczna, dziesięcioosobowa sesja neuroshimowa .

    LINK
    • Re: Sesyja

      Lord Bart 2006-08-29 14:47:00

      Lord Bart

      avek

      Rejestracja: 2004-01-20

      Ostatnia wizyta: 2021-09-13

      Skąd: Warszawa

      Vua Rapuung napisał(a):
      Po chwili rzeźni ja poszedłem skasować nagrania (Maskarada
      ________

      To mnie zabiło Pamiętam jak grywałem w Wąpierza to pierwszym przykazaniem było znać Tradycje na pamięć i oczywiście stosować się do nich. I oczywiście szedł sobie finał jakieś długaśnej kampanii w fabryce Ventrue - oczywiście zero subtelności Wampa, max rozwałki ze spalaniem PK. Potem wychodząc z mieszkania ktoś uświadomił sobie, że przecie chodziły cały czas kamery przemysłowe...
      W następnej sesji była kupa zabawy z gonieniem takiego fajfusa, ktory chciał sprzedać kasty TV

      A co do tego nietoperza... on chyba i tak nie mogł zmienić formy bo ta dyscyplina wymaga czasu?? Tak mi się zdaje przynajmniej.

      LINK
      • Re: Re: Sesyja

        Vua Rapuung 2006-08-29 16:04:00

        Vua Rapuung

        avek

        Rejestracja: 2005-03-29

        Ostatnia wizyta: 2024-04-11

        Skąd: Biała Podlaska

        Lord Bart napisał(a):
        A co do tego nietoperza... on chyba i tak nie mogł zmienić formy bo ta dyscyplina wymaga czasu?? Tak mi się zdaje przynajmniej.

        Cóż, nie mieliśmy wtedy podręcznika, ale MG na pewno by mu pozwolił, gdyby gracz o tym pomyślał. Zresztą spadając z dziesiątego piętra ma się trochę czasu .

        LINK
  • Dialogowe kwiatuszki

    Kasis 2007-01-07 14:12:00

    Kasis

    avek

    Rejestracja: 2005-09-08

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Rzeszów

    Kilka zabawnych dialogów, które miały miejsca na sesjach. Nie są to może tak zachwycające okazy kwiatków jak niektóre wymienione, ale mnie rozśmieszyły.

    Dead Lands

    Miejsce morderstwa. Kolega przeczesuje je w poszukiwaniu śladów.
    G: Zaglądam pod łóżko, co tam jest?
    Śmiertelnie poważny MG: Nocnik

    Dwaj koledzy mieli dość wypasione zwierzaki. Jeden niesamowitego i inteligentnego wierzchowca, a drugi niesamowicie zdolnego, wytresowanego i inteligentnego psa – Napoleona.
    Raz jak miałam przeniknąć w szeregi wroga, na jego teren, pojawił się problem skąd oni dowiedzą się, czy nie potrzebuję pomocy. I wtedy kolega od Napoleona stwierdził:
    - Wiem! Napoleon przekradnie się tam za nią, ominie straże, będzie ją śledził, przyczai się i będzie obserwował co się dzieje, a jeśli by się coś stało...
    W tym momencie parsknęliśmy śmiechem, a on spytał:
    - Przesadziłem, co?

    Druga sytuacja ze zwierzakami. Drugi kolega zostawił swojego konia dobry kawałek od miejsca, w którym się znajdowaliśmy. Zaplątał jego lejce o gałąź. Pyta się MG:
    - Jak zagwizdam to się odpląta?
    MG: Tak inteligentny to on nie jest.
    Po dłuższej chwili zastanowienia kolega zwrócił się do gracza od psa:
    - Czy twój pies odplącze mojego konia?
    Długo nie mogłam przestać się śmiać.


    Nie pamiętam dokładnie tej sytuacji, ale byliśmy wtedy rozdzieleni. I jeden z graczy zirytował się na drugiego, który był zdaje się gdzieś za ścianą. Wysłuchując co tamten robi, w końcu nie wytrzymał i powiedział:
    - Może krzyknij na mnie! – I dodał ciszej: Frajer.
    - Frajer!

    Star Wars

    Jesteśmy w gabinecie jakiejś szychy, na małej planecie. Jeden z graczy mówi do niego:
    - Wygodna posadzka, co?
    Popatrzyliśmy po sobie. MG zdziwił się:
    - Co?
    - Wygodna posadzka... tfu... miało być posadka.

    WOD

    „Nawiedzony”, opuszczony szpital psychiatryczny. Naciskam klamkę to jednego z pokojów.
    MG: W tej chwili czujecie, że zrobiło się jeszcze zimniej. Nagle wszystkie pozostałe drzwi zaczynają z hukiem otwierać się i zamykać...
    Wampir: Dostałbym zawału... gdybym mógł.

    LINK
  • a propos sesji...

    Ray Solar 2007-01-07 14:21:00

    Ray Solar

    avek

    Rejestracja: 2006-10-20

    Ostatnia wizyta: 2024-02-10

    Skąd: Sopot

    To jak gralismy w Star Wars, to mielismy Wookiego-psychopate, ktory robil sobie kebap z jencow (MG zdychal z beki ) Ja gralem Zabrakiem-inforamtykiem i zabilem goscia rzucajac w niego Game Boyem .
    Byl jeszcze Zabrak-moczymorda, ktory nosil przy sobie kilka litrow czystej (na wszelki wypadek).

    Z Warhammera:

    -To ja rzucam...
    -Na co?
    -Nie wiem...

    MG- Stoicie pod wieżą, przed sobą macie dzwon na linie...
    Gnom Mag- Zaczynam się wspinać po linie...

    LINK
  • dzisiaj na sesji Warhammera...

    Ray Solar 2007-01-08 17:09:00

    Ray Solar

    avek

    Rejestracja: 2006-10-20

    Ostatnia wizyta: 2024-02-10

    Skąd: Sopot

    moi kumple (gnom-mag, ork-weteran) o coś się pokłócili i najpierw gnom zespawał orkowi pośladki podczas snu, potem ork wybił mu wszystkie zęby i dobił z buta, rozwalając mu przy okazji pół twarzy

    Ten sam Gnom nosi przy sobie swoje 3 palce które stracił w walce z Wiverną a ostatnio zrobił sobie implant, z palca szamana-szkieleta

    LINK
  • AD&D

    Darth Tiglatpilesar 2007-02-18 00:04:00

    Darth Tiglatpilesar

    avek

    Rejestracja: 2006-12-11

    Ostatnia wizyta: 2016-02-26

    Skąd:

    Śmieszna sytuacja... Łaziliśmy w kilku po jakichś zatęchłych lochach (nie pamiętam dokładnie o co chodziło, to było dawno) i trafiliśmy do niewielkiego pomieszczenia z klimatycznymi szkieletami, łańcuchami itp., ewidentnie cela więzienna. MG postanowił dokładnie opisać pomieszczenie i wspomniał, że ze ściany wystaje niewielkie, żelazne kółko (do przykuwania więźniów). Na to kumpel wzburzył się i doszedł do wniosku, że to napewno jakiś przełącznik uruchamiający tajne przejście. Porzucił więc miecz, złapał za kółko i zaczął nim szarpać na wszystkie strony. Próbowaliśmy go przekonać, że nic nie wskóra, ale był nieugięty i nadal katował nieszczęsne kółko. Nawet tłumaczenia MG nic nie dały, kumpel argumentował, że to "dla zmyły". W końcu zostawiliśmy go tam i poszliśmy dalej... Dołączył do nas po 15 minutach, oczywiście nic nie znalazł. Potem na każdej kolejnej sesji kiedy MG pytał, co kumpel chce zrobić, reszta krzyczała:"łap za kółko!", co całkowicie rozwalało grę, bo wszyscy pokładali się po podłodze...

    Inna sesja, Dzikie pola tym razem. Napatoczył się na nas jakiś pijany Kozak i zaczął wrzeszczeć w stronę kumpla (był husarzem) wyzywając go na pojedynek. Już szykowaliśmy się na walkę, a tu kumpel mówi:
    -Panikuję i uciekam w krzaki. Musieliśmy przerwać, bo nie dało się dalej grać.

    LINK
  • Powrót do...

    Vua Rapuung 2007-06-16 11:45:00

    Vua Rapuung

    avek

    Rejestracja: 2005-03-29

    Ostatnia wizyta: 2024-04-11

    Skąd: Biała Podlaska

    ... DeDeków na około epic levelach po mniej więcej miesięcznej przerwie. Oto do czego prowadzi granie w trzydziestostopniowym upale, po siedmiu godzinach w szkole .

    Jeden z czarów mojego kapłana zadziałał inaczej, niż powinien. Ląduję nagle na kamiennej ścieżce pośród oślepiającej bieli. Po chwili okazało się, że prowadzi do fortecy Torma (mojego boga) na Planach. Wchodzę wśród straży niebian do środka, padam przed tronem, pełna powaga, podniosły klimat.
    Torm zaczyna:
    -Witaj, mój najwierniejszy sługo, dzielny... - chwila konsternacji, MG do mnie - erm, jak się nazywasz ?

    Innym razem, paladyn-zaklinacz (a co, oryginalnym trzeba być ) zwraca się do kolejnego naszego towarzysza, który ostatnio co nieco nabroił pod naszą nieobecność:
    - Wyczuwam w tobie zło! Musisz przejść jakąś piechotę... ehm, pokutę!

    Swego czasu trafiliśmy do chatki jakiegoś tropiciela, głęboko w lesie. Spędziliśmy tam noc, rano on ruszył łowy, a my zaczęliśmy się zbierać do podróży. Przypadkiem znaleźliśmy pod chatką piwniczkę wypełnioną truciznami i sprzętem alchemicznym, ale że wzywały ważne sprawy, nie mieliśmy czasu się tym zająć.
    Ostatnio los znów skierował nas w tamte strony, pukamy do chatki, otwiera truciciel:
    -Ach, witajcie! Może herbatki?
    Cała trójka:
    -A nie, nie. Dziękujemy, dziękujemy...

    LINK
    • Jeszcze...

      Vua Rapuung 2007-06-18 17:53:00

      Vua Rapuung

      avek

      Rejestracja: 2005-03-29

      Ostatnia wizyta: 2024-04-11

      Skąd: Biała Podlaska

      ... coś mi się przypomniało. Do czego prowadzą filozoficzne rozmyślania w nieodpowiedniej chwili .

      W środku pewnego lasu znaleźliśmy dziwną jamę o średnicy ok. 20 metrów, wykopaną nieco ukośnie w ziemi. Po krótkim przemyśleniu sytuacji sprytnie postanowiliśmy wysłać przodem zwiadowcę. Jeden z nas wszedł do jamy i po ok 200 m znalazł legowisko bestyi. MG zaczyna opisywać wielkiego, brązowego gada, a gracz uznał, że wie dosyć i wrócił do nas na powierzchnię.
      - Dobra, panowie, mamy tu smoka - zapadł wyrok.
      Nie takie rzeczy przyjmowaliśmy już na klatę, także po krótkiej zarzucie ruszyliśmy w dół tunelem. Docieramy do legowiska, a MG kończy opis: "Jego grzbiet pokryty jest potężną skorupą, a z pyska wyrasta mu wielki róg".
      G2: Chłopaki, to Tarrasque nie żaden smok (dla niekumatych w D&D - Tarrasque to teoretycznie najpotężniejszy potwór w systemie, groźniejsi są wysokopoziomowi magowie, ale jednak...)!
      MG: Widzicie, jak wielkie oko otwiera się, a potwór zaczyna się podnosić. G1, co robisz?
      G1: Sp... (no, bardziej dosadna forma "Uciekam").
      MG: A ty, G2?
      G2: A jak myślisz?
      MG: No dobra. A ty, G3?
      G3 (wcześniejszy zwiadowca): Hmmm, a Tarrasque jest dobry czy zły? Eee, gdzie jesteście, chłopaki?

      Nie muszę dodawać kto znalazł się w żołądku bestii wraz z okazem nadgniłej krowy ?

      LINK
  • Kolejna porcja

    Adigorian 2008-01-15 15:06:00

    Adigorian

    avek

    Rejestracja: 2006-07-12

    Ostatnia wizyta: 2008-01-15

    Skąd:

    Tym razem mnie jako gracza. Zrobiłem sobie ninja, według stereotypu (dnd bodajże).
    Niestety, nie wszystko poszło tak łatwo: W karczmie, przy użyciu kuli ognia poparzyłem się i poraniłem, ponieważ eksplodowała mi w palcach, albo spadłem z drzewa na głowę i straciłem przytomność (słabe rzuty to zmora). Jednak w toku nauki stawałem się silniejszy i coraz lepszy, potem już zaczynały się lepsze akcje, ale rozwalałem moją mistrzynię gry (rzadko spotykane), tekstami typu wkładam coś tam do plecaka na koniu ^^.

    LINK
  • Kfiatki z sesji

    Vua Rapuung 2008-01-17 20:15:00

    Vua Rapuung

    avek

    Rejestracja: 2005-03-29

    Ostatnia wizyta: 2024-04-11

    Skąd: Biała Podlaska

    Przypomniało mi się, jak to w opisywanej w opisywanej dwa posty wyżej dedekowej kampanii szykowaliśmy się do pokonania owego Tarrasque (był to nasz warunek na przekroczenie magicznej granicy 20 poziomu). Pomysły były różne. Często przewijał się motyw teleportacji/przerzucenia przez Bramę na jakiś nieprzyjemny plan, ale niestety bydlę było zbyt ciężkie. Z tego samego powodu zawiodła koncepcja przyzwania czegoś dużego i zorganizowania walk Godzilli. W końcu wyplynął najgenialniejszy koncept. Nasz doświadczony kolega miał przeniknąć do żołądka maszkary z pojemną torbą pełną soli albo wody. Niestety MG uznał, że śmierć przez odwodnienie lub zatwardzenie jest zbyt mało epicka .

    Teraz dwa motywy, które tracą przy opowiadaniu, ale polecam wypróbowanie na sesji. Oba z kampani w 7th Sea.

    Poranek po ciężkiej nocy spędzonej na walce z Inkwizycją. Kumpel budzi się i zaczyna odlewać w ognisko.
    MG: Budzi was odgłos cieknącej wody. Otwieracie oczy i ukazuje się wam wasz towarzysz w pełnej okazałości.
    Koleżanka (jak to zwykle bywa, jedyna dziewczyna w ekipie): Patrzę na niego i śmieję się.
    Kobieta to potrafi dopiec .

    Innym razem gra toczyła się w zamku pewnego znajomego castillyjskiego arystokraty. Cała twierdza pocięta tajnymi przejściami, których rozkład powoli poznawaliśmy. Zaszła akurat potrzeba wyciągnięcia kolegi z więzienia (nieprzyjemny incydent z Inkwizyjcją na przyjęciu). Plan wyciągnięcia go z zamkowej celi opisano jako `prze**ana sprawa` (czyli przez to drugie, wonne wyjście). Po wszystkim przekradamy się do stajni, a droga wypadła nam przez sypialnię księcia. Nieszczęśliwy rzut, gospodarz budzi się i widzi (o czuciu nie wspominając) nas na środku komnaty.
    MG: Eee... Co się dzieje?
    Kolega obdarzony najszybszym refleksem: To tylko sen?
    Podziałało. Wspaniały system .

    Wreszcie kfiatek z naszej ostatniej sesji w Vampira: Maskaradę.
    Byliśmy nowi w mieście (konkretniej rzecz biorąc, to w Chicago) i Książę wysłał nas do jednego znajomego - zaćpanego właściciela klubu nocnego. Stanęło na tym, że mieliśmy odbić receptę na nowe prochy z siedziby pewnego gangu.
    Drużynowy Assamita ściągnął jednego strażnika z dachu i zaciągnął do nas w celu przesłuchania. Po poznaniu rozkładu pomieszczeń dostaliśmy się do środka, a nasz kierowca został ze strażnikiem. Był Malkavianem. I to był nasz bląd. Skradamy się przez fabrykę, a tu ze wszystkich krótkofalówek dobywa się radosne:
    - Stworki z bajek, stworki z bajek... Zgłoście się!

    LINK
  • Ostatnia sesja w Maskaradę...

    Vua Rapuung 2008-06-05 08:28:00

    Vua Rapuung

    avek

    Rejestracja: 2005-03-29

    Ostatnia wizyta: 2024-04-11

    Skąd: Biała Podlaska

    ... a właściwie jeszcze przed sesją.
    Kumpel grający Malkavem bazgra sobie coś na odwrocie karty postaci. W pewnej chwili takim melancholijnym tonem:
    - Dziś prawdziwych Malkavianów już nie ma.
    Po sekundzie spogląda z zaskoczeniem na kartę:
    - A co ja tu napisałem?
    I odcyfrowuje:
    - "HIH"?

    Swoją drogą, jak to jest, że najlepsze plany potrafią się rypnąć? Ostatnio nasz dopracowany w najdrobniejszych szczegółach plan cichego przechwycenia pewnej przesyłki zakończył się zatopieniem dwóch statków na środku Jeziora Michigan .

    LINK
  • A co to...

    Bolek 2008-06-05 09:35:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2025-01-15

    Skąd: Inowrocław

    ... HIH? Przepraszam nie grałem nigdy w żadną Maskaradę.

    LINK
  • Wspomnienia

    Vua Rapuung 2008-08-12 13:47:00

    Vua Rapuung

    avek

    Rejestracja: 2005-03-29

    Ostatnia wizyta: 2024-04-11

    Skąd: Biała Podlaska

    Ostatnio przypomniał mi się fajny motyw z epickiej kampanii DeDekowej wspominanej juz wyżej.

    Sesja odbywała się z braku lepszego lokum na wietrznym tarasie przy stole ogrodowym. Drużyna przebywała akurat w Sigil knując coś przeciw podstępnemu Corellonowi. Przyuważyliśmy akurat w okolicy dwie drowki i jeden z nas wyraził ochotę na prowadzenie negocjacji. Reszta udziela mu cennych wskazówek.
    [G1] Idź do nich. Miej się jednak na baczności.
    [G2] Tak. Mroczne elfy oddają cześć okrutnej bogini pająków.
    [G1] A jej imię to...
    [G2] ...Lolth.
    I dokładnie w tej sekundzie przeciąg z głośnym trzaskiem zatrzaskuje drzwi balkonowe, a nagły podmuch wiatru zerwał nam wszystko ze stołu i cisnął w ogródek. Miny mieliśmy cokolwiek niepewne .
    Cóż, to była sesja na której wcześniej udało mi sie dwa razy pod rząd przewidzieć wynik na k100 .

    ***

    Na ostatniej sesji w 7th Sea akcja rozgrywała się na terenie Castille (odpowiednik Hiszpanii z naszego świata) okupowanego przez Montaigne (odpowiednik Francji). Comitiva posila się beztrosko w karczmie.
    Zaglądam do miski gulaszu mojego kumpla:
    - Ciekawe jak dawno temu to mięsko robiło hau-hau.
    Na co drugi kolega:
    - Chyba raczej Viva la France!
    I tak najbezpieczniej zamówić rybę .

    BTW, to gracze zawsze potrafią coś sp***rzyć w koncepcji MG. Sesję temu uciekliśmy z potyczki która miała nam po prostu pokazać arkana systemu walki, bo niektórzy grali pierwszy raz. Na ostatniej dla odmiany rozsiekaliśmy głównego złego (dobrego?) całej kampanii, podczas gdy w założeniu mieliśmy uciec albo ulec .

    LINK
  • Kanały

    Bolek 2008-08-12 16:19:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2025-01-15

    Skąd: Inowrocław

    Na ostatniej sesji gracze byli świadkami napadu na bank na Bothawui, lecz wszyscy bandyci i zakładnicy zginęli w eksplozji i tylko gracze przeżyli. Po dwóch miesiącach zostali uniewinnieni, lecz stracili w oczach Bothan i musieli jakoś odzyskać dawną chwałę. Dlatego też pani policjant zaproponowała im znalezienie dwóch niebezpiecznych Zeltronów. Problem polega na tym że byli w kanałach.
    Wyobraźcie sobie jak zginęła jedna postać
    Jeden tunel był zalany całkowicie kupą i musieli nim przepłynąć na drugą stronę. Test pływania wyszedł mu jeden, dlatego maska wypadła mu z ust i udławił się sporymi kawałkami kału różnych istot :]

    LINK
  • Sytuacja...

    Vua Rapuung 2008-11-01 19:01:00

    Vua Rapuung

    avek

    Rejestracja: 2005-03-29

    Ostatnia wizyta: 2024-04-11

    Skąd: Biała Podlaska

    ... nie z rozgrywki, ale stricte z sesji. Było to nasze ostatnie spotkanie w Wampira: Maskaradę. Po paru godzinach, już dobrze w nocy zrobiliśmy sobie przerwę. I po pewnym czasie jakoś tak samoistnie rozmowa nad chińską zupką zeszła nam z wampirzych klanów na pieczenie ciast i tego, jakie są najlepsze do nich polewy .
    Innymi słowy mrok i ZUO .

    Eh, pograłbym w coś...

    LINK
  • nie nazwałbym

    Lord Bart 2011-08-04 00:52:00

    Lord Bart

    avek

    Rejestracja: 2004-01-20

    Ostatnia wizyta: 2021-09-13

    Skąd: Warszawa

    tego zabawną sytuacją, ale znowu nie ma gdzie napisać. Robiłem ostatnio wielkie sprzątanie i na pawlaczu znalazłem teczkę. A w niej... omg lata świetlne mojej erpegowej działalności.

    Czyli prościej mówiąc - karty moich postaci, ew. karty drużyn które prowadziłem.
    Z Wampira Maskarady Zabójcę działającego w Chicago czasów Capone`a. Z Mroczny Wieków Kapadocjankę, która zaraz przypomina mi przeprawę 10 szkieletów przez miasteczko w strojach mnichów - co tak klekocze? mnisze kołatki. aha

    Z oryginalnego WH dwa trupy - krasnoludzkiego Zabójcę i ludzkiego maga. Akurat krasnal zginął chwalebnie (tu mi się przypomina historia bitwy na "plaskacze" i jak zabiłem z liścia przyjazna postać ), ale mag... miałem pecha. Chciałem spisać Necronomicon w tym świecie, ale oszalałem i upitoliło mi głowę

    Znalazłem całą paczkę z Earthdawna. To było powergaming pełną gębą. A potem okazało się, że w finale nie policzyłem Horrorowi hpków jak należało i... drużyna nie zabiła go do końca

    Znalazł się śp. Nobilis Polonus, zawołany rębacz i jebaka. Nie wiem tylko czemu martwy, ale Jag talar svenska nästa år

    Żył jeszcze magik-naukowiec z Cthulhu, chcący zbudować maszynę do trwałej wymiany mózgów. Wiadomo... Mi-Go

    Napakowany wszczepami Solo z C2020 (jak znam życie martwy choć w karcie nie zaznaczono) i podobny mu krasnolud ze Ślunska
    Polskość w Shadowrunie zabijała

    Parę luźnych kartek z takich systemów jak Toon na przykład. Jeden z najbardziej zjeb* systemów ever - granie postacią z kreskówki

    Karta z Wilkołaka, który nie mógł być wilkołakiem. Kartka Klanu Smoka z L5K, świetna postać naznaczona skazą Fu Lenga. W końcu Deadland i te sztony... zawsze chciałem zagrać Kanciarzem, ale jednak te rewolwery Hickoka
    Genialna mechanika, jedna z najlepszych i najoryginalniejszych.

    W końcu karta z Wiedźmina... dobrze się zapowiadało, ale już czasu nie było.


    Lata wspomnień. Wspaniałych miesięcy wakacyjnych i weekendów niesportowych.
    <łezka>
    Schowałem to z powrotem. Może jest jak w Toy Story - po zmroku, po wyjściu z domu te postacie ożywają. Nawet te martwe

    LINK

ABY DODAĆ POST MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..