Ok, mogę wreszcie normalnie odpowiedzieć.
Jeżeli chodzi o przedział wiekowy, to jasne, jest on szeroki, ale tak to jest z młodzieżówkami - są wśród nich powieści lepsze dla odbiorcy 11-13 letniego, są lepsze dla odbiorcy 14-18 letniego itp. W tym wypadku trzeba się jednak w jakieś ramy wpasować, a zawsze można doprecyzować, dla kogo dana lektura bardziej się nadaje. W końcu HP to też teoretycznie przedział 11-18.
Tolkien:
Tolkien pisał o tyle fajnie, że tak naprawdę każdy młodszy czytelnik znajdzie w jego twórczości coś ciekawego. Można go czytać będąc jeszcze gówniakiem (Łazikanty, Rudy Dżil i jego pies, Kowal z Podlesia Większego - to typowe bajki), dla nieco starszych jak najbardziej Hobbit jako wstęp do Lotra, potem Władca, Silmarillion itd. Kiedy ja byłem mały, uwielbiałem Tolkiena (wciąż go uwielbiam). Jego powieści są niesamowicie barwne, zawierają mnóstwo pięknego języka i opisów, które pobudzają wyobraźnię i kreatywność. Gdy pierwszy raz czytałem Silmarillion, bawiłem sie jeszcze klockami, więc ubóstwiałem odtwarzać np. pojedynek Morgotha i Fingolfina Taką fazę na świat Śródziemia miałem przez całe życie - mój pierwszy solowy projekt black metalowy był inspirowany w całości twórczością Tolkiena (jakie to było beznadziejne XDDD). Można się oczywiście kłócić, czy dzisiejszemu dziecku spodoba się Lotr, ale uważam, że mimo upływu lat, to dalej jest genialna lektura, niezależnie od wieku czytającego.
Jeśli chodzi o rozwój bohaterów i fabuły w HP, to trzeba pamiętać o jednej rzeczy - Rowling rozwijała kilka postaci i kręcącą się wokół nich fabułę w siedmiu, długich powieściach, dlatego siłą rzeczy będą one bardziej "wiarygodne" i "lepsze". Tolkien ma globalny styl, co widać po Silmarillionie, który jest stworzony w stylu kroniki. Władca Pierścieni skupia się mocniej na pojedynczych postaciach, ale wciąż nie poświęca im aż tyle uwagi, co Joasia. Potter i śródziemiowe książki mają zwyczajnie inny styl prowadzenia historii. Tak naprawdę, to u T. najlepiej poprowadzeni bohaterowie są w Dzieciach Húrina (no, przynajmniej moim zdaniem).
Nieprawda, dziewczynki czytały też Tolkiena w wieku lat 12 z wypiekami na twarzy
W mojej klasie (60% stanu) nie czytały
Podpinam się do wypowiedzi vilkali - też uważam, że płeć piękną bardzo do Tolkiena ciągnie, miałem w licbazie znajomą, która była straszną fanatyczką jego literatury (choć na pierwszy rzut oka na taką nie wyglądała)
Pilipiuk:
Pilipiuk pisze sporo i różnie. Nie zaprzeczam, ma kiepskie książki, ale masz też sporo takich, które dla młodych ludzi są idealne.
Co do Pilipiuka czytałem "2586 kroków", "Aparatus", "Kuzynki", "Dziedziczki", "Księżniczka","Ucieczka", "Wampir z M3", "Wieszać każdy może", "Zagadka Kuby Rozpruwacza","Czarownik Iwanow", "Homo bimbrownikus", "Kroniki Jakuba Wędrowycza", "Weźmisz czarno kure...", czyli łącznie trzynaście książek, z czego sześć o Wędrowyczu.
Z tego wszystkiego odrzuciłbym Wędrowyczów i Wampira. Jakuby nie są złe (może poza dwoma ostatnimi), ale razem z Wampirem z M3 (i wampirem z MO) to typowo humorystyczne opowiastki, dość specyficzne i raczej nastawione właśnie na prostą rozrywkę (co, rzecz jasna, nie oznacza, że są całkowcie do kitu).
Przede wszystkim Andrzej pisze super opowiadania. W tym się sprawdza i bardzo dobrze mu to wychodzi, ma na swoim koncie masę zbiorów, które młodemu czytelnikowi (powiedzmy 14-18) na pewno by podpasowały. Bardzo sympatyczne postacie (które rozwijane są często w kilku opowiadaniach, niekoniecznie w tej samej książce) + humor + prosty, "młodzieżowy" język + sporo nawiązań do dzisiejszej popkultury i współczesnego świata + dużo historii. Ten ostatni element zawsze mnie u P. rajcował - nawiązuje on sporo do historii Polski, ale też i świata i robi to w bardzo przystępny, zabawny oraz ciekawy sposób.
O ile nie jestem wielkim fanem jego powieści, to jedną z pewnością mogę polecić - Operacja Dzień Wskrzeszenia. Bardzo interesujące sf z wciągającą fabułą, znów dużo historii naszej ojczyzny, trochę fizyki (świetne opisy paradoksów czasowych) - coś naprawdę fajnego.
A, no i Pilipiuk (jako Tomasz Olszakowski) pisał też kontynuacje Pana Samochodzika
Martin:
Może trochę mnie poniosło, kiedy przywołałem Martina jako twórcę młodzieżowego, ale z drugiej strony, czy jego opowieści nie są tym, czego taki 16-18 latek naprawdę by chciał? Bardzo dosłowne, często brutalne, ale przez to mocno prawdziwe i realistyczne. Zamiast na siłę moralizatorskich i głębokich "dzieł" na odmianę coś brudnego, co nie patyczkuje się z czytelnikiem. No bo właśnie z tej niesmacznej i okrutnej rzeczywistości można wyciągnąć jakąś naukę, ale bez zbędnego, quasi-ambitnego gadania i podawania wszystkiego na tacy. No ale jasne, może to jednak nie dla 12-letniego dzieciaczka...
A, dobrze, że Wiedźmina wspomniałeś, bo całkowicie o Sapkowskim zapomniałem. Sam jakoś nigdy specjalnie się nim nie jarałem, ale pasuje, wiadomo.
A cała reszta, o której pisałem wcześniej, to klasyka. Verne jako prekursor steampunku, Pratchett z genialnymi postaciami i inteligentnymi żartami, Niziurski to perfekcyjne młodzieżówki, dobrze opisujące życie nastolatków, a seria Przygód Trzech Detektywów to takie przyjemne kryminały dla nieletnich, więc też polecam