W tym roku oglądałem raczej starsze filmy, ale te najważniejsze zobaczyłem. I wiecie co? Myślałem, że to był dobry rok. Ale jak tak posprawdzałem co i jak to okazuje się, że to jeden z gorszych w tym tysiącleciu. Raczej żadnego filmu nie pominąłem, bo od jakiegoś czasu regularnie wystawiam oceny na filmwebie. Z ważniejszych (uważanych za dobre / bardziej znane) filmów roku nie widziałem Hobbita (taki mały bunt), Skyfalla, My Week with Marylin, End of Watch oraz kilku animacji. Ciekawi mnie też Carnage. Gdybym coś oglądnął i któryś z tych filmów miałby wskoczyć na listę - zrobię uaktualnienie. Chociaż mówiąc szczerze to pewnie tylko Hobbit i End of Watch ma na to szanse. No to jedziemy:
0. Pulp Fiction
http://www.filmweb.pl/news/%22Pulp+Fiction%22+Tarantino+od+15+grudnia+znowu+w+kinach!-31799
No co? Był na ekranach w 2012? Był. A o tym filmie to nawet nie jestem godzien mówić. Poważnie, jest to tak wielkie arcydzieło, że ja, zwykły szary śmiertelnik nie jestem godzien powiedzieć nawet słowa. Miejsce "zero", bo jedynka to za słabe miejsce dla tego filmu.
2. The Artist / Artysta - jeśli nie liczyć Pulp Fiction (ale nie ważcie mi się nawet!) to najlepszym filmem tego roku jest dla mnie Artysta. Po pierwsze znakomita, oryginalna forma, która połączona z historią podnosi jakość filmu niesamowicie. Świetne, naprawdę świetne wykonanie, brawo. Włącznie z fantastycznym momentem na końcu filmu - kiedy George się w końcu odzywa - czyli całe meritum. Brawo. Dodatkowo zasłużony Oscar dla głównego aktora i zgrzewka piwa dla człowieka, który wybrał Bérénice Bejo do roli w tym filmie. Jakiejkolwiek roli, byle by często na ekranie się pojawiała . Dodatkowo świetna muzyka oraz... dźwięk. Scena snu George`a to jedna z moich ulubionych scen. Świetna zabawa zarówno w formie jak i treści z kinem niemym w czasach kina nie-niemego o końcach czasów kina niemego. I szczerze powiedziawszy - dziwi mnie brak tego filmu na praktycznie wszystkich waszych topkach.
3. Lawless / Gangster - wyśmienity film - tak jak się spodziewałem, bo oczekiwania miałem spore - i wbrew tytułowi nie jest to kolejna wersja Ojca chrzestnego/Chłopaków z ferajny/Nietykalnych. Po pierwsze świetny klimat i lubiane przeze mnie czasy, po drugie naprawdę porządnie napisany scenariusz i bardzo dobrze skonstruowana akcja, po trzecie dobra gra aktorska, po czwarte Tom Hardy, który jest lepszym aktorem niż prawdopodobnie większość ludzi uważa (zobaczcie Bronsona z jego udziałem), po czwarte moja ukochana Jessica Chastain <3 . Dobre, pół-gangsterskie, bo tak naprawdę wszystko jest na uboczu tej gangsterki znanej z innych filmów, kino.
4. Intouchables / Nietykalni - bardzo dobra historia, która od początku wciąga i ogląda się z zapartym tchem. Więcej nic nie powiem - po prostu dramat, który ma wszystko co potrzeba. Polecam absolutnie każdemu.
5. The Expendables 2 / Niezniszczalni 2 - no co tu dużo mówić . Jestem fanem amerykańskiego kina akcji lat 80. i ten film był miodem dla moich oczu. Mogli by wyrzucić Van Damme`a, przed seansem średnio mi też Norris leżał, ale trzeba mu przyznać, że się popisał. Paradoksalnie troszkę nie leżała mi bardzo duża liczba nawiązań do starych czasów. Gorszy niż jedynka co prawda, no i znacznie gorszy od 4 miejsca na tej liście, ale co zrobić - taki rok.
6. Coriolanus / Koriolan - Ralph Fiennes w tym filmie jest genialny. Zarówno jako reżyser i aktor. Bardzo nietypowa forma filmu, bo zawsze kiedy mamy do czynienia z filmową adaptacją dramatu to albo zachowuje się akcję w czasach oryginału, czyli zarówno treść i forma pozostają bez zmian, albo przenosi się do innych czasów, np. współczesnych, ale zmienia się język, trochę historię nazwiska, dialogi do bardziej odpowiednich dla danego czasu. A tutaj mamy bardzo oryginalną formę, która niezmiernie mi się podobała. Świetny Fiennes, Chastain, bardzo dobry Butler - aktorsko jego najlepszy film. Źle, naprawdę bardzo źle, że ten film tak słabo wypadł w Box Office . Fani Zmierzchu pewnie się cieszą - przecież producenci zawsze będę wkładać kasę w nie to co jest dobre, tylko w to co się sprzedaje. I rozwój leci w złą stronę...
7. Ted - bardzo czekałem na ten film, ale spodziewałem się zawodu. A tu proszę, miła niespodzianka. Najlepsza komedia w tym roku. Misiek rządzi, a Mila wygląda, bo grać to ona ni ch**a nie potrafi . Ale za jej oczy to mógłbym zabić.
8. Dark Knight Rises / Mroczny rycerz powstaje - ogólnie rzecz biorąc spore rozczarowanie. Zdecydowanie najsłabsza z nowej trylogii Batmana, przede wszystkim z powodu beznadziejnego scenariusza, braku klimatu z poprzednich części (tylko Bane ratował sytuację, ale Kobieta-Kot przywracała go z powrotem na ch**owy poziom) i czegoś co uwielbiałem z poprzednich części i za co je lubiłem bardziej od starych Batmanów - wszystko było takie rzeczywiste, nie komiksowe, nie jakaś bajka sensacyjna, tylko porządny film akcji z dobrą dawką realizmu (pomijając kilka wpadek) w universum superbohatera. Tutaj tego nie ma, absolutnie. Jeśli chodzi o grę aktorską to, zaczynając od Bale`a - wiadomo, że Batmany to nie są filmy, gdzie popisywał się aktorstwem (chociaż podobała mi się jego gra w jedynce, no a w dwójce inny aktor skradł mu rolę) i tutaj było najgorzej. Anne Hathaway to nawet żal wspominać, najgorszy element filmu, tak dennej gry w Batmanie nie było nawet za czasów Katie Holmes. No i Tom Hardy, który jedyny ratuje ten film aktorstwem i dodaje mu klimatu - postać Bane`a była świetna pod każdym względem, nie mam żadnych zarzutów. Może i dobrze, że to już koniec. Nie wiem czy film zasłużył na miejsce w Top 10, ale ze względu na fantastyczną pierwszą część i bardzo dobrą drugą część sumienie nie pozwala mi go nie umieszczać.
9. Dredd - cholerne zaskoczenie, spodziewałem się strasznego gniota, wyszedł jeden z najlepszych lekkich filmów akcji sci-fi ostatnich lat. A może najlepszy. Między nowym, a starym Dreddem jest taka różnica jak między starymi, a nowymi Batmanami - jest bardziej realistycznie i świat i akcja i fabuła, wszystko jest mniej naiwne. Polecam.
10. Brave / Merida Waleczna - najlepsza animacja roku spośród tych co widziałem. Ale jednak paru nie widziałem. Tyle. Chociaż zakończenie słabe.
X. Girl with the Dragon Tattoo / Dziewczyna z tatuażem - miejsce "X", dlaczego? Ano, nigdy nie widziałem amerykańskiej wersji. Widziałem tylko oryginał i ten zdecydowanie by się znalazł w Top 10. Jeśli wersja amerykańska jest równa jakością to też powinna się znaleźć, ale ponieważ jej nie oglądałem to nie zamieszczę jej w zestawieniu. Tym bardziej, że oceny na filmowych portalach i "zasłyszane" oceny sugerują, że oryginał jest jednak lepszy - który umieściłbym w okolicy 5 miejsca. Za Nietykalnymi.
Powiem tak - pierwsze 4 filmy wrzucam na listę z czystym sercem - naprawdę bardzo, bardzo dobre filmy, które z powodzeniem mogłyby się znaleźć na Top 10 każdego roku. Ale mówiąc szczerze tylko jeden z tych filmów powalił mnie na kolana.. Achów i ochów nie było, a jeśli tak, to takie niewielkie - nad Artystą, Gangsterem i Nietykalnymi. Nie było takiego drugiego, poza Pulp Fiction, tytułu, gdzie po oglądnięciu leżałem na glebie godzinę i nie mogłem się podnieść z zachwytu. Niestety. Następne hmm... 2? 3? znajdują się na liście, bo to naprawdę dobre kino, ale jednak na kandydata do filmu roku nie zasługują. Pozostałe wrzuciłem, powiedzmy, że do zapchania listy. Złe nie są, ale na liście znalazły się na zasadzie "no to trzeba dopełnić do dziesiątki".
Podsumowując rok:
- kilka perełek, ale ogólnie to słabo
- Jessica Chastain <3 (oprócz filmów z bieżącego roku, w 2012 widziałem też The Help, The Debt i The Tree of Life z jej udziałem)
- Tom Hardy (świetne role i w Batmanie i w Gangsterze)
- rok wielkich rozczarowań sequeli (Sherlock, Batman) i "sequeli" (Prometeusz, Bourne), chyba nigdy aż takiego roku jeszcze nie przeżyłem. Na dodatek najsłabsza część Resident Evil.
- SW znowu w kinach
- poza Lawlessem i Pulp Fiction brak dobrego dramatu akcji (ew. jeszcze ta amerykańska Dziewczyna z tatuażem, której nie widziałem)
- Misiek (nie z LO2, tylko ten mały, kudłaty, który miał okazję zobaczyć "furry business" Mili Kunis)
- brak bardzo dobrego polskiego filmu - takiego, który można by umieścić na liście. Chociaż z drugiej strony to za wiele tegorocznych nie widziałem
Inne rankingi :
Najgorszy film roku
1. Abraham Lincoln: Vampire Hunter - nie oglądać nawet pod groźbą kary śmierci
2. Cloud Atlas
3. Resident Evil: Retribution
"Najgorsze z największych" - ale niekoniecznie rozczarowania, bo po takich Avengersach to wiele się nie spodziewałem.
1. Cloud Atlas
1. Avengers
2. Prometheus
3. Sherlock Holmes: A Game of Shadows
Największe rozczarowania - ale niekoniecznie złe filmy. Ale dwa pierwsze filmy to naprawdę ogromne rozczarowania. Pierwszy ponieważ to nie było to czego się spodziewałem, a drugi, że... to w ogóle nie było to. Trzeci po zastanowieniu też ogromne rozczarowanie... być może nawet największe, bo czekałem na ten film bardzo, bardzo długo i oczekiwania miałem gigantyczne.
1. The Dark Knight Rises
2. Sherlock Holmes: A Game of Shadows
3. Prometheus
4. The Bourne Legacy
Jeszcze parę słów o kilku filmach, które znajdują się na topach innych użytkowników, a u mnie się nie znalazły. O Avengersach nie chce mi się nawet pisać, po prostu słaby film, słaba reżyseria, słaba gra, słaby scenariusz, słaba historia, no o czym tu można mówić? Sherlocka i Prometheusa umieściłem na powyższych mini-zestawieniach i niech to mówi za wszystko. Zawody straszne. Sherlock zgubił wszystko to co zachwycało mnie w poprzednich częściach. Prometeusza oceniam słabo, bo być może za wiele się spodziewałem. Nie wiem. Jeśli chodzi o Moonrise Kingdom to film mnie niestety nie porwał. Bardzo dobra gra aktorska, ale poza tym dość mdła historyjka. Ani treść mnie zachwyciła, ani formą nie potrafili tego naprawić. Bourne był, jeśli pominąć fatalną (wręcz okrutnie fatalną) historię i scenariusz do głównego wątku, a skupić się tylko na budowaniu akcji, klimacie i grze paru aktorów, całkiem fajnym filmem (oczywiście i tak bez żadnego porównania do trylogii). Niestety od momentu wylądowania w Azji (nie pamiętam co to był za kraj - chyba Singapur) była ogromna równia pochyła. A, że jestem fanem twórczości Ludluma, a więc m. in. trylogii Bourne`a, bardzo lubię odpowiadające jej filmy to był to niestety zawód. Igrzyska śmierci to dość dobry film z ciekawym pomysłem, światem i porównaniem do naszej rzeczywistości ale i kilkoma poważnymi niedociągnięciami zarówno w samym filmie i scenariuszu (tutaj może to być wina książki, ale oceniam film). No i Jennifer Lawrence - najgorsza amerykańska aktorka młodego pokolenia. Looper mnie rozczarował, nie podobał mi się. Oglądałem już jakiś czas temu, miałem bardzo poważne zastrzeżenia co do scenariusza, wiele rzeczy było bardzo nielogicznych lub głupich, niektórych już nie pamiętam, a pozostałych nie chce mi się roztrząsać. A szkoda, bo na takim pomyśle można zbudować naprawdę świetną historię. Plus za dobrą charakteryzację. Na koniec kilka słów o Atlasie chmur - jednym z najgorszych gniotów tego roku. Poważnie, co wam się w tym filmie podoba? Kurde, naprawdę, tylko kilka słów, bo mam ochotę zjechać ten film z góry na dół i jakbym zaczął pisać to bym nie skończył. Nielogiczny film, nie posiadający dobrego punktu zaczepu, który w tego typu filmie jest ABSOLUTNIE niezbędny, skakanie z jednego miejsca do drugiego w beznadziejny sposób w efekcie czego po pewnym czasie nawet nie do końca wie się po co coś jest w którejś z historii. Poza tym kiepska gra aktorska w zasadzie wszystkich (Tom ), bardzo, bardzo słaba akcja, niezbyt dobre efekty specjalne. Film ma tylko jeden plus, ale za to gigantyczny. FENOMENALNA, najlepsza jaką kiedykolwiek w swoim życiu widziałem, charakteryzacja. Naprawdę, czysty geniusz.
Na wzmiankę zasługują też American Reunion, strasznie durna komedia, serii którą lubię (tzn. 4 części, spin-offów nie komentuję) i naprawdę dobra część . Total Recall - na wzmiankę to on zasługuje dlatego, że jest to odpowiedź na pytanie "Czy można zrobić w drugim dziesięcioleciu drugiego tysiąclecia film, który pod względem wyglądu/efektów specjalnych będzie wyglądał gorzej niż 22 letni pierwowzór?" Odpowiedź jest jak najbardziej twierdząca. Cała reszta też jest strasznie żenująca. Farell w miejsce Arniego. Hehehe, nie wyszło i nie miało prawa wyjść . Dobrze bawiłem się też na Facetach w Czerni 3, choć liczyłem na ciut więcej. Ale jest lepiej niż przy drugiej części. Nie wiem czy planują część kolejną, ale chętnie bym taką obejrzał . Resident Evil to taka seria, gdzie w zasadzie poza jedynką (i ew. trójkę) wszystkie części są tak ch**owe, że to się w pale nie mieści, a mimo to - zawsze z niecierpliwością czekam na kolejną część. Tak samo teraz - Retribution to zdecydowanie najsłabsza część serii, jedyne plusy jakie bym wymienił (dosłownie jedyne) to trochę cycków, "Ruscy", Muay Thai na końcu () oraz "pewnie mogło być gorzej". Choć z tym ostatnim bym się kłócił. A jednak... nie mogę się doczekać kolejnej części, bo końcówka zapowiadała się epicko! Tym bardziej, że chyba jednak gorzej już nie będzie . Act of Valor - pełno baranów jedzie po tym filmie nazywając go propagandowym filmem. No to pasowałoby im powiedzieć, że... to z założenia miał być film propagandowy. Zjechany też przez Rotten Tomatoes - najgorszą możliwą stronę do ew. sugerowania się ocenami - naprawdę, od lat nie mogę się nadziwić jacy idioci tam te oceny wystawiają. Bo IMDB i filmweb to jednak masówka i tam na zbyt wiele nie liczę. A sam film - super. Świetne, realistyczne kino sił specjalnych, wprawdzie bez zachwycającej fabuły, ale nie dla fabuły takie filmy się ogląda, ale dla realizmu akcji. Dla mnie tym lepiej się oglądało, bo z Navy SEALs jestem w pewien sposób trochę związany, bo używam ich programów treningowych, a więc rykoszetem znam też ich historię, dokonania itp.