Darmowa, F2R, jak było na początku
http://www.gwiezdne-wojny.pl/tekst.php?nr=2860
teraz i na wieki wieków…
Napisałem w pierwotnej wersji, że zagrać WARTO!
Teraz też to podtrzymuję, ale na trochę innych zasadach. Na jakich – zapraszam do przeczytania tego tekstu. Powstawał on bardzo, baaardzo długo, był kasowany, przycinany, trochę mi zubożało gamingowe słownictwo, ale mam nadzieję że pomoże komuś w decyzji o rozpoczęciu przygody z TORem.
Miałem przyjemność grania od 15.12.2011 do 18.03.2012. Wykorzystałem wszystkie darmowe dni, które były udostępnione + 60 dni abonamentu opłaconego przy pomocy karty zdrapki. Wydaje mi się, że tytuł poznałem dość dobrze, ale moja opinia zawsze pozostanie tylko moją opinią.
Pójdę śladami pierwszej recenzji, żeby łatwiej było porównywać zmiany, ale najpierw chciałbym poświęcić akapit mojej głównej postaci i jej historii. Właściwie mógłbym podać tylko jeden link
http://starwars.wikia.com/wiki/Darth_Nox
i sprawa byłaby załatwiona. Ale nie uważam tego za właściwie i przez szacunek do fabuły, którą dane mi było poznać, trochę ją opiszę.
Znaczy tyle ile pamiętam, wspierając się notatkami, screenami i filmami. Część z nich będzie przedstawiała wersję użyczoną mi przez polski dział EA, część otwartą betę a reszta moją własną, pełnowymiarową rozgrywkę.
Mogą być spoilerami dla tych, którzy chcą grać tą klasą, więc proszę uważać.
Zaczynam jako Bart, Sith Pureblood, który wyrywając się ze stanów niewolniczych przybywa na Korriban, by podjąć nauki w Akademii. Powiem wam, że miałem moment wzruszenia kiedy pierwszy raz stawiałem kroki, na tej uświęconej dla Sithów planecie. Prawie całe moje fanostwo SW było związane z DarkSajdem, z mroczniejszą ale i bardziej wolnościową stroną Mocy.
Możliwość łażenia po Korr, wdychania zapachów (wyobraźnia) i cieszenia oczu (real) architekturą i PRZEZAJEBISTYM klimatem – chociaż dla tego, pomyślałem, warto było wydać parę złotówek na podstawkę.
I jak to zwykle bywa w tego rodzaju produkcjach, od niewolnika z potencjałem, podjąłem długą i żmudną ścieżkę aż do ostatecznego wyzwolenia, zgodnie z Kodeksem. Ale czy na końcu będę prawdziwie niezależny?
Najpierw, pokonując innych studentów i wykonując questy, zostałem Akolitą. Wtedy na horyzoncie pojawiła się Zash, w tamtym momencie w randze Lorda, która poszukiwała nowego ucznia. Overseer Harkun, przełożony akolitów w Akademii, miał swojego kandydata.
Starłem się z nim w zadaniu polegającym na odszukaniu artefaktu z grobowca Tulaka Horda. Nie tylko wykonałem to polecenia przed nim, ale odkryłem (i to był pierwszy wielki hmm serialowy zwrot akcji, w najlepszym tego słowa znaczeniu) starożytnego zabójcę rasy Dashade, Khema Vala.
http://youtu.be/j6tZTlADM5A
Wykonywał on polecenia otrzymywane bezpośrednio od samego Tulaka, a teraz ja go ujarzmiłem i stał się moim pierwszym kompanem.
A kto zaraz potem uzyskał tytuł Apprentice u Lord Zash? Łatwo się domyślić. Razem z moim pierwszym mieczem świetlny mieliśmy się zameldować w stolicy Imperium, Dromund Kaas.
Tam zostałem włączony w plan Zash mający na celu zlikwidowanie jej przełożonego, Dartha Skotii. Był cyborgiem, więc trzeba było znaleźć klucz do otwarcia tej puszki
Tak się też stało, Darth Skotia padł u mych stóp, ale cała sytuacja wyglądała jak CSI: Dromund Kaas (zwrot #2), bo Zash miała alibi (jednak nie można tak bez niczego zabić swojego mistrza, nawet u Sithów), a mnie nikt nie uwierzył. Chociaż pojawiający się Darth Thanaton, coś przeczuwał i raczej mnie nie polubił. Będę się o tym przekonywał już do samego końca.
Moja Sith Lady zajęła miejsce Skotii, otrzymała tytuł Dartha i zaczęła mnie wykorzystywać dalej Miałem zebrać pozostałem artefakty Hordy, rozrzucone po czterech różnych planetach. W międzyczasie (zwrot #3) objawił się mój praprzodek, Aloysius Kallig, wielki oponent Tulaka.
Zwiedziłem kolejno:
Balmorrę – umocniłem ją we władaniu Imperium, jednocześnie romansując z inną Sith Lady
Nar Shaddaa – wmieszałem się w wojnę gangów z innymi Sithem
http://youtu.be/qLzLIfWxIjQ
i po części podpiąłem pod siebie wyznawców pokonanego kultu Lorda Paladiusa (zwrot #4)
http://youtu.be/08STEJPqqCY
Tattooine – słabo pamiętam, nie wiem czy nie chodziło o Czerkę i jej jakieś wykopaliska, które doprowadziły do szaleństwa pracowników
Alderaan – znowu wsparłem proimperialną rodzinę i umocniłem jej związki z Imperium
Powróciłem na Dromund i we wspaniałej Dark Temple przystąpiłem do rytuału, który przygotowywała Darth Zash. I to był ZWROT! Nadal uważam, że #5 był tak zajebiście szokująco genialny, że nic co potem się stało, nie miało z tym szans. Ani duchy, ani finał… po prostu nie będę spolerował. Kto chce może obejrzeć:
http://youtu.be/rxX2L1Z9Kd4
To był też moment na wybranie sobie hmmm nazwiska? Czy tam dziedzictwa, Legacy chociaż to właściwe miało dopiero nadejść w kolejnych patchach.
Bart Springfield, to brzmiało dumnie
Zostałem Lordem Sithów, uznanym przez resztę „poddanych” Zash, ale Darth Thanaton koniecznie chciał mnie widzieć martwym. Musiałem zebrać siły, nauczyłem się czegoś co nazwano Force walk, trochę jak indiańska Ścieżka Duchów (zwrot #6).
Mogłem „połykać” duchy dawnych Lordów i korzystać z ich mocy. Uzbrojony w duszę Lorda Ergasta i Dartha Andru spotkałem się z Thanatonem i… poległem. To nie był jeszcze ten czas.
O dziwo obydwa duchy pomogły mi się wykaraskać, a przecież nie były zbyt zadowolone kiedy je niewoliłem. Żeby ponownie zmierzyć się z moim głównym oponentem i mieć szansę musiałem posiąść jeszcze więcej „duchowej” potęgi.
Skierowałem się na Taris, gdzie oprócz kolejnego ghosta - Kalatosha Zavrosa, przejąłem również jego krewną, Jedi Asharę Zavros, z którą połączyło mnie… coś, ale czy to pomogło w przeciągnięciu jej na Ciemną Stronę?
http://youtu.be/0j8uomeQ1M8
Potem krótka wizyta na Queshu i wyprawa po ostatniego ducha na Hoth – Horaka-mula, znanego z TotJ: The Golden Age of te Sith. Tak uzbrojony znowu udałem się na spotkanie z Thanatonem i… znowu poległem. Jakże to było frustrujące!
Tym razem i jemu ledwo udało się przeżyć, a moja postać o mało co nie oszalała. Więzić w swoim ciele czterech potężnych mistrzów Ciemnej Strony to nie przelewki.
Musiałem zmusić ich do posłuszeństwa i jednocześnie zapanować nad taką mocą. Udałem się na Belsavis, gdzie tajemnicza maszyna Rakatan ustabilizowało moje ciało. Potem przelotem na Voss, wpadłem jeszcze na Nar Shaddaa, by ogarnąć kult mojej wspaniałej osoby i przy okazji zyskać cennych sojuszników z Floty Imperialnej, którzy mieli z Thanatonem na pieńku. Wiecie, superbroń, superwydatki itd.
Kiedy już wylądowałem na Voss to (zwrot #7) doświadczyłem pewnego rytuału, który… hmmm oddzielał moją duszę od ciała i pozwalał wędrować jej w hmm Mocy. Miało to pomóc w kontroli, oczyścić mnie itp. Wizualnie to chyba było drugie wielkie zaszokowanie, po rytuale Zash oczywiście. Chwilę później zahaczyłem o Korriban, gdzie z istot przedstawionych mi przez Harkuna wybrałem swojego ucznia. Był nim Xalek, członek rasy Kaleesh.
Po raz trzeci stanąłem przeciw Thanatonowi, tym razem na zasadach Kaggathu, starożytnego pojedynku dwóch Sithów, którego areną była planeta Corellia. Darth przegrywał, uciekł na Korriban skamleć u Mrocznej Rady by to ta mnie uśmierciła. Spokojnie pomogłem dokończyć przejęcie Corelli przez Imperium i poleciałem na finał.
http://youtu.be/4yw161B4yxI
Mroczna Rada zdecydowała, że pojedynek zakończy się tu i teraz. Dla mnie to nie był problem, chociaż to nie ja zadałem ostatni cios. Widać to jest tak samo jak w wojsku, że generała może aresztować tylko inny generał, względnie pułkownik, tak i tutaj – członka Dark Council może zgładzić tylko inny Darth.
http://youtu.be/CL8jawlpqH8
To był koniec, zająłem słusznie mi należne miejsce w Radzie, z tytułem Darth Noxa i stanąłem na czele Sphere of Ancient Knowledge, jednej z dwunastu Sfer, ministerstw (??) Imperium.
Nastąpiła też rozłąka z duchami, chociaż jak kanonicznie sprawdzałem to powinienem je zatrzymać. Muszę gdzieś kiedyś obejrzeć to zakończenie. Czy postąpiłem nie jak prawdziwy Sith? Uznałem, że nie warto igrać z nimi, bo rytuały spętania rytuałami, ale nigdy nic nie wiadomo.
Zostałem sam, ze swoimi wyznawcami i pomocnikami, którzy oddali mi hołd. No, może niekoniecznie, bo Horak-mul wolał kształtować rzeczywistość wraz ze mną, a nie tkwić w zimnym grobowcu na Hoth.
http://youtu.be/GTX-2Uk8yG8
Dlaczego to wszystko opisałem? Bo… szczerze powiem, a grałem chyba we wszystkie ważne, mniej ważne, słabo ważne i niektóre dziecię gry SW, że fabuła Inkwizytora przeorała mnie jak żadna inna. W pełni zaspokoiła moją potrzebę DarkSajda, chęć zobaczenia czegoś mrocznego, co wg niektórych w ogóle nie egzystuje w Gwiezdnych, bo to od początku inne założenie było. Nieprawda – na tej fabule można by zrobić prawdziwie genialny serial, o tym o czym ciągle wspominam w innych tematach. Jest olbrzymi potencjał do wykorzystani i po raz pierwszy właśnie w TORze, w tej kampanii to poczułem i znalazłem potwierdzenie.
Sith Inquisitor, od niewolnika i uczniaka na Korribanie, do Darth Noxa, członka Dark Council i Kroczącego Wśród Duchów – to fabuła i przeżycia bijące obydwa KotORy razem wzięte. Tak twierdzę i twierdzić będę, chyba że wyjdzie część trzecia Rycerzy i to przebije.
A gdyby jeszcze ktoś pokusił się o napisanie książki, nowelizował wątek Inkwizytora… kupiłbym ją nawet gdyby kosztowała 100 funtów.
Ale powróćmy do recenzji właściwej.
Grafika
Poprawiano ją parę razy, w sensie żeby jak najwięcej wyciągnąć w górę z tego silnika. Ale jeśli ktoś ma problemy to nawet granie na low sprawia przyjemność. Opcji jest naprawdę sporo do ustawienia, więc każdy znajdzie coś dla siebie.
Natomiast smucą małe/większe bugi, które przez tyle czasu nie mogły zostać poprawione, jakieś ciągle włączone miecze świetlne czy inne rzeczy, które spokojnie można znaleźć w Internecie. Mnie uszczęśliwiło w końcu nałożenie prawidłowych tekstur na strój niewolnicy dla togrutańskiej towarzyszki. Ale też to trwało i jakoś nie jestem w stanie zrozumieć czemu pcha się kolejne planety czy questy a zapomina o rzeczach może małych – ale wnerwiających.
Z plusów dorzucę, że można włączyć/wyłączyć opcję zmiany wyglądu przy DS. Tak to wygląda w przypadku obydwu moich postaci:
http://img825.imageshack.us/img825/8906/55516010.jpg
http://img28.imageshack.us/img28/1516/31643880.jpg
http://img9.imageshack.us/img9/9306/69029031.jpg
http://img844.imageshack.us/img844/7329/31783025.jpg
Modelowanie terenu
Pozostaje na wysokim poziomie, planety są duże i mają wiele charakterystycznych obiektów do zaproponowania.
Korriban – tak jak wspominałem, grobowce Lordów czy Akademia
http://youtu.be/3wmJCk1FZGI
Dromund Kaas – Kaas City czy monumentalna i pełna grozy Dark Temple
Balmorra – „fabryczny” teren, raczej we władaniu wojsk Imperium niż Force-userów
Nar Shaddaa – podzielona na dzielnice/dystrykty, ale najlepiej odda to ten film
http://youtu.be/Ce08ekkXXr0
Tattoine – piasek, Jawowie, piasek, Tuskeni, piasek, Czerka, piasek, piasek, Sarlacc, tak tak
http://youtu.be/ZllEzdL-Tis
Alderaan – planeta przypominająca krajobrazami ziemię, podzielona na terytoria różnych Rodów/Domów
Taris – czyli to co pozostawił po sobie Malak i rakghoule, rakghoule, rakghoule
Quesh – toksyczna planeta z domieszką Huttów
Hoth – mimo lodowej pustki, mnóstwo ciekawych, śnieżnych lokacji i te wampy
http://youtu.be/uTmdr8meNus
Belsavis – po Prison Break
Voss – słabo pamiętam, bo mój mózg wypełniają wspomnienia duchowych doświadczeń
Corellia – poruszamy się chyba wyłącznie po Coronet City, zresztą w strefie wojny, zatem strefa wojny w mieście wysokich budowli
Hutta – z gry Łowcą Nagród, planeta bagien i charakterystycznych pałaców huttyjskich
Ogólnie wygląd planet jest lepszy/gorszy, bardziej/mniej klimatyczny, ale żadna z nich nie jest mdła ani nudna.
Muzyka i dźwięk
Bez zmian, najwyższy możliwy poziom i to chyba nigdy nie zawodzi w grach Star Wars.
Dubbing
Również na świetnym poziomie, teraz jak gram ponownie w KotOR2 i mój bohater po kliknięciu na zdanie milczy… to trochę dziwnie. Pełne udźwiękowienie kwestii mówionych to świetna sprawa.
Dialogi
Są dobre. Albo bardzo dobre. Przynajmniej ja, grając zarówno Inkwizytorem jak i Łowcą, nie natrafiłem na nudne gadki, warte tylko szybkiego przewijania. Tekstów jest dużo, ale chce się ich słuchać, czytać i brać w tym udział.
Co do dialogów w drużynie to faktycznie rozczarowują przyznawane punkty socjalne i co z tym można zrobić. Ale to akurat wpisuje się w cały, rozczarowujący multiplayer.
Fabuła
Opisałem Inkwizytora, część Łowcy Nagród, którą dane mi było spróbować również nie pozostawiała niczego do życzenia. Ludzie którzy są za nią odpowiedzialni spisali się na wielki medal i tylko szkoda, że ostatecznie ich praca poszła na grę mmo, gdzie liczy się chyba endgame, a ten nie ma tutaj w tym wykonaniu niczego do zaoferowania.
Mam cichą i raczej beznadziejną wiarę w to, że ktoś kiedyś odważy się wydać 8 tomów książek, w każdej po jednym wątku klasowym. A gdybym dostał wiadomość, że ci sami ludzie będą pisali scenariusz KotOR3 – preoder poszedłby z miejsca.
Ogólny klimat
Gra jest starwarsowa. Po prostu, w dobrym tego słowa znaczeniu. Nie wiem czy zwolennicy grania bez Mocy są aż tak samo zachwyceni jak ci, który grali Sithami/Jedi, ale skoro po Spacedocku biega ich mniej więcej tyle samo…
Z pewnością ja przyjąłem ogłupiającą wręcz dawkę DarkSajda, ale tak to jest jeśli dookoła panuje dziecięce prostactwo, jedaizm, a jak wiadomo wygłodniałemu trzeba dozować posiłki. W każdym bądź razie wiem, że SW mają potencjał na rzeczy wielkie. Tylko mało komu chce się to robić.
Questowanie
Z tego co zobaczyłem w kanonie to Darth Nox jest tytułem nadawanym postaci po Ciemnej Stronie. Inny posiada ktoś kto będzie po Jasnej (fajnie że można, ale chyba pomylił parafie ) i ten kto pozostanie pośrodku.
Oznacza to, że decyzje mają jakiś tam wpływ na rozwój fabuły klasowej, ale aż tak bym się nie napalał. Oczywiście jestem ciekaw filmiku, w którym nie wypuszczam duchów na wolność, ale nie ma innej możliwości niż pokonanie swojego głównego przeciwnika.
Zadania wg fabuły są ciekawe, chociaż poziom trudności… mam wrażenie, że przyjemnie się gra wyprzedzając moby levelem gdzieś o 2-3, ale kiedy osiągniemy 50 i oni mają 48-50 to bywa trudno. Mówię oczywiście o graniu solo tzn. ja + kompan. Chociaż to oczywiście też zależy od rozwoju naszej postaci, od kompana (np. z leczącym jest dużo łatwiej), od sprzętu który posiadamy itp. Nie mniej gra momentami daleka jest od bezstresowej.
Questy typu Heroic, pomijając ich wartość merytoryczną i zdobyczne ekwipunkowe, są oszukane. Większość oznaczonych 2+ (w teorii wychodzi, że mogą go przejść JUŻ dwie postacie, czyli zakładam że ja i kompan) tak naprawdę wymaga dobrze ułożonej drużyny 3+. 3+? No to czterech. Heroic 4? Ta czwórka naprawdę musi się napracować. To dla mnie wielki minus i, jako że to był mój pierwszy pełnoprawny mmo, jeśli tak wyglądają tego typu gry tzn. nie może się spotkać czterech wojowników i przejść questa spokojnie bez healera i wspomagającego – to to słabe jest.
A weź sobie w pewnym momencie szukaj idealnie zbalansowanej drużyny. Nie masz dobrej gildii? Masz problem.
Flashpointy działają na dokładnie takiej samej zasadzie, są jeszcze w wersji Hard, nie wiem dla kogo to jest, pewnie dla osób idealnie czujących się w takim systemie, z idealnym sprzętem i dobranym drzewkiem skilli. Co w jakiś sposób zabija indywidualizm.
Dodając do tego wątpliwy FP z Revanem i …, żeby nie spolerować, dodając wątpliwe zakończenie tego akurat questu… powinni go mimo wszystko zostawić w spokoju. Ale tak to niestety jest Revan, Maul, jak coś jest fajne i się sprzedaje to musi się sprzedawać bez końca.
http://youtu.be/aGH9z55-h-U
Rozwój postaci
Poza drzewkiem skilli wszystko inne ustawia system. Nie lubię czegoś takiego, ale idzie się przyzwyczaić. Chociaż z drugiej strony, biorąc pod uwagę poziom trudności – może to i lepiej? Mniej jest frustracji.
Dobieranie odpowiednich zdolności z jednej strony może być poparte założeniami naszego stylu grania, ale czasami po prostu weryfikuje to życie. I nie mówię, że przymusza do czegoś, bo układ skilli zawsze można zrestartować. Ale wiele razy zdarzało się, że gdy graliśmy w bastionowej gildii ludzie narzekali, że healerem jestem raczej połowicznym i że takowego brakuje. Oczywiście, mogę przerobić swoja postać na chodzącego medyka, ale mnie to osobiście nie pasuje. Nie lubię być zmuszany do czegokolwiek w życiu a co dopiero gra będzie to robiła.
Rozczarowały mnie zdolności na najwyższym poziomie drzewka, a także jakaś tam specjalna którą dostajemy po osiągnięciu 50 poziomu. Zresztą u Inkwizytora była ona zmieniana i przestałem się tym interesować.
Crew Skills? Niby można sobie z tego wytwarzać jakieś przedmioty i inne rzeczy, nie wiem – nie zrobiło to na mnie wrażenia, ani nie okazało się przydatnym. Wydaje mi się, że to opcja ciekawa, ale niedopracowana.
Walka
Jak już wspomniałem bywa wymagająca, momentami nawet bardzo trudna. Rozczarowała mnie „potęga” mojego Inkwizytora jeśli chodzi o osłabianie przeciwnika i uderzenia wszelkiego rodzaju lightningami. Kiedy porównywałem to z potęgą spamowania rakietami Łowcy – śmiech na sali.
Poza tym niezmiernie drażniła mnie niemożność wycofania się z potyczki, bo moby gonią nas do usranej śmierci, niestety najczęściej naszej.
Towarzysze
U Inkwizytora byli to:
Khem Val – zabójca z rasy Dashade, w roli tanka? chyba, bo wyżej levelowane walki nie przetrzymywał zbyt długo; fabularnie genialny, zwłaszcza w duecie z Zash
Andronikos Revel – Korellianin poznany na Tatooine chyba, fajnie wymiatał z dwóch blasterów, typowy dps; mało gadatliwy, więc nie rozwijałem z nim za bardzo relacji, ale o tym za chwilę
Ashara Zavros – Jedi rasy Togruta, którą przeciągamy na naszą stronę na Taris, dps na dwa lightsabery, od tego momentu moja podstawowa kompanka; fabularnie jedyna osoba płci żeńskiej w drużynie, zatem jedyna z możliwością romansowania, a jeśli chodzi o zawrócenie jej z drogi Jedi… ten wątek jest wybitnie skaszaniony.
http://youtu.be/mYXcmH5pNfo
http://youtu.be/pD2UYZTH2vw
http://youtu.be/y2v5bXdXXBQ
http://youtu.be/B1WZHIaV9-E
Talos Drellik – człowiek z wojsk imperialnych, archeolog-żołnierz z przyjemnymi zdolnościami leczenia; fabularnie intrygujący, ale gdzie tu znaleźć dla niego czas i miejsce?
Xalek – mój Apprentice z rasy Kaleesh, w rozgrywce praktycznie taki sam jak ja, w profilu inkwizytorskim; fabularnie interesujący, powinienem go doprowadzić do końca, ale tak Ashara… uwielbiałem momenty kiedy mogłem go nauczać
Kompani Inkwizytora to indywidua ciekawe, pomijając ich możliwości systemowo-growe typu tank czy healer. Niestety, jak widać w prawy dole
http://youtu.be/GTX-2Uk8yG8?t=4m40s
nie ze wszystkimi mogłem mieć pełne relacje. Oczywiście, są gifty które można nabywać w sklepach bądź od innych graczy. Jednak ich wpływ w porównaniu do cen – jest żenujący. Tak naprawdę żeby wyczuć postać to należałoby ją zabierać ze sobą na questowanie. Ale niektórych nie możesz wziąć, bo nie pasują do twojego stylu gry, a innych po prostu szkoda zostawić.
To jest odwieczny dylemat gier BW, które przykróciły drużynę do gracza + 2 kompanów, a w TORze mamy gracza z jedną osobą :/
Cudownie mi podeszła Ashara, zarówno romantycznie jak i systemowo. Ale gdybym mógł to dociągnąłbym Khema, gdzie zabrakło mi już tak niewiele, no i Xaleka – w końcu to mój uczeń. Niestety gra nie daje na to szans.
I odpowiadając na pytanie czy da się przejść TORa ściśle w stylu single player – na dzień dzisiejszy uważam to za bardzo trudne zadanie. Może przekonam się o tym grając we F2P. A może nie.
Ekwipunek
Ech, te wspaniale epickie rzuty na loot. Cała gildia mi ich zazdrościła
Przy tym punkcie mam dwie, nie – trzy uwagi.
Pierwsza to przypisywanie niektórych przedmiotów do użytkownika, nawet jeśli ich nie założył. Takiego czegoś nie można sprzedać ani przekazać innemu graczowi. Nie wiem czemu.
Druga sprawa to jakość ekwipunku, jego moc. Ten najlepsze przedmioty, przynajmniej w czasie kiedy ja grałem, zestawy pochodzące z tokenów zdobywanych na Warzonach czy na idiotycznym farmieniu skrzynek na Illum – po prostu rozwiązanie tego w ten sposób było dramatyczne. Zbyt wiele zależało od sprzętu, którego zdobycie dla gracza normalnego, chcącego pograć trochę wieczorem graniczyło z cudem. Dodatkowo bonusy, które dawał zestaw w ogóle nie współgrały w żadnej opcji z moją postacią.
Po trzecie wygląd – nie wiem czy tak ciężko jest chociaż trochę zindywidualizować te lepsze zestawy? 2-3 kształty każdej rzeczy? Różne kolory?
Dobry sprzęt ułatwia tą grę niesamowicie. Szkoda tylko, że twórcy poszli aż tak daleko w tego typu rozgrywki. A potem co patch to zmieniali, co się napracowałeś to to nagle traciło swoją wartość. Właśnie z takich powodów endgejminowego multigranie upadło w stronę F2P.
Warto wspomnieć jeszcze o datacronach dającym małe bonusy i mogących zmienić się w większy artefakt – nie pamiętam już czy znalazłem w końcu wszystkie czy tylko mi potrzebne, ale ich IDIOTYCZNE rozłożenie, wymagają wielokrotnie zręcznościowych popisów w grze, która zręcznościową nie jest – brawa, panowie twórcy, brawa!
+ (teraz sobie przypomniałem) speedery za 200k kredytów, które latają 110% szybciej, czy tam jakieś za pół miliona i uczenie się ich pilotażu za drugie tyle… jeśli nie grasz w Warzony, nie farmisz, nie masz drugiego wspomagającej postaci to o pieniądze może być ciężko…
Save’y i checkpointy
Tu nie mam nic do dodania poza to co w recenzji. Nic nie przychodzi mi do głowy.
PvP Warzones
Czyli, oprócz Operacji czy FP na Hard levelu (i swego czasu bitew na Illum, z tego co pamiętam jak odchodziłem to straciło to na znaczeniu) sól endgejmingu, mmo w najczystszej postaci.
Mogą z pełną odpowiedzialnością stwierdzić, że sposób w jaki to zostało wykonane, w jaki sposób to poprawiano (że wygląda na nic nieruszane) to gwóźdź do trumny TORa jako łącznika ludzi w trybie multi.
Nic i nigdzie mnie tak nie frustrowało jak granie w Warzony. Brak jakiegokolwiek balansu drużynowego, niezależnie czy w obrębie walk Imperium vs. Imperium czy Imperium vs. Republika. Kiedy wprowadzono rozdzielenie na WZ dla 50tek a WZ dla do 49 levelu i tak to nic nie zmieniło. 50tka 50tce nierówna i to boleśnie, a różnica pomiędzy składem złożonym z ludzi 40+ przeciwko ludziom poniżej 40 levelu to jedno i to samo. Żenująca masakra.
Nie wiem czy miałem pecha (ale postać wybitnie niepasującą do PvP i wybitnie ze „słabym” ekwipunkiem), ale wielokrotnie oprócz braku balansu trafiałem na granie drużynowe, gdzie zespołowa współpraca nie istniała.
Mógłbym wymieniać jeszcze mnóstwo rzeczy, ale i tak przyjdzie ktoś kto powie, że po prostu nie umiem grać. Ale ja nie uznaję teorii wg której to ja mam się dostosowywać do idiotycznych założeń twórców, mam farmić przez 3h jakieś skrzynki żeby uciułać po tygodniu jakiś zestaw, który i tak okaże się niedopasowany do mojej postaci, bo tak która sprawdzał się w story – o kurde – nie sprawdza się w multi.
TOR przeszedł na F2P, bo stracił abonamentowców. Dlaczego stracił? Bo przed połączeniem serwerów nie było z kim grać normalnej fabuły, a po Warzony i większość rozgrywki multi pozostało dziko bezsensowną.
Space Combat
Miła odskocznia od biegania na własnych nogach, przyjemnie wykonana, ale na dłuższą metę przechodzenie tej samej bitwy enty raz… plus naprawdę za wysoki jak dla mnie poziom trudności niektórych zadań.
http://youtu.be/ecLDWZ-mhxE
http://youtu.be/vHl1J34CT70
http://youtu.be/9Xx3yC0pIro
Dorzucę do tego jeszcze patche, czy jak oni chcą to nazywać Update:
1.1: Rise of the Rakghouls
Nowy FP, nowa Operacja, ogólnie wszyscy biegają zadżumieni albo zmieniają się w gule. Nic ciekawego i znowu bije po oczach brak indywidualizmu.
1.2: Legacy
Bardzo na to czekałem i baaardzo się zawiodłem. Legacy genialnym pomysłem był i genialnym pomysłem pozostał. Nic więcej.
Nowy FP, Operacja i mapa Warzone.
1.3: Allies
Już chyba nie grałem, więc zmian nie bardzo ogarniam, coś tam można zrobić z przedmiotami socjalnymi, ale jak wspominałem – nie wiem ile trzeba grać z kimś żeby coś sensownego z tego wyciągnąć. Jakieś Legacy perks, ale jak to Legacy…
1.4: Terror From Beyond
Poza kolejną Operacją podobno możliwość customizacji kompanów, ale nie wiem czym to się różni od dostępnej do tej pory możliwości wrzucania im skórek.
1.5: HK-51 Activated
Podobnież wyszedł do tego cinematic trailer. Tak się wszyscy jaraliśmy poprzednimi a ja to chyba przegapiłem
http://www.swtor.com/info/media/trailers/hk-51-revealed
W każdym bądź razie to jest to na co wszyscy czekają, czyli Free To Play. No i jeszcze jest HK-51 jako nowy kompan, ale nawet dorzucenie 47ki nie poprawi mojej opinii o tych „poprawkach”. A jechanie tą serią i dołączenie go do drużyny dla wszystkich… znowu nuda. Wszyscy mieli rakocośtam, teraz wszyscy będą biegali z HK. Albo i nie.
Swoją drogą od 3 dni, znaczy od 12/13.11, panel TORa jest offline. Dla abonamentowiczów też? Ja rozumiem wrzucenie na serwer 1.5, ale ktoś im zwróci te 3 dni? Właśnie.
Ja się przypnę do Legacy jeszcze bo to jedno z moich największych rozczarowań. Wygląda to tak jak tutaj
http://img201.imageshack.us/img201/6573/62318887.jpg
http://img818.imageshack.us/img818/6063/18951091.jpg
http://img839.imageshack.us/img839/3861/15839497.jpg
http://img443.imageshack.us/img443/3067/84435844.jpg
http://img39.imageshack.us/img39/9895/76778800.jpg
http://img203.imageshack.us/img203/9121/53203634.jpg
http://img29.imageshack.us/img29/4061/72311750.jpg
I co ja z tego mam? Że mogę zagrać Sithem Jedi? OK, ale co mam z tego że druga postać to jakaś moja kochanka? Sojusznik? Krewny? Poza tym żeby zrobić prawdziwe drzewko rodzinne trzeba mieć ze 4-5 postaci. Ktoś wyrobił tyle? Mówię oczywiście o pięćdziesiątkach…
A cała reszta? Perki? Skille? Specjalne zdolności dla kompanów? Nie robi to żadnej różnicy, nie ma żadnego znaczenia a odblokowywanie tego za cenne kredyty… to jeden wielki ŻAL.
BTW przy którymś patchu, nie wiem czy nie przy 1.2 zmienili nagle zasady językowe. I tak z Barta Springfielda zostałem Bart’em Simpsonem.
http://img853.imageshack.us/img853/9711/88788509.jpg
Ma to swoje plusy, bo jestem bliżej mojej ulubionej kreskówkowej postaci, ale jednocześnie mnóstwo osób mnie zatrzymywało i pykało sobie screena-fotkę.
Oczywiście spotkałem się też z zachowaniami agresywnymi, że serwer na którym gram to przecież służy do odgrywania roli i w ogóle mój nick to shit. Mówił mi to ktoś kto uważał, że jego Xsdasfdus brzmi bardziej SWosowo, a na moją uwagę że jeśli już mamy odgrywać rolę to ja jestem członkiem Dark Council a on tylko ledwo 15levelowym uczniakiem – dostałem odpowiedź pewnie wulgarną, bo chat TORa gwiazdkuje **** brzydkie słowa.
Cóż – Smoleńsk jest wszędzie…
PODSUMOWANIE
Pod koniec płatnej subskrypcji odpuściłem chyba z 10-12 dni. Nie było z kim grać Heroiców, nie było jak grać Warzonów, poza tym naszło mnie zmęczenie materiału, chociaż wątek BH, a zwłaszcza jej seksowne kręcenie dupcią,
http://youtu.be/6b-iCWd0PgY?t=7m14s
było warte dalszego zachodu
Ale mimo wszystko chyba już do niej nie wrócę. Chciałbym spróbować Warriora Sithów, wyłącznie w trybie SP i jestem ciekaw jak to będzie wyglądało z wszystkimi tymi ograniczeniami. Co z moim Inkwizytorem? Co z jego milionowym kontem, które jako jedyne działa na zdrowych zasadach Legacy, ale mojego własnego Legacy, w sensie że jako członek Dark Council przelewam fundusze na biedniejszych wyznawców… chociaż to chyba oni powinni mnie dotować?
Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Warto zagrać dla fabuły którejś z klas. Jeśli was wciągnie to może warto zagryźć zęby i przebić się przez minusy produkcji. A może wam poszczęści się lepiej niż mnie?
Ocena końcowa
Ogólna ocena: 7,0/10
Fabuła: 10/10
Grywalność: 5/10
Grafika: 7/10
Dźwięk: 10/10
Muzyka: 10/10
Moja playlista TORa
http://www.youtube.com/playlist?list=PL3F11E707B1E81F3C
Mój heros w koszmarnym wdzianku
(chociaż wątek Dread Masterów http://starwars.wikia.com/wiki/Dread_Masters
epicki)
http://img543.imageshack.us/img543/77/74646994.jpg
Statystyki Inq
http://img27.imageshack.us/img27/8527/74839165.jpg
http://img818.imageshack.us/img818/2034/42576079.jpg
http://img651.imageshack.us/img651/4116/84517382.jpg
http://img32.imageshack.us/img32/7329/84693289.jpg
BH
http://img27.imageshack.us/img27/3941/33526013.jpg
http://img547.imageshack.us/img547/5028/58079413.jpg