Być może to nastrój chwili (wszechogarniający ból głowy), a może fakt zbliżającej się sesji, skłonił mnie do napisania czegoś na blogu. Nie jestem zbyt systematyczna w takich sprawach, a na dzielenie się moimi wrażeniami z innymi ludźmi zbyt leniwa. Jest jednak coś, o czym bardzo chciałabym Wam napisać.
Słyszeliście może o „RPG Makerze”? Cześć na pewno tak. Jest to program (płatny, niestety), który pozwala osobom nieznającym języka programowania na tworzenie własnych gier. W internecie pełno jest produkcji, które powstały właśnie na silniku „Makera”, ale sztuką jest znalezienie prawdziwej perełki. Nie chodzi tu przecież o grafikę, która jest mniej lub bardziej pikselowata, lecz o fabułę.
Pierwszą grą, w którą grałam, była „Eragon Journey”, powstała na bazie pierwszego tomu „Dziedzictwa” Christophera Paoliniego. Zawsze uważałam, że była świetna, wciągająca i interesująca. Nadal tak twierdzę. Wiem, że powstała też produkcja bazowana na GW, ale jej jeszcze nie sprawdziłam. Ale prawdziwą perełkę znalazłam dopiero ostatnio, gdy odkryłam „Parallel Worlds”.
Grzechem ciężkim byłoby zdradzanie tutaj fabuły, lecz trzeba poczynić choć drobną wzmiankę. Główny bohater ma na imię Will i mieszka w państwie zwanym Korsanią. Pracuje tam jako urzędnik (czytaj: chłopak na posyłki) w wydawnictwie „Prawda”. I niby wszystko jest zwyczajne, on toczy normalne, choć trochę nudne życie, państwo jest jak najbardziej demokratyczne… Tylko, no właśnie, ta demokracja jest jakaś dziwna. Gazety rozpisują się na temat heroicznych dzieci, które doniosły na własnych rodziców, po ulicach cały czas chodzi wojsko, a w bibliotece jedynymi książkami są historie życia niejakiego Opiekuna. Czy przychodzą komuś jakieś skojarzenia? Tak, „Rok 1984” miał tutaj bardzo wielki wpływ. Wracając jednak do fabuły, pewnego dnia Will dowiaduje się czegoś, o czym wcale nie powinien był się dowiadywać… I więcej nic nie powiem, poza tym, że później wyjaśnia się znaczenie tytułu.
Innowacyjne w stosunku do innych erpegów z „Makera” jest zastosowanie zegarka i wskaźnika potrzeb (głód, sen, higiena). Tak – początek gry to niemal „The Sims”, ale później mamy wszystko to, czego w prawdziwym RPG potrzeba, to jest walki, przedmioty, EXP i +13 do ataków ogniem.
Rozgrywka trwa jakieś 35 godzin i jest pełna zwrotów akcji, niedomówień, tajemnicy. Wiem, że to utarte wyrażenia, ale inne tutaj całkowicie nie pasują. „Parallel Worlds” bardzo wciąga i serdecznie polecam Wam ściągnięcie… Zwłaszcza, że w produkcji znajduje się druga część.
Tutaj możecie pobrać grę (nie jestem pewna, czy najnowszą wersję, ale mi działało bez zarzutu)
http://rpgmaker.pl/?co=gry&typ=rev&id=parallelworlds
A tutaj strona twórcy, gdzie możecie wypowiedzieć się na forum i śledzić postępy tworzenia części drugiej.
http://titek.victorygames.pl/
Bardzo chętnie ujrzałabym w przyszłości produkcję bazowaną na GW, która byłaby równie ambitna… Jak wspominałam, brak mi systematyczności, ale ostatecznie można kiedyś odłożyć trochę grosza na program i spróbować swoich sił. Albo chociaż popatrzeć, jak swoje własne dzieło tworzy ktoś inny. Może RPG z czasów KOTOR-a? Albo „Legacy”? Hmm…