Autor: Marcin „Vua Rapuung” Waniek
W służbie nauki
Any sufficiently advanced technology is indistinguishable from magic.
- Arthur C. Clarke
Kto przychodzi nam na myśl, gdy słyszymy „naukowiec”? Zwariowany staruszek w kitlu przelewający kolorowe ciecze z menzurki do menzurki? Chichoczący wariat podłączający do prądu niewinne zwierzątka, by wykraść naturze kolejną tajemnicę? Zblazowany pan w tweedowej marynarce sączący filiżankę herbaty?
Są to oczywiście popularne stereotypy (choć zapewne nie pozbawione ziarnka prawdy), ale nauka jest czymś więcej. To odkrywanie tajemnic otaczającej nas rzeczywistości, niekoniecznie tej materialnej. Linia oddzielająca geniusz od szaleństwa bywa cienka i każdy prawdziwy naukowiec potrzebuje tej iskierki nieobliczalności.
Wielu w historii naszej cywilizacji było sławnych naukowców. Są to ludzie, których nazwiska znamy z nazw twierdzeń, okładek książek i opowieści o historii postępu (choć, na dobrą sprawę, stosunkowo niewiele z tych nazwisk jest naprawdę powszechnie znanych). A jak to wygląda w świecie „Gwiezdnych Wojen”? I czy twórcy owego uniwersum przy tworzeniu swoich bohaterów inspirowali się postaciami z naszej rzeczywistości? Przyjrzyjmy się kilku przykładom.
The Maw Installation Project
Physics is like sex: Sure, it may have practical results, but that is not the reason we do it.
- Richard Feynman
Jak przystało na serię z wojnami w nazwie, znaczna większość naukowców pojawiających się na kartach książek czy komiksów, jest powiązana z takim lub innym projektem militarnym. Jako że twórcy „Star Wars” lubują się w wymyślaniu wszelkiego rodzaju superbroni, ktoś musi zostać pomysłodawcą kolejnej machiny zagłady. Jednocześnie twórcy ci często jawią nam się postaciami raczej sympatycznymi, będącymi typem roztrzepanego geniusza.
Nim nowa trylogia zamieszała w tyglu gwiezdnowojennego kanonu, byliśmy przekonani, że prace nad powstaniem Gwiazdy Śmierci toczyły się przede wszystkim na terenie imperialnej bazy ukrytej wewnątrz Otchłani – gromady czarnych dziur w okolicach Kessel. Wówczas to poznaliśmy takie nazwiska, jak Bevel Lemelisk, czy Qwi Xux, -specjalnie wybranych spośród najjaśniejszych umysłów znanej galaktyki. W ukryciu mieli opracować ostateczne narzędzie zagłady, broń tak potężną, że miała położyć kres wszelkim wojnom.
Wywołuje to raczej jednoznaczne skojarzenia z tzw. Projektem Manhattan, programem badawczo-naukowym prowadzonym w czasie II wojny światowej, który zaowocował opracowaniem technologii wykorzystania energii jądrowej oraz powstaniem pierwszej bomby atomowej. W pracach nad projektem brało udział wiele sław (w tym wcześniejszych lub późniejszych laureatów Nagrody Nobla), m. in. Richard Feynman (twórca elektrodynamiki kwantowej, autor znanych wykładów z fizyki), Enrico Fermi (który odkrył działanie spowolnionych neutronów), Robert Oppenheimer (dyrektor naukowy projektu, znany z prac nad mechaniką kwantową), Niels Bohr (twórca nowego modelu budowy atomu), Erwin Schrödinger (powszechnie znany z ilustrującego zasady mechaniki kwantowej eksperymentu myślowego z tzw. kotem Schrödingera), czy polski matematyk szkoły lwowskiej Stanisław Ulam.
Warto zwrócić może uwagę na późniejsze losy obu grup. Członkowie Projektu Manhattan cieszyli się po wojnie powszechnym szacunkiem, wielu dożyło swoich lat po objęciu katedr na największych uniwersytetach. Z kolei Bevel Lemelisk był jedną z nielicznych osób straconych przez Nową Republikę pod zarzutem ludobójstwa.
Prócz badaczy włączonych w prace dużych zespołów, istnieli też naukowcy zajmujący się opracowywaniem śmiercionośnych technologii na własną rękę. Jednym z nich był Rorax Falken, poważany fizyk. Choć sam nie brał udziału w pracach, jego teorie przysłużyły się powstaniu Gwiazdy Śmierci. Sam z grupą asystentów opracował Promień Polaryzacji Grawitacyjnej, kompaktowy nóż do krojenia planet. Jego wygląd, z siwymi, rozwichrzonymi włosami oraz fakt, że czynnie zajmował się tworzeniem muzyki, sprawia wrażenie, że autorzy wzorowali się przy jego tworzeniu na Albercie Einsteinie. Einstein również aż do późnej starości parał się muzyką, jego badania również zostały wykorzystane podczas tworzenia bomby atomowej, choć sam nie brał bezpośredniego udziału w projekcie.
Można mnożyć dalsze przykłady naukowców zaangażowanych w projekty militarne. Ko Sai i pozostali Kaminoanie klonujący dla swych klientów całe armie, Bao-Dur – iridoniański twórca Generatora Cienia Masy na Malachorze V, Gorman Vandrayk, lepiej znany jako Camper, który opracował metodę bojowego wykorzystania gigantycznych exogorthów – kosmicznych ślimaków, Vors Voorhorian – główny inżynier Incomu i projektant myśliwców T-65, czyli znanych X-wingów. Wszyscy oni poświęcili swe prace tworzeniu narzędzi zagłady, a mimo to nie budzą w nas przesadnej odrazy.
Zbrodniarze wojenni
Ethical axioms are found and tested not very differently from the axioms of science. Truth is what stands the test of experience.
- Albert Einstein
Nie wszyscy jednak naukowcy budzą w nas ciepłe uczucia. Żyjący w czasie wojen mandaloriańskich Antos Wyrick, szerzej znany jako Demagol, dopuścił się okrutnych eksperymentów na jeńcach wojennych. We wcześniejszych czasach prowadził ośrodek szkoleniowy dla obdarzonych Mocą dzieci, które w przyszłości miały stać się pierwszym pokoleniem władających Mocą mandaloriańskich wojowników. Już podczas wojny, jako bliski doradca ówczesnego Mandalora, poszukiwał źródła potęgi Jedi. Wielu użytkowników Mocy, poddawanych rozlicznym torturom, zakończyło życie pod jego skalpelem. Z czasem jego imię stało się w Mando'a symbolem potwora i rzeźnika.
Nie mniej krwawymi zgłoskami zapisał się w historii uniwersum Vul Isen. Jeden z Sithów służących zakonowi Darta Krayta. Na jego to polecenie Isen wykonał Ostateczny Protokół, uwalniając w wodach planety Dac truciznę, która w przeciągu kilku dni doprowadziła do zagłady całego życia na globie. Śmierć poniosły miliardy inteligentnych istot, a Givin zyskał sobie przydomek „Rzeźnika Dac”.
Niestety, również nasz świat gościł podobne indywidua. „Ostateczny Protokół” wydaje się być nawiązaniem do „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej”, nazistowskiego planu eksterminacji narodu żydowskiego. W niemieckich obozach koncentracyjnych „lekarze” związani z SS dopuszczali się bestialskich eksperymentów na więźniach. Nazwiska takie jak Josef Mengele, czy Carl Clauberg na zawsze okryły się hańbą.
Dżokeje cyberprzestrzeni
Computer Science is no more about computers than astronomy is about telescopes.
- Edsger Dijkstra
Nauka to jednak nie tylko dziedziny znane już starożytnym. Jedną z dyscyplin, które rozwinęły skrzydła stosunkowo niedawno (choć której korzenie można znaleźć już w dziełach Al-chwarizmiego), jest informatyka, ów potwór Frankensteina, powołany do życia przez matematyków. A jeśli informatyka, to oczywiście hakerzy (tudzież crackerzy albo agresorzy, według różnych grup terminy te mają różne znaczenia).
Najbardziej znanym spośród gwiezdnowojennych slicerów (taki to bowiem termin, aby dodatkowo skomplikować sprawę, ukuli sobie twórcy Expanded Universe) był niewątpliwie Zakarisz Ghent. Późniejszy członek organizacji przemytniczych i stronnik Nowej Republiki, Ghent od najmłodszych lat swobodnie łamał imperialne kody. Równie młodo zaczynała Shannon Voorson, bez problemu pokonująca zabezpieczenia systemów komputerowych stoczni na Kuat. Innym slicerem, który w wolnych chwilach zarabiał na chleb jako wojskowy pilot myśliwca, był Castin Donn, przez stosunkowo krótki okres członek elitarnej Eskadry Widm. Umiejętności komputerowe w ogóle zdają się być traktowane przez twórców „Star Wars” jako przydatny dodatek do rozmaitych postaci, rodzaj ostatniego szlifu dla bohaterów, którzy są zbyt mało wszechstronni. Stąd też cała masa slicerów-żołnierzy, slicerów-pilotów czy slicerów-kucharzy.
Znakomita większość slicerów oparta jest raczej na stereotypowym w popkulturze wizerunku hackera, niż na tym, który wyłania się ze wspomnień rzeczywistych komputerowych włamywaczy. Zaczynający w młodym wieku, o ograniczonych umiejętnościach społecznych, pokonujący kolejne zabezpieczenia poprzez losowe uderzanie w klawisze lub odgadywanie haseł w stylu „GOD” lub „SEX”. Tymczasem wielu prawdziwych crackerów, jak najbardziej chyba znany Kevin Mitnick aka Condor, często odkrywało luki w systemach informatycznych poprzez pozyskiwanie informacji od ludzi mających do nich swobodny dostęp. Metody takie określane są czasem jako inżynieria społeczna (ang. social engineering) albo bardziej inwazyjna metoda gumowej pałki (ang. rubber-hose cryptanalysis).
Pośród nas
There's real poetry in the real world. Science is the poetry of reality.
- Richard Dawkins
Rzecz jasna nie wszyscy gwiezdnowojenni naukowcy pracowali wyłącznie zamknięci we własnych laboratoriach. Przykładem badacza, który służył nauce „w terenie” jest antropolog Mammon Hoole. Korzystając z umiejętności swojej zmiennokształtnej rasy Shi’do, Hoole potrafił wmieszać się w niemal dowolną społeczność, by badać jej zwyczaje i opisywać je w swoich pracach. Polski czytelnik mógł poznać go jako autora „Ilustrowanego przewodnika po rasach obcych istot” oraz poświęconej Tatooine sekcji „Ilustrowanego wszechświata”.
Na koniec przyjrzyjmy się dwójce uczonych, których zobaczyć możemy (choć zaledwie przez mgnienie oka) w filmach gwiezdnej sagi. Pierwszym z nich jest Ebenn Q3 Baobab, który w czasie swego długiego życia odwiedził liczne kultury i poznał ogromną liczbę języków. Szerszej publiczności dał się poznać jako autor słowniczka zawierającego zwroty w najpopularniejszych językach Galaktyki, niezbędnego każdemu kosmicznemu turyście. Baobaba możemy przez moment dostrzec w czasie ceremonii kończącej blokadę Naboo. W jego rolę wcielił się Benn Burt, dźwiękowiec biorący udział w realizacji wszystkich sześciu epizodów.
Drugim z filmowych naukowców jest bywalec kantyny Chalmuna w Mos Eisley, obuchogłowy Ithorianin Momaw Nadon. Wygnany ze swej rodzinnej planety za zdradzenie Imperium tajemnic swej profesji, zdolny biolog osiadł na Tatooine. Przy użyciu prymitywnych środków Nadon był w stanie sklonować (co, notabene, było sprzeczne z imperialnym prawem) kapitana marynarki Alimę, którego wcześniej zabił (co było jeszcze bardziej sprzeczne z imperialnym prawem). Po powrocie z wygnania objął stanowisko najwyższego kapłana jednego z ithoriańskich statków-miast.
W nieznane i jeszcze dalej
I never worry about the future. It comes soon enough.
- Albert Einstein
Jak widać, gwiezdnowojenna nauka i naukowcy występują w najróżniejszych kształtach, zupełnie jak na Ziemi. Wielu naukowców ze świata „Star Wars” wydaje się mieć swoich odpowiedników w naszej rzeczywistości. Podobne relacje odnaleźć można w wielu elementach gwiezdnej sagi, a ich odkrywanie stanowi jedno z istotnych źródeł radości płynącej z obcowania z nią.
To, co może nieco dziwić to fakt, że w odległej galaktyce nie usłyszeliśmy dotąd w gruncie rzeczy o gałęziach nauki nieobecnych u nas. Każdego uczonego można by łatwo wpasować w ramy naszej, ziemskiej nauki. Gdzie są dzielni badacze nadprzestrzeni, specjaliści dziedzin tak egzotycznych, że nie mieszczą nam się w głowach? Być może przyjdzie jeszcze na nich czas.
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 9,29 Liczba: 7 |
|
Iella Darillian2011-04-06 00:29:06
O, przepraszam, wycofuję uwagę dot. budowy poza komentarzem do wstępu i zakończenia. Jestem po cytrynówce i chyba mnie strasznie przyćmiło :P
Tak też w sumie ok.
Iella Darillian2011-04-05 23:45:27
Podoba mi się ten artykuł. Jak ktoś niżej wspomniał, świetny pomysł z dodaniem cytatów ( widać, że człowiek jest przygotowany do pisania ). Poza samymi faktami, które zaciekawiły mnie i to bardzo uważam, że najlepszą stroną tej pracy są uwagi dodane od autora. W zakończeniu trafnie zauważone zostało przenoszenie ziemskich doświadczeń do świata, który stać na wiele więcej. Jeszcze bardziej spodobało mi się wspomnienie i rozróżnienie, porównanie ( ach, jestem na komparatystyce to do mnie trafiło :P ) konsekwencji, jakie ponosili naukowcy zajmujący się bronią u nas i w SW.
Co do minusów to wspomnę o budowie. Myślę, że warto byłoby zastosować się do kilku zasad konstruowania tekstu ( podstawowe wstęp, rozwinięcie i zakończenie! ), które poprawiłyby jakość i czytelność artykułu. Z niniejszego natomiast zrobiła się kupa ciekawych informacji zupełnie ze sobą zmieszanych. Efektowniej i efektywniej zrobi się po ogarnięciu chaosu.
Z tego wynika bardzo krótkie, lakoniczne zakończenie, które ledwo można wyczuć i zostawia niedosyt, jakby coś było niedopowiedziane, tekst niepełny. Wstęp czuć, choć wydał mi się trochę banalny, szkolny. Dalsza część na szczęście zatarła to wrażenie.
Jest ok :)
Vua Rapuung2011-04-05 19:29:23
Nigdy bym nie śmiał podważać pozycji matematyki (sam studiuję informatykę na matematycznym wydziale uniwerku). Tylko w SW jakoś tak mało było sławnych i barwnych matematyków. Albo przynajmniej ja się do takich nie dogrzebałem ;].
Rycu2011-04-05 18:18:06
Artykuł ma bardzo duże tendencje do zostania moim ulubionym, gdyby nie to że o "Królowej wszystkich nauk" wspomina przy okazji informacji o informatykach. Wiem że miał być to tekst poświęcony wszystkim dziedzin nauki oraz naukowców pojawiających się w SW. Mimo widocznego nawiązania także do {Ziemskich} naukowców z radością stwierdzam że powyższa praca, takimi porównaniami zaskarbiła sobie wiele punktów w mej ocenie. Dodatkowymi "Bonusami"są wypowiedzi znanych naukowców które wprowadzają atmosferę w dany tekst. Końcowy temat może być sztandarowym hasłem naukowca {gdyby go tylko go dobrze ułożyć} a tak jest doskonałym skwitowaniem ogółu całej lektury.
Vua Rapuung2011-04-05 18:09:36
No właśnie to samo mi Rusis napisał, jak mu przysłałem artykuł. Nie wiem, jak mogłem tego Evazana przegapić :O.
X-Yuri2011-04-05 13:46:49
Brak Evazana wsrod filmowych to zdecydowany minusik : P
Ale tekst fajny, jak zwykle.. : P