Recenzja Stele'a
Od X-Winga się zaczęło. Jako protoplasta serii symulatorów walki kosmicznej, wprowadził mechanizmy z powodzeniem wykorzystywane we wszystkich następnych częściach. To musi świadczyć o ich genialności. Na mechanice gry wzoruje się Michael Stackpole przy walkach myśliwskich. Hołdem dla niej jest pierwszy rozdział Eskadry Łotrów, gdzie test rekrutacyjny jest niczym innym, jak czwarta misją tej gry. Mechanika Jakby ktoś kompletnie nie orientował się z czym to się je, to słowem prowadzenia do całej serii: Gra jest w pełni trójwymiarowa. Poruszamy się w bloku o objętości 8 000 000 km3. Prawdę mówiąc, nigdy nie usiłowałem wylecieć za mapę, więc nie wiem jakie mogą być tego efekty... Nie jesteśmy nijak ograniczeni „niskim sufitem” (Rogue Squadron) czy tym bardziej wytyczonymi korytarzami (Rebel Strike, wszelakie LEGO). Misję zaczynamy i kończymy skokiem nadprzestrzennym. Dostępne mamy cztery myśliwce. Tytułowego X-winga, Y-winga, A-winga (zretconowanego do R-22 Spearheada, ze względu na czas akcji) i B-winga, dostępnego tylko w drugim dodatku. Każda z maszyn inaczej się prowadzi. Nie ma lepszych i gorszych (no, Y-wing). Wszystkie mają swoje zalety i wady. Oprócz tego wokół nas lata pięć rodzajów imperialnych myśliwców, 4 typy okrętów, jeden frachtowca, jeden kontenera i kilka obiektów w rodzaju min i boi. Mało? Nie zapominajcie, że musiało się to mieścić na kilku dyskietkach. Muszę jednak przyznać, że ubogość otoczenia daje się niekiedy odczuć. Zwłaszcza boli brak jakiejkolwiek stacji kosmicznej, przez co wszystkie instalacje składają się z połączonych kontenerów i frachtowców. Esencję serii, odróżniającą ją od kosmicznych arkadówek, stanowi limit energii. Generator myśliwca posiada pewną moc, którą trzeba rozdysponować pomiędzy newralgiczne podsystemy maszyny: działka, tarcze i silniki. Dobra gospodarka energią stanowi podstawę sukcesu. Dlatego zalecana jest gra przy pomocy joysticka. Trzeba mieć jedną rękę na klawiaturze. Trzymanie pada w drugiej nie jest wygodne. Sprawdziłem. Oprócz działek laserowych i jonowych (wiązka porusza się znacznie wolniej od promienia blastera), mamy dostęp do dwóch typów pocisków kierowanych: lekkich rakiet udarowych i torped protonowych. Ich dobór jest z góry ustalony dla każdego statku. Podobnie jak maszyna, w której musimy wykonywać misję. Wszystkie systemy myśliwca mogą ulec uszkodzeniu podczas walki i naszemu pokładowemu Artoo trochę zajmie ich naprawa. Gdy wybuchną ekrany skanerów, nie da się ich naprawić i pozostaje lot na ślepo. Gdy stracimy hipernapęd, nie możemy ukończyć misji... Gra z założenia jest możliwie realistyczna. Mamy jedno życie. Zestrzelą nas i nie zdołamy się katapultować? Game over. Wyciągną nasze ciało z wraku? Oglądamy filmik z trumną, spalającą się podczas upadku z orbity ku powierzchni jakiejś planety. Katapultujemy się, ale Sojusz będzie musiał się wycofać i zostawić nas na pastę wroga? Lądujemy w kolonii więziennej. Game over. Nikt nie jest chyba takim masochistą, aby stracić kilkadziesiąt wylatanych godzin przez zabłąkany strzał z turbolasera. Dlatego po każdej misji trzeba ręcznie wykonywać kopię zapasową save'a i podmieniać go w przypadku śmierci. Scenariusze składają się z wymieszania na wszelkie sposoby trzech celów. Zeskanowania i zniszczenia obiektów wroga oraz ochrony własnych. Ograniczona liczba skryptów i mała ilość jednostek i ograniczenia w ich jednoczesnej ilości na mapie, wymuszone silnikiem gry i możliwościami komputerów osiemnaście lat temu, powodują niestety, że misje są zazwyczaj nieskomplikowane i w efekcie nużące. Walki myśliwskie są dobrze odwzorowane. AI przeciwników przyzwoite, aczkolwiek ich celność pozostawia wiele do życzenia, przez co dwóch komputerowych pilotów potrafi strzelać do siebie dobre kilka minut bez rezultatu, o ile mają AI na tym samym poziomie. Problem rozwiązany dopiero w XWA. Kolizje myśliwców są rzadkie. Nie częstsze niż na filmach w każdym razie. Pilotom własnej eskadry możemy wydawać proste rozkazy w rodzaju ataku/ignorowania danego celu, ochrony naszego ogona, bezczynnego czekania, wykonania uniku, czy powrotu do bazy. O ile myśliwce zachowują się przyzwoicie, to kuleje odwzorowanie okrętów. Możliwości sprzętowe nie pozwalały na danie im odpowiedniej ilości dział, przez co wszystko poza fregatą typu Nebulon można bez problemu pokonać w myśliwcu. Nie istnieje rozróżnienie na działka laserowe i turbolasery. Przez co tarcze takiego B-winga potrafią wytrzymać pełną salwę ISD i tylko utracić część mocy. Realistyczne to nie jest i niestety pozostało praktycznie niezmienione do końca serii. Żadnego problemu nie sprawia zestrzelenie Gwiezdnego Niszczyciela myśliwcem. Kilka torped w generatory osłon, siadamy w martwym punkcie za rufą i strzelamy parę minut w silniki. Tu właśnie jest ten mocny punkt Nebulona. Nie ma żadnych martwych stref, w których można by się usadzić. Pojawia się niestety błąd z kilkukrotnym wyświetlaniem komunikatów o statusie jednostek, przez co nie wiadomo, czy napis odnosi się np. do eskadry przybyłej kilka minut temu, czy pojawiła się kolejna. Fabuła W grze wcielamy się w Keyana Farlandera. Członka lokalnego ruchu oporu na Agamarze, zwerbowanego przez Mon Mothmę w szeregi Sojuszu. Jego historię można poznać w opowiadaniu Farlander's Papers, dodawanym do instrukcji dyskietkowej wersji gry. Nazwisko bohatera w samej grze zostaje wymienione tylko raz, podczas rozmowy ze Skywalkerem w jednej z cutscenek B-winga. Co ciekawe, jest tam tytułowany stopniem porucznika. Nie da się dojść do tego etapu gry, nie osiągając wyższej rangi... Niektórzy może go kojarzą jako generała z serii Nowa era Jedi. Tak, to ten sam człowiek. Jak widać, każdy żołnierz nosi buławę w plecaku. Gra składa się z pięciu kampanii. Trzech po około 8 misji, stanowiących podstawkę i dwóch po 20 misji w dodatkach. Niektóre z nich posiadają kilka wersji. Gdy jedna nam nie wychodzi, możemy podjąć się drugiej. Np. przechwycenie konwoju w punkcie tranzytowym, albo dopiero gdy dotrze do miejsca przeznaczenia. Oprócz tego mamy dostęp do kilkudziesięciu zadań historycznych, mających stanowić trening przed właściwą kampanią, i toru szkoleniowego do doskonalenia precyzji lotu i celności strzelania. W sumie dostajemy około 140 różnych scenariuszy. Podstawowa kampania obejmuje kilka potyczek z siłami imperialnymi. Gdy Sojusz dowiaduje się o powstaniu Gwiazdy Śmierci, uczestniczymy w wielu misjach prowadzących do zdobycia jej planów i dostarczeniu ich naczelnemu dowództwu. Trzecią kampanię wieńczy, podzielona na cztery misje, bitwa o Yavin. Niestety jej przedstawienie odbiega od filmu, a projekt Skyhook był tyle razy retconowany, że gry w żaden sposób nie można uznawać za wyznacznik kanoniczności. W pierwszym dodatku, Imperial Pursuit, opuszczamy bazę na Yavinie 4 i jak nazwa wskazuje, uciekamy przed ścigającą nas flotą imperialną. Nie czuć jednak tego klimatu pościgu. Szybko Sojusz przechodzi do kontrofensywy, mszcząc się na zdrajcach i imperialnych. W tym dodatku mamy dwie cutscenki, mogące walczyć o miano najlepszej (spotkanie Ghorina z Vaderem) i najgorszej (operation Ram's Head) ze wszystkich gier SW. W B-Wingu troszczymy się o pomyślne zakończenie projektu wdrażania nowego bombowca do służby, by potem zasiąść za jego sterami i wpakować 12 torped protonowych w imperialne okręty. Gra kończy się przylotem rebelianckiej floty na Hoth. Niestety, ostatnia misja jest prosta, nudna i pozbawiona epickości sequeli czy choćby Yavina z kampanii trzeciej. Historia wydawania Zaczęło się od dyskietkowej wersji dosowej z 1993. Modele nie posiadały tekstur. Odprawy nie miały dubbingu. Muzykę tworzyły krótkie kawałki w formacie MIDI. Gra pracowała tylko w niskiej rozdzielczości 320x200. Ale czy to w czymś przeszkadzało? Zaraz potem zostały wydane dwa dodatki. Imperial Pursuit i B-Wing. Jak widać już wtedy Lucasarts był łasy na kasę. Rok później, w 1994, wyszła reedycja na płycie CD. Grafika została poprawiona przez zwiększenie rozdzielczości i lepszą jakość cutscenek. Dodano dubbing do odpraw i kilka bonusowych misji. W kwestii grywalności poprawiono kilka błędów i dodano „easy mode”, podmieniający kilka wyjątkowo trudnych misji na trochę łatwiejsze. Głownie poprzez dodanie graczowi większej ilości czasu na reakcję. W 1998 przeniesiono grę na silnik X-Wing vs. TIE Fighter pod tytułem X-Wing Collector Series. Ta edycja posiada już preinstalowane oba dodatki. Nie wymagała już dosa i współpracowała z Windowsami 95-98. Po wgraniu oficjalnego patcha, także z 2000 i XP. Grafika została odmłodzona o te 5 lat. Modele stały bardziej skomplikowane i oteksturowane - pochodziły w końcu z X-W vs. T/F. Wyniknął z tego jeden błąd. TIE/x1 (maszyna Vadera z ANH) został zastąpiony przez TIE Avengera, który jednak trochę się różni parametrami. Chociażby ma 2x więcej luf... Ponownie poprawiono cutscenki i zmieniono te obrazujące czynności startowe. Szkoda tylko, że na, moim zdaniem, gorsze. Usunięto muzykę midi, co poprawiło jej jakość w intrze i cutscenkach. Skończyło się jednak również całkowitym jej usunięciem z sekwencji lotu. Tak, lata się w ciszy. „Cut the chatter, Red 2!” W 1999 została wydana dwupłytowa edycja X-Wing Trilogy. Oprócz X-Winga dostajemy TIE Fightera, oba w wersji Collector Series, i demo XvT. Żadnych zmian w samej grze nie wprowadzono. Wersja dosowa działa z myszą. Windowsowa wymaga jednak joysticka. Gry nie da się uruchomić bez kontrolera gier. (Pada/joysticka. Na kierownicy na upartego też się da.) Patcha pozwalającego grać na Windowsie XP (wersja Collector Series) można znaleźć tu. Przed instalacją gry uruchamiamy plik exe. Nieoficjalnego fixa, poprawiającego błędy graficzne na nowych radeonach (może na czymś innym też), tu. Plik ddraw.dll wklejamy do głównego folderu gry.
Od X-Winga się zaczęło. Jako protoplasta serii symulatorów walki kosmicznej, wprowadził mechanizmy z powodzeniem wykorzystywane we wszystkich następnych częściach. To musi świadczyć o ich genialności. Na mechanice gry wzoruje się Michael Stackpole przy walkach myśliwskich. Hołdem dla niej jest pierwszy rozdział Eskadry Łotrów, gdzie test rekrutacyjny jest niczym innym, jak czwarta misją tej gry. Mechanika Jakby ktoś kompletnie nie orientował się z czym to się je, to słowem prowadzenia do całej serii: Gra jest w pełni trójwymiarowa. Poruszamy się w bloku o objętości 8 000 000 km3. Prawdę mówiąc, nigdy nie usiłowałem wylecieć za mapę, więc nie wiem jakie mogą być tego efekty... Nie jesteśmy nijak ograniczeni „niskim sufitem” (Rogue Squadron) czy tym bardziej wytyczonymi korytarzami (Rebel Strike, wszelakie LEGO). Misję zaczynamy i kończymy skokiem nadprzestrzennym. Dostępne mamy cztery myśliwce. Tytułowego X-winga, Y-winga, A-winga (zretconowanego do R-22 Spearheada, ze względu na czas akcji) i B-winga, dostępnego tylko w drugim dodatku. Każda z maszyn inaczej się prowadzi. Nie ma lepszych i gorszych (no, Y-wing). Wszystkie mają swoje zalety i wady. Oprócz tego wokół nas lata pięć rodzajów imperialnych myśliwców, 4 typy okrętów, jeden frachtowca, jeden kontenera i kilka obiektów w rodzaju min i boi. Mało? Nie zapominajcie, że musiało się to mieścić na kilku dyskietkach. Muszę jednak przyznać, że ubogość otoczenia daje się niekiedy odczuć. Zwłaszcza boli brak jakiejkolwiek stacji kosmicznej, przez co wszystkie instalacje składają się z połączonych kontenerów i frachtowców. Esencję serii, odróżniającą ją od kosmicznych arkadówek, stanowi limit energii. Generator myśliwca posiada pewną moc, którą trzeba rozdysponować pomiędzy newralgiczne podsystemy maszyny: działka, tarcze i silniki. Dobra gospodarka energią stanowi podstawę sukcesu. Dlatego zalecana jest gra przy pomocy joysticka. Trzeba mieć jedną rękę na klawiaturze. Trzymanie pada w drugiej nie jest wygodne. Sprawdziłem. Oprócz działek laserowych i jonowych (wiązka porusza się znacznie wolniej od promienia blastera), mamy dostęp do dwóch typów pocisków kierowanych: lekkich rakiet udarowych i torped protonowych. Ich dobór jest z góry ustalony dla każdego statku. Podobnie jak maszyna, w której musimy wykonywać misję. Wszystkie systemy myśliwca mogą ulec uszkodzeniu podczas walki i naszemu pokładowemu Artoo trochę zajmie ich naprawa. Gdy wybuchną ekrany skanerów, nie da się ich naprawić i pozostaje lot na ślepo. Gdy stracimy hipernapęd, nie możemy ukończyć misji... Gra z założenia jest możliwie realistyczna. Mamy jedno życie. Zestrzelą nas i nie zdołamy się katapultować? Game over. Wyciągną nasze ciało z wraku? Oglądamy filmik z trumną, spalającą się podczas upadku z orbity ku powierzchni jakiejś planety. Katapultujemy się, ale Sojusz będzie musiał się wycofać i zostawić nas na pastę wroga? Lądujemy w kolonii więziennej. Game over. Nikt nie jest chyba takim masochistą, aby stracić kilkadziesiąt wylatanych godzin przez zabłąkany strzał z turbolasera. Dlatego po każdej misji trzeba ręcznie wykonywać kopię zapasową save'a i podmieniać go w przypadku śmierci. Scenariusze składają się z wymieszania na wszelkie sposoby trzech celów. Zeskanowania i zniszczenia obiektów wroga oraz ochrony własnych. Ograniczona liczba skryptów i mała ilość jednostek i ograniczenia w ich jednoczesnej ilości na mapie, wymuszone silnikiem gry i możliwościami komputerów osiemnaście lat temu, powodują niestety, że misje są zazwyczaj nieskomplikowane i w efekcie nużące. Walki myśliwskie są dobrze odwzorowane. AI przeciwników przyzwoite, aczkolwiek ich celność pozostawia wiele do życzenia, przez co dwóch komputerowych pilotów potrafi strzelać do siebie dobre kilka minut bez rezultatu, o ile mają AI na tym samym poziomie. Problem rozwiązany dopiero w XWA. Kolizje myśliwców są rzadkie. Nie częstsze niż na filmach w każdym razie. Pilotom własnej eskadry możemy wydawać proste rozkazy w rodzaju ataku/ignorowania danego celu, ochrony naszego ogona, bezczynnego czekania, wykonania uniku, czy powrotu do bazy. O ile myśliwce zachowują się przyzwoicie, to kuleje odwzorowanie okrętów. Możliwości sprzętowe nie pozwalały na danie im odpowiedniej ilości dział, przez co wszystko poza fregatą typu Nebulon można bez problemu pokonać w myśliwcu. Nie istnieje rozróżnienie na działka laserowe i turbolasery. Przez co tarcze takiego B-winga potrafią wytrzymać pełną salwę ISD i tylko utracić część mocy. Realistyczne to nie jest i niestety pozostało praktycznie niezmienione do końca serii. Żadnego problemu nie sprawia zestrzelenie Gwiezdnego Niszczyciela myśliwcem. Kilka torped w generatory osłon, siadamy w martwym punkcie za rufą i strzelamy parę minut w silniki. Tu właśnie jest ten mocny punkt Nebulona. Nie ma żadnych martwych stref, w których można by się usadzić. Pojawia się niestety błąd z kilkukrotnym wyświetlaniem komunikatów o statusie jednostek, przez co nie wiadomo, czy napis odnosi się np. do eskadry przybyłej kilka minut temu, czy pojawiła się kolejna. Fabuła W grze wcielamy się w Keyana Farlandera. Członka lokalnego ruchu oporu na Agamarze, zwerbowanego przez Mon Mothmę w szeregi Sojuszu. Jego historię można poznać w opowiadaniu Farlander's Papers, dodawanym do instrukcji dyskietkowej wersji gry. Nazwisko bohatera w samej grze zostaje wymienione tylko raz, podczas rozmowy ze Skywalkerem w jednej z cutscenek B-winga. Co ciekawe, jest tam tytułowany stopniem porucznika. Nie da się dojść do tego etapu gry, nie osiągając wyższej rangi... Niektórzy może go kojarzą jako generała z serii Nowa era Jedi. Tak, to ten sam człowiek. Jak widać, każdy żołnierz nosi buławę w plecaku. Gra składa się z pięciu kampanii. Trzech po około 8 misji, stanowiących podstawkę i dwóch po 20 misji w dodatkach. Niektóre z nich posiadają kilka wersji. Gdy jedna nam nie wychodzi, możemy podjąć się drugiej. Np. przechwycenie konwoju w punkcie tranzytowym, albo dopiero gdy dotrze do miejsca przeznaczenia. Oprócz tego mamy dostęp do kilkudziesięciu zadań historycznych, mających stanowić trening przed właściwą kampanią, i toru szkoleniowego do doskonalenia precyzji lotu i celności strzelania. W sumie dostajemy około 140 różnych scenariuszy. Podstawowa kampania obejmuje kilka potyczek z siłami imperialnymi. Gdy Sojusz dowiaduje się o powstaniu Gwiazdy Śmierci, uczestniczymy w wielu misjach prowadzących do zdobycia jej planów i dostarczeniu ich naczelnemu dowództwu. Trzecią kampanię wieńczy, podzielona na cztery misje, bitwa o Yavin. Niestety jej przedstawienie odbiega od filmu, a projekt Skyhook był tyle razy retconowany, że gry w żaden sposób nie można uznawać za wyznacznik kanoniczności. W pierwszym dodatku, Imperial Pursuit, opuszczamy bazę na Yavinie 4 i jak nazwa wskazuje, uciekamy przed ścigającą nas flotą imperialną. Nie czuć jednak tego klimatu pościgu. Szybko Sojusz przechodzi do kontrofensywy, mszcząc się na zdrajcach i imperialnych. W tym dodatku mamy dwie cutscenki, mogące walczyć o miano najlepszej (spotkanie Ghorina z Vaderem) i najgorszej (operation Ram's Head) ze wszystkich gier SW. W B-Wingu troszczymy się o pomyślne zakończenie projektu wdrażania nowego bombowca do służby, by potem zasiąść za jego sterami i wpakować 12 torped protonowych w imperialne okręty. Gra kończy się przylotem rebelianckiej floty na Hoth. Niestety, ostatnia misja jest prosta, nudna i pozbawiona epickości sequeli czy choćby Yavina z kampanii trzeciej. Historia wydawania Zaczęło się od dyskietkowej wersji dosowej z 1993. Modele nie posiadały tekstur. Odprawy nie miały dubbingu. Muzykę tworzyły krótkie kawałki w formacie MIDI. Gra pracowała tylko w niskiej rozdzielczości 320x200. Ale czy to w czymś przeszkadzało? Zaraz potem zostały wydane dwa dodatki. Imperial Pursuit i B-Wing. Jak widać już wtedy Lucasarts był łasy na kasę. Rok później, w 1994, wyszła reedycja na płycie CD. Grafika została poprawiona przez zwiększenie rozdzielczości i lepszą jakość cutscenek. Dodano dubbing do odpraw i kilka bonusowych misji. W kwestii grywalności poprawiono kilka błędów i dodano „easy mode”, podmieniający kilka wyjątkowo trudnych misji na trochę łatwiejsze. Głownie poprzez dodanie graczowi większej ilości czasu na reakcję. W 1998 przeniesiono grę na silnik X-Wing vs. TIE Fighter pod tytułem X-Wing Collector Series. Ta edycja posiada już preinstalowane oba dodatki. Nie wymagała już dosa i współpracowała z Windowsami 95-98. Po wgraniu oficjalnego patcha, także z 2000 i XP. Grafika została odmłodzona o te 5 lat. Modele stały bardziej skomplikowane i oteksturowane - pochodziły w końcu z X-W vs. T/F. Wyniknął z tego jeden błąd. TIE/x1 (maszyna Vadera z ANH) został zastąpiony przez TIE Avengera, który jednak trochę się różni parametrami. Chociażby ma 2x więcej luf... Ponownie poprawiono cutscenki i zmieniono te obrazujące czynności startowe. Szkoda tylko, że na, moim zdaniem, gorsze. Usunięto muzykę midi, co poprawiło jej jakość w intrze i cutscenkach. Skończyło się jednak również całkowitym jej usunięciem z sekwencji lotu. Tak, lata się w ciszy. „Cut the chatter, Red 2!” W 1999 została wydana dwupłytowa edycja X-Wing Trilogy. Oprócz X-Winga dostajemy TIE Fightera, oba w wersji Collector Series, i demo XvT. Żadnych zmian w samej grze nie wprowadzono. Wersja dosowa działa z myszą. Windowsowa wymaga jednak joysticka. Gry nie da się uruchomić bez kontrolera gier. (Pada/joysticka. Na kierownicy na upartego też się da.) Patcha pozwalającego grać na Windowsie XP (wersja Collector Series) można znaleźć tu. Przed instalacją gry uruchamiamy plik exe. Nieoficjalnego fixa, poprawiającego błędy graficzne na nowych radeonach (może na czymś innym też), tu. Plik ddraw.dll wklejamy do głównego folderu gry.
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 9,18 Liczba: 40 |
|
Stele2011-04-15 08:47:52
Peter_D >> Albo nie było jej wcale na nowych maszynkach. ;)
Peter_D2011-04-14 10:42:54
Gra nostalgiczna, zawsze miło ją wspominam mimo iż była strasznie trudna.
Collector series niestety zadał cios tak dla X-winga jak i Tie fightera. W oryginalnych wersjach muzyka dostosowywała się do akcji jaka działa się w kosmosie. W CS muzyka leciała swoim torem...
Stele2011-02-25 23:25:10
Właśnie ukończyłem X-W w wersji collector series, czyli na silniku X-W vs T/F, z wynikiem 2473045 pkt w classic mode, czyli na hardzie. :D Nic wybitnego w porównaniu z facetem od nieoficjalnego poradnika, który natrzaskał 3888500, ale on chyba nawet strzelał do sojuszniczych jednostek, żeby sobie średnią celności poprawić...
Przejdźmy do oceny. Jest to X-wing. Pierwszy spacesim Lucasartu, który zbudował podstawy i wytyczył ścieżkę dla swoich sequeli. Za to musi dostać dyszkę na start i nie ma dyskusji.
Jako że przeszedłem go na końcu (Co by się tu oszukiwać. Młody jestem i zacząłem od XWA), nie można uniknąć porównań z sequelami. Ale i tu nie wychodzi tak strasznie.
+ Mundur. W XWA była drobna namiastka. W T/F był tatuaż. Nic nie zastąpi jednak tego galowego munduru obwieszonego medalami.
- mundur nie został przemodelowany w dodatkach, przez co postyavinowe medale lądują w szkatułce.
+ Kokpity. Co by nie mówić, najlepsze w serii. Każdy inny i wszystkie posiadają te zbędne elementy tworzące klimat, których zabrakło w T/F. XWA ze swoim hd-trzy-de może się schować.
- Monotonne misje i nudna fabuła. Czyli największy minus. To pierwsze wynika z pewnego lęku projektantów przed potyczkami capitali. To zawsze leżało w serii, no ale już w dodatku się poprawili i mamy przeganianie fregaty przez krążownik i starcia korwet. To się ceni.
Nie było żadnego przechwycenia uciekających promów. Rzeczy do zrobienia na tym silniku przy ograniczonej liczbie dostępnych skryptów. Dziwne.
Idiotyczne zadania w stylu "zemsta eskadry niebieskich", których nie da się zaliczyć bez śmierci połowy mszczących się pilotów...
Brakuje jakiegoś ciągłego motywu, skłaniającego gracza do przejścia kolejnej misji. Tyczy się to zwłaszcza dodatków. W podstawce mamy to oczekiwanie na Yavin. Potem wszystko się sypie. Zdobywanie ziarna? Przekonywanie jakichś frajerów o dołączeniu do sojuszu? Dobrze, że w sequelach postarali się w tym aspekcie i fabuła jest lepsza niż w niejednej książeczce spod znaku SW.
Brak epickiego zakończenia w dodatkach. W podstawce mamy ten Yavin. A potem? Jak Imperial Pursuit się skończył, to prawdę mówiąc już nie pamiętam. B-wing i obrona Cathleen to już jakaś kpina. Tak słabego zakończenia żaden z następców, dzięki Mocy, nie ma.
Jedyny ponadprzeciętny moment, to końcówka przygody z Ghorinem, a właściwie cutscenka. Jedna z lepszych w grach SW ever. :D
+ Może nie część samej gry, ale opowiadanko w instrukcji, czyli "Papiery Farlandera". Ot przyjemny kawałek rebelianckiej propagandy. Kiedyś to przetłumaczę i się wstawi na Bastion...
Eagleye2010-08-06 22:31:50
niesamowita gra wciaga mnie do dzis
Lord Jabba2010-04-21 10:13:21
seba skajwoker-> oceniasz grę po grafice a pewnie w ogóle w nią nie grałeś widać że jesteś kolejnym mizernym dzieckiem TCW.
seba skajwoker2010-04-17 14:37:38
ale słaba grafa daje 4
Darth Tomcionix2009-11-20 20:34:28
Eeee słaba grafa.
Lord Jabba2009-10-14 22:27:47
Ta Gra jest niesamowita!!!
Mimo upływu lat X-Wing nadal potrafi wciągnąć na długie godziny.
Luke S2009-04-11 17:31:55
X-Wing trylogy musi pojawić się na allegro!
Kirkor2008-11-07 13:13:54
nie jest zła
Jabba the best2008-08-07 13:01:49
Gra jest wspaniała. Jeżeli ktos ma ochote jeszcze pograć, to spróbujcie załatwić graficznie ulepszone wersje tej gry x-wing collector's series lub x-wing trilogy i koniecznie zagrajcie w datadyski Imperial pursuit i B-wing
Darth gruun2008-06-15 23:32:40
kurde sorry za ten komentarz pomylilem okna ;)
Darth gruun2008-06-15 23:31:29
X-Wing Trilogy
No nareszcie!!!
Wczoraj (czyli 20.12.2000) dotarła do mnie wreszcie przesyłka, a w środku X-Wing Trilogy, śpieszę więc, by podzielić się z Wami pierwszymi wrażeniami.
Lordfilip2008-05-22 07:16:39
Super Gra. Tylko jak ją odpalić mam jojstick i 2GB ramu. Może mam za nowy komputer?
Lordfilip2008-05-22 07:16:34
Super Gra. Tylko jak ją odpalić mam jojstick i 2GB ramu. Może mam za nowy komputer?
Maciejka2008-05-07 18:30:56
zal mi was wy jesteście fanami Star Wars
Lordfilip2008-04-15 07:13:51
Bardzo dobra gra,teraz już klayska.
DEmcio2008-02-17 11:35:57
Mam maly problem...jak odpalam gre to mi sie kamera obraca o 360 stopni... To moze chodzic tylko z joystickiem??
Darth gruun2007-12-27 15:36:45
przepraszam panie administratorze ale nie działa pobierania dem gier ;/
teleFON2007-11-17 23:09:36
Mam dwa problemy! Czy da sie jakoś podłączyc joystick do tej gry?
I jeszcze jeden. Czy mógłby mi ktos powiedzieć jak zrobić aby w tej grze był dźwiek?? Nie umiem tego zrobic.
En Sabah Nur2007-01-09 13:01:11
KAWAŁ KLASYKI.
ernie2006-12-09 21:39:25
sory ale ta gra coś mnie nie ciągnie,co nie znaczy że nie lubię samolotówek,uwielbiam roqe squadron,battle for nabo i starfighter
Darth Paulus2006-07-10 15:14:28
Gra jest spoko.
Darth Paulus2006-07-10 15:02:28
Gra jest spoko.
mgmto2006-05-13 13:07:41
Gra jest fajna ale grafika nie.Po prostu gra ma swoje lata.To chyba najstarszy symulator star wars z prawdziwego zdażenia.Jak komuś się podoba to radzę zagrać w x-wing vs tie fighter.To samo tyle że z lepszą grafiką no i jest Imperium
BIBA2005-11-17 17:48:20
omg ale ja gupi osiol jestem :P nc dla tamtego pytania
BIBA2005-11-15 22:03:23
sciagnelem gierke z linku bastionu i dziala na win xp tlyko mam 1 pytanie...
jak rozpoczać gre? :P loguje sie i pozniej jest strona z osiagnieciiami i tu utknelem :P
Lord Revan2005-11-06 17:22:51
Ogólnie bardzo dobra tylko je mam jakąś skopaną wersję.
Alton2005-08-31 17:15:26
WSPANIAŁE! Gram od dwóch dni a wciągnęło mnie tak że od kompa nie mogę odejść. Ale mam jedno pytanko: używam klawiatury więc zacząlem rozmyślać nad kupnem jakiegoś kontrolera gier... Czy do tego można grać z padem czy tylko normalnym joyem?
anakinsolo2005-08-21 12:59:50
chyba pogram...
anakinsolo2005-08-21 12:59:46
chyba pogram...
Randone2005-08-07 00:12:41
Jak savowac w tej grze? Probuje podmienic save'a, ale to nic nie daje. Wracam do poczatku gry.
Lord Slay2005-08-06 20:18:46
Ta gra jest chyba najlebszą częścią serii X-wing. Na www.fajnegry.prv.pl można pobrać pełną wersję z zainstalowanym już patchem na XP. Daje grze 10.
Fighter2005-06-18 21:47:26
Wejdżcie na www.storewars.org/flash/index.html. Świetne!
Fighter2005-06-12 18:11:21
X-Wing rządzi!
Fighter2005-06-12 18:09:59
Świetna gra! Wciąga, jak nic! Taka stara, ale IDEALNA! Gorąco zachęcam do wypróbowania. Z czystym sumieniem daję 10.
PodleśMucha2005-05-24 13:16:44
Doskonała gra. Nic dodać, nic ująć. Do odpalenia pod Windows XP potrzebny jest patch dostępny na www.lucasfiles.com. Swoją drogą BASTION mógłby dać tego patcha na swój serwer...
Dla fanatyków: na stronie www.troyed.com/x-wing/ znajdują się proste edytory umożliwiające tworzenie swoich własnych misji i kampanii do tego X-Winga, Tie-Fightera, X-Wing vs Tie Fighter Balance of Power i - ten niestety płatny - edytor do X-Wing Alliance.
fett0242005-05-23 18:24:34
przechodziłem ją dwa razy...faktycznie bardzo trudna ale spokojnie można ją przejść...na koniec walka z 3 tie advenced i zniszczenie Gwiazdy Śmierci...Zajebisty klimat...do dzisiaj mam edycje na cd z tie fighterem...chyba ponownie po nią sięgne...
dooku2004-10-31 13:03:16
Supoer
Lord Tyranus2004-10-31 09:51:58
Gra rewolucja. Wtedy specjalnie dla niej kupilem joystik
Nawet teraz czasem ja odpalam i nie wiem jak ja moglem coś widziec na rozdzielczosci 320x200
Gra BARDZO TRUDNA !!!!!! ale przesto taka dobra
Mało kto pamięta ale pierwotnie były tylko 3 kampanie. Dwie dodatkowe (w tym B-wing) byly w formie dodatków. Ocena 10/10
Jedi-Lord2004-09-14 13:54:01
S-U-P-E-R - Niesmiertelne Arcydzielo!
darth_numbers2004-08-28 21:12:59
Pamietam odpalenie x-winga na i386SX z 2MB RAM =D . Bylo wesolo ! Giera podobno dawala odpalic sie nawet na 286, tego nie sprawdzilem. Co do samej gry: wykonanie, jak na tamte czasy to bylo 8/10, niestety absurdalny poziom trudnosci ( chyba nie bylo fazy testow ) obnizal radykalnie gameplay i x-winga konczyli tylko fanatycy. Dzis to jest gra z muzeum.