Łakomski, rodowity płocczanin, który dziś prowadzi w tym mieście agencję reklamową, otrzymywał zlecenia na realizację plakatów od Okręgowego Przedsiębiorstwa Wynajmu Filmów z siedzibą w Łodzi, do którego sam wcześniej zgłosił się w poszukiwaniu ofert pracy, chwaląc się przy tym plakatami teatralnymi, które wcześniej zaprojektował. Łakomski jest autorem posterów do trzydziestu filmów. O swojej pracy opowiada: - Żeby powstał plakat, najpierw musiałem obejrzeć film. Zdarzało się, że siedziałem na sali kinowej z tuzami krajowego plakatu, oglądając dzieło, które miało wejść na ekrany dopiero za kilka miesięcy. Ale z tego powodu nie chodziłem po mieście z głową w chmurach. Kiedy film wyjątkowo mi się podobał, już w połowie jego oglądania miałem w głowie gotowy projekt. Ale zdarzały się sytuacje odwrotne. Jak choćby na jakimś rumuńskim filmie, na którym chciało mi się zwyczajnie wyć. A potem trzeba było zrobić plakat. Wynagrodzenia za pracę były więcej niż dobre, przyznawano za nią również nagrody. Dziś pan Łakomski nie zajmuje się projektowaniem plakatów filmowych, chociaż jak sam przyznaje, gdyby nie mieszkał w Płocku, otrzymywałby więcej zleceń. O współczesnych filmowych posterach (tworzonych szybko, przy pomocy komputerowych programów graficznych) nie ma najlepszego zdania. - Co tu kryć, sztuka tworzenia plakatu filmowego zdechła. Ale wciąż żyją jeszcze jej wielbiciele, i to cieszy - mówi Mirosław Łakomski.
Wielbiciele żyją i są w stanie zrobić wiele, aby wejść w posiadanie któregoś z klasycznych już plakatów autorstwa Łakomskiego, w latach 80. drukowanych w ograniczonych nakładach. Muszą liczyć się przede wszystkim ze sporymi wydatkami, bowiem postery do tanich nie należą. Za pochodzący z roku 1983 plakat do Epizodu V w sklepie www.polishposter.com zapłacić trzeba 384 USD, zaś jedna z polskich galerii sieciowych oferuje go za ok. 500 PLN.
Z artykułem Rafała Kowalskiego możecie zapoznać się w tym miejscu.