Simien przyznał wprost, że prace nad serialem były dość mocno zaawansowane. Mieli swoją biblię, ale również mieli już ukończone scenariusze (nie wiadomo, czy wszystkie). Jego zdaniem projekt był gotowy by pójść dalej, ale nie było mu to dane. Jak dodał, mocno przeżył stratę tego projektu, wspominał nawet o terapii. Przede wszystkim mówi o żalu jaki czuje. Jak sam mówi, nie miał nigdy dzieci, ani tym bardziej nie stracił dziecka, ale ból który czuje, wydaje mi się właśnie takim bólem. To jest tak, że w projekt angażuje się swoje serce, swoją duszę, a potem traci nad wszystkim kontrolę, której właściwie nigdy się nie miało. Nie od nas zależy, czy ten projekt umrze, czy będzie żyć dalej i to właśnie prowadzi do uczucia żalu.
Powiedział też, że musi się nauczyć żyć z tym żalem i pójść dalej. Są rzeczy, które zostaną. Doświadczenia, które zdobył z pewnością pomogą mu w kolejnych projektach. Ma żal, że nie może ze sobą zabrać postaci czy elementów marki, nad którymi pracował. Choć ta twórczość w dużej mierze jest jego, z powodów prawnych, nigdy jej nie odzyska. Jest zdecydowanie za późno na to.
Bardzo krótko wspomniał też o tym, jak go zwolniono. O czym niestety, jak wiemy, nie poinformowano go wprost. Z mediów dowiedział się, że to Glover przejął kontrolę. Wówczas wszystko, całe uśpienie prac, stało się bardzo jasne.
Obecnie Simien trafił do innej marki, pracuje nad „Star Trekiem”, ale doskonale wie, że nigdy nie uzyska tu pełnej kontroli nad projektem. Chce się cieszyć pracą i współpracą, wiedząc, iż ten nowy projekt także może nigdy się nie zrealizować.
Co się dalej dzieje z „Lando”, tak naprawdę nie wiemy. Może jakieś światło rzuci tutaj prezentacja Disneya na D23 w najbliższy weekend.