Tony Gilroy był gościem podcastu Struggle Nation, oczywiście rozmowa zeszła na „Andora”. Rozmawiali tam o angażu Andy’ego Serkisa. Gilroy wspomina, że mieli budżet, więc mogli pozwolić sobie na kogoś fajnego. Twórca znał Serkisa z „Władcy Pierścieni”, „Planety małp” i „Czarnej Pantery”, ale to właśnie w tym ostatnim filmie dostrzegł sporą charyzmę Serkisa jako aktora. Uznał więc, że fajnie byłoby go mieć w obsadzie. Zadzwonił. Andy zajmował się pracą nad „Venomem” i zgodził się o ile znajdzie czas. Więc Gilroy zaczął go ścigać. Jak sam twierdzi, duża część roboty przy „Andorze” właśnie na tym polega, by ściągać, ścigać ludzi, sprawić by dołączyli do tej przygody.
Gilroy mówił też, że o ile większość „Andora” była polityczna, o tyle Kino Loy i jego wątek jest bardziej teologiczny, religijny. Chodziło o to by pokazać, kogoś, kto żyje wiarą i w pewnym momencie ją traci. W tym wypadku była to wiara w liczby, które pełnią rolę boga. Z czasem, wręcz z dnia na dzień, Loy odkrywa, że tego „boga” nie ma. Całe więzienie jest pełne ludzi, którzy albo są wyznawcami jak Kino, albo ateistami jak Melshi. Dodatkowo są też agnostycy, którzy próbują zrozumieć, jak to właściwie jest. Kino jest tym, który wierzy, że jeśli wszystko będzie robił dobrze, to go wypuszczą. Czyli pójdzie do swojego nieba, ale niestety nic takiego się nie dzieje.
Oczywiście pamiętamy, że Serkis grał wcześniej Snoke'a w sequelach.
Z kolei jeden z reżyserów pierwszego sezonu Benjamin Caron w rozmowie z Collider wspomina pracę nad serialem. To była duża produkcja, ale miał wrażenie, że fani jakoś jej nie zauważali, nie przejmowali się nią zbytni. Caron nie nazywa siebie fanem „Gwiezdnych Wojen”. Owszem stare filmy wywarły na nim jakieś wrażenie, ale nowych nie widział. Gdy rozmawiał o tym z Gilroyem, ten powiedział mu, że to bardzo dobrze. Nie są zainteresowani fan-service’m. Dodał, że zna pracę Carona, podoba mu się i chce, go mieć w ekipie „Andora”.
Jak zaczął czytać scenariusza, bez Vadera, mieczy świetlnych, właściwie czasem zapominał, że są to „Gwiezdne Wojny”. Wizja była jasna, on tylko reżyserował. To bardziej był thriller szpiegowski, owszem w uniwersum „Gwiezdnych Wojen”, ale wciąż bardziej thriller szpiegowski.
Tymczasem zdjęcia do drugiego sezonu „Andora” trwają, także na lokacjach. W Londynie przed budynkiem Lloyd’s nagrano Ariela Kleimana - reżyser trzech pierwszych i trzech ostatnich odcinków drugiego sezonu, a także aktorów: Stellana Skarsgarda i Diego Lunę.
Zdjęcia nagrywano też w londyńskim Barbican Center, które w pierwszym sezonie grało Coruscant. Zdjęcia stamtąd można zobaczyć na Daily Mail. Jest na nich choćby Adria Arjona (i oczywiście Diego Luna).
I think they’re building something #StarWars in the Barbican! pic.twitter.com/ljIDA3nJAn
— Dr. Paul Taylor-Pitt 🏳️🌈 (he / him) (@Dr_PTP) February 15, 2023
Dodatkowo latem zdjęcia mają być kręcone w brytyjskim zamku Hever. W zamku już raz gościły „Gwiezdne Wojny”. Nagrywano tu scenę w której Qui-Gon Jinn, Obi-Wan Kenobi i Jar Jar wychodzą z wody w Theed. Zdjęcia trwały dokładnie jeden dzień. Ujęcia jednak zostały wycięte z kinowej (i późniejszych) wersji „Mrocznego widma”, ale można ją zobaczyć w dodatkach. Miały one być uzupełnieniem do zdjęć kręconych w Casercie.
Zdjęcia do drugiego sezonu „Andora” potrwają do sierpnia. Premiera na Disney+ jesienią przyszłego roku.