Jak donosi „The Sydney Morning Herald” Industrial Light and Magic szykuje się do kolejnej rewolucji technologicznej. Przez wiele lat stworzony przez ILM Tyranozaur w Parku Jurajskim wydawał się być szczytowym osiągnięciem. Do czasu „Mrocznego Widma” gdzie całkowicie pomieszano postaci cyfrowe i prawdziwe. Jednakże pojawił się pewien problem – aktorzy, nie zawsze wiedzieli jak w takiej sytuacji się zachować. Być może przy Epizodzie III to się zmieni. Na razie często kręcono sceny z udziałem aktora (np. Ahmed Best udawał Jar Jar Binksa), tylko po to, by prawdziwi aktorzy się zorientowali w scenie, a potem kręcono dubla, bez aktora grającego postać wygenerowaną komputerowo. Niemniej jednak sprawiało to potem pewne trudności i dla aktorów, ale też dla animatorów. A co by było, gdyby rozwinąć proces animatyki? To właśnie szykuje ILM. Następna generacja komputerowej animacji ma powstawać w locie. Czyli parę minut po nakręceniu sceny będzie można obejrzeć ją już z wygenerowanymi postaciami czy scenografią. Oczywiście nie będzie to już finalna wersja, gdyż efekt będzie pozbawiony wielu szczegółów, a także miał mniejszą rozdzielczość, ale powinno zdecydowanie ułatwić proces powstawania takich filmów. ILM postawił sobie poprzeczkę wysoko, chce by niebawem wszystkie filmy powstawały przy użyciu tej technologii. Zatem, czy zostanie ona użyta po raz pierwszy w Epizodzie III? Dziś jeszcze trudno jednoznacznie powiedzieć tak czy nie.
A że to nie jest tylko czcze gadanie można się przekonać po posunięciach ILMu. Przygotowując się do filmów z grafiką komputerową następnej generacji ILM już wcześniej przerzucił się nie tylko na kamery cyfrowe, ale też i cyfrową obróbkę. Ale już podczas produkcji Ataku klonów, ILM przestawił się z graficznych stacji roboczych firmy Silicon Graphic, na wieloprocesorowe stacje robocze Della oparte na procesorach firmy Intel (dokładnie na Pentium 4). Mało tego, zmieniono także system operacyjny na Linux. Trzeba dodać, że stacje graficzne Silicona pracują najczęściej pod kontrolą systemu IRIX, który jest bardzo rozbudowaną pod potrzeby graficzne wersja Unixa. Linux był w założeniu mocno uproszczonym Unixem. I choć Linuxowi daleko do Irixa, okazało się, że wszystko działało 4 razy szybciej niż na maszynach Silicona. Mało tego, okazuje się, że to co przez wiele lat było zaletą systemu Irix – jego rozbudowane funkcje i specyfika, stają się zbędnym balastem. „Minie jeszcze trochę czasu zanim on dorośnie [Linux], ale już dziś jest doskonały do naszych zastosowań” – powiedział Cliff Plumer, szef działu technologicznego w ILM.
Ponieważ Linux to system otwarty, więc można go rozbudowywać i dla ILMu to chyba było najważniejsze. Już powstał ich własny format plików OpenEXR, po raz pierwszy wykorzystany w produkcji Harry’ego Pottera. I to właśnie z rozwojem tego formatu ILM wiąże przyszłość i kolejną generację grafiki komputerowej.
Na koniec warto jeszcze dodać, że ILM wcześniej stworzył podstawy oprogramowania, które dziś jest powszechnie uznane za standard. Tym programem jest chociażby RenderMan. Obecnie wydany pod sztandarami Pixara, ale bez tego programu trudno sobie wyobrazić nie tylko prequele, ale też „Shreka”, „Potwory i spółka”, „Władcę Pierścieni”, „Gladiatora” i znaczną większość współcześnie produkowanych filmów. Czy i tym razem ILM zrewolucjonizuje rynek? Zobaczymy.
Jedno jest pewne, jeśli po raz pierwszy tę technologię wykorzysta się w Epizodzie III, to znów przejdzie on do historii, jako ten, który zmienił oblicze kinematografii, przynajmniej pod względem technicznym. Ale istnieje jeszcze jedna zaleta tej sytuacji. Mianowicie kamery cyfrowe nie były dziełem ILMu, więc drugi ważny film, kręcony tą technologią był pierwszym wprowadzonym na ekrany (francuski „Vidocq”). Tym razem istnieją bardzo duże szanse, że nikt ILMu nie wyścignie, a E3 będzie nie tylko pierwszym filmem w którym wykorzystano tę technologię, ale też pierwszym, w którym jej efekty zaprezentowano.
KOMENTARZE (3)