...punktu widzenia akcent zdaniowy pada z reguły na ostatni wyraz w wypowiedzeniu, innymi słowy to, co mówisz na końcu, jest najważniejsze, bo zawiera informację, którą chcesz przekazać (Yoda jest zrozumiały, bo akcentuje arbitralnie, tzn. kładzie dodatkowy akcent zdaniowy na odpowiednie wyrazy, ale tego nie da się oddać w formie pisanej...). Jeśli weźmiemy na tapetę Twoją wypowiedź z góry, to mogą nam wyjść ciekawe rzeczy:
Azaliż sam pewien nie jesteś, dlaczego tak być powinno, a zatem, czy i poprawnie jest, więc czemu wierzyć mam Tobie?
Mamy tutaj do czynienia z czterema członami wypowiedzenia złożonego, w których akcent zdaniowy pada kolejno na nie jesteś, powinno, (poprawnie) jest, Tobie.
W pierwszym kolonie akcentujesz, że LS nie jest pewien, wzmacniając negację pewności poprzez przesunięcie jej na koniec wypowiedzenia. I to jest jeszcze zrozumiałe.
Drugim kolonem jednak sugerujesz, że powinność istnienia poprawnego szyku (w domyśle) jest zaburzona, akcentując tę powinność właśnie, dajesz tym samym do zrozumienia, że mimo przyjętych reguł ludzie posługują się szykiem przestawnym. Można domniemywać, że obracasz się w dziwnych kręgach...
Trzecie wypowiedzenie akcentuje łącznik jest (poprawne), dając do zrozumienia, że w świetle poprzednich wypowiedzeń sam nie jesteś pewien, czy szyk zwykły jest poprawny, wręcz przeciwnie, sugerując coś całkiem przeciwnego.
Czwarty kolon miesza najbardziej, bo zamiast akcentować wiarę czy powinność wiary w słowa LSa, poddajesz pod wątpliwość jego kompetencje językowe, jakbyś chciał powiedzieć: więc czemu wierzyć mam akurat Tobie? Można to odczytać jako obrazę. Poza tym mamy tutaj do czynienia z niepoprawnie zbudowanym szykiem przestawnym, bo źle wykryłeś orzeczenie, i dałeś dopełnienie na koniec zdania, akcentując je przesadnie i narażając się na bluzgi ze strony LSa, któy mógłby się poczuć dotknięty tym, iż nie respektujesz jego znajomości języka polskiego.
Nic dziwnego, że ludzie mówią, iż kręcisz
że twardemu już się nie podoba coś - tutaj zaś poza pogwałceniem rytmu, a więc wrzuceniu półantykadencji w końcówce opadającego zestroju intonacyjnego, zasugerowałeś, że problemem nie jest fakt, iż Twardemu rzeczywiście się coś nie podoba, ale przedmiot jego awersji właśnie. Nie mówiąc o tym, że pogwałciłeś podział na grupę podmiotu i grupę orzeczenia, co by miało katastrofalne skutki, gdybyś jakąś grupę podmiotu skonstruował. A tak tylko poprzestało na tym, że akcentujesz informację tematyczną, a więc znaną, zamiast rematycznej...
Na koniec dodam, że szyk w języku polskim jest płynny, więc Fizyk może gadać, jak chce, ale musi liczyć się z tym, że będzie źle akcentował informacje rematyczne (czy tematyczne nawet), to będzie źle zrozumiany i znów wyjdzie na to, że kręci...