Byłem na nocnym seansie LOTR w Helliosie -film jest rewelacyjny
Byłem na nocnym seansie LOTR w Helliosie -film jest rewelacyjny
Ja mam bilet na jutro, na 14.30 we Wrocłaskim Heliosie. No cóż zobaczymy ;)
Ja już ten film widziałem na nocce u kumpla jakiś tydzień temu. Możesz mi wierzyć, że film spodoba ci się w 99%, a dlaczego tylko w 99? Nie chcę ci nic zapeszać ale jeśli czytałeś book to zobaczysz.
Miłego seansu życzy Dash z planety Onderon :)
Ja mam bileciki Na 15.02 na 19.00.Czy przed LOTR bedzie puszczany zwiastun AOTC w wersjii oryginalnej?
Pewnie będzie, ale z tą wersją orginalną...no cóż należy mieć HOPE
I to w ogóle nie było zwiastuna AOTC, ale za to był zwiastun E.T.
Ekranizacja „Władcy Pierścieni” ma jedną podstawową wadę – pierwowzór. Jak się zna książkę to oczekiwania co do filmu (przynajmniej moje) były bardzo duże. Byłem bardzo podekscytowany przed samą projekcją, na którą długo czekałem, bardziej chyba tylko czekam na „Atak klonów”. Niestety film nie spełnił moich oczekiwań, ale być może dlatego, że nie było to możliwe. Nie ma wątpliwości, że jest to jeden z najlepszych filmów fantasy, czystego fantasy jaki kiedykolwiek powstał. Może jedynie „Willow” momentami go przewyższa, ale niestety film Jacksona miał być objawieniem fantastyki, jego nowym wcieleniem, ale nim nie jest. Z pewnością nie było możliwe wykorzystanie całej magii Tolkiena, ale film poza tym, że jest dobry, raczej zapiszę się w historii fantasy głównie dzięki pierwowzorowi, a nie samym sobie.
Tak się złożyło, że ostatnio obejrzałem też w końcu pierwszą ekranizację LOTRa, Ralpha Bakshiego, która momentami podobała mi się o wiele bardziej, choć było w niej jeszcze więcej skrótów.
Podstawowym problem „Władcy” Jacksona jest znajomość książki, wg mnie osobom które jej nie czytały film może się wydać nudny i monotonny. A to głównie dlatego, że w swej wędrówce hobbity, a potem drużyna przemierza przez różne dość specyficzne miejsca, gdzie często dochodzi do jakiejś potyczki. O ile w przypadku książki odkrywanie tych miejsc jest prawdziwą frajdą, o tyle w przypadku filmu, zwłaszcza po wprowadzeniu pewnych skrótów trudno jest tę radość odkrywania dostrzec, chyba, że zna się książkę i odkrywa się znane sobie krainy.
O ile o pewnych skrótach i zmianach głównie z Tomem Bombadilem pisano już wiele, w sumie to chyba nawet akurat jego w tej chwili nie żałuję (U Bakshiego też go nie było), ale niestety zabrakło mi np. sceny z kurhanem i upiorem. Problem z adaptacja niestety jest znacznie szerszy. Wiele scen, ważnych w książce, jest w filmie lekko zasygnalizowanych, natomiast wiele mniej ważnych jest rozbudowana. Tak jest np. w prologu do filmu. O ile dzieje pierścienia za czasów Saurona są dość rozbudowane, o tyle to w jaki sposób pierścień wpadł w ręce Golluma jest praktycznie pokazane w jednym ujęciu i do tego skwintowane, czymś w stylu „następnie pierścień wpadł w ręce Golluma”. U Bakshiego, akurat nie w prologu, ale ta scena jest narysowana, a szkoda, że nie ma jej u Jacksona, bo co jak co ale Gollum spełni jeszcze ważną rolę dalszych przygodach drużyny. Natomiast w prologu jest dość dokładnie pokazana historia Isildura, szkoda tylko, że się później jeszcze dwa razy powtarza z dodatkowymi scenami, chyba lepiej by było (moim skromnym zdaniem) umieścić ją raz, a pokazać scenę jak powstał Gollum. Innym wypadkiem przy pracy jest „Gospoda pod rozbrykanym kucykiem”, szkoda, że Frodo zrobił tam większą zadymkę ;). Ale to wszystko da się jeszcze przeżyć. W filmie niestety mamy pewną niespójność narracyjną, czasem jest narrator – np. na początku (Galadriela), innym razem któryś z bohaterów pełni jego rolę, a czasami jej po prostu brak. To że przez większość filmu nie ma narratora, to nie jest problem, ale po tym jak Bilbo opuszcza Shire, mija 17 lat, o których gdybym nie czytał książki nie wiedziałbym. Dzięki temu zabiegowi, wiemy, że pierścień pomagał przedłużyć życie, ale jak spotykamy Bilba w Rivendell, to jest on już mocno postarzony, tak jakby nagle bez pierścienia poddał się naturalnej kolei rzeczy. No niestety to są wady, ekranizacji, bez znajomości książki chyba bym się pogubił i zaczął nudzić.
Niestety kolejnym błędem producentów był Howard Shore, który może i stworzył ciekawą ścieżkę dźwiękową, ale raczej nie wykorzystał potencjału „Władcy”. W sumie muzykę ratuje Enya i wg mnie to właśnie jej (i Clannadowi) należało powierzyć całość robienia muzyki, lub połączyć ich z kimś bardziej kompetentnym od Howarda Shore`a (ja preferowałbym Johna Williamsa, Hansa Zimmera, albo np. Therion, zwłaszcza ten ostatni plus Clannad z którego wywodzi się Enya stworzyliby jedną z najbardziej niezapomnianych ścieżek dźwiękowych). Chyba należy żałować, że jednak Wojciech Killar nie zrobił tej muzyki. O ile kompozycje Enyi i przerobione przez Shore`a jej tematy, które się powtarzają wielokrotnie przez film naprawdę słucha się świetnie (i dla nich pewnie kupię soundtrack), o tyle muzyka podczas scen w Morii w wielu miejscach jest dobijająca. Po prostu denerwuje. Być może na płycie jest OK., ale w filmie jakoś jest trochę nie na miejscu. Wielce się zdziwię jak Shore przypadkiem dostanie za nią Oskara, to byłaby porażka Akademii, bo pamiętajmy, że jest muzyka filmowa, a nie jakieś ładne kompozycje. A kawałki Shore`a, choć nie wszystkie ładnie wypełniają tło i są zjadliwe, ale nie grają w filmie własnej roli. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że w większości zwiastunów przewijał się pewien doskonały motyw muzyczny (chyba nie Shore`a, bo ponoć z jakiegoś innego filmu), który doskonale pasowałby do Władcy. Mało tego ten motyw bardziej mi się kojarzy z LOTRem niż to co usłyszałem w filmie. Nie wiem dlaczego np. w zwiastunach Harry`ego Pottera było słychać muzykę Johna Williamsa, którą tam skomponował, i która zapowiadała się dobrze, bo była dobra, a w „Władcy” odwalono takie oszustwo.
Warto też zwrócić uwagę na koncepty artystyczne i efekty specjalne. I tu chyba będę wyjątkiem, bo powiem, że są one zrobione w większości przypadków dobrze, ale nie wnoszą wiele. Zacznijmy od konceptów, tutaj jest różnie. Np. Isengrad – moje ulubione miejsce w Śródziemiu – dalece odbiegał od moich wyobrażeń, był fajny, ale to chyba nie to. Być może znów bardziej podpasował mi obraz Bakshiego, ale to jest szczegół. Za to przepięknie prezentowało się Lothlorien czy Rivendell czy Mordor. Kiedy zobaczyłem kwitnące kolorami Shire trudno mi było się nim nie zachwycić, było chyba nawet piękniejsze niż w moich wyobrażeniach, bardziej kolorowe. Podobnie zresztą jak Mgliste Góry. Chyba znów poniosła mnie fantazja, bo liczyłem, że tych kolorów będzie więcej w całym filmie. O ile jestem w stanie zrozumieć brak kolorów w Morii, czy podczas scen kręconych w nocy, o tyle trochę się zawiodłem na lasach i stepach, które wydają mi się takie ziemskie, zwyczajne, przynajmniej w porównaniu z Shire. Muszę przyznać, że kiedy zobaczyłem w „Mrocznym Widmie” masz armii Gungan przez zielone pola Naboo, scena ta bardziej kojarzyła mi się z Władcą niż z (Gwiezdnymi Wojnami). Właśnie takich barw szukałem w polach i lasach Śródziemia, niestety trochę się zawiodłem. Moją obawę też budziły posągi królów ludzkich, zwłaszcza po zwiastunach, ale na szczęście okazało się, że w filmie wypadły doskonale. Generalnie prawie wszystkie efekty były wykonane dość dobrze i przekonywująco, ale na pewno nie przepuszczę im trolla jaskinowego. Sorry, ale on wygląda fatalnie, cieńko jakby nie z tego filmu, jego skóra zdaje się być trochę matowa, trochę jakby gumowa. To nie „Wiedźmin”, żeby mieć gumowe bazyliszki. Ale to jeszcze nic, bo może znów jestem przesiąknięty innymi źródłami (np. podręcznik do Warhammera czy AD&D), ale sam troll jaskiniowy nie za bardzo przypominał mi trolla, tylko jakby trochę poprawionego rankora (to taki potwór który chciał zjeść Luke`a Skywalkera w pałacu Jabby w „Powrocie Jedi”). Drugim takim „burakiem” jest sam Barlog. I znów bardziej podobał mi się u Bakshiego, a tu choć w przeciwieństwie do trolla jest już zrobiony dobrze, wygląda jakby znajomo. A mianowicie w jednej scenie widzimy jego głowę, pysk i rogi, sprawiał wrażenie jakbym gdzieś już widział tę istotę, tylko że miała trochę inne kolorki. Mnie (ale nie tylko mnie, bo ja jestem starwarsowcem, a na to zwrócił mi uwagę mój kolega, który nie jest starwarsowcem, a widział LOTRa przede mną) mocno przypominał on niejakiego potwora śnieżnego – Wampę z „Imperium Kontratakuje”. Jeśli chodzi o resztę efektów to raczej nie spotyka się takich grafik komputerowych jak w „Dungeons and Dragons”, gdzie niestety widać, że wszystko jest stworzone w pamięci komputera, choć niestety i we „Władcy” mamy lekkie tego objawy, ale to już jest raczej czepianie się.
Jeszcze raz wrócę do wyboru scen i montażu. Sceny walki są zrobione bardzo efektownie, są szybkie, dynamiczne i niesamowite. W książce były niewiarygodne, np. kiedy Aragorn czy Boromir rozwalają całą bandę wrogów, ale w książce jakoś to tak nie biło po oczach. Tutaj znów jak ktoś nie czytał książki to może być o to trochę rozżalony. Wiele scen we Władcy było kręconych równocześnie z wielu kamer, to super, ale w niektórych scenach walki, montaż jest zbyt szybki, zbyt teledyskowy, wiem, że to ostatnio modne, ale jakoś niespecjalnie przypadło mi to do gustu. A już najmniej przypadły mi do gustu sceny pewnych wyobrażeń, kiedy np. pojawia się Arwena i bije od niej blask. Naprawdę wolałbym zobaczyć kurhan czy jeszcze inne wycięte sceny, niż trochę przydługawe sceny tego typu.
Warto też zwrócić uwagę na to jak strzela z łuku Legolas, to po prostu piękna rzecz, którą trudno opisać i wyobrazić sobie. I właśnie praktycznie wszystkie sceny walk są bardzo dobrze dopracowane i piękne.
Wiem, że film jest i tak długi, ale pozostawia pewien niedosyt. Mnie najbardziej denerwowała mała ilość scen Gimliego i Legolasa, po prostu liczyłem na więcej. Podobnei zresztą jest z Cate Blanchett, która pojawia się w sumie na ekranie bardzo nie wiele. Natomiast miałem pewne obawy co do roli Arweny, ale jak się okazało jej też prawie nie ma. I poza ty, dziwnym blaskiem jak się pojawiłą, bardzo mi się spodobała. A wątek miłosny pomiędzy nią a Aragornem powinien Lucasowi posłużyć za przykład, może by nie wycinał z „Ataku klonów” pewnych pięknych scen, które są „zbyt drastyczne”, niech lepiej potnie wątek miłosny (co chyba i tak trochę zrobił ;)).
Na uwagę zasługują natomiast ci aktorzy, którym dane było albo być dłużej na ekranie, lub też jakoś na nim zaistnieć. Tutaj należy wymienić przede wszystkim trzech – Ian McKellen, Ian Holm czy Christopher Lee. Ten pierwszy chyba słusznie dostał nominację do Oskara i będę za niego trzymał kciuki, ale razem z Ianem Holmem narobili mi olbrzymiego smaku na „Hobbita”. Natomiast Christopher Lee jako Saruman okazał się wg mnie strzałem w dziesiątkę. Jako wielki mędrzec przechodzący na ciemną stronę, pokazał wspaniały talent aktorski i doskonałe wyczucie do roli. Wiem, że może trochę przesadzam, ale nie dość, że lubię Christophera Lee, który zagrał moją ulubioną postać we Władcy, to jeszcze dodam tylko, że w testach w stylu kim byłbym w Śródziemiu, wyszedł mi właśnie Saruman. Żałuję tylko, że nie dostał nominacji do Oskara, ale w sumie trochę mało go było na ekranie. Miejmy nadzieję, że w „Dwóch wieżach” będzie inaczej (a przynajmniej powinno być). W każdym razie jako bardzo mądry i inteligentny czarny charakter, który ma też doskonałe warunki fizyczne, pomimo wieku (vide pojedynek z Gandalfem), Lee przekonał mnie, że Lucas dobrze uczynił angażując go do roli Hrabiego Dooku w „Ataku klonów”, która jest dość podobna w swych głównych założeniach do Sarumana. Z tym, że Lee wspomniał, iż pracowało mu się z Lucasem o wiele lepiej niż Jacksonem, więc efekty powinny być o wiele lepsze. Nie pozostaje mi nic innego jak życzyć mu dwóch nominacji do Oskara w przyszłym roku (za Hrabiego Dooku i Sarumana). Miło się też patrzyło na Viggo Mortensterna, Seana Beana czy Hugo Weavinga.
Jest też wiele scen chwytających za serce. Np. przerażony Pippin w Morii, czy cała rada w Rivendell. Ale scena w której Bilbo obdarowuje Froda zbroją i Żądełkiem, w Rivendell i przypadkiem widzi pierścień, na długo zapadnie w mojej pamięci. Podobnie jest też w Lothlorien czy z Boromierem, po prostu pięknie pokazano jak pierścień oddziałuje na różne istoty. Takich scen jest w tym filmie trochę i to jest właśnie piękne. Inną sprawą jest też np. śmierć Boromira, kiedy to zostaje we wspaniały sposób zrehabilitowany.
I jeszcze chyba najważniejszą rzeczą w tym filmie są przedmioty, tysiące przedmiotów doskonale wykonanych. I to zarówno takich mieczy, miseczek, czy cały domek Bagginsa, jak też np. uszy elfów czy warkocze na brodzie Gimliego lub we włosach Leogolasa. To wszystko powoduje, iż magia tego filmu jest niesamowita, bo film jest dopracowany w tych szczegółach. Szkoda tylko, że nie zatrudnili Johna Williamsa, bo Shore niestety psuje często efekt.
No cóż chyba popełniłem częsty błąd recenzentów, wytknąłem filmowi jego minusy, a na końcu chcę napisać, że mi się bardzo podobał. Tylko że niestety jest tak, iż Tolkien swoją twórczością mocno pobudził moją wyobraźnię, może nawet zbyt mocno. Pobudził też z pewnością wyobraźnie Petera Jacksona, niestety jesteśmy zgoła odmiennymi istotami, a przez to na pewno inaczej sobie wiele rzeczy wyobrażaliśmy. Tak naprawdę poza muzyką Shore`a i tym trollem, wszystko to są drobne szczególiki, które raczej są powiązane, z tym, że idąc na film tak naprawdę znałem dość niewiele szczegółów tej ekranizacji, oraz film Bakshiego i oczywiście Tolkiena. No a moja wyobraźnia załatwiła resztę. Już nie mogę się doczekać kiedy jeszcze raz obejrzę ten film, ale na razie poczekam jakieś dwa, może trzy tygodnie, a to tylko po to, by w kinach było już mniej ludzi. Miałem niestety pecha siedzieć obok jakiejś matki z kilkuletnim synem, który niestety nie czytał książki, i cały czas zadawał swej matce pytania, albo się na filmie nudził, bo nie potrafił rozkochać się w szczegółach krajobrazu. No tak jak ktoś nie czytał książki to go magia świata Tolkiena aż tak bardzo nie zainteresuje. Więc chyba radziłbym wszystkim najpierw, może nie tylko przeczytać Tolkiena, ale go pokochać, bo bez tego z filmu można wyjść naprawdę zawiedzonym. Ja też wyszedłem zawiedziony, ale to z powodu mojego wyobrażenia o Śródziemiu. Wiem, że to moje zawiedzenie z czasem zmieni się w ekscytację tymi wszystkim szczególikami Jacksona, i to właśnie jest siła tej ekranizacji, że wychodząc mam pewien niedosyt, ale już pisząc recenzję po paru godzinach, coś we mnie się zmienia i mam olbrzymią chęć powrócić do kina, byle tylko było mniej ludzi ;), właśnie to jest siłą ekranizacji Jacksona. Czegoś takiego nie czułem u Bakshiego, Bakshi nie wywołał we mnie takich emocji. A skoro J.R.R. Tolkien je wywołał, to w sumie dobrze, że Jackson też to potrafił zrobić, tylko w inny sposób, bo Tolkiena nie da się przenieść na ekran w taki sposób by wszystkich zadowolić.
Lord Sidious
http://www2.starwars.stopklatka.pl
Sidous... piszesz o dziecku, które niczego nie rozumiało, wyobraź sobie, że u mnie siedział gościu z dzieckiem i czytał mu wszystkie napisy...
1) Też tak miałem, tylko, że w 1985 na TESB, i to mi Tata czytał kwestie ;).
2) A co do tego dzieciaka co siedział obok, to chyba wolałbym, by mu matka czytała kwestie, a nie on jej po zobaczeniu Lothlorien zadawał pytanie "Mamo, a oni nie mają wind?" albo przy Isengardzie "Czy tu bedzie Harry Potter". Sorry, ale dobrze, że nie miałem ze sobą scyzoryka, który czasami noszę, bo chyba uciszyłbym tego dzieciaka. Matka próbowała to robić, zwłaszcza jak mnie widziała, ale dziecko było jakieś niedorozwinięte emocjonalnie. Pozatym wypało na podłogę prażoną kukurydzę. I pytało się matki czy może ją jeść z podłogi. Ech. Dlatego drugi raz pójdę już na taki seans, gdzie będę mógł sobie usiąść w ciszy zdala od ludzi.
Czy to znaczy, że LOTR jest plagiatem Gwiezdnych Wojen? Czy to możliwe?
Napisałe tylko, że jet to podobieństwo, pewne, a nie plagiat. A To jest różnica.
Aż nie chce mi się tego czytać!
No cóż, jedno co wam powiem, że nie mogę dobrze zdań poskłądać po obejrzeniu Lotr-a. Po prostu- kopara opada i trzba ja dlugo zbierac z podlogi... oczywiście dalek Władcy do ESB lub ANH ale uważam, że jest to film o nieeeebooo lepszy niż TPM, ale nie dlatego, że ma lepszą fabułę czy coś takiego... tutaj zobaczyłem jak można połączyć wspaniałe dekoracje z cudownymi efektami specjalnymi... w TPM wyglądało to wszystko sztucznie a już we Władcy wszystko jest prawie naturalne a po za tym te szczegóły. Powiem wam co mi się najbardziej podobało:
1) rozmowa Bilba z Frodem w Rivendell i nagły wybuch tego pierwszego, o mało się nie wywróciłem ze strachu a koleś za mną wylał sobie na kolana cole
2) Boromir- i tutaj praktycznie wszystko poczynając od narady aż po jego śmierć
3) scen yz Morii... ludzie... ten kto ich nie widział nie wiec co to groza, smutek i wzruszenie w jednym
4) język elfów
To tylko niektóe rzeczy, oczywiście nie będę się rozwodził o książkowym pierwowzorze bo już dawno z tego zrezygnowałe... powieści Tolkiena nie da się przenieś na ekran i tego jestem pewien. Ale FILM Petera Jacksona powalił mnie na kolana. I jedno wam powiem:
"Niech moc będzie z Jakcsonem i Dwie Wieże będą jeszcze lepsze"
No cóż ja niestety wyszedłem z kina normalnie. Film niestety nie powalił mnie na kolana. A co do sceny w Morii, to tu jest jeden duży burak - muzyka Shore`a. Niestety psuje nastrój. Nie udało mu się jej dobrze dobrać.
No już trochę ochłonołem i mogę trzeźwiej spojrzeć na film. Więc zajmę się kilkoma aspektami.
1) Aktorstwo- genialny Boromir i trochę papierowi hobbici, cudowny Gandalf i Aragorn na równym poziomie; z ról drugo- i trzecio- planowych według mnie najlepiej wypadł Ian Holm jako Bilbo, nieźle też Liv Tyler, chociaż wolałbym zamiast niej ujrzeć Golfrindela; całkowicie rozczaczorowała mnie Galadriela, ani to ładne ani wzbudzające respekt
Co do Christophera Lee to oczywiście doskonale odtworzył on Sarumana ale boję się, że popada on w pewien schemat i powiela elemnty, których używał przy odtwarzaniu innych czarnych charakterów
2) Efekty Specjalne- no cóż... można tylko podziwiać wspaniałe widoki częściowo prawdziwe a częściowo tworzone komputerowo ale prawdziwym majstersztykiem jest pierwszy moment kiedy możemy oglądać bitwę... trochę zawiodło mnie to, że Sauron roznosi armię Elfów i Ludzi niczym asterix ale to już temat na inne dywagacje
3) Muzyka- mogła być lepsza ale niekiedy naprawdę chwytała za serce... najbardziej chyba po wyjściu Drużyny z Morii
4) walki- super, tylko, że miałem wrażenie jakby operator kamery też się z kimś bił... z jednej strony wzmagało to efekt ale z drugiej przez kilka sekund nie mogłem się zorientować ktom, gdzie, kogo i dlaczego, mina Aragorna w końcówce, kiedy naciera na niego horda Uruk-hai mnie po prostu rozwaliła, a to jak Legolas szyje z łuku to jeden z najefektowniejszych trików tego filmu, kiepsko przedstawiono walki Boromira ale widać w nich kunszt wojownika z Gondoru
5) klimat i ogólne wrażenie- nie wiem czemu ten film mi się tak podobał, maże dlatego, że czekałem na niego tyle czasu i był on po prostu skazany na sukces ? w każdym razie czuję w nim ułamek tolkienowskiego klimatu powiązany z najlepszymi cechami kina...
ogółem- czekam na więcej a w międzyczasie AOTC... zaczynam się obawiać, że ten film okaże się gorszy od Władcy i co wtedy... oko czuwa
" Do not be so proud of this Lord of the Rings you saw,
The ability to see Midearth, is insignificent next to the power
of Star Wars "
Gwiezdne Wojny mają dla mnie wartość SENTYMENTALNĄ i LOTR nigdy ich nie wyprzedzi...
Jak dla mnie to ten caly LOTR był nudny. Tak jeszcze te zielone miasto małych stworków było fajne, ale potem szli ktoś ich napadał, uciekli, znowu ich ktoś napadł. A który to ma być Countem Dooku, ten czarodziej co wpadł do tej jaskini z tym stworkiem z mieczem świetlnym. Czy to był flamesabre?
Nie wiem czy byłeś w ogóle w kinie na LOTR..."zielone miasto", "małe stworki", "czarodziej co wpadł do jaskini", "stworek z mieczem świetlnym" (!!!). Stary jak bicz Balroga uważasz za miecz świetlny to gratuluję...Pozostałe określenia też niezłe...Nie zapamiętałeś nawet imienia tego "czarodzieja co wpadł do tej jaskini" ?!?!?! Szkoda gadać...Nie dziwię się, że film był dla ciebie nudny...
(Ciekawe, która broń byłaby silniejsza?)
A nie byłem i nie żałuję. Film widziałem na DivXie ale bez polskich napisów.
Te małe stworki to chyba nazywali habbitami. A ten mag to właśnie nie zrozumiałem czy to był Gandal czy Gandalf. Chyba, że te małe stworki miały jakąś wadę wymwowy (jak Jar Jar).
Ale dlaczego ten miecz tego stworka od pierścienai był niebieski? On mi przypominał Anakina. Czy w drugiej części ten Fordo przejdzie na ciemną stronę?
Faktycznie to nie było zielone miasto, tylko zielona wiocha.
A dlaczego ten Król cały się ukrywał i nie nosił korony?
Witam.
> Sorry, ale dobrze, że nie miałem ze sobą scyzoryka,
> który czasami noszę, bo chyba uciszyłbym tego dzieciaka.
Nie podejrzewałem Cię o to.
> Matka próbowała to robić, zwłaszcza jak mnie widziała
To masz taki straszny wyraz twarzy ??
Pozdrawiam ,
Paweł
GG: 204 59 59
Ja też nie czytałam "Lotra" a film wg mnie nie jest zły. Ale trochę jakby przydługawy w niektórych momentach. Być może wynika to z tego, że oddaje jakieś fragmenty książki, o których nie wiem. Na razie i tak czekam na "Gwiazdę za Gwiazdą". Może potem przeczytam.
Uwaga - informacja
W piątek o 20:15 stacja TVN wyemituje film Władca Pierścieni - Drużyna Pierścienia Jak nie będe miał co robić to obejrzę mimo że mam na VHS Zawsze to w TV inaczej
A, i bardzo fajny zwiastun jest Prznajmniej mi się podoba ale chyba jak ostatnio leciał na TVN to ten sam był.
czemu feministki wojujące nie mają pretensji do Arweny. Już o porażającej różnicy wieku nie wspomnę bo jak się poznali to Aragorn 20 a ta ponad 2 millenia.
Że jej postawa jakoś nie jest krytykowana. A mamy tu olewactwo kultury, swej rasy, uczuć rodziny.
Tekścior "Wolę jedno życie z Tobą niż samotność przez wszystkie ery tego świata" to podium i bezapelacyjne wyżyny creepiostwa.
Chyba że chodzi o markę Tolkien, a tego pana krytykować nie wypada.
czemu odkopujesz stare tematy by pisać o nic nie znaczących pierdołach.
Władca Pierścieni to wielka historia o podróżach, bitwach, walce dobra ze złem, a ty wyjeżdżasz z czymś takim. Litości.
Słuchaj, to że większość kwiczy z zachwytu nad każdym hobbitoskim pierdnięciem, tudzież żałosnymi i imo wcale nieśmiesznymi żarcikami o żarciu to nie znaczy że wszyscy muszą. Niektórzy umieją zwrócić uwagę na inne rzeczy niż to na co patrzy zdecydowana większość
Gdzie Ty te wszystkei łopaty trzymasz?
Co do meritum - naczytała/nasłuchała się Arwena w dzieciństwie o Berenie i Luthien, i chciała też tak samo. co się dziwić.
Finsterze, ale my nie mówimy o 14 letniej Sansie Stark z głową nabitą pieśniami. Tylko o 2 tysiącletniej starej jak świat babie z rasy słynącej z mądrości która rzuca wszystko bo facet XD
Odpowiedzi mogą być dwie, i nawet wzajemnie się nie wykluczać
Raz, że dalej śni po nocach o takiej miłości jak Beren i Luthien (może to 2 tys. lat dla elfa to właśnie wiek młodzieńczy?)
Dwa, że w jej wiekku taki młody facet który się nią interesuje to prawdziwa gratka?
z rasy słynącej z mądrości która rzuca wszystko bo facet XD
Rasizm przez Ciebie przemawia Że niby elfce nie wolno? A taki co rzucały wszystko "bo facet" to mozna w historii liczyć na kopy, więc w czym problem.
No jasnee. Ciekawe czy jakby chodziło o 80 latkę wyglądającą na swój wiek która by się umawiała z 20 latkiem to też byś był taki toleracyjny jak w przypadku elfki która chociaż wygląda na lat 20 mówi na wydechu i świeci to de facto jest zgrzybiałą hiperstaruchą
Ale w przeliczeniu na lata Elfów nie jest. Dociera?
A dociera że co z tego? I tak przeżyła 2000 ludzkich lat.
Jesteś geriatorofobem ? Każdemu wolno, co mi do tego.
Zaś co do jej wiekum, to posłużę się cytatem:
Ale w przeliczeniu na lata Elfów nie jest. Dociera? [2]
A jeśli przeżyła 2000 lat i nadal ma w mózgu siano to tym gorzej o niej świadczy
Dlaczego nie zapytasz o to wojujących feministek? Z pewnością docenią Twój ejdżyzm.
Problem polega na tym, że tylko Ty widzisz w tym problem, każdy inny zachwyca się pięknem świata stworzonego przez Mistrza Tolkiena.
A Tobie się wydaje że reprezentujesz każdego innego?
Widzisz, czynisz błędne założenia bo ja TEŻ zachwycam się pięknem Tolkienowskiego świata ale w przeciwieństwie do Ciebie nie mam klapek na oczach które uniemożliwiałyby mi dostrzeżenie głupoty postaci, infantylizmu czy tego że humor śniadaniowy jest tam denny.
A i podejrzewam że nad Hobbitem już nie piałbyś w zachwytach bo to nie takie trendy.
Tak jak pisałem wyżej, problem znajduje się po twojej stronie. Szukasz problemów tam gdzie ich nie ma, odkopujesz temat i poruszasz w nim wątki nic nie wnoszące, tak jak ten.
Wiesz, najśmieszniejsze jest że gdyby rzeczywiście zapytała feministek, to te miałyby dużo więcej uwag do LOTR i Tolkiena, i to istotniejszych niż różnica wieku między Arweną i Aragornem...
Pytanie, jakich feministek. Bo będzie jak z Wonder Woman - jedne się cieszą ze to "honorowy ambasador ONZ wspierający równość płci" i pokazuje siłę kobiet, inne piszą petycję do ONZ, żeby ją wycofać z tej roli, a bo to piersi za duże, a że ubrana w coś co przypomina flagę USA i co najgorsze, to jest biała...
"One nie myślą jasno" - Marlena Dietrich
Finster Vater napisał:
Pytanie, jakich feministek.
-----------------------
Odwoływała się do "wojujących" choć nie sprecyzowała której fali.
Właściwie to mi jej trochę żal, tak desperacko stara się zwrócić na siebie uwagę, a że nie ma lepszego pomysłu na wyróżnienie się niż taki sobie trolling...
Tak sobie wmawiaj...
Jakbym słyszała moje babki od polskiego jęczące że nie mają pojęcia jak mają ocenić moje prace "bo
to bbardzo ciekawe ale nie o to chodzi, piszesz nie na temat, TAKICH RZECZY NIE MA W KLUCZUojezusmaria".
Jedna miała mi szczególnie za złe że nie jaram się tym cepem Judymem XD
Jak tak jęczysz to mi ją przypominasz, wiesz.
Chyba nie mogłaś ładniej potwierdzić tego co napisałem
Ta. System edukacji który sprawia że edukowani myślą podobnie jak roboty, w "jeden jedyny właściwy sposób" a indywidualizm się wykorzenia XD
Nie mówię tylko o różnicy wieku ale o godności osobistej. Babka wiekowo sędziwa i RZEKOMO mądra sprzedaje lekką rączką swą nieśmiertelność dla paru latek z facetem...
Ale jak rozumiem Wy problemów żadnych nie widzicie. Znaczt że Tolkien sztucznie nakręcił całą dramę z "miłością niemożliwą" elfa do człowieka, wymyślając Waszym tokiem myślowym "nieistniejące" problemy. Stworzył mur tam gdzie go nie ma.
Dobrze wiedzieć
Widocznie go kochała i ot cała historyja. Jednak jak widać dalej drążysz...
Wiesz, chyba masz rację. A LotR jest prosty jak drut.
A może nieśmiertelność jestcprzereklamowana i nudna?
I że niby idealny bez skaz ideał Aragorn ma być lekarstwem na tę "nudną nieśmiertelność?"
To znaczy ten koment był przyznam trochę podchwytliwy bo osobiście nie uwazamw Aragorna za faceta bez wad, ale uważam że tak jest tendencyjnie postrzegany
A jeśli o Crevana to nie pamiętam konkretnego fragmentu ale skoro w Wiedźminie było to się domyślam o co biega.
Mnie tam bardziej co Tolkien zrobił z Eowiną (i oco chodziło z Bombadilem) i Lewis z Zuzanną.
A Narnię to chyba przeczytałam tylko 2 część, która i tak znudziła mnie tak potwornie że bardzo mało z tego pamiętam...Że z Kaspianem ekipa spotkali się o wiele później i jakoś to inaczej wyglądało jak na filmie
Mnie druga część bardziej spodobała się od pierwszej (oczywiście mam na myśli filmy).
Mnie też się bardziej podobała ale troszeczkę bo jedynkę film też oceniam dość wysoko
Za to Podróż Wędrowca do Świtu to był jakiś koszmar, bleh.
Tak sobie wyguglałem i znalazłem pewien tekst, napisany przez femine o Aragornie.
"Z “Dodatku A” do Powrotu Króla dowiadujemy się o pierwszym spotkaniu Aragorna i Arweny. Co on ma do powiedzenia? "Często się zdarza że w czasach niebezpiecznych ludzie kryją swój najcenniejszy klejnot. Mimo to dziwię się twemu ojcu i braciom, że chociaż przebywam w ich domu od dzieciństwa, nigdy ani słowem nie wspomnieli o tobie. Jak to się stało, że nie spotkaliśmy się dotychczas? Ojciec chyba nie trzymał cię zamkniętej w skarbcu?" Choć porównanie Arweny do skarbca Elronda jest w zamierzeniu komplementem, pokazuje, że Aragorn postrzega ją jako przedmiot w posiadaniu ojca, a w mniejszym stopniu braci. Według niego, jedynym wyjaśnieniem, dlaczego wcześniej się nie spotkali, jest to, że została zamknięta. W ogóle nie przychodzi mu na myśl, że mogłaby prowadzić swoje własne życie.1 "
Po tym akapicie przestałem czytać i w duchu się uśmiałem, że jakie to życiowe, czasami podobnie zachowuje się moja narzeczona, czyli szukanie dziury w całym, żeby mieć pretekst do strzelenia focha, no i te memy http://img4.demotywatoryfb.pl//uploads/201303/1363283230_19uute_600.jpg
Także ja w tym temacie odpadam.
A dziękować, nie omieszkam wyguglować tego samego, nie omieszkam. Choć zaskakuje że to chyba wyłącznie pojazd po Aragornie będzie. Znaczy że prawdopodobnie ultra feministka pisała
PS. Już chciałam narzekać że autor mema pod oszukańczym tytułem "Podręcznik.." przedstawia jakieś streszczenie
A jednak..to wszak tylko tom pierwszy, hyhy.
To na zdjęciu, to tom pierwszy spisu treści
No pewnie że tak
Ech, przeczytałam toto. Stawiam 99 kredytek że to pisała pani ze Stanów.
Zaraz mi się przypomniał Snoop Dog któremu się wydaje że "Gra o Tron" to serial oparty na faktach historycznych... można paść i nie wstać z wrażenia
Tak sobie oglądam już nie wiem który raz i dochodzę do wniosku, że Jackson naprawdę świetnie zaadaptował jeszcze genialniejsze książki Tolkiena. Czasem wydaje mi się, że rzeczywiście są strasznie ślamazarne, wolne, ale raz na rok, dwa sobie obejrzę i stwierdzam, że dzięki temu są tak magiczne. Ale dobra, nie o tym chciałem..
Naszła mnie taka myśl. Te trzy filmy mają jedną bardzo rzadko spotykaną cechę. Są praktycznie pozbawione scen z gatunku "no teraz to już przesadzili". Czyli takich scen, do których można się po prostu przywalić. Jak Leia leciała w kosmosie to moja żona od razu rzuciła: "No teraz to przesadzili trochę". I takie sceny mamy w prawie każdym filmie. Są w ST, są w PT, są i w OT. Wszędzie są takie sceny. Mniej lub bardziej rzucające się w oczy. A dziełu Tolkiena + Jacksona praktycznie nie można nic zarzucić. W uogólnieniu, bo wiadomo że jak ktoś zabiera się za Tolkiena to musi popełnić jakieś błędy, widoczne głównie przez ultrafanów Śródziemia.
Często jak oglądam z żoną jakiś film który lubię, a ona niezbyt albo nie zna to mam wtedy wzmożoną czujność na takie sceny. No i jak np. oglądałem Spiderman: Homecoming to było parę takich scen. Były takie w Avengersach. Natomiast oglądając Władcę mój "radar" w ogóle czegoś takiego nie odnotowuje. Ta historia jest po prostu spójna i konsekwentna od A do Z. Zarówno pod względem fabularnym jak i graficznym i realizatorskim. Nawet zmiany pokroju Arweny zamiast Glorfindela czy całej sekwencji na Osgiliath tego nie burzą.
Bo zmiana Arweny na Glorfindela była bardzo filmowa. Ekipa kręcącą LOTRa zdawała sobie sprawę, że zostałaby rozszarpana gdyby spaściła. I ta świadomość bardzo pomogła filmowi.
Władca był wolny od podstawowego problemu współczesnego kina: niemożności stworzenia scenariusza. Avatar też miał wtórny (Pocahontas). A stworzenie scenariusza tanio wychodzi w porównaniu z np. efektami specjalnymi. Czy opłaceniem gwiazd.
"Drużyna Pierścienia", moja ulubiona część trylogii tak książkowej, jak i Jacksonowej. Zawsze będę pamiętał ten magiczny wręcz początek filmu, i to niesamowite przejście i ukazanie bitwy "Ostatniego Sojuszu", Elrond wydający rozkaz w swoim języku, strzały przelatujące i kładące jak zboże orków, no i wejście samego Saurona ... dosłownie wgniotło mnie w kinowy fotel, dźwięk powalił, to była absolutna magia, i do dzisiaj wciąż robi ogromne wrażenie.
Ja nie wiem jak to Jackson wszystko ogarnął, zapanował i spiął w jedną całość, być może czas, miejsce, okoliczności, wszystko to się zgrało i zagrało. Naprawdę, dostaliśmy arcydzieło, bez względu na to, że coś zostało zmienione, coś wycięte, coś dodane. Pomijam to i już nie wnikam. To czysta kinowa magia, najlepsze co można sobie wymarzyć w kinie, spełnienie fanowskich marzeń, wtedy właśnie się stało.
Nikt, absolutnie nikt wtedy, gdy film wchodził na ekrany nie przypuszczał, że aż tak dobrze to wyjdzie.
Porównując to do dzisiejszych SW ... no właściwie co tu porównywać, Jacksonowy Lotr miażdży Disneya pod każdym względem
Większość akcji z Legolasem to "przegięcie pały" i biją po stokroć te z SW - nie są one narzucone przez producentów czy coś w tym stylu, po prostu to tylko i wyłącznie wymysł Jacksona, który uważał że to będzie fajne i autentycznie się tym jarał jak dziecko
Co gorsza, takie sceny są niestety w większości jego filmów i znacząco psują odbiór całości.
Co zrobisz, nic nie zrobisz.
z Tolkiena oryginału tym "brakiem przesady"... Wszędzie są takie sceny - a PJ jest ich od groma.
Zawsze mnie to intrygowało - można coś lubić/nie lubić, ale zamykanie oczów na fakty...
Chyba, że to było troll. Taki internetowy, żaden Olog-hai czy inny Wtedy ok, nawet niezłe.
Serio? Bo dla mnie np. taka scena jak "Legolas Kills the Oliphaunt" to poziom przesadzenia nawet większy niż w SW;p I to nie tych filmowych, tylko Wojen Klonów. I to nie tych Filoniego a tych Tartakovskiego;p Z tym że takie akcje jakoś kreskówkowemu Anakinowi łatwiej wybaczyć;p
Na razie oceniam po powtórzeniu sobie dwóch pierwszych części. Rzeczywiście akcja z Olifantem przesadzona choć ją lubię wizualnie. No i w ogóle Elfom dużo wybaczam. W Drużynie nie kojarzę takich scen. W Dwóch Wieżach jak już to zjazd na tarczowej desce, ale ja tam tą scenę akceptuję.
Co do skilli Legolasa i innych elfów trzeba pamiętać że Tolkien tworząc te postacie, ich biologię i fizyczność opisywał jak bardzo te istoty się różnią od ludzi i oglądając i komentując różne dziwne i niewytłumaczalne sceny z nimi nie można podchodzić do tego tematu patrząc jak na zwykłych ludzi. Ich balans, równowaga, siła, zwinność i ogromne doświadczenie można uznać za normalne w świecie fantasy.
https://www.thedigitalfix.com/film/home-releases-news/middle-earth-20th-anniversary-4k-blu-ray/
Na przyszły rok planowana jest edycja 4K zarówno LOTRa jak i nieszczęsnych Hobbitów w wersjach rozszerzonej i kinowej. W przypadku trylogii z 2012-14 nie liczcie jednak na 48fps i 3D. W ostatnich latach mówiło się też co nieco o udostępnieniu większej ilości materiału, który powycinano z filmów, na razie to jednak tylko spekulacje.
Pierwotnie wydanie miało ukazać się tego lata, ale przeszkodziła temu pandemia.
Okazuje się, że WB zdąży z edycjami jeszcze na początek grudnia tego roku. W Niemieckich sklepach są już wystawione pre-ordery.
https://twitter.com/BillHuntBits/status/1311766465171738624
https://www.4kfilme.de/herr-der-ringe-und-der-hobbit-4k-blu-ray-trilogien-erscheinen-am-3-dezember-2020/
https://bluray-disc.de/blu-ray-news/filme/137624-der_herr_der_ringe_und_der_hobbittrilogie_extended_editionen_ab_0312_in_4k_auf_ultra_hd_bluray
Edycje już dostępne do kupna, krążą ripy, no ale jak to w przemyśle filmowym bywa nie mogą zrobić raz a dobrze...
Więc o ile mamy relatywny skok jakościowy o wyższą rozdzielczość, poprawione kolory, kompresję, "więcej szczegółów"
https://screenshotcomparison.com/comparison/8645/picture:1
https://screenshotcomparison.com/comparison/8609/picture:1
https://caps-a-holic.com/c.php?go=1&a=0&d1=15006&d2=5240&s1=156519&s2=48921&i=9&l=0
tak już gdzie indziej z tym jest bardzo kiepsko i zupełnie niefilmowo. Jackson znowu nie mógł się powstrzymać od nasrania filtrów.
https://screenshotcomparison.com/comparison.php?id=8626 (rozsmarowane tekstury, redukcja ziarna, algorytm wykrywa krawędzie i je wygładza, żeby obraz wydawał się bardziej ostry, tyle że właśnie )
https://screenshotcomparison.com/comparison.php?id=8656 (to samo)
https://caps-a-holic.com/c.php?go=1&a=0&d1=15006&d2=5240&s1=156523&s2=48925&i=13&l=0 (to samo, Legolas zyskał monobrew )
https://caps-a-holic.com/c.php?go=1&a=0&d1=15006&d2=5240&s1=156521&s2=48923&i=11&l=0 (sztuczne wyostrzanie)
i jest tego więcej
Nie wiem jak wy, ale ja zostanę przy starych blurejach i poczekam najwyżej na standardowy remaster FHD, które ma wyjść w przyszłym roku (o ile cokolwiek poprawią).
Widziałem z pół roku temu edycje reżyserskie na Bluray - wrażeń starczy mi na następne 10 lat, trylogia nie jest dla mnie filmem do którego jestem w stanie wracać częściej. Takie Przebudzenie Mocy widziałem kilkanaście razy bez bólu ale Władca, już w ogóle edycja rozszerzona może mnie nie męczy ale i nie bawi. Kiedyś byłem strasznie oddanym fanem twórczości Tolkiena, którego irytowało jakiekolwiek odstępstwo od tego co było w powieści. Teraz ciężko mi w ogóle konsumować klasyczne fantasy, rzadko mam ochotę na powieść utrzymaną w tym tonie, zwłaszcza takim do bólu podręcznikowym czarno-białym algorytmie z motywem wybrańca, orkami, smokami i magią.
Jeszcze parę lat temu, nie wyobrażałem sobie, by raz w roku nie przeczytać wersji książkowej. A teraz ?, stoją na półkach, w różnych wydaniach i zbierają kurz.
Filmową mam w dwóch, tą zwykłą i oczywiście rozszerzoną. I obejrzałem każdą tylko raz. W tym przypadku, akurat z prostego powodu. To są filmy do kina wyłącznie . Żadna namiastka kina w domu, nie odda nawet w połowie tego, co seans w kinie. A przynajmniej ja tak mam .
Zmieniają się nam gusta z wiekiem, chociaż kiedyś może wiedziony nostalgią wrócę do klasycznego fantasy, też mam eleganckie wydania powieści Tolkiena na półce, gotowe, gdy ten moment nadejdzie.
Zresztą podobnie miałem z Gwiezdnymi Wojnami tzn. jestem fanem z ponad 20 letnim stażem, ale miałem kilkuletnie przerwy podczas których nie ruszałem niczego z franczyzy, albo 2-3 powieści/komiksy na rok. Dopiero od roku regularnie czytam stare EU po kolei zgodnie z chronologią bo mnie naszła olbrzymia chęć i czerpię z tego sporą frajdę. Pewnie duża w tym zasługa nostalgii.
Ja jednak wole ten zielony filtr, który robił klimat
Więcej kwiatków np. znikający czubek laski Gandalfa
https://caps-a-holic.com/c.php?a=1&x=492&y=265&d1=5245&d2=15009&s1=49011&s2=156558&l=0&i=2&go=1
Czy też w tej samej klatce. Spójrzcie jak głowa konia dopasowuje się do tego artefaktu po prawej stronie.
https://i.postimg.cc/bNKdzmkb/Horse-Head.gif
Od czwartku do niedzieli Drużyna Pierścienia w IMAX i to chyba najlepsze co kina mają teraz do zaoferowania