1. Zawsze znajdzie się ktoś dyskryminowany. To nie tak, że nie przyjmuję do wiadomości jej istnienia. Np absolwenci szukający pracy. Ciężko jest ją znaleźć, bo wymagane jest doświadczenie. Nie zdobędziesz doświadczenia, bo musisz się uczyć. Nie będziesz się uczyć, tylko zdobywać doświadczenie, to wiesz na jaką pracę możesz liczyć. Czy to jest dyskryminacja studentów? Nie. Czy absolwenci czują się dyskryminowani. Niektórzy tak. Ale zwróć uwagę na sytuację na rynku pracy w kraju. W nowego pracownika trzeba też zainwestować, a nie wiadomo, czy się zwróci, bo sytuacja niepewna i może trzeba będzie zacisnąć pasa. W końcu jednak każdy znajdzie pracę i jest happy. Jak nie w kraju z małą pensyjką to za granicą zmywając naczynia.
2. Prosisz żebym nie nadinterpretował i nie generalizował. Wy to robicie mówiąc, że kobiety są dyskryminowane.
3. Dlaczego ja nie mogę pisać o podświadomości, a ty piszesz o nieświadomości? Stereotyp i takie myślenie niewiele ma wspólnego z dyskryminacją.
4. Wiem, że nie zwaliłaś żadnych niepowodzeń na karb stereotypu. Ja tak też nie napisałem.
5. Zakładam, że wszystko przemyślałaś. Jednak często nasze przemyślenia są błędne. Ja na przykład pomyliłem się co do Anety Krawczyk, a myślałem, że wszystko przemyślałem. A tu d***. Okazuje się, że jest odwrotnie, chociaż nadal cała Polska pisze o seks aferze.
"przyzanie sie do tego, że jest się dyskryminowanym to jakby przyznanie się do słabości, wielu ludzi choć maltretowanych psychicznie czy fizycznie nigdy się do tego nie przyznaje, albo po prostu nie postrzega tego jako krzywdę wyrządzoną sobie, gdyż wychodzą z założenia "bo tak trzeba", "bo to jest normalne"(według nich oczywiście), "bo tak już jest"
Tam miało być chyba ", że nie jest się dyskryminowanym"
Czyli to, że nie przyjęli mnie do pracy w kilku miejscach to była dyskryminacja. Powiedzieli mi, że nie mam doświadczenia (chociaż miałem lepsze kwalifikacje od przyjmowanych osoby one jednak miały doświadczenie). I ja to sobie wmawiałem. Pójdę do sądu i powiem, że pracodawca choć nieświadomie, to jednak mnie dyskryminował, a ja nie chciałem przyznać się do słabości.
To przypomina trochę wypowiedź Szarleja z "Lux perpetua" Sapkowskiego.
Osoby mające zasady to nieudacznicy i tchórze, bo gdy oczekuje się od nich jakiegoś działania, mówią, że to wbrew ich zasadom.