No proszę, jak mogłem przegapić ten temat? No cóż, stało się, ale teraz postaram się nadrobić zaległości...
Twardy: on dostal 100000 zlotych albo dolarow.... i jhest to wbrew prawy, jjest cos takiego jak darowizna od ktorej pobiera sie podatek to raz a po drugie od zyskow powineien zaplacic podatek... nietety nasz kraj nie stoi prawem i sa osoby ktore moga te prawo omijac... bo wedlug Twojego rozumowania moze koles dac mi kase pojde na gielde i zagram za niego... i mu oddam i wszystko jest ok.... nie jest tak...
Uuuuu, wypowiedział się profesor twardy
. Może dla równowagi pozwólmy na zabranie głosu innym ekspertom. Mam ciekawą opinię prawną prof. dr. hab. Bronisława Ziemianina z Uniwersytetu Szczecińskiego:
Stosunek prawny łączący Włodzimierza Cimoszewicza z osobami, na rzecz których nabył on i zbył akcje spółki giełdowej, miał charakter cywilnoprawny. Jedną z fundamentalnych podstaw prawa cywilnego jest zasada swobody umów. Normatywnym wyrazem tej zasady jest art. 3531 k.c., zgodnie z którym strony zawierające umowę mogą ułożyć stosunek prawny według swego uznania, byleby tylko jego treść lub cel nie sprzeciwiały się właściwości stosunku cywilnoprawnego, ustawie ani zasadom współżycia społecznego.
Umowa nienazwana
W świetle tego przepisu podmioty prawa nie są związane ustawowymi typami umów; mogą zawierać również umowy nienazwane.
Umowy takie wywołują skutki prawne w nich wyrażone (art. 56 zd. 1 k.c.), jeżeli nie są sprzeczne z ustawą lub zasadami współżycia społecznego ani nie mają na celu obejścia prawa (art. 58 k.c.).
Umowa, którą marszałek Sejmu zawarł z córką i zięciem, zobowiązywała go do wykonywania usług mieszczących się w dyspozycji art. 750 k.c. W myśl tego przepisu do umów o świadczenie usług, które nie są uregulowane innymi przepisami, stosuje się odpowiednio przepisy o zleceniu, to znaczy przepisy zawarte w art. 734 - 751 k.c.
Na cudzy rachunek
W toku posiedzenia komisji śledczej marszałek Sejmu podał, że akcje spółki giełdowej zostały zakupione na rachunek córki i zięcia, którzy mieszkają w Stanach Zjednoczonych. Część pieniędzy na zakup tych akcji -według marszałka - przekazana została na jego konto przez córkę i zięcia z USA, część zaś pochodziła z kredytu zaciągniętego przez marszałka na rachunek tych osób. Powstaje więc pytanie, za czyje pieniądze marszałek zakupił akcje: własne czy córki i zięcia.
Ekspert komisji śledczej wyraził pogląd, że między marszałkiem a jego córką i zięciem doszło do zawarcia umowy pożyczki, umowa taka zaś przenosi własność pieniędzy na pożyczkobiorcę (art.
720 k.c.). W tym stanie rzeczy należy przyjąć - zdaniem eksperta - że właścicielem akcji zakupionych za pożyczone pieniądze stał się marszałek Sejmu.
Nie pożyczka, lecz zlecenie
Zeznania marszałka nie dają żadnej podstawy do przyjęcia, że na zakup akcji zaciągnął on pożyczkę u córki i zięcia. Wynika z nich wyraźnie, że przyjął on od tych osób pieniądze na zakup akcji w ramach zawartej z nimi umowy zlecenia. Rozstrzygnięcia wymaga więc tylko to, czy taka operacja finansowa ma podstawę normatywną w prawie cywilnym.
Przepisy dotyczące umowy zlecenia nie pozostawiają żadnej wątpliwości, że taka operacja mieści się w ich ramach. W świetle tych regulacji dający zlecenie jest obowiązany udzielić zleceniobiorcy zaliczki, jeżeli wymaga tego wykonanie zlecenia (art. 743 k.c.). Zleceniobiorcy nie wolno używać we własnym interesie pieniędzy dającego zlecenie (art. 741 zd. 1 k.c.). Dający zlecenie powinien zwrócić zleceniobiorcy wydatki, które ten poczynił w celu należytego wykonania zlecenia; powinien też zwolnić zleceniobiorcę od zobowiązań, które ten w powyższym celu zaciągnął w imieniu własnym (art. 742 k.c.).
Zleceniobiorca powinien wydać dającemu zlecenie wszystko, co przy wykonaniu zlecenia dla niego uzyskał, chociażby działał we własnym imieniu (art. 740 in fine k.c.).
We własnym imieniu, na rzecz...
W świetle przedstawionych tu zasad wykonywania umowy zlecenia nie może ulegać wątpliwości, że: po pierwsze, marszałek mógł działać wobec kontrahentów (banku, maklera) we własnym imieniu, lecz na rachunek córki i zięcia; po drugie, mógł żądać od córki i zięcia, by na zakup dla nich akcji wypłacili mu odpowiednią zaliczkę; po trzecie, mógł w banku zaciągnąć we własnym imieniu kredyt na rachunek córki i zięcia; po czwarte, po zbyciu akcji obowiązany był wydać uzyskane za nie pieniądze córce i zięciowi; po piąte, z kwot, które uzyskał za sprzedane akcje, mógł potrącić wszystkie swoje wydatki, przy czym potrącone przez niego z tego tytułu kwoty nie stanowią dochodu w rozumieniu przepisów podatkowych. Należy podkreślić, że do wykonywania umowy zlecenia zawartej z córką i zięciem marszałkowi Sejmu nie było potrzebne pełnomocnictwo tych osób, albowiem w stosunku do kontrahentów nie występował on jako pełnomocnik córki i zięcia, lecz jako tzw. zastępca pośredni, to znaczy jako osoba, która dokonuje czynności prawnych we własnym imieniu, ale nie na swój rachunek, lecz na rachunek innych osób.
Podstawą takich czynności są oświadczenia woli składane przez zastępcę pośredniego we własnym imieniu, jednakże skutki jego działania (korzystne lub niekorzystne) ponosi nie on, lecz osoba, na rzecz której działał (por. Z. Radwański, „Prawo cywilne - część ogólna“, Warszawa 2003, s. 311, poz. 716; Z. Radwański, J. Panowicz-Lipska, „Zobowiązania - część szczegółowa“, Warszawa 1996, s. 151, poz.
352; B. Ziemianin, „Prawo cywilne, część ogólna“, Poznań 2003, s. 252).
Odpłatnie lub nie
W świetle art. 735 § 1 k.c. zlecenie może być wykonywane przez zleceniobiorcę odpłatnie lub nieodpłatnie. Jeżeli umowa nie zawiera żadnego postanowienia w tej sprawie, zleceniobiorcy przysługuje wynagrodzenie, jeżeli zaś umowa wyłącza odpłatność zlecenia, jest ono wykonywane bez wynagrodzenia. Z zeznań złożonych przez marszałka wynika, że wykonywał on zlecenie nieodpłatnie. Rozwiązanie to nie może być kwestionowane, ponieważ umowa stron - w świetle tych zeznań - nie narusza art. 735 § 1 k.c.
W toku posiedzenia komisji śledczej marszałek Sejmu podał, że umowa zlecenia między nim a córką i zięciem została zawarta ustnie. Może w związku z tym pojawić się pytanie, czy mogła ona być zawarta w takiej formie, czy też wymagane było zachowanie formy pisemnej.
Umowa może być ustna
Przepisy kodeksu cywilnego, które dotyczą umowy zlecenia, nie ustalają, w jakiej formie umowa taka powinna być zawarta. Oznacza to, że może ona być zawarta w każdej formie, a więc także w formie ustnej, chyba że przepis szczególny stanowi inaczej (art. 60 k.c.). Zachowanie formy szczególnej (pisemnej) byłoby konieczne, gdyby marszałek miał być pełnomocnikiem córki i zięcia, a ważność dokonywanych przez niego czynności byłaby uzależniona od zachowania formy szczególnej (np. aktu notarialnego). Jeżeli zleceniobiorca ma działać w charakterze zastępcy pośredniego, umowa łącząca go z dającym zlecenie nie musi mieć formy pisemnej (por. Z. Radwański, J. Panowicz-Lipska, „Zobowiązania - część szczegółowa“, Warszawa 1996, s. 152 - 153, poz. 356). Marszałek Sejmu był zastępcą pośrednim, umowa łącząca go z córką i zięciem mogła więc mieć formę ustną. Jest to tym bardziej zrozumiałe, że była zawierana przez osoby spokrewnione i spowinowacone.
Jest podstawa
Artykuł opublikowany w „Rzeczypospolitej“ 3 sierpnia 2005 r. (A. Bieranowski) nie rozwiązuje jednoznacznie zagadnienia.
Wbrew sugestii zawartej w tym artykule nie zachodzi potrzeba szukania jakichś nowych rozwiązań w obcych systemach prawnych, jeżeli krajowe przepisy dotyczące umowy zlecenia stanowią wystarczającą podstawę do rozstrzygnięcia kwestii spornych, jakie pojawiły się w toku zeznań marszałka. Nie zasługują na akceptację również poglądy wyrażane publicznie przez niektórych doradców podatkowych. Błędnie przyjmują oni, że marszałka łączyła z córką i zięciem umowa pożyczki. Z tego zaś wyprowadzają stanowczy wniosek, że umowa ta rodzi obowiązek podatkowy. Tymczasem w świetle przedstawionych tu argumentów brakuje jakiejkolwiek podstawy do przyjęcia, że umowa ta miała charakter umowy pożyczki.
Wrocław jest chyba zarażony zapiekłym fałszem. Obok Lorda Sidiousa mamy już kolejnego reprezentanta tego miasta, który pisze pierdoły. Zupełnie bez zastanowienia, w miernym stylu... Nie jestem pewny czy SB wypada w tym porównaniu jakoś wyjątkowo gorzej.