Wszystko o tej książce.Streszczenie(nie wstęp),kiedy w Polsce kto ją przeczytał.I czy w niej występuje Tarkin??????????
Wszystko o tej książce.Streszczenie(nie wstęp),kiedy w Polsce kto ją przeczytał.I czy w niej występuje Tarkin??????????
...chyba Ci posta ucięło, bo nie widać, żebyś spełnił postawionych sobie założeń tematu.
http://gwiezdne-wojny.pl/b.php?nr=124463
Eeee... To czasem nie Twoje?
Wszystko o tej książce
A może być trochę mniej?
kiedy w Polsce kto ją przeczytał
Mogą być tylko daty, czy godziny też?
A tak na serio... Recka jest tu (english readers only ):
http://www.starwarz.com/clonewarseu/features/reviews/jeditrial_andrew.htm
Warto też zajrzeć tu:
http://www.starwarz.com/clonewarseu/timeline/30.htm
a dokładne streszczenie jest tu:
http://www.starwarz.com/clonewarseu/battles/30.htm#Praesitlyn
a nuż widelec coś sobie tam znajdziesz ciekawego...
Kiedy w Polsce? A wystarczy troszkę poszperać po Bastionie...
- http://gwiezdne-wojny.pl/b.php?nr=85108
- http://gwiezdne-wojny.pl/news.php?nr=5767#kom
(Podpowiedź: napisz trzeci raz, to może ktoś coś o Cestus Deception napisze :> )
tego wszystkiego na starwarz.com czytać bo po angielsku.Znam anglika ale nie na tyle dużo słówek.Wśród postacie jest jakiś(jakaś) senator Paige-Tarkin.I chcę wiedzieć czy to ten Tarkin
-czytać bo po angielsku.Znam anglika ale nie na tyle dużo słówek.
Oj, taaa...
Myślę, że do końca Roku, ew. na początku przyszłego będę mógł Ci to streścić. albo choc zrecenzować. Teraz krótko to co jest w Medstarze II. Pors Tonith, bezwlędny sługa hrabiego Dooku ogłasza, że przeznaczenie Republiki się wypełnia. Jego atak ma szansę przechylić ostatecznie szalę zwycięstwa na stronę Separatystów. Zwycięstwo Konfederacji Systemów Niezależnych może być ostateczne. Na dodatek armie Palpatine`a są uwikłane w innych miejscach galaktyki i nie mogą przejść do kontrofensywy. Trzeba zatem uderzyć w armię Tonitha małym oddziałem wojsk. W tę samobójczą misję wyrusza mistrz Jedi Nejaa Halcyon (dowódca) i móldy uzdolniony pilot padawan Anakin Skywalker, dla którego będzie to Próba Jedi.
Przyznam szczerze, że czekam na tę książkę między innymi z powodu, iż pojawia się w niej Nejaa Halcyon - dziadek Corrana Horna. Dziś jednak zwątpiłem...
While Obi-Wan is away on a mission during the Clone Wars, Anakin Skywalker is left behind at the Jedi Temple to prepare for his trials. During this time, the Separatists invade the planet Praesitlyn. Located on this planet is a communications relay station that connects Coruscant to the Outer Rim. Reinforcements are to be sent to the planet’s aid. The clone troopers are to be led by Jedi Master Nejaa Halcyon (Corran Horn’s biological father). Halcyon is known for his rouge ways, and his request for a second-in-command is no exception. He asks the Jedi Council to allow Anakin Skywalker to accompany him in battle.
Mam nadzieję że TFN pomylił się i tam powinno być GRANDFATHER... jeżeli zaś nie - cóż, będziemy mieć kolejną nieścisłość pomiędzy EU i czasowością prequeli naprostowaną w niewłaściwy sposób. Zamiast postarzenia Valina Halcyona z dziesięciu do, powiedzmy - 19-20 lat w momencie śmierci ojca, w wypadku sprawdzenia się tych rewelacji dostaniemy wyciętą historię rodu Hornów... siąść i płakać
Cóż. W tym tygodniu podjadę do Oli Jagiełowicz, która ma tłumaczyć JT na nasz język - podobno od wczoraj ma go już w domu, więc można sprawdzić, czy te "rewelacje" są prawdą...
to jednak błąd TFNu... zadałem na FanForce pytanie o te związki między Corranem a Nejaą w JT, i oto odpowiedź użytkownika imieniem ATimson:
It`s a TFN typo--Valin is mentioned as Neeja`s son, and there` sno mention whatsoever of Corran.
Odetchnąłem z ulgą!
...skoro Nejaa pisal list do swojej żony Scerry i syna Valina, więc nie ma się co martwić
ktoś mógłby mi powiedzieć który z tłumaczy co obecnie tłumaczy? I czy prawdą jest że Maciej Szymański wrócił do Amberu i wziął się za Medstar I. Battle Surgeons?
to prawda, Maciek Szymański znów w Amberze i już kończy tłumaczyć BS
Ola Jagiełowicz skończyła niedawno Cestusa i teraz dostała Jedi Triala... a z panem Syrzyckim ani ja, ani żaden inny fan nie ma chyba kontaktu, więc można tylko przypuszczać - albo ma Medstara 2, albo Labirynth of Evil...
że tego typu newsy nigdy się nie pojawiają na stronie głównej, a zamiast tego są jakieś pierdoły o figurkach. A swoją drogą tłumacz, który zajmie się nowelizacją Zemsty Sithów stanie się nieocenionym źródłem spoilerów, bo dostanie książkę chyba dostatecznie wcześnie, jeśli Amber chce ją wydać w maju. A amerykańskie wydanie już 2 kwietnia, tego dnia cała fabuła filmu przestanie być dla nas tajemnicą.
nie do końca wiadomo, bo najprawdopodobniej to Maciek Szymański dostanie Jedi Healera, a pan Szyrzycki miał od końca sierpnia wystarczająco dużo czasu, żeby wziąć się za TUFa i już go skończyć. Jutro zadzwonię do Amberu - może powiedzą coś więcej
uwaga Spoiler. Na razie nic specjalnie się nie dzieje jeśli chodzi o akcje, więc pewnie twardemu będzie się podobać, bo głównei podbój był. A Anakina jak na lekarstwo.. ale jest jedna scena która mnie zabiła. Otóż to "narodzenie Imperium". Na zebranie do Palpatine`a przychodzą sami postępowcy - Dyrektor Wywiadu Republiki - Armand Isard, pani senator Paige-Tarkin, i Sate Pestage . Po prostu scena mnie zabiła kompletnie . Zresztą Nejaa to też niezłe ziółko .
Zapowiedź znajduje się tutaj: http://gwiezdne-wojny.pl/tekst.php?id=626
Okładka znajduje się tutaj: http://gwiezdne-wojny.pl/grafika/2004/mar/jeditrialamazon.jpg
Potężna armia Separatystów, pod dowództwem Muuna Porsa Tonitha zdobyła Praesitlyn - świat ważny ze względy na jego położenie, jak i zarówno funkcję, jaką pełni: jest jednym z najważniejszych światów komunikacyjnych Republiki. Do jego odbicia zostaje wyznaczona 2o tysięczna armia, pod dowództwem generała Jedi Nejaa Halcyona, który do pomocy wybrał sobie zaprawionego w wielu bojach Anakina Skywalkera, który kończy już swój padawański okres, oraz Rodianina Grudo, również doświadczonego żołnierza i świetnego taktyka.
Tak po krótce wygląda streszczenie książki dwóch weteranów wojny wietnamskiej - Dana Cragga i Davida Shermana. Ich debiut w uniwersum SW można śmiało uznać za udany.
Kilka moich uwag i spostrzeżeń:
- [strona 11] mamy od razu wejście smoka, dobry początek: A labor droid, modified to tend the trees and shrubs in the garden, rooted among rusy bushes nestled under the stunted kaha trees imported from Talasea.
- Milion droidów bojowych atakuje Praesitlyn. MILION? Przepraszam, ale cala Wielka Armia Republiki liczyła milion dwieście tysięcy klonów. A tutaj mamy lwią część tej armii, walczącą o ją planetę, nie ważne jak istotną. W takim razie jak liczna musiałaby być armia Separatystów? Piętnaście milionów? Dwadzieścia? Tutaj naszym autorom trochę popuściła wyobraźnia...
- [strona 20] fajny akcent humorystyczny:
„By the way, I’m impressed by your interesting dental work”, Venstress said. (...)
“I thank you,” he said at last, bowling the hologram. “And I compliment you on your unusual choice of hairstyle.”
- sama rasa i pochodzenie Tonitha – Muun z InterGalactic Banking Clan. Wreszcie ktoś nawiązał do serialu CW.
- [strona 68] tym razem Stara Trylogia: (...) Bespin Motors Storm IV twin-pod military cloud cars
- [strony 75-77] coś pięknego. Palpatine przyjmuje gości: senator Paige-Tarkin, Jannie Ha’Nook (członkini Rady Bezpieczeństwa i Wywiadu), Armand Isard (dyrektor Wywiadu Republiki)i Sate Pestage (dyrektor senackiej agendy wykonawczej).
- jestem ciekawy, jak zostanie przełożony na polski COMETS-Q, czyli skrót od Chemical, Ordnance, Medical, Engineer, Transportation, Signal and Quatermaster. Na nasze byłoby to mniej więcej tak: CUMITS-K. Co wg. was jest lepsze?
- [strona 167] rodzinka Nejaa: (...) My Dearest Scerra and Valin.... Tutaj mamy przy okazji rozwiązanie zagadki małżeństwa Nejaa: ono też było nielegalne Obydwaj panowie: Anakin i Nejaa sprawili sobie niemałe niespodzianki, zwierzając się sobie.
- [strona 165] kolejna fajna scenka. Technik armii Tonitha, B’wuf, zaczął dyskutować ze swym dowódcą. Ten za karę kazał mu usiąść w kącie, i pozwolił droidom bojowym zastrzelić go, jeśli wstanie. Biedak przesiedział tak całą książkę; wstał dopiero, gdy Anakin wdarł się do centrum dowodzenia Muszę przyznać, że miałem przy tym dużo śmiechu.
- [strona 197, mówi Tonith do Dooku] No one else could have done any better here than I have, not even your vauntedGeneral Grievous, the killing machine.
- [strona 241] friendly fire czyli określenie, które strasznie drażni Anakina. Pierwszy raz spotkałem się w książce SW z takim wydarzeniem: przyjaciel omyłkowo zabija przyjaciela. Tutaj autorzy dostali u mnie ogromnego plusa, tym bardziej, że zastrzelona postać wcale nie była jakimś „popychadłem”. Brawa za odwagę.
- [strona 302] If we had a cleaning droid in here, maybe we could ask it for advice, too. – reakcja pułkownika Manksa w reakcji na sugestie Odie i Erka (niższych rangą, których uważał za nieodpowiednich do podejmowania decyzji)
- [strona 325] hit numeru... You must use Force for good, Anakin – nasz stary znajomy
Podsumowując, Jedi Trial jest świetną książką, z dobrze rozwiniętym opisem Praesitlyn, wciągającą fabułą, masą „smaczków”, które prawdziwi fani na pewno docenią, i kontynuacją właściwego, niecukierkowatego podejścia do wojny. Jedi Trial jest książką godną polecenia, dostaje ode mnie 10/10, a to jest już wyczyn, nad którym powinniście się zastanowić Nie mogę się już doczekać polskiego wydania tej książki.
Ogólna ocena: 10/10
Klimat: 9/10
Opis świata SW: 9/10
Rozmowy: 9,5/10
PS. Taka mała uwaga odnośnie notki o JT na Bastionie: Szturmowcy klony dołączają do sprzymierzonej z Jedi grupą: zwaną Synami Freedona. Nie Freedona, tylko „Synami i Córkami Wolności” („Freedom’s Sons and Daughters”.
jeszcze nie skończyłem, ale na razie podoba mi się i to bardzo . Kilka scen już wspomniałeś , ale widać inny sposób nie tylko pisania, ale i widzenia konfliktu. Bardziej pragmatyczny, bo militarny. Co ciekawe jest tu olbrzymia ilość nawiązań do EU, i nikt nie robi jakiś głupot z filmaim - co świadczy o tym, że autor z rozumnym podejściem do wszechświata będzie starał się pogrzebać w nim, a nie pójśc na łatwiznę - o czym dziś pisałem w innym wątku.
A kwestia Halcyona i Anakina po prostu niesamowita. Zresztą to co jest niwątpliwym plusem tej powieści to sceny. Opisuje niektóre takie sceny, że na prawdę podnosi na duchu .
Kwestia droidów i ich ilości, to jest właśnie to, że milion żołnierzy na cała Galaktykę to było zdecydowanie za mało. I widiać, że to Wojskowi pisali, dla których milion żołnierzy przy konflikcie na taką skalę to jakaś pomyłka.
A co do Freedom i Freedon - szczerze to była pomyłka TFNu. Ja tam też widziałem to i się napaliłem, że jeszcze jacyś neoNadyści się pojawią, a tu kiła .
ps. połączyłem wątki .
- Kwestia droidów i ich ilości, to jest właśnie to, że milion żołnierzy na cała Galaktykę to było zdecydowanie za mało. I widiać, że to Wojskowi pisali, dla których milion żołnierzy przy konflikcie na taką skalę to jakaś pomyłka.
Dokładnie, ale skoro już Lucas palnął taką kiłę, to trzeba było się tego trzymać - bo teraz wychodzi, że Separatyści przewyższali Republikan dziesięciokrotnie, i to, że Republika wygrała, jest zaslugą kilku tysięcy Jedi i Anakina - Zdobywcy Praesitlyn.
niekoniecznie jest tak. Do tego spokojnie można sobie dobudować całkiem sensowne wytłumaczenie. Klony są o wiele lepsze niż droidy to raz, a dwa - Kaminoanie nie mieli w AOTC komór Spaarti, prawda? W czasie wojny, potrzebowano też innych żołnierzy. Wiemy, że armia Republiki miała milion klonów w momencie bitwy o Genoisis, ale Praesitlyn jest prawie 2,5 roku później. Lama Su stwierdził - że batalion 100 tys (tyle co na samej Gwieździe Śmierci) był gotowy, a milion było już w drodze. czyli 1,1 mliona mogło być już w czasie bitwy o Raxus Primę, ale swoją drogą myślę, że z tym 1,1 przez 3 lata Armia Republiki Wojny by nie wygrała . I chyba własnie podkreślanie, przez książki potem, że armia miała milion szturmowców, byłoby głupim nawiązaniem.
...w końcu do armii mogli wstępować również osoby niesklonowane - Jedi Trial jest tego najlepszym przykładem, jest ich tam pełno.
Owszem, klony są lepsze niż droidy - ale gorsze niż superdroidy, gdzieś o tym było. Także możliwość wygrania wojny 1,1 (a nie czasem 1,2?) mln. żolnierzy jest absurdalna. Zakładając, iż Kamino non stop produkowalo nowych podopiecznych dla Jedi, tak samo robiły zaklady Spaarti, no i wciąż rekrutowali się nowi - możliwe że wtedy po obu stronach liczebność wojsk szła by w miliony.
dwieście pomliło mi się, pewnie dlatego, że nie przypomniałem sobie całej kwestii .
Jak ci wyszło 10/10 jeśli cząstkowe oceny ma wszystkie poniżej 10
może dlatego, że głównej nie obliczałem, biorąc średnią z cząstkowych, tylko ogólne wrażenie i ocenę, na jaką IMO ta ksiązka zasługiwala?
http://republika.pl/xavis/spis.xls - tutaj zrobilem maly spis postaci, występujących w Jedi Trial, MedStar 1 i 2 oraz Boba Fett 1. Mam nadzieję, że ktoś uzna to za przydatne
w sumie dwa dni temu, ale mnie trochę zmogło i nie mogłem tu nic wpisać.
Ogólnie jestem bardzo zadowolony tą powieścią. Dziwię się, że ją tak zbluzgali amerykanie i słabo ocenili - niesłusznie, moim zdaniem. Faktem jest, że ze względu na strategię, taktykę i terminy wojskowe oraz specyficzny sposób mówienia Muuna, mogła się im nie podobać, bo wymaga sięgania częstrzego do słowników (ja tak miałem czytając Republic Commando - ale nie potraktowałem tego, że autorka jest zła, tylko, że jeszcze muszę się dokształcić). Choć miejscami miałem wrażenie, że styl pisania jest trochę sztuczny, zwłaszcza w dialogach. niemniej jednak bardzo mi się podobała. Ale tu nawet nie akcja jest ważna, a sceny, o czym wspominał już między innymi Shedao a także ja. Jak na razie jest to dla mnie jedna z 3 najlepszych CW - obok Shatterpointa i Republic Commando (który notabene CW oficjalnie nie jest).
Trochę się boję o polskie tłumaczenie, ale cóż chętnie przeczytam to po raz wtóry, tym razem w języku Reja (nieuka, który miał problemy z łaciną ).
A moja ocena książeczki to 9/10 bardzo solidne - acz nie każdemu się sposoba, ze względu na dużo aspektów militarystycznych (przez prawie połowę książki jest szykowana główna akcja - prawie jedna wielka bitwa, bez Anakina i Nejii).
jest już fragment powieści dostępny tutaj:
http://gwiezdne-wojny.pl/news.php?nr=6641
kto jeszcze się nie zdecydował na tę powieść, niech go przeczyta i poczuje klimat starego dobrego EU w połączeniu z nowymi epizodami. - czyli Halcyona i Skywalkera . Cały czas będę powtarzał, że jest to jedna z lepszych powieści SW ostatnich lat, acz całkowicie odmienna niż choćby Punkt Przełomu.
owej zajawki nie ruszam. Książkę będę miał najdalej za tydzień, więc po co sobie psuć wrażenia z czytania pierwszych rozdziałów na papierze?
jak z LoE - te zajawki (zwłaszcza czytane na papierze) tylko zaostrzają apetyt... kurcze to nie spoilery, ani końcówka by sobie psuć wrażenie .
nie przeczytam
To tak jak z nową płytą ukochanego zespołu - nie ściągniesz z neta mp3jek, póki nie kupisz oryginalnej płyty
Juz dawno nie czytalem tak dobrej ksiazki z serii SW. Faceci ktory ja napisali wiedza sporo o wojnie i opisy bohaterow, mowa tu o zolnierzach i kolonach jak i sytuacji na froncie , autorzy pokazali "prawdziwe" oblicze wojny (klonow). Po kilku ksiazka o WK ta jest chyba najlepsza jak do tej pory, czuje sie klimat wojny.
Zacznę od tego ze jakoś niespecjalnie mi odpowiada tytuł, choć w sumie tow ierne tłumaczenie, no ale w końću ja nie mam jakiejś fobii zanizanai ocen książki przez jej tłumaczenie tytułu.
Samą książke czyta się wyjątkowo sprawnie i szybko nie pamiętam żebym ostatnio miał taką książkę z realiów SW w ręce. Fakt ze jest to zasługa jej małej objętości, ale naprawdę czyta się sprawnie. Jest to chyba zasługa tłumaczenia i języka co lekko niewspółgra z Lordowymi obawami własnie o tłumaczenie. No co do tłumaczenia, to mam mały zarzucik, a mianowicie, raziło mnie ciągłe nazywanie Anakina Chłopcem...zupełnie to niewspółgrało ani z jego funkcją, ani nawet z jego rzeczywistym wiekiem. Widac Pani Jagiełowicz trochę za dosłownie podeszła do tłumaczenia słowa boy...któr przecież mogłoby być równie dobrze przełożone na młodzieniec ALe to w sumie niewielki szczegół.
Na pewno muszę się zgodzić z lordem w kwesti że książka ta przypomina stare EU. Rzeczywiście prowadzona jest w takim duchu, dość klasycznie wstępik rozwinięcie punkt kulminacyjny i spodziewana końcówka. Wprowadzenie Halcyona zasługuje na plusa choc jakoś nie mogłem się w nim dopatrzyć wspólnych cech z Corranem...a szkoda bo byłoby jeszcze przyjemniejsze nawiązanie. Dodoatkowo musze przyznac, ze chętnie zobaczyłbym w jakimś późniejszym EU kapitana Slak`a, bo jest typowym twardzielem nadajacym sie do SW Największym jednak plusem jest jakby próba wyjaśneinia kwestii rodziny Halcyona a przede wszystkim schowanie jego rodziny za tajemnicą. Sugeruje to oczywiscie, jakoby był Halcyon jak i Anakin wyjątkami....
Ogólna ocena 7,5/10
Tak więc oto moja krótka opinia. Książka bardzo mi się nie podobała . Chyba nikt nie zaprzeczy, że jest to jedna wielka bitwa, która trwa od pierwszej do ostatniej kartki. Nie mamy tutaj fabuły, która wychodziłaby poza walkę - albo atakują jedni, albo drudzy, albo i ci, i ci . Jednym słowem jest to typowy stereotyp Gwiezdnych wojen, w których chodzi tylko o młóckę. Mnie się to nie podoba. I proszę nie myśleć jakobym ja nie lubił akcji - bardzo lubię. Ale lubię akcję, która nie jest celem w samym sobie, tylko punktem kulminacyjnym pewnej fabuły. Próba Jedi nie ma fabuły jako takiej - tą fabułą jest właśnie akcja. Wg mnie nie o to powinno w książce chodzić. I jeszcze żeby to się było rozsądnie zrobione - ale nie jest. Na końcu dostajemy szturm Anakina na bunkier dowodzenia, po którym Skywalker sam wygrywa bitwę, w pojedynkę rozwalając masę robotów i wszystko inne na swej drodze. Nie kupuję tej bajki.
Spójrzmy jeszcze kto realizuje akcję w tej książce - same nijakie postaci, a już najbardziej nijacy są Jedi. Nie przypominam sobie żeby powiedzieli coś wartego uwagi na przestrzeni tych 250 stronic. Całość dekoruje jeden z najbardziej żałosnych wątków, z jakimi spotkałem się w książkach SW - mówię o pilocie Erku i tej kobiecie, którzy gruchają sobie jak para napalonych nastolatków w najbardziej dramatycznych sytuacjach. A na końcu jeszcze biorą ślub - szczyt ckliwego absurdu. Prawdziwy Harlequin w realiach odległej galaktyki.
Po Medstarach, które złamały schemat gwiezdnowojenny, dostałem zimny prysznic i nie chciałbym go powtarzać. Jak najmniej takich książek.
Jeśli miałbym Próbę ocenić w uniwersyteckiej skali, to 3-/5. Nie stawiam pały, bo nikt nie lubi oblewających wykładowców, a i ja nie potrzebuję się na nikim wyżywać .
jak w polskiej wersji językowej wypadają sceny polityczne w książce - po angielsku były po prostu majstersztykiem, po polsku Fizyk skarżył się, że są zbyt podniosłe i sztuczne?
Jeśli za sceny polityczne uznamy to co działo się w gabinecie Kanclerza, czyli bodajże dwa spotkania, to na pewno nie były one sztuczne, ani słabe. To akurat najlepsze momenty książki . Podniosłe, a wręcz do bólu pompatyczne, były za to sceny z zakładnikami i fragmenty opisujące relacje pomiędzy Slayke`iem, a jego podwładnymi. Brakowało tam tylko kieliszka szampana i Marsylianki... albo amerykańskiej flagi - w zależności co kto lubi .
...się na sceny polityczne skarżyłem? ogólnie mi tak niepasowało w rozmowach
W zasadzie, mam zdanie o tej książce takie samo, jak Sebastian.
oki co, najgorsza pozycja z CW, ale jeszcze na mnie Yoda czeka, też tłumaczona przez panią Jagiełowicz
tutaj już nie Miśkuj!!! ... krętaczu jeden
ogólnie wrażenie po przeczytaniu tej książki w moim przypadku były bardzo dobre, czyta się przyjemnie, akcja jest wartka .... co d ozarzutu Seby że ksiazkajest jednawielką bitwą .. no cóż to prawda. .ale jest to praktycznie PIERWSZA z serii CW w ten sposób napisana.. we wcześniejszych było dokąłdnie na odwrót .. a kazdy wie że różnorodność jest potrzebana
Aha.....i ostatni wniosek, który można wyciągnąc nietylko z tej powieści: ... Annakin to pieprzony niezrównowazony dupek .. szkoda że Rada Jedi jednak zgodziła się na jego szkolenie
-Annakin to pieprzony niezrównowazony dupek
Ekhem...Osobiście wolę określenie chwiejna emocjonalnie niezrównoważona psychicznie cierpiąca na rozdwojenie jażni osoba, ale można i tak.
Oj.. Uświadomiłem sobie, że nic jeszcze nie napisałem o tej książce.
A książka jest niezła. Nareszcie jest tam wojna - taka z klonami i robotami. Trochę mi tego brakowało (nie czytałem Medstarów - może stąd ten niedosyt). Główni bohaterowie są dosyć ciekawi, i nawet piaszczysta planeta (znowu!) tak nie przeszkadza. Z drugiej strony zakończenie jest marne, a i sama intryga nie jest aż tak porywająca.. (No i okładka jest dziwna - po kiego wrzucali tam Asajj?).
Reasumując książka jest niezła, czytałem ją z przyjemnością, ale jednak jest to średniak..
dzisiaj skończyłem Dobra książka. Prawie II Wojna Światowa w realiach SW Pewnie kpt. Slayke już się pewnie w żadnej innej książce czy komiksie nie pojawia? A to niedobrze
Wątek romansowy mi nie przeszkadzał, chociaż domyślałem się, że Odie i Erk będą się mieli ku sobie ale że będzie opisana scena ślubu, to bym się nie domyślił
Szkoda Gruda, oj szkoda
"...Ale szala zwycięstwa nie przechyla się jeszcze na stronę wroga. Anakin Skywalker ma plan awaryjny..."
Pora znowu wypisać błędy tej książki, bo nie wiem jakim cudem ma 8.44!!!
-Jedi który najlepiej czuje się walcząc nagle okazuje się prześwietnym strategiem z prześwietnym planem awaryjnym,
-Nejaa bierze sobie na doradców szeregowego i kaprala,
-Slayk (czy jakoś inaczej) ma prześwietne odzywki wykazujące wysoki poziom książki,
-Anakin niszczy statek federacji wystrzeliwując torpede, a potem skacze w nadprzestrzeń (nie wiedziałem, że można skoczyć w nadprzestrzeń metr od krążownika),
-Anakin udziela ślubu,
-Super teksty nie tylko u Slayka,
-Wygraną zawdzięczamy głównemu bohaterowi,
-I ogulnie okropność.
...z algebry zawsze byłem nienajgorszy, a mimo to za Chiny Ludowe połączone z Hong-Kongiem i po zaanektowaniu Tajwanu nie mogę doliczyć się tego 0,44 błęda...
Ale do rzeczy.
Ad. 1) Ten plan naprawdę był prześwietny. Zwłaszcza, że zakończył się epickim Anakin kontra reszta świata, czyli w stylu legendarnego już wtedy Skywalkera.
Ad. 2) Normalnie mnie też by to raziło. W zasadzie nawet trochę razi. Ale jestem w to skłonny uwierzyć, jeśli wziąć pod uwagę specyficzność Nejii Halcyona i Koreliańskich Jedi...
Ad. 3) A czego się spodziewałeś po piracie? Zresztą Zozridor Slayke jest jedną z najmocniejszych stron tej książki.
Ad. 4) Można.
Ad. 5) A mnie się to właśnie podoba. Może napisane trochę na ulepek, ale sam motyw dobry.
Ad. 6) Wiem
Ad. 7) Po takim eposie nie spodziewałbym się niczego innego. Poza tym w jakimż stylu była ta wygrana...
Ad. 8) Tragedia. Ja dawałem i daję książce 8,5/10. Żenada.
Misiek napisał(a):
[cytatAd. 1) Ten plan naprawdę był prześwietny. Zwłaszcza, że zakończył się epickim Anakin kontra reszta świata, czyli w stylu legendarnego już wtedy Skywalkera.
ANAKIN KONTRA RESZTA ŚWIATA. Duże prawdopodobieństwo, że jedi wygra.
Ad. 2) Normalnie mnie też by to raziło. W zasadzie nawet trochę razi. Ale jestem w to skłonny uwierzyć, jeśli wziąć pod uwagę specyficzność Nejii Halcyona i Koreliańskich Jedi...
Dobra, tu się zgadzam.
Ad. 3) A czego się spodziewałeś po piracie? Zresztą Zozridor Slayke jest jedną z najmocniejszych stron tej książki.
Niech ci będzie.
Ad. 4) Można.
Czy aby na pewno??? No, ale niech ci będzie.
Ad. 5) A mnie się to właśnie podoba. Może napisane trochę na ulepek, ale sam motyw dobry.
Wolałbym pasowanie Anakina na jedi.
Ad. 6) Wiem
Ja też i nie podoba mi się to.
Ad. 7) Po takim eposie nie spodziewałbym się niczego innego. Poza tym w jakimż stylu była ta wygrana...
Mi się to niepodoba.
Ad. 8) Tragedia. Ja dawałem i daję książce 8,5/10. Żenada.
Na mój gust za dużo.
[/cytat]
________
Najważniejsze, że sprzedałem tą książke na Allegro i nie będzie mi zaśmiecać biblioteki.
"Próba Jedi", to książka średnia. Zacznę od tego co mi się w niej podobało. Największą jej zaletą jest opis konfliktu o Centrum Łączności Intergalaktycznej. Akcja goni akcję. Czasami chciałoby się trochę więcej przerwy, jednak nie jest to dane w tym tytule. Tu dominuje opis zgiełku bitewnego, który czasem może przytłaczać. Najlepiej chyba wypadły opisy rajdów zwiadowców i przeszpiegi, tuż przed nieudanym atakiem na siły konfederatów. Na duży plus zaliczę też sporą ilość postaci - całkiem nowych - tyle tylko, że na te 239 stron nie było czasu na ich wyraźne wyeksponowanie. Wśród nich najlepiej wspominam Grudo, który jak dla mnie, wyraźnie dominował nad H`Armanem i Subu. Po drugiej stronie barykady wyróżniłbym Tonitha. Gość posiadał swoiste poczucie humoru i widoczny dystans do Dooku czy Ventress.
A teraz wady. Tytuł jest zwodniczy. Ową próbę dla Anakina, ja dostrzegłem na zaledwie ostatnich stronicach! Tym momentem (wg mnie) było powstrzymanie się od rozszarpania Porsa na kawałki i śmiałe prowadzenie swoich oddziałów do walki w finałowym etapie. Brak mi tu opisu wewnętrznych zachowań, lecz gdzie one mogły się pojawić w tejże chwili, skoro trzeba było wysłuchać podniosłej mowy droida Manksa, na temat sposobu ostrzału pozycji nieprzyjaciela?! Ok, było to nawet ciekawe, jednak niech wówczas tytuł pozycji brzmi np: "Bitwa o Praesitlyn", lub cokolwiek w ten deseń. Wiele osób zachwalało realia wojny i przedstawienie losów zwykłego szeregowca (mięsa armatniego), jakie zaprezentował Sherman z Craggiem. Przyznaję, że czasami opisy było mocne. Jednakże, jeśli mam je ocenić na tle MEDSTAR, to wypadają ona dość blado. Pod tym względem - w Medstarach - żywoty żołnierzy i personelu pośrednio biorącego udział w wojnie, wypadają znacznie lepiej. Bo jak dla mnie, tragedie i radości medyków z Drongara są napisane bardziej wyraziście. Tam było miejsce na zastanowienie się nad losem poszczególnych osób, tu zaś mamy taki miszmasz przy szybciutkim tępie. Na minus zaliczam także wzajemne wyznania Halycona i Skywalkera na temat kwestii dotyczącej ich związków z kobietami. Rozmowy te, mogły być zdecydowanie dłuższe. W końcu nie co dzień spotyka się dwóch takich Jedi w ramach ówczesnego Zakonu .
Ogólna ocena to 6/10. Miałem dać 5, ale za rodianina i pirata dam o 1 punkt więcej .
W końcu udało mi się skończyć tą książkę. Pomyśleć, że w lipcu przeczytałem pięć pozycji spod znaku SW, a w sierpniu tylko jedną. Próba Jedi zdecydowanie nie trafiła w mój gust. Ciągłe gadanie o wojsku, o wojskowych i o innych tego typu pierdołach stworzyły taką nudę, że szok. Dodatkowo kozacki Anakin, który jakimś trafem spotyka drugiego żonatego Jedi. Nie ma się co rozpisywać, nie polecam nikomu chyba, że chce momentalnie usnąć. 3/10
-kozacki Anakin
Domyślam się że ciężko wyłapać różnicę ale ja od momentu śmierci Reiji Momen do momentu gdy trzyma świetlówkę nad głową technika to jednak był Vader. Zwany akuratnie przez pisarzy Mścicielem.
PS. Tak, wiem że nie pisze tam Vader wprost. I dobrze bo mógłby być problem ze zrozumieniem jeszcze większy
Książka wprawdzie dość krótka, ale trochę ją "przemęczyłem". Ostatecznie po przeczytaniu całości mogę stwierdzić, że ta powieść jest dobra. Nie świetna, nie bardzo dobra, ale wciąż dobra. To, co moim zdaniem jest warte uwagi w tej książce to:
- przyjaźń Anakina z Neeja Halcyonem - nie dość, że świetni rycerze Jedi, dogadują się za sobą, to jeszcze oboje potajemnie złamali przysięgę Zakonu Jedi. Lepszego duetu w tej książce Jedi nie mogłem sobie wyobrazić
- rozmowa kanclerza Palpatine`a z senatorami: Paige-Tarkin, Jannie Ha’Nook, Arman Isard, oraz Sate Pestage
- kapitan Zozridor Slayke - niemal od razu polubiłem tę postać i jego "humor"
- finałowe starcie, w którym wszystkim wydaje się, że Skywalker ginie, ale udaje mu się przezyć, no i poprzedzające to całe zdarzenie pokonanie przez Anakia generała Porsa Tonitha (ach te sceny, w których mściwy Anakin rozwala kolejne roboty bojowe )
Ponadto autorzy fajnie przedstawili relacje pomiędzy Odie Subu a Erkiem H`Armanem.
Minusy:
- niektóre sceny z aspektami militarnymi - i tu bardziej chodzi mi jednak o walki, niż o ustalanie strategii walk. Po prostu niektóre ujęcia były w moim odczuciu nudne
- mało Assajj Ventress. Po co więc jest ona na okładce? Myślałem, że dojdzie do jakiejś walki Anakina z Ventress, a tu rozczarowanie.
Nie mniej jednak - uważam, że każdy fan SW powinien przeczytać tę pozycję. Moim zdaniem - warto.
Czytając komiksy (i pojedyńcze książki) dziejące się w czasach Wojen Klonów, żałowałem, że nie byłem fanem w czasach/przed EIII. Kiedy co miesiąc wychodził kolejny zeszyt Republiców i co parę miesięcy powieść z Wojen Klonów to musiało być jak śledzenie wieści z frontu na bieżąco, a jednocześnie odliczanie do wielkiego finału. Lata później to jednak nie do końca to samo (co jednak nie umniejszało mojej fascynacji tą erą).
Ale to nic. Bo wtedy te pozycje przynajmniej były kanoniczne. A czytając "Próbę Jedi" w 2016 nie mogę powiedzieć nawet tego.
To nic, bo jak nastawimy się na czytanie tej książki tak, jak w 2004 roku, to jest super. To jest dość krótka powieść, która ma ekscytująco przedstawić jeden z wielu epizodów tej wojny, a jednocześnie ważny fragment życiorysu filmowego Wybrańca - Anakina Skywalkera. Autorzy wysyłają nas na ważną placówkę komunikacyjną Republiki, znajdującą się na Praesitlyn. Placówka znajduje się pod atakiem Separatystów i trzeba przyjść z odsieczą. Na miejscu walczy pirat Zozridor Slayke, a z Coruscant wysłana zostaje dwójka Jedi...
Głównym wątkiem jest tu Anakin, który z niecierpliwością czeka na swoją próbę, aby stać się rycerzem Jedi oraz jego wyprawa. Poznaje Nejęę Halcyona, który okazuje się kryć podobną tajemnicę, co Niebochód - jest ciekawie. Nie będzie dużym spojlerem, jeśli powiem, że Nejaa zostaje wyznaczony na misję na Praesitlyn, a tenże wyznacza jako swojego towarzysza - drugiego Jedi - właśnie Anakina, innymi słowy - tenże dostaje szansę się wykazać.
Anakina poznajemy tu z nieco innej strony niż w filmach. Choć dręczą go własne brudne karty, to przede wszystkim widzimy go jako niezwykle ambitnego, pracowitego i wyszkolonego na max żołnierza i stratega wojskowego, ze świeżym umysłem i sporym zapałem. Co prawda nie jest on tu najbarwniejszą postacią. Ciekawszy jest Zozridor Slayke, pirat walczący własną armią Synów Wolności za słuszną sprawę, oraz jego historia znajomości z Nejąą. Pomimo początkowego nieporozumienia, powoli się dogaduje z oboma Jedi.
Na samym początku wydaje się, że jednym z głównych wątków będzie tu zwiadowczyni Odie Subu, zwłaszcza jak potem. Ale szczerze, wątek ich romansu nie był specjalnie ciekawy i książka niewiele by straciła gdyby całkowicie wykasować te postacie z fabuły. Może nawet by zyskała, bo ich ślub polowy jako finał książki, no jak dla mnie nijak tu nie pasował.
Nie mam doświadczenia z literaturą wojskową/militarną, także nie mam do czego porównać opisów walk w tej książce. W każdym razie jest tego DUŻO i tak ma być. Poznajemy prawdziwy smak piachu i wojny. Anakin prowadzący armie po polach zniszczeń, sabotaże, postrzeliwanie towarzysza broni przez pomyłkę. Narady wojskowe Anakin/Slayke/Nejaa i Pors Tonith snujący swoje plany po drugiej stronie barykady, u którego czasem pojawia się Assajj Ventress. Wreszcie finałowy epizod bitwy, w którym Anakin dokonuje czegoś, przy czym jego wyczyn z EI to nic. Ale to jest Wybraniec - jemu wolno. Tak się stał wielkim bohaterem wojennym.
Jest też Palpatine. W kryzysowej sytuacji zbiera zaufanych ludzi i podejmuje decyzję. Dość zbieżne jest to grono z tym, które znamy lata później z literatury około- i po-ROTJowej. Książka kończy się też standardowo Darthem Sidiousem wyczuwającym... pewne poruszenie w Mocy. To jakby klamra spinająca większość książek/komiksów z okresu upadku Republiki, pusta czarna strona pomiędzy rozdziałami grubego tomu.
Nie jest to najlepsza książka SW jaką przeczytałem, nie jest to dzieło. Na pewno ma jakieś wady których nie wypisałem a z czasem sobie uświadomię. Ale jest to solidnie opowiedziana karta z historii Star Wars i porządna wojskowa historia. Dodałbym, że "takie SW/CW już nie wróci", ale przykro psuć porządną recenzję* tanimi anty-nowo-SW-owymi wstawkami.
7/10
*kogo ja oszukuję?