Wracając do głównego pytania - czym się kieruję kupując ksiażki - albo raczej dokładnie wybierając nowe tytuły.. Codzi o nowe tytuły, całkowiecie nowe... bo XXX tom sagi X - który właśnie wyszedł, a mam juź 29 poprzednich tomów - to działa trochę na innej zasadzie.
1) na pewno jest opinia.. Niestety już dawno straciłem wiarę w opinię redakcji... Swego czasu miałem trochę z tym styczności i wiem, jak się ocenia produkt, którego jest się patronem medialnym itp nie mówię że sie go od razu promuje, ale ocenia się go o wiele łagodniej.. . Opinia wiec jest przede wszystkim od osób które znam - z pracy, szkoły, ale też neta. Bynajmniej nie musi to być opinia pochlebna, ale jak znam trochę jakąś osobę, to wiem co jej sie podobało, a co nie.. na tej podstawie mogę wyciągnąć wnioski, czy mi to będzie pasować.
2) Autor - oczywiście łatwiej mi sięgnąć po dzieło autora którego znam i którego cenię, niż obcego. Pomijając fakt tego, że czytam Gwiezdne Wojny - wszystko co tam jest, to olbrzymim plusem w seriach takich jak FR jest to, że mamy tam dosć duzy przegląd autorów. Na podstawie tego jak się autor potrafi odnaleźć w SW czy FR - wyciągam opinię na jego temat i siegam, bądź nie do innych jego pozycji. Wiem, że gdyby ukazały się w Polsce ksiażki Stovera od razu bym kupił. Czasem oczywiscie zdarza się tak jak z Alanem D. Fosterem, którego w Gwiezdnych Wojnach miałem okazję przeczytac aż trzykrotnie i potrzykroć ... pozostawił wiele do życzenia. ale gdy wpadła mi w ręce jego własna trylogia - w sumie to podrzucił mi kolega.... zupełnie zmieniłem o nim zdanie, stąd czasem takie podejście moze być mylące. Ale i tak jest dla mnie ważne , wiem, że jak ISA wyda książkę Janny Wurts, to kupię ją, bo podobała mi się jej współpraca z Feistem... dopiero po 1 tomie zadecyduje czy czytać dalej.
3) Na pewno ważna jest też cena. Często promocje potrafią mnie skusić.
4) Istotna też jest dla mnie okładka.. która cieszy oko . Lubię gdy wydawnictwa, nie idą na łatwiznę i nie wrzucają wszędzie jednakowych czcionek na obrazek z okładki.. - (tak jak to jest niestety z SW) - ale potrafią dokoptować oryginalne czcionki, a także potrafią zachować natężenie kolorów, tak, że nowa książka nie wygląda jak wypłowiała. (tu na prawdę podoba mi się to co robi ISA np. z FR).
5) Księgarz, często potrafi zachecić. Zwłaszza jak się kupuje w 1 księgarnii, dostaje zniżkę 1 PLN i pogada się od czasu do czasu ze sprzedawcą.
6) Czasem ktoś na spotkaniach fanow Star Wars, pochwali sie co akurat ma w plecaku i potrafii tym zaciekawić .
7) Możliwość zapoznania sie z autorem wcześniej - np. w necie.. przez publikację może nie tyle fragmentów, co opowiadań. Tu jest sprawa dość trudna, bo bezprecedensowa. Niesty większosć fragmentów od tak, często potrafi zadziałać w odwrotny sposób, odepchnąć mnie jako czytelnika. Swego czasu chyba jak wchodził III tom Harry`ego Pottera - to w jakiejs gazecie był 1 rozdział, ale jakoś akurat niezbyt ciekawy itp.. i wyrwany z kontekstu.. Oczywiście są jeszcze opowiadania - ale nieukrywajmy, że wielu autorów nie czuje się w tej formie... Bardzo mi się podobały e-booki Del Reya - np. Darth Maul Sabotaur - takie zajawki ksiażek, mini nowele... ale będące całoscia. gdyby to było za darmo na stronie wydawcy, to byłbaby dla mnie doskonała reklama
pomysł kontynuuje dalej z 7). Otóż swego czasu bawiłem się w pisanie powieści internetowej i działałem w tym środowisku . Znałem ileś osób, które robiły podobne rzeczy. Gdybym zobaczył coś co napisał w ksiegarnii - przynajmniej w wielu przypadkach - nie tylko bym kupił, ale starał się reklamować.
9) Czasem czyta się coś z obowiązku, np. z okazji jakiejś imprezy itp. Albo jak pomagam uczestniczyć w promocji jakiegoś dziełka małoznanego autora, to wiadomo, wpirw tez musze sam do tego sięgnać.