Czego spodziewacie sie po tej serii książek opartej na zapowiadanej grze pod tym samym tytułem.
Czego spodziewacie sie po tej serii książek opartej na zapowiadanej grze pod tym samym tytułem.
Mam nadzieję że w/w gra będzie bardzo dobra, a ukazanie się jeszcze książek może być czymś czego tak naprawdę nie było, jedynym wyjątkiem było "SOTE" co bardzo mi się podobało. Gra uzupełniała się z licznymi watkami jakie pojawiły się w książce, a nie były szerzej opisane, mogliśmy się tylko domyślać.
Wyjasnisz szerzej co to za seria? Bo ja prawde powiedziawszy pierwsze slysze.
kilka niusów o grze RC: http://www.gwiezdne-wojny.pl/szukaj.php?q=Republic+Commando&gdzie=1 na której podstawie napisana zostanie ta seria
Nadal nie rozumiem: to bedzie jedna ksiazka - RC: Hard Contact, wchodzaca w sklad serii Clone Wars; czy seria ksiazek wchodzaca w sklad CW; czy po prostu odrebna seria Republic Commando?
Ja początkowo jak dowiedziałem się o Ruinach Dantooine (czy jakoś tak) książki na podstawie MPRPG Galaxies byłem bardzo sceptycznie nastawiony co do książek na podstawie gier, określałem to jako robienie książek na siłę. Jednak po czasie jak poczytałem o samej grze Galaxies to zmieniłem zdanie, stwierdziełem, ze taka książka może być rewelacyjna, gdyż będzie po części stworzona przez fanów grających w grę, bo to właśnie oni tworzą świat w tym MP RPGu. Wydało mi się to bardzo inteesujące. Co do RC to nie jest to gra w moim stylu, nie gustuje w tym gatunku, ale uważam, ze własnie taka ksiazka na podstawie tej gry może spowodować moje zainteresowanie samą gra i kto wie może zagram
Coz, ja bym sie o Ruinach tak pochlebnie nie wyslawial. Z tego co napisali recenzenci TFN ksiazka jest po prostu mierna. Nie mam podstaw, zeby im nie wierzyc, wiec pewnie tak jest.
Idea ksiazek na podstawie gier wedlug mnie jest calkiem fajna, chetnie bym przeczytal ksiazke opowiadajaca o KOTORze lub Jedi Outcast/Academy, gdyz z grami nie jestem zbytnio zazajomiony i chcialbym sie dowiedziec kilku rzeczy.
Ow recenzje Ruin mozesz przeczytac tu: http://www.theforce.net/books/reviews/r_dantooine.shtml
Xian napisał:
chetnie bym przeczytal ksiazke Jedi Outcast/Academy, gdyz z grami nie jestem zbytnio zazajomiony i chcialbym sie dowiedziec kilku rzeczy.
-----------
To jest to! Porządna ksiązka o Katarnie! Ale wolałbym nie ujediowionego Kyle`a najlepiej z Dark Forces.
...jestem cały czas sceptycznie nastawiony do książek na podstawie Gier, szczególnie na podstawie strzelanek... tymbardziej, że gry jeszcze nie ma, a już zapowiadają książkę. Książka z Galaxies jest podobno słabo napisana. Jak wydadzą, przeczytamy, zobaczymy, innej możliwości nie ma
-jestem cały czas sceptycznie nastawiony do książek na podstawie Gier, szczególnie na podstawie strzelanek...
---
Jedi Outcast też należy do FPP , a fabuła była tam ciekawsza niż w większości filmów , które oglądałem przez ostatni miesiąc P Kto widział trailer Republic Commando ten wie , jaki gierka ma klimat. Ta muzyka przy pojawianiu się logo... ach! Rewelacyjna!
...seria Jedi Knight to coś więcej, niż zwykła strzelanka, Masz dodatkowe zdolności, nietypową, jak na strzelanki broń (Miecz) a także możliwość widoku zza pleców bohatera No i przedewszystkim fabuła
A wyobraź sobie Powieść na podstawie Quake`a Ja nie mogę.
nawet te strzelanki w rodzaju Rainbow Six wzorowały się najpierw na powieściach Clancy`ego I nikt na ich podstawie książek nie pisał.
Klimat gierki nie gwarantuje nam klimatu książki
Ale jak pisałem wyżej, zobaczymy, jak wydadzą.
jak narazie (dziaj) widziałem katalog gry RG i mogę powiedzieć że gra ta jest czymś przełomowym, sami zobaczycie, jest ona zupełnie "inna" od innych. A jeżli chodzi o ilość ksiązek to napewno będzie ich więcej niż jedna. I nie mozna tak sceptycznie podchodzić do książek napisanych na podstawie gry czy odwrotnie, zobaczcie SOTE, a jezeli ktoś nie grał i nie czytał to sorry, ale niech najpierw to zrobi i dopiero się wypowiada na temat książek napisanych na podstawie gry lub odwrotnie.
Ja jestem entuzjastycznie nastawiony na tego manewry.
...SOTE czytałem i grałem nawet, acz nie całą I mi się podobało, chociaż tam był tki zamysł-zestaw, bo zdaje sie, jeszcze komiks jest .
A tu juz nie chodzi o książkę na podstawie gry, tylko o książkę na podstawie Shootera, podczas z rozbudowanym MMORPG, jakim jest Galaxies się nie udało. Dodaj do tego, że to będzie druga książka Autorki... Po prostu wydaje mi się, że Gra ograniczy książkę (tymbardziej, że ja nic o fabule nie wiem).
No i można podchodzić sceptycznie do gier, jeśli wyjdzie coś Autorce z tą książką dobrego, do mile się zaskoczę, a jak nie wyjdzie, to spłynie to po mnie, jak woda po kaczce
I jeszcze raz napiszę, to co wcześniej: zobaczymy co z tego wyjdzie jak już wydana książka będzie
czy ja wiem, matthe Stover był nowym autorem książek SW i co, przyjął sie bardzo dobrze i fani czekają na kolejne książki, więc mówienie że jest taka sobie jest chyba nie fair. A co do Galaxie to nie wiem nic, wiec bede milaczal.
...zdaje się miał już jakiś dorobek książkowy wcześniej?
Kto mówi i o jakiej książce, że jest taka sobie?
Zawsze chciałem jakąś typowo wojenną książkę w świecie SW. Świat pokazany oczami żołnierzy, do tego szpiegowsko-dywersyjny motyw
Mam szczerą nadzieję że to będzie poważniejsza pozycja, będzie jakiś ciekawy psychologiczny i socjologiczny wątek. Ciekawią mnie np. relacje między klonami? Jak to będzie rozwiązane, współpraca, różnica zdań między ludźmi tak do siebie podobnymi jak klony tego samego człowieka?
Szkoda, że tak mało ambitnych książek SW wychodzi... większość to lekkie czytadła do poduchy. Może wydawcy uważają, iż większość odbiorców EU to głównie młodsza młodzież i jeśli zaczną pisać o czymś poważniejszym to stracą tą część czytelników?
... tak samo mysle, mam troche dosyc powtarzania sie tych samych bohaterow i na dodatek niezniszcalnych, dopiero w NEj coś zaczeło się dzioac inaczej, nasi herosi zaczeli ginac, nareszcie troche reala. Tak samo tyczy to sie do Puntu przelomu, nareszcie jakies porazki, a nie tylko Niezniszczalni.. Mysle ze ksiazka RC i reszta z CW beda doskonalymi.
to nie jest - przynajmniej na razie, żadna seria. Tylko Książka powiązana z grą - które być może będą miały swoje kontynuację.
Wczoraj pojawił się news o drugim trailerze GRY "Republic Commando". O ile pierwszy reprezentował znakomity klimat , ten drugi jest beznadziejny Może będzie fajna nawalanka na jesienne wieczory , ale książki dobrej jednak z tego nie zrobią. Wydaje mi się , że będzie to byle co o dramaturgii wojny typu "Shatterpoint".
- Wydaje mi się , że będzie to byle co o dramaturgii wojny typu "Shatterpoint".
<Wódz tarza się po ziemi, i śmieje jak debil>
...czyżby tobie `Shatterpoint` się nie podobał?
PS. ja do książki RC jestem sceptycznie cały czas nastawiony
Racja , Shatterpoint mi się nie spodobał Ty i Shedao chcecie mnie nawrócić i pokazać jego dobre strony? Takie zdziwienie...
...nie, bo to i tak bez sensu Gusty trudno zmienić komuś, najłatwiej swoje A na książki Stovera trzeba czasu (Shedao dwa razy czytał Zdrajcę, zanim się mu spodobał )
A ja byłem zachwycony i Zdrajcą i Shatterpiontem, te książki osobno były bardziej dorosłe niż 70% reszty razem wzięte
Jak chcesz przeczytać moją opinię-recenzję to tutaj jest
http://boards.theforce.net/Poland/b10482/15625717/
narazie tylko tam
Odnoście Twojej recenzji: piszesz o ogromie wojny , którego według Ciebie jest pełno w Shattepoincie. Ja się bardziej przejąłem konfliktem na Melidzie/Daan w serii Jude Watson Punkt Przełomu przeczytałem jak normalną (albo raczej starwarsową) książkę i nie raził mnie w oczy styl Autora - powiedz mi , gdzie tam jest coś rewelacyjnego lub odróżniającego Stovera od całej reszty?
...się czyta swoją opinię miesiac po napisaniu
Ale nic o Ogromie wojny nie pisałem Serii Jude Watson (Uczeń Jedi?) jeszcze nie czytałem, nie mówiąc o tym, że w ręku nie trzymałem
Dla mnie normalnymi gwiezdnowojennymi książkami są książki Andersona i Zahna, a Stoover się różni, przedewszystkim tą brutalnością.
Nie wiem, co dla Ciebie jest rewelacyjne, dla mnie przedewszytkim zabieg z pamiętnikiem, po drugie, ukazana brutalność wojny partyzanckiej, po trzecie, nienawiść w obu stronach konfliktu, po czwarte konflikt nie był ukazany w czarnobiałych barwach (rozróżnienie na całkowicie dobrych i całkowicie złych) i jeszcze kilka innych rzeczy, które musiałbym sobie przypomnieć
Aha, mnie styl też nie raził, był inny i mi się podobał
Chyba o ogromie wojny wyczytałem między wierszami Ale napisałeś ogólnie o brutalności ; a teraz o brutalności wojny , więc jakby na to nie patrzeć tak sądzisz.
Według mnie niestety owa brutalność w Shatterpoincie była słabo pokazana
...ja takie odczucia miałem, że jednak ta brutalność była dość mocno pokazana, i bezpośrednio i przez to, co opowiadają bohaterwie...
W końcu, scena, gdy Kar Vastor zabił tego chłopaka
A brutalność i wojny partyzanckiej i opisu. hmmm... ech... szkoda, że nie mam ksiażki przy sobie
Opis, jak ta z wywiadu dostała w ramię i jej urwało, akcja na lotnisku przy prysznicach, opis tego, co się działo w jaskiniach Korunnai (przed atakiem), reakcje Balawai na Korunów i Korunów na Balwai, i zachowanie Depy Billaby
Darth Fizyk napisał:
Opis, jak ta z wywiadu dostała w ramię i jej urwało, akcja na lotnisku przy prysznicach
-----------
Te kawałki też mi się podobały , ale to było na początku książki - wtedy jeszcze liczyłem , że to zapowiedzi czegoś większego , ale to była przemoc dla samej przemocy. Jak dla mnie bezsens
...Przemoc dla przemocy, zupełnie tak, jak w wojnach partyzanckich się dzieje, gdzie jedna strona nienawidzi drugiej, gdzie idą, nie po to, żeby zdobyć ten budynek, czy tamtą miejscowość, ale po to, żeby zabić, zabić i się wycofać, zabić, nie ważne czy kobieta, czy dziecko, utaczać się we krwi, zostawić szczątki na widoku, napawać się strachem przeciwników i ich rozżaleniem na widok ciał.
Przecież Punkt przełomu jak i Zdrajca to zupełnie inne od takowego kanonu książki! Są one dużo bardziej realistyczne, skupuiają się przede wszystkim na wnętrzu człowieka którego opisują na jego wątpliwościach i problemach, a także nie stronią własnie z tych rwealistycznych opiisów. Shatterpoint to według mnie książka dla starszych czytelnikó, nie masz tam jednoznacnych super heroesów, nie masz tam wielkich zwycięstw wszystko jest szare a co za tym idzie bardziej realistyczne. Jakby to powiedziec skoro trylogia Zahna byłoaby dozwolona od lat 12, uczeń Jedi b/o to Punkt przełomu powinein być over 15.. Oczywisice nie mowię ze to jest dobre czy złe bo to kwestia opinii i gustu ale fakt jest taki ze jest to ksiażka zupełnie inna od sztampowych książek SW!
Może książki Stovera jedynie dla mnie są takie same. To też ciekawy sposób na napisanie powieści. Kiedy czytam ją dziś wydaje mi się , że to bubel , ale kiedy wrócę do niej za kilka lat może faktycznie uda mi się tam dostrzec tą głębię.
...nie wiadomo, Shedao dwa razy podchodził do Zdrajcy
macie linka http://rpg.samuraiwar.org/page.php?x=7096642
No i skończyłem na dniach książkę Karen Traviss. I powiem tyle, faktycznie była miejscami prekursorska. Dla mnie to chyba pierwsza na prawde dorosła książka w SW, która nie pdóbuje isć w filozofię (jak Stover). Jeszcze nie mogę po niej pozbierać myśli, bo mam bajzel. Chętnie bym ją widział w języku polskim. W każdym razie, z jednej strony pani Traviss doskonale wpisuje się w to co zapoczątkował Stover - czyli pytanie kim właświe są klony, jak czują, jak się od siebie różnią itp. Pod tym względem poradziłą sobie bardzo dobrze., tym bardziej, że pytania te wynikają bardziej z zachowania i reakcji postaci, niż rozmyślań, więc jak ktoś tylko przyswaja tekst, to nie będzie musiał nad nim zbyt długo rozmyślać. Z drugiej strony mamy dość realistyczne opisy, nie tylko bitew, ale i szkoleń i zachowań na polu walki. Choćby dobijanie wrogów, przez komandosów Republiki. Książką jestem bardzo zadowolony i najśmieszniejsze jest to, ze powstała ona jako dodatek do Clone Wars, a miejscami bije je na głowe .
Dużym plusem jest to, że jest to pierwsza dorosła książka bez postaci filmowych. (w Ja, Jedi i Ruinach Dantooine postaci filmowe pojawiły się na drobne chwile, ale pojawiły, tu ich nie ma w ogóle). No i jeszcze to, że prawie do samego końca nie było niepotrzebnych nawiązań do filmów. Były tylko do Kamino - skąd klony pochodzą, i do Geonosis, gidze po raz pierwszy walczyły. Potem pojawił się tekst o happy hour w Outlanderze - ale tu narrator świetnie to wyprostował, mówiąc że klon nawet nie miał pojęcia gdzie jest ten Outlander, bo to było jakieś ulubione powiedzonko jednego z jego instruktorów. Dopiero pod sam koniec pojawiają się hologramy Naboo i Bespin, ale leciutko więc ew. na to można przymknąć oko.
że pani Traviss nie przesadzała w swoich przechwałkach, a brak znajomości EU jej nie zaszkodził - wręcz przeciwnie, jak widać. Świetnie
ale recenzji dziś nie napisze, jednak myślę, że do końca tygodnia coś sensownego sklecę . Zresztą sam możesz się za to zabrać, acz Jedi Trial itp czyta się łatwiej (przynajmniej mnie), bo Traviss po angielsku napisała. A język angielski jest stylistycznie bardziej wyszukany niż zwykły amerykański . A ja głównie z literaturą amerykańską miałem doczynienia . Ale przeczytałem w czasie normalnym, więc źle nie jest.
tylko że ja ostatnio mam kryzys totalny, Krew Elfów ciągnę już ponad tydzień, mimo że jest świetna - po prostu nie mam kiedy czytać, a to nauka, a to uzależnienie internetowe mnie ciągnie więc wszystko inne leży w kolejce i kwiczy. Mam nadzieję przez święta nadrobić zaleglości, bo te coraz większe...
A ja na swój egzemplarz poczekam do stycznia lub do lutego Ale spodziewam się wiele po tej książce, głównie dlatego, że ma ten sam nagłówek co gra, która według mnie zapowiada się na wielki hit. No i dlatego, że książka ta zdobyła sobie bardzo dobre opinie - no nic przeczytam, to powiem
A ja, mimo że mam książkę od momentu jej wydania, wciąż trzymam ją na półeczce, ponieważ najpierw zagram w grę (boję się ewentualnych spojlerów).
wydaje podobnie jak Freedonowi, że książka z grą aż tak wiele wspólnego nie ma. Ksiązka jest bardziej o Jedi i jej relacjach z grupą Omega. O tym jak Etain bierze sobie za mistrza klona i staje się twardą babką. To bardzo dobra książka, ale myślę, że z grą wiele wspólnego nie będzie mieć. Tym bardziej, że to co najwyżej jedna misja będzie. Nic więcej.
Hard Contact: Po książkę sięgnąłem z czystej ciekawości, zresztą po przeczytaniu postu Lorda na ten temat. Od razu mnie zainteresowała. Sam wstęp, co ciekawe napisany w pierwszej osobie, od razu wprowadza w klimat wojny klonów. Nie ma tam bawienia się w walki Imperium - Rebelia, gdzie gdzieś w tle giną anonimowi żołnierze. Okrucieństwo wojny jest pokazane na pierwszym planie. Bohaterowie - klony, niby każdy taki sam, a jednak bardzo się różnią. Traviss położyła nacisk na ukazanie klonów jako świadomych jednostek a nie bezosobowych żywych maszyn. Opisy walk są realistyczne, widać że wzorowane na taktykach walki dzisiejszych komandosów. W ksiażce dużo jest wojskowego języka (skrótów, uzbrojenia, gadżetów), jednak wytłumaczonego i zrozumiałego dla przeciętnego czytelnika. Jedi - postać zapewne dla wielu osób kontrowersyjna. Nie zmaga się z problemami "jasna czy ciemna strona mocy" tylko z odpowiedzialnością i własnymi zdolnościami. Jest niewyćwiczona, niezdarna, momentami bezmyślna. Całkowicie różni się od znanych z SW bohaterów. Dopiero pod wpływem wydarzeń zmienia się.
Ogólnie rzecz biorąc książka bardzo dobra, według mnie jedna z lepszych z całej serii SW. Trochę przypomina X-wingi, jednak jest potraktowana bardziej poważnie i realistycznie. Jeśli chodzi o wady to nie ma ich wiele. Momentami można odnieść wrażenie że zwycięstwa przychodzą klonom zbyt łatwo, biorąc pod uwagę to, kto jest ich przeciwnikiem. No ale trzeba pamietać że nie jest to zwykła piechota armi klonów. Po przeczytaniu czuć pewien niedosyt, dlatego mam nadzieję że kolejne książki będą równie dobre, jeżeli nie lepsze. Niektórym może się niespodobać mniej bajkowe podejście do SW, ale polecam wszystkim.
to co jest najdziwniejsze - że w obu książkach wydanych przy współpracy z LucasArts widać ... ZDROWE PODEJŚCIE. Co tu dużo mówić, tam gdzie jest zdrowy rozsądek, wszystko ładnie wygląda. Może Ruiny Dantooine ciekawe nie były, ale nie było błędów. Zobacz to jest jedna z nielicznych powieści SW - wydanych w ciągu ostatnich kilku lat, gdzie nie tylko nie ma błędów, ale i głupot. Mało tego - cała Etan - jest moim zdaniem świetnie zobrazowana. Widzimy po niej drogę jaką przebywa, by stać się twardą laską.
że ta tendencja się utrzyma i że nie starają się tylko dlatego żeby wypromować Republic Commando. Poza tym książka spełniła swoje zadanie, chcę mieć gre . Muszę skądś zdobyć też Ruiny Dantooine, bo nie czytałem. A co do Etain to ona od początku była twardą laską (połowa planety na nią leciała, musiała mieć "to coś" ), tylko trochę hmm... niedojżałą psychicznie . Pokazanie jej przemiany to obok walk i wzajemnych relacji między klonami najmocniejsza strona ksiażki.
Dzis na oficjalnej pojawiłą się informacja, że Karen Traviss pisze właśnie Sequel do tej pozycji. Pojawi się on w USA wiosną 2006. Cóż, po tym jak Dark Lord przełożyli na 2005, będzie to dla mnie trzecia (po Kapryshynie i Coruscant Nights) pozycja, którą warto będzie sprowadzić w 2006 roku. Choć może Traviss w Legacy też pokaze coś ciekawego, ale cóż, w Republic Commando mamy lepszego edytora - Kaufmanna, a nie panią Rostoni .
Lecz ja jeszcze nie czytalem pierwszego , ale sadze ze ksiazki o grach nie sa takie dobra jak inne .... Ale nieczytalem zadnej wiec nie moge sie wypowiedziec.
proponuję nadrobić Republic Commando. Jesli chodzi o książki na podstawie gier, jak patrzysz na Ruiny Dantooine czy Wrota Baldura to masz rację. Ale np. Republic Commando czy "Zdrada w Krondorze" to już zupełnie inna historia, którą warto przeczytać.
co to "Zdrada w Krondorze" Na podstawie jakiej gry?
końca na podstawie gry. Bo autor współtworzył historię do gry. Chodzi o grę "Betrayal at Krondor" - najlepszy RPG wszechczasów (z 1993). Po latach, w dużej mierze na wskótek próśb fanów, autor - Raymond E. Feist wrócił do historii i sfabularyzował ją w ksiażce "Krondor: The Betrayal" wydanej u nas jako "Zdrada w Krondorze".
kojarzę, bo przesyłałeś mi IMO bardzo klimatyczną ścieżkę dzwiękową do tej gry. Ta ksiązka otwiera jakiś cykl, jeżeli się nie mylę
jasne dobrze kojarzysz.
Jakby co to odsyłam do tego wątku:
http://gwiezdne-wojny.pl/b.php?nr=4191
Tam znajdziesz wszystko
dla mnie jest to jedna z najlepszych wiadomości odnośnie zapowiedzi jaka się pojawiła w ostatnim czasie. Po tym, co Traviss pokazała w Republic Comando: Hard Contact z chęcią przeczytam kolejną jej książkę SW osadzoną w wojanch klonów. Liczę na to, że i tym razem będzie ona pozbawiona znanych postaci wciskanych na siłę.
Ja nie jestem za bardzo wzruszony zapowiedzią sequela, ponieważ mam mieszane uczucia, czy taka książka opowiadająca o walkach klonów mogłaby mi się spodobać. Jeśli ma to być coś w stylu "Próby Jedi", to dziękuję. Nie orientuję się jednak w szczegółach - może "Republic Commando" ma też jakieś inne oblicze... W pewnym sensie jestem więc ciekaw, choć nie spodziewam się czegoś, co trafiłoby w moje gusta.
Takich książek nie ma za wiele w świecie SW.Więc jeśli już są to dobrze wzbogacaja Uniwersum,sprawiaja że pojawia sie coś nowego.Mam nadzieje że książki z tej serii zostana u nas wydane.A jeśli już mowa o książkach to seria Nowa Era Jedi wniosła wiele nowych wątków ale nie przyniosła pewnego rodzaju świeżości .Trudno mi się czytało te książki nie takakiej wizji świata SW sie spodziewałem .Ale może to i lepiej.
wskazuje na to, że po "Czarnym Lordzie" dostaniemy Republic Commando, może jeszcze nawet w tym roku pierwszą część, po polsku. Oby. Ja teraz ostrze pazurki na drugi tom .
Ale ogólnie to faktycznie, sam też wolę RC niż NEJ, któa jak doskonale zauważyłeś nie przyniosła odnowienia i świeżości.
Ale o NEJ rozmawiamy w innych wątkach, choćby w tym:
http://gwiezdne-wojny.pl/b.php?nr=201308
Ale ksiązek nawet w księgarniach nie widziałem w Empiku w Poznań Plaza ani w Arsenale przynajmniej
to Ty może i jesteś, jeśli chodzi o ilość postów o treści kompletnie niezrozumiałej/bezsensownej.
Jeśli zaś chodzi o Republic Commando, to gdybyś czytał uważnie posty i newsy na Bastionie, zrozumiałbyś, że tej ksiażki jeszcze w Polsce nie ma. Niestety, jak widać po Twoim przykładzie, sztuka czytania ze zrozumieniem zanika...
Ricky Skywalker napisał:
ksiażki jeszcze w Polsce nie ma.
-----------
Może i głupio się pytam bo "wypadłem nieco z obiegu" ale czy to znaczy, że jednak ktoś RC wyda???
POWIEM WPROST-NIE CZYTAŁEM TU WSZSTKIEGO I CZEMU TAK NASKAKUJESZ,co?A że na niusy uwagi jakoś nie zwracam to już mówiłem,Poza tym że teraz ci sie post niepodoba nie znaczy że wszystkie inne są bez sensu :/ Rózwnie dobrze moge powiedzieć że TEN TWÓJ nad moim to bez sensu bo nie do tematu...
Naprawdę starałem się żeby było bez spoilerów (poza tym, co wiadomo z oficjalnych zapowiedzi):
Nie bardzo wiem, od czego zacząć. RC: Hard Contact była książką zdecydowanie wyróżniającą się w serii Star Wars, z wielu powodów, które były już nie raz omawiane. Triple Zero utrzymuje tę tendencję. Jest książką trochę krwawą, bardzo brutalną i zmilitaryzowaną. Nie ma tam bohaterów złych i dobrych, białych i czarnych. Wszystko jest opisane w odcieniach szarości. Bohaterowie <- użyte w znaczeniu postaci występujących w książce, nie herosów, tak typowych dla książek świata SW. W tej książce nie ma heroicznych czynów Hana Solo czy Luke Skywalkera. Jest to zaznaczone mocniej niż w Hard Contact, gdzie pięcioro ludzi brało na siebie całą armię.
Z lasów i pól Qiilury z HC akcja przenosi się na Coruscant. Operacja oddziałów specjalnych zamienia się w "black op" na własnym podwórku. Zmienia to spojrzenie na Wojnę Klonów i ciągnie za sobą wiele problemów i niewygodnych pytań, od których Traviss nie ucieka w swojej książce. Klony pozostają na pierwszym planie - Triple Zero zagłębia się w ich temat bardziej niż HC. Ponieważ w książce pojawia się Kal Skirata, klony pokazane są z jeszcze jednej perspektywy. Przedstawieni są też dokładniej Null ARC Troopers. Nadal stawiane są pytania o to, kim lub, czym są klony, czy mają prawo do normalnego życia, jaki jest cel ich istnienia, jak postrzegają je inni. Widać to w zestawieniu ze światem pełnym cywili, zazwyczaj nieświadomych okrucieństwa wojny toczonej w galaktyce. W książce pojawiają się znani z gry komandosi Delta Squad. Rzuca to trochę światła na ten dość tajemniczy oddział. Omega też się zmienia, komandosi mają nowe problemy, nowe pytania, żyją w nowym świecie. Widzieli dużo więcej przez rok wojny. Tak samo jest z Jedi. W książce pojawia się między innymi Etain, która już nie jest lekkomyślnym padawanem. Nadal jednak nie pasuje do schematu Jedi. Lekcja, jaką dostała od klonów na Qiilurze nie zostaje zapomniana. Jest podobnie do klonów rozdarta między dwoma światami i zagubiona.
W książce jest trochę humoru, utrzymanego w tonie Hard Contact, dużo skrótów, wojskowego slangu. Jeszcze więcej o kulturze równie fascynującej i równie zmilitaryzowanej, przeplatającej się ze światem klonów, zawartej w ich genach: kulturze Mandalorian. Dla wielbicieli tego tematu książka będzie prawdziwym źródłem wiedzy. Wystarczy wspomnieć choćby o dodanym na końcu słowniczku Mando`a.
Mimo wszystkich swoich zalet uważam, że książka pozostanie w cieniu Hard Contact. Nie chcę tu powiedzieć, że to zła książka. Po prostu HC jest trochę lepsza, choćby przez samą tematykę. Rajd komandosów na instalację wroga jest dużo bardziej emocjonujący niż black op. A Traviss trzymała się wiernie specyfiki takiej operacji, jestem pełen podziwu że udało jej się zgrabnie opisać ten dość niewdzięczny temat. Do tego takie specyficzne podejście do SW nie jest już taką nowością i oceniam Triple Zero przez pryzmat pierwszej części.
Książka może niektóre osoby znudzić, mnie osobiście wciągnęła od pierwszych stron. Może trochę przypomina "Wedge`s Gamble". To samo środowisko, podobny typ operacji. Jednak to powiew świeżości i inne spojrzenie na całe uniwersum Star Wars. Według mnie książka bije na głowę większość innych tytułów serii. Jej „próbką” może być opowiadanie utrzymane w tym samym klimacie: „Omega Squad Targets”.
Nie wiem, czemu, ale wydaje mi się, że szykuje się trzecia część, coś o rozkazie 66. Od przeczytania książki prześladuje mnie myśl: Czy wszystkie klony poddają się temu rozkazowi? Null ARC? Na pewno nie, oni nie słuchają rozkazów. Ale co z RC?
Mam nadzieję, że zachęciłem część z was do sięgnięcia po RC: Triple Zero. Niestety na tłumaczenie trochę poczekamy, więc znajomość angielskiego staje się niesamowicie przydatna.
Trochę chaotycznie wyszło... ale potrzeba trochę więcej czasu żeby ksiązkę prawidłowo przetrawić.
No to trochę mnie uspokoiłeś, bo się zastanawiałem na ile ta książeczka będzie odbierana przez pryzmat 1 części. Super, że Traviss się udało utrzymać wysoką poprzeczkę, sam czekam na książkę i mam nadzieję, że w ciągu 2 tygodni będe mógł się wypowiedzieć na jej temat już po lekturze.
Prawdę mówiąc dopiero zacząłem książkę, ale już dostałem kopa. Ta, jedno jest pewne, to nie jest "fantastyczna" bajeczka w odległej galaktyce, gdzie strzela się, ale krwi prawie nie ma itp. To co się rzuca już na samym początku książki, to wszechobecność dwóch rzeczy - kultury mandaloriańskiej i wojskowego żargonu. Znów widać rękę, kogoś, kto do spraw, w tym przypadku wojskowości podchodzi ze zdrowym razsądkiem i mimo, że pisze kosmiczną fantastykę to nie do prejścia jest dla niej wydawanie rozkazów na polu bitwy na pół strony. Zdaję sobie sprawę, że przez to książka będzie trudniejsza w odbiorze czy tłumaczeniu, ale ja dopiero ją liznąłem, a już jestem w szoku (pozytywnym).
nie mogę się doczekać polskiego wydania uwielbiam książki z wojen klonów czytałem wszystkie prócz próby jedi (jestem na 140 str.) a wy jak stoicie z książkami "wojny klonów" podobały wam się, które macie i która najlepsza? jak uważacie?
No już teraz wiemy, że nie skończy się na dwóch tomach, a conajmniej na czterech. Pierwszy z nich już w przyszłym roku - i to jest pozytywna wiadomość, bo na razie spodzieałem się że przyszły rok w USA będzie dla mnie chudy - bo poza Gwiazdą Śmierci o którą się ciut boję, nie było nic na co bym właściwie czekał. Teraz już wiem, na co będe czekał po Bane`ie i przed Plagueisem. A plusem jest to, że Karen ma napisać 2 kolejne tomy.... O będzie się działo .
Książka ta (a dokładniej jej zakup) okazała sie jedynym pozytywem mojego niedawnego, nieudanego wyjazdu do Anglii... Ale do rzeczy - fajny język. A) Fajnie, ze jest to brytyjski, bardziej złożony itp. Książka wolniej i trudniej się czyta, ale... jakoś tak mniej "płytko" jest Oddanie języka wojskowego klonów, slangu, skrótow itp. jest po prostu kapitalne. Fajnie poprowadzona postać głównej bohaterki - bardzo mi się podobało pokazanie, ze nie wszyscy jedi/ przyszli jedi to gieroje pokroju Obi-Wana czy też Anakina. Kolejną fantastyczną sprawą jest pokazanie oczami Gheza Hokana "mandaloriańskiego punktu widzenia" na Jango Fetta i klony - uważam, zę dodało to fantastycznego smaczku akcji Qilurze. A poza tym jakoś tak wychodzi, zę lubię książki, w których pokazuje się klony... temat jest na tyle wdzięczny (relacje interpersonalne, psychika, reakcje z i na nie-klony, reakcje nie-klonów na klony itp.) ze naprawdę dużo można z niego wycisnąć. W te książce Traviss zrobiła to po mistrzowsku. Bardzo gorąco polecam.
PS. Na koniec mała ciekawostka, trochę usprawiedliwiająca nasz Amber Wydanie brytyjskie wydawnictwa Orbit ukazało się dopiero w 2006!!!! To jakieś 1,5 roku później niż amerykańskie wydanie Del Rey! Tyle, ze jakby nie patrzeć w tym przypadku opóźnienia w tłumaczeniu za cholerę nie moga posłużyć za wyjaśnienie
Gothmog napisał:
Oddanie języka wojskowego klonów, slangu, skrótow itp. jest po prostu kapitalne. Fajnie poprowadzona postać głównej bohaterki - bardzo mi się podobało pokazanie, ze nie wszyscy jedi/ przyszli jedi to gieroje pokroju Obi-Wana czy też Anakina. Kolejną fantastyczną sprawą jest pokazanie oczami Gheza Hokana "mandaloriańskiego punktu widzenia" na Jango Fetta i klony - uważam, zę dodało to fantastycznego smaczku akcji Qilurze. W te książce Traviss zrobiła to po mistrzowsku. Bardzo gorąco polecam.
________
Dokładnie, mam takie same odczucia Świetna książka. Zaraz zabieram się za Triple Zero i już po spisie osób widzę, że wróci paru bohaterów (i nie mówię tu tylko o Omega Squad )
Książka jest moim zdaniem lepsza od Hard Contact. Spotykamy tam zarówno starych znajomych z oddziału Omega, Etain, która jest już rycerzem Jedi i generałem Wielkiej Armii Republiki czy Jusika Bardana.
Najważniejszą z nowych postaci jest niewątpliwie wspominany w pierwszej części sierżant Kal Skirata, który trenował klony. Z Triple Zero dowiadujemy się więcej o jego przeszłości oraz początkach jego kariery jako "wychowawcy" klonów.
Dużym plusem TZ jest również pokazanie zwyczajów Madalorian (choćby rytuał, podczas którego śpiewana jest pieśń "Dha Werda Verda").
Zakończenie powieści wskazuje, że prawdopodobnie będzie kolejna książka (czego bym sobie i wszystkim, którym TZ się spodobało, życzył )
Myślę żę seria książek będzie równie ciekawa jak gra ( tylko że gra była trochę krótka )
jest już w księgarniach "Bezpośredni kontakt"?
jeszcze nie było, niestety . No i Amberu nawet nie było na targach książki.
Wczoraj byłem w kilku wrocławskich księgarniach i nigdzie nie znalazłem. Dajcie znać jak się pojawi!
w Matrasie na Świdnickiej, jest czynny do 20.00 Tam są dość szybko książki SW, a jeśli się ukazało, to na pewno jest w ksiegarni w bibliotece wojewódzkiej na rynku, zazwyczaj mają pierwsi we Wrocławiu, acz dziś z pewnością już są nie czynni. Możesz tam zajrzeć jutro od 12 do 14 wtedy zazwyczaj są też sobotnie nowości.
No i zapraszam na spotkanie fanów SW we Wrocławiu, które odbedzie się 16 grudnia.
dziś... nie nie zakupiłem dziś serię książek Fabryki Słów (trzeba nadrabiać zaległości) i zostawiłem sobie ostatnie 4 dyszki na komandosów?? I co?? Byłem w Empiku, TClubie i siedzibie Merlina na Złotej.
Książki jak nie było tak nie ma Wkurzające troszkę
się pochwal co kupiłeś
no zapewne na Komandosów sobie jeszcze trochę poczekamy :/
Norweski dziennik - tom 1 i 2
Sługa Boży reedycja
Wilcza krew, smoczy ogień
Tempus Fugit - tom 1 i 2
Smokobójca
Nocarz
Wilcze gniazdo
no i brak tylko 10 pozycji... pojadę w pon przed wykładami do merlina i się zobaczy.
10 pozycji brakuje... do kompletu fabryki słów? Bart daj swój adres i kiedy cię nie ma w domu
PS. po co Ci reedycja Sługi? No chyba że nie miałeś poprzednbiej... są jakieś extrasy?
-PS. po co Ci reedycja Sługi? No chyba że nie miałeś poprzednbiej... są jakieś extrasy?
Niestety jest jedno nowe opowiadanie. Nawet zastanawiałem się nad kupnem, ale... Nie będę wydawał trzech dyszek dla jednego opowiadania, bo w perspektywie są "Łowcy Dusz" i "Komandosi", a skarbona się sama nie napełni . Wyjątkowo chamski numer z tą reedycją.
kolejny raz dla dodatkowego opowiadania i po to żeby naprawić kolekcję. Tak samo jak Wilcze gniazdo uległo swego czasu wypadkowi i trzeba było wymienić.
Co do Fabryki Słów to nie kilkunastu pozycji brakuje, zresztą nie wszystkie mnie wciągają. Ja tam kupuję książki hurtem raz na 6-8 miesięcy, czasami cos pojedynczego więc to chyba nie jest tak duzo
dziś zakupiłem i na razie wracając przeczytałem już 40 stron . pewnie do jutra skończę, jak tylko będę miał czas
Jest już od czwartku. Tradycyjnie w księgarence na Centralnym.
na przeciwko po skosie McDonalda??
Zjeździe na peron nr 1. Wygląda trochę jak kiosk, a nad nią jest, zdaje się, taka czerwona plansza z napisem "Książki, kasety itd.".
Jestem już i po polskim tłumaczeniu, moim zdaniem bardzo fajne i pozowala lepiej wychwycić pewne elementy. Najbardziej podobało mi się wychwycenie swoistego "wprowadzenia" w "Potrójne zero". Tego z pewnością gdy się oryginał ukazał nie można było wychwycić. Cóż czekam teraz na kolejne tomy .
Dorwałem się do książki i przeczytałem w jeden dzień. Muszę stwierdzić, że to naprawdę świetna pozycja.
Podoba mi się, że nie występują tam żadne filmowe postacie. Ciekawie przedstawiono szkolenie i `życie codzienne` komandosów. Wstawki na początku każdego rozdziału znakomicie budują klimat. Sporo fajnego humoru i kilka nawiązań do komputerowego RC. Kurczę, normalnie ciężko znaleźć jakiś większy mankament. Może miejscami wątek młodej Jedi trochę nudnawy, ale po spotkaniu Darmana się rozkręca .
Muszę powiedzieć, że to jedna z lepszych pozycji SW, jakie czytałem .
Kontakt obalony. W sumie podpisuję się pod tym co napisał Vua, plusów można by wymieniać od groma, bo książka naprawdę jest świetna i godna polecenia - zwłaszcza na tle tragicznego Dark Nesta. Więc może skupię się na największym minusie => na Etain. Moim zdaniem Karen trochę poległa opisując młodą Jedi, zwłaszcza na początku i końcu. Niektóre zachowania wydawały mi sie nienaturalne i tworzone na siłę po to, żeby "to fajnie wyglądało". A największe plusy zebrali chyba Gurlanie. W sumie po Hokanie też się więcej spodziewałem.
Ale z czystym sumieniem daję 7,5/10.
-Ja znać miejsca.
Ta-a, my także znać miejsca.
Ja mieć kody kluczy.
A my mieć materiały wybuchowe.
To był dobry czas. Czas poświęcony na grę w Star Wars: Republic Commando. Mało, który produkt elektroniczny LA tak mnie wciągnął i dał tyle radochy.
Tym bardziej ucieszyłem się na wieść, że powstają książki o komandosach RC. I kiedy wiedziony Mocą płynąłem warszawskimi podziemiami Centralnego do stoiska wskazanego przez Freedzia też się cieszyłem. Do czasu.
Pierwszą rzeczą, która ostudziła mój zapał była cena. Ciutkę wygórowana chyba. A potem przyszła fabuła.
Prolog jest trochę taki dziwaczny. Ciężko to zdefiniować, ale tak jest. Reszta całkiem ładnie ukazuje początek istnienia samej Grand Army of the Republic (testowanie Katarnów już na polu bitwy ), choć spodziewałem się, że RC walczą do końca i nie zlepia się nowych squadów z pojedynczych jednostek.
Sama akcja poraża niesamowitą prowizorką. Zachowanie Darmana wypychającego sierżanta podczas lądowania czy rozrzut drużyny nie mieszczą się w głowie. A kiedy już dochodzi do tego, że RC zdejmuje swój pancerz to ja mówię: cuś autorowi nie wyszło.
Nie wyszedł też motyw sojusznika władającego Mocą. Padawanka Etain jest wyjątkowo żenująca, a już scena, gdy RC "trenuje" ją w walce saberem wzbudza więcej litości niż śmiechu.
Książce moim zdaniem brakuje jeszcze dynamizmu. Za dużo jest wędrówki (rozrzut), paplaniny i planowania. W końcówce trochę się przyspiesza, ale utarczka słowna Etain z Zeyem psuje wszystko.
Na plus oceniłbym wzmiankę o Domu Śmierci na Kamino (naprawdę przerażające), dobieranie sprzętu przed lądowaniem (przypomina trochę scenki z Delta-SQ), rasę Gurlan oraz parę cytatów, które jednak nie dorównują tekstom drużyny Delta.
Długo zastanawiałem sie nad Mandalorianinem Hokanem. Jako dowódca wypadł raczej fajtłapowato, ale podczas walki jeden na jeden z RC sprawiał się całkiem ładnie. Szkoda tylko (i ciężko w to uwierzyć), że dał się tak łatwo podejść. Choć gdyby zastrzelił go Fi nie miałbym pretensji. Ale ta Etain....
Podsumowując zawiodłem sie troszkę. Nie można wszystkiego składać na karb "docierania" się sklonowanych oddziałów. Niektóre decyzje i poczynania RC, które obmyślił sobie autor wybitnie nie pasują do SW:RC. Szkoda, a ja cały czas boleję nad tym, że w LA nie ma ekipy siedzącej na dupie i pilnującej jako takiej zgodności produktów.
Mam nadzieję, że Triple Zero spełni moje oczekiwania.
Jeżeli ktoś nie lubi żartów, nie powinien się zgłaszać do wojska.
Hej, wcale sie nie zgłaszałem - żachnął się Atin.
...ale dopiero od połowy. Szczerze, przez pierwsze 150 stron zastanawiałem się, dlaczego wszyscy tak się rozpływają w zachwytach nad tą pozycją... Dopiero druga połowa wynagrodziła braki, dzięki czemu teraz patrzę na calość życzliwie i czekam na drugą część.
W dużym stopniu zgadzam się z Bartem w kwestii militarnej strony książki. Momentami jest to wszystko straszliwie naciągane, co razi, bo HC miało niby bardzo realistycznie podchodzić do wojny. Ale klony jeszcze jako tako dają radę, natomiast Hokan to kompletna pi*da moim zdaniem - gość nie ma pojęcia co się wokół niego dzieje i daje się komandosom wyrolować praktycznie w każdej sytuacji. Też mi przeciwnik - toż on ani raz nie wyprzedza klonów w działaniu, wyłącznie reaguje na to, co robią oni. Mandalorianin? Jaaaasne.
Ludzie marudzą na Etain, ale dla mnie akurat była w porządku - nie mogą wszyscy Jedi być wszechmocni i doskonali, niech się czasem pojawi taki niedorobiony. Zwłaszcza, że to tylko padawanka. Zresztą moim zdaniem jej nieudolność z początku była winą jej byłego mistrza, który jako Jedi musiał ssać niesamowicie. Dziewczyna miała potencjał, co później pięknie pokazała - gdyby od początku szkolił ją ktoś odpowiedni, to na Qiilurze rządziłaby jak ta lala.
Najmocniejszą stroną książki jest dla mnie pokazanie klonów jako pełnowartościowych ludzi oraz psychologia postaci. Tu kompletnie nie mam zastrzeżeń, bardzo dobrze to wyszło. Tak trzymać. No i sami komandosi bardzo sympatyczni, ciężko ich nie polubić. Miło patrzeć, jak stają się drużyną.
W pierwszej połowie książki trochę raziła mnie pewna nieporadność Karen w pisaniu, tzn. miałem momentami wrażenie, że nie potrafi ona utrzymać jedej spójnej myśli w obrębie akapitu, przeszkadzały mi też nienaturalne i bezsensowne momentami dialogi. Potem to jednak zniknęło i już było w porządku.
Pierwsza połowa była też nieco rozwlekła - członkowie drużyny się szukali, ich z kolei szukał Hokan, wszyscy łazili tu i tam i niewiele z tego wynikało. Momentami aż mi się czytać nie chciało. I znów, wszystko to poprawiło się w drugiej połowie.
Co do polskiego wydania, to tłumaczenie - ogólnie nierówne, jak to u Syrzyckiego, ale nienajgorsze. Tylko dlaczego z oryginalnego "Six P`s", czyli Proper Planning Prevents Piss-Poor Performance, tłumacz zrobił jakieś OPUSA, zamiast coś w stylu Prawidłowe Przygotowanie Przeciwdziała Pojebaniu Podejmowanych Prób? Do tego nie trzeba wielkiej weny. Chyba, że OPUSA to polski odpowiednik, funkcjonujący w naszym wojsku (bo Six P`s to autentyk z realu) - ktoś coś o tym wie?
Ale ogólnie - pozycja godna polecenia, to fakt. Niby wymieniłem trochę minusów, ale większość z nich potem znika. Końcówka książki jest bardzo dobra, a to najważniejsze, bo to przez jej pryzmat patrzę na całość. Ogólnie waham się między 7 a 8, niech więc będzie 7,5/10.
Gunfan napisał(a):
niech się czasem pojawi taki niedorobiony. Zwłaszcza, że to tylko padawanka.
Taka niedorobiona powinna już dawno wspomagać rozwój plonów na poletku Ona jest zła bo jest zła. Jedi mogli byc chwiejni emocjonalnie, ale w większości dobrze radzili sobie z Mocą albo byli protegowanymi-lubianymi swoich Mistrzów... zabawkami erotycznymi
Ogólnie waham się między 7 a 8, niech więc będzie 7,5/10.
Iście salomonowy wyrok
Barcik napisał:
Taka niedorobiona powinna już dawno wspomagać rozwój plonów na poletku Ona jest zła bo jest zła. Jedi mogli byc chwiejni emocjonalnie, ale w większości dobrze radzili sobie z Mocą albo byli protegowanymi-lubianymi swoich Mistrzów... zabawkami erotycznymi
________
To nie tak. Ona nie trafiła do Korpusu Rolniczego, bo jej mistrz też był cienki, więc nie dostrzegał jej braków. Braków, które zresztą IMO miała właśnie przez niego - zauważ, że ona wcale nie była słaba, po prostu Fulier nie umiał nią pokierować, w czym musieli go dopiero zastąpić Omega Squad, Jinart i wojna. Jak już się rozkręciła, to była całkiem mocna. A jej końcowej niesubordynacji nie uważam wcale za słabość i wynik niedoszkolenia - wielu mistrzów Zakonu miało straszliwe wątpliwości w czasie Wojen Klonów i czasem nawet odchodziło ze służby (polecam komiks Jedi: Mace Windu, znany też jako "Schism").
reprezentuje się najgorzej ze znanych mi ksiązkowych jedi starej ery. No bo nic nie przebije bachorów Solo
2006-12-28 14:37:00
Prosze podzielcie się wrażeniami
czytałem (a raczej czytam bo jeszcze nie skończyłem), ale tutaj znajdziesz recenzję Lorda Sidiousa - http://www.gwiezdne-wojny.pl/tekst.php?nr=834.
Jakos wcześniej nie miałem czasu napisać o książce, ale połknąłem ją w dwa dni więc juz troche czasu minęło od jej przeczytania. Sam fakt, że poszło mi tak szybko z tą pozycja świadczy, iż musiała być w jakis sposób wyjątkowa. No i taka była, inna niz wszystkie wcześniejsze i to jej największy plus. Są oczywiście pewne buraki militarne i rażące nierówności pomiędzy bohaterami a wrogiem, co wiąże się z pewnymi niekonsekwencjami, ale to wszystko jakos mi nie przeszkadzało tak jak Bartowi Sami komandosi zyskali u mnie wielka sympatie, a ich specyficzny humor potrafił rozbawić. Co do padawanki Etain, to mozna powiedzieć wreszcie, i tu sie chyba zgadzam z Gufem, gdyż do jasnej cholery ilu może byc mega wymiataczy Jedi. Taka jest w końcu wojna, ze nawet niedouczone jednostki muszą stawiać czoła na realnym polu walki. Z pewnością z wielką chęcia połknę "000", oby jak najszybciej się pojawiło bez żadnych opóźnień.
8,5/10
przeszkadzały Ci zmiany pieluch przy czytaniu??
Co do "niekonsekwencji" komandosów to widać ,że wymiękasz. To jest książka typowo "militarna" i takie buraki jakie się pojawiły nie mogą mieć miejsca.
Co do Etain... nikt nie zmusza jej do bycia Windu, który sam zgarnia kanonierkę, ale litości... Może najlepszym wytłumaczeniem jest to, że dark side clouds everything. Mistrzowie Jedi przestali dostrzegać kogo biorą w swoje szeregi i jak szkolą.
książka sie bardzo podobała nie mam zastrzeżeń chyba do niczego. Moim zdaniem Karen rewelacyjnie opisała szkolenie oraz uczucia komandosów. Fajnie tez była rozmowa Atina z Etain i motyw gdy RC ogladał miecz a Etain hełm i DC 17
P.S kiedy bedzie Triple Zero????
06.02.07r
a wliczają w to opowiadanie Omega Squad Targets? A może już umieścili w RC:HC?
Ciężko tu napisać coś nowego, ale...no przede wszystkim dobra to książka. Zacznę od minusów - bo są. Kilku osobom to przeszkadzało, ale mnie osobiście nie drażnił ten dosyć spory rozrzut między spokojną pierwszą, a pełną akcji drugą połową książki. Bo taki sposób poprowadzenia historii był dla mnie bardziej...prawdziwy. Życie mało podobne jest do gry, a szczególnie do takiego FPSa (swoją drogą dla życia to chyba i lepiej ). Natomiast z drugiej strony mój podstawowy zarzut dla tej książki to właśnie małe podobieństwo do gry. Nie udało się Karen odtworzyć klimatu RC, i wielka to szkoda. Może w "trójzerze" się doczekamy? Ma za to książka kilka (bah, kilkanaście nawet) motywów genialnych - od technikaliów, przez początki języka Mando`a, po samych RC. Scena, w której młoda padawanka przerażona odkrywa 10-latka w skórze dorosłego komandosa jest...niezapomniana. Co do fabuły: to, że w książce poznajemy przygody nowych komandosów, a nie naszej ukochanej Delty jest jednocześnie dobry i straszny. Dobry, bo Karen dzięki temu mogła stworzyć „swoje” klony, które w żaden sposób nie kłócą się z grą (tego by jeszcze brakowało), ale jest też straszny, bo brakuje mi Fixera, Seva, Scorcha...no i Temuery. Co do czarnego charakteru - fakt, iż ten niedobry Mandalorianin na samym końcu książki nagle traci głowę i nie wie co robić, to taki standard SWowy - najlepszy sposób pokonania wroga, to mieć nadzieję, że go autor ogłupi .
Czyli książkę polecam (bo umówmy się mało jest książek SW, których bym odradzał; ot, fanatyzm). `Hard Contact` jest kolejnym przepięknym rozdziałem w wielkim dziale historii SW – okresie Wojen Klonów. A w następnym tomie to już w ogóle będzie się działo . Aha, i jeszcze oceniając numerycznie: 8/10.
kupił już Potrójne zero?
Chyba nie było takiej możliwości, ponieważ jest pewne opóźnienie, o którym Amber nie poinformował. Książki nie ma ani w hurtowniach, ani księgarniach.
http://aukcja.onet.pl/show_item.php?item=163382665
Chyba jednak opóźnienia nie ma
masz automat, dokładnie o północy czasu Amberowego serwera 6 lutego pojaiwł się napis już w sprzedaży. Dziwnym trafem natomiast 6 lutego już nie można było tego kupić w Merlinie, bo nie doszło. Jeśli dziś w Warszawie nie było to nie ma co liczyć, że Komandosi pojawią się przed końcem tygodnia.
To nie pierwszy raz Amber tak robi. W księgarni na rynku mi powiedzieli, że w hurtowni nie ma, w Matrasie też nie mają, a osoby wrzucające infa na serwisie Katedra i Polter przyznały się, że podały za stroną wydawcy, bez potwierdzenia tej informacji. Nie wiem jak TOR, ale mniemam tak samo . Liczę, że to zwykłe opóźnienie i tyle .
i to razem z opowiadaniem Drużyna Omega: Cele i Glosariuszem - słownikiem.
jest, tylko, że nie kupiłem wczoraj, bo juz było nieczynne dziś się przejdę. A tymczasem jest już zapowiedź kolejnego tomiszcza http://www.starwars.com/eu/lit/novel/news20070209.html
Kupiłbym, gdyby nie ta cena (. U mnie kompletny brak funduszy (minisy-pozdro, Bart !), więc na książkę chyba poczekam ze 2 miechy. Szkoda, szczególnie, że ten słownik strasznie mnie kusi.
kupiłem. Nawet w promocji
I jak tak przeglądałem i zobaczyłem słowniczek to poczułem się zniesmaczony... ale o tym dopiero w recenzji.
Sosnowcu nie ma do tej pory(sprawdziłem we wszystkich księgarniach) więc zamówiłem na Empik.com- ale nie to jest najważniejsze
W jednej księgarni na moje pytanie o nową książkę SW pani odpowiedziała: "Nie ma ale już się nawet tytułu nauczyłam bo klienci ciągle pytają"- Z tego co wiem to Ricky kupuje gdzieś w Katowicach, to co to za klienci?? Ilu nas w końcu jest w Sosnowcu??
na Modrzejowskiej, to i ja się mogę do nich zaliczać, bo jak przy okazji jestem w okolicy po premierze jakiejś książki to też tam wstępuję i pytam, nie inaczej było w przypadku RC
A dawniej jak jeszcze nie miałem neta (odległe czasy) to jak się zbliżała prtemiera książki (datę sprawdzałem zwykle u wujka który sieć miał) to potrafiłem tam wydzwaniać co 2 dni z zapytaniem czy book już jest xD Na samo "dzień dobry" potrafiły odpowiadać "jeszcze nie ma"
Ufff zdążyłem przed wyjazdem.
Delty są dobre w szybkim neutralizowaniu przeciwnika, a Omegi rozwiązują problemy w sposób bardziej przemyślany.
( … )
Tak, wy wysadzacie w powietrze wszystko od razu, bez sprawdzania, a my przedtem myślimy.
Drugi tomik z serii Komandosi Republiki zapowiadał się całkiem smakowicie. 447 stron + dodatkowe opowiadanko. Na pierwszej stronie spis bohaterów. I od razu zaskoczenie: listę otwierają dwaj mandaloriańscy sierżanci odpowiedzialni za szkolenie klonów. Kartkuję na sam koniec – i słownik w 96% wypełniony określeniami mando’a. Czytam i co drugie słowo/zwrot nawiązuje do kumpli Jango.
Kurcze dla mnie to trochę za dużo. Rozumiem, że Fett był jednym z nich. I to by wystarczyło. Ale nie – musiał zatrudnić podobnych sobie kumpli i klonom trzeba było wpoić mandaloriańskie przyśpiewki, zachowania itd. A ja myślałem, że po prostu oni będą szkolili armię.
Niby wychodzi z tego ładne nawiązanie, kiedy klony zwracają się przeciwko Jedi to jest to czknięcie historii podobne do współpracy między wojownikami i Kunem. Ale bez przesady. Mnie osobiście, subiektywnie (bo taka jest ta recka mocno) strasznie to razi. Jango – sam jeden o.k. Boba – sam o.k. Mandalorianie jako jednostki rozproszeni po galaktyce, wspominający czasy dawnej chwały – o.k. Ale nie Armia Republiki. Nie klony RC czy Zera.
To jeden minus książki. Jest jeszcze drugi. To ponownie nasza kochana Etain.
Zaraz zaraz jak to Gufi napisał: 2006-12-22 00:32:00
...poczekajmy co pokaże w Triple Zero, bo, o ile wiem, dziewczyna tam występuje. I jest już rycerzem.
No pokazała. Przyłączyła się do nielegalnej operacji i jeszcze zaszła w ciążę z jednym z RC. No matko żesz!!!! Nic tylko krew mnie zalewa jak to czytam. Ja się pytam: jakim cudem ten Zakon dotrwał w ogóle do czasów Palpa skoro jego członkowie to tacy… brakuje słów więc posłużę się jeno emotą
Ten moment, kiedy dowiadujemy się… albo nie moment jak już babka gzi się z Darmanem to dno dna. Prawdziwy amerykański shit – akcja jest super, wartka, dynamiczna, bohaterowie świetnie nakreśleni, gładko wszystko idzie – aż tu nagle pojawia się właścicielka jajników, wali w szczytowej scenie „kocham cię” i już cała reszta jest skopana.
Może tutaj niedokładnie tak to wygląda, ale moje odczucia są potrójne:
Etain i reszcie tego typu jedi mówimy stanowcze NIE w jakichkolwiek następnych produkcjach SW. Bo co ciekawe Bardan jest w porządku, ale może to wina babskiego autorstwa.
Były minusy. Dwa – poważne. Ale na szczęście teraz idą same pozytywy.
Sama fabuła jest dynamiczniejsza i bardziej wojskowa niż HC. Może dlatego, że jako taki wpływ na autorkę miała ekipa od gry RC i przede wszystkim Ray Ramirez z kompanii A 2BN 108. Pułku Piechoty Strzelców Wyborowych. Czuć zwłaszcza tego drugiego. I bardzo dobrze.
Połączenie ekipy Delta z Omegą i ukazanie ich różnic, zarówno w działaniu jak i w sposobie wyszkolenia jest kapitalne. Oczywiście Delty rządzą, a moim zdaniem Omegi to straszne maminsynki i wykształciuchy
Cofnijcie się i popatrzcie jak pracują zawodowcy. Święte słowa Scorcha. Nie wiem czy kiedykolwiek przekonam się do Omeg. Mimo iż humor ekip jest kapitalny:
Hej, z czym właściwie kojarzy ci się słowo „obserwacja” (… – zapytał Sev.
Brzmi podobnie jak „destrukcja”… (Fi)
czy
Trzeba podejść ukradkiem i naturalnie mieć na wszelki wypadek eleganckie czterosekcyjne działko blasterowe. (ARC N-7)
Dużym plusem jest ukazanie klonów jako tak naprawdę małych chłopców w dorosłych ciałach, ich obaw przed walką. Daje to całkiem niemiły obraz Kaminoan, którzy jawią nam się jako zimni klonerzy gotowi skasować całą partię bądź co bądź żywych myślących istot tylko z powodu jakiego drobnego błędu. A na filmie wyglądali tak miło.
Zatem 000 to naprawdę dobra pozycja, lepsza od HC choć jeśli komuś nie przeszkadzają co parę zdań wtrącenia w mando’a i Etain to książka może być nawet genialna.
Odrębną rzeczą jest opowiadanko Cele. W skrócie przedstawia szybką akcję Omeg przeciw terrorystom, tym razem całkowicie legalną. Tak naprawdę jednak ma nam pokazać jedno z wydarzeń z udziałem Fi, o którym jest dość często mowa.
Opowiadanko jest kapitalne, ale znowu pojawia się jedi . Negocjator. Negocjuje tak skutecznie że dostaje bolta między oczy… i aż żal mówić. Czasem wydaje mi się, że Rada ze wszystkimi tymi pakerami (Windu, Yoda) była jednak baaaaardzo daleko od zwykłego rycerza.
Warto zatem.
Sev szturchnął łokciem Fi, trochę zbyt mocno, jak na przyjacielskiego kuksańca, ale nie na tyle, aby dać powód do awantury.
- A zatem jesteśmy razem – powiedział. – Mózg i gęba. Nie pozwól, żeby ktoś mnie zabił.
mi za drogo te ksiazki... po 10-15 złotych w twardej jak kiedys to bym kupil.... podobno super. ale z recenzjo wynika ze nie ma klimatu gry...
Dzisiaj oglądałem sobie RotS, a rano czytałem trochę Triple Zero. I gdy zobaczyłem scenę Rozkazu 66, zacząłem się zastanawiać czy w RC będziemy mogli przeczytać o tej ... tragedii. Czy wiadomo coś? Czy Karen Traviss wspominała coś, że zamierza przedstawić tą scenę w swoich książkach?
Ja uważam, że było by super Ale jakoś nie umiem sobie wyobrazić, że Niner, Fi, Atin czy Darman mogli by zamordować Etain...
Co wy o tym myślicie?
Nic z tego kolego. Wydaje mi się, że teraz w książkach RC, Omegom będzie zawsze towarzyszył ich guru - Skirata. A że w jego obecności, słuchają jego rozkazów, raczej z "tragedią" nie będziemy mięli do czynienia.
będzie taka scena i to pewnie już w 3 tomie - "True Colors". Będzie to pewnie wyglądało mniej więcej tak:
Darman:Etain, musimy cię zabić
Etain: Co, Darman, ale ja cię kocham, pamiętasz
D:Ale niestety Etain, są ważniejsze rzeczy: kocham Republikę, Demokrację, a szczególnie Kanclerza Palpatine`a
E:Ale dlaczego Darman
D: Bo wiesz...Ja...Jestem gejem...
bzium, bzium, bzium (odgłosy blasterów)
A tak bardziej poważnie to możliwe że oleją rozkaz, podobnie jak to zrobił Climber ze swoimi komandosami na Murkhanie więc kto wie?
Chyba homoseksualizmu nie będą propagować
A Twoje zakończenie nr 2 rzeczywiście jest prawdopodobne. Pewnie nasza ciężarna Jedi przeżyje czystkę i zaszyje się gdzieś z dzieckiem, albo cosik w tym rodzaju.
A może ona będzie musiała zabić Darmana ? Zobaczymy. Szczerze mówiąc już tak nie oczekuję na tą książkę z takim zapałem jak na pierwszą Niech się dzieje co chce.
pytanko odnośnie książki.
Dzisiaj kupiłem w Empiku "Zera" i zaglądam do środka a w środku po zakończeniu głównej części książki jest opowiadanie o Omedze.
I tu nasuwa się pytanie bo gdzieś chyba to poruszano - wcześniejsze wydarzenia miały miejsce w tym opowiadaniu czy już po "Zerach"?
W zerach jest nawiązanie do opowiadania. Omegi wykonywały kiedyś pewne zadanie (opowiadanie), w książce właściwej wspomina się ich dokonania.
A drzewka ku*** gdzie???
Jak wolisz. Ja radziłbym najpierw przeczytać opowiadanie.
Bezpośredni Kontakt męczyłam pół roku Potrójne Zero 2 tygodnie i....
Ech... no właśnie. Po pierwsze nie rozumiem tylu zachwytów nad tymi pozycjami, ale może warto dodać "jeszcze", bo może moja znajomość literatury spod znaku SW jest zbyt słaba, by móc wysnuwać porównawcze wnioski, albo może dlatego jestem bardziej obiektywna
O wszystkich pisać mi się nie chce, ale to dlatego, że wiele już zostało powiedziane wyżejNie mogę jednak nie podkreślić dwóch rzeczy.
- Etain.... na bogów wszystkich bogów! to ma być Jedi? Ona sie urwała z jakiegoś korpusu rolniczego czy jak?! Zachowuje się jak podlotek i to nie tylko w Bezpośrednim kontakcie, gdzie teoretycznie, moglibyśmy przymknąć na to oko, ale już jako "Pani Generał". Mój dwunastoletni brat ma więcej rozumu niż ona, a nawet na Moc wrażliwy nie jest Prowadzi przemyślenia wzorcowej czytelniczki Bravo Girl, odetchnęłam z ulgą gdy Skirata ją ustawił na balkonie i nawymyślał. Zero odpowiedzialności i to nie tylko jak na Jedi, ale jak na młodą kobietę w ogóle. Żałuję, że jej nie przyłożył Egoizm, brak wyobraźni. Strach co będzie z nią dalej, w kolejnej części RC, o jakże wdzięcznym tytule: True Color, to prawie jak z reklamy proszku do prania xD. Kojarzy się z różowymi, puchowymi sweterkami
Co do Jusika. No ten jest lepszy, dużo bardziej Jedi`owaty..ale mam nieodparte wrażenie, że Traviss nie za bardzo idzie opisywanie Jedi. Wychodzą jej tacy nie-jedi`owi i jacyś przeciętni
A wracając do kobiet w SW, co jest do diabła z tymi kobietami, co jedna to gorsza A jak się jakaś dobrze zapowiada jak Amidala, to ją psują
- Komandosi...dobrze się czyta o nich. Są zabawni, dowcipni, sumienni, wyszkoleni na maxa, niezawodni niemal i tak wspaniale różni od siebie..STOP!....i tu pojawiało się w trakcie czytania Potrójnego Zera, olśnienie..TO SĄ KLONY. Tak samo wychowane i szkolone, nie mieści mi się w głowie, że mają tak odmienne charaktery. Rodzeństwo wychowywane w jednym domu, mimo różnicy płci, wieku i doświadczeń oraz toku nauczania w szkole, a także sposobu wychowania, wykazuje więcej podobieństw niż owe klony. Sorry, ale nie kupuję. Ta różnica jest zbyt wyraźna. Powiedzmy, że jeszcze uszłaby różnica między Atinem a kolegami z Omegi, jego nie szkolił Skirata /ale co ciekawe to właśnie ich w ogóle nie dzieli ;// i jeszcze jedno, jakim cudem Atin mógł się zastanawiać/kwestionować/ nad sposobem trenowania go przez Vau podczas gdy robił to nim poznał inne sposoby szkolenia, skąd mógł wiedzieć, ze to jest złe nie mając skali porównawczej?
Reasumując: Ciekawa pozycja, przyjemnie napisana i przystępnie, ale byłoby jeszcze lepiej...gdyby to nie było SW, gdyby nie było tam Jedi w stylu Etain i Klonów-Żołnierzy. Tylko zwykli żołnierze i dyplomaci i agenci specjalni.
6/10 za Mandalorian i humor.
Dziwne. Cały czas słyszę tu i ówdzie narzekania jak to z Jedi w książkach (bo o komiksach i CW nie wspomnę) zrobili super-hiper-mega bohaterów, a gdy pokazany jest jakiś Jedi, który odbiega od normy, nagle podnosi się larum "Ale jak to?! Etain... to ma być Jedi?!"
Mnie dziwi, że jeszcze do tej pory (tj. 2004 roku) nikt nie pokazał takiego Jedi jak Etain. Chwała Karen Traviss, że jako pierwsza to uczyniła - i to w tak doskonały sposób!
Wśród około 8.800 Rycerzy Jedi, którzy "weszli do akcji" w czasie Wojen Klonów, musiało się znaleźć przynajmniej kilkudziesięcu (jeśli nie kilkuset), którzy byli podobnego poziomu co Etain. Niedoszkoleni, bo ich mistrzowie sami byli do niczego, emocjonalnie niedorozwinięci, bo egzystowali w koszarowo-zakonnych warunkach (o tym, że takie coś może prowadzić do różnych patologii wiemy z naszego realnego świata) i tym samym mogli być nieprzygotowani do stawienia czoła otoczeniu (też możliwe)... można tak wymieniać i wymieniać. Zawsze i wszędzie są wyjątki. A już w szczególności w Zakonie Jedi sprzed Wojen Klonów, który był w głębokim kryzysie i bardziej przejmował się polityczną sytuacją galaktyki, niż pojedynczymi rycerzami. Geez, po co ja wam to mówię? Przecież wszyscy wiedzili Zemstę Sithów. Anakin upadł na CSM miedzy innymi dlatego, że nie poświęcano mu dość uwagi.
PS. Co się tyczy dużej odmienności klonów-komandosów od siebie, to wytłumaczenie może być dość proste: charakter samego Jango Fetta. Tak jak są bliźnięta, które są wręcz identyczne psychologicznie i np. pod względem zainteresowań niezależnie od otrzymanego wychowania, tak też i są bliźnięta, które mimo identycznego wychowania, kompletnie się od siebie różnią. Przypuszczalnie Jango jest w tej drugiej grupie.
Nadiru Radena napisał(a):
[cytat]Anakin upadł na CSM miedzy innymi dlatego, że nie poświęcano mu dość uwagi.[cytat]
________
Czyli "nikt mnie nie rozumie, idę się pociąć mieczem świetlnym"? W sumie po stroju to nawet Anakin pasuje na emo Dobra, już milczę
Różnie bywa, heh. Wiesz: Zakon = "rodzina". Jak rodzina cię nie rozumie różnie ludź reaguje...
PS. Scorpy rulez, nie Wedge?
to moim zdaniem nie masz racji z tej przyczyny, dla której nie lubię oglądać polskich filmów Czy negujemy, że galaktyka jest pełna oferm, nawet w Zakonie Jedi? Nie. Czy negujemy że polska rzeczywistość jest paskudna, pełna patologii i życiowych problemów? Też nie.
Ale właśnie - nie po to czytamy książki/oglądamy filmy, żeby widzieć to samo tylko po drugiej stronie. Nie lubię oglądać smutnych polskich filmów, bo film ma być optymistyczny, dostarczać rozrywki lub podnosić duchowo, bo smętne życie to ja widzę za oknem. I tak samo z książkami, nie po to lubimy czytać o Jedi żeby oglądać ich jako totalne ofiary losu i niedojrzałe nastolatki, ale żeby zobaczyć jacy są... no, fajni. Jak chociażby K`Kruhk którym się zachwycam odkąd dziś przeczytałem Dark Times 6 I nikt nie lubi oglądać innych Jedi, mimo że wiemy że są. I tyle
Ty nie negowałeś faktu, że są Jedi tacy jak Etain - za to Taraissu to zrobiła, więc się tego uczepiłem.
Za to zupełnie inną kwestią jest to, czy ktoś chce (jak ja), czy też nie chce (jak ty) oglądać takich Jedi jak Etain w książkach. Ekhm, no i jeszcze się uczepię tego "nikt". Skoro "nikt" nie lubi oglądać innych Jedi, to by znaczyło, że ja, Lord Sidious, Lorienjo itd. jesteśmy nikim... Nigdy nie mów nigdy i nigdy nie mów nikt - a w szczególności nie przy RC, bo z tego co widzę to więcej jest osób, którym Etain się spodobała, niż tych, którym się nie spodobała.
touche Czyli masz słuszność Osobiście uważam, że SW nie powinno być od pokazywania ciamajd ale prawdziwych Jedi, ale nie od dziś wiadomo że poglądy moje i LS`a na temat SW (i nie tylko) są... różne. Dlatego pozostawmy to w sferze gustów i uznajmy że Etain jest frajerką niegodną tytułu Jedi i zakończmy dyskusję o niej, bo nie jest tego warta
A na marginesie zapewniam że jest więcej osób, które nienawidzą Etain Może nie wśród starych wyjadaczy ale młodszych fanów, którzy jednak mają przewagę liczebną obecnie
dyskusji, której rozstrzygnąć się nie da
Ja nie kupuję, bo mi się nie podoba
Doskonale rozumiem o co Ci chodzi z Jedi i tym, że prócz samych wymiataczy fajnie poznać przeciętniaka, ale Etain jest IMO zbyt nisko poniżej owej przeciętnej. Dla porównania Zayne Carrick gdy go poznajemy też jest nieporadny, ale nieporadny w inny sposób, mniej drażniący, bardziej rzeczywisty
A co do klonów...jeszcze w dziedzinie genetyki nie wymiatam, z naciskiem na jeszcze ale chcę zwrócić uwagę, iż bliźnięta mają pewną swobodę w doborze zabawek, kolegów, filmów, poduszki..itd... klony są prowadzone w identyczny sposób, nie ma tam miejsca na dowolność, wszyscy mają w trakcie szkolenia, te same obowiązki (oczywiście mam na myśli wszyscy: czyli np. komandosi, a nie klony ogólnie, bo wiemy, iż tu są różnice), ten sam tryb szkolenia, te same zadnia, posiłki, autorytety...to w dużym stopniu niweluje ewentualne różnice, zatem pozostanę przy wersji, iż różnice są zbyt duże jak na warunki "wychowania"
Pierwsza część do połowy była beznadziejna, nie zrozumiała.Druga od początku do końca była super,czekam na 3ójkę.bardzo mi się w jedynce nie podobało to że Etain niewiedziała ,nawret o wojnach klonów.
Etain nie wiedziała o wybuchu Wojen Klonów, bo siedziała od paru miechów na planecie, gdzie nie docierały żadne informacje (oczywiście za stan ten odpowiadali Neimoidianie) z szeroko pojętej galaktyki.
Zresztą, w książce jest to napisane.
Oto dowód
http://img155.imageshack.us/img155/7303/truebestsellerry4.jpg
To chyba jedyna książka SW w Empiku, która dostała taki znaczek Przyznam się bez bicia, że też się przyczyniłem do tego
Dobra, a teraz kolejny link. Jeśli ktoś chce się dowiedzieć o czym będzie opowiadanie "Odds" dołączone do TC, to zapraszam (uwaga: SPOILERY)
http://starwars.wikia.com/wiki/Odds
To tylko dowod na to jak bardzo Karren jest poczytna. Nie oszukujac sie, jest obecnie najlepiej piszaca autorka SW. Jej ksiazki zawsze trzymia poziom. Co prawda nie wiem jakimi prawami rzadzi sie znakowanie "bestsellerem" na empik.com, ale skoro to jedyna ksiazka SW z takim wyroznieniem to pozostaje nam zacierac rece i czekac cierpliwie.
napisałem "chyba", nie przeglądałem innych książek, więc kto wie, czy jeszcze jakaś nie ma takiego znaczka
A wie ktos moze kiedy "True Colors" zostanie wydane przez nasze ukochane i jak najbardziej powazane wydawnictwo Amber ktorego pracownicy zapewne po godzinach siedza w pracy by owa ksiazke przetlumaczyc ?
że na przyszły rok Amber nie planuje tej książki... Najwcześniej więc 2009
Nie ma co... kupuję oryginał
też bym kupiła, ale niestety cena jak na razie po za moim zasięgiem..
30 złotych to tak dużo?
ale my tutaj o oryginale rozmawiamy który kosztuje 25$? no chyba że ja sie mylę ;>
Cieplutka, świeżutka książeczka True Colors właśnie przyszła z listonoszem!!! Ach... ^_^
znowu dostępne w internetowym empiku, gdyby ktoś chciał - jak długo, nie wiem
http://www.empik.com/produkt?productId=2561458&_name_=True_Colors
Ciekawe tylko, że dolar spada na ryj, a Empik tymczasem drastycznie podniósł ceny dużej części importowanych wydawnictw. Jakiś nowy podatek/cło? Chyba by było o tym słychać...
A nie łatwiej znaleźć kogoś z kartą kredytową i zamówić przez Amazon.com albo Amazon.de? Książka byłaby zamawialna w granicach 40 PLN...
Ale to im się coś pomyliło chyba. Większość Legacy of the Force też ma napisaną śmiesznie niską cenę, choć jednocześnie jest "aktualnie niedostępne".
patrz http://www.empik.com/produkt?productId=2874494&_name_=Star_Wars_Legacy_Of_The_Force
czyms musieli uzupelnic
serwer sie rozwalil im chyba. spojrzcie na to:
http://www.empik.com/produkt?productId=2766824
ilosc stron i cena.
sory ze w tylu postach... na pewno serwer poszedl. 1 GROSZ???
http://www.empik.com/produkt?productId=2647177&_name_=Star_Wars_Legacy_of_the_Force_Fury
34,95zł?
http://www.empik.com/produkt?productId=2769391&_name_=Harry_Potter_and_the_Deathly_Hallows
you can draw star wars. 35zł.
http://www.empik.com/produkt?productId=2688939
wszystko w smiesznie niskich cenach i niedostpene lub w wysokich jak cholera.
mogłeś kupić i musieliby Ci sprzedać za 0,01zł. Tak jak gdzieś w TESCO X360 dali za jakieś śmieszne pieniądze (kilkanaście euro), bo mieli problemy z systemem, chcieli unieważnić te transakcję, ale Federacja Konsumentów się nie zgodziła i kilkunastu szczęśliwców miało konsolę za 50zł...
Nie wie moze ktos z Was kiedy ukażą się w polkim przkładzie ksiazki Karen Traviss Republic Commando: Order 66 i Republic Commando: True Colors??
bo się zarabiscie zapowiada a z orginałami mi sie nie chce męczyć [spoiler]
true colors podobno kiepskie. A co do pani Traviss - ma fajny styl ale jej ksiazki mnie jakos nie wciagaja. wole kontrowersyjnego Zahna oraz NEJ-a xD
kiepskie !?
Toż to prawdziwy Dostojewski w porównaniu z ostatnimi wyczynami Zahna czy robali.
Trzeba przeczytać, żeby komentować.
I czytać w oryginale, po polsku wiele się gubi.
True Colors znając życie wyjdzie dopiero w 2009 jak nie później
Może aż tak źle nie będzie. "Potrójne Zero" wydali równy rok po amerykańskiej premierze, więc oby "True Colors" wyszło w listopadzie 2008. Na razie trzeba zadowolić się oryginałem, który jest nawet dobry.
Vicodin napisał:
oby True Colors" wyszło w listopadzie 2008
Niestety, zapowiada sie raczej rok Dziedzictwa Mocy
to znasz może komplet ksiażek które ukażą się w 2008 , zgóry dzienx
W bastionowym dziale książkowym w zakładce "zapowiedzi" znajduje się informacja, iż na rok 2008 Amber planuje wydać "Death Star" i właśnie "Republic Commando 3: True Colors". Czy zostało to potwierdzone?
Kopie "Death Stara" są już w wydawnictwie i czekają na tłumacza (znając życie książka ukaże się w sierpniu). "Republic Commando: True Colors" prawdopodobnie trafi do tłumaczenia trochę później, ale powinno wyjść jeszcze w tym roku. Zapowiadane są jeszcze "Coruscant Nights 1", ale nie wiadomo dokładnie na kiedy - raczej na pewno na koniec roku.
Razem z panem Syrzyckim namawiamy także dział literacki na szybsze wydanie powieści "The Force Unleashed", powiązanej z grą o tym samym tytule, jednak wydawnictwo nie zakupiło jeszcze praw do tłumaczenia tej powieści i nie wiemy, kiedy to zrobi. Jak tylko dostanę oficjalną informację o pełnym planie wydawniczym na 2008 rok, to na pewno wrzucę newsa.
tylko też zapytam - z tego wynika, że "Sacrifice" jest przerzucone już na 2009 rok. Może więc jest jakaś szansa na to, że do Amberu trafi kopia TPB a nie HC? Bo w TPB ma być "A Practical Man", a wielu fanów kupiłoby polską wersję choćby dla samego tego opowiadania Udało się z "Triple Zero", może uda się i teraz?
Nie wiem nic o "Sacrifice". Być może stanie się tak, że książka ta zostanie jeszcze wciśnięta gdzieś na koniec roku (np. zamiast Coruscant Nights 1), ale znając politykę wydawnictwa, ostatnio większy priorytet mają książki, których akcja dzieje się w najbliższych okolicach filmów. Należy się więc spodziewać, że opóźnienie "Dziedzictwa" będzie większe, niż rok.
Więcej informacji postaram się podać już po Nowym Roku.
Jak rozumiem, nie został zatrudniony w Amberze żaden nowy tłumacz? Czy wciąż takowy jest poszukiwany?
na ochotnika jak dobrze znasz angiela
Jak tak dalej pójdzie wkurzę się i poprawię swój foreign language.
Jak na razie studjuję techniki Darksidu w trenowaniu cierpliwości ehhh
Abyś patrzyła na daty postów.
plus jeszcze czytala newsy
ze jest nowy tłumacz [własciwie tłumaczka ]
absolutnie nie zmienia postaci rzeczy, że i tak tłumaczą w tępie żółwia z Galapagos i z refleksem szachisty korespondencyjnego
No i po raz kolejny spotykamy się z komandosami z oddziałów Delta i Omega, Kalem Skiratą, Etain, Jusikiem, Walonem i i kilkoma innym znanymi z poprzednich książek bohaterami. Tym razem akcja powieści koncentruje się na "polowaniu" na szefową kaminoańskich klonerów, Ko Sai. Dodatkowo poruszana jest kwestia traktowania rannych klonów - czy traktowani są jak normalni, żyjący żołnierze i w ogóle ludzie w szpitalach Republiki? Odpowiedź na to pytanie poznacie czytając "True Colors". Coraz bardziej przybliża się też widmo rozkazu 66....
Bohaterowie nie zmienili się za bardzo: Skirata kocha swoich "synów", oni kochają jego , dla Etain zbliża się czas porodu. W efekcie Kal zostaje przyszywanym dziadkiem, Besany ciotką a komandosi wujkami
Traviss nie waha się również pokazać choroby jednego z nich i jego rekonwalescencji. To były jedne z bardziej wzruszających scen w powieści. Akcji batalistycznych za wiele nie ma, ale rekompensuje to większe niż w poprzednich książkach rozwinięcie psychiki i poczucie braterstwa między naszymi komandosami.
Mankamentem dla niektórych może być sporo słów i wyrażeń w Mando`a, więc bez słowniczka z "Triple Zero" , względnie z netu, się nie obejdzie (ci zaś, którzy znają ten język, będą wniebowzięci, jako że mamy tutaj kolejną pieśń biesiadną oraz modlitwę za zmarłych, a także formułę chrztu statku ).
Ciekawostką jest opisanie znaczenia dwóch kolorów zbroi Mando`ade: czarnego i złotopiaskowego.
Polecam zgłębienie "Prawdziwej Natury" uczestników Wojen Klonów i czekam na wydanie "Rozkazu 66", który dopełni losu zapewne wielu bohaterów i godnie, mam nadzieję, zakończy sagę o komandosach, ich sojusznikach oraz wrogach.
Nie będę wrzucał o czym jest fabuła, przeczytajcie powyżej.
Co można napisać o True Colors? Coś czego nie powiedziałbym o żadnej innej książce SW... jest trudna. Proporcje akcji do relacji między bohaterami są trochę zaburzone. Nie można powiedzieć że mało się dzieje, po prostu mało jest walki. Za to bardzo dużo dowiadujemy się o bohaterach, motywach ich działania, relacjach, lękach, marzeniach. Na pierwszym planie mamy "rodzinę/klan" złożoną z mieszanki mandalorian, klonów, Jedi, cywili, w obliczu wojny. Na drugim trochę inny obraz wojny klonów niż prezentowany do tej pory, np w filmach i serialach. Nieskazitelna, wojskowa precyzja sztucznie wyhodowanych, idealnych maszyn do zabijania, rozbija się o szarą, brudną rzeczywistość wojny, pełnej kłamstwa, zdrady, bezsensownych ofiar, ukrytych motywów. Dużo jest przemyśleń na temat wojen i celu jaki strony chcą osiągnąć. Wkrótce okazuje się że już nie wiadomo kto jest wrogiem, kto przyjacielem, a kto cywilem. Co w takiej sytuacji może zrobić żołnierz klon, albo Jedi, żyjący w sterylnym świecie bieli i czerni. Jakie obowiązki wobec swych żołnierzy powinna mieć Republika i ludzie, w obronie którzych żołnierze poświęcają życie. Skupienie się na tych wątkach jest największą wadą książki, oraz największą zaletą. Wielu ludziom książka się nie spodoba, właśnie z tego powodu, odbiega od jakichkolwiek innych z serii SW. Ale nie wyobrażam sobie by ktoś przeszedł obok tej książki obojętnie. True Colors wzbudza silne emocje, zarówno pozytywne jak i negatywne i zmusza do przemyśleń.
Jeżeli komuś podobała się w Tripple Zero skala szarości między dobrem i złem, to na pewno spodoba mu się dodanie całej palety barw do True Colors.
Oczywiście dla wielbicieli Mandalorian, jest to lektura obowiązkowa. Akurat z rozumieniem słów Mando nikt nie powinien mieć problemów, bo albo są wytłumaczone w następnym zdaniu, albo wynikają jasno z kontekstu.
Kolejny plus: ciekawe nawiązania do całego universum SW, np. KOTORa
Humor, slang wojskowy, zachowanie komandosów, znamy to już z poprzednich części.
Nowością jest tak na prawdę brak linii między dobrymi i złymi, czyli zupełnie nowa perspektywa na prowadzenie wojny i prywatnej krucjaty.
Dla mnie osobiście jest to książka wybitna, nie czyta się jej tak przyjemnie jak RC:HC, nie jest też tak pozytywna. Jednak zostawia po sobie ślad, jest niebanalna i wciągająca, a chyba o to w książkach chodzi.
Teraz pozostaje czekać na 4 część która zamknie całą serię.
Hoho, to była dopiero książka! Muszę powiedzieć, że jestem wręcz zafascynowany twórczością Travis w uniwersum SW. RC:TC jest inna niż dwie poprzednie ksiązki Karen, mniej tutaj walki, akcji i wojny, a więcej zdecydowanie opisów odczuć i przemyśleń. Wielu się to pewnie nie spodoba, ale w moim mniemaniu o to właśnie chodzi w tej serii. Już w 000 widać było, że Karen zmierza w kierunku uczłowieczenia klonów i że szykują się pewne zmiany w konwencji. Tak też się stało, więc niemożliwością byłoby napakowanie tej książki akcją. Wreszcie Karen pokazuje nam, że ktoś w tej galaktyce widzi jak działa naprawdę Republika i że ktoś dostrzega zupełnie niedorzeczność posunieć polityków, jednym słowem, coś tu jest nie tak? Aż się prosiło o to wcześniej, bo przecież nie wszyscy mogą być takimi imbecylami jak większość ślepych Jedi
Ponadto Karen w dalszym ciągu kontynuuje ekspolarcję swoich uulubionych Mandalorian i ich języka. Dodaje to smaczku wszystkim jej książką i jest swoistą cechą rozpoznaczą Karen. Po lekturze 5 z 6 książek Karen muszę powiedzieć, że jestem pod wrażeniem jak zgrabnie potrafiła połączyć fakty z serii RC z serią LOTF. Znając już część faktów z Revelation wiem, że nie podupdła z formą Pozostaje tylko czytać i się zachwycać.
Dla mnie True colors to dokładnie to czego oczekiwałem po pierwszych dwóch książkach Republic Comando, nie jest to dokładnie ten sam trend, ale ewolucja w pisaniu w ramach serii była przeze mnie oczekiwana. Spośród książek ostatnio przeczytanych, to właśnie wszystkie booki Karen mają u mnie najwyższe noty (jedynie Troy potrafił zrobić na mnie podobne wrażenie w ostatnim czasie)
9/10
Mam sprawe. Niedawno w ksiegarni zakupilem Bezposredni kontakt bo lubie wojny klonow a poza tym duzo osob chwali Karen Travis. Przeczyytalem jakies 30-40 stron i kompletnie mi sie ta ksiazka nie spodobala. I teraz moje pytanie czy to jest tak jak w niektorych ksiazkach ze trzeba przebrnac przez dajmy pierwsze 100 stron a potem jest taka ze sie oderwac nie mozemy czy jest do kitu??
Czekam na odpowiedzi.
początek jest trochę nudnawy. Później dużo lepiej. Moim zdaniem Karen Traviss to najlepsza pisarka powieści SW.
podobno już ostateczna. Powiem tyle - podoba mi się tyle, że ten tytuł wali po oczach mam nadzieję, ze go zmniejszą
http://starwars.pl/pokaz.php?id=5204
Ciekawe jak to będzie wyglądało od Amberu?
faktycznie ciekawe. Co jak co, ale Amber trzyma się bardzo ściśle jednej konwencji okładkowej (w zasadzie to teraz mamy do czynienia z layoutem v.2.5). Ujednolicone liternictwo, podobny format loga SW itp. Właściwie z każdą książką jestem ciekaw jak sobie poradzą... i szczerze powiedziawszy, choć taka seria Amberowskich wydań wygląda na półce ładnie "en masse" to w sumie ciekawsze są okładki wydań oryginalnych. Wiec jak znam życie to wycieniują wszystko wokół klona w jednym kolorku i wszelkie napisy umieszczą w standardowym formacie.
Uwaga, spoilery czytacie na własne ryzyko
Ostatni tom sagi o komandosach z oddziałów Omega i Delta oraz ich przyjaciół jest już za mną. Karen Traviss umieszcza akcję swojej powieści kilka tygodni przed i w trakcie wydarzeń z "Zemsty Sithów". Czytelnik więc możliwość przyjrzenia się atakowi Separatystów na Coruscant czy bitwie o Kashyyyk z punktu widzenia naszych bohaterów.
Karen nawiązuje również do gry (początek spoilera bitwa o most, zaginięcie Seva koniec spoilera). A oprócz tego są początek spoilera cztery wesela i pogrzeb , Darman dowiaduje się w końcu o dziecku koniec spoilera, Kal ze swoimi synami (początek spoilera zgodnie z mandaloriańską tradycją zaadoptował ich jako swoich legalnych dziedziców, więc można już przestać pisać w cudzysłowie koniec spoilera) zaś usiłuje nadal znaleźć lekarstwo na zahamowanie szybkiego starzenia się klonów i znaleźć dla nich miejsce w galaktyce, gdzie mogliby w spokoju dożyc swoich dni. Przy okazji trafiają na klony, nie pochodzące z Kamino...
Książka bardzo dobra, jednak nie bez wad: komandosom wszystko udaje się zbyt łatwo, aż jest to nierealne (początek spoilera scena odbicia Jilki [no dobrze, tam trochę postrzelali podczas pościgu], uwolnienie Uthan czy wyprowadzenie córki Skiraty z więzienia bez jednego wystrzału) koniec spoilera.
Bitwa o Coruscant i Kashyyk są bardzo dobrze opisane. Traviss umie pisać o działaniach zbrojnych Nie zapomina też o psychice bohaterów.
Dodatkowo mamy smaczki w postaci początek spoilera Fenna Shysy, zaginionej siostry Jango Fetta, a także (uwaga, uwaga!) Scout z "Mrocznego Spotkania" koniec spoilera. W prologu zaś widzimy młodego Kala i jego przybranego ojca.
Ciekawostką jest też "zaglądnięcie" Traviss do szpitala psychiatrycznego na Coruscant.
Jak komandosi zareagują na rozkaz 66? Kto zginie? Kto przeżyje? Dowiecie się czytając książkę, która spełniła moje oczekiwania. Ciekaw teraz jestem, co pani Karen pokaże w Imperial Commando.
-początek spoilera A czy został odnaleziony Sev? koniec spoilera
-początek spoilera nie, Valon poleciał na Kashyyyk go szukać i raczej będzie to opisane w serii IC, tak myślę, bo kilka wątków jest nie skończonych koniec spoilera
Jak i cała seria, Order #66 jest pozycją conajmniej dobrą. osobiście czytanie tych książek sprawiało mi dużą przyjemność i w odróżnieniu od innych pozycji czytało się ją sprawnie i szybko, co pozwala stwierdzić, iz akcja opisana jest wartko i wciągająco.
Z pewnością wielu (w tym również LS) może miec odmienne zdanie o książce, bo treść nie pasuje im do końca do tytułu, ale to jedyny i największy zarzut jaki mozna postawić tej książce. Ja się już przyzwyczaiłem, iż nie zawsze tytuł i zapowiedzi pokrywają się z treścią, ale to nie wyklucza i nie przekreśla od razu pozycji książkowej. Tak mamy w przypadku całej serii, gdzie poczatek dostajemy dobrą pozycje w tematyce, potem przechodzimy coraz bardziej w kierunku sagii mandaloriańskiej..ale czy to źle, skoro treść sama w sobie jest porywająca?
Przyznam, że orderowi można dorzucić jeszcze kilka uwag, np. że za łtwo się wszystko komadosom udaje, itp. jednak na koniec nie wszystko rozwiązuje się na ich korzyść.
Oczekuję kolejnych pozycji Karen (miejmy nadzieję, że na wysokim poziomie) no i oczywiście na powrót ekipy z serii o komandosach
Ocena pozycji: 9/10
Ocena serii: 8,5/10
JĘŻELI KTOŚ POWIE,ŻE TA KSIĄŻKA czyli BEZPOŚREDNI KONTAKT,NIE JEST NAJLEPSZA NA ŚWIECIE,TO GO ZABIJE ZAKOPIE,POTEM ODKOPIE I JESZCZE RAZ ZABIJE I ZMINI SIĘ TA OSOBA W KRWAWĄ MIAZGĘ XD
Z RC Bezośredni Kontakt na pewno jest najlepszy, ale ze wszystkich książek to chyba Przygody Hana Solo
Hmm, ale ta informacja to od dawna znana jest.. tak mi sie wydaje przynajmniej -.- <Albo moj `wywiad` jest az tak skuteczny ze zdobywa nieznane informacje xP>
Byc moze aleja zwrocilem uwage jeszcze na ta druga czesc o albumie.
Bynajmniej, ten album to tez zadna nowosc, nawet na Bastionie bylo o tym wspomniane xP
/news.php?nr=9349
Ale ,nie wszystkim się to podoba,sprawdżcie w tym linku na komentarze,jakiś wariat się tam wdarł...A poza tym to już pół roku TEMU były POGŁOSki,a teraz informacja została potwierdzona,także to duży sukces.
także gońcie do księgarń czy gdzie tam zwykle chodzicie
Coz, jak donosi wywiad Mando, pomijajac juz literowki (np pojawil sie Ardo zamiast Ordo, to jakas reklama lodowek ukryta czy cus ?) smiesznawych odmian (w tym odmian slow w Mando`a, ktora brzmia smiesznie : P) wartym uwagi jest rodzial 11.
Jak donosi ma informatorka: (minimalne spoilery, IMO nieszkodliwe dla odbioru ksiazki)
początek spoilera
"pomineli akcje płyniecia i dostania się do ko sai
jest moment jak zneleźli odpowiednią łódź
a po tym jak już rozmawiają z ko sai!
w orginale rozdział 11 ma od 262 do 301 str włącznie
a u nas253-255" koniec spoilera
Daruje sobie zakup tej ksiazki, zdecydowanie ^.^
a już miałem isć szukać tej knigi w pleszewskich księgarniach...
LOLOLOLOL, ta ksiazke trzeba dlatego kupic, ze jest tak beznadziejnie poskladana, a nie dlatego ze jest slaba. Ludzie, na naszych oczach tworzy sie historia! : - D
Toż to dla mnie istny szok. Amber po prostu z nas kpi. Myśli że jesteśmy zapryszczonymi, grubymi z zgarbionymi tępamaki w okularach którzy gadają w jakiś abstrakcyjnych językach i pozdrawiają się powitaniami `Niechaj Moc będzie z tobą, miszczu`. Skandaliczne zachowanie. Rozumiem- kryzys: koszty druku, korekty, papieru. Ale to nie powód żeby pozbawiać nas 30 stron książki. I tak ją kupie, ale niechętnie; czuje się urażony i dźgnięty włócznią wprost w mą godność fana Gwiezdnej Sagi...
kupię i mam nadzieję, że w oryginale też.
Ale za takie coś... może jakaś petycja? Zjebująca?
Niezły numer zafundował Amber fanom. Mam nadzieje że nie powtórzą tego genialnego numeru w pozycjach Dziedzictwa Mocy czy Mindorze Stovera. W książkach z serii telenowela z Mando w rolach głównych niech robią co chcą, bo mi to zwisa.
co takiego działo się w tym straconym fragmencie, co spowodowało że początek spoilera Omega znalazła się w budynku miejscowej telewizji i było wielkie bum... i kto to jest niejaki Tel? koniec spoilera
A brak fragmentu może być winą tego, że Amber zakupił niekompletny oryginał. I się zorientowali po fakcie... co nie zmienia faktu, że musi być ktoś winny i ja bez żadnych skrupułów obarczę tu winą panią Jagiełowicz, a to ze względu na jej niewyobrażalną ignorancję i traktowanie czytelników jak śmieci. Nie zasłużyła na nic lepszego z naszej strony.
bo naprawdę zależy mi na odpowiedzi Mam nadzieję, że ktoś tu czytał książkę po angielsku
Nie tak szybko z tymi oskarżeniami . Największa krytyka zawsze dosięga tłumaczy. Ale chyba jakoś niewiele osób pamięta, że oddawane do wydawnictwa przekłady wpadają w łapy korekty. I mniemam, że to właśnie ona zawaliła w wypadku tych nieszczęsnych brakujących stron. Chociaż istnieje pewne prawdopodobieństwo, że Amber otrzymał niepełny egzemplarz od Del Rey`a .
A co do książki, cóż, nie zamierzałem jej tak czy siak kupować. Nie udało mi się wymęczyć Bezpośredniego kontaktu a ci cali Mando mnie szczególnie nie porywają .
napisać na jedyny mail dostępny na stronie wydawnictwa: dyrektor.handlowy@wydawnictwoamber.pl . Mogliby przecież dać brakujący fragment w formie elektronicznej, tak samo jak na Bastionie pojawiają się przykładowe rozdziały książek przed jej wydaniem.
Przyszedł czas na trzecią już część przygód drużyn: delta i omega. Tym razem autorka skupiła się na traktowaniu klonów przez republikę. Jak to określił Zey jest to: "armia niewolników". Nie zabrakło oczywiście tego co wszyscy lubią najbardziej czyli.........Mandalorian. Warsztat pisarski Karen Travis ewoluuje w bardzo dobrym kierunku. Ocena: 9,5/10.
A więc napisałem zapytanie do wydawnictwa Amber z zapytaniem o ten bład, i o to jaka odpowiedz otrzymałem:
"Dziękujemy za wskazanie błędu w powieści "Komandosi Republiki. Prawdziwe barwy".
Jest nam bardzo przykro, że na etapie przygotowań do druku z rozdziału 11 wypadł fragment tekstu.
Błąd programu nie zwalnia nas od odpowiedzialności, wobec osób odpowiedzialnych za ten fakt wyciągniemy konsekwencje, a wszystkich czytelników gorąco przepraszamy."
Cóż pozostaje miec nadzieje, ze rzeczywiscie konsekwencje zostana wyciagniete i w przyszłosci juz nic podobnego sie nie zdarzy
ktoś z redakcji Bastionu mógłby uzyskać brakujący fragment tą drogą, którą uzyskuje przykładowe rozdziały jeszcze przed wydaniem książek?
... by było wycofać cały nakład, wydać na nowo, a poszkodowanym wymienić za darmochę. Ale tego nie zrobią... No właśnie, czemu?
Lorienjo napisał(a):
... by było wycofać cały nakład, wydać na nowo, a poszkodowanym wymienić za darmochę. Ale tego nie zrobią... No właśnie, czemu?
Tak byłoby po prostu uczciwie i wydaje mi się, że każde wydawnictwo szanujące swoich czytelników w przypadku takiej wpadki powinno bezpłatnie wymienić wadliwe egzemplarze na kompletną wersję. Przesłanie brakujących rozdziałów za pomocą poczty elektronicznej to oczywiście jakieś rozwiązanie, ale nie po to kupuje się książki, żeby je czytać na kompie. Jak dla mnie to pójście na łatwiznę i mało odpowiedzialne zachowanie.
promil napisał(a):
Tak byłoby po prostu uczciwie i wydaje mi się, że każde wydawnictwo szanujące swoich czytelników w przypadku takiej wpadki powinno bezpłatnie wymienić wadliwe egzemplarze na kompletną wersję...
________
I tutaj wychodzi na jaw fakt, że fani SW nie są uważani za poważnych klientów, ale za szaleńców i maniaków którzy kupią wszystko ca ma logo SW niezależnie od jakości (czyt. każde gówno się nam wciśnie).
Chciałabym tu także zwrócić uwagę na inną rzecz:
Oczywiście w następnej edycji bład ten będzie już poprawiony także w książce.
To zdanie jest bardzo sprytnie napisane. Jedyne do czego się zobligowali to do poprawy tekstu. Oni wcale nie powiedzieli, że będzie kolejny nakład. Zresztą po co mieli by go robić skoro większość fanów będzie oczekiwała na poprawioną wersję, a książka będzie zalegała w księgarniach? Amber zwykle robi tylko jeden nakład, a książki które poszły do dodruku bardzo dobrze się sprzedawały.
byłbym ostrożny w pisaniu, że traktują fanów SW jako niepoważnych klientów. Amberowi w praktyce zostały dwie linie w fantastyce - Gwiezdne Wojny i Tolkien, obu się mocno trzymają (zobaczymy kiedy wydadzą "The Legend of Sigurd and Gudrun"), ale szczerze mówiąc nie sądzę, żeby którąkolwiek serię potraktowali lepiej, w przypadku błędu. Prawdopodobnie w innych powieściach, nie podniosłoby się takie larum, bo mało tam zapaleńców, coby po polsku i angielski czytali. Niemniej jednak, wątpię by Amber wycofał cały nakład, wydał powieść jeszcze raz i wszystkim powymieniam. To już jest logistycznie i kosztowo trudne przedsięwzięcie, na któremu wydawnictwu musiałoby zależeć. Mogliby to zrobić, gdyby ludzie masowo zaczęli im zwracać wadliwe egzemplarze, ale również wątpię by coś takiego nastąpiło. Natomiast prośby itp. nie odniosą żadnego skutku i tyle.
Jasne najuczciwszym wyjściem byłoby wymienić wadliwe egzemplarze, ale jak cały nakład jest zwalony, to nie mają jak wymienić, dopóty nie wydrukują na nowo. Prawdę mówiąc to najsensowniejszym wyjściem byłoby wydanie broszurki z brakującym rozdziałem, tak jak czasem wydają reklamowe broszury i rozprowadzać to z następną książką (względnie niepocieszonym wysłać za darmo).
A tak zupełnie na marginesie (ponieważ jeszcze swego egzemplarza nie mam - OJ + angielska wersja jakoś skutecznie wydłużają mi drogę do sklepu) - czy w książce jest opowiadanie "Odds"? Czy znów wycięte/nieprzetłumaczone?
Lord Sidious napisał(a):
czy w książce jest opowiadanie "Odds"? Czy znów wycięte/nieprzetłumaczone?
________
z tego co wiem, nie ma.
Kika napisał(a):
Oni wcale nie powiedzieli, że będzie kolejny nakład.
________
Hmmm
Oczywiście w następnej edycji bład ten będzie już poprawiony także w książce
Znaczy, że w O66 dodadzą to co zapomnieli? Dla mnie następna edycja to wydanie II, poprawione.
Ciekawe, czy ten wycięty fragment był konieczny do zrozumienia fabuły czy "ewentualnie" można go sobie darować.
Swoją drogą jestem cholernie wściekła. Tak spartaczyć Komandosów, nasz Amber! Otrzymanie fragmentu drogą elektroniczną wydaje się być pomysłem, jednak jestem bardzo rozczarowana, że TAKĄ drogą muszę dobierać się do książki. Osobiście wolałabym mieć pełną, bez błędów, na mojej szafeczce, obok łózka, gdzie zazwyczaj stoją wszystkie książki SW.
takiego maila:
"Dzień dobry
Kompletny rozdział będziemy wysyłać od połowy przyszłego tygodnia zainteresowanym w formie elektronicznej.
Oczywiście w następnej edycji bład ten będzie już poprawiony także w książce.
Jeszcze raz przepraszając za zaistniałą sytuację
pozostaję z wyrazami szacunku
Dariusz Stachowiak"
Valorum napisał(a):
Oczywiście w następnej edycji bład ten będzie już poprawiony także w książce.
________
Pytanie tylko kiedy wyjdzie edycja II poprawiona...
Odpowiedź. Nigdy.
dlaczego tak uważasz??
A jakie ksiazki poza Oryginalna Trylogia i Trylogia Thrawna zostaly wydane ponownie? : - D
był jeszcze pakt na Bakurze, Trylogia akademii Jedi, Spotkanie na Mimban, niektóre przewodniki i jeszcze kilka innych, ale od 2004 (v wydanie Trylogii Thrawna) chyba żadna książka nie została wydana po raz drugi.
Jak mówi stare porzekadło: "Jak Amber Girdunowi, Tak Girdun Amberowi". A więc książkę przeczytałem do końca, poszedłem do Matriasa, powiedziałem co i jak. Zwróciłem książkę, odzyskałem pieniądze i poczekam na "drugie" obiecane wydanie.
Z tego co wiem, ani razu Amber nie zrobił reprintu książki SW, a bywały w książkach felery.
ja już nic nie rozumiem.
Jak pisałem w newsie, kupiłem dziś egzemplarz i nie brakuje w nim, ani jednej strony, podobnie jak w zresztą jak w kilku innych, które przejrzałem ;o
nie żebym narzekał
a ja mam i polską i oryginał więc przetłumacze se te 30 stron
... tłumaczyć? Jak czytasz w oryginale, to masz lepiej niż z tłumaczenia. A ci co nie czytają, powinni zacząć. Bo, jak wspomniałem, jest lepiej, bywa taniej, i to nawet często, nie takie trudne jak się wydaje, wystarczy spróbować, a poza tym to Basic bardzo, bardzo odległej, a więc waszej miłości. Czy trzeba czegoś więcej?
na maila tłumaczenie 11 rozdziału.
czy i kiedy pojawi się drugie wydanie książki nie uzyskałem odpowiedzi.
jak ja. też się pytałem, kiedy zamierzają wydać książkę w pełnej wersji i odpowiedzi nie uzyskałem.
książki, na niewadliwy egzemplarz. I dostałem taką odpowiedź:
Na dziś przesyłam Panu wersję elektroniczną rozdziału 11.
W ciągu najbliższych dni ustalimy techniczną możliwość realizacji reklamacji.
mógłby ktos mi wysłać wersję elektroniczną na maila?? bo nie chcą mi odpisac
skoro wszyscy dostają to samo (no chyba że dedykację z przeprosinami) to może ktoś mi to podeśle i ja wrzucę na moje konto megaupload`a z linkiem dla wszystkich?
Albo umieścimy to na Bastionie?
Proszę bardzo: http://www.megaupload.com/?d=NPYOC35P
Basta. Koniec. Ja już tak dłużej nie mogę. Wydaję kasę i spędzam czas na Gwiezdnych wojnach, a cały czas są mi serwowane syfy w rodzaju TCW. Ale teraz schrzaniono moją ulubioną serię, która opisywała poważne problemy i była pięknie napisana.
I, bynajmniej, nie chodzi mi tu o treści przedstawione w najnowszej książce Prawdziwe Barwy. Pod względem fabularnym jest świetna, lepsza nawet niż pierwsze dwie części. Jest ciekawa, ma szybką, wciągającą akcję. A świetny styl autorki to wisienka na torcie.
Jak zapewne domyślacie się, zmierzam do nieuchronnego "ale".
Książka ma mnóstwo błędów. Nie dużo, ale mnóstwo. Literówka goni literówkę. Co najgorsze, literówki są nawet w imionach (których spis jest na początku ksiązki!).
Poza tym, p. Jagiełowicz nie tłumaczyła dwóch poprzednich części i to widać. Popełnia błędy w tłumaczeniu, a sztandarowym tego przykładem jest skrót CSF. Dopiero po jakimś czasie zorientowałem się, że SCF=SCB. Ale dobiła mnie pomyłka w "Podziękowaniach" na końcu ksiązki. Tu cytuję: "Chciałbym podziękować". Chyba nie jest takie trudne, by sprawdzić jakiej płci jest autor?
Że o zaginionych kartkach nie wspomnę. To jest absolutnie poniżej krytyki.
Po zakończeniu lektury tej książki wpadłem w głęboką depresję (prawie taką, jak po obejrzeniu kinowego TCW) i zadałem sobie pytanie: dokąd zmierza SW? Z jednej strony Legacy (jedno i drugie), czyli fajne wydawnictwa, z drugiej TCW zalewające nas zewsząd i spadająca jakość publikacji.
Nie wiem co z tym SW i to mnie przeraża.
W zasadzie to ja nie wiem dlaczego wciąż dają tej kobiecie książki do tłumaczenia. Już nie raz pokazała, że tłumaczem jest h*****m. A najgorsze jest przeczucie, że jeszcze nie raz nam to udowodni.
PS. Tak się zastanawiam - ona jest podobno fanką Star Wars. Ciekawe czy jest zarejestrowana na Bastionie .
Abe napisał(a):
PS. Tak się zastanawiam - ona jest podobno fanką Star Wars. Ciekawe czy jest zarejestrowana na Bastionie .
________
Widziałem, że kiedyś p. Aleksandra pisała tutaj, więc zarejestrowana jest, ale bardzo dawno już nie pisze. A tu jest jej post odnośnie tłumaczenia (co prawda o X-Wingach, ale jak to wygląda, można zobaczyć):
http://gwiezdne-wojny.pl/b.php?nr=21914#104958
Abe napisał(a):
W zasadzie to ja nie wiem dlaczego wciąż dają tej kobiecie książki do tłumaczenia. Już nie raz pokazała, że tłumaczem jest h*****m. A najgorsze jest przeczucie, że jeszcze nie raz nam to udowodni.
________
Z tym, że po przetłumaczeniu są jeszcze dwie korekty i wtedy jest popełnianych najwięcej byków - Faultfett o tym pisała po polskim wydaniu "Wygnania".
PS. Tak się zastanawiam - ona jest podobno fanką Star Wars. Ciekawe czy jest zarejestrowana na Bastionie .
________
Anom, jest zarejestrowana i nawet kiedyś pisała: http://www.gwiezdne-wojny.pl/b_user.php?u=1600. ^^
Darth Onoma napisał(a):
jest zarejestrowana i nawet kiedyś pisała: http://www.gwiezdne-wojny.pl/b_user.php?u=1600. ^^
________
Nie pokazuj tego bo jej "fani" będą chcieli usunięcia tego konta...
Jeżeli chcesz kupić książkę to się wstrzymaj i poczekaj kilka dni (mam nadzieje że nie tygodni) zanim Amber nie wymieni książek w księgarniach. Bo to będzie tak chyba że Amber wyśle jakieś pismo żeby wysłali z powrotem wadliwe książki w celu wymiany. A jak masz już nabytą książkę to idziesz na pocztę wysyłasz do nich i dostajesz "sprawną"
Taki jest tok mojego rozumowania ale mogę się mylić.
Ja osobiście czekam aż będzie w taniej serii bo do tego czasu chyba już wszystko powinno być dobrze.
-http://allegro.pl/item630093007_komandosi_republiki_iii_prawdziwe_barwy_k_travis.html
Poprawione wydanie na Allegro.
komuś już Amber odesłał poprawioną książkę?
w końcu przysłali trochę to trwało, ale już mam poprawny egzemplarz .
Oho. Jeszcze się nie wypowiedziałem o "Prawdziwych barwach".
W przeciwieństwie do poprzedniego tomu, który mocno mnie wynudził, ten mi się podobał. Jest kilka dość ciekawie prowadzonych wątków - poszukiwania Ko Sai, ewakuacja Quillury i powstanie na Gaftikarze. No i początek spoilera Etain jako matka koniec spoilera. ^^
Dużo się działo, akcja jest dość wartka, co spowodowało dość szybkie, nawet jak na mnie , tempo czytania. Gdyby nie to, że rozdział 11 -,- to w 3 dni bym skończył.
Dalej wątek macierzyństwa, który fajnie się rozwija, nie mam zarzutów. To, co zaś mi się.. po prostu nie podobało, to było częste, natarczywe porównywanie klonów do Jedi i to jęczenie, jakie to ojejku, biedne te klony, że nie mają praw i w ogóle. ^^
Urzekły mnie za to opisy Kaminoan i Ko Sai. Tragiczna rasa, początek spoilera tragiczna postać koniec spoilera.
Poza tym nie dowiedzieliśmy się, jak zakończyło się starcie na Gaftikarze. Szkoda, bo coś by z tego było. ^^
I jeszcze trudno by było nie wspomnieć o Mando`adach i takich tam. Mnie to tam w ogóle nie przeszkadza.
Podsumowując, było już o wiele lepiej niż poprzednio. Książka mocno wciąga i po niej czekam na Order 66. :D
Ogólna ocena: 8/10
jest może termin trafienia do księgarń poprawionej wersji "Prawdziwych Barw"? Czy może już trafiły?
trzeba uważać, bo w książce nie jest nigdzie napisane "wydanie II poprawione", po prostu część jest wydrukowana z błędem, a część bez i wątpię żeby w księgarniach ktoś się tym przejmował.
I właśnie dlatego mam prośbę do osób, które mają jeszcze wydanie z błędem. Proszę o:
napisanie w tym temacie od której strony zaczynają się braki i jakie są pierwsze słowa na stronie. Czyli np. po stronie 253 nie ma tego co powinno być. Ostatnie zdanie, które jest jeszcze w kolejności to "Niebo jest dziś zielone". Natomiast następne zdanie, pierwsze na kolejnej stronie brzmi "Dlatego właśnie Ala ma kota". I jakby jeszcze powiedzieć ile stron mniej więcej brakuje to by było wyśmienicie. I jak z rozdziałami.
a) zajrzeć na stronę 254 (rozdział 11 zaczyna się na stronie 253)
b) od górnego marginesu strony odliczyć 7 wierszy
c) ostatnie zapisane zdanie zaczyna się "-Wiec wszyscy wiedzą o..."
d) następuje przerwa szerokości mniej więcej jednego wiersza
e) następna wydrukowana fraza to "-Postaraj się nie uszkodzić..."
f) rozdział 11. zajmuje 2 strony
Tak to wygląda w egzemplarzu błędnym.
W miejscu przerwy uwzględnionej w podpunkcie d winno znajdować się około 37 stron (liczyłam w wydaniu oryginalnym).
gdzie w Warszawie można zdobyć prawidłowo wydrukowane TC?
Empiki odpadają: byłem w trzech i wszędzie rozdział 11 ma 2 strony.
Wiem, że na allegro teraz jest parę sztuk prawidłowych, ale mimo wszystko w taki wypadku wolę samemu przejrzeć towar.
Ktoś poratuje?
jedynym wyjściem jest zamówić ze strony Amberu <chociaż nie wiadomo, czy nie dostaniesz egzemplarza z tej trefnej partii>, albo kupić wersję "okrojoną" i wysłać o Amberu, by ten wymienił na prawidłową.
Długo czekać też nie będziesz musiał, bo ja książkę dostałem w 5 dni <bez niedzieli>, a mieszkam w Trójmieście.
wadliwych egzemplarzy "Prawdziwych Barw" jest nadal aktualna? Sęk w tym, że pytałem w różnych księgarniach, m.in. Matras o poprawioną wersję książki. Sprzedawcy wiedzieli o co chodzi, ale mówili, że nie tylko nie ma w księgarniach, ale także w samych hurtowniach nie ma.
Amber jeszcze nie wysłał poprawionej wersji do księgarń? I jeśli tak, to działa jeszcze oferta wysyłania do Amberu wadliwych egzemplarzy z wymianą na prawidłowe?
działa jak normalna wymiana wadliwej książki. Wysyłasz do wydawnictwa swój egzemplarz, podajesz swój adres i Ci odsyłają poprawny. A co do księgrń itp. to nie wiem jak to rozwiązali o ile rozwiązali.
Vergesso napisał(a):
Amber jeszcze nie wysłał poprawionej wersji do księgarń?
________
Amber wyslal poprawnbe egzemplarze w hurtowni, a z drugiego sortu braly pewnie ksiegarnie, ktore wadliwy egzemplarz poslaly juz w rynek. Ja w 2 czy 3 ksiegarniach widzialem poprawne wersje ksiazki, i w wiekszosci Empikow, ktore odwiedzalem.
Skoro akcja Prawdziwych Barw toczy się 21 BBY i jest w niej opisana bitwa o Mygeeto i dowodzi w niej generał Ki-Adi a w Zemście Sithów widzimy jak klony zabijają go własnie na Mygeeto to moje pytanie brzmi czy to ta sama bitwa czy drugie starcie?
Pozwólcie, że zacytuje ossusa:
[cytat]Bitwa o Mygeeto to najdłuższa bitwa jaka rozegrała się podczas wojen klonów. Trwała aż dwa lata (21 BBY - 19 BBY).[url]
Heh.. dzięki wielkie jakos pominałem ta informacje a drygie pytanie w związku z tym Ki-Adi siedział tam całe dwa lata i sie nie ruszał...?
Najwyraźniej tak.
PS. Luke S -> Pierwszy twój w miarę normalny post, szkoda, że bez drzewka.
No, zmieniłem się, od ostatniego bana...
Fakt faktem nawet nie spodziewałem się ze akurat Luke S mi odpisze
Dawno mi sie tak zadna ksiazka Traviss jak Prawdziwe barwy podobala. Dluzszy odpoczynek od Karen (ponad rok?) dobrze mi zrobil i na nowo umiem sie cieszyc z jej tworczosci. Po Revelations mialem juz konwulsje na same wspomnienie jej nazwiska. Dobrze, ze to minelo a ona napisala najlepsza ksiazke z serii. Takie przynajmniej mam wrazenie teraz. Pierwszy tom RC byl bardzo bojowy i wprowadzil bohaterow do naszego ulubionego swiata. Drugi tom juz rozpoczal nowy watek, ktory w PB jest kontynuowany. Moralne wywody klonow na temat wojny i ich znaczenia w calej strukturze Republiki jest mistrzowski. Do tej pory inni pisarze zaledwie lizali ten temat. Traviss poszla kilka krokow dalej i wprowadzila takie elemtny jak szwadrony smierci, brak opieki medycznej dla ciezkorannych. A cala sprawa z Fi to punkt kulminacyjny konfliktu. Do tego dochodzi problem Jedi, ktorzy sa niejako w ogniu krzyzowym pomiedzy spoleczenstwem a klasa rzadzaca. Ogolnie ksiazka na pelnym ogniu cisnie (: - D). Az mi szkoda ze na Rozkaz 66 bedzie trzeba czekac minimum pol roku. </3
Jeszcze nie kupiłem 3 części RC, więc chciałem spytać:
ile stron ma wadliwa wersja, a ile właściwa? (żebym wiedział jak sprawdzę w sklepie czy to "ta dobra")
właściwie wszystko, co warte powiedzenia o tej książce, napisał już Nestor. Nie oceniłem jej wprawdzie tak wysoko jak "Potrójne zero", niemniej jednak mocne 8 zarobiła. Gdyby nie lekkie dłużyzny w pierwszych rozdziałach i chyba niepotrzebny powrót na Qiilurę, ocena byłaby jeszcze wyższa.
Przeraża mnie natomiast tłumaczenie. Olę Jagiełowicz miałem okazję poznać osobiście, jest osobą niezwykle sympatyczną, a jej tłumaczenia długo uważałem za najlepsze z tłumaczeń Amberu. Jakkolwiek właściwie nie ma powodu się czepiać tłumaczenia narracji i dialogów (choć i tu się zdarzają wpadki, o czym za chwilę), jakkolwiek należy być wyrozumiałym w przypadku używania innych skrótów, niż w tłumaczeniach Andrzeja Syrzyckiego, o tyle coraz częściej pojawiające się literówki potrafią mocno zirytować - tym bardziej, że dawniej tego w Oli tłumaczeniach nie było.
Na jednej stronie, w dwóch następujących po sobie zdaniach, Jusik staje się Jussikiem, Tel Talem, a Skirata jest opisany jako Skirat.
A to tylko kilka przykładów - bo takie literówki zdarzają się właściwie na każdej stronie.
Gdzieniegdzie pojawiają się też na tyle niejasne sformułowania, że musiałem zerknąć do posiadanego przeze mnie oryginału (akurat jedyny nieprzeczytany z posiadanych przeze mnie - nie ma to jak masa lektur na studiach...). I tak, w rozmowie Etain i Orda (w nieszczęsnym rozdziale 11), zadane przez tego ostatniego pytanie na temat dziecka:
Did you realize he`ll probably have a normal live span?
- czyli, na moje oko: "Czy wiesz, że [dzieciak] będzie prawdopodobnie miał normalną długość życia?" - zostało przetłumaczone następująco:
[cytat]Czy wiesz, że prawdopodobnie umrze przed tobą - będzie miał normalną długość życia?[cytat]
Jak dla mnie, nie dość że mamy do czynienia z dodaniem fragmentu zdania, którego w oryginale nie ma, to jest to kompletnie niegramatyczne i pierwsza połowa życia wyklucza drugą. Naprawdę, rzecz niegodna tłumaczeń firmowanych przez osobę o takim doświadczeniu w translacji.
Nie wiem, czy w tym wypadku bardziej powinieniem te słowa skierować do samej Oli, czy może do odpowiadającej za redakcję stylistyczną p. Stachowicz, tudzież do robiących korektę pp.Gomółki i Steglińskiej, ale, cytując piosenkę zespołu IRA:
Trochę wolniej!
Po co gonić tak?
W imię czego tracić głowę?
Trochę wolniej!
Bo chyba te tłumaczenia są ostatnio robione na chybcika.
Wracając jednak do samej książki - po gniocie, jakim była "Moc wyzwolona", "Prawdziwe barwy" okazały się balsamem dla mej zranionej duszy fana SW i zaczyna mi być autentycznie szkoda odejścia Karen.
Kupiłem Republic Commando 3, jednak jako że byłem odcięty od neta dowiedziałem się dopiero o zakupie od znajomego że wydanie 1 jest wadliwe. O co dokładnie biega i czy mogę uzyskać od AMBER-u wersję poprawioną ? Niestety nie posiadam już paragonu ani innego dowodu zakupu . . .
o to, że brakuje większości 11 rozdziału. I są dwa rozwiązania tego problemu. Pierwsze - http://odsiebie.com/pokaz/2466426---afbf.html - tu masz 11 rozdział w wersji elektronicznej. Drugi - wyślij książkę na ten adres Wydawnictwo Amber 05-500 Piaseczno ul. Raszyńska 13 Magazyn wejście 3A
tu masz jeszcze więcej informacji - http://www.gwiezdne-wojny.pl/news.php?10322,komandosi-republiki-prawdziwe-barwy-wymiana-wadliwych-egzemplarzy.html#kom - mam nadzieję, że pomogłem
A ja mam takie pytanie: do kiedy mam pewność, że dostane od Amberu dobry egzemplarz "Prawdziwych Barw" ? Bo nie wiem czy warto mi kupować tą książkę "Taniej Książce" za połowe okładkowej ceny i wysłać ją do Amberu na wymiane
w Taniej Książce w Kraku mają te poprawione egzemplarze za ok. 17 zł
Dzięki za informacje, niestety jakoś w przyszłości nie zamierzam wybrać się do Krakowa Ciekawie bo z pierwszą dostawą w bielskiej "Taniej książce" były ze dwa egzemplarze "prawidłowe" egzemplarze, ale jakoś miałem mało kasy to wybrałem te rzadsze książki i na Komandosów już nie starczyło. Jak byłem następnym razem to przekartkowałem wszystkie książki ale pozostały już same wadliwe egzemplarze BTW, oprócz tej książki coś ciekawego jeszcze można znaleźć z SW?
Z tego co pamiętam były w obniżonej cenie (14-17 zł) z 3-4 tomy Dziedzictwa Mocy, Posłuszeństwo, chyba coś jeszcze... acz jak to teraz wygląda - nie wiem. Przejadę się może, jak zakończę sesję
Witam
Właśnie przyszłą paczka z książkami komandosi republiki
Niestety zauważyłem że moje wydanie Prawdziwych Barw posiada znany nam wszystkim błąd z rozdziałem 11. Mam do was pytanie co mam z tym zrobić, jeżeli pisać do Amberu to gdzie, mogę prosić o link.
Chyba że macie inne sugestie
ps.Kupiłem książki używane
Na prawdę. Niesamowite, ze wreszcie tego gniota dokończyłem. Książkę nabyłem w listopadzie 2007 roku, przeczytałem jakieś 60 stron i odłożyłem na półkę. Tego nie dało się czytać. Miesiąc temu postanowiłem w imię nadrabiania zaległości z SW wreszcie przez nią przebrnąć. No i skończyłem. 2 lata i 3 miesiące.. jakiś rekord chyba. Nawet mi się standardowej recki nie chce pisać.
Pierwsze kilkadziesiąt stron to droga przez mękę. Książka się niemiłosiernie wlecze. W akcji nie ma nic, co by przyciągało uwagę. Później na szczęście jest trochę lepiej. Momentami nawet dużo lepiej. Przez co muszę stwierdzić, ze książka jest bardzo nierówna. Fragmenty przedstawiające rabunek Vau`a, późniejsze ratowanie go i całe polowanie na Ko Sai przyciągają uwagę. Potrafią elektryzować. No i zakończenie ksiażki.. nie spodziewałem się tego co się stalo i to jest olbrzymi plus. Problem w tym, że te fragmenty są przeplatane historią Etain i Darmana. Może ja mam już na nich alergię ale jak kolejny raz widzę Etain z jej problemami, rozterkami, rozhuśtaną emocjonalnie.. to mam ochotę udusić autorkę za schrzanienie tak dobrej pozycji. Jakby książkę skrócić o 1/3 wycinając Gwiezdno Wojenną "Modę na sukces" z niej, to byłaby świetna.
Odstawić na półkę. Zapomnieć, że się czytało. 4/10
Rusis napisał(a):
Książka się niemiłosiernie wlecze. W akcji nie ma nic, co by przyciągało uwagę.
ooo. w końcu nie jestem jedyny.
z tą różnicą że ja tak miałem z pierwszym tomem..
Na stronie Amberu pojawiły się zapowiedzi książkowe na maj. Wśród nich widnieje także "Rozkaz 66" .
http://www.wydawnictwoamber.pl/ksiazka,008234,karen-traviss,komandosi-republiki-rozkaz-66.html
Okładka to niemal idealna kopia tej oryginalnej! Nareszcie! Ale to nie wszystko. Cena i objętość książki. 520 stron przy 37,80 PLN! Cholera, nastały dobre czasy w Amberze? TCW wpłynęło korzystnie na sprzedaż książek? Bo czy ktoś pamięta "Poza galaktykę"? 360 stron, przy cenie 39,80! A miała o 160 stron mniej niż "Rozkaz 66"!
Data wydania - 6.05.
A co do opisu:
Od trzech lat trwają Wojny Klonów. W ogarniętej chaosem galaktyce nikt nikomu nie ufa. Dla klonów z elitarnych oddziałów do zadań specjalnych ta wojna jest grą o najwyższą stawkę, niezależnie od tego, kto wygra. Lecz prawdziwe piekło rozpęta się dopiero, kiedy kanclerz Palpatine wyda przerażający Rozkaz 66...
Tak trzymaj, Amberze!
Naprawdę Amber zaskakuje A okładka jest wręcz prześliczna Najładniejsza od dawien dawna
po pierwsze nazwa serii powinna byc pod Star Wars, w końcu to Star wars komandosi republiki, a nie Komandosi Republiki Star Wars.
A tytuł napisany krzykliwą czcionką jak w amerykańskich wydaniach wygląda koszmarnie. Mam nadzieje, że następne książki będą wydawane normalnie.
Cena fajna, ale książki nie kupię, bo ta seria z fajnej opowieści o oddziale komandosów przerodziła się w telenowele.
Brawa dla Amberu!!! Nie słuchać Sellera, okładka prawie jak oryginalna, tylko że po polsku (no bo polskie książki mają polskie tłumaczenie ) i to za niższą cenę!
++++++
że jak wydadzą Dziedzictwo Mocy 8 i 9 to cena też będzie taka fajna. I że nie powtórzą sytuacji z Jednoczącej Mocy (która kosztowała 50 zł).
Design okładki zadziwia (oczywiście jeśli chodzi o Amber). Przyznam, że mam mieszane odczucia. Pewnie to tylko jednorazowa zmiana podyktowana oryginalną wersją okładki. Co do ceny i objętości to mogę tylko przyklasnąć! "Rozkaz 66" będzie pewnie pierwszą książką z serii Komandosi Republiki goszczącą na mojej półce
jak donosi wywiad Mando już są u pana z biblioteki.
Dziś rozglądałem się za Order 66 lecz jednak nigdzie jeszcze jej nie ma . Czy fabuła jest mocno powiązana z poprzednimi Komandosami Republiki? Nie czytałem wcześniejszych książek o komandosach i nie wiem czy połapie się we wątkach
... wyszli byli planowo, natomiast muszę zmartwić oczekujących na kolejną część, czyli "Legion 501" - plany wydawnicze uległy zmianie, w związku z czym ww powieść ujrzy światło dzienne nie - jak planowano - w czerwcu, a w lypcu :/ Dokładna data nie jest jeszcze znana.
to jak wobec tego przedstawia się plan wydawniczy? Co z książkami z TCW?
Jak tam z dostępnością "Rozkazu 66"?
można 4 sure dostać na Centralu, w przejściu pod halą główną :]
jeśli możesz dasz radę wskazać w Wawie miejsce gdzie można dostać Komandosów ze wszystkimi rozdziałami?
Czy nadal wyłącznie kupno badziewia i odsyłka jest dostępna?
... Cię, Bartuś - mówisz, że `66` też się pojawia niekompletny? o_O :-|
my fault my... fault
Nie chciało mi się szukać nazwy, a chodziło o Prawdziwe Barwy.
66 jest najpewniej w całkowitym porządku, więc bez stresu
Czy wiesz gdzie można kupić TC dobrze wydrukowane bo to właśnie powstrzymuje mnie przed nabyciem polskiej wersji. A chciałem kupić... do kupy całość
...dostępni byli w Dedalusie na Chmielnej/Szpitalnej - z ciekawości kartkowałem i ZTCP byli kompletni. Były trzy pierwsze tomy po około 20 PLN/sztuka. Ewentualnie przy jakichś większych zakupach polecam Selkara - wysyłkowo=drożej, ale przy większych zakupach zwróci się z nawiązką. Praktykowałem niedawno, też z "Komandosami..."
dziś do księgarni, udaję się w stronę półki z książkami SW, patrzę - jakaś cegła leży. Myślę, ki ch*j? Zlikwidowali SW czy jak? Podchodzę bliżej i co? Opasły Rozkaz 66
Kupiłem i okładka, muszę przyznać, miodna. Czytać zacznę, jak skończe Rozdroża czasu.
A jeszcze teraz Bart mnie niemalże o zawał przyprawił, pisząc o brakujących rozdziałach. Ufff!!!
Elendil napisał(a):
[cytat]dziś do księgarni, udaję się w stronę półki z książkami SW, patrzę - jakaś cegła leży. Myślę, ki ch*j? Zlikwidowali SW czy jak? Podchodzę bliżej i co? Opasły Rozkaz 66
____
No aż dziw bierze. Ostatnią przyzwoitą książka SW jeśli chodzi o ilość stron, to chyba właśnie poprzedni Komandosi, Prawdziwe Barwy były. ROK TEMU. A tak, to same broszurki. Nie żebym miał zarzuty do Amberu, po prostu irytująca sprawa
po 2000 roku najmniejsza liczba stron w książkach zaczęła wynosić ponad 200 stron i tak było z większością książek (np. większość NEJ, Trylogia wojen łowców nagród). Broszurki to mają po kilka stron na krzyż. Tu masz ich ponad 200. to wcale nie mało. A poza tym długość się nie liczy tylko jakość. Poza tym takie książki szybciej się czyta.
Mistrz Seller napisał(a):
Poza tym takie książki szybciej się czyta.
________
nieprawda. rozdroża czasu męczę od miesiąca, a poświęcenie zajęło mi 3 dni.
regułę
Ja 3., 6., 7. tom NEJ przeczytałem w ciągu jednego dnia. A 5., 10., 11., 12. i 13 w ciągu kilku dni. Tak samo jak trylogię Wojen łowców nagród, czy szturmowców śmierci.
Mistrz Seller napisał(a):
regułę
Ja 3., 6., 7. tom NEJ przeczytałem w ciągu jednego dnia. A 5., 10., 11., 12. i 13 w ciągu kilku dni. Tak samo jak trylogię Wojen łowców nagród, czy szturmowców śmierci.
________
Ty to wszystko notujesz? D
pamiętam. Choć w ostatnich czasach zapisuje kiedy zacząłem i skończyłem cztytać (z zaokrągleniem do jednego dnia).
Fajna sprawa. Ja kiedyś zapisywałem, jakie książki kiedykolwiek przeczytałem. Przydatna rzecz, kiedy wypożycza się je z biblioteki. Potem przestałem to notować i to chyba był błąd, bo przez długi czas nie mogłem się połapać, którą część Wiedźmina przeczytałem (nie martwcie się - teraz już wiem, że był to zbiór opowiadań "Ostatnie życzenie")
Mistrz Seller napisał(a):
po 2000 roku najmniejsza liczba stron w książkach zaczęła wynosić ponad 200 stron i tak było z większością książek (np. większość NEJ, Trylogia wojen łowców nagród). Broszurki to mają po kilka stron na krzyż. Tu masz ich ponad 200. to wcale nie mało. A poza tym długość się nie liczy tylko jakość. Poza tym takie książki szybciej się czyta.
________
Wiem jak wygląda broszurka, nie wszystko należy też czytać DOSŁOWNIE. I to jest mało, bo ani się obejrzysz już po książce. Jasne, że jakość się liczy, ale zawsze czuję niedosyt po przeczytaniu takiej książki, bo kiedy się rozkręca, to właściwie się już kończy. No i ostatnie zdanie - to według Ciebie zaleta? Że szybko przelecisz jedną i lecisz do drugiej? Ja wolę się wczytać, mieć lekturę na wiele długich wieczorów, więc zupełnie się nie zgadzam.
przy moich zaległościach książkowych to znaczna zaleta. Poza tym mam więcej czasu na inne rzeczy.
jeśli na książki patrzysz tak - "dobrze, że jest krótka, bo przynajmniej szybko skończę i będę miał czas na inne rzeczy", to nie mamy co dyskutować, bo ja widzę to zupełnie inaczej.
książkom SW mogę przeczytać ich więcej. A przy tym nadrobić więcej zaległości książkowo-komiksowych. Poza tym gdyby taka nadchodząca burza, albo punkt równowagi miały chodź 30 stron więcej to nie wiem czy bym wytrzymał do końca i czy odłożył książki nie przeczytanej jak prawdziwe barwy czy planetę życia.
Jedna, dwie osoby napisała, że 200 stron książki to "broszurka" i wszyscy to podłapali..
Czytałem wiele książek i zarówno te cieńsze i te grube i nie mogę stwierdzić jednoznacznie, że jeśli książka ma 200 stron to jest gorsza od tej, która ma 500 :/
No już bez jaj.. O_o
bo naprawdę- Chcielibyście by Dzieci Jedi, Planeta zmierzchu, albo Mroczna podróż miała 700 stron?
Kto by wtedy wytrwał do końca. chyba sami hardcorzy.
że za Barbarą Hambly i 700-stronową kontynuacją Dzieci Jedi zaczynam tęsknić
Gdyby taka Moc Wyzwolona miała 700 stron - dojście do końca byłoby większym hardkorem, niż w przypadku książki telefonicznej.
Rozkaz 66 to fajna książka. Ta okładka... Fabuła niezła. Dziś dostałem (właściwie pięć minut temu.). Ocena to 10/10.
w 5 minut?
Nie przeczytałem, ale przeczytałem dwa rozdziały.
oceniać książkę jeśli jej nie skończyłeś?
Często pierwsze wrażenie jest Mylne. Ja np. czytająć Mroczny przypływ chciałem dać 4/10, ale po 200 stronie zmieniłem zdanie.
obiektywnie wystawiona ocena
nie jest obiektywna.
Jeżeli chodzi o "Rozkaz 66" ,to jest to jedyna książka z tej serii, którą czytania nie chciałem przerwać żeby zjeść obiad (co jest trudne do osiągnięcia). Jak "Bezpośredni kontakt" był czymś `nowym`, co rzucało trochę inne światło na całe wojny klonów, a "Potrójne Zero" i "Prawdziwe barwy" były zbyt naszpikowane pierdołami, tak "66", choć ze słabym początkiem, wciągnął mnie od około 200 strony i nie chciał odpuścić aż do końca. Wiadomo że niektóre momenty były takie nie a la mando, ale jednak patrząc na całość mogę stwierdzić że ta książka ładnie zamyka całą serie i zostawia dość duże `okno` dla kontynuacji (i mam nadzieję że końca, bo jak to pociągną dalej to się wszystko sypnie) jakim będzie "Imperial Commando". Dobrze że było trochę zaskoczenia w fabule które upewniły, że początek spoilera nie wszyscy bohaterowie muszą przeżyć koniec spoilera. Podobały mi się pewne nowości które autorka wprowadziła które pokazywały ,że `klony` też miały swoje plany. Jeżeli chodzi o zgodność z filmem i z grą, to są szczegóły do których można się przyczepić, ale nie niszczą one ogólnego przesłania książki i nie kłócą się aż tak z grą i filmem. Minusem było zbyt rozlazły sposób pisania Karren, bo jednak niektóre przemyślenia bohaterów były zbyt długie i moim zdaniem nie potrzebnie aż tak skomplikowane. Ogółem jednak przyjemnie mi się czytało "66" w przeciwieństwie do np. "Prawdziwych Barw" przez które ledwo przebrnąłem. moja ocena to 8/10.
uprzedzam że jest to moja ocena i nikt nie musi się z nią całkowicie zgadzać :> (spoiler wstawiłem bo nie chciałem psuć nikomu czytania, tak na wszelki wypadek :> )
Co do "66" to... Książka mało mówiąc genialna... W tej książce jest wszystko, elementy grozy (o niebo lepsze niż w marnych "Szturmowcach Śmierci"), momenty wzruszenia (pierwszy raz w książka SW go dostrzegam), odrobina humoru (również czarnego)itd... po prostu wszystko... Nie wyobrażam sobie lepszego zakończenia RC, wprowadzającego zarazem dość delikatnie do IC... Przeczytałem ją niemal jednym tchem zaraz po tym jak przez 2 tygodnie wymęczyłem beznadziejny "Labirynt Zła"... 10/10 bez wahania...
Ostatni tom sagi o dzielnych komandosach Republiki przechodzi do historii. Przechodzi w bardzo dobrym stylu, gdyż Rozkaz 66 jest naprawdę udaną książką. Po kilku negatywnych opiniach bałem się o formę Karen Travis podobnie jak przed trzecim tomem jednak i tym razem moje obawy były niesłuszne. Autorka świetnie prowadzi do końca wszystkie wątki, przyciągając uwagę czytelnika. Trzeba przyznać że stworzenie całkiem nowych postaci i na nich oparcie całej sagi było ryzykownym posunięciem, jednak muszę przyznać że bardzo się z nim przez te cztery tomy zżyłem. Ich losy wciągnęły mnie na tyle, że przez całą książkę byłem trzymany w napięciu i wyczekiwałem na ostateczne rozstrzygnięcie. Dużym plusem jest nawiązywanie do innych książek czy komiksów oraz umiejętne wplecenie akcji podczas zdarzeń, które możemy zobaczyć w epizodzie III. Jednak autorka nie wystrzegła się lekkich fabularnych mielizn, choćby robiąc z przemyśleń Kala Skiraty czasami lekką telenowelę.
Podsumowując Rozkaz 66 polecam każdemu fanowi SW. Jest to naprawde interesująca pozycja wyróżniająca się na tle innych powieści. Ja z niecierpliwością czekam na pierwszym tom Komandosów Imperium.
Ocena: 8/10
Subiektywna (bo zabarwiona niechęcią do wszystkiego co Dżedajowe i republikańskie, a miłością do tego, co Mando i imperialne) ocena Jaskoviakusa.
Spojlery. Dużo spojlerów, których nie chce mi się zaznaczać.
Przede wszystkim: Mando to emo Ale o tym już wszyscy wiemy. Na początku książki zadrżałem, bo Karen znów musiała o tym przypomnieć. OK, wiemy, że klony są biedne, zniewolone, stłamszone i w ogóle cierpią, a ich jedyną nadzieją jest Kal. Na szczęście nie ma w "O66" takich dywagacji na ten temat jak w "True colors", gdzie na każdą stronę akcji przypadały dwie przypomnienia o beznadziejnym losie żołnierzy-klonów. Co jest zdecydowanie plusem. Ale i tak ptzypomina mi się piosenka w mando`a (bodajże z "TC"), którą cytuje z pamięci (a więc niedokładnie):
Nikt nas nie lubi
Nikt nas nie lubi
Nikt nas nie lubi
Jesteśmy chłopcy Mando
Z Mandalore .
I generalnie to wytarcza na charakteryzację Mandosów w książkach Karen Ja rozumiem jej cel jako pisarza (i nie zapominajmy, że nikt przed nią tak o Mando i WARowcach nie pisał), ale IMHO trochę ptrzegięła w drugą stronę. Ale miało być o "O66", więc wracam do rzeczy.
Nie było sceny, na którą czekałem od trzech książek - Darman zabija Etain, bo tak się złożyła sytuacja. No szkoda. Ale scena śmierci Tur-Mukan, a potem moment, kiedy Dar pomaga Ninerowi też są godne zapamiętania.
Kal Skirata jakoś mi umyka w tej książce. Przebiega przez nią na paluszkach. Podobnie jak Kad`ika (który w kosntruowaniu fabuły i akcji służył chyba tylko do tego, żeby je jeszce bardziej skomplikować).
Nie było jeszcze jednej sceny, na którą liczyłem. Szturm WAR na Kyrimout. Ach... Tego naprawdę żałuję.
Ogólnie... "RC" w kategoriach `fajności` może się mierzyć tylko z "Bane`em". Cała seria ma 9/10. Podobnie jak "O66".
Witam ostatnio kupiłem sobie Komandosów Republiki Prawdziwe Barwy. Niestety okazało się że egzemplarz jest wadliwy, gdyż w rozdziale 11 zawiera 3 z 30 stron tego rozdziału. Wiem o tym że ten problem był już wykryty w innych książkach tyle że minął rok od ukazaniem się prawdziwych barw w Polsce i myślałem że wadliwe egzemplarze wymieniono. Wiem też że Amber zobowiązał się do wymiany takich książek tyle że to było rok temu.
Stąd moje pytanie czy wciąż można im wysyłać wadliwe egzemplarze i liczyć na wymianę oraz czy pokryją koszty wysyłki??
I na jaki adres mam to wysyłać??
Bezpośredni Kontakt : 10/10
Potrójne Zero : 10/10
Prawdziwe Barwy : 10/10
Order 66/Rozkaz 66 : 10/10
Republic Commando : 40/40
Masz w niej dwa błędy. Pamiętaj jeszcze o czymś więcej poza ortografią.
Oceny som miszczowskie i uzasadnione do bulu.
Bezpośredni Kontakt : 6.7/10
Potrójne Zero : 7.1/10
Prawdziwe Barwy : 7.2/10
oryginalna lektura ale z każdym tomem powiela pewne schmeaty do znudzenia, nadrważliwość głównych bohaterów to nie jest to czego oczekiwałem po elitarnych formacjach wojskowych
ale za ukazanie tej galaktyki od zupełnie innej strony autorka ma u mnie pełne 10/10
Bezpośredni kontakt 9/10
Jedyny tom, który miał klimat gry na podstawie której jest ta seria.
Potrójne zero 4/10
Bezsensu rozbili akcje na kilka wątków. Książka jest nudna i nie ma klimatu gry.
Prawdziwe barwy 2/10 (ale nie czytałem do końca)
Nudne. Okropnie nudne. Zamiast książek na postawie FPSa mamy nudna mandonowele. Nie dałem rady doczytać do końca.
Rozkazu 66 nawet nie ruszałem. Już sama okładka zniechęca do czytania.- wygląda jak jakaś tania powieść sensacyjna.
czytałem tylko Prawdziwe Barwy ale uważam że można jej postawić 9,5/10
Bezpośredni kontakt - nie czytałem
Potrójne Zero - 7/10. Wysoko? A i owszem. Ta nota jest za jakąkolwiek akcję i Kala jako złego glinę. Dobrze ukazane starcia z separatystami, reszta gorzej.
Prawdziwe Barwy - 5,5/10. Odrobinę niżej, za denerwujące mnie wątki miłosne. Bezlitośni zabójcy i miłość? Mi to nie pasuje. Reszta słabo, ale nie zasnąłem podczas lektury.
Rozkaz 66 - 4/10. 2 punkty za opis Nocy Płomieni, 1 za świat i 1 za śmierć Etain, cokolwiek ładnie opisaną.
Legion 501 - Książka leży i kwiczy. W skali 1-10 jest to gówno. Skirata, do tej pory nieugięty i na swój sposób badass, przyjmuje pod swój dach Kaminoankę? Jedi? I zakochuje się? Do tego jeszcze żałosne próby "odbicia" Darmana i Ninera, którzy najwyraźniej nie chcą zostać odbici.
skończyłem Rozkaz 66 i ładnie obrzydziłeś mi Legion 501
Ja teżmuszę przynać, że Legion 501 jest najsłabszą książką z serii. To jest kupienia tylko dla fanów serii. Chociaż mi akurat najbardziej przeszkadzało zachowania Kala-we wcześniejszych książkach jego zachowanie bardzo mi się podobało, ale tutaj? Co to za Mando, który nie chce puścic synów na wojnę? Przyjmuje największych wrogów pod dach, cały czas rozpacza po stracie Etain (wbrew zasadom Mando-"Krótko rozpaczać, długo pamiętać"). Karen powinna też zmniejszyć opis uczuć, skrócić książkę do jaki 300 stron i wtedy to by rzeczywiście mógłby być bestseler.
Bezpośredni kontakt- 5/10
Potrójne Zero- 5/10
Prawdziwe Barwy- 6/10
Rozkaz 66- 4/10
Legion 501- 3/10
Ogólnie łącząc RC i IC ocena to 4,5/10.
Jestem na bodajże 170 stronie i mam strasznie mieszane uczucia. Właściwie to mnie irytują kompleksy i psychozy autorki która przelewa cały swój bagaż emocjonalny na strony powieści. Ku*a jak tak można, do psychologa marsz !
Już w poprzednich 3 tomach braterstwo broni bandy Skiraty była nie do zniesienia ale do trzech razy sztuka mawiają. Tylko że tom IV brnie w to sentymentalne bagno dalej !
Jestem ciekaw reakjci jakiegoś naturszczyka w star wars który zwabiony wcale zawiadacką okładką i tytułem sięgnie w ciemno po tą książkę. Licząc na szczegółowy opis eksterminacji Jedi dostanie takie kokodżambo, że HO HO
No nic - Etain pyta się Skiraty czy chce coś przekazać drużynie komandosów a ten wyciąga orzechy, uprzednio przy rozmowie z biologicznym synem zazdrosny ARC wchodzi na wizję i zwraca się do Kala "ojcze" - co to jest ! Co Traviss zrobiłą z klonami ? gó*no porażka, nie ten kraj, nie obyczaj, to jakaś inna galaktyka. Gdzie ten chłodny profesjonalizm, pier*olnięcie znane z gry, wreście - konkretna fabuła i klimat wojen gwiezdnych ?
cwany-lis napisał(a):
Jestem ciekaw reakjci jakiegoś naturszczyka w star wars który zwabiony wcale zawiadacką okładką i tytułem sięgnie w ciemno po tą książkę. Licząc na szczegółowy opis eksterminacji Jedi dostanie takie kokodżambo, że HO HO
________
Ja myślę, że okładkę tej książki specjalnie zmieniono na taka krzykliwą, by przyciągnąć czytelników. Można się nieźle wpakować Dlatego nie należy oceniać książki po okładce.
Rozkaz 66 - wszystko byłoby cacy w tej lekturze gdyby nie wylewność większości postaci przewijających się na kartach tej książki. Np. Traviss często wspomina, że Kal Skirata to zbój i kryminalista ale tego się nie czuje bo ciągle serwowane są nam momenty gdzie wspomniany jegomość troszczy się o klon aż do obrzydzenia. Zołnierze z Kamino nie są wcale lepsi - ich ckliwość jest momentami przesadzona jak na genetycznie zmodyfikowany produkt przeznaczony stricte do działań zbrojnych.
O tym, że pisarze często przelewają swą gorzycz i kompleksy na karty książki można by napisać oddzielny artykuł - tym samym podejrzewam Traviss o jakieś poważne fobie, kryzys wieku średniego, menopauze czy coś w tym stylu. Nie wiem czy jest mężatką ale jej manikalna chęć założenia rodziny przewija się w każdym tomie komandosów do obrzydzenia. Nie ma chyba rodziału który bym nie wpsominał o organizowaniu bezpiecznej przystani dla tej całej familiady. Taki Stackpole tworząc Corrana Horna o ego wielkim jak gwiazda śmierci był w stanie zachować umiar i nie psuć [aż tak mocno XD] poziomu serii x-wing. Pani Karen natomiast moim zdaniem przelała czarę. Dziwi mnie teraz jej "foch" sprzed pół roku - sama traktuje uniwersum według swego widzimisię, pewne fakty związane z klonami wyolbrzymia, sceny z gry przeinacza i tworzy teorie o trylionowej armii Separatystów.
Jednakże punktuje też pewne niedomówienia w uniwersum, które od czasu Ataku Klonów nie zostały sensownie wyjaśnione - dlaczego armia klonów została zamówiona dekadę wcześniej, kto płacił, kto zlecał zamówienia na okręty, w jaki spoób Palpatine ukrywał wszystkie malwersacje finansowe i logistyczne ? Jak Jedi mogli tak gładko to wszystko zaakceptować ?
Rozakz 66 czytało się z poczzątku źle z racji wspomnianego ckliwego stylu autorki ale wiadomo - tytuł robi swoje - uparcie kartka za kartką dobrnąłęm do momentu wydania słynnej dyrektywy - ciekawa sprawa, inna perspektywa - scena na kładce na wskroś idiotyczna - to co Etain tam zrobiła wydało mi się totalną głupotą świadczącą o braku dystansu autorki do tego co tworzy - a bez tego w pisaniu na zlecenie obejść się nie można. Mam mocno mieszane uczucia ale i nie przekreślam całkowicie lektury.
Skoro członkowie klanu Skiraty określają siebie bandą kryminalistów, a sam Skirata momentami podkreśla, czy aby oni nie są zwykłymi kryminalistami, to nic nie zaszkodzi, by z nich zrobić rodzinkę mafijną na wzór tych włoskich
Zwłaszcza, że zalet w tej książce jest po prostu mało. Powieść jest nuuuuuudna jak cholera. W dodatku wynoszenie mandaloriańskich tradycji na piedestały zdążyło już obrzydnąć konkretnie już od czasów poprzednich części. Doszło też do tego wyklinanie na Jedi ile się da - owszem, zgadzam się z tym, że trzeba czepiać się skostniałej Rady Jedi, trzeba czepiać się Quinlana Vosa o burkliwym nastawieniu do klonów...ale Obi-Wana? Na litość boską, czego oni chcą od Obi-Wana który akurat dobrze traktował podległych mu żołnierzy? Bo na kimś trzeba się wyżyć?
Problemem podstawowym jest to, że nie ma tu zbyt wielu akcji wojskowych - a te, które są, co chwila są przerywane innymi, nie ciekawymi wydarzeniami. Przez większość książki Skirata i jego ziomki zastanawiają się, jak uciec z WAR i ostatecznie osiąść na Mandalorze. Tytułowy Rozkaz 66 mógł to zmienić - no właśnie, mógł.
Oczekiwałem, że w scenie sławetnego rozkazu niektórzy bohaterowie przypomną sobie o obowiązkach wobec Republiki. Że będą podziały - lojalność rozkazom, czy lojalność swoim wartościom. To mógłby być kapitalny temat. A wyszło gówno, wszyscy uznali, że rozkaz jest i tak zły. Do tego scena śmierci Etain. Kompletnie idiotyczna. Zginęła, bo się podłożyła pod miecz Jedi, który chciał zabić klona. W samoobronie. W tym momencie nie tylko klony były w tragicznej sytuacji. Jedi też byli. No, ale Etain była lojalna...no właśnie czemu? Sama czegoś się nauczyła? Chciała pokazać mężowi, że szanuje jego braci? Czy może jak zwykle chciała się przypodobać Skiracie?
No właśnie, ten ostatni przynajmniej zaczął żałować tego, że podporządkował ciążę Etain swojemu widzimisie. Szkoda tylko, że musztarda po obiedzie panie sierżancie.
Ale jednak z plusów należy wymienić parę akcji wojskowych, temat praw klonów, ale też i w paru momentach praw droidów, no i pomysł z wywróceniem życia do góry nogami paru osobom. Biedna Jilka
Cóż, jako że powieść jest jeszcze gorsza, niż "Prawdziwe Barwy", to wypada postawić ocenę niższą, niż tymże kolorkom, czyli 4/10
Ale jest i zapowiedź czegoś miłego w Komandosach Imperium: pod koniec "Rozkazu..." pojawiła się wzmianka o Tallizibeth Enwandung Esterhazy, czyli początek spoilera kapitalnej Scout, postaci z "Yody: Mroczne Spotkanie" koniec spoilera Może być ciekawie, o ile autorka tego wątku nie spieprzyła w Legionie 501.
ni pies ni wydra - Traviss wzbogaciła ich kulturę i to się chwali alew znów jak w przypadku Skiraty obdarła ich całkowicie ze sku****ństwa, brak testosteronu dotyczy właściwie wszystkich postaci w serii - za dużo - pardon - myślą i rozczulają - po gwiezdnych wojnach spodziewam się innego formatu a zwłaszcza po serii traktującej o formacjach specjalnych - za mało akcji a aż się prosi by serwować klimat znany z gry - tu mały prztyczek - drużyna Omega tręsie się ze strachu przed 50 talibami i myśli o samobójswtie (!) by potem skład Delta lekką ręką niszczył dwa magna guardy i droidy pająki o czym autorka pisze tak zdawkowo jak tylko można było bo są to fakty z gry ?
Będzie krótko. Książka do przełknięcia. Jedynka była "wojenna", dwójka "wojenno-śledczo-obyczajowa", trójka kompletna klapa, bez jednego głównego wątku, w sumie taka o niczym, a tom IV? Bez wątpienia ratuje tę pozycję finał. Wydanie O66 i związane z tym wydarzenia są opisane tak, że można się poczuć jak podczas oglądania Zemsty Sithów.
Reszta stron to jednak znów obyczajówka bez jednego ww. przewodniego wątku. Dlatego DUUUUŻY plus za ten finał (no i za okładkę ).
8/10 i trochę szkoda, że historia komandosów nie zakończy się w jednej spójnej serii (do kupy z Imperial Commando). No cóż, mam nadzieję, że ktoś odpowiednio opisze dalsze losy naszych mando-bohaterów, kończąc to wszystko z przypływem świeżości i lepszym podejściem do tematu.
- nic się nie dzieje, wszyscy tęsknią, płaczą, są ckliwi i wrażliwi aż do wyrzygu, nic się nie dzieje
ech, szkoda gadać, gdyby pisał to Stackpole ...
... Komandosi zostaliby uratowani przez Rostka Horna i mieszkaliby sobie z nim spokojnie na Korelii do końca swych dni.
co by i tak było lepsze niż łajno jakie nam serwuje traviss i reszta hałastry odpowiedzialna za klaun łarsy.
przez tą serię przestałem kupować książki z sw o/
po Legionie 501 robię sobie roczną przerwę w czytaniu książek z serii star wars - podobnie jak w przypadku Rozkazu 66 ktoś nie znający dorobku autorki sugerując się tytułem może być nieźle poirytowany tym co serwuje już sama lektura - moim zdaniem Legion 501 na okładce obliguje do szerszego sprezentowania dokonań tej formacji - a tu guzik, znów dostajemy patetyczne lanie wody - najgorszy tom serii - 5.1/10 - dobrze, że Traviss pardon wyje*ali z branży - co za dużo to niezdrowo
A mógłby mi ktos strescic to opowiadanko?
Z góry dzieki
Właśnie skończyłem czytać Rozkaz 66 i muszę powiedzieć, że jestem pod dużym wrażeniem. Pomijam już fakt, że polubiłem styl pisania Traviss - mamy kontynuację wątków, spójność z innymi tworami, wojnę, obyczajówkę, politykę i machloje - coś pięknego. Bardzo dobrze mi się czytało tą pozycję. Pomijam fakt, że jest trochę długa bo aż 514 stron (takie ilości nie pasują do SW -,-). Ogólnie było spoko i mam nadzieję, że Legion 501 będzie równie dobry i że kiedyś tam ktoś w jakiś dobry sposób zakończy dzieło pani Traviss. 10/10.
Właśnie jestem w trakcie czytania książki komandosów Republiki:Potrójne zero Karena Travissa,przed chwilą przeczytałem,że Etain jest w ciąży z Darmanem odrazu rzuciłem się do kompa aby znaleźć informację co się działo z ich dzieckiem czy było obdarzone mocą itp.,niestety nie znalazłem żadnej informacji oprócz tej,że Etain początek spoilera zgineła po rozkazie 66 osłaniając klona koniec spoilera.Wnioskując,że Etain dowiedziała się,że jest w ciąży rok po rozpoczęciu Wojny które trwało 3 lata,dziecko miało ok.roczek z hakiem w czasie śmierci Etain czy ktoś ma pojęcie co się działo z dzieckiem bo mnie to pytanie teraz trapi ?
DarthLeon napisał(a):
Karena Travissa
________
On jest kobietą, podobnie jak Kopernik.
Spoilery z Komandosów Republiki i Imperium:
początek spoilera Dziecko się urodziło przed terminem, tzn Etain przyspieszała ciążę, nie licz więc jej długości na 9 miesięcy^ Przed jej śmiercią zajmowali się nim głównie Skirata/Besany/Laseema, bo Etain nie mogła oficjalnie się przyznać, że to jej^ Po jej śmierci dzieckiem zajmował się Klan Skiraty i przebywało w ich kryjówce na Mandalorze. Z kwestii technicznych, to tak, było wrażliwe na moc oraz miało normalną szybkość starzenia się koniec spoilera
Spoilery z Dziedzictwa Mocy:
początek spoilera W 40 ABY, a wiec 60 lat pozniej Kad a.k.a. Venku wciaz zyl, na Mandalorze, gdzie byl inicjatorem ruchu znanego jako Kadikla, postulujacego skupienie sie Mandalory na swoich sprawach i zbudowanie bastionu nie do ruszenia - Boba Fett poparl idee gloszone przez Venku koniec spoilera
Dzisiaj skończył całą serię komandosów. Bardzo mnie wciągnęły losy bohaterów, w związku z czym chciałbym sie dowiedzieć czy jest jakieś oficjalne info o kontynuacji serii, czy cuś. Gdzieś wyczytałem, że Traviss skończyła z SW, gdzie indziej, że ktoś ma przejąć tę serię, więc co jest prawdą a co nie? Czy są jakieś inne kanoniczne lub nie kanoniczne pojawienia bohaterów?
Z tego co wiem po Komandosach Imperium nie ma bezpośredniej kontynuacji. Miał być drugi tom, ale autorka odeszła. A co do bohaterów to epizodycznie na pewno pojawiają się w serii Dziedzictwo Mocy w tomie V i VIII.
z tego co słyszałem to podobno serie miał przejąć najlepszy pisarz sw czyli ... Stover a co do serii komandosi republiki i imperium to czytałem tylko bezpośredni kontakt, cóż dobra książka ale .upy nie urywa
to jakieś potwierdzone info, czy zwykła plotka?
Mi też nie podobała się ostatnia książka tej serii.. komandosi imperium było beznadziejne, gadali o świniach roba itp, zamiast akcji dostałem jakby to napisać 56 serial 8 sezonu... czyli żadnej kumulacji żadnego zrywu i nagle ostatnia kartka i co to koniec? poczułem sie oszukany, nie wiem jak inni, te wątki można by było jeszcze pociągnąć a nie tak pozostawić jak śmieci. szkoda...
Zapomniałem wspomnieć o grze SW: Republic Commando gdzie kontrolujemy Delta Squad
Witam posiadam wadliwy egzemplarz książki Komandosi Republiki Prawdziwe Barwy czy ktoś z was ma może jeszcze brakujący 11 rozdział w formie erraty?? Będę bardzo wdzięczny za pomoc.
Pozdrawiam
Wydaje mi się, że mam, ale przy blaszaku, na którym mogę mieć rozsyłanego pdfa, będę dopiero jutro. Jeśli nikt się nie zgłosi, przypomnij się, to jeśli będę miał, podeślę.
Poszło mailem, ale jakby komuś jeszcze brakowało, to jest tu: http://www.pitow.wroc.pl/~yogurt/binaria/Prawdziwe_barwy_-_rozdzial_11.pdf
Chyba moja ulubiona seria z Legend - na pewno pod kątem emocjonalnym. Po pierwszej książce byłem zainteresowany, ale dopiero przy kolejnych się zakochałem. Finał z pluszowym nerfem rozłożył mnie na łopatki. Ale poza kwestiami emocjonalnymi - to świetna seria pod kątem rozwinięcia wątku klonów, ich dziedzictwa mandaloriańskiego, samego rozkazu 66 oraz zdeprawowania i krótkowzroczności Jedi.
To jedna z serii, do której koniecznie muszę wrócić po latach. Dekadę temu wydała mi się zbyt ckliwa, momentami przesadnie emocjonalna i mocno obdarta z klasycznego klimatu star wars. Ale wtedy też czego innego oczekiwałem od książek z serii, może teraz docenię twórczość Pani Travis na swój sposób.
Ja zdaję sobie sprawę skąd ten mieszany odbiór tej serii. Jestem wręcz przekonany, że będąc nastoletnim fanem nie odbierałbym tego tak jak teraz. Możliwe, że przewracałbym oczami co chwilę. Teraz mam żonę, mam syna i wątek Darmana i Etain i ich syna był mi bardzo bliski. Ponadto wątek Kala i jego ojcowskiej natury, choć to pewnie można odbierać mocniej jak się jest już ojcem z dłuższym stażem.
Ale mimo wszystko ta seria nie tylko tym stoi. Jest pełno genialnych przemyśleń na temat tego co widzimy w prequelach. Traviss świetnie poprowadziła wątek klonów i ich relacji z Jedi. No i oczywiście Mando - wskażcie mi inną pozycję, w której jest tyle mandaloriańskiego lore.
Bardzo miło wspominam tę serię. Z początku, mnie odrzucał wątek romantyczny, ale im głębiej wpadłem w historię, tym trudniej było mi z niej wyskoczyć.
Z bólem serca czytałem informację o skasowanych planach na rozwój historii klonów w trakcie panowania imperium
Jak już skończę legendy (a sporo przede mną), to pewnie wrócę do tej serii... O ile nie wpadnę na szalony pomysł, kompletowania tytułów u nas nie wydanych
Kilkanaście lat temu, będąc na pierwszym roku studiów, jako wielki fan gry, czekałem na polską premierę książki z niecierpliwością. I srogo się wtedy rozczarowałem - pamiętam, że na ś.p. forum HOLONET dałem jej naciągane 7/10 - doceniłem brudny wojenny klimat, realizm pola walki, ale nie mogłem przeboleć braku widowiskowych akcji znanych z gry i klimatu space opery.
Po latach nadal stwierdzam mało gwiezdno-wojennego klimatu, aczkolwiek bardzo podoba mi się taka wizja wojny, jaką forsuje Karen Traviss w swoich książkach. Gdzie robotami bojowymi dowodzą żywi oficerowie różnych ras, obie strony konfliktu korzystają na potęgę z usług najemników, specjalistów i łowców nagród. Po obu stronach barykady giną cywile i obie strony mają ludzkie twarze i swoje cele do osiągnięcia.
Przez te kilkanaście lat przeczytałem też sporo publikacji historycznych i bardzo teraz doceniam starania autorki na próbę uwiarygodnienia tego konfliktu na tyle na ile się da w ramach gatunku space opery. Bardzo też podobały mi się niuanse na które zwracała uwagę, jak osoba mająca doświadczenie wojskowe m.in. tonaż sprzętu, jedzenia i wody, którą muszą ze sobą targać komandosi i który momentami jest największą przeszkodą i zmartwieniem klonów w drodze do wypełnienia misji. Także planowanie misji, czyszczenie korytarzy i niszczenie zaplecza wroga - prawdziwa wojna, pozbawiona fajerwerków, ale nadal robiąca kolosalne wrażenie. Także główny antagonista to po prostu zawodowiec, pozbawiony ambitnych planów podboju galaktyki wojownik, który wywiązuje się z kontraktu. Ma ludzkie odruchy, potrafi być uprzejmy i honorowy, ale i bezlitosny, by wygrać starcie.
W dodatku Karen Traviss pisze dobre dialogi, jej styl jest dobry, pełen szczegółów, ale pozbawiony amatorskiej ekspozycji. Z tego co pamiętam w dalszych tomach trochę odchodzi w bardziej emocjonalne tony, jest sporo lania wody, ale zobaczę, jak podejdę do lektury po latach. Teraz dałbym naciągane 9/10 - bardzo wojenna, prawdziwie militarna powieść i w ramach takiego gatunku jest świetna. Rozumiem, że nie każdemu pasuje taka forma w uniwersum gwiezdnych wojen, ale jest to jeden z mocno wyróżniających się tytułów w starym kanonie.
Na tym etapie mi się podobało, ale jeszcze się nie wkręciłem na maksa. Późniejsze tomy już mnie totalnie wciągneły. I tu jestem ciekawy Twojej opinii, bo z tego co widzę to fani na Bastionie albo byli oraz bardziej tym wynudzeni albo coraz bardziej wkręceni.