"Harry Potter i kamień filozoficzny" zarobił w Stanach podczas weekendu 93,5 mil dol.Nie myślicie że studio Warner powinno być wdzięczne publiczności Lucasa za to że poszła na Harrego po to aby zobaczyć zwiastun AOTC:) ?
"Harry Potter i kamień filozoficzny" zarobił w Stanach podczas weekendu 93,5 mil dol.Nie myślicie że studio Warner powinno być wdzięczne publiczności Lucasa za to że poszła na Harrego po to aby zobaczyć zwiastun AOTC:) ?
Szkoda, że wycieło mój wcześniejszy post o HP, ale postaram się powtórzyć wszystko jeszcze raz, dodając nowe informacje.
1) Faktycznie "Forbidden Love" na pewno trochę pomogło HP, ale myślę, że było to niewiele, gdyż sam z siebie zarobił też dużo.
2) W Polsce, ale pewnie i w USA HP miał bardzo mocną promocję, reklamę. Niestety TPM, czy AOTC nawet zanim nikt ich nie widział, już miały zrobioną przez media markę kich, kaszan itp. HP to był wspaniały film, zanim się pojawił na ekranach. Tylko w jednym miejscu, znalazłem zarzuty, że HP zawiera błędy, w samym scenariuszu i realiazji (np. że w jednej scenie, ale w różnych ujęciach, osoby znajdują się w różnych miejsach, a nie miały czasu, żeby się poruszyć, mało tego nawet czasu by wysamonować takie zaklecie.) Znaleźliście gdzieś to?
3) O HP głośno jest we wszystkich gazetach w Polsce. O SW w tym roku w Gazecie Wyborczej pisano aż 3 razy. Ilości wspomnień HP i artykułów takich, w których jest więcej tekstu niż w sumie w tych 3 o SW też jest wiele więcej.
4) HP to także produkt marketingowy. Kiedy wydano 1 tom HP w Polsce, w Polityce pojawił się artykuł, że ta książka to na świecie sukces, a w Polsce się nie sprzedaje. I bylo cicho do 2 tomu. Po drugim tomie znowu pojawił się artykuł, w którym było napisane, że 3 tom może być ostatnim, który ukaże się w Polsce. Potem było trochę ciszy, i nagle zaczęto o HP pisać, jak się super sprzedaje i coś o nim raz na 2 tygodnie. W sumie wtedy jeszcze super się nie sprzedawał, ale to szczegół. Dopiero po jakimś czasie faktycznie ta sprzedarz ruszyła i o wielkie wydarzenie, superksiążka, najlepsza jedyna słuszna.
Mało tego spotkałem się niedawno z takimi zarzutami, kierowanymi przez dzieci, fanów HP, że LOTR to podróbka HP, ale ponoć jest fajny. A jak się spytałem skąd to wiedzą okazało się, że z internetu. GRatuluję promocji. HP to niewątpliwie sukces markteingowy.
5) I sukcesy filmu. Faktycznie w pierwszy weekend HP zarobił więcej, ale jak się okazało pierwsze 100 mln, TPM zarobił szybciej. Pierwsze 150 mln $ HP zarobił szybciej, ale 200 mln $ TPM znowu zarobił szybciej. Gdzieś czytałem, że analitycy zastanawiają się gdzie jest kres możliwości HP. Pisano, że mocno prawdopodobnie, iż na 350 mln $ (TPM - 421 $). Mam właśnie taką nadzieję, ze tak będzie.
A swoją drogą zastanawaiam się, czy i jak LOTR nas przebije.
czy wam chodzi o tę firmę od drukarek??? hehe
Jak mi w pracy Epson nawali to na Helwetta Packarda zawsze moge liczyć
Kto jest za tym by ci któży są w fanklubie SW byli zarazem w fanklubie przeciwników harrego??
Ja już się swego czasu wypowiadałem o Harrym Potterze na forum i uznaję ten temat za zakończony. Jeśli chodzi o propozycję Vadera to traktuję ją jako żart, bo inaczej musiałbym się dość krytycznie o niej wypowiedzieć.
Wypowiedzi w tym temacie są może mało przychylne jeśli chodzi o Harrego Pottera, ale to dobre miejsce jeśli nie chce się zakładać nowego wątku
Ja osobiście bardzo czekam na ekranizację piątego tomu (zabijam tym samym oczekiwanie na ostatnią książkę, bo mam zamiar czekać na tłumaczenie Polkowskiego). Tak czy inaczej to już w lipcu. Zwiastun od dawna już jest (http://youtube.com/watch?v=iKC0W3mF1wA). Można też zobaczyć inne materiały i wywiady z twórcami:
http://youtube.com/watch?v=bG_OGREF74M&mode=related&search
Jestem bardzo ciekawa jak wyjdzie ten film. Czwórka dużo straciła na "wycinkach" a przecież "Zakon Feniksa" to jeszcze dłuższa książka. Nie chciałabym, żeby odbiło się to na scenach z GD i w Ministerstwie. Mam nadzieję, że ten film będzie przynajniej tak dobry jak Więzień Azkabanu. Cieszę się, że będzie więcej Gary`ego Oldmana w roli Syriusza i że pojawią się Luna oraz Belletrix (wygląda na to, że Helena Bonham Carter była strzałem w dziesiątkę do tej roli).
Czy ktoś oprócz mnie na tą produkcję czeka?
Pewnie, że czekamy . Ale nie będziemy porównywać do "Więźnia Azkabanu", bo to są - wbrew pozorom - zupełnie inne historie. Na "Czarze Ognia", a może nawet właśnie na "Więźniu" skończył się w Potterze motyw takiej w sumie optymistycznej przygody, który ustąpił dosyć przyciężkawej atmosferze ("Czara Ognia" jest pod tym względem przełomowa). Z tego powodu książki i filmy wzbudzają/będą wzbudzać inne emocje, na ekranie inaczej to wszystko będzie zagrane, inaczej ukazane niż do tej pory. Myślę, że nie da się zrobić zestawienia i porównywać wcześniejszych części do tych późniejszych. Tzn. chodzi mi o to, że trzeba wziąć dużą poprawkę na tę różnicę, o której mówię. Bo w sumie porównania są na miejscu, tylko z wyczuciem tego, o co w tym wszystkim chodzi .
Wracając jeszcze na moment do tej przyciężkawej atmosfery - w filmach będzie ona dużo bardziej ciężka niż w książkach, ponieważ w książkach mamy wiele różnych szkolnych i pozaszkolnych przerywników, które jakoś łagodzą nastrój, natomiast w filmach już na to pewnie czasu nie starczy. Dlatego też spodziewam się ponurego "Zakonu Feniksa", a także ponurych dalszych ekranizacji.
miałam głównie na myśli to jak bardzo będzie mi się podobał ten film, abstrahując od różnic w klimacie i akcji Bo filmy zupełnie różne mogą zachwycać mnie tak samo mocno. I na to liczę, że spodoba mi się ta ekranizacja przynajmniej tak jak "Więźnień Azkabanu". No i oczywiście mam nadzieję, że twórcy oddadzą nastrój książki, bo to przecież też jest niezwykle istotne, jeśli nie najważniejsze
Co do tych różnic w atmosferze książek i filmów masz 100% racji. Tak samo pisząc o braku wesołych i luźnych przerywników, które ze względu na obszerność książki i czas filmu zostaną w większości wycięte. A szkoda, bo bardzo je lubię. Rozumiem jednak, ze film nie może trwać 5 godzin
Kasis napisał(a):
miałam głównie na myśli to jak bardzo będzie mi się podobał ten film, abstrahując od różnic w klimacie i akcji Bo filmy zupełnie różne mogą zachwycać mnie tak samo mocno.
________
No tak, mnie "Więzień" baaaardzo się spodobał właśnie z tego względu, że jest wypośrodkowany - ani nie taki, nazwijmy to, "dziecinny" jak dwie pierwsze części, ani nie taki, nazwijmy to, "przytłaczający", jak te pozostałe. I tutaj zaczyna się coś, z czym ja sam mam pewien problem. Bo wiem, że już było to, co najbardziej trafiło w moje gusta, i wiem też, że to, co będzie, będzie inne, nie do końca takie, jakie bym chciał. No i teraz co? Jak zacznę porównywać, to zostanie we mnie pewien niedosyt, przez nikogo niezawiniony, ale jednak on będzie. Ale z drugiej strony, czy mogę nie porównywać? Wiadomo że, tak jak piszesz, różne klimaty mogą się podobać, tylko czy faktycznie tak samo mocno?Chyba jednak nie tak samo... Cóż, trzeba się z tym jakoś wewnętrznie ułożyć, nie ma rady .
trochę więcej pozytywnego nastawienia? Bo jak zakładasz już teraz, że będziesz czuł niedosyt to pewnie tak będzie. A kto wie, może Cię pozytywnie zaskoczy?
Pytasz, czy różne klimaty mogą się tak samo podobać. Ja mam wrażenie, że czasami tak.
Ja już za stary jestem na pozytywne zaskoczenia . Zbyt dobrze wiem, w jaką stronę rzeczy zmierzają . Zresztą, jeśli chodzi o Pottera, to nawet nie jest moje sprawdzające się przeświadczenie, ale po prostu fakty. Czytałem przecież i "Zakon Feniksa", i "Księcia półkrwi", więc nastawiam się na to, co musi być i będzie. A z tym niedosytem, to jest to taki wyraz rezygnacji, że niestety nie da się zatrzymać czasu i trzeba się dostosować do tych zmian, które następują . To takie ogólne przesłanie, w które wpisuje się i Harry Potter, i "Gwiezdne wojny", i to forum, i bardzo wiele różnych rzeczy.
Sebastiannie napisał:
Ja już za stary jestem na pozytywne zaskoczenia
Eee tam. Na to nigdy nie jest się za starym
Zbyt dobrze wiem, w jaką stronę rzeczy zmierzają
To znaczy, że nie podoba Ci się kierunek, w którym rozwinęła się seria Rowling?
A z tym niedosytem, to jest to taki wyraz rezygnacji, że niestety nie da się zatrzymać czasu i trzeba się dostosować do tych zmian, które następują . To takie ogólne przesłanie, w które wpisuje się i Harry Potter, i "Gwiezdne wojny", i to forum, i bardzo wiele różnych rzeczy.
Z tym to się zgadzam w zupełności.
Kasis napisał(a):
To znaczy, że nie podoba Ci się kierunek, w którym rozwinęła się seria Rowling?
________
Podoba, nie podoba - to jest jej historia i do pewnego stopnia ja po prostu czytam to, co ona stworzyła. Nie doprowadzam się do takiego stanu, żeby zbyt mocno kontestować, bo sam na tym najbardziej stracę (inna sprawa, że ty mnie w tej chwili doprowadzasz do stanu kontestacji ). No ale tak to już zawsze jest, że dłuższe opowieści zaczynają żyć własnym życiem. To znaczy, ja to wszystko śledzę i oczywiście zaczynam mieć swoje oczekiwania co do rozwoju fabuły, co do postaci. To jest taki naturalny proces, aczkolwiek zgubny, bo autor ma swoje pomysły i wcale nie pyta się mnie o zdanie . Na dzień dzisiejszy, nie podoba mi się to, co Rowling wymyśliła w "Księciu półkrwi". Mam nadzieję, że jakoś to odkręci, bo jeśli nie, no to kiepskawo . Po raz pierwszy mieliśmy do czynienia z przewidywalnością rozwoju zdarzeń, co wcześniej było nie do pomyślenia. Poza tym, ta nowa atmosfera nie należy do moich ulubionych - zamiast tajemnicy/zagadki i próby rozwiązania jej, mamy dramat/tragedię i polowanie na siebie, a ja jednak wolałem to pierwsze.
-(inna sprawa, że ty mnie w tej chwili doprowadzasz do stanu kontestacji ).
Ja tylko spytałam z ciekawości
To znaczy, ja to wszystko śledzę i oczywiście zaczynam mieć swoje oczekiwania co do rozwoju fabuły, co do postaci. (...) Na dzień dzisiejszy, nie podoba mi się to, co Rowling wymyśliła w "Księciu półkrwi". Mam nadzieję, że jakoś to odkręci, bo jeśli nie, no to kiepskawo . Po raz pierwszy mieliśmy do czynienia z przewidywalnością rozwoju zdarzeń, co wcześniej było nie do pomyślenia.
Chyba każdy czytelnik tej serii już w tej chwili ma takie oczekiwania.
Mi "Książę" się podobał. Co do tej przewidywalności, to fakt ja też lubiłam ten scenariusz z zagadką i jej odkrywaniem. Ale w 6 tomie, też było podobnie, nie możesz powiedzieć, że zagadki znikły. Choć tak jak wspominasz stały się bardziej przewidywalne i zeszły na dalszy plan.
Ale ja myślę, że dzieje się tak też częściowo dlatego, że cała historia zaczyna się zamykać, coraz więcej wiemy, kolejne elementy układanki wskakują na swoje miejsce i dlatego łatwiej nam kojarzyć pewne fakty.
Kasis napisał(a):
Ale ja myślę, że dzieje się tak też częściowo dlatego, że cała historia zaczyna się zamykać, coraz więcej wiemy, kolejne elementy układanki wskakują na swoje miejsce i dlatego łatwiej nam kojarzyć pewne fakty.
________
Toteż ja napisałem, że taka już kolej rzeczy i trzeba się z tym pogodzić, jakoś wewnętrznie się ułożyć. Zresztą podobnie, jeśli nie identycznie było w przypadku "Zemsty Sithów", gdzie również były pewne oczekiwania, natomiast Lucas połatał po swojemu, no i co zrobić... Dlatego jeżeli teraz mówisz, że mam liczyć na jakieś pozytywne zaskoczenie, to nie jestem w stanie złapać się na coś takiego, ponieważ doświadczenie wskazuje rzecz odwrotną. Ja nie twierdzę, że będzie źle. Będzie tak, jak będzie . Jak ma być. Końcówki mają już to do siebie, że tak czy inaczej pozostawiają jakiś niesmak. Trzeba się nacieszyć, kiedy jesteśmy bliżej początku, bo później będzie tylko z górki.
czekam na film, mam nadzieje, jak już to napisałaś, że dobrze go nakręcą.
"Boje się" tych wszystkich możliwych cięć w fabule, bo trudno będzie tak sporą książkę pomieścić w 3 h filmu, szczerze mówiąc czasami się zastanawiam dlaczego nie zrobią ich dłuższych, dla fabuły byłby to zbawienny zabieg. Może później, jakąś wersję reżyserską wypuszczą, zobaczymy...
Co do ciężkości i mroczności atmosfery, myślę, że to przez to, że Harry dorasta i świat w okół niego także, przez co staję się on niebezpieczniejszy, nagle okazuję się zły, pełen niepowodzeń, goryczy itp, czyli czar dzieciństwa znika...
Malak The Sith Lord napisał:
(...) szczerze mówiąc czasami się zastanawiam dlaczego nie zrobią ich dłuższych, dla fabuły byłby to zbawienny zabieg.
Zdaje się, że w przypadku Czary Ognia przez moment rozważali wypuszczenie dwóch filmów jeden po drugim co miesiąc. Ale z tego zrezygnowali.
Kasis napisał(a):
Czy ktoś oprócz mnie na tą produkcję czeka?
________
Oczywiście, że ktoś czeka
Nie jestem wielkim fanem Pottera, świadczy o tym chociazby to, że książki żadnej nie przeczytałem (choć od daaaawna zamierzam i w końcu to zrobie kiedyś ) ale na film czekam i na pewno go obejrzę.
Może nie tyle ciekawi mnie sama treść filmu, bo tu wierzę, że będzie dobrze zrobiony. Bardziej czekam na to aby zobaczyć wykonanie. Aby zobaczyć jak rozwiążą to technicznie, jak zostanie zagrany (przecież mamy coraz starszych bohaterów). Ciekaw jestem jaki wyjdzie klimat kolejnej części i czy uda się zrobić film lepszy od poprzednich Z chęcią uslyszę co nowego będzie w motywach muzycznych itd.
to koniecznie przeczytaj, bo dużo tracisz. Filmy są zaledwie namiastką
A co do filmu, to ja właśnie jestem go bardzo od strony "aktorskiej" ciekawa. Dzieciaki już duże, a wśród dorosłych aktorów niezła śmietanka się przez lata uzbierała.
pewno kiedyś przeczytam. Problem w tym, ze u mnie zawsze leży sterta ksiażek które chcę przeczytać, a doba się wydłużyć nie chce za nic . Przy okazji co jakiś czas dochodzą nowe zajmując wyższą lub niższą pozycję na tej stercie
I pewien jestem, że Pottera raczej w najbliższych miesiącach do tej sterty nie wcisnę, ale w tym roku planuję go ruszyć
są fajne i ciekawe ale bez Voldemorta to Potter byłby nudny.Przecztałem wszystki części chłopca-który-przeżył i mają one klimat i to duży.Filmy też są fajne ale niektórzy aktorzy sztywno grają i to ma wpływ na film.
pojawiły się już dwa nowe zwiastuny. Są bardzo podobne.
http://harry.potter.i.zakon.feniksa.filmweb.pl/Harry+Potter+i+Zakon+Feniksa+2007+zwiastuny,Trailers,id=113008
http://youtube.com/watch?v=x3RwainBZPw
http://youtube.com/watch?v=AW7oyuO3768
Hmm robi się coraz ciekawiej Widać, że film faktycznie będzie bardziej mroczny. Mam nadzieję, że się nie zawiodę.
Bardzo fajnie się zapowiada, mam nadzieję, że będe miał fundusze na bilet Na pewno będzie morcznie (początek spoilera Zaszczuty Harry, akcja w ministerstwie, śmierć Syriusza, działalność Voldemorta koniec spoilera), jednak wątpie czy sam film przebiję książkę. Mam nadzieję, że ta część będzie lepsza od poprzedniczek (ale te film z każdą częścią jest coraz lepszy, więc raczej się nie zwiodę)
Film zapowiada sie wysmienicie, ale nie ma szans przebić książki, jak narazie wszystkie filmy HP były dobre , ale nie tak dobre jak książki
Bakuś napisał(a):
jak narazie wszystkie filmy HP były dobre , ale nie tak dobre jak książki
________
Po prawdzie to film na podstawie książki jest zawsze od niej gorszy.
Cóż, trailer wygląda ciekawie... Zobaczymy jak będzie wyglądała całość (w Ministerswie będzie się działo ).
generalnie rzadko się zdarza aby film był lepszy od książki. Poza tym nie zapominajmy, że wiele wątków, które umilają i urozmaicają czytanie książki o Potterze, zostanie pominiętych. Smutne, ale prawdziwe... I dzięki temu nie bedziemy się zastanawiać co jest lepsze: książka czy film, bo takie dywagacje stracą sens. Po prostu film jest INNY niż
książka. I tyle.
Zwiastuny „Zakonu Feniksa” wyglądają bardzo ciekawie. Ale zwykle trailery takie właśnie są...
Co do samego filmu, zastanawiam się czy się wybrać na niego. Dwie pierwsze ekranizacje były beznadziejne (dodatkowo miałem to nieszczęście, że byłem na dubbingu... ), trójka była już całkiem, całkiem, czwórki nie oglądałem. Obawiam się, że w piątce zostanie wycięte wiele ciekawych wątków, czemu jednak mimo wszystko trudno się dziwić patrząc na objętość książki. Mam też nadzieję, że nie popsują dialogów, które chwilami w poprzednich częściach były strasznie kretyńskie. Pożyjemy, zobaczymy.
wyciąć mogą sporo, zwłaszcza, że czas filmu to ponoć tylko 120 minut.
Zwiastuny gwarantują sceny z GD i w Ministerstwie, a ile będzie reszty zobaczymy. Wiadomo, że film musi być przycięty, ale to nie oznacza, że musi być słaby. Jak napisała darth ithilnar to są INNE produkcje i należy się na nie odpowiednio nastawić. Może nas zaskoczą
Ja wybiorę się na pewno. Razem z mamą i bratem chodzimy na wszystkie. Właśnie jej sprezentowałam zwiastuny, kazała puścić sobie kilkakrotnie i z rozczarowaniem powiedziała "dopiero w lipcu?"
Nie widziałeś Czary Ognia? Jeżeli o mnie chodzi, to ja uważam że jest to najlepsza część (ale nie widziałem dubbingowanej i nie mam takiego zamiaru). Ogólnie, jak już mówiłem, ta "seria" (bo jak to inaczej nazwać?) ma tendencję wzrostową. Co film to lepszy. Znaczy może Kamień Filozoficzny i Komnata Tajemnic są na takim samym poziomie (co jest chamstwem, bo jak można tak spieprzyć Komnatę, która jest jednym z najmroczniejszych tomów, a jest przesłodzone;/), ale później przebił go Więzień Azkabanu (i tutaj jednym z atutów jest to, że przed premierą przeczytałem, że będę czuł się jak na kolejce górskiej - rzeczywiście - akcja jest szybka, nie ma tzw. pierdół ), a Czara Ognia przebija wszystko. Jest najmroczniejsza (ale z filmów) - nie wiem jak was, ale oglądając sceny na cmentarzu, czułem się jakbym oglądał kawałek horroru . Żałuje tylko jednego - że mecz o Mistrzostwo Świata w Quidditchu nie był pokazany.
Zastanawia mnie, jak dużo, z Zakonu wytną, bo koniec końców, jest to bardzo duża, objętościowo, księga. Mam nadzieje, że ułożą wszystko tak, że nie wyjdę zawiedziony z kina. Jak to się mówi, pożyjemy, zobaczymy.
Kolejne informację:
http://paradoks.net.pl/read/2873
lub tutaj
http://stopklatka.pl/wydarzenia/wydarzenie.asp?wi=37465&strona=telegram
W zasadzie to dziwne, z tego co pamiętam to Japończycy zawsze mieli ostatni premiery (np. Zemsta Sithów - okolice lipca `05). Ale z tego co pamiętam to wtedy chcieli zrobić jak najlepszy dubbing... Może po prostu wypuszczają nie-dubbingowany
nastąpiła zmiana dogmatów oraz degradacja podstawowych wartości nowoczesnego świata. Najbardziej dziwi mnie to, że amerykanie i reszta świata (w tym my) będzie miała premiery tak późno (amerykanie - 11, reszta 27 lipca), bo aż miesiąc po Tokijskiej.
Czas się oficjalnie ustosunkować. Filmy o Harry’m zawsze były- oględnie mówiąc- tematem wrażliwym. Problem w tym, że za bardzo kocham książki, aby nie myśleć z pewnym niepokojem o filmach. A w Zakonie Feniksa będą musieli dużo wyciąć. Dodatkowym problemem jest to, że moje ulubione wątki to te raczej poboczne, a nie główne, a te prawdopodobnie zostaną usunięte. Czekam... Cóż innego mi zostaje? Na osłodę, gdyby zniszczyli film, zostaje mi zawsze Deathly Hallows w wakacje
Rzeczywiście, film ma to do siebie, że często bardzo ciekawe wątki są wycinane. A słyszałem, ze ma nie być sceny w szpitalu, co poplątałoby wszystko w filmie. No bo jak nie spotkają Lockharta, to nie spotkają Nevilla. A wtedy Ron, Hermiona i spółka nie dowiedzą się co stało się jego rodzicom. I w zasadzie, widz (nie czytelnik) który nie widział/nie pamięta sceny z Czary Ognia ma w zasadzie jedną z najważniejszych rzeczy w plecy - bo jak wytłumaczą nienawiść Longbottoma do Śmierciożerców? O ile w ogóle ją pokażą, bo jeśli nie przełoży się ta nienawiść na wyniki Nevilla w GD, co utrzyma widza w przekonaniu, że jest matołem i nim zostanie. Ufff... jedna scena może tyle zmienić?
dużo z takich scen można "przegadać". Po prostu zostanie to wspomniane albo zmienione. Tak jak np. zrobili w Czarze wycinając cały wątek z Mrużką. W tym przypadku nie odczuwało się jego braku. Nie sądzę, żeby zrezygnowali z tak istotnego wątku jakim jest historia Nevilla, zwłaszcza, że został zaznaczony w 4 filmie. Musimy pokładać wiarę w twórcach
Ale szczerze mówiąc uważam to za ważną scenę, którą należy pokazać - a nie przegadać. Jak sama mówisz jest to wątek dość istotny. Ja wiem że film i tak będzie długi, ale przecież to parę minut więcej nikogo nie zbawi. Mam tylko nadzieję, że w ogóle żeby nie było szans na spotkanie w szpitalu, nie wytną sceny ataku na Artura przez węża .
Chylę czoło przed Twoim optymizmem
Ale jak większość fanów, mimo złych przeczuć, czekam z niecierpliwością- i temu się najbardziej dziwię. Mogę się przekonywać w najbardziej racjonalny sposób- i nic! Moja podświadomość jest dużo silniejsza ode mnie, i to boli. Z drugiej strony- może dzięki temu nie będę miała zbytnich uprzedzeń. Bo nie widzę sensu w pójściu na film z negatywnym nastawieniem. To bardzo zły pomysł
claudia napisała:
Problem w tym, że za bardzo kocham książki, aby nie myśleć z pewnym niepokojem o filmach.
Ja kocham książki, a filmy traktuję jako miłą rozrywkę i uzupełnienie. Oczywiście chcę, żeby były jak najlepsze, ale nie marudzę nad nimi za bardzo i zwracam uwagę na plusy Nie zależy mi też aż tak na wierności z książką. Istotniejsze jest by dobrze się je oglądało.
Na osłodę, gdyby zniszczyli film, zostaje mi zawsze Deathly Hallows w wakacje
Ja mam mocne postanowienie wytrwać do tłumaczenia Polkowskiego, a to oznacza pewnie jakiś styczeń:/ Ale chcę dotrzymać mu wierności
Pewnie w Emipku wezmę do rąk oryginał i poczytam trochę z początku, ale nie za dużo. Ech, będę musiała uważać na spoilery jak jeszcze nigdy...
Dopiero teraz się zorientowałem że Deathly Hallow to tytuł nowego Potter`a Kurczę, to ja nic nie wiem ... trzeba się zacząć chronić przed spoilerami Księcia Półkrwi całego miałem zaspoilerowanego, ale niczego nie żałuje jak to, że wiedziałem początek spoilera że Dumbledore umrzę koniec spoilera ;/;/ A tak swoją drogą ciesze się, że to już niedługo (no styczeń w końcu nie jest tak dalego )... Znowu na premierę i czytanie książki do 5 nad ranem
szczerze mówiąc zwiastun jest jednym z lepszych jakie oglądałam... Sądząc po tych małych urywkach film najprawdopodobniej będzie bardziej poważny niż książka, co mi szczególnie odpowiada. Wyśmienita scena z Voldemortem ubranym w garniturek na peronie 7 i 3/4 opadła mi szczęka jak ją zobaczyłam. No to teraz nie pozostaje mi nic innego jak czekać na 27 lipca by pójść do kina...
Lady Aragorn napisała:
Wyśmienita scena z Voldemortem ubranym w garniturek na peronie 7 i 3/4 opadła mi szczęka jak ją zobaczyłam.
Właśnie, rewelacja Bardzo to fajne. Ciekawe czy to się będzie Harremu śniło czy "widziało" na jawie.
Obydwa zwiastuniki zaserwowały fajne sceny. Finał w Ministerstwie chyba będzie wymiatać
Ja pewnie 27 lipca nie pójdę, poczekam i po weekendzie się wybiorę. Co żeśmy się na Czarze z mamą przez głupich smarkaczy w kinie nawściekały to nasze. No chyba, że na jakiś poranny seans pójdziemy
Dzieci bywają wkurzające na tym filmie, zwłaszcza, że np Silver wprowadził te głupie świecące różdżki. Dzieci, którym oglądanie filmu się szybko znudziło, zaczęły szeroko pojętą zabawę. Pojedynki, podrzucanie w górę, wymiana, słowem: wielki chaos. Nigdy więcej Harry’ego w pierwszy tydzień wyświetlania!
będąc na premierze któregoś tam Pottera o północy mało nie udusiłam (a miałam na to wielką ochotę) jednego dzieciaka, który nie dość, że przez cały seans wcinał cukierki (rozwijając je z szeleszczących papierków) to jeszcze opowiadał rodzicom co za chwilę się stanie... Koszmar!
Według mnie powinny być seanse Pottera tylko dla dorosłych, z napisami i zakazem wstępu z denerwujących innych jedzeniem (np. cukierki w papierkach) oraz z bzdetnymi świecącymi różdżkami. Kto jest za?
Prawdę mówiąc miałem podobną przygodę, ale nie na Potterze - a na Piratach z Karaibów 2. Siedział obok mnie spasiony człowiek (), który wpierniczał czpisy, cukierki i wszystko co szeleści, a w dodatku śmiał się na całe kino z byle czego. No i gadał cały czas z żoną (?).
Najgorsze jest to, że to nie był "bajtel" tylko ok. 50-letni chłop ;/
Zabić się można. Dlatego od tamtej pory, nie chodzę na jakieś premiery, czy seanse na których jest pełno ludzi, a na takie na których są puste sale... A jak siedzę z kolegami i niestety mam to szczęście siedzenia nie-w środku, to kładę na miejsce obok rzeczy i mówię że tu siedzi kolega. I ludzie siadają rząd wyżej
się sprzeciwiać takim postulatom! Za! Jedyną wygraną z cukierko- i popcornożercami odniosłam na Pasji- ludzie sami po 10 minutach przestawali jeść! Miałam ogromną satysfakcję, widząc ludzi wychodzących z sali z pełnymi kubkami popcornu! Ech, aż mi się łezka w oku zakręciła
mam to samo. Zresztą o tym rozmawialiśmy
Dlatego najlepiej chodzić do kina rano jeśli tylko jest to możliwe Jedzącym w kinie mówimy nie!
akurat miałam na myśli trochę starszych delikwentów, choć nadal zasługujących na takie określenie.
Jak byłyśmy wtedy w kinie było jakieś zamieszanie z rezerwacją biletów i wylądowałyśmy w ostatnim rzędzie, obok jakichś kilku może piętnastolatków. Oni po pierwsze pili piwo i głośno bekali, po drugie trzęsli całym rzędem krzeseł, po trzecie głośno komentowali i po czwarte śmiali się... a raczej wydawali odgłosy pokrewne jakiemuś rżeniu w najmniej stosownych do tego momentach. Nie mam zielonego pojęcia po co oni w ogóle do tego kina przyszli.
Zresztą staram się zawsze omijać pierwsze weekendy i potencjalnie bardziej oblegane godziny. Przynajmniej przyjemniej się film ogląda.
Obejrzałam zwiastuny i muszę powiedzieć, że niezłe. Najbardziej się cieszę z tego, że znowu będą moi ulubieni bohaterowie - Snape, Voldemort i może Lucjusz Malfoy (chociaż przez sekundkę)
Wiadomo, nic nie zastąpi książki, nawet najlepszy film, ale filmy to w pewien sposób uzupełnienie książek. nieco pomagają wyobraźni. Czytając któregokolwiek Pottera, Snape będzie miał dla mnie zawsze głos i twarz Alana Rickmana...
z powodu Rickmana dubbingowanemu HP mówie zdecydowane: nie. Btw, czy znasz moze jakis inny jego film specjalnie wart obejrzenia? Wlasnie sie za takim rozgladam i nie moge nic wybrac
ja znam parę
Np. Rasputin (polecam ), Michael Collins (gra tam też Liam Neeson) czy Robin Hood - Książę Złodziei
"Rozważna i romantyczna" oraz powyższe. Fajna jest też "Szklana pułapka", "Galaxy Quest" (komedia), "Mesmer"... Każdy film z Rickmanem jest fajny
claudia napisał(a):
Btw, czy znasz moze jakis inny jego film specjalnie wart obejrzenia? Wlasnie sie za takim rozgladam i nie moge nic wybrac
________
Może "Pachnidło"? Film wart obejrzenia sam w sobie, no a Rickman na deser
a` propos naszego Harrego:
- czyli, kto jest reżyserem kolejnej ekranizacji:
http://paradoks.net.pl/read/2984
i coś jeszcze o nowej książce na temat Harrego:
http://paradoks.net.pl/read/2994
Znalezione na Onecie:
"Wycie wiatru zagłuszało trzask zderzających się różek świetlnych. Pomimo miażdżącej przewagi fizycznej przeciwnika Harry Potter zwinnie unikał ciosów ojca Rydzyka, groźnie kontratakując. Raz nawet udało mu się przebić przez zasłonę, a jego pałeczka wylądowała na barku starszego z walczących i przecinając sutannę dotarło do ciała.
Moherowy Lord zadrżał, wydawało się że poczuł ból, ale była to tylko chwila. W następnej czerwona klinga ojca Rydzyka spadła na metalową konstrukcję zawieszonego nad przepaścią pomostu, odrywając od niej spory kawałek. Jeden z silniejszych podmuchów wiatru uniósł go wysoko, a wzrok Harrego odruchowo podążył za tym fragmentem. Ułamek sekundy nieuwagi - to było wszystko czego potrzebował jego przeciwnik.
Świetlna różdżka wylądowała na dłoni młodego czarownika odcinając ją przy nadgarstku. Ból był okropny, Harry poczuł odór własnego palonego ciała. Wiedział już, że przegrał. Zapadła cisza. Mroczny przeciwnik groźnie nachylił się ku niemu.
- Nikt stąd nie ucieknie, ani Ty, ani twoi przyjaciele. Nie zmuszaj mnie abym Cię zabił, tak jak zabiłem panią Rowling. -
- Nigdy się do Ciebie nie przyłączę ! - warknął Harry Potter kurcząc się z bólu,
- Gdybyś tylko pojmował potęgę Moherowej Strony Mocy - westchnął Ojciec Rydzyk, zastanowił się przez chwilę, wreszcie spytał:
- Pani Rowling nigdy nie powiedziała Ci co stało się z twoim ojcem ? -
Wspomnienie ojca rozpaliło gniew młodego adepta magii.
- Powiedziała mi dosyć, powiedziała że go wyegzyrcozmowałeś ! -
- Nie ! To ja jestem twoim ojcem ! -
Zszokowany Harry spojrzał na postać w czerni, wreszcie odepchnął od siebie tę myśl:
- To nieprawda ! To niemożliwe ! -
- Posłuchaj głosu swojego serca, wiesz że to prawda. -
Harry chciał zaprzeczyć, ale nie mógł; wyraźnie czuł prawdę w głosie Moherowego Lorda. Ale jeżeli ojciec Rydzyk mówił prawdę, dlaczego kłamała Pani Rowling ? Moherowy Lord ciągnął:
- Przyłącz się do mnie ! Razem będziemy najpotężniejsi na rynku mediów ! Założymy nowe imperium, w którym nie będzie tych nudnych staruszek, ale od rana do wieczora filmy dla dzieci i młodzieży, a wieczorem filmy akcji oraz "różowa seria" tylko dla dorosłych. Nasze dekodery będą rozchodzić się jak świeże bułeczki. I będziemy tym imperium rządzić razem: ojciec i syn ! -
Ze stoickim spokojem Harry podjął decyzję, do której przygotowywał się całe życie:
- Nigdy za tobą nie pójdę ! - krzyknął i rzucił się w przepaść tak głęboką, że spadanie sprawiało wrażenie nieskończonego lotu. Wiedział, że nic nie będzie już w stanie powstrzymać jego upadku".
Tak sobie buszując po sieci natrafiłem na ciekawy temat, na forum Harrego - mianowicie - czy Dumbledore przeżył?
http://www.nimbus.ncse.pl/forum/viewtopic.php?t=947 - Bodajże 9 post od góry - bardzo ciekawy, polecam, chociaż to czyste spekulacje
osób, które znam, w tym ja, dalej wierzą w to, że Dumbledor żyje, a śmierć była upozorowana lub nawet zaplanowana. A wszystko dla zmylenia przeciwnika, czyli " Tego, którego imienia nie wolno wymawiać".
Możliwe, że prof. D powróci (z znikąd, w zaskakujący sposób i w ostatniej chwili) w ostatnich rozdziałach aby na dobre rozprawić się z panem V...
sie kto z Wrocławia idzie na Harrego Pottera, kiedy i czy może zorganizowalibyśmy jakąś ekipkę?
nikt nie wypowiedział się o Harrym P. z nieco innej perspektywy:/ Czy naprawdę nikt nie widzi, że ta książka pierze dzieciakom mózgi? Czy nikt nie potrafi (nie chce) dostrzec, że J.K. Rowling pod przykrywką historii o "zajefajnym" czarodzieju propaguje okultyzm? Sorry, ale wg mnie do tej książki powinny zajrzeć osoby, które ukończyły te minimum 16 lat. Harrego czytają osoby młodsze, które nie potrafią rozróżnić dobra od zła, nie potrafią postrzegać świata w kategoriach osób dorosłych. Przyznajcie sami: czy nie przeraża Was to, że tak łatwo przymykacie oczy na sceny przepełnione okrucieństwem (a takich w H.P jest sporo)? Czy nie boli Was to, że J.K. Rowling segreguje ludzi "czystych" i "nieczystych"(zalatuje to nieco ideologią rasistowską, no nie?)? Kolejny przykład: dlaczego uczniowie szkoły, do której należy H.P. walczą z czarną magią i okultyzmem za pomocą...czarnej magii i okultyzmu? Nigdy nikt się na tym nie zastanawiał, co?
Zaraz pojawią się wypowiedzi w stylu:"Przecież to tylko fikcja literacka". Ok, fikcja...wytłumacz jednak ośmioletnim dzieciom, którym nauczycielka czyta w szkole na głos H.P. co jest fikcją literacką, a co rzeczywistością. Co jest dobre, a co złe. Mam nadzieję, że znajdzie się przynajmniej jedna osoba, która chociaż po części zgodzi się ze mną i nie pozostanę samotnym głosem krzyczącym w środku nocy wewnątrz oka cyklonu Pozdrawiam wszystkich, którzy nie dali się oszołomić
w ostatnim tomie jest bardzo dobry wątek antyrasistowski - jest pokazane co może spowodować segregacja ludzi ze względu na pochodzenie, jest to wątek wręcz nachalny. W tomie 7 Harry dopiero piero pierwszy raz użył zaklęcia należącego do czarnej magii, broniąc się przed śmiercią. Okrucieństwa raczej nie widać, to że w poprzednich tomach umierała jedna osoba na książkę (w tym trochę więcej) nie oznacza okrucieństwa, na pewno dużo więcej go Gwiezdnych wojnach. I jest wyraźnie powiedziane, co jest dobre, a co złe i dobro wygrywa.
Widać, że socjotechniki i manipulacje J.K. Rowling już zrobiły swoje:/ Pamiętasz scenę, w której wkłada się noworodka o "złych i nieludzkich" rysach twarzy, który zostanie wrzucony do kotła? Jeśli nie potrafisz dostrzec, że autorka w tym momencie miesza dobro ze złem - najpierw wzbudza litość i gniew w czytelniku (noworodek zaraz zginie), po czym usprawiedliwia śmierć dziecka opisując jego rysy twarzy jako "nieludzkie". Co tu jest złe, a co dobre? Potrafisz dostrzec różnicę?
seishiro napisał(a):
Pamiętasz scenę, w której wkłada się noworodka o "złych i nieludzkich" rysach twarzy, który zostanie wrzucony do kotła?
________
Siesh przypomnij mi z łaski swojej: gdzie to było o tym dziecku, bo w swojej zniszczonej przez Rowling, zszatanizowanej pamięci [] nie mogę tego znaleźć .
że zupełnie nie pamiętam tej sceny, czy na pewno była w HP? A w 7 tomie jest scena w Ministerstwie Magii, gdzie ukazywana jest jawna niesprawiedliwość w postaci segregacji rasowej (czarodziej, który nie może udowodnić, że w jego rodzinie byli czarodzieje jest wysyłany do Azkabanu), a autorka zdecydowanie pokazuje, że jest przeciwna takim praktykom.
W nadprogramowych ilościach i bez kontroli nawet taki Kaczor Donald potrafi omamić
Wszyscy Ci, których znam, a którzy HP lubią lub są fanami są jak najbardziej normalnymi ludźmi. Ja tam u nich nie widzę żadnego zainteresowania okultyzmem, ani innych skrzywień psychicznych
Zresztą, skoro to książki o czarach i magii, to siłą rzeczy muszą się tam znaleźć pewne elementy, o których piszesz, ale wątpię, żeby autorka świadomie chciała manipulować młodymi umysłami i właśnie z takich powodów pisała te książki.
Choć, z drugiej strony, polecam przyjrzeć się temu:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Harry_Potter_i_Czara_Ognia#Kontrowersje_wok.C3.B3.C5.82_rozdzia.C5.82u_Cia.C5.82o.2C_Krew_i_Ko.C5.9B.C4.87
Szkoda tylko, że nikt nie zwrócił uwagi na to co napisałem w 1. poście: chodzi mi o DZIECI. Nie wiem czy wiesz, ale np. w UK w szkołach i przedszkolach czyta się dzieciom na głos Harrego. Uważasz, że to jest ok? Że dziecko, któremu autorytet - jakim niewątpliwie jest nauczyciel i osoba dorosła w jednym - czyta o wszystkich tych raczej nieprzyjemnych rzeczach nie będzie miało skrzywionej psychy?? Jeśli tak, to widocznie ja jestem oszołomem i fanatykiem:/
-chodzi mi o DZIECI
Mnie też poniekąd chodziło o dzieci... Ci znajomi, o których pisałem są teraz oczywiście w moim wieku, ale wyrośli na tych książkach.
W mojej podstawówce HP można było wypożyczyć w bibliotece szkolnej
Zgadzam się - przedszkole to nie jest najlepszy czas i miejsce na czytanie tych książek i też sobie nie wyobrażam opiekunki czytającej dzieciom o akcji na cmentarzu w IV części Ale ci nauczyciele mają chyba swój rozum i wydaje mi się, że czytają fragmentami, wybranymi przez nich. Jeśli jest odwrotnie, to racja - to nie jest OK.
Ty siebie do fanatyków nie porównuj... co najwyżej widzę, ze jesteś sceptyczny i nie ulegasz tej manii punkcie HP
Podobnie jak w kwestii gier komputerowych, internetu, TV, i całej masy innych "używek", rodzice powinni pilnować, co się z pociechą dzieje.
Darth Phabious napisał(a):
Podobnie jak w kwestii gier komputerowych, internetu, TV, i całej masy innych "używek", rodzice powinni pilnować, co się z pociechą dzieje.
________
To fakt. Boli mnie też to, że mimo wszystko niewielu rodziców kontroluje w ten sposób zabawy swoich potomków;/ Sam byłem świadkiem (wielokrtonie!) sytuacji w stylu: przychodzą rodzice z dzieckiem do Media Markt (na chwilę obecną tam pracuję, niestety) kupić jakąś grę. Dziecko (na oko 12-13 lat) wybiera z półki "GTA: San Andreas" ("Dozwolonie, od latu osiemnastu..."). Patrzę na reakcję rodzica - nic. Grzecznie pytam: "Przepraszam, czy zdaje pan/pani sobie sprawę, że w tę grę można grać dopiero od 18. roku życia?". Reakcja klienta:"A co mi pan będziesz gadał, sam wiem jak mam wychować dziecko". To tyle w tej sprawie:/
Ps. Cieszy mnie, że udało nam się dojść do porozumienia. Fanatykiem nie jestem i nie miałem zamiaru na takiego wyjść - chciałem tylko wskazać na pewien problem, z którego isntnienia niewielu (czasami mam takie wrażenie) zdaje sobie sprawę.
-
Mnie też poniekąd chodziło o dzieci... Ci znajomi, o których pisałem są teraz oczywiście w moim wieku, ale wyrośli na tych książkach.
Należę do pokolenia, które miało szczęście dorastać razem z Harrym (czytaj-fascynowało się nim tak do czwartej części, siódmą przeczyta by dowiedzieć się jak sie skończy i zapomnieć o sprawie).
IMHO Rowling najlepiej sprawdza się w prostych historyjkach z prostym morałem i masą czarodziejskich gadżetów, w sam raz na rozrywkę dla 11-14 latków. Do czwartego tomu włącznie wywiązywała się z zadania perfekcyjnie, w piątym próbowała uwieść na raz starszych czytelników i ich młodsze rodzeństwo na raz- schemat historii pozostał taki sam, dodano tylko trochę trupów, a bohaterowie zaczynają się ślinić na swój widok. Mimo dodawania "krwawych" i "erotycznych" scen grupa docelowa się nie zmienia- starsi czytelnicy coraz mniej fascynują się książką, czytają niejako z przyzwyczajenia, natomiast nowi biorą do siebie każde zdarzenie.
... muszę stwierdzić, że poniekąd zgadzam się z Twoim ostatnim zdaniem - może i jesteś jakimś fanatykiem... Pierwszą część Pottera przeczytałem wtedy, gdy mniej więcej wyszła po raz pierwszy w Polsce (potem regularnie kolejne części)... było to łaaadnych parę lat temu... teraz mam lat 19, więc możesz sobie policzyć... i mogę stwierdzić, że nie mam "skrzywionej psychy" podobnie jak żadna inna osoba, czytająca Pottera, którą znam. Aha, w pierwszej klasie gimnazjum miałem Kamień Filozoficzny jako lekturę. I żyję, mam się dobrze.
Nie ekscytuj się tak, bo ci Sharingan wypłynie.
Polecam tę stronkę i pierwszy wpis: http://domnaskrajulata.blogspot.com/
Patrz na mój poprzedni post Na tej stronce już byłem i przeczytałem co było do przeczytania. Po raz kolejny powtarzam: chodzi mi tylko i wyłącznie o wpływ H.P. na psychikę dziecka - sam przyznasz, że dziecko w takim wieku (a nawet sporo starsze) nie do końca potrafi odróżnić dobro od zła i fikcję literacką od rzeczywistości. Pytam więc: gdzie są rodzice? Gdzie pedagodzy, którzy powinni rozmawiać z dziećmi na temat? Odpowiedź: czytają swoim i cudzym dzieciom książki J.K. Rowlinga, bo to rozwija wyobraźnię. Pozwalają im czytać H.P., bo przecież czytanie rozwija Płakać się chce...
Dobra wszystko fajnie tylko jest kilka spraw o których nie pomyślałeś (a może pomyślałeś ale nie napisałeś):
Zacznijmy od tego, że Harry Potter stał się "niebezpieczną" książką dopiero od IV tomu, a raczej od rozdziału "Ciało, Krew i Kość". Także powiedz mi, czy poprzednie części też były złe? Bo ja samemu czytałem pierwszą część mojej młodszej siostrze (4 lata) i jakoś nie zauważyłem żadnych zmian w jej psychice Także może w przedszkolach czytają dzieciakom 1,2 i 3 część Harry`ego gdzie dobro zwyciężą i takie tam podobne pierdoły ;]
Ogółem samemu nie zwróciłem uwagi na ten element 4 części, który wymieniłeś w poprzednim poście, tak samo nie wydaję mi się żeby osoba, która czyta sobie Pottera dla umilenia czasu zwróciła na to szczególną uwagę... Ale jak się na siłę szuka jakiś przejawów okultyzmu to na pewno znajdzie się ich od cholery
Ad. 1. Dzieci w wieku Twojej siostry mają to do siebie, że nic nie rozumieją - ich mózg nie pozwala im na zbyt wiele, wiesz?
Ad. 2. Ok, może i od 4. tomu H.P. pojawiło się coraz więcej mało przyjemnych opisów, ale...nie zaprzeczysz, że dzielenie ludzi na "czytych" i "nieczystych" pojawiało się od początku. Ok, rozumiem - ma to swoje uzasadnienie fabularne (znaczy się ów podział ),ale nie wytłumaczysz tego dziecku w wieku lat np. 9, że to tylko tak zabieg literacki, prawda?
Ad. 3. To, że nie dostrzegłaś tego elementu już samo w sobie powinno dać Ci do myślenia. Właśnie o ignorowanie tego typu rzeczy, tych pozornie błahych i niezauważalnych szczególików w H.P. mi się rozchodzi. Rozumiesz? Skoro autorka potrafiła zamydlić Ci oczy (bez obrazy) do tego stopnia, że nie zauważasz owego "usprawiedliwionego" okrucieństwa, to...przykro mi. Naprawdę.
Ad. 4. Okultyzm, satanizm - nazwij to jak chcesz. Teoria Umberto Eco dotycząca swobody w interpretacji i analizie dzieła literackie daje mi prawo do takiego postrzegania H.P. Nie mów mi jednak, że wrzucanie noworodka - jakkolwiek szkaradadnego - do kotła nie jest wyrazem perfidii i okrucieństwa. Rozumiem - to tylko symbolika, a w zasadzie polemika autorki z postrzeganiem dziecka jako symbolu niewinności, nadziei i miłości. W moim przekonaniu J.K. Rowling "nieco" przegięła.
To tyle póki co.
Generalnie Seishiro masz rację - dla mnie rzeczą oczywistą jest to, że Pottera trzeciego winna czytać już tylko i wyłącznie młodzież, że części 4 i dalej to już książka dla nieco starszych, i że kontrola tego co dziecko czyta powinna być rozsądna. [Tylko tak nawiasem pisząc kontrola w niektórych domach jest niestety absurdalna też w drugą stronę: młodzian 11-letni telewizji normalnej nie może obejrzeć, ani przykładowo ROTSa, bo ten jest od 13 lat. W takich sprawach zawsze najważniejszy jest zdrowy rozsądek i równowaga, ale tego zawsze najbardziej brakuje.]
seishiro napisał:
Ad. 2. Ok, może i od 4. tomu H.P. pojawiło się coraz więcej mało przyjemnych opisów, ale...nie zaprzeczysz, że dzielenie ludzi na "czytych" i "nieczystych" pojawiało się od początku. Ok, rozumiem - ma to swoje uzasadnienie fabularne (znaczy się ów podział ),ale nie wytłumaczysz tego dziecku w wieku lat np. 9, że to tylko tak zabieg literacki, prawda?
Podział na czystych i nieczystych? Jakoś tego nie widzę. Chodzi o tych uzdolnionych i prostych?
Ad. 3. Skoro autorka potrafiła zamydlić Ci oczy (bez obrazy) do tego stopnia, że nie zauważasz owego "usprawiedliwionego" okrucieństwa, to...przykro mi. Naprawdę.
W tym wszystkim najbardziej nie rozumiem jednego. Mam wrażenie, że demonizujesz panią Rowling. Że niby "socjotechniczy i manipuluje". Jakbyś ją uczerniał. Ja osobiście nie wierzę, żeby ona specjalnie "mydliła oczy" w celu szerzenia treści okultystycznych, albo ogólnie mówiąc rasistowskich. Żeby jej celem było deprawowanie dzieci i młodych w celach...deprawowania dzieci i młodych.
Burzol napisał(a):
seishiro napisał:
Ad. 2. Ok, może i od 4. tomu H.P. pojawiło się coraz więcej mało przyjemnych opisów, ale...nie zaprzeczysz, że dzielenie ludzi na "czytych" i "nieczystych" pojawiało się od początku. Ok, rozumiem - ma to swoje uzasadnienie fabularne (znaczy się ów podział ),ale nie wytłumaczysz tego dziecku w wieku lat np. 9, że to tylko tak zabieg literacki, prawda?
Podział na czystych i nieczystych? Jakoś tego nie widzę. Chodzi o tych uzdolnionych i prostych?
________
JA bym powiedzial ze chodzi mu o "czysta krew" i "szlamy"...
Fajnie, że przeczytałeś. Cóż, zgadzam się z tobą - kontrola rodziców jest marna. Niektóre dzieci są bardziej odporne psychicznie, a niektóre mniej i w tym problem. No kurna, nie będę ukrywał, że sam grałem w GTA mając 13 lat.
Natomiast trochę śmieszy mnie w erze TV i gier czyli w większości seksu i flaków pomstowanie na książkę, gdzie żadnego z tych elementów się nie uświadczy (a szkoda, szkoda. ). Trochę nie doceniasz dzieci, sądzę, że nie mają problemów z zauważeniem, że zaklęciem Avada Kedavra nijak kolegi nie ubiją. A z filmem czy grą problemy mogą być...
Jeśli chodzi o tomy IV-VII, to one faktycznie nie są przeznaczone dla najmłodszych dzieci (przecież dzieci, które czytały pierwszy tom już są dorosłe). Dlatego tu powinni wkroczyć rodzice, jeśli nie z zakazem, to przynajmniej z wyjaśnieniem. W każdym razie nasze rozważania są trochę czcze, bo na razie dzieci nie mamy (mówię za siebie, ale Ciebie też nie podejrzewam. ). Wróćmy do dyskusji za kilkanaście lat.
Moim skromnym zdaniem, źle uwypuklasz problem. Po pierwsze nie jest to kwestia samego Harry`ego Pottera, a w dużej mierze tak fantastyki jak i beletrystyki. W drugiej, niestety dorosłych, którzy to bagatelizują, najczęściej mówiąc dzieciom, że magia nie istnieje. A skoro nie istnieje, nie może być ani dobra, ani zła. A największym podstępem zła będzie właśnie to, że ludzie przestaną w nie wierzyć. Wtedy będą wolni, ale czy aby na pewno? Dobra, ale to już kwestia inna, którą może kiedyś będziemy mogli przedyskutować.
Natomiast wracając do pierwszej rzeczy. Magia i sztywny podział, na dobro i zło, który z podziałem nie ma nic wspólnego, bo jedni i drudzy zabijają, a różnią ich tylko intencje. Tyle, że to właśnie dobrymi intencjami wybrukowana jest droga do Piekła. Jeśli mielibyśmy patrzeć na HP przez pryzmat tego, co sobą przedstawia, przez pryzmat przesłania, to faktycznie frazesy o "walce dobra ze złem", "przyjaźni" itp. Innymi słowy nihilizm, powielanie schematów a nauka płynąca z lektury jest nie tylko wtórna, ale wrzucona na siłę, aby coś w niej było. W takich światach, zarówno magia, jak i walka dobra ze złem, są tylko dodatkiem do akcji, elementami, a nie wykładnią. W HP mogę powiedzieć tylko tyle, że faktycznie ta akcja jest już całkiem przyjemnie zmontowana i zgrabnie napisana (porównaj z Eragonem ). Ale faktycznie jeśli będę miał kiedyś dzieci, to z pewnością na HP będą musiały trochę poczekać, bo nawet w fantastyce są o wiele lepsze lektury - jak choćby Narnia C.S. Lewisa czy Śródziemie Tolkiena. W obu przypadkach magia nie jest domeną ogółu, a na prawdę nielicznych. Kim jest Aslan? Tego łatwo się domyślić, a kim jest Biała Wiedźma, jak nie córą Lilith? To pada już w tekście, więc odpowiedź skąd u niej magia znamy . Reszta musi walczyć, ale to najwiekszym poświęceniem i zwycięzcą jest Aslan, który wygrywa bez wojny, nie podejmując walki. I to jest niesamowicie piękne, tak jak piękne jest śródziemie, gdzie tylko nieliczni pojęli sztuki magii, ale dlatego, że są kimś więcej niż tylko ludźmi/elfami. I tu właśnie mamy jedną z najwspanialszych scen - z wybaczaniem Sarumanowi (dlatego właśnie w przypadku twórczości Jacksona trudno mówić o Śródziemiu, to tylko herezja, podobnie jak HP napakowana wizualnie, a pusta w środku). Natomiast zostaje jeszcze sprawa okultyzmu i magii w reszcie fantastyki. Cóż to jest to bardzo problemowe, owszem niektórzy - jak choćby nasz Wedge mają takie obrazowanie magii, że nie można jej połączyć z okultyzmem. I to jest piękne. Sam miałem swego czasu podobną koncepcję, ale już z niej zrezygnowałem, choć niewątpliwie ułatwiłaby mi napisanie zwieńczenia Orthanku 6 (na razie kończę 4 , więc mam czas by to dobrze wytłumaczyć). Jaka jest koncepcja Wedge`a - cóż pozostaje mi tylko zachęcić Was po sięgnięcie jego dzieła. Myślę, że warto, bo pióro ma lekkie, a reszta jest misternie uknuta . Natomiast sam problem ukazania tak magii i okultyzmu, jak i wszelkiego innego zła jest z pewnością ważki, bo czy nawet oglądając "Rzym" widzimy tam dobro? Raczej spiski, wojny, zabójstwa. Problem, że jeśli podejdziemy do tego fundamentalnie, to w końcu okaże się, że poza Pismem Świętym i Koranem nie ma żadnych innych opowieści, a tam otwieramy na dowolnych stronach i co widzimy... zło. A to Dawid zabił Goliata, a to moja ulubiona księga Tobiasza, którą gdyby nakręcić dość wiernie, a odpowiednio zmontować i zwizualizować, seishiro mógłby napisać, że propaguje okultyzm i czarną magię, a wtórowałby mu w tym ojciec Rydzyk. A tu już mamy błędne koło. No i nie byłoby Narnii . Więc może faktycznie wszystko jest dla ludzi, tylko ważne by oni umieli z tego korzystać. Ten problem zła i dobra oraz ich walki, zawsze był i będzie obecny w literaturze, to dla nas naturalne, że chcemy widzieć fikcję prostą, bo niestety ludzie uwielbiają sobie życie komplikować, a wystarczyłoby aby mowa i czyny były w myśl zasady "Tak, tak, nie, nie" . Owszem, wiadomo że piszący te słowa sam się do tego niestety nie potrafi zastosować, bo nie raz nie wiadomo czy mówiąc tak, mam na myśli tak, czy może nie. Ale ja bym cały czas zdefiniował problem inaczej. Bo możesz mieć siedmiolatka, którego posadzisz z piwem przed spożywczakiem, a potem narzekać, że alkohol jest zły, dziecko się rozpiło, a sprzedawca nie zareagował. Ty natomiast masz czyste sumienie, prawda? Ale możesz też temu siedmiolatkowi dać w domu spróbować alkoholu pod swoim czujnym okiem, i nauczyć go czekać. Inna sprawa, że takim zachowaniem możesz doprowadzić do tego, że dzieciak już potem nie sięgnie po alkohol, ale nie z powodu zakazu, a własnego wyboru. Z Harrym Potterem jest podobnie, jak dasz go dziecku, niezależnie w jakim wieku, ale takiemu które nie ma wyrobionego poczucia dobra i zła, swego światopoglądu, i zostawisz go potem samopas, to on nie wyciągnie z tego dobrej nauki. Bo nie ma z czego. Ale tak samo możesz pokazać dziecku Gwiezdne Wojny i powiedzieć, Jedi są dobrzy, Vader jest zły... I na takiej zasadzie, fakt, że Luke niszczy Gwiazdę Śmierci zabijając milion osób jest jak najbardziej ok, ale z drugiej strony Vader to szuja i jeszcze zdradza i zabija Imperatora, czyli jest zły. Tylko problem tkwi w tym, że Luke w ANH nie jest dobry, patrząc obiektywnie. Zło jest złem i kwestia wyboru mniejszego zła tego nie zmieni. Ale to Luke jest dobry w ROTJ, kiedy odrzuca wszelką przemoc. Tam się kończy jego droga, i zaczyna uświęcenie, prawda? Ale dzieciakowi trzeba pomóc to dostrzec, odróżnić płaską sferę mityczną od prostej ideologicznej, gdzie jest dobro albo zło, a co nadto od złego pochodzi. Dlatego tak jak pisałem, ja dzieciom bym nie dawał Harry`ego od razu, tylko inne lektury - Narnia, Tolkien, a pewnie sam bym też coś napisał lub może raczej opowiedział .
Nie widzę nic złego w okultyzmie, ani w podziale na "czystej" i "nieczystej krwi".
Okultyzm -bajka niestworzona, i tyle. Tzn zwalcza to Kościół. A czy dobre robi skoro "nazwa doktryn ezoterycznych, które zakładają istnienie w człowieku i przyrodzie sił tajemnych, nieznanych i bada możliwości ich wykorzystania, oznacza rzecz "tajemną", "niedostępną". Okultyzm nazywa się również wiedzą tajemną (scientia occulta)."
To wcale nie takie złe.
A ten podział, to oczywistość.
Wg niego są czarodziej i pseudoczarodzieje.
A jak ktoś ma rodziców mieszanych, to do której grupy należy?
Rodzice, a dziadkowie?
To taki zwykły prosty genetyczny podział.
Wprowadzono go, aby odcedzić ziarno od plew.
W HP2 McGonagal mówi,że w każdym z nas( uczniów Hogwartu) płynie mugolska krew. To oczywiste. Wielu by chciało, aby książęta pobierali się z księżniczkami, a nie ze służącymi. Pobierali, a mieli dzieci, to inna historia.
Wziąłbym wszystkie dzieci z HP i genetycznie określił % ich czarodziejskości. To byłoby nawet niezłe.
Byłam na Zakonie i muszę przyznać, że mi się podobał. Nie miał może ten film takiego klimatu na jaki liczyłam, ale i tak bawiłam się na nim dobrze. Było troszkę śmiesznie, ładne zdjęcia, miejscami widowiskowo. Podobały mi się Umbridge i Luna, naprawdę fajnie zagrane. Podobnie Bellatriks choć było jej strasznie mało. Starzy aktorzy jak zwykle fajnie; dzieciaki moim zdaniem nieźle się już wyrobiły. Choć między Harrym a Cho było zero napięcia (ale za to między Ronem i Hermioną owszem). Co do objętości książki a długości filmu. Uważam, że dobrze sobie poradzili, wszelkie zmiany i obcięcia były zrobione dość zgrabnie. Prawdą jest to, że ta część najmniej nadaje się do oglądania przez osoby nie znające książek (dzień wcześniej mój znajomy, który właśnie nie czytał, zjechał film potwornie). Mi natomiast podobały się drobiazgi skierowane właśnie do fanów serii.
Podsumowując z kina wyszłyśmy z mamą i koleżanką zadowolone i w dobrym humorze, nawet jakoś dubbing przecierpiałyśmy (no poza okropnym Dudley’em na początku).
PS. Czy w tej powyższej dyskusji o okultyźmie wywołanej postem seishiro są spoilery z ostatniej części? Czy mogę sobie spokojnie przeczytać? Jakby mi ktoś powiedział byłabym wdzięczna
dyskusja ogólna o serii niż o poszczególnych książkach. O fabule raczej nic nie ma, w każdym razie nic spoilerującego.
Wiele osób nie wytrzymuje i podaje co będzie w HP7 -są to po prostu chamy.
I tyle, odbierają radość z czytania.
ostatnio na piątej części przygód Harry`ego Pottera i stwierdzam, iż jest to najlepsza ekranizacja jak do tej pory. Mimo sporej objętości książki, zmieszczono bardzo wiele, pojawił się nawet, choć nie odegrał wielkiej roli, Stworek (szczerze, to nie spodziewałem, że zostanie pokazany ). Jeśli chodzi o nowe postacie, Luna i Tonks dobrane bardzo dobrze, Bellatrix też nie źle, no i Umbridge - bardzo dobra rola .
Byłem na wersji dubbingowanej, która okazała się całkiem znośna. Pominę już fakt, że dystrybutor filmu w Polsce wyraźnie postawił na dubbing (w Krakowie, bodajże, wersja z napisami była grana tylko w dwóch kinach!).
Film jest znacznie lepszy od słabych jedynki, dwójki i czwórki a także całkiem niezłej trójki; jak najbardziej godzien polecenia
... też byłem ostatnio na Zakonie i muszę się zgodzić, że jak na razie to najlepsza ekranizacja Pottera. W filmie podobało mi się wręcz wszystko, mimo tego, że wycięli część wątków bardzo ważnych dla fabuły, a zostawili jakieś zapychacze. Ba, nawet na scenach z tzw. "morałem" nie zgrzytałem zębami jak to zwykle robię, było w porządku A te pojedynki na magię na końcu, najpierw w Departamencie Tajemnic a potem w tej sali z lustem... no po prostu cud i miodzio! Nie spodziewałem się tak dobrego widowiska jak szedłem do kina. Zwłaszcza że byłem w multipleksie w Pasażu Grunwaldzkim we Wrocku i obraz był jak żyleta Czy ktoś mi może powiedzieć kto się orientuje, czy tam nie ma przypadkiem jakiegoś cyfrowego projektora czy cuś? Bo to aż niemożliwe żeby obraz był bez żadnej ryski... w tradycyjnym kinie.
Największym problemem okazał się wybór reżysera. David Yates? Kto to ku*wa jest? Dziwię się, że powierzono mu ten film. Brak udanych produkcji, brak doświadczenia. Porównując z wcześniejszymi filmami, najgorsza część serii. Chris Columbus z pierwszych dwóch części zrobił kino familijne. Z średnim skutkiem, ale można było zobaczyć. Reżyser trzeciej części Alfonso Cauron idealnie wczuł się w klimat książki i przeznaczył film dla wszystkich widzów. Jest konkretny, dynamiczny i mroczny. Z dotychczasowych filmów najbardziej mi się podobał. Mike Newell w czwartej części nie zachował odpowiedniego klimatu. Ale film był efektowny i dobrze się go oglądało. W piątej części bronią się tylko zdjęcia Sławomira Idziaka. Niesamowite. Film jest zrobiony cholernie chaotycznie, nie trzyma się w ogóle kupy, strasznie się dłuży. Zero jakiegokolwiek napięcia. Brak klimatu. Gówniana muzyka. Nie polecam.
... zna przybliżoną datę premiery Zakonu Feniksa na DVD? Bo nigdzie nie mogę znaleźć
Normalnie szok! Dobrze, że tego w książce nie napisała, bo by chyba mnie z nóg ścieło, a ksiązkę usmażyłbym w piekarniku :o
http://www.rp.pl/artykul/2,63880.html
Byłem już na nowym Potterze to pozwalam sobie przypomnieć temat.
Świetny film, moim zdaniem dużo lepszy niż nieco nieskładna piąta część. Świetne aktorstwo, zarówno młodzi jak i starzy aktorzy są już tutaj w swoich rolach doskonali i po tylu latach nie widzę, żeby można było się do ich gry aktorskiej przyczepić. Szczególnie dobra wiadomość jest taka, że w filmie dosyć dużo miejsca miał perfekcyjny Alan Rickman jako Snape i dobrze zapowiadający się Tom Felton jako młody Malfoy, są w filmie świetni. Dobra w filmie jest narracja, trochę jak w „Czarze ognia” tutaj też udało się pogodzić ze sobą mroczny nastrój niebezpieczeństwa ze strony Śmierciożerców z humorystycznymi przygodami szkolnymi, duża w tym zasługa Grinta, ale w tym filmie swoją okazję do rozśmieszania miał też Daniel Radcliffe i skorzystał z niej dobrze. Dobra w filmie jest muzyka, pięknie ilustruje i mam wrażenie, że jest chyba najlepsza od czasów Williamsa. Jeżeli miałbym szukać wad, to IMO film ma źle zmontowane zakończenie, jakoś tak za długo i ze zbyt małym wykopem film się kończy.
Ale ogółem polecam.
Cd. zakończenia miałem ten sam problem, jako że nie czytałem książki miałem wrażenie że film skończył mi się w połowie. Nie jestem fanem HP, ale film był całkiem, całkiem. Brakowało mi tylko jakiegoś finałowego epickiego zwrotu akcji, na który przez cały film cicho liczyłem. Ta śmierć Dumbledora jakoś mnie nie przekonała, jako jeden z wątków - OK, ale jako zakończenie - za mało przewrotny.
mmm, już się nie mogę doczekać Na film wybiorę się dopiero w przyszłym tygodniu. Znowu zacznie się szukanie seansu z napisami, bo nie cierpię dubbingu w Potterze, szczególnie, że w tej części Snape ma wiele do powiedzenia (no, może nie w dosłownym sensie, ale każda kwestia wypowiedziana przez A. Rickmana to miód dla mej duszy )
Ja dzisiaj idę na 20.30 do Heliosa w Olsztynie, ale chyba na dubbingowaną wersję
Ja Harry`ego zawsze oglądam z dubbingiem. To jedyny film, który z własnej woli tak oglądam. Nawet za każdym razem jak wracam do niego na dvd to włączam wersję z dubbingiem. A na część 6 wybieram się dopiero w niedzielę. Już zacieram ręcę.
Galapagos trochę mnie wnerwił bo wypuścili wznowienia części 1-5 w nowej szacie graficznej czyli pewnie część 6 też tak wydadzą i mi do kolekcji nie będzie pasować.
http://kolekcjonerdvd.pl/uploads/dbd9b484f49dbdb2be3bcd1f2dc7916d.jpg
jakiego widziałem :/ ... tempo powolne, akcji praktycznie zero... dłuuużyzny :/ ... kurde książka mnie wciągnęła jak diabli, a tu ciągle tylko ziewałem ;/ .... trzeba było iść na Epokę Lodowcową
Zgadzam się 100%. Byłem dzisiaj ze znajomymi i po prostu siedzieliśmy i mieliśmy ochotę wyjść, bo po prostu nuuuda jak cholera. Zostaliśmy jednak mając nadzieje, że końcówka okaże się równie dynamiczna co w książce, ale próżne nadzieje, gdyż tak naprawdę okazała się nie lepsza od pierwszej połowy. ;P Walki w Hogwarcie zero (Śmierciożercy wyszli, zrobili co trzeba i wyszli -.-), Harry po Syriuszu ani trochę nie zapłakał (wolał wyrywać laski na dworcu xD), historii Voldemorta praktycznie nic (a na to się najbardziej napalałem), a sam Riddle wygląda od razu na poschizowanego dzieciaka, którego nic, tylko w psychiatryku zamknąć. Poza tym co to za zjebana scena ze śmierciożercami atakującymi Hogwart? I gdzie pogrzeb? :/
Jedyne co mi się w filmie podobało to moment jak Harry wypił Felixa i jak wszyscy stali nad Dumbledorem.
Ech. I kolejny raz trailer okazał się o wiele lepszy niż sam film. ;P Teraz bym już nie poszedł. Wynudziłem się okropnie, bo film skupiał się głównie na pierdołach.
Odradzam.
Niedawno wróciłem z kina i mam mieszane uczucia. Znacznie lepszy od części piątej, ale niewiele. Za bardzo skupili się na wątkach pobocznych niź na głównym i na dodatek zepsuli koniec, był on za słaby. Przez to, film wygląda jakby był tylko wprowadzieniem do ostatniej części, niż pełnym filmem. Były zabawne momenty, choć cześciej śmiali się ludzie obok niź ja .
Ogólnie film na plus w porównaniu do poprzedniego filmu, ale nadal nie wykorzystują potencjału jaki drzemie w serii.
Ja wczoraj byłam i mam podobne zdanie do twojego, Adakus. I jeszcze denerwowała mnie ta Lavender. Ciągle tylko się obściskiwali z Ronem. A całowania Ginny z Harrym było STANOWCZO za mało (to zdanie potwierdza moją plec i to, ze nie jestem chlopakiem w pieknej skorze). Aha, i sorry za brak polskich liter od polowy posta, bo cos mi zaczyna klawiatura swirowac.
Cóż również obejrzałem Pottera i czas przyszedł na recenzję .
Ze względu na wiele przemyśleń podzielę to na ocenę Księcia Półkrwi jako film i jako adaptację książkową .
Szósta częśc jako film jest bardzo dobra , niektóre scenerie na prawdę przyprawiają o dreszcze .Trzeba również zauważyc dobrą grę aktorską , szczególnie wyróżniłbym rolę Dracona Malfoya , Horacego Slughorna .
Ogółem muszę powiedziec że gra aktorska wszystkich aktorów grających te "ciemne postacie" spisała się na medal.Trzeba tez powiedziec , że aktorzy grający młodego Voldemorta tez zasłuzyli na pochwałę , jak się na nich patrzyło , aż ciarki przechodziły .Jedynym minusem jaki dostrzegłem to jednak dubbing , niestety ale był do dupy , i tyle w tym temacie .
Teraz Książe Półkrwi jako adaptacja książki . I tutaj się zawiodłem .Pomimo iż książkę czytałem ze 2 lata temu to i tak dostrzegłem kilka braków i niedociągnięc .Ogólnie twórcy za bardzo skupili sie na pokazywaniu tych wszystkich podchodów i romansów , biadolenia o dziewczynach i tych innych sprawach , zamiast pokazac bardziej istotne rzeczy .
Bolał mnie bardzo brak batalii o Hogwart która przeciez miała miejsce w książcę , a w filmie? Zabili Dumbledoor`a i sobie poszli , zabili poszli koniec wydarzenia które było bardziej rozbudowane i istotne niż to ukazane w filmie .
Mógłbym jeszcze długo pisa o tym jak bardzo ten film mnie zawiódł ale nie ma sensu .Trzeba miec jedynie nadzieję że "dylogia" Insygni Śmierci będzie lepiej wykonana niż Książe
jedynie w momentach gdy przysnąłem i akurat nery mi się odsłoniły ...
Wyszłam z tej części bardzo zadowolona, bawiłam się świetnie. Co więcej, po raz pierwszy miałam okazję obejrzeć w kinie Harry’ego bez dubbingu (Rzeszów się rozwija). To była chyba najzabawniejsza z adaptacji. W naszej grupie średnia wieku wynosiła 30 lat (moja mama trochę zawyżyła wynik), ale to my śmialiśmy się najwięcej i najgłośniej na sali. Zupełnie nie przeszkadza mi, że w takim stopniu skupili się na wątkach związanych z dojrzewaniem bohaterów. Moim zdaniem dobrze udało się zachować równowagę pomiędzy tą komediową częścią, a pozostałymi, mroczniejszymi wątkami.
Oczywiście dużo jest zmian i różnic w porównaniu z książką, ale dzięki temu film nie był taki przewidywalny. Nie mówię, że wszystkie mi się podobały. Rozumiem, że niektóre były konieczne by przedstawić tę opowieść w formie filmu, ale pewne drobiazgi mogli zrobić lepiej (np. scena, w której Hermiona zaprasza Rona na przyjęcie). Najbardziej dało się odczuć wycięcie bitwy w Hogwarcie. Tej akcji, kulminacji brakowało w filmie. Podobnie jak pogrzebu. Natomiast świetnym posunięciem było wrzucenie na początku sceny z Zakonu Feniksa. Ale szczerze mówiąc, gdyby naprawdę chcieli być wierni książkom to już od 4 części musieliby robić po dwa filmy na tom Dobrze, że ostatnią rozbiją na części.
Bardzo podobały mi się zdjęcia, efekty były zgrabne i nie przytłaczały, muzyka też na plus. Cieszyły mnie pewne smaczki, jak np. pokazanie R.A.B.a. No i gra aktorów, zarówno młodych, jak i tych doświadczonych. Rickman jako Snape jak zwykle rewelacyjny :] Bardzo podobał mi się Broadbent grający Slughorna.
To do czego mogłabym się jeszcze przyczepić to, to że Ron nadal pełni głównie rolę błazna, a część jego „obowiązków” przejmuje Hermiona. Dlaczego tak go odseparowali na końcu i nawet słowa nie wypowiedział??
Byłem wczoraj. No i.... chyba najgorsza część, nie licząc Więźnia Azkabanu (oczywiście tylko film, książka była dobra). Adaptację VI tomu powinni raczej nazwać Harry Potter i lizania na dużym ekranie. No bo ile można było oglądać Rona z tym kaszalotem mizdrzącym się do niego i powielające się problemy miłosne bohaterów. Zabrakło finałowej bitwy, pogrzebu brodziatego dyra, nie było ani jednej nutki z "Jeziora łabędziego" czy to na początku, czy na końcu, czy nawet w środku. Tego nie mogłem najbardziej przeboleć, no bo co to za Potter co nie ma w nim "Jeziora..."? Wszystko działo się za szybko, malutko takich przerywników w postaci ujęć Hogwartu z zewnątrz i muzyką w tle, a takie dotąd we wszystkich poprzednich filmach się pojawiały. No i mało wątków w tej części, bez przerwy tylko całusy i śmichy-chichy. Brakowało mi jeszcze choćby jednej scenki z lekcji czy nawet odwiedzin u Hagrida.
Chyba już wyrosłem z Pottera. Ocenię na 5/10. Na więcej mi sumienie nie pozwoli.
Parę godzin temu wróciłem z Harrego Pottera 6 i muszę powiedzieć, że jestem pozytywnie zaskoczony. Specjalnie wybrałem się na seans z dubbingiem dla lepszej zabawy(uwielbiam zbijać się z fatalnego dubbingu.). Spodziewałem się totalnej kaszany pamiętając fatalną poprzednią część. Jednak po wyjściu z sali kinowej musiałem zrewidować swoje poglądy. Już od dawna nie oglądałem tak dobrej części Pottera (od momentu Komnaty Tajemnic). Co więcej sam dubbing nie był zły, co najmniej o klasę lepszy w porównaniu do poprzednich filmów. Pod względem humorystycznym film stał na bardzo wysokim poziomie. Cała sala wybuchała śmiechem, gdy do Rona dostawiała się ta blondynka (imienia dokładnie nie pamiętam, ale świetnie odegrała swoją rolę)
Oczywiście część 6 miała kilka minusów, przede wszystkim była mocno okrojona, mam na myśli np. scenę finałową, w której tak jak w książce powinna być wielka bitwa pomiędzy Śmierciożercami , a uczniami Hogwartu. W filmie niestety tego brakowała, ale jestem w stanie to zrozumieć, okrojona wersja trwała 2,5h.
Mimo, że już dawno wyrosłem z Pottera to muszę przyznać, że ta część była naprawdę bardo dobra. 8/10
...tak źle. Mi tam nudą jakoś strasznie nie wiało, bo do Pottera mam sentyment i fajnie mi się oglądało na ekranie to, co sobie kiedyś tam czytałem. O dziwo w filmie było bardzo mało patosu, zastąpionego przez humor. Chyba najbardziej podobała mi się scena gdy Harry wypił eliksir szczęścia i jego odpowiedź do Slughorna: "SIR?!" - mistrzostwo
W ogóle w tym Hogwarcie same orgie i swawole... "Robótki ręczne", całowanie się bez przerwy, romanse, eliksiry miłości i szczęścia (coś jak mocne dragi), piwa i drinki... I to ma być film od lat 7?
Film, trzeba przyznać, co najmniej przyzwoity, a nawet mogę rzec, że oceniam go pozytywnie - po recenzji, jaką zrobił mi Lorn na Endorze, spodziewałem się czegoś gorszego Generalnie było bardzo zabawnie, powyciągali z książki najzabawniejsze momenty, więc pośmiać się było z czego. Strasznie pocięta była ta fabuła w stosunku do książki (zresztą, o wiele mroczniejszej i poważniejszej niż film), ale chyba ostatnio doszedłem do momentu w życiu, kiedy przestaję się pieklić nad tym faktem w przypadku ekranizacji książek, które czytałem i lubię i staram się jednak czerpać przyjemność z oglądania filmu.
O wszelkich niuansach, smaczkach wspomnieliście powyżej, acz rzeczywiście, jak wspomniał Sky, bardzo deprawujący młodzież film
Efekty doskonałe, podobnie jak muzyka, ale nie może być inaczej jeśli pierwsze robi IL&M, a drugą komponuje John Williams
A, i zachwycony jestem Luną "Pomyluną" Lovegood <3 Aktorkę doskonałą do tej roli wybrali: charakter postaci oddaje pierwszorzędnie, a przy tym wygląda... no, doskonale. Mój ideał. <3
Poważnie słyszałeś jakąś doskonała muzykę? Jakąkolwiek muzykę? Mnie właśnie to chyba najbardziej zawiodło: brak wpadającej w ucho muzyki.
A swoją drogą, to nie był John, tylko Nicholas Hooper
motyw, który towarzyszył nadmorskiej wyprawie Harrego i Dumbledore`a był dobry
A z tym kompozytorem to rzeczywiście wtopa
Ricky Skywalker napisał(a):
Film, trzeba przyznać, co najmniej przyzwoity, a nawet mogę rzec, że oceniam go pozytywnie - po recenzji, jaką zrobił mi Lorn na Endorze, spodziewałem się czegoś gorszego
________
Jest na to tylko jedno wytłumaczenie -Ty na innym filmie byłeś, wcisnęli ci stary bilet na część pierwszą
Heh to ja chyba też innego Pottera oglądałam Nudnego jak flaki z olejem, gdzie najciekawsze wątki wyrżnięto lub okrojono na potrzeby love story... Jedyny plus tego filmu to Snape, którego było zwyczajnie za mało (znaczy... mi zawsze jest mało Rickmana)! Nie wspomnę już o tym bezczelnym występku, jakim jest dubbing jego pięknego głosu... A fuj!
Poza nim najbardziej przypadła mi do gustu scena z Gollumami i Morią. Dawała radę, choć brakowało You shall not pass! ;P To tyle jeśli chodzi o jakieś doznania estetyczne Muzycznie było słabo, ale to już zostało powiedziane.
zrobiono najgorszą ekranizację przygód Pottera, jaka do tej pory powstała :/. Oczekiwania miałem spore, zwłaszcza po serii świetnych trailerów, które jak to zwykle bywa, okazały się być kilka razy lepsze od samego filmu. Co tu dużo mówić, "Książę Półkrwi" jest zwyczajnie nudny. Rozciągnięte ponad miarę wątki miłosne mocno irytowały, a całkowicie zjeb*na końcówka tylko dopełniła czary goryczy. Śmierciożercy wchodzą, Snape zabija Dumbledore`a. Następnie cała gromadka wychodzi, zahaczając przy okazji o Wielką Salę, w której Bellatrix (nawiasem mówiąc, ostro pieprz*ięta, w negatywnym sensie, w stosunku do postaci z książki) łazi po jednym ze stołów, rozwalając talerze i okna. Szczyt debilizmu, krótko mówiąc. Nikt (!) ich nie zatrzymuje. Jedynie Harry leci za nimi i oczywiście próbuje porachować się ze znienawidzonym nauczycielem. A, właśnie. Tytułowy Książę Półkrwi. W całym filmie (!) nie ma wyjaśnione, o co chodzi z tym tytułem i skąd się on w ogóle wziął! Dla widza, który zna książkę, irytującym jest, iż pominięto tak ważną kwestię, ale co to znaczy dla zwykłego widza? Bez komentarza.
Rzecz jasna, gdy Harry przybywa pod wieżę astronomiczną, gdzie spadło ciało Dumbledore’a, wszyscy nagle się tam zleźli. Aż dziw bierze; skoro nie brali udziału w obronie zamku, w jaki sposób tak nagle, rychło w czas, znaleźli się we właściwym miejscu? Potem scena ostatnia scena na wieży (a gdzie, do cholery, pogrzeb?!). Muzyka także beznadziejna, w żadnym razie nie zapadająca w pamięć. Postać Slughorna dobrana beznadziejnie. A jeśli dodać do tego niepotrzebne, głupie sceny (np. atak na Norę, mający ponoć za zadanie zbudować napięcie… żal.pl), ocena ogólna filmu nie może być zbyt wysoka. Daję 2/10 – za zdjęcia i mimo wszystko dobre efekty – chociażby ściana ognia.
Teraz tylko trzeba mieć nadzieję, że ostatnia część (ponoć mają ją podzielić na dwa filmy) będzie warta tej popularności, która sprawie, że tyle osób lgnie na tą kichę do kina do kin. Już lepiej przypomnieć sobie książkę.
pewnie jakieś sceny dodadzą w wersji DVD
Ten Potter mnie nie zachwycił, ale też nie uważam żeby był aż tak beznadziejny. A sprawa Księcia Półkrwi w jakiś tam sposób została wyjaśniona na końcu gdy Snape rzuca do Pottera "Ośmielasz się używać mojego zaklęcia?" (czy jakoś tak). Co prawda to wyjaśnienie niewiele daje ludziom, którzy książki nie czytali, ale nie oszukujmy się, czy ktoś kto nie czytał Pottera poszedł na ten film do kina? Szczerze wątpię, bo to film przede wszystkim dla fanów serii.
A Slughorn akurat był fajny. Uważam, ze aktor dobrze został dobrany.
Co do muzyki się zgodzę - beznadzieja.
...część pierwsza.
No. Właśnie wróciłem z kina. I jestem... bardzo zadowolony. Po słabym Zakonie Feniksa i TRAGICZNYM Księciu Półkrwi, po którym obiecałem sobie, że już na filmy Harry`ego nie wydam ani złotówki (ale zmieniłem zdanie, na szczęście. ) dostaliśmy chyba najlepszą ekranizację z całej serii. Pomysł podzielenia filmu na dwie części okazał się być trafnym pomysłem (choć możliwe, że zmienie zdanie po drugiej części). Zgodność z książką jest bardzo zadowalająca, jeszcze w żadnej części takowej nie było.
Poza tym świetna muzyka. I bardzo dobre zakończenie.
Czego brakowało? Jakiejś opowieści o Dumbledorze, jakim to nie był ch*jem, ale to pewnie dostaniemy w drugiej części, podczas spotkania z jego bratem, więc minusem tego nie nazwę. Jeszcze. Ale brakuje mi pojednania Harry`ego z Dudley`em. :<<< No ale chyba w ogóle aktora, który Dudley`a grał, nie było, tylko ktoś inny go zastępował w tej scenie. Pewnie zażyczył sobie za dużo $ i mu podziękowali.
A byłem tak negatywnie nastawiony. Trailery były naprawdę zachęcające, ale pamiętam, że przy Księciu Półkrwi też takie były i film okazał się na maksa ch*jowy. A tutaj proszę. Niespodzianka.
Chociaż może moja ocena filmu z tego właśnie wynika - że nie oczekiwałem od niego zbyt wiele.
Tak czy siak - polecam. A na wielki finał już czekam. 200 stron na całą część, może być ciekawie.
wczoraj. Wybrałem się z grupką znajomych i w sumie było fajnie.
Po DOBRYM Zakonie Feniksa i FATALNYM Księciu Półkrwi otrzymaliśmy całkiem niezły film.
Właściwie, to z jednej strony ciężko oceniać po ostatecznie to tylko połowa siódemki a nie całość. Chwilami było nudnawo, szczególnie, że było dużo scen w lasach i na jakichś odludziach. Ale i świetnych scen nie brakowało. Najbardziej podobały mi się chyba fragmenty z początek spoilera Ministerstwa Magii pod rządami Śmierciożerców i te z dworu Malfoyów koniec spoilera. Parę momentów było naprawdę mocnych chociażby początek spoilera wiadomość o upadku Ministerstwa w trakcie ślubu Billa koniec spoilera.
Jakbym się miał czepiać, to trochę szkoda, że scenka z Dursley`ami na początku była taka okrojona, ale dobrze, że zupełnie ich nie usunęli. Większych zastrzeżeń do treści nie mam, szczególnie, że specjalnie nie przypominałem sobie książki przed seansem, by później nie wychwytywać mimowolnie ewentualnych nieścisłości w filmie.
A co mnie najbardziej WNERWIŁO? Brak "Jeziora łabędziego" na początku, podczas wyświetlenia tytułu (w trakcie filmu to się go nie spodziewałem, bo fragmenty były tylko w jedynce i dwójce, ale początek...). Ten element niestety został usunięty tak samo jak i w żałosnym "Księciu...". I przez to, od początku trzeba było się wysilić by poczuć odpowiednie klimaty. Z muzyczką byłoby łatwiej
Ocen nie wystawiam, bo po połówce filmu jakoś mi głupio oceniać. Ale uważam, że obejrzeć warto, bo pierwsze "Insygnia" są dużo lepsze od poprzedniej części.
No też już obejrzałem i muszę przyznać, że film był świetny. W porównaniu do poprzedniej części jest miliard razy lepsze.
Świetne momenty które mogły wzbudzić strach, trochę się zdziwiłem, bo było kilka rodzin z dziećmi 5-6-7 letnimi, a nawet bobasami które płakały przez cały seans. -.-
Dużo zaskakujących momentów, ale najgorsze to, oczywiście początek spoilera śmierć Hedwigi i Zgredka koniec spoilera.
Już nie mogę się doczekać drugiej części, będzie fajnie... :O
Bobba napisał(a):
Już nie mogę się doczekać drugiej części, będzie fajnie... :O
________
Heh, pewnie pomyślą, że łatwo nas zaspokoić i zrobią drugie Książę Półkrwi. Za niedługo pójdę, a do tego czasu wystarczy mi http://www.harry-potter.net.pl/Relacja-z-testowego-pokazu-Insygniow-Smierci-Cz-I-i1553.html
Miałem zamiar się przejść w ten weekend ... ale dowiedziałem się, że w Skierniewicach, nie będzie ANI JEDNEGO seansu z wersją oryginalną, jedynie polski dubbing. Dziękuję, nie bawię się tak ... :/
dubbing w Potterze jest świetny. Poza tym to film na który przychodzą dzieci. Nie bądź nie tolerancyjny.
Mistrz Seller napisał(a):
dubbing w Potterze jest świetny. Poza tym to film na który przychodzą dzieci. Nie bądź nie tolerancyjny.
________
A co ma tolerancja do tego czy ktoś lubi dubbing? Zawsze mi się wydawało, że tolerancja to jedno, a preferencje to coś całkiem odmiennego.
Mistrz Seller napisał(a):
dubbing w Potterze jest świetny. Poza tym to film na który przychodzą dzieci. Nie bądź nie tolerancyjny.
________
Yuri ma rację, trollujesz teraz :/
Nie jestem nietolerancyjny. Idąc Twoim tokiem myślenia, to nasze kino jest nietolerancyjne, dla osób które nie chcą ogladać wersji zdubbingowanej.
Ja wiem, że to nie działa jak film na dvd i nie można se ot tak zmienić ścieżki dźwiękowej, i kina nie stać było, lub nie było opcji by przyszły dwie kopie, ale mimo wszystko ... w idealnym/ejszym świecie byłby CHOCIAŻ JEDEN seans w godzinach wieczornych, z wersją z napisami.
małemu kinu nie opyla się brać dwóch kopii. Poza tym kopii z dubbingiem chyba było więcej. Skierniewice to nie Warszawa, by mogli ściągać film w paru kopiach. Takich ludzi jak ty po prostu jest pewnie za mało by się opłacało. Poza tym dubbing nie jest tak tragiczny.
Z tym ostatnim zdaniem w poprzednim poście faktycznie przesadziłem.
Wiem, że się nie opyla, albo nie było możliwości (bo za mało kopii z napisami było, i poszły do duzych miast :< Gdybym ja był dyrektorem kina i mógł wybrać tylko JEDNĄ wersję, to niestety, przyznam że i ja bym zamówił tę z dubbingiem :/ (a sam bym pojechał gdzie indziej to obejrzeć, albo ściągnąłbym i niestety obejrzał na kompie Zresztą - z 5 i 6 tak byłem zmuszony zrobić :/ ). Praktyczność, i wiadomy główny target ... Cóż, życie.
A co do tego, że dubbing nie jest masakryczny ( czy wg. Ciebie świetny) - każdy ma swoje zdanie. Ja bym ocenił (po ostatnich częściach) na niższe stany średnie.
Tak ogólnie to na Pottera specjalnie nie wydam kasy i nie pojadę do Warszawy albo Łodzi obejrzeć w wersji oryginalnej. Przeżyję oglądanie na kompie, nawet jeśli muszę zaczekać. To nie Star Wars - dlatego dzięki o losie, że Zemsta Sithów była u nas do obejrzenia z napisami. Gdybym miał ostatni rozdział sagi oglądać z dubbingiem ... cóż, nawet mimo iż moje fanowstwo się wypaliło w jakimś tam stopniu, to nawet teraz wolałbym ruszyć się do Wawy
w filmach aktorskich. I takie jest moje zdanie. Nie dopuszczam dubbingu w żadnej formie w filmie aktorskim, bo nie ma nic piękniejszego niż prawdziwe głosy aktorów, a nie jakieś polskie namiastki. Nie wyobrażam sobie jakiegokolwiek polskiego aktora, który miałby głos chociaż trochę zbliżony brzmieniem do głosu Alana Rickmana czy Ralpha Finnesa. Oglądałam kilka Potterów na DVD z dubbingiem i to był za każdym razem koszmar. Już nawet nie chodzi o polskie głosy, ale o tłumaczenie, które było po prostu tragiczne.
Co innego dubbing w filmach animowanych, ale to już inny temat.
Mistrz Seller napisał(a):
dubbing w Potterze jest świetny. Poza tym to film na który przychodzą dzieci. Nie bądź nie tolerancyjny.
________
co tu ma tolerancja do rzeczy? Na Pottera chodzą ludzie w różnym wieku, wielu z nich woli też oryginalną wersję niż dubbing, który jest zwyczajnie żałosny. Świetny? Z której strony? Kompletnie niedopasowane głosy, kiepskie tłumaczenie, drętwi i sztuczni lektorzy.... Syf i kiła. A tłumaczenie "bo dzieci" jest o tyle idiotyczne, że ten film nie jest dla 6-7 latków, tylko dla dzieci starszych, które NIE POWINNY mieć problemów z czytaniem. Inna sprawa, że w tym społeczeństwie i dorośli ludzie mówią, że czytanie napisów ich męczy i oglądają tylko z lektorem...
nie wszyscy chcą oglądać z napisami. Oglądając z napisami człowiek skupia się na napisach tracąc prze to niektóre elementy filmu. Poza tym na niektórych tłach napisy są słabo widoczne. Dubbing jest wygodniejszy. Głosy lepsze niż w oryginale. Prawdziwy głos Moodiego strasznie bezbarwny, a w polskim dubbingu głos Grabowskiego był świetny.
To, że ktoś umie czytać nie znaczy, że nadąży za napisami. Zwłaszcza jeśli człowiek mało ogląda filmów z napisami. Poza tym wszystkie poprzednie części miały dubbing, to czemu ta miałaby nie mieć? Zwłaszcza, że niektórzy oglądają Pottera tylko z polskim dubbingiem i przyzwyczaili się do polskich głosów.
nie wszyscy chcą oglądać z dubbingiem. Biorąc pod uwagę jego jakość, zdecydowanie kojarzącą się z produkcjami dla dzieciaków, nie mam wątpliwości dlaczego tak jest. Zwyczajnie, dzieło zdubbingowane = przystosowane dla młodszej widowni w naszym kraju. A że oglądanie filmów z napisami ma same zalety wiadomo od jakiegoś czasu.
już od małego uczy się oglądać filmy tylko z dubbingiem, to nie ma się co dziwić, że potem nie chce im się czytać napisów. Moja 11-letnia bratanica już wie (dzięki swojej kochanej cioci ), że dubbing to zło i ogląda filmy z napisami. I jakoś nie ma problemów z czytaniem i nadążaniem za napisami.
Poza tym jest jeszcze jeden bardzo ważny aspekt oglądania filmów z napisami - osłuchujesz się z językiem, możesz nauczyć się wielu ciekawych zwrotów i akcentu. A im młodsze dziecko (oczywiście takie, które potrafi czytać) będzie oglądać filmy w wersjach oryginalnych, tym więcej przyswoi sobie z języka.
darth ithilnar napisał(a):
już od małego uczy się oglądać filmy tylko z dubbingiem, to nie ma się co dziwić, że potem nie chce im się czytać napisów. Moja 11-letnia bratanica już wie (dzięki swojej kochanej cioci ), że dubbing to zło i ogląda filmy z napisami. I jakoś nie ma problemów z czytaniem i nadążaniem za napisami.
Poza tym jest jeszcze jeden bardzo ważny aspekt oglądania filmów z napisami - osłuchujesz się z językiem, możesz nauczyć się wielu ciekawych zwrotów i akcentu. A im młodsze dziecko (oczywiście takie, które potrafi czytać) będzie oglądać filmy w wersjach oryginalnych, tym więcej przyswoi sobie z języka.
________
nic dodać, nic ująć. Chwała moim rodzicom za to, że zabrali mnie na kilka filmów z napisami kiedy miałem 7 lat. Od tamtej pory zawsze oglądam filmy w oryginale, dzięki czemu i bez napisów film zrozumiem, w przeciwieństwie do wielu rówieśników raczonych dubbingiem od małego.
Nie mówię też, że ta część miałby nie mieć dubbingu. Skoro RotS miał... Ale skandaliczna jest sytuacja, w której w danym kinie jest tylko wersja z dubbingiem. A już półtora roku temu, na NOCNEJ premierze Księcia Półkrwi odwalono szopkę po mistrzowsku. Mianowicie, choć kino miało w repertuarze wersje z napisami (następnego dnia) tak pokazy na nocnej premierze (gdzie było może parę dzieciaków i cała reszta to młodzież i dorośli) wszystkie pokazy były z dubbingiem. DNO.
Twoje pojęcie tolerancji naprawdę jest świetne. Mówisz, że tolerowanie homoseksualistów to skandal i że jesteś jednym z niewielu, którzy tego nie robią. Ale z kolei to, że nie toleruje się geeków (mhm, też jestem dręczony. Codziennie.) to TAKIE SMUTNE.
A teraz mówisz, że trzeba tolerować tych którzy nie chcą oglądać z napisami, w odpowiedzi na to, że Matek mówi, że nie ma dubbingu. Tylko - jeśli już mówić o "tolerancji" w takim przypadku - to gdzie ona jest dla tych, którzy dubbingu nie lubią?
I mówisz, że "Głosy lepsze niż w oryginale." Jezu. Jak zobaczyłem, że Alastorowi Moody`emu podkłada głos Ferdek Kiepski to wymiękłem.
A poza tym gratuluje. Masz 20 lat i nie nadążasz za napisami. W przeciwieństwie do 11-stoletniej bratanicy Ithilnar, której to (Ithilnar) gratuluje znakomitego przykładu dla dziecka.
O, wreszcie ktoś ładnie poskładał mi te wszystkie teorie o tolerancji Sellera w jedno miejsce tak, żebym zdołał je ogarnąć.
Chwila... Ja nadal nie ogarniam. :<
Mindfuck.
Koledzy na studiach się z ciebie śmieją? :<
Ludwik napisał(a):
W przeciwieństwie do 11-stoletniej bratanicy Ithilnar, której to (Ithilnar) gratuluje znakomitego przykładu dla dziecka.
________
Dziękuję za komplement Chociaż nie wiem czy mój brat i bratowa cieszą się z takiego "znakomitego przykładu dla dziecka" (i nie chodzi tu o oglądanie filmów z napisami).
Ludwik napisał(a):
Jak zobaczyłem, że Alastorowi Moody`emu podkłada głos Ferdek Kiepski to wymiękłem.
________
Hola, Ludwisiu, troszkę szacunku dla Pana Grabowskiego. I bynajmniej nie mam tu na myśli roli Ferdka.
Carth Onasi napisał(a):
Hola, Ludwisiu, troszkę szacunku dla Pana Grabowskiego. I bynajmniej nie mam tu na myśli roli Ferdka.
________
Ale ja pana Grabowskiego bardzo lubię i szanuje... ale po prostu nie potrafię sobie go wyobrazić w roli pokdładacza głosu dla Moody`ego. Ale ja po prostu dubbingu nie toleruje nigdzie indziej niż poza filmami animowanymi (bo tam zwykle jest lepszy niż w oryginale) i stąd takie uprzedzenia.
ale nie należę do grupy, która bez przerwy tylko się wścieka, że film który jest także i dla dzieci jest z dubbingiem. Takie podejście jest niezdrowe. Ważniejszy jest chyba sam film?
Choć fakt są dubbingi, których oglądać się nie da (np. Asterix i Obelix po niemiecku), ale polskie nie są takie złe, a czasem nawet lepsze niż oryginał (np. Shrek 2 po angielsku jest nudny).
Poza tym od 8 lat oglądam Harrego Pottera prawie zawsze z dubbingiem, bo uważam, że jest on lepszy niż oryginał. Tylko raz widziałem komnatę tajemnic i czarę ognia z napisami.
A Grabowski jako Moody wymiata. Idealnie oddaje charakter tej postaci.
To zły przykład dla dziecka, bo później będzie chciała oglądać tylko z napisami i będzie się wściekać, że filmy dla dzieci są z dubbingiem. I w ten sposób nie zobaczy wielu dobrych filmów tylko dla tego, że nie puszczono ich z napisami.
Ja tam lubię i napisy, i lektora i dubbing, bo bardziej istotny jest sam film i jego tłumaczenie.
Mistrz Seller napisał(a):
To zły przykład dla dziecka, bo później będzie chciała oglądać tylko z napisami i będzie się wściekać, że filmy dla dzieci są z dubbingiem. I w ten sposób nie zobaczy wielu dobrych filmów tylko dla tego, że nie puszczono ich z napisami.
________
Mógłbyś trochę rozwinąć ten wątek? Bo albo to co napisałeś to jest już kompletna bzdura, albo to z moim myśleniem jest coś nie tak. o.O`
jest przyzwyczajony wyłącznie do napisów i w życiu by nie obejrzał niczego z lektorem lub dubbingiem ma przerąbane. Zwłaszcza jeśli chce oglądać filmy także dla dzieci. Bo takie są wyświetlane z dubbingiem. Jeśli ma wybór Dubbing albo nie iść, to nie pójdzie. W TV też niczego nie obejrzy. I jeszcze na rozmaitych forach będzie się wściekać, że np. kolejnego Shreka wyświetlają tylko z dubbingiem.
Owszem oglądanie z napisami jest dobre ma walory edukacyjne, ale nie przesadzajmy. Jak obejrzymy film z dubbingiem to nam smok głowy nie urwie.
Trzeba uczyć dzieci by oglądało i tak, i tak, wtedy poradzi sobie w życiu i nie będzie zalewać komentarzy pod filmem dla dzieci postami "Dlaczego tego nie ma w kinach z napisami. Jak oni mogli?"
Mistrz Seller napisał(a):
Trzeba uczyć dzieci by oglądało i tak, i tak, wtedy poradzi sobie w życiu i nie będzie zalewać komentarzy pod filmem dla dzieci postami "Dlaczego tego nie ma w kinach z napisami. Jak oni mogli?"
________
Bogowie, to zdanie po prostu mnie rozwaliło
Seller, błagam Cię, przeczytaj sobie Twoje wypowiedzi za kilka lat - uśmiejesz się do łez czytając te "mądrości"
króciutkim postem ... Może i takim bym zakonczył swój udział w tej rozmowie, bo późno już, a nauki w uj :
Sellerze - czy ktokolwiek tutaj k*rwił jakoś na wersję jedynie z dubbingiem ? Nie wydaje mi się. DOBRZE że jest. W idealnym świecie, byłyby w Skierniewicach seanse z obiema wersjami, ale jako ze nie jest to duże miasto, dostalismy tylko jedną kopię, i jak sam pisałem BĘDĄC DYREKTOREM KINA TEŻ WYBRAŁBYM TĘ Z DUBBINGIEM BO TO ROZSĄDNY WYBÓR. Inna sprawa, że sam bym nie obejrzał
Ale nie k*rwię na dubbing, a wręcz powiem Ci więcej - w wakacje byłem z dziewczyną na Shreku 4, który również był grany TYLKO z dubbingiem. I wiesz co ? Cieszyłem się. Gdyby były do wyboru 2 wersje to W TYM PRZYPADKU ja sam poszedłbym na wersję dubbingowaną. Bo w Polsce kreskówki sa dubbingowane ZA-JE-BIOSZ-CZO ! (btw : pani która robiła w polskiej wersji Flinstonów głos Willmy, została uznana najlepszą Willmą w ogóle, biorąc pod uwagę wszystkie dubbingi, również oryginalny ). Ale sam wiesz - w Shreku czy w Toy Story postaci są żywiołowe, mają chorą w uj mimikę i gestykulację. Łatwo dopasować szalony dubbing do takich postaci. W przypadku filmów, gdzie często grają Ci sami aktorzy, którzy zbierali doświadczenia na bajkach - nie zawsze im to wychodzi ...
od dawna nie brałam udziału w tak interesującej dyskusji Dzięki za wywołanie tego tematu
tylko o fanach napisów, którzy denerwują mnie swoimi postami na filmweb.
A we wszystkim trzeba zachować umiar. Można być fanem napisów, ale tolerować lektora i dubbing.
Mistrz Seller napisał(a):
Można być fanem napisów, ale tolerować lektora i dubbing.
Czemu?
darth ithilnar napisał(a):
od dawna nie brałam udziału w tak interesującej dyskusji Dzięki za wywołanie tego tematu
________
Heh, spoko. Zadziwiła mnie ta dysputa, bo toż to temat starszy niż internet, i myślałem, że większość użytkowników albo uznała to za tak stary, zgrzybiały temat, że az wstyd o nim pisać, bo wszystko co było do powiedzenia, powiedziane zostało wieki temu No, ale nie pomyślałem wtedy, że Seller kocha rozgrzebywać takie tematy
Mistrz Seller napisał(a):
jest przyzwyczajony wyłącznie do napisów i w życiu by nie obejrzał niczego z lektorem lub dubbingiem ma przerąbane. Zwłaszcza jeśli chce oglądać filmy także dla dzieci. Bo takie są wyświetlane z dubbingiem. Jeśli ma wybór Dubbing albo nie iść, to nie pójdzie. W TV też niczego nie obejrzy. I jeszcze na rozmaitych forach będzie się wściekać, że np. kolejnego Shreka wyświetlają tylko z dubbingiem.
Owszem oglądanie z napisami jest dobre ma walory edukacyjne, ale nie przesadzajmy. Jak obejrzymy film z dubbingiem to nam smok głowy nie urwie.
Trzeba uczyć dzieci by oglądało i tak, i tak, wtedy poradzi sobie w życiu i nie będzie zalewać komentarzy pod filmem dla dzieci postami "Dlaczego tego nie ma w kinach z napisami. Jak oni mogli?"
________
Czegoś tak tragicznie głupiego nie czytałem od dawna Pomijam już fakt, że wspomniane przez Ciebie "zagrożenia" wynikające z przyzwyczajania dzieci do oryginalnych wersji są kompletnie nierealne, z d... wzięte. Po prawdzie to jest świetna rzecz jaką rodzic może zrobić dla dziecka. Owocuje to przede wszystkim osłuchaniem z językiem angielskim, a więc znacznie bogatszym zasobem słownictwa i lepszą wymową. Mnie dubbingiem nikt nie raczył i pomijając fakt, że nie pieprze sobie klimatu w filmach dubbingiem, to dochodzi wymieniona wyżej sprawa z angielskim. Myślisz, że mam naprawdę dobrą wymowę dzięki szkole? Że to z niej znam tyle słów? Oczywiście, w szkole mnóstwo się dowiedziałem, ale olbrzymią role odegrały także filmy i gry w oryginale. Pojąłeś już absurd swojej wypowiedzi? Czy zaczniesz nam udowadniać, że angielski jest dziś zbędny, albo że lepszą formą nauki jest rycie nad książkami?
Mistrz Seller napisał(a):
są dubbingi, których oglądać się nie da (np. Asterix i Obelix po niemiecku)
Tjaaa... tylko wiesz jak jest u naszych zachodnich sąsiadów? Tam KAŻDY film jest dubbingowany. Tylko oni robią to z konsekwencją - do aktora przypasowany jest lektor, w związku z czym jeden aktor mówi tym samym głosem w każdym filmie, na tej samej zasadzie jakby używał swojego. Jakby tak było w Polsce, to można by było dubbingowi trochę odpuścić.
ale polskie nie są takie złe, a czasem nawet lepsze niż oryginał (np. Shrek 2 po angielsku jest nudny)
Błaaagam Cię. Dla Ciebie jest nudny, tak samo, jak dla Anglika nudy byłby Shrek po naszemu - kwestia aluzji i nawiązań, które zostały zawarte. Poza tym, Shrek to animacja - gatunek kojarzony u nas jednoznacznie z produkcją dla dzieci. Akurat w takich filmach dubbing jest wskazany.
To zły przykład dla dziecka, bo później będzie chciała oglądać tylko z napisami i będzie się wściekać, że filmy dla dzieci są z dubbingiem. I w ten sposób nie zobaczy wielu dobrych filmów tylko dla tego, że nie puszczono ich z napisami.
________
G.... prawda. Jeżeli dziecko będzie chciało obejrzeć jakiś film, który nie jest puszczany z napisami, to poczeka, aż wydadzą na dvd, tam ta opcja powinna być naturalnie dostępna. Zresztą, umówmy się, ile dobrych filmów AKTORSKICH(nie mówię o animacjach, bo jak wspomniałem wyżej ich target to zwykle dzieciaki - dubbing wydaje się być oczywisty) wydanych w Polsce było dostępne tylko i wyłącznie w dubbingu?
Mistrz Seller napisał(a):
Poza tym od 8 lat oglądam Harrego Pottera prawie zawsze z dubbingiem, bo uważam, że jest on lepszy niż oryginał. Tylko raz widziałem komnatę tajemnic i czarę ognia z napisami.
To zły przykład dla dziecka, bo później będzie chciała oglądać tylko z napisami i będzie się wściekać, że filmy dla dzieci są z dubbingiem. I w ten sposób nie zobaczy wielu dobrych filmów tylko dla tego, że nie puszczono ich z napisami.
Ja tam lubię i napisy, i lektora i dubbing, bo bardziej istotny jest sam film i jego tłumaczenie.
________
Grzeszysz, chłopcze, pisząc takie rzeczy... Pisać, że dubbing jest lepszy niż oryginał to tak jakby mówić, że... Jakby to obrazowo ująć żebyś zrozumiał? Nasuwa mi się kilka obrazowych porównań, ale moją wypowiedź mogą przeczytać dzieci, a nie chcę gorszyć młodych umysłów Dubbing zawsze jest jak podróbka oryginału.
Co do "złego przykładu dla dziecka" to pozwolę sobie całkowicie się z Tobą nie zgodzić. Argument? Patrz powyżej. Jak już wspomniałam w którymś z postów, oglądanie filmów w wersji oryginalnej sprzyja poznawaniu języka, wyłapywaniu niuansów i specyficznych wyrażeń. Nie wspominając o przyjemności słuchania prawdziwych głosów aktorów.
Poza tym nie twierdzę, że w filmach animowanych dubbing jet zły - tam akurat często pasuje, natomiast film aktorski to co innego. Poza tym często dubbing w filmach animowanych zawiera wiele aluzji skierowanych do widzów dorosłych (przykład: Shrek), natomiast w Potterze już czegoś takiego nie ma, a często dana kwestia jest tłumaczona nieprawidłowo, co jest bardzo irytujące.
Nie twierdzę, że wszystkie dzieciaki powinny oglądać filmy TYLKO z napisami. Ale widzowie nie powinni ograniczać się tylko do jednej formy oglądania filmu. Dla każdego coś miłego, ale akurat dla mnie wybór w tej kwestii jest prosty.
Mistrz Seller napisał(a):
np. Shrek 2 po angielsku jest nudny
Tutaj przyznaję - filmy animowane (mam na myśli te większe produkcje, typu własnie Shrek) zawsze oglądam z dubbingiem, bo ten zwykle jest o wieeele lepszy niż oryginał.
To zły przykład dla dziecka, bo później będzie chciała oglądać tylko z napisami i będzie się wściekać, że filmy dla dzieci są z dubbingiem. I w ten sposób nie zobaczy wielu dobrych filmów tylko dla tego, że nie puszczono ich z napisami.
________
Co za bzdura. Kompletna bzdura.
Po pierwsze dla dziecka to jest jak najlepszy przykład, bo uczy się angielskiego od najmłodszych lat - ja w ten sposób wyłapałem ogromną ilość słówek. W wersji dubbingowej takiej możliwości nie ma.
A poza tym to działa w dwie strony. Jeśli dziecko będzie oglądać filmy tylko z dubbingiem to będzie chciało oglądać tylko dubbing i straci o WIELE więcej. Bo może nie zauważyłeś, ale jeśli jest wersja filmu z dubbingiem to praktycznie zawsze jest alternatywa napisów. (W większych kinach. Argument który postawisz zaraz, czyli "Ale w niektórych miastach są małe kina, gdzie jest tylko dubbing" możesz sobie darować. Jedzie się do innego miasta i koniec problemu. ) A są przypadki kiedy film jest tylko i wyłącznie z napisami. I co wtedy zrobi ktoś przyzwyczajony do dubbingu?
Mówię oczywiście o filmach aktorskich, a nie animowanych.
obczaj fajnego linka:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Niepe%C5%82nosprawno%C5%9B%C4%87_intelektualna
ktoś nie ma nic przeciwko dubbingowi i lektorowi nie znaczy, że jest upośledzony. Gdyby tak było to chyba połowa polski byłaby upośledzona.
ja to tak bardziej w kwestii twojego nienadążania za napisami
oglądam wiele filmów/ seriali z napisami. Po prostu w przeciwieństwie do innych nie myślę tylko o sobie, ale myślę także o tych, którzy za napisami nie nadążają (np. Dzieci, osoby z gorszym wzrokiem). Jestem elastyczny. Dla mnie ważne by było tłumaczenie, a wjaki sposób to kwestia drugorzędna.
Mistrz Seller napisał(a):
myślę także o tych, którzy za napisami nie nadążają (np. Dzieci, osoby z gorszym wzrokiem).
________
Akurat w kwestii Pottera, osoby, które przeczytały siedem opasłych tomiszczy książek, na których oparty jest film, będą miały problemy z przeczytaniem dwóch linijek napisów na raz. Oj tak, masz rację.
z gorszym wzrokiem mają okulary. I np. ja nie narzekam.
Dubbing w filmie aktorskim jest skierowany tylko dla dzieci: i to rozumiem, maluchy mogłyby tak jak ty, nie nadążać za napisami. I zawsze jest to opcja gorsza od oryginalnych głosów aktorów. Chyba nie muszę ci tego tłumaczyć?
Więc nie dziw się że normalni kinomani buntują się przeciwko niemu. Tobie starcza że w ogóle w jakiś sposób ci to przetłumaczyli, ale jednak większość ludzi jest bardziej wymagająca. Może sobie fapiesz w ukryciu z radochy na filmie z dubbingiem że mogą go rozumieć też małe dzieci, ja jednak bym wolał wyższy komfort oglądania go.
Właśnie wróciłem z kina i muszę powiedzieć, że jestem zadowolony. Widać znaczną poprawę w stosunku do pozostałych części, a zwłaszcza do "Księcia Półkrwi"- zdecydowanie najgorszej adaptacji HP (To bardzo smutne, bo książka była jedną z lepszych w serii, a Yates po prostu ją sknocił). Tutaj nie mamy wielu dłużyzn, jest sporo akcji no i jest klimat- właśnie, przyciężkawy, mroczny klimat, który szczególnie dawał o sobie znać w scenie pojawienia się Snape`a w rezydencji Malfoyów. Ta scena wręcz emanowała CSM i co mi się bardzo podoba, została ukazana tak jak ją sobie wyobrażałem w książce. Jeśli chodzi o porównanie z książką, to niescisłości było mało początek spoilera chociaż scena jak Hermiona kasuje pamięć rodziców nie była umieszczona w książce, Hermiona co najwyżej wspomniała, że to uczyniła, to jednak zostało to ładnie ukazane, tak że zbytnio nie raziło. Gorzej już było z Glizdogonem, który zginął w książce, a w filmie został po prostu oszołomiony. Przynajmniej tak to wyglądało koniec spoilera . Dobrze ukazano też nowe postaci:
Slughorn- nowy Minister Magii. Mimo że trochę inaczej sobie go wyobrażałem, to zagrany był przyzwoicie. Trochę szkoda, że ta postać pojawia się na tak krótko, przecież powinna się ona pojawić już w szóstej części jak to ukazano w książce początek spoilera [Bill Nighy za bardzo się tam nie nagrał, skoro Slughorn niedługo po odwiedzinach w Norze zginął podczas ataku Voldemortowego talibanu na Ministerstwo Magii. Sądząc po tym, jaki aktor grał Slughorna, można powiedzieć że trafił do luku Davy`ego Jonesa] koniec spoilera
Pius- jeszcze nowszy Minister Magii. Koleś ma w sobie CSM i jest całkiem ciekawy, pomimo że jego funkcja jest mówiąć krótko fasadowa, on ma tylko słuchać rozkazów Voldemorta i je wykonywać. Zastanawiało mnie, czy nadanie przez Rowling takiego imienia szwarccharakterowi było zamierzone? Czy mamy do czynienia z masońską propagandą, mającą na celu oczernić wielkiego papieża Piusa XII sugerując że miał coś wspólnego z hitleryzmem?
Ksenofiliusz Lovegood- jak go pierwszy raz pokazali to naszła mnie jedna myśl- ten facet wygląda prawie jak Harnaś. Tylko mu ciupagi brakuje. Nie mówiąc już, że mieszkał w Sandcrawlerze Jawów
Jeżeli do gry pozostałych aktorów nie można się przyczepić, to tyle gorzej jest z trójką głownych bohaterów. Radcilffe gra nierówno, zwykle jest strasznie drewniany, a niekiedy radzi sobie całkiem dobrze. Podobna sprawa z Watson, czasami grała naprawdę sztucznie i miałem wrażenie, że nadrabiała głównie urodą. Lepiej już jest kolesiem od Rona, ten wybija się nad pozostałą dwójkę. Szkoda, że Scorsese nie wziął go do jakiejś małej rólki w „Inifiltracji”. Gościu wygląda na Irlandczyka.
Efekty specjalne były na zadowalającym poziomie. Przyczepię się tylko do jednej sceny początek spoilera [ mianowicie gdy Voldemort odwiedza grób Dumbledore`a. Grób ten to złudzenia przypominał jakiś betonowy koszmarek rodem z komuny postawiony dla jakiegoś zasłużonego tawariszcza. Nie mówiąc, że był na chama zrobiony komputerowo, tak że jego cyfrowość aż raziła. Skoro pozostała część efektów specjalnych była taka udana, to czemu wypuścili takiego kloca?] koniec spoilera
Tę część oceniam na 7/10. Uważam jednak, że jak na „Potterów” Yatesa ten mnie pozytywnie zaskoczył. Teraz oczekuję, że nie sknocą części drugiej, to uznam „Insygnia” jako miłą rekompensatę, za słabe poprzednie epizody.
Wczoraj byłam na filmie i szczerze mnie zawiódł.
Początek był fajny z Hermiona itd. To było smutne, a potem... Tylko jeden soundtrack mi się podobał Snape miał dwa zdania, Drao jedno. Najwięcej wygłosił Zgredek, i od tego momentu film nazywałby się "Zgredek i Insygnia Śmierci", gdyby nie umarł. Poprawiono animację - to mi się podobało. ładne widoki, beznadziejna akcja, kolory są takie jak te na fotografiach - taka moda. Nie podobały mi się urwane kadry. Taniec całe kino rozśmieszył, a ja nie wiedziałam, czy płakać, czy co. Pominęli ważne kwestie z dupy pokazali gołego HxH całujących się, a Odejście Rona, walkę w domu Malfoyów, czy dom Luny inaczej sobie wyobrażałam.
Lupin wyglądała lepiej, no i Tonks nareszcie była blondynką. Najlepsza akcja była w ministerstwie, a postacią najlepszą był Voldemort. Ten aktor, zapomniałam jak się nazywa, w każdym razie świetnie go odgrywa.
A na koniec zwalili kompletnie grób Dumbledore`a. Był taki... Od czapy, komputerowy. I Grindewald, Czy jak to się pisze nie zdradził Dumbiego. Przecież oni byli homo, jak sama Rowling powiedziała. Mieli się ku sobie.
Wolność słowa. De gustibus non disputandum est ^^.
7 część definitywnie nie jest dla dzieci patrząc na obnażonych H i H całujących się namiętnie na ekranie.
Byłam wczoraj na filmie ( zresztą z bastionową Leią Skywalker) i uważam, że jest dobry, a w porównaniu do Księcia Półkwi nawet bardzo dobry. Planuję iść na niego drugi raz, bo najpierw chciałam oglądnąć to z dubbingiem, jak pozostałe części, a potem z napisami, żeby poczuć klimat. Bo oczywiście dubbing zepsuł sporo scen, szczególnie tych, które miały być mroczne - jak usłyszałam głos Voldka to się załamałam, a jak Lucjusza, to już nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać. Do głosów głównej trójki już się przyzwyczaiłam, więc nie będę się czepiać.
Ogólnie film był w miarę zgodny z książką i chwała mu za to. Nie mogę im tylko wybaczyć Glizdogona - on miał się tak ładnie udusić, a nie... Dodane sceny były w porządku, na przykład ta z Hermioną na początku bardzo mi się podobała. Brakowało mi tylko pojeżdżania po Dumbledorze i ogólnie za mało scen ze Snapem - taka fajna postać, mogli go dać więcej. Mam nadzieję, że w drugiej części to poprawią i rozwiną wątek jego miłości do Lily.
Co do humoru... Cóż, niektóre sceny były żałosne (np. tańczenie), ale dużo było też śmiesznych, więc jest ok. W dodatku siedziałam w ostatnim rzędzie, obok grupki jakichś dziewczyn, które czasem rzucały tak głupimi, że aż śmiesznymi komentarzami. I przez to na przykład nie mogłam się skupić na śmierci Zgredka, którą przedstawili całkiem dobrze.
Podsumowując, film zdecydowanie na plus. Ładna muzyka i zdjęcia, efekty specjalne średnie, ale one mnie nigdy nie kręciły, sceny dobrze zekranizowane, klimat chyba też niezły, ale o tym się przekonam po pooglądaniu z napisami. Mam nadzieję, że w drugiej części dadzą z siebie wszystko i poprawią ewentualne niedoskonałości pierwszej, bo pomysł na rozdzielenie był dobry. Na razie polecam.
Jeśli w drugiej części nie zostanie zekranizowany cały rozdział "Opowieść Księcia" osobiście nie obejrzę tego filmu już nigdy więcej. ._.
Yuki, przypomnij o czym był ten rozdział ? O Draco, tak ?
To były wspomnienia Snape`a. Całe. Jego dzieciństwo, szkoła, potem Dumbledore, jak obiecał mu służy i chronić Pottera... Mój ulubiony xx.
aaaa no tak Pewnie pokażą ... i to nieco więcej, niż wspomnienia "Smarkerusa" w 5 części
byli ograniczeni czasowo. A Zakon feniksa nie miał aż tyle akcji, by robić z tego dwie części. A na drugą część Insygni zostało tak mało rzeczy, że raczej tego nie wywalą. Mam nadzieję, że pokażą trochę więcej Tonks, bo grająca ją aktorka idealnie nadaje się do tej roli (pokazuje to dokument Śladami Tonks z DVD zakonu), tylko niestety w filmach postać pojawia się zbyt krótko, by mogła to pokazać.
Rozwinąć relacje Harrego z Syriuszem i Cho. Dodać Qidditcha. Więcej czasu na retrospekcje ze Snapem i Jamesem. Trochę bieganiny po Departamencie Tajemnic... 4 h jak się patrzy.
dodać Quidditcha!!! W ogóle nie rozumiem jak można było wyciąć go całkowicie z filmu, nie wspominając już o wątku w którym Harry traci miejsce w zespole (nie pamiętam jak to dokładnie było). Że o mianowaniu Rona i Hermiony prefektami nie wspomnę.
I już jest dodatkowy materiał.
Pomysł Tonks x Remus jest okropny. Rowling przyznała się, że nigdy nie miała zamiaru ich połączyć, gdyby nie pewien komentarza fana na forum. Przeklinam tego fana. Remus nie powinien mieć żony, a tym bardziej dziecka. Całą tą teorię, jakoby wziął ją za żonę, tylko ze względu na Syriusza jest to, że wilkołactwo jest w 100% dziedziczne, a Teddy Remus Lupin nie jest wilkołakiem.
przecież akcja 5 jest o wile dłuższa od 7 , ogarnij się !!!! czytałeś w ogóle książki ???
momenty gdzie się coś dzieje, nie wiem jak to określić. Przez większość książki Harry i reszta uczą się, a przy okazji dowiadujemy się rzeczy, które rozwijają główny wątek. Takich scen gdzie dużo się dzieje mamy kilka:
-Atak dementorów
-Quidditch
-Gdy Gwardia Dumbledora zostaje wykryta
-No i finał
Chodziło mi oto, że gdyby rozwinąć fabułę do dwóch filmów, takich momentów w obu filmach byłoby za mało i film by się nudził normalnemu widzowi. Poza tym Zakon od Insygni jest dłuższy, głównie dlatego iż w tym pierwszym jest dużo wątków pobocznych. W insygniach fabuła jest bardziej prosta. Przez to twórcom łatwiej było przerobić to na film.
Wcześniejsze części też nie nadawały się do pocięcia na dwie części. Bo co innego jest książka, a co innego film. W filmie musi się częściej coś dziać niż w książce. Dlatego musieli się pozbyć tego co nie jest głównym wątkiem. Jakby pokazali wszystko to film by przynudzał.
Ja w tej chwili wróciłem z kina
Muszę powiedzieć, że spodziewałem się większej ilości scen, no ale nie jest źle.
Ogólnie rzecz biorąc to bardzo mi się podobało. Fajny klimat, napisy i oczywiście żarty Rona Wolałbym jednak oglądnąć film w jednej części niż czekać do lipca....
Już po seansie, więc skrobnę parę słów.
Najlepsza część HP z dorobku Yatesa, nareszcie wyciągnął wnioski z błędów z poprzednich części.
Film stanowczo nie jest dla małych dzieci, trup ściele się gęsto (a to dopiero połowa), jest krew, mrok i trochę erotyki . Plusem jest dość dobrze poprowadzona fabuła, nie ma jakiś specjalnych wpadek czy głupich momentów (może po za sceną tańca). Scena zniszczenia wisiorka, zrobiła na mnie wrażenie, nie spodziewałem się sceny pocałunku Hermy z Harrym (dawno książkę czytałem, więc nie pamiętam czy była). Musze przyznać że najlepszy w całej serii, czyżby to spawka Emmy Watson . A koniec, nie taki wzruszający jakbym oczekiwał, może poza sceną tortur na Hermie, nawet robiło wrażenie. Śmierć Zgredka jak dla mnie słaba, może dlatego że był wygenerowany przez komputer.
Ogólnie film mi się podobał i czekam na zakończenie serii. A co do podzielenia filmu na dwa, to może i dobrze że tak się stało, sama książka posiadała za dużo wątków na film nawet 3 godzinny, więc nie wiem czy Yates i spółka by temu podołali.
... Trupy? Toż spetryfikowany kot wyglądał straszniej niż nauczycielka na początku filmu. Śmierć Zgredka śmieszy, a George niby bez ucha, a z uchem to już radocha po pachy.
Śmiech na sali z tą mHrocznością.
Mało Ci trupów, no to dobra:
- nauczycielka w domu Malfoyów
- szmalcownik w domu Malfoyów (tak podejrzewam)
- Moody, nie jest pokazana (a szkoda), ale wspomniana
- wspomnienie zabitych mugoli w gazecie
- goście weselni, bo raczej wątpię żeby śmierciożercy rzucali urokami rozweselającymi
- no i Zgredek
- i ta stara Bagsot, czy jak jej tam, choć nie jestem pewien, bo nie wiadomo czyja to była krew
Nowy Potter nie był najgorszy, ale zbrodnią było robić z tej książki dwie części wyświetlane z półroczną przerwą... Nie chce mi się tyle czekać na scenę, w której Snape wyzionie ducha. A szczerze mówiąc tylko ta postać mnie interesuje w całej tej historyjce.
Wracając jednak do filmu - muzycznie było dennie, a i fabularnie zdarzały się okrutne dłużyzny. Hermajonii siedzi na kamyczku, Hermajonii myśli pod drzewkiem, Hari wzdycha nad grobem... D`oh!
Jedynie Ron dawał radę ze swoimi tekstami, które w połączeniu z komizmem sytuacji autentycznie wywoływały śmiech na widowni. Tu trzeba oddać, że mimika Ruperta Grinta jest niepowtarzalna i idealnie oddaje tą, skądinąd ciamajdowatą, postać.
Ogólnie, patrząc na całą serię - najbardziej do gustu przypadł mi Więzień Azkabanu. Później seria zamula się jak kwitnące jezioro, by osiągnąć dno w Księciu Półkrwi. W Insygniach cz. 1 jest lepiej, ale bez rewelki.
to rewelacyjna postać. Powinni z nim zrobić osobny film
tak zasadniczo opłaca się iść, czy nie? Książkę czytałem i mi się podobała. Co do poprzednich części{filmowych) mam mieszane uczucia.
od książki. Ja książkę męczyłem ze 4 dni (dla porównania Księcia przeczytałem w dwa, a wszystkie pięć pierwszych części w tydzień) ze względu na pewne dłużyzny, ale film jest dużo lepszy. Tyle, ze to właściwie połowa filmu. Druga będzie w lipcu.
Mistrz Seller napisał(a):
Ja książkę męczyłem ze 4 dni (dla porównania Księcia przeczytałem w dwa, a wszystkie pięć pierwszych części w tydzień).
________
Łaaaaaał, ale Ty jesteś fajny i szybko czytasz, moje uznanie ;* Nie no, poważnie - wygląda to tak jakbyś koniecznie musiał się tym wszystkim pochwalić. Mówię tak nawet bez złośliwości.
Dłużyzny mówisz... W filmie też ich było sporo, więc nie powiedziałbym, iż pod tym względem jest lepszy od książki, prędzej że zachowuje jej wierność.
że się opłaca. Podobnie jak w poprzednich czterech częściach, nie znajdziesz tutaj co prawda najlepszych wg mnie klimatów z jedynki czy dwójki, ale film jest dość dobry. No i dużo lepszy od "Księcia półkrwi".
No to teraz nic, tylko szukać seansu z napisami
Tarnów, godzina 20.00
A wydaje mi się, że we Wrocławiu gdzieś na pewno tak puszczają
Proszę bardzo:
http://www.filmweb.pl/news/%22Insygnia+Śmierci%22+z+napisami+-+sprawdź+w+których+kinach-67306
A dziękuję bardzo=} Czyli robię ze znajomymi wbijanę do Pasażu
Czytałem już wszystkie części harry`ego, oglądałem od kamienia do księcia, na premierze pierwszej części insygniów nie byłem mimo tego że bardzo lubię filmy o harry`m potter`ze wolę poczekać aż insygnia śmierci wyjdą na DVD.
film mi się podobał, nie było aż takich dłużyzn jak w książce. Mam jednak dwa ważne zastrzeżenia:
1. za mało Snape`a (tak, wiem, że będzie go więcej w części drugiej części siódmej ale Snape`a nigdy za wiele).
2. za mało Lucjusza Malfoya
To tyle zastrzeżeń.
Było kilka fajnych scen, bardzo podobała mi się animacja do opowieści o trzech braciach, muzyka nie była najgorsza. Ale jednak pomimo tego czegoś mi brakowało. Czego? Nie wiem, może napięcia? Film nie poruszył mnie, a akcja nie wciągnęła za mocno (no, oprócz początkowej sekwencji w dworze Malfoya). Ale źle nie jest. Czekam na część drugą.
Ha ha i mam, dziś nabyłem album em wyklejania Harry Potter i Insygnia Śmierci. W albumie znajduje się 6 gratisowych naklejek i plakat do wyklejania specjalnymi naklejkami, a raczej kartami x1 do x12 z poprzednich sześciu części filmów o Harry`m Potter`ze. Cena albumu to 4 zł. Ogolnie rzecz biorąc album jest ciekawie zrobiony, tło okładki jest świetne, szkoda tylko że album ma tylko 32 strony i trzeba zebrać tylko 228 naklejek + 12 na plakat.
Dzisiaj byłem w kinie drugi raz, dla porównania na wersji z dubbingiem. Po zobaczeniu wcześniej boskiej wersji z napisami stwierdzam, że dubbingu w filmach już nigdy nie będę oglądał. Głos Voldemorta brzmiał ciotowato, żarty Rona nie były wcale śmieszne, oczywiście różnice w tłumaczeniu, Fleur już nie to samo brzmienie co w Czarze ognia. Jedyne co mi się podobało w dubbingu to głos Luny. Ten głos mnie kręci ^^`
Poza tym to przyjrzałem się bliżej Bonnie Wright i muszę powiedzieć, że zrobiła się z niej niezła laska
Na początku chciałam napisać, o tym, co trochę zepsuło mi radość z tego wyczekiwanego seansu. W Rzeszowie są obecnie tylko dwa kina, pozostałe upadły, gdy otwarto multikino – Helios, a trzy nowe są na razie w sferze planów i budowy (w nowych centrach rozrywkowo-konferencyjnych), więc rzeszowscy widzowie wielkiego wyboru nie mają. O seansie z napisami mogłam tylko pomarzyć (Książę Półkrwi był, jak dotąd, jedynym wyjątkiem), a kiedy okazało się, że w tym starszym, mniejszym, lubianym przeze mnie kinie Zorza, nie będzie przypuszczalnie wyświetlany najnowszy film o Potterze, nie miałam wyboru. Odczekawszy kilka dni, ominąwszy premierę i weekend otwarcia, udałyśmy się w końcu z mamą na film. Może mogłyśmy poczekać dłużej, ale obie chciałyśmy już bardzo go obejrzeć. I niestety ten seans z pełną mocą przypomniał mi dlaczego unikam oglądania filmów, na których mi zależy, w multipleksach, z dużą ilością ludzi na widowni.
Dostawałam szału na początku (do momentu kiedy nie uciszyłam towarzystwa siedzącego obok) i zamiast w pełni cieszyć się seansem mruczałam pod nosem przekleństwa. Po mojej interwencji było trochę lepiej, ale i tak momentami krew mnie zalewała. Obok mnie siedziała jakaś dziewczyna z chłopakiem, która w wybitnie irytujący sposób komentowała i tłumaczyła lubemu, co się dzieje. I zdecydowanie nie wiedziała co to szept :/ Słuchanie jak mówi w ważnych momentach „pitu, pitu”, albo na głos oznajmia, kto właśnie pojawił się na ekranie (a czasami się myliła :/), wybitnie mnie wkurzało i wybijało z nastroju. Nie wiem, czy ona była gorsza, czy trzy cizie siedzące dalej, które m.in. bardzo ożywiły się na widok jednych z dżinsów Watson :/ Ich komentarze były chyba jeszcze bardziej żałosne, zwłaszcza, że specjalnie wygłaszane dość głośno. A nie były to jedyne osoby na sali, które nie do końca wiedziały, chyba po co tam są i jak się zachować. Masakra. OK, raz w życiu sama zachowywałam się skandalicznie w kinie, na „Mission: Impossible 2”, ale już dawno z nawiązką odebrałam za to karę na rozlicznych seansach
Dobra, koniec narzekania, a teraz w końcu może coś o samym filmie napiszę ;]
Podobał mi się, a niektóre fragmenty wręcz wybitnie, ale pozostawił mnie z uczuciem niedosytu, zabrakło mi kilku kwestii i scen, często drobnych, ale dla mnie-fana ważnych. O ile doceniam liczne momenty poświęcone uczuciu Rona i Hermiony, to jednak nie mogę przeboleć braku kilku z nich (np. taniec na ślubie, zwłaszcza, że dorzucili ponadprogramowy taniec z Harrym - poprawiacz humoru). I jak mogli wywalić tę jedną kwestię, w której Harry tłumaczy, że dla niego zawsze była jak siostra? No.
Seans przeleciał mi bardzo szybko i nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że mogli więcej upchać do tej części. Mam też wrażenie, że film był troszkę nierówny, ale naprawdę muszę obejrzeć go na spokojnie jeszcze raz, bo towarzystwo w kinie zdecydowanie zaburzyło mój odbiór.
Jednak nawet jeśli czegoś mi brakowało, to i tak film miał, jak dla mnie, zdecydowanie więcej zalet niż wad i dużo mocnych stron. Animacja towarzysząca baśni o trzech braciach była po prostu rewelacyjna! Świetnie pasowała do historii o śmierci. Aż szkoda, że czegoś takiego nie robili w poprzednich częściach, gdy różne postacie opowiadały historie czy legendy. Sceny w Dolinie Godryka - bardzo na plus! Były mroczne, miały odpowiedni nastrój i trzymały w napięciu. Podobnie bardzo udane były sekwencje w Ministerstwie Magii. W ogóle w filmie było sporo widowiskowych scen akcji, choć niekiedy montaż był aż zbyt szybki i chaotyczny. Efekty specjalne bardzo zgrabne, a widoczki bardzo ładne, podobały mi się zdjęcia, cała kolorystyka filmu i kostiumy. To był naprawdę przyjemny wizualnie film. Szmalcownicy wyglądali rewelacyjnie! Lucjusz, nawet trochę zmierzwiony, wciąż jest bardzo, bardzo... :] Natomiast Watson wyglądała uroczo (choć troszkę za mało hermionowato) i miała fajne sweterki. Tak, też się niekiedy zachwycałam ciuchami, ale nie dzieliłam się tym z całą widownią, a ewentualnie szeptem z mamą
Było też sporo humoru. No i nareszcie Ron był bardziej jak książkowy Ron. Ładnie też poradzili sobie z „prostowaniem” tego wszystkiego co pozmieniali w poprzednich filmach w stosunku do książek, a teraz nie mogli tego ominąć. Przy czym wydaje mi się, że to już nie bardzo jest film dla osób, które nie czytały książek.
Ogólnie z kina wyszłam zadowolona i bardzo ciekawa ostatniej części. Tylko ta widownia… :/
Kasis napisał(a):
Tylko ta widownia… :/
________
Dlatego ja chodzę tylko na seanse w ciągu tygodnia i przeważnie rano. Mało osób, spokój i brak kolejek.
tygodnia I nawet nie ostatni seans. Nie mogę iść rano, bo jestem w pracy. To było po prostu za blisko premiery. No i w tym drugim kinie jest zawsze lepiej, jakaś bardziej ułożona widownia.
Ale już nie mogłyśmy się doczekać :]
z tego taki, że nie ma co się spieszyć Lepiej jeszcze trochę poczekać i oglądać film w bardziej komfortowych warunkach
np. u mnie w mieście seanse ranne są tylko dla szkół. Dlatego chodzę na seanse około 14-15 wtedy nie ma zbyt wiele ludzi.
Kasis napisał(a):
OK, raz w życiu sama zachowywałam się skandalicznie w kinie, na „Mission: Impossible 2”, ale już dawno z nawiązką odebrałam za to karę na rozlicznych seansach
________
A cóż takiego tam zrobiłaś?
Ale co do widowni w kinach to sytuacja którą opisałaś jest wręcz nagminna. Czasem ludzie po prostu ze sobą gadają (bo po to się chodzi do kina), oczywiście na głos, bo kto w dzisiejszych czasach słyszał o szeptaniu albo wpieprzają cholerne czipsy, których chrupanie słychać na całej sali. Albo przychodzi banda gnojków, która myśli, że "super jest się naj**ać w kinie" i cały film tylko klniesz pod nosem, bo musisz słuchać pijanych i superszalonych szesnastolatków.
Dlatego ostatnio zacząłem chodzić na seanse po 20:00. Kulturalniej wtedy jest, bo gówniarze już dawno śpią. Polecam, o tej godzinie naprawdę przyjemnie się ogląda filmy w kinie.
-A cóż takiego tam zrobiłaś?
________
A nawet kiedyś o tym pisałam na forum, o tu:
/b.php?nr=193546#193561
Rzecz w tym, że było nas wtedy chyba z 7, a ja i ta koleżanka, z którą przerzucałyśmy się komentarzami, siedziałyśmy na brzegach naszej grupki, więc szeptem tego nie robiłyśmy Przegadałyśmy cały film. Dobrze, że sala była dość pusta. Choć i tak dziw bierze, że nas nikt nie upomniał, pomijając wspomnianą fankę Toma, którą krew zalewała Może inni zgadzali się z naszymi komentarzami
A co do tych opisywanych przez Ciebie sytuacji, to od dawna udawało mi się ich wystrzegać, bo wybierałam dokładnie kino i seanse. Ten jeden raz straciłyśmy z mamą czujność
Poszedłem na dubbing, bo na napisy się spóźniłem Po prostu mało osób na nie przychodziło, więc pewnie dlatego tak szybko je wycofali.
Steampunkowa (jak dla mnie) bajka o braciach - epic. Nick Cave & The Bad Seeds - dobry akcent. Ogólnie jednak film mnie nie ekscytował, choć był dobrze zrobiony, to muszę obiektywnie przyznać. Po prostu film swoje, a gust swoje - kiedyś bardziej mi się podobały Pottery, ale chyba przerzuciłem się na inne kino
Byłem dzisiaj na "Insygniach Śmierci, część I", całkowicie przypadkowo ale nie żałuję, że trafiając do kina poszedłem akurat na ten film. Fajna pora (ok. godziny 12-13), mało osób na sali (chyba z 8, zachowywali się jak należy jakby co) - ogólnie bardzo przyjemnie.
Byłem na dubbingu co akurat przy filmach o Harry`m Potterze mi nie przeszkadza, choć pewnie jakby były napisy to poszedłbym na nie, chociaż kto tam wie. Film się dziwnie ogląda mając przeświadczenie, że nie zobaczy się całości historii a tylko jej część, cóż, wolałbym przesiedzieć w kinie te trzy godziny niż czekać do lipca, ale dobra rozumiem, że ogrom produkcji, kasa itp.
Od piątej czy tam szóstej części czuć już, że to filmy nie są typowo dla dzieciaków, chociaż jakoś przesadnie dużo mroku nie ma, jednak gdzieś ta "baśniowość" czy niewinność uciekła, może to też spowodowane jest tym, że człowiek dorasta i patrzy na niektóre rzeczy inaczej, sam nie wiem.
"Zakon Feniksa" i "Książę Półkrwi" były filmami, które obejrzałem tylko, że mieć je "zaliczone" bo słyszałem wiele opinii, że słabe jak na serię i w ogóle omijać. Cóż, trochę w tym racji, jednak z drugiej strony chciałem się przekonać osobiście. Dlatego też może nie czytałem opinii o HP7 aby mieć czystą głowę i pójść na ten film (lub ewentualnie zobaczyć go kiedyś na kompie) bez żadnych uprzedzeń. Ja wiem, że to zakończenie sagi o małym czarodzieju, że jest wiele śmierci, smutku, łez itp., ale momentami człowiekowi oglądając ten film na prawdę robiło się smutno, muzyka też robiła swoje
Na plus także można zaliczyć przedstawienie świata oraz efekty specjalne, ale już w poprzednich filmach autorzy udowodnili, że umieją przedstawić w odpowiedni sposób świat czarodziei. Szczególnie spodobała mi się scena w Dolinie Godryka oraz ta w Ministerstwie Magii. Fajna była także animowana wstawka przedstawiająca "Bajkę o trzech braciach", moje pierwsze skojarzenia to połączenie takich filmów Tima Burtona jak "Nightmare Before Christmas" czy "Gnijąca Panna Młoda" z "Dante`s Inferno An Animated Epic" (przy okazji polecam szczególnie Piekło Dantego ).
Po seansie jestem zadowolony, mój powrót do kina okazał się dobry, gdyż chodzę do kina rzadko (ostatni raz byłem na "Avatarze", ale tylko dlatego, że dostaliśmy z klasą darmowe bilety na 3D). Szkoda, że trzeba czekać na "Część II" bo teraz właśnie jest chyba najlepsza akcja w historii
P.S.
Trailery przed filmem też były fajne, chyba trzeba się zabrać za czytanie drugiej i trzeciej części Narnii bo kiedyś sobie założyłem, że najpierw przeczytam książki a dopiero potem obejrzę film, tak też zrobiłem z "Lwem, czarownicą i starą szafą". "Książę Kaspian" i "Podróż Wędrowca do Świtu" czekają w kolejce "Zielona Latarnia" też może być ciekawym filmem, ale skoro Ryan Reynolds gra green lanterna, to już nie będzie Deadpoolem czy jak? : /
Nie, Harry żyje...aż tak filmu nie zmienili Choć parę zmian było.
Generalnie muszę przyznać, że jestem pozytywnie zaskoczony. Nie dość, że film mi się podobał, to uważam go za jednego z lepszych filmów o Potterze. W przeciwieństwie do poprzednich, począwszy od "Czary Ognia" udało im się oddać dodatkowe szczegóły, które by pewnie pominęli, jakby robili cały film, jak różne rozmowy, czy poboczne postacie. Swoją drogą, późno się pofatygowali na filmowe przedstawienie Mundungusa i Billa Weasleya.
To, co mi się bardzo podobało, to różne polne widoki w czasie podróży Harry`ego, Rona i Hermiony, zreformowane Ministerstwo Magii(scena z jednostajnym tworzeniem plakatów miażdży), scena z horkruksem-medalionem, czyli nagie wizje z Harrym i Hermioną, ucieczka z Privet Drive, Voldemort wyciągający Czarną Różdżkę z grobu Dumbledore`a. Ale trzeba przyznać, że spieprzyli wygląd niektórych czarodziejów: zebranie Voldemorta i śmierciożerców u Malfoyów z tymi garniakami wygląda jak zebranie członków Komitetu Centralnego PZPR
Ale parę rzeczy zostało zmienionych:
-taniec Harry`ego i Hermiony w namiocie(nie było tego w książce)
-ogłuszenie Pettigrewa zamiast żalu i śmierci
-i to co uderzyło mnie najbardziej: przesłuchanie Grindelwalda przez Voldemorta: tutaj w filmie wszystko mu wyśpiewał. W książce było inaczej
Ale jednak polecam. O dziwo stwierdzam - porównując ze średnią adaptacją "Zakonu Feniksa" i beznadziejną "Księcia Półkrwi" - że zrobił na mnie dobre wrażenie.
Pierwsze zdjęcie promujące drugą część
http://www.filmweb.pl/news/FOTO+Neville+Longbottom+walczy+o+Hogwart-69270
Coraz bliżej do premiery więc w sieci pojawia się coraz więcej materiałów promujących drugą część adaptacji siódmego tomu sagi.
Dzisiaj mamy zdjęcie Pottera oraz krótki spot, w którym oprócz wywiadów z twórcami i aktorami, mamy fragmenty filmu
http://www.filmweb.pl/news/Ma%C5%82e+co+nieco+dla+fan%C3%B3w+Harry%27ego+Pottera-71548
Tylko od czasu pierwszego trailera zastanawia mnie to zderzenie różdżkami Harry`ego i Voldemorta? To ich pojedynek na śmierć i życie?
Oby nie, bo coś tam pusto, a oni walczyli na oczach wszystkich.
No i liczę na wcześniejszy pojedynek Voldemort vs. McGonagall, Shacklebolt i ktoś jeszcze tam był.
No właśnie ten pojedynek mnie niepokoi, gdyż w książce mamy starcie w Zakazanym lesie, a potem dopiero w Wielkiej sali. Jak wiemy przy jednym i drugim starciu była znaczna liczba osób, więc albo Yates wymyślił trzecie starcie albo wprowadził pewne "ulepszenia" do swojego dzieła
nie zdziwiłabym się też, gdyby to była scena nakręcona wyłącznie na potrzeby zwiastunów. Ot, żeby pokazać jak oni walczą, ale bez pokazywania materiału z filmów.
Choć z drugiej strony to WB dość rozrzutne ostatnio było z tym pokazywaniem fragmentów.
Ja się zastanawiam czy się nie ograniczać bardziej przed tą ostatnią częścią i może zrezygnować z oglądania wszystkiego co wypuszczą przed premierą. No, może z jeden zwiastun i tyle ;]
zwłaszcza, że zazwyczaj w zwiastunach nie zdradzają największych tajemnic filmu np. w żadnym zwiastunie, ani innym materiale promocyjnym Czary Ognia nie pokazano Voldemorta. Może tym razem też nie chcieli za dużo zdradzać, ale Voldemort walczący z Harrym raczej musiał się tu znaleźć.
Nowe zdjęcie:
http://www.filmweb.pl/news/FOTO+Harry+Potter+na+zgliszczach-71833
w tle trochę trupów, bądź rannych
Plakat z Potterem i Czarnym Panem:
http://www.filmweb.pl/news/FOTO+Harry+Potter+kontra+Voldemort+na+nowym+plakacie-71880
Najpierw zdjęcie z pokrwawionym i poharatanym Nevillem, potem zdjęcie z trupami na tle Pottera, teraz Potter i Voldemort cali we krwi...mam nadzieję, że film nie będzie taki, jak kampania reklamowa, a Yates jednak pójdzie po rozum do głowy.
Żeby nie był, ja jak najbardziej lubię mroczne filmy - ale HP to jednak baśń fantasy, a nie film sensacyjny. Bo na razie zapowiada się na napieprzankę ile wlezie.
W sieci pojawił się pierwszy zwiastun drugiej części Insygniów Śmierci
http://hatak.pl/aktualnosci/filmy/12798/Harry_Potter_i_Insygnia_smierci_czesc_2_pierwszy_zwiastun/
Wiele scen było pokazanych już wcześniej, no ale i tak nie mogę się już doczekać na film. Pójdę do kina w dzień premiery
Pojawił się pierwszy oficjalny zwiastun drugiej części Insygniów Śmierci. <3 To co wrzucił Melethron, to fanowski trailer.
http://hatak.pl/aktualnosci/seriale/12968/Zwiastun_drugiej_czesci_Insygniow_Smierci/
No, jak zwykle przy trailerach Pottera jestem zachwycony. Chociaż widać, że twórcy robią efekciarski film. Hordy popleczników Voldemorta nacierających na Hogwart, to prawie jak orkowie szturmujący Helmowy Jar we Władcy Pierścieni: Dwie Wieże. Mamy też kilka scen walki Pottera z Voldemortem, również widać, że twórcy wrzucili nowe sekwencje - choćby zrzucenie Voldemorta przez Harry`ego z wysokości.
Poza tym świetnie wygląda scena, jak Voldemort mówi Harry`emu, że pozwolił przyjaciołom umierać za niego i maszeruje wśród ciał.
Może być ciekawie. <3
Ale ta sekwencja zrzucenia Voldemorta przez Harry`ego mi nie pasuje - ciągle liczę na książkową walkę Pottera z Voldemortem, czyli wszyscy Śmierciożercy vs. opozycyjni czarodzieje w Wielkiej Sali, gdy nagle następuje przerwa i starcie Pottera z Czarnym Panem, któremu się wszyscy przyglądają.
No i liczę na sceny z Aberforthem Dumbledorem i rozjaśnianie przeszłości Albusa
zwiastun świetny, dynamiczny i epicki. Ja dorzucę jeszcze coś, o czym nikt wcześniej nie wspomniał - sekwencje ze Snapem zapowiadają się baaardzo miodnie - no ale wszystko ze Snapem jest miodne
Trailer epicki, efektowny i wogóle. Martwi mnie tylko czemu Voldemort nie sprawi sobie jakiś butów. Widać pogoń za cudownymi różdżkami przysłania mu przyziemne sprawy.
Część druga dobrze się zapowiada, trzeba mieć nadzieję, że nie sknocą tego filmu i otrzymamy jedną z najlepszych Potterowskich części.( ale i tak najlepsza jest 3 część)
Najnowszy spot HP:
http://www.filmweb.pl/video/spot/nr+2-25019
Do 15 lipca coraz bliżej
Najnowszy spot do Insygniów Śmierci, przedstawia zabicie Harry`ego przez Czarnego Pana
http://www.filmweb.pl/video/fragment/Harry+stawia+się+przed+Voldemortem-25136
Najnowszy zwiastun ostatniej części:
http://hatak.pl/aktualnosci/filmy/13994/Ostatni_zwiastun_finalu_przygod_Harryego_Pottera/
EPIC! <3
Myślcie co chcecie, ale według mnie Gwiezdne Wojny to większy sukces niz Harry Potter dla mnie, bo więcej moich oszczędności zostało przeznaczonych na "gadżety" SW
Nie porównuj czegoś tak ogromnego jak Gwiezdne wojny do serii, która ma tylko 7 części. Potter to zwarta historia, jednego autora, która ma miejsce w jednym okresie czasu, a SW to rozległy wszechświat, tworzony przez setki osób, ukazany nam na przestrzeni tysięcy lat. Jak dla mnie jest różnica w jakości (którą wygrywa Potter) oraz w sukcesie (wypracowany na przestrzeni dziesięcioleci, wygrywa SW).
Melethron napisał(a):
Jak dla mnie jest różnica w jakości (którą wygrywa Potter) oraz w sukcesie (wypracowany na przestrzeni dziesięcioleci, wygrywa SW).
________
Ale w jakiej jakości wygrywa HP? Historie przedstawione tam, czy literatura?
Bo w tej pierwszej kategorii jednak wygrywają SW - więcej historii, ciekawsze historie, sporo pomysłów i rozwiązań fabularnych, cała historia galaktyki od kilkudziesięciu tysięcy lat przed filmami do ponad 100 lat po filmach, mnóstwo świetnych postaci...taki rozmach, że jest z czego wybierać.
Natomiast jeśli chodzi o literaturę, to faktycznie wygrywa Potter: HP jest mniej, ale poszczególne części są lepiej napisane niż wiele książek SW...choć i tam znajdziemy prawdziwe perełki
Mówiąc jakość chodziło mi o literaturę. Lepszy poziom pisania.
nie oznacza dobry poziom i tutaj jest pies pogrzebany.
Prawda, ale Potter ma jedną dużą zaletę - jest świetnym wprowadzeniem do prawdziwego fantasy, to właśnie ta seria na dobrą sprawę wciągnęła mnie w ten nurt. Zapewne podobnie było z wieloma młodymi czytelnikami HP.
Poziom literatury to kwestia raczej ciężka przy tylu autorach, IMO wielu z nich (jako sztandarowego przykładu użyję A.C. Crispin) przebija pod tym względem Rowling.
Za mojej młodści nie było hp a jakos sobie radziłem
olałeś wprowadzenie przechodządz odrazu do rozwinięcia. Sam zawsze tak miałem że wprowadzenia na kończu czytałem, tj pisałem...
miały to do siebie, że potrafiłem je czytać z zapartym tchem, by się nagle zorientować po kilku godzinach czytania, że jest 4 nad ranem. W przypadku książek SW miałem tak - czytanie bez opamiętania, niesamowite wciągnięcie - w przypadku 2 książek: Noce Coruscant: Ścieżki Mocy i Komandosi Republiki: Bezpośredni Kontakt. Pewnie bym też miał tak z z NC: Aleją Cieni, ale czytając leżałem w tym czasie w szpitalu, a tam są trochę inne warunki
Innymi bardziej wciągającymi były np. Maska Kłamstw, Labirynt Zła, Zemsta Hana Solo, Punkt Przełomu...ale sęk w tym, że dopiero od pewnego momentu lub przez niewielki fragment.
jak miałś fantasmagorię przy NC to aż się cieszę że HP nieczytałem bo by mnie już totalnie szczyściło, catarsis, d tego typu `powieści` trzeba mieć mocną głowe i żołądek (puste).
HP mi się podobało, NC z SW też, a mówimy o stylu pisania, a Reavesowi tak się udało napisać Noce Coruscant, że naprawdę wciągają. To chyba dobrze, że są jakieś książki SW, które potrafią mocno wciągnąć, a z tych co czytałem - z ok. 35-40 - tylko kilka mnie naprawdę super wciągnęło. Jak chcesz, możesz przejrzeć w moim profilu w wystawionych ocenach, co przeczytałem.
A z nieprzeczytanych a posiadanych czeka na mnie wymieniona przez Kasę A. C. Crispin, czyli Trylogia Hana Solo. Zobaczymy, zobaczymy...
że NC to straszny gniot w mojej opini. A przynajmniej do Łowcy z mroku mu daleko... Stąd idąć tym tropem cieszę się że HP mnie nie dotkneło. Książek z SW obczaiłem coś koło 100 i jeżeli chcesz to mogę Ci wypisać te które dla mnie są ok . Ale spoko to tylko moja opinia, czytaj sobie co tam lubisz. Tak to już jest na świecie że nie każdy musi lubić to samo, nie ?
to chyba najbardziej niedoceniana autorka w świecie SW. To co zrobiła z Hanem to mistrzostwo świata. No i słynny kanon zachowany .
gdzie będą wyświetlane wersje 2D, 3D oraz z napisami i dubbingiem:
http://www.filmweb.pl/news/Sprawd%C5%BA%2C+gdzie+zobaczysz+%22Harry%27ego+Pottera%22+z+napisami+lub+w+2D-75478
na Stopklatce.
No ja też bym chciał iść na wersję 2D z napisami, ale skoro dystrybutor nie chce na mnie zarobić poczekam na wydanie BD . I rozważę kupno brytyjskiego .
Napiszę trochę o tym co widziałem wczoraj w kinie na przedpremierowym pokazie ”Harry Potter i Insygnia Śmierci część 2” . Nie ma sensu oznaczać spoilerów, a więc ostrzegam : NIE CZYTAJ JEŚLI NIE CHCESZ ZEPSUĆ SOBIE NIESPODZIANKI Z FILMU. Ad Rem
Fabuła
Zacznę od minusów. Najbardziej boli mnie to, że są duże odstępstwa od książkowej linii wydarzeń. Z tego miejsca pozdrawiam Vergessa http://www.gwiezdne-wojny.pl/b.php?nr=2688#487105 , który nie zobaczy za dużo życia i kłamstw Albus Dumbledore’a. Aberforth nawet nie wymienił Ariany z imienia, tylko wskazał na ten szpetny obraz (Żeby nie pozostawiać nadziei, rozmowę przerwał Harry, który powiedział „że osoba, którą znał, zleciła mu zadanie.” A szkoda, Aberforth mógł naprawdę dużo powiedzieć. To samo na Kings Cross. Rozmawiali tylko o Harry’m. A spotkaniu w gabinecie nie wspomnę, bo go w ogóle nie było.) . Wątek Czarnej Różdzki zakończony w ten sposób, że najwyraźniej Harry postanowił używać różdżki Dracona do końca życia albo kupić sobie nową :/ Wydaję mi się, że było już parę takich spraw, ale chcę mi się ich przypominać.
Teraz plusy. Mogłbym je wypunktowywać, ale myślę, że jest ich za dużo, więc zauważę parę najważniejszych dla mnie faktów. Po pierwsze – wspomnienia Snape’a. Wykonali je naprawdę porządnie, z inwencją, bardzo dobrze. Może niektóre rzeczy wyobrażałem sobie inaczej, ale to nie ma znaczenia. Następnie, dobrą sceną jest włamanie do Gringotta. Nawet okładka http://img.interia.pl/rozrywka/nimg/roz2242765.jpg nie oddaje tego tak dobrze. Smok jest fenomalny, zrobiony naprawdę profesjonalnie. Ron wspominał coś jaka to rasa, chyba jakiś Bałkański. Gryfek również bardzo ładnie zagrany przez Daviesa. Tertio : Dom Aberfortha . Scena niby nic nie wprowadzała, a jednak bardzo mi się podobała.
Cechy filmu? Bardzo dobrze wykonali to, co zostało już wykreowane przez Rowling, równie dobrze, to co wymyślili sami, czyli na upartego można czepiać się tylko o to co usunęli z książkowej wersji wydarzeń.
Ocena : 8,5/10
Aspekty formalne(stroje, scenografia)
Również tutaj zacznę od minusów. Czyli przechodzimy do plusów ^^ Najlepszym kunsztem od kostiumologów jak dla mnie odznacza się szata Voldemorta, jakoś bardziej zwróciłem na nią uwagę niż w poprzednich częściach. Ale najbardziej mnie urzekły widoki Howartu, podczas wzmacniania go przez nauczycieli i innych, jak i podczas ataku śmierciożerców. Świetna była ta scena na brzegu jeziora, dzięki Snape’owi prawdopodobnie. Epickie były również podziemia Gringotta, rozległe, że aż zapierało dech w piersiach. Mógłbym wymieniać bez końca zalety wykonania, poprzestanę jednak na tym co tu napisałem.
Ocena : 10/10
Ocena : 9/10 – Polecam. Nieliczne zgrzyty, których można było się spodziewać są kompensowane z nawiązka świetnym wykonaniem i dobrym wykorzystaniem potencjału książki.
P.S. Od razu przed wyjściem oglądałem Terminatora 2. W porównaniu do T2, Harry to taka niszowa produkcja
No i już, drodzy państwo. Ostateczne pożegnanie z Harrym Potterem. Nie będzie już ani książki, ani filmu.
Jestem właściwie na świeżo po seansie. I jak moje wrażenia? No panie. Nie zawiodłem się. Bardzo dobra ekranizacja. Bitwa o Hogwart jest po prostu wspaniała. Tłumy Śmierciożerców pod zamkiem wyglądają świetnie. Wspomnienia Snape`a są genialne! Voldemort zagrany znakomicie. Bardzo dobrze wyszła też scena w "niebie". No i były cycki Hermiony !
Fajnie też, że twórcy dodali coś od siebie. Na przykład wizyty w Komnacie Tajemnic zupełnie się nie spodziewałem, ale uznaje ją na plus. No, może oprócz zwłok bazyliszka, który w ciągu 5 lat stał się po prostu koścmi. Poza tym bardzo fajnie wyszła scena, w której Harry staje przed Snapem, podczas apelu. Niby takie typowo amerykańsko-patriotyczne... ale wyszło fajnie.
A zastrzeżenia? Owszem, są. Przede wszystkim co do ostatecznej walki z Voldemortem. Okej, fajnie to wyglądało, ale... no cholera. Brakowało jakiejś epickiej muzyki. Nawet nie wiem czy jakąś melodie w ogóle tam zaintonowano. A poza tym... to się miało dziać w Wielkiej Sali. Voldemort miał zdechnąć na oczach wszystkich i wszyscy mieli się cieszyć. ;p Poza tym straaaaaaaaasznie okrojono historię Dumbledore`a. Właściwie nic nie zostało opowiedziane.
No i zabawne jest to, że Śmierciożerców było chyba trylion, a w Hogwarcie było kilkudziesięciu uczniów, paru czarodziejów i kamienne figury. A gdzie centaury i inni sojusznicy?:<
A miny i śmiechy Voldemorta były po prostu przepiękne, co zresztą idealnie oddaje ten obrazek:
http://i1.kwejk.pl/site_media/obrazki/6e14a25bedc3a9d2c4c2e7c9f187dedb.gif?1310751021
Ogólnie film uważam za udany, może nawet najlepszy z serii. Ale muszę to głęboko przemyśleć.
No i pozdrawiam Ogóra, który dzielnie skasował mi bilet i życzył miłego seansu. :*
Żegnaj Harry!
Koniec pewnej epoki. Definitywny koniec kolejnej serii. Żegnaj Czarny Panie, oby ktoś godny kontynuował Twoje dzieło!
Tymi słowami żegnam się z serią o czarodziejskim świecie. Kolejna bardzo ważna dla mnie saga dobiegła już finalnie końca pozostawiając smutek i dobre wrażenie. Na początek chciałbym wymienić bohaterów, za którymi będę szczególnie tęsknił czyli Czarny Pan, Severus Snape oraz Ginevra Weasley.
Po uhonorowaniu moich ulubionych postaci, opowiem trochę o samym filmie. Druga część Insygniów Śmierci różni się pod wieloma względami od książki. Wiele aspektów pominięto, wiele dodano, a jeszcze więcej zmieniono. Kilka przykładów wymienił wyżej Ludwik, jednak najważniejsze wymienię i ja. Pojedynek, w którym Czarny Pan stracił życie. Życie i kłamstwa Albusa Dumbledore`a. King`s Cross. Te rzeczy przedstawiono inaczej niż w książce i wcale nie twierdzę, że lepiej. Napiszę to, przedstawiono je gorzej.
Są to ważne rzeczy, których zmianę ciężko wybaczyć. Nie mam jednak na to wpływu, więc przejdę dalej. Plusy. Film również takowe posiada. Są to między innymi: epicka bitwa o Hogwart, sławetny tekst Molly Weasley, wspaniale odegrana postać Czarnego Pana oraz ładnie i wzruszająco przedstawione wspomnienia Severusa Snape`a.
Film już się skończył, pozostał smutek po śmierci dwójki ulubionych bohaterów, po zakończeniu sagi. Z serii mojego dzieciństwa nie trwa już nic ważnego. Starzeję się.
Część druga Insygniów wcale nie jest filmem w 3D. Kolejny raz tylko napisy wyłażą z ekranu, nic więcej. Twórcy po prostu chcieli się nachapać na zwieńczeniu bestsellera naszych czasów i niewątpliwie to zrobią. Chociaż tyle, że oglądałem z napisami, za to mogłem zapłacić te dwadzieścia złotych.
Ostatni raz, żegnaj świecie czarodziejów. 8/10.
O, minęło trochę czasu od seansu, więc napiszę parę słów. OK, film mi się podobał, ale czy był najlepszy ze wszystkich, to raczej w tej kwestii się nie zgodzę. Najlepszy pod reżyserką Yatesa, to tak, ale nadal będę uważał Więźnia Azkabanu za najlepszą część. A dlaczego, bo dla mnie "magiczny świat Harrego Pottera" skończył się na części czwartej Czara Ognia. Do tego filmu świat był przedstawiany, jakby magia istniała i naprawdę miała otoczkę baśni. Od piątej części ta otoczka zanikła, a filmy były po prostu mdłe, mało zabawne, mało magiczne.
Wracaj do samej premiery to od początku coś wróżyło koniec tej średniej serii. Po pierwsze u mnie w kinie (Cinema City), były problemy z puszczeniem filmu w 3D, dodatkowe 15 minut straciłem czekając aż to naprawią, miałem już ochotę wyjść i żądać zwrotu kasy.
Akcja samego filmu pędzi jak na złamanie karku, ta część jest bezpośrednią kontynuacją poprzedniego filmu, i raczej powinny być puszczane jeden po drugiem. Może napiszę co mi się nie podobało; nie było nagiego Daniela, czego bardzo żałuje, po to na film poszedłem ;p. Dla mnie scena bitwy o Hogwart było niedopracowana, szkoda że tak mało śmierci pokazali drugorzędnych bohaterów. Sam scena śmierci Voldiego była... i tylko była, zero emocji, zero napięcia. Prawie tak jak na seansie Transformersów. Część braków już wymienili panowie lepiej przede mną, więc nie będę się powtarzał. Ogólnie film słabo wyważony, najlepszy od Yatesa, ale gorszy od pierwszych czterech części.
Części 1,2,3,4 > 5,6,7.
Do pierwszych czterech filmów będę jeszcze wracał, ale do ostatnich raczej nie, pamięć o nich z czasem zaniknie. Baa, lepiej wrócić do samych książek.
Druga część Insygniów Śmierci obejrzana, po cholernie długim czekaniu, jako że pierwsza część mi się bardzo podobała. Drugie Insygnia Śmierci są gorsze od pierwszej części, jednak i tak są jednym z najlepszych filmów o Potterze.
Tylko że jest jeden problem, a właściwie kilka. Insygnia Śmierci cz. 2 są znakomitym filmem jako luźna adaptacja. Niestety, jeśli pilnujemy zgodności z książką, to jest za dużo odstępstw Najpoważniejsze to:
-okrojenie historii Albusa Dumbledore`a - prawie nic nie ma, wraz z tym żadnego wspominania o Grindelwaldzie, na co też liczyłem
-pomysł McGonagall, by zamknąć Ślizgonów w lochach
-wygląd walki finałowej - tzn. była całkiem efektowna, ale liczyłem na wcześniejszą walkę Voldemorta z McGonagall, Slughornem i Kigsleyem Shackleboltem
-zniszczenie Czarnej Różdżki
-Neville kręcący z Luną - z jednej strony żaden błąd z książką, tyle, że jak dobrze pamiętam, autorka im wymyśliła przyszłość z innymi osobami
Ale za to bitwa o Hogwart była znakomita. Świetny pomysł z magiczną tarczą wokół zamku, a także z jej zniszczeniem przez Voldemorta. Do tego śmierciożercy mieli pomoc różnych stworzeń: olbrzymów, dementorów, akromantuli, po stronie obrońców zabrakło mi centaurów. Świetne sceny z trio czarnoksiężników: Voldemortem, Snapem i Lucjuszem Malfoyem("Jak ty sam siebie znosisz, Lucjuszu?"). Wspomnienia Snape`a również świetne, zwłaszcza scena, jak Snape tuli trupa Lily Potter jest przepiękna. Jeszcze sceny uleczania rannych i składowania zmarłych. Na plus jeszcze Aberforth Dumbledore(choć za mało złośliwy) i mieszanka muzyczna, dokładniej ostatnia scena, gdzie po prostu dali muzykę Williamsa z pierwszych 3 części.
Jeszcze drobniejsze minusy: Voldemort i Bellatriks Lestrange rozlatujący się na kawałki i zabrakło mi Yaxleya, chyba że był ale mi umknął.
Ogółem jestem bardzo zadowolony, choć mogłoby być lepiej. Ranking Potterowych filmów, od najlepszego do najgorszego:
1.Komnata Tajemnic
2.Kamień Filozoficzny
3.Insygnia Śmierci cz. 1
4.Insygnia Śmierci cz. 2
5.Czara Ognia
6.Zakon Feniksa
7.Więzień Azkabanu
8.Książe Półkrwi
To teraz czekamy na remake`a Lub jakby miało o świecie Pottera coś nowego, to chętnie zobaczyłbym prequela w postaci wojny z Grindelwaldem.
Vergesso napisał(a):
Voldemort
________
"Jak śmiesz wymawiać imię Czarnego Pana, plugawy mieszańcu!" <3
Powinien przynajmniej wypowiadać się z szacunkiem, żałoba po Czarnym Panu jeszcze nie minęła, a tak podstępnie kalać imię zmarłego. Trzeba posłać jakąś Kedavrę mailem.
Chcąc nie chcąc wczoraj wraz z moją drugą połówką pomaszerowałem na ostatnią część HP. Dobre recenzje, masa pozytywnych opinii i rekordy w amerykańskim box officie sugerowało że zakończenie serii będzie naprawdę dobre, że po 3 spieprzonych częściach przez pana Yates`a w końcu Harry wrócił na poziom 4 pierwszych części. Niestety teraz już wiem że nie wrócił...
Ale po kolei. Początek filmu jest całkiem dobry. Muzyka sugeruje że nadszedł czas działania. Bohaterowie również biorą sprawy w swoje ręce i akcja już po chwili rusza z kopyta. Następnie wszyscy szykują się do obrony Hogwartu i tutaj niestety zaczyna się psuć. Chociaż pierwsza faza bitwy wygląda efektownie to jednak jest trochę bezpłciowa? Brakuje jej muzyki i klimatu? Większość ujęć obejmuje całą scenerię Hogwartu a brakuje trochę pojedynków 1 na 1 oraz śmierci tych bardziej znanych bohaterów. Snape dostał w filmie 3 czy 4 sceny i gdyby nie świetne retrospekcje to jak zwykle zostałby potraktowany po macoszemu. Więcej jest Voldemorta niestety on dla mnie prezentuje się przeciętnie od samego początku. Jak na głównego badassa serii to jego zachowanie przypomina mi antybohaterów ze starych filmów: jest zły dlatego żeby być złym. Niby walczy o czystość krwi czarodziejów jednak przez cały czas miałem wrażenie że jedyne co mu sprawia frajdę to szerzenie śmierci. Jednak scena w której śmieje się po "śmierci" Harrego jest jedną z najlepszych w filmie. Największą bolączką filmu jest jednak finałowy pojedynek. Gdzieś poza główną bitwą, gdzieś gdzie nikt nie zobaczy śmierci jednego lub drugiego. A gdy wraca z bitwy do swoich przyjaciół to tam w najlepsze trwa sielanka. W końcu co to takiego pojedynek z Czarnym Panem i jego armią? Codzienność...
Dziś, dzień po tak się zastanawiam jaki ten film był? Najbardziej magiczny? Na pewno nie gdyż tutaj wygrywają dwie pierwsze części? Najbardziej klimatyczny? Również nie gdyż tutaj najlepszy był Więzień Azkabanu. To może najbardziej widowiskowy? Też raczej nie gdyż taka była Czara ognia. Jest to obraz który ma wiele dobry scen, wiele fajnych momentów jednak całościowy wciąż jest "yatesowy". 5/10
Mój ranking:
1.Czara ognia
2.Więzień Azkabanu
3.Kamień filozoficzny i Komnata tajemnic.
5.Insygnia Śmierci część I
6.Insygnia Śmierci część II
7.Zakon Feniksa
8.Książę Półkrwi
Napisałem w poście dotyczącym pierwszej części, że ocenię gdy zobaczę cały film. Odczucia co do "jedynki" są już gdzieś wyżej, więc parę słów dotyczących drugiej części.
A więc było F.E.N.O.M.E.N.A.L.N.I.E!!!
No dobra, może było parę minusów, ale....
Bitwa jak dla mnie świetna, efekciarska, długa i śmierdząca patosem do bólu - lubię to!
Muzyka z pierwszych dwóch filmów (robota Williamsa tak?) spowodowała, że film od razu zyskał u mnie kilka ocen w górę, naprawdę. Tak bardzo jej brakowało w poprzednich częściach, chyba specjalnie ją zostawili na koniec żeby radowała me ucho Najlepiej wypadła w scenie gdy Neville wprowadził Harry`ego do Hogwartu - meeega
Możliwość powrotu do Komnaty Tajemnic, do Gringotta - miodzio
Słyszałem też zarzut, że wszystko jest upchane na kupę, że wszyscy giną naraz, za szybko. Wg mnie to właśnie dobrze, mamy totalną rozpierduchę, więc i trup ściele się gęsto i często. Proste.
Słabo wypadł jedynie wątek Dumbledore`a (no bo właściwie nie istniał), nie było też Charlie`ego Weasleya, ale w sumie to prawie niezauważalne. Nie było też śmierci Glizdogona, ale to też detal.
Pojedynek z Voldim trochę słaby, głównie przez brak widowni, ale w sumie do przełknięcia.
No i jeszcze raz: muza! Powrót do korzeni jak najbardziej na mega plus, scena odjazdu pociągu 19 lat później z dobrze znaną nutką - coś pięknego!
Dam szczerze 9/10 (być może dlatego, że książkę czytałem dawno i dlatego nie jestem zniesmaczony ).
I jeszcze raz na koniec: Dzięki ci panie Yates za przywrócenie Williamsa w takim wymiarze i w najlepszych momentach filmu. Tylko dlaczego w "Księciu" i w "Insygniach" wyciąłeś go pan podczas wyświetlania tytułu?
Do filmu „HP7-2” mam właściwie tylko jeden podstawowy zarzut. Ten film jest nudny. I to właściwie tyle. Z resztą to tendencja spadkowa od filmu piątego, czyli od początku rządów Davida Yatesa. Zupełnie nie podoba mi się jego idea narracji, ani wizja świata potterowego. Z reszta jak nie ma być nudno, jeśli ścieżkę muzyczną napisał Alexandre Desplat, czyli właściwie totalne przeciwieństwo Johna Williamsa. Nuda wylewa się z ekranu już od samego początku, od przesadnie dramatycznej rozmowy Pottera z Warwickiem Davisem (w jednej z kliku fajnych ról), a potem jest tylko słabiej. Co gorsza sceny akcji też są nudne, choć przyznaję początkowe uwalnianie smoka jest naprawdę widowiskowe. Cały film miał się jednak opierać przede wszystkim na epickiej finałowej bitwie o Hogwart. A jak wyszło? W sumie pokazali może ze trzy sekwencje lotu pokazujące wielką bitwę...i to wszystko. Ten film to film zmarnowanych szans, zmarnowanych scen: zamiast godnych śmierci niektórych bohaterów, zabijano ich poza ekranem a widzom pokazywano tylko ich trupy, to już Hedwiga dostała godniejszą śmierć w poprzednim filmie. Fajne jest to, że w filmie choćby na sekundę pojawiają się wszystkie pokazywane wcześniej postaci, wyciągnęli wszystkich aktorów, szkoda, że bohaterowie ci pojawiają się często znikąd i bez sensu, czego najgorszym przykładem jest Hagrid, który po prostu nagle pojawia się na ekranie złapany przez śmierciożerców. Jednak mój największy zarzut do filmu to brak prawdziwych emocji. Następuje mało efektowna bitwa, po dziwnej patetycznej przemowie Neville’a (znakomita rola!), wreszcie dobrzy wygrali i oto wreszcie Harry idzie po udanej bitwie przez hall, obserwując wszystkich swoich przyjaciół i sprzymierzeńców, ale wygląd tak jakby był niewidzialny, albo był rybą w akwarium, idzie nie rozmawiając z nikim, nie nawiązując żadnego emocjonalnego kontaktu, to bardzo sztuczne i nie prawdziwe. Plus niejasne znaczenie insygniów śmierci i intrygi Dumbledora, których film niestety nie wyjaśnia. Wszystko to tworzy naprawdę ciężki film do oglądania. Już od dawna to nie były filmy dla kogoś kto nie zna książek, ale teraz nawet je znając nadal nie ma się z filmu zbyt wiele radości do oglądania. Zmarnowany potencjał, naprawdę szkoda.
Trochę poza tym filmem, ale oceniając już wszystkie filmy muszę dodać, że nie podoba mi się też budowanie świata, który pełen jest niejasnych zasad. Najlepszy przykład: finałowy pojedynek Harrego z Voldemortem. W części 4 ich różdżki były bliźniacze, dlatego odbijały od siebie zaklęcia, co w filmie pokazano widowiskowym strumieniem magii. Tylko dlaczego w finałowym pojedynku w filmie 8 zderzenie dwóch zupełnie innych różdżek wygląda dokładnie tak samo? I jak to jest z tymi zaklęciami? Książki ustalały, że doświadczeni magowie nie musieli mówić zaklęć na głos, a w filmie jest trochę tak trochę tak. Po prostu konfudujące.
Burzol napisał(a):
Książki ustalały, że doświadczeni magowie nie musieli mówić zaklęć na głos, a w filmie jest trochę tak trochę tak. Po prostu konfudujące.
________
No właśnie też się nad tym zastanawiałem. W siódmej części boleśnie to widać, jak Voldemort bardzo często wykrzykuje to nieszczęsne "Avada Kedavra". Nie mam pojęcia nie robi tego bezgłośnie, czy chodzi o to, że rzucanie takiej klątwy ma brzmieć złowieszczo? Jak dla mnie te wykrzykiwanie Avady było dosyć żenujące.
Zgadzam się, filmy Yatesa są słabe. Lubie oglądać Harrego, ale tylko pierwsze 4 filmy, bo są zabawne i dobrze nakręcone. Yates niestety zbrukał serię, a Daniel Radcliffe pod jego skrzydłami udowodnił jak kiepskim jest aktorem. Może jak uwolni się spod jarzma Harrego to pokaże coś nowego.
Burzol napisał(a):
Z reszta jak nie ma być nudno, jeśli ścieżkę muzyczną napisał Alexandre Desplat, czyli właściwie totalne przeciwieństwo Johna Williamsa.
________
Oj, tutaj się nie zgodzę, co prawda Williams to rzeczywiście przeciwieństwo Desplata, ale to wcale nie oznacza, że musi być nudno. Obaj kompozytorzy są dla mnie najlepszymi, którzy pisali muzykę do HP. Williams, trzeba przyznać, skomponował porządną muzykę, kilka kawałków, jak Hedwig`s Theme jest godnych zapamiętania, ale nie stworzył muzyki rewelacyjnej. Muzyka do "Kamienia Filozoficznego" i "Komnaty Tajemnic" jest bardzo dobra, ale nie tak pamiętna jak ścieżki dźwiękowe całej sagi SW, Indiany Jonesa, Listy Schindlera. Natomiast muzykę do "Więźnia Azkabanu" niestety spierniczył, przez co jak po raz pierwszy oglądałem film, to się zastanawiałem, czy muzykę na pewno napisał Williams.
Desplat w I części "Insygniów Śmierci" wykonał kawał dobre roboty. Takie utwory jak "Obliviate":
http://www.youtube.com/watch?v=7RkRlgYGdbY
"Snape to Malfoy Manor"
http://www.youtube.com/watch?v=PqdZcpwyUEc&feature=related
"Ministry of Magic" czy fragment "Detonators"
http://www.youtube.com/watch?v=I1FdGkra0cc&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=EIOmiDAgZSk&feature=related
Było też parę innych, pamiętnych kawałków. Do II części Insygniów już się tak nie popisał. Ale i tak razem z Williamsem napisali najlepsze score`y. Doyle czy Hooper się nie umywają.
Vergesso napisał(a):
. Muzyka do "Kamienia Filozoficznego" i "Komnaty Tajemnic" jest bardzo dobra, ale nie tak pamiętna jak ścieżki dźwiękowe całej sagi SW, Indiany Jonesa, Listy Schindlera. Natomiast muzykę do "Więźnia Azkabanu" niestety spierniczył, przez co jak po raz pierwszy oglądałem film, to się zastanawiałem, czy muzykę na pewno napisał Williams.
________
Haa, śmiem się z tobą nie zgodzić, ścieżka z "Więźnia Azkabnu" moim zdaniem jest najbardziej wyróżniającą się ścieżką ze wszystkich Potterów. Jak słucham poterowych soundtracków to właśnie od niej zaczynam, a później nastepne z dwóch pierwszych filmów i tak dalej.
Alexandre Desplat ma przyjemne kawałki, jednak brak im takiego silnego motywu, nie mam żadnej wartej zapamiętania melodii.
Dodam że warto posłuchać ścieżek z gier, słuchałem muzyki do gry "HP i Zakon Feniksa" i jest o niebo lepsza niż filmowa z HP5.
Ja bardzo lubię Desplata w innych filmach, bo znakomicie buduje muzyczny nastrój (chyba najlepszy tego przykład to jego muzyka z Autora Widmo http://youtu.be/Nct3Ovn4saw), ale totalnie nie pasuje mi on do przygodowych filmów fantasy. Po prostu dla mnie też tym kawałkom brak takiego silnego motywu, nie mam żadnej wartej zapamiętania melodii. To zresztą jest kwestia konwencji, ale właśnie taka konwencja, w której przygody młodego czarodzieja śledzimy wsłuchując się w jakieś mroczne, ale standardowe budowanie nastroju to jest błędna droga.
Dlatego dla mnie dużo lepiej sprawdzał się Nicholas Hooper, którego doceniam przede wszystkim za pysznie wesoły utwór z napisów szóstego filmu: http://youtu.be/5jAXuiCFRUI .
Ostatnio obejrzałam sobie dwa ostatnie filmy i uświadomiłam sobie, że nic nie pisałam o ostatniej części. Ogólnie smutno i nostalgicznie mi się zrobiło wtedy w kinie na koniec, że już nie będzie nic więcej, bo filmy traktowałam jak takie przedłużenie książek. Ciągle było na co jeszcze czekać, a teraz koniec.
Ogólnie jestem zadowolona z tych dwóch filmów, choć uczucie niedosytu jakieś pozostawiły. Druga część Insygniów podobała mi się mniej niż pierwsza, chyba bardziej przeszkadzały mi pewne zmiany i braki w stosunku do książek.
Wspomnienie Snape’a było bardo fajnie zrobione (zwłaszcza w porównaniu z tym jak zrobili „najgorsze wspomnienie Snape’a”, choć jeden istotny drobiazg mnie rozwalił – oczy Lily. Zaraz po tym jak słyszymy (po raz kolejny), że Harry ma oczy matki, widzimy dziewczynkę o niesamowicie brązowych oczach, zdecydowanie nie takich jak te Harry’ego. Naprawdę nie mogli dla tych kilku scen zmienić jej tego koloru? Bez sensu. Wywołali tylko wesołość w momencie kiedy nie była wskazana.
Bardzo, ale to bardzo nie podobał mi się motyw z wywaleniem wszystkich ślizgonów do lochów. To nie była po prostu zmiana w stosunku do książki, ale coś zupełnie niezgodnego z jej duchem i przesłaniem. No i niestety niezbyt przypadł mi do gustu finał walki między Harrym a Voldemortem. Tego, że nie odbył się w Wielkiej Sali i na oczach wszystkich. Do tego okrojona historia Dumbledora. Brak odpowiedniego pokazania śmierci niektórych postaci.
Ta część również nie nadaje się IMO dla nieczytających. Tak dużo tracą i mogą się czuć zagubieni w kwestii tytułowych Insygniów. Nie jestem pewna, ale chyba nie było momentu, gdy zaznaczono, że to właśnie peleryna niewidka Harry’ego jest TĄ peleryną i dlaczego on ją ma.
Ogólnie oba filmy mi się podobały, były momenty, w których fanka we mnie piszczała z zachwytu, ale uważam, że mogły być lepsze. Ja nie wymagam specjalnej super ekstra wierności, bo traktuję je jako sympatyczny dodatek do książek i zawsze z przyjemnością oglądam, ale są elementy, motywy, w przypadku których wierność jest musem.
Moim ulubionym filmem chyba nadal pozostanie „Więzień z Azkabanu”, choć żeby móc ułożyć listę, musiałabym odświeżyć sobie ciurkiem całość. Hmmm… może jakiś weekendowy maratonik się kiedyś zrobi W każdym razie mam teraz ochotę powrócić do wszystkich filmów i co więcej, do wszystkich książek :]
Wydaje się, że trzeba odkopać stary temat... Powstanie nowy film na podstawie świata HP, ze scenariuszem samej Rowling. A o czym? O książeczce "Fantastyczne stworzenia i jak je znaleźć" (posiadam, jest fajna) i o jej autorze, Newcie Skamanderze. Akcja ma się dziać 70 lat przed HP.
Mimo że kocham HP, to jednak mam swoje obawy...
http://uk.ign.com/articles/2013/09/12/harry-potter-spinoff-movie-series-fantastic-beasts-and-where-to-find-them-announced
Dziwny wybór, liczyłem prędzej na to że Rowling strzeli prequela opowiadajacego o szkolnych latach Jamesa, Syriusza i Remusa.
też tego się spodziewałam, chyba zresztą jak wszyscy. Może Rowling postanowiła, że zrobi się na Martina i będzie robić wszystkim na przekór . A tak serio, to inicjatywa wyszła od Warnera, więc pewnie oni to zasugerowali.
Hmmm... Lubię HP, ale to trochę bez sensu. Lepszym zabiegiem byłoby rzucić akcje w jakieś dawne czasy i opowiedzieć z rozmachem zupełnie nową historię. Na myśl o przygody faceta zajmującego się zwierzakami jakoś me serce nie bije szybciej :/ No ale do kas pewnie wpadnie z 700 mln
ShaakTi1138 napisał(a):
Wydaje się, że trzeba odkopać stary temat... Powstanie nowy film na podstawie świata HP, ze scenariuszem samej Rowling. A o czym? O książeczce "Fantastyczne stworzenia i jak je znaleźć" (posiadam, jest fajna) i o jej autorze, Newcie Skamanderze. Akcja ma się dziać 70 lat przed HP.
Mimo że kocham HP, to jednak mam swoje obawy...
http://uk.ign.com/articles/2013/09/12/harry-potter-spinoff-movie-series-fantastic-beasts-and-where-to-find-them-announced
________
Bardzo lubię tę serię. Jest to moja druga ulubiona seria zaraz po Star Wars oczywiście, ale wydaję mi się to dosyć bezsensownym pomysłem. Szczerze powiedziawszy, to ja już się w ogóle nie spodziewałem następnych części Harry`ego. Chociaż wydawało mi się, że najlepszym rozwiązaniem byłoby nakręcenie przykładowo trzech filmów dziejących się 50 lat po "Insygniach Śmierci". Tak jak to jest teraz z SW. To wydaje się głupotą. Niech Moc będzie z Wami.
filmy oprócz tych "Stworzeń" :
http://www.filmweb.pl/news/B%C4%99d%C4%85+kolejne+filmy+ze+%C5%9Bwiata+Harry%27ego+Pottera-99278
póki nie zobaczę O ile na podstawie Baśni Barda Beedla dałoby się zrobić fajny, krótki serial, o tyle nie wiem, jak ekranizować to o quidditchu.
No i osobiście wolałbym film o wojnie Dumbledore`a z Grindelwaldem - choć większość pewnie chce: pierwszą wojnę z Voldemortem, Huncwotów, kontynuację HP.
Vergesso napisał(a):
wolałbym film o wojnie Dumbledore`a z Grindelwaldem
większość pewnie chce: pierwszą wojnę z Voldemortem
________
Też o tym rozmyślałem, ale trochę mnie te historie o młodości Dumbledore`a nudziły, więc w sumie jednak nie chciałbym oglądać czegoś takiego. No chyba że z założenia miałby to być film bardziej psychologiczny, ale na pewno nie miks smęciarstwa i odrobiny akcji w stylu pierwszej części "Insygniów Śmierci".
Pierwsza wojna z Voldkiem? Jasne, ale tylko jako jakiś większy akt w potencjalnym serialu lub film timeline`owo mu równoległy, bardziej chciałbym zobaczyć jak przez lata zdobywał potęgę i planował przejęcie władzy.
Trochę naciągają markę... chociaż nie trochę... BARDZO!
Z chęcią zobaczyłbym coś nowego związanego z Harrym Potterem, ale nie to co proponują. Wolałbym serial aktorski, opowiadający o Tomie Riddle`u - o jego zdobywaniu potęgi. Akcja powinna zacząć się w czasie edukacji w Hogwarcie (odkrycie swoich "zielonych" korzeni), a zakończyć przybyciem do Albanii jako istota niematerialna tuż po porażce z niemowlakiem. Oczywiście serial przeznaczony dla widzów przynajmniej od 16 roku życia
Naciągają markę? Właściwie to jeszcze nawet nie zaczęli jej prawidłowo poszerzać.
Naciąganiem można nazwać crossover Fineasza i Ferba ze Star Wars, typowy chwyt marketingowy, który nie da fanom niczego nowego.
Adakus napisał(a):
Naciągają markę? Właściwie to jeszcze nawet nie zaczęli jej prawidłowo poszerzać.
________
Zależy jak kto rozumie kwestię poszerzania. Jak dla mnie nieprawidłowe poszerzanie, to właśnie naciąganie. A w tym wypadku uważam że mamy do czynienia właśnie z przykładem nieodpowiedniego rozwoju marki
To moje pierwsze ukochane uniwersum obok Star Wars. Książki i filmy Harry`ego Pottera to moje dzieciństwo zarówno tak jak i Star Wars
Od dwóch dni w księgarniach można oficjalnie kupić Harry Potter i Przeklęte Dziecko. Kto już ma? jakie są wasze opinie o tej książce?
Z okazji Nocy Duchów - Halloween 2016 która
rozpocznie się za parę chwil wszystkim
kinomanom, Potterheadom i użytkownikom tego forum
życzę dużo cukierków, strasznych i dużych dyni
wspaniałej Halloweenowej zabawy oraz co ważne
dala kinomana. Mocnej mroźnej krew w żyłach nocy horrorów
To już z powodu tej głupawej, dyniowej zabawy życzenia się składa?
Trzymajcie mnie...
a czemu nie ;D jak ktoś obchodzi. To jest wesołe święto xd.
Grunt to wziąć dobrą książkę, usiąść wygodnie i ignorować dzwonek do drzwi. Wtedy nie jest źle
A nie lepiej czekać z kubłem zimnej wody?
Ty weź jej nie podpowiadaj, bo to ja chcę ich oblać jako pierwszy.
Wystarczy pomyśleć, jak marzną w zimną, wietrzną noc, chodząc po osiedlu
A dlaczego nie? Każdy obchodzi inne święta i każdy może składać życzenia lub negować inne uroczystości, o ile nie są one związane z krzywdzeniem ludzi. Ja na przykład, jestem gorącym orędownikiem świętowania 4 czerwca, które moim zdaniem powinno być nowym świętem niepodległości Polski i z tego też powodu składam ludziom życzenia.
HermionaRey może więc składać życzenia z okazji Halloween i nie widzę żadnego problemu. Moje zdanie o Halloween jest niezmienne od zawsze - nie mam nic przeciwko świętowaniu go, ale zastanawiam się na ile w Polsce świętowanie go ma sens, skoro w przeciwieństwie do USA większość ludzi w Polsce mieszka w blokach czy kamienicach - a to utrudnia zbieranie cukierków po domach z "cukierek albo psikus".
Inna sprawa, że ja się do życzeń dorzucić nie mogę, bo nie obchodzę ani nigdy nie obchodziłem Halloween, ale to z czysto prozaicznych powodów - albo nie miałem okazji, albo jak miałem to akurat miałem doła i odpuściłem sobie wszelakie imprezy.
Gorzej tylko, że jak ktoś za bardzo skojarzy Halloween z Harrym Potterem, to znowu zacznie się nagonka na Pottera jak parę lat temu - dzisiaj mamy czasy, gdzie w nagonce na dynioświęto prześcigają się kościół, kuratoria oświaty, politycy czy związki zawodowe
Zauważmy, że to Bastion Polskich Fanów Star Wars, nie zaś Bastion Amerykańskich Potterheadów
Racja - "Niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi też swój Bastion mają!"
Ale Halloween większość obchodzi w życzeniach napisałem Halloween dla Potterheadów to noc duchów, dla chrześcijan to jest noc szatana czyli Pierdu pierdu a dla innych to jest dzień no nie wiem dyni?
Harry Potter nigdy nie miał łatwego życia, a tym bardziej teraz, gdy jest przepracowanym urzędnikiem Ministerstwa Magii, mężem oraz ojcem trójki dzieci w wieku szkolnym.
Podczas gdy Harry zmaga się z natrętnie powracającymi widmami przeszłości, jego najmłodszy syn Albus musi zmierzyć się z rodzinnym dziedzictwem, które nigdy nie było jego własnym wyborem. Gdy przyszłość zaczyna złowróżbnie przypominać przeszłość, ojciec i syn muszą stawić czoło niewygodnej prawdzie: że ciemność nadchodzi czasem z zupełnie niespodziewanej strony.
przecież to było już ... lol napisałeś krótkie streszczenie fabuły....
http://reseton.net/video/fa115/harry-potter-i-komnata-tajemnic-2002-napisy-pl
widział ktoś czy nie? bo ciekawi mnie
To odpal?
ja już dawno odpaliłem tą wersję i oglądałem. Zapytałem innych xd
To wersja ze wstawionymi usuniętymi scenami po prostu?
Tak i pytam czy ktoś ją widział
Ale co w związku z tym? Podejrzewam, że tak jak wszystkie filmy, te wycięte sceny były w dodatku DVD...
23 grudnia o 20:00 Harry Potter i Kamień Filozoficzny powtórka o 02:10 24/25 grudnia
30 grudnia o 20:00 Harry Potter i Komnata Tajemnic
6 stycznia o 20:00 Harry Potter i Więzień Azkabanu
13 stycznia o 20:00 Harry Potter i Czara Ognia
20 styczmia o 20:00 Harry Potter i Zakon Feniksa
27 stycznia o 20:00 Harry Potter i Książę Półromansu
3 luty Harry Potter i Insygnia Śmierci part 1
10 luty Harry Potter i Insygnia Śmierci part 2
no i jak zwykle tradycyjnie teraz w zimowe wieczory przy choince + kakao i seans udany
http://www.dailymotion.com/video/x55tsy7_harry-potter-i-kamien-filozoficzny-zapowiedz-23-12-2016_tv
Już w piątek o 20:00
Nadchodzi piękny czas w roku kiedy znów mogę ponownie obejrzeć sagę (mimo że mam na dvd) to i tak zobaczę w TVN
http://www.moviesroom.pl/z-ostatniej-chwili/filmy/10569-harry-potter-czy-powstanie-nowa-seria-filmow-ze-znanymi-nam-z-oryginalu-aktorami-liczymy-na-to - źródło moviesroom
Dalsze gwałcenie świetnych 7 części? Proszę nie..
Nom. Znaczy pewnie i tak obejrzę. Ale wolałbym żeby sztuka została sztuką i dodatkiem do serii.
Poza tym o wiele większy potencjał widziałbym w prewuelach. Może w FZ mogliby zacząć wątek młodego Voldzia a po nim prawdziwy prequel do Potterka. Ale co ja mówię marne szanse na to chwilowo.
To fajnie, chętnie obejrzę. Dopiero teraz przeczytałem, że "Fantastyczne zwierzęta" będą miały 5 części - super. Mam nadzieję, że utrzymają poziom.
No jak utrzymają poziom to będzie ok ale jednak wolałbym bardziej prequel skupiający się na historii Toma Riddle`a. Większy potencjał, i mogliby to zrobić w R zwłaszcza że mordestwa których się dopełnił były przerażające. Chciałbym też spin off o założycielach Hogwartu. Co do FZ mają mieć 5 części. A ponoć druga część nawet zmienić tytuł. Jeszcze dwa lata i się dowiemy.
Czyli wznowienia takich książek pochodzących z uniwersum HP, jak:
-Fantastyczne Zwierzęta i jak je znaleźć
-Quidditch przez wieki
-Baśnie Barda Beedle`a
Książeczki, o które teraz wielu fanów jest gotów się zabijać niczym starwarsowe nerdy o Labirynt Zła na Allegro, ze względu na to że raz zostały wydane i nigdy więcej. Jak już się pojawiały na aukcjach to osiągały kosmiczne ceny, a teraz będzie można je kupić w normalnej cenie:
https://naekranie.pl/aktualnosci/beda-reedycje-pobocznych-ksiazek-ze-swiata-harryego-pottera-1646220?gal-0-img=0
Fajnie, bo ich nie mam, a w sumie sobie kupię. Zanosi się na ładne wydanie.
Jako, że uniwersum SW żyje, właściwie od samego początku jego istnienia regularnie coś wychodziło, to najbardziej angażuje się w fanowanie tego uniwersum. Ale wychowałem się na Harrym. Idealnie wpasowałem się wiekiem w wiek głównego bohatera i totalnie wsiąkłem. Dla mnie to najważniejsze seria mojego dzieciństwa.
Fantastyczne Zwierzęta mi się podobały. Ale dla mnie to już nie jest to samo. Fajny film, dobrze się bawiłem, ale do HP nie ma startu. Liczę na to, że kolejne filmy na tyle rozwiną historię, że będzie lepiej i lepiej. Ale nie sądzę. I jak myślę o Fantastycznych Zwierzętach to zaczynam rozumieć część fanów SW. Tak jak dla nich to już nie jest ich SW, ja mam to samo z tym filmem. Będę chętnie na nie chodził do kina i jarał się odniesieniami, klimatem, ale to już nie to samo. I nie sądzę, żeby to kiedykolwiek wróciło.
Mossar napisał:
Fantastyczne Zwierzęta mi się podobały. Ale dla mnie to już nie jest to samo. Fajny film, dobrze się bawiłem, ale do HP nie ma startu.
-----------------------
Ja wychowałem się na SW, choć książkowego Pottera miałem w domu na półce już na rok (plus/minus) przed pierwszym filmem. Jesteśmy równolatkami, także też mogę powiedzieć że wzrastałem z Harry`m.
Natomiast Fantastyczne Zwierzęta cenię sobie wyżej niż Pottera. Dotyczy to oczywiście filmu, bo to co wydali w wersji "książkowej" jest śmiechu warte. Książki HP są świetne, ale filmy choć je lubię - to nie umywają się do swojego spin-offa jak dla mnie
Moja przygoda z Harrym jest o tyle ciekawa, że poza zaliczeniem wszystkich tomów serii, to oczywiście obejrzałem adaptacje filmowe i zagrałem w gry wideo, tak więc mam dość szeroki obszar doświadczania tego cyklu. A do kina zacząłem chodzić dopiero od "Zakonu... ". Przy okazji, kto nie grał w "Zakon feniksa" i "Księcia Półkrwi" to polecam", świetna możliwość poznania Hogwartu od środka. "Insygnia... " i "Czara.., " to już inne produkcje.
Co do "Fantastycznych zwierząt" to z jednej strony dobrze, że wziął się za to David Yates, bo przynajmniej stylowo będę filmy pasować do ostatnich części Harrego. Choć znajdywałem pewne mankamenty w świecie przedstawionym (oba cykle), to ta seria otwiera nowe możliwości. Żal tylko mnóstwa rozbieżności w uniwersum filmowym a książkowym, bo znowu na wszystko należy patrzeć przez palce, jak w Star Wars.
Jestem ciekaw, czy pokuszą się z czasem o przedstawienie pierwszej wojny z Voldemortem.
Adakus napisał:
Przy okazji, kto nie grał w "Zakon feniksa" i "Księcia Półkrwi" to polecam", świetna możliwość poznania Hogwartu od środka. "Insygnia... " i "Czara.., " to już inne produkcje.
-----------------------
Zakon Feniksa i Książę Półkrwi to zdecydowanie najlepsze gry z uniwersum HP. Tak jak napisałeś - tam faktycznie można poznać Hogwart od lochów po najwyższą wieżę
Jest liniowa fabuła, ale i multum zadań dodatkowych bez których nie ruszysz dalej, plus liczne rozwinięcia wątków których ani w książce ani w filmie za bardzo nie było.
Insygnia Śmierci part 2 - to całkiem fajny FPS, dobra strzelanka z różdżką zamiast karabinu. Szybka akcja i liniowa historia bez możliwości eksploracji czegokolwiek.
Czasem można do tego wrócić, tak na 4, 5 godzin w ramach bardziej interaktywnej alternatywy dla oglądania filmu
Natomiast IŚ part 1 to już nuda totalna i do tego nie wracam.
Czara Ognia to porażka, totalna i zupełna. Jedyna część której nie przeszedłem do końca i specjalnie nie mam zamiaru do niej wracać - zaś we wszelkich próbach zniechęcałem się już na początku w prologu
Z fajnych części jest jeszcze Więzień Azkabanu, choć to zdecydowanie było zrobione pod dzieciaki, podobnie jak dwie wcześniejsze części.
Komnata Tajemnic to pierwsza gra HP, w którą grałem i kończyłem ją multum razy. Ten growy, bajkowy i mało realistyczny klimat gier HP 1-3 miał w sobie coś niepowtarzalnego.
Choć przyznam, że Zakon rzeczywiście pobił poprzedniczki oferując mnóstwo swobody w zwiedzaniu filmowego Hogwartu. W Księcia niestety już nie grałem, choć wyglądał jak więcej tego samego, co niekoniecznie jest złe
1 i 2 to dla mnie totalne klasyki. Jak na tamte czasy swietna, dosyc wymagajaca rozgrywka i fajny klimat. Przeszedlem po kilka razy.
1 i 2 były na prawdę spoko. To zbieranie fasolek jest wręcz kultowe. Najczęściej grywałem w dwójkę, podobnie jak Alex. W sumie najwięcej razy też Komnatę Tajemnic czytałem
Pamiętam jak bodajże w wieku 11-12 lat, na trzy tygodnie wylądowałem na zakuprzu i miałem tylko tę jedną książkę - chyba z 10 razy ją wtedy przeczytałem
Wracając do gier - ostatnio przeszedłem je wszystkie (poza Czarą) półtora roku temu w wakacje. Teraz jako starszy gracz, miałem to tak opanowane że potrafiłem wyzerować pokój nagród z fasolek (przy pierwszych dwóch wizytach) i jeszcze mi trochę czasu zostało
Główny motyw muzyczny z dwójki do dzisiaj rozbrzmiewa w mej głowie jak tylko sobie o tej grze przypomnę - był i jest dla mnie... magiczny
Qel Asim napisał:
1
Główny motyw muzyczny z dwójki do dzisiaj rozbrzmiewa w mej głowie jak tylko sobie o tej grze przypomnę - był i jest dla mnie... magiczny
-----------------------
Ja tam nawet odniosłem wrażenie, że grach było równie dobre OST, co filmach, a może nawet lepsze.
https://www.youtube.com/watch?v=V8fjMXjGxug&list=PL7A67621A5B5EE93A
Bo było!
Od początku był to jeden z najmocniejszych aspektów tych gier Klimatotwórcza muzyka do dzisiaj nadrabia niedomagania przestarzałej grafiki
Swoją drogą w HP, zawsze trzymano poziom grafiki od strony wizualnej - gracz otrzymywał na prawdę dobry obraz z bardzo niskimi wymaganiami sprzętowymi. Inna sprawa że to była raczej grafika bazująca na ładnie wyglądających "kartonach", co pozwalało na przyjemny obraz bez dużych wymagań
Więcej tego samego plus parę usprawnień.
Wznowienie klubu pojedynków i ręczne ważenie eliksirów Ponadto powrót do Quidditcha i latania na miotle.
Oprócz tego lżej się operuje myszką w rzucaniu zaklęć - wchodzą łatwiej niż w Zakonie.
Mankamentem jest postrzępiona grafika, lepsza niż w Zakonie ale niewygładzona i niektóre postaci mają nieco kwadratowe elementy ciała. No, ale to drobiazg. Zwłaszcza w porównaniu do starszych odsłon, w które i tak gra się z przyjemnością i mocnym sentymentem po latach
Jak podobał Ci się Zakon to spróbuj koniecznie
...powinna za swój grzech niewyobrażalny przejść na kolankach do Częstochowy.
Najlepiej zaczynając gdzieś w okolicach Peronu 9 i 3/4, żeby bardziej bolało!!!
https://youtu.be/G5LaoL6xSs8