Tradycyjnie, acz poraz drugi, zakładam takowy wątek. Ja już swoją 10 znam, musiałem ją już wysłać, wiec jam mam. Oto moja 10.
1. Equilibrium - dla mnie niekwestionowany faworyt. Film mnie zaczarował, szczęka mi opadła. Ledwo wyszedłem z kina.
2. Gangi Nowego Jorku - niesłusznie niedoceniony, z fenomenalna rola Daniela Day-Lewisa. Wielkie widowisko, świetne widowisko, acz nie do końca politycznie poprawne, i przede wszystkim nietrafiło na właściwie czasy. Dla mnie jednak film jest wspaniały.
3. Pan i Władca: Na krańcu świata - powiem tak nie lubie realizmu w kinie. Uważam, że szukta nie powinna w żadym stopniu próbować go naśladować, oddawać, powinna tworzyć własne wizje, światy. Czasem jednak odwzorowanie realizmu w kinie przekracza pewne ustalone normy. Tą norma są standardy, które mówią, gdzie się kończy realizm, a gdzie rozpoczny dłużyna. Ten film właśnie to zrobił. Weir w ogóle się nie liczył, że 90% osób ledwo wysiedzi na filmie do końca. Ale być wśród tych 10%, dla których realizm morskiego rejsu nie jest czymś obcym, to wielka frajda. Ja byłem wśród tych 10%, więc trudno mi tego filmu nie docenić.
4. Piraci z Karaibów: Klątwa czarnej perły - znów klimat morski, znów perełeczka - bo trudno inaczej określić ten film. W sumie wielkie nic - kolejna sztampowa produkcja Jerry`ego Brucheimera. Jednak poza akcja, muzyką i humorem, ma coś jeszcze. Niebywałą lekkość, klimat rodem z Małpiej Wyspy - dobra trochę stonowany, ale idący we właściwym kierunku. I niesamowitą obsadę. Geoffrey Rush - po prostu Geniusz w ludzkiej skórze. Depp - cóś mój avatar mówi sam za siebie. No i Keira.
5. Frida - cóż - mimo, że jako artystka jest na pewno postacią kontrowersyjną, trudno odmówić cokolwiek filmowi. Skłonił mnie nawet do sięgnięcia po biografię artystki. No i znów Rush - tym razem jak Trocki. A i fani Indiego będą zadowoleni .
6. Good Bye Lenin - Piraci mieli nostalginczną lekkość i humor związany ze wspomnieniami z cudownej gry. GBL ma także duży ładunek nostalgiczny. Chyba lepiej się śmiać z komuny, niż wspominiać to co było naprawdę złe. Zresztą ja i tak nigdy nie zapomnę jak obejrzałem TESB po raz pierwszy, w czasach komunizmu. To co biło mnie wtedy po oczach to mnogość kolorów w tym filmie. W porównianiu z innymi z sagi najbardziej stonowany i mroczny, dla mnie był wtedy najbardziej kolorowym jaki w życiu widziałem. Lenin przywołuje pewne wspomnienia. Dlatego go tu wrzucam.
7. Czas Apokalipsy. Powrót - w sumie nie wiem czy powiniene, bo bardziej mi się podobała poprzednia wersja. Cieszę, się jedanak, że dzieki Redux mogłem zobaczyć w kinie ten film. Ta pozycja to bardziej efekt magii oryginału, niż Reduxa.
8. Star Trek: Nemesis - cóż nie powiem, że nie czekałem na ten film. Dodam także, że mam swój udział w tym, że pojawił się w polskich kinach. Może nie jest najdoskonalszy, lecz mimo to moim zdaniem srpawnie zrobiony.
9. Daredevil - nie wiem czemu, ale to właśnie ta z ekranizacji komiksów, które pojawiły się w tym roku najbardziej mi przypadła do gustu.
10. Telefon - lubię Schumachera, nigdy się z tym nie kryłem. Film na pewno nie szablonowy, zeby nie użyć słowa dziwny. Ciesze się, że go widziałem i że został nakręcony.
Na tym zamykam swą listę. Cóż tuż za nią znalazły się jeszcze inne pozycje, z których cieżkoby mi było wybrać coś co zasługiwałoby na 10 miejsce, gdybym miał wykluczyć Reduxa. Te filmy to Makrokosmos, Obcy - wersja rezyserska (acz tez bardziej za pierwowzór), Gdzie jest Nemo, Moje wielkie greckie wesele, czy dzisiaj obejrzany "To własnie miłość".
Tak kształtuje się moja lista. Zapraszam wszystkich do wypisania swoich typów.
Pomocna może być lista wszystkich filmów, które weszły na ekrany kin w 2003 - u nas w Polsce, bo takei filmy bierzemy pod uwagę.
http://www.stopklatka.pl/kino/default.asp?typ=k&rok=2003&okres=21&di=wszyscy