TWÓJ KOKPIT
0
FORUM Świat Filmu

Czy aktor musi znać materiał źródłowy?

Kasis 2025-05-30 20:13:32

Kasis

avek

Rejestracja: 2005-09-08

Ostatnia wizyta: 2025-06-05

Skąd: Rzeszów

Wydaje mi się, że kiedyś o tym była jakaś wymiana zdań tutaj, ale nie mogę teraz znaleźć.

Niedawno obejrzałam jeden z promocyjnych filmików z obsadą Andora, rozwiązywali quiz o Star Wars. I w trakcie wyszło, że nie wszyscy widzieli filmy/wszystkie epizody.
I zaczęłam się znów zastanawiać, czy aktor, który ma zagrać w jakiejś adaptacji czy kontynuacji powinien zapoznać się z materiałem źródłowym / poprzednimi częściami?
Generalnie powiedziałabym, że w wielu przypadkach teoretycznie nie jest to mus, ALE…
Ale wydaje mi się, że jest to zasadne, pożądane i przydatne. I… hmmm… eleganckie?

To bardzo pozytywnie wpływa na promocję, odbiór ze strony fanów. Świadomość, że ktoś, kto tworzy to, co lubią, też to zna i lubi jest bardzo sympatyczna. Wystarczy wspomnieć Henry’ego Cavilla jako Wiedźmina czy Richarda Armitage’a grającego Thorina. Czy stosunek Diego Luny do Jabby Mi osobiście bardzo podobało się, jak Hayden powiedział, że szykując się do powrotu do Gwiezdnych Wojen obejrzał The Clone Wars

Gdybym była aktorką i miała zagrać jakąś np. postać z komiksu, to na pewno bym o niej poczytała. Oczywiście, jeśli tych komiksów jest straaaasznie dużo, to zrozumiałe, że nie przebrniesz przez wszystkie, ale zwykle można dowiedzieć się, które są najlepsze/najistotniejsze/kluczowe dla danej adaptacji.

Star Wars to olbrzymi świat, ale wydaje mi się, że obejrzeć przynajmniej epizody to naprawdę wypada, jeśli wcześniej nie widziałeś, a właśnie dostałeś rolę w tym uniwersum. Jakbym miała zagrać jakąś postać, która już się pojawiła w SW, to bym dotarła do odpowiednich książek/komiksów/seriali, żeby ją lepiej poznać. Bez względu na to, co dowiedziałabym się od reżysera, scenarzysty czy kogo tam jeszcze. Fajnym przykładem na to, że to ma znaczenie jest Jason Isaacs, który zagrał Lucjusza Malfoya w Harrym Potterze. Po przesłuchaniu przeczytał ciurkiem 4 książki (wtedy dostępne) i to jemu zawdzięczamy wygląd tej postaci i jej charakter na ekranie. Zobaczył co szykują jeśli chodzi o kostium i interweniował. Na szczęście Powiedział, że jego postać miała mieć krótkie (nie blond) włosy i garnitur. Isaacs skomentował, że Lucjusz nie chciałby wyglądać jak mugol i zaproponował długie blond włosy i arystokratyczną garderobę. Laskę z ukrytą różdżką też on wymyślił. Dla mnie jego Lucjusz wypadł rewelacyjnie.

Inny przykład spoza SW. Absolutnie uwielbiam Davida Sucheta w roli detektywa Herkulesa Poirota. Uważam, że jest idealny. Widziałam kiedyś wywiad z Suchetem, w którym powiedział, że jak dostał tę rolę, to usiadł z kartką i ołówkiem, żeby znów przeczytać wszystko, co Christie napisała o tej postaci. Wypisywał sobie każdą cechę, każdą wzmiankę o upodobaniach, charakterystycznych zachowaniach, wszystko to, co „składało się” na belgijskiego detektywa. To czasami były drobiazgi, ale one pomogły mu zbudować tę rolę, sprawiły, że stał się tak świetnym Poirotem. Wydaje mi się, że to jest podejście świadczące o zaangażowaniu, profesjonalizmie, a nawet szacunku do widzów, fanów, autorki oryginału czy twórców serialu.

Bo niby obowiązku nie ma, ale jak aktor gra w drugim sezonie serialu Star Wars, to już mógłby gdzieś w międzyczasie obejrzeć przynajmniej klasyczną trylogię, prawda? To tylko 3 wieczory. Przecież oni nie pracują na dwie zmiany w fabryce, na pewno mają od czasu do czasu więcej wolnego niż przeciętny człowiek.
Poza tym w wielu produkcjach aktorzy mają chyba przerwy pomiędzy ujęciami, czasami charakteryzacja trwa długo, podróżują w celach promocyjnych itp. Wydaje mi się, że można książkę przeczytać, coś obejrzeć czy audiobooka zapuścić.

Po prostu chodzi mi chyba bardziej o jakiś szacunek do świata, którego stałeś się częścią i związanych z nim ludzi, niż to, że ta znajomość jest niezbędne do tego, żeby dobrze zagrać. Bo często pewnie nie jest. Czasami zapewne wystarczy scenariusz czy punkt widzenia reżysera.

Chociaż wydaje mi się, że aktor musi wiedzieć co gra, to jak chce stworzyć postać, w jaką stronę ją prowadzić. Mieć to przemyślane, żeby bardziej wiarygodnie wypaść. Więc takie przygotowanie, znajomość pierwowzoru wydaje mi się dość istotna jak zabierasz się, jako aktor, za pracę. Jak w przypadku Alana Rickmana grającego Snape’a w czasach gdy nie wyszły jeszcze wszystkie książki o Harrym Potterze, któremu Rowling zdradziła swój plan na tą postać, żeby wiedział jak ma grać.


Czy się czepiam?

A może aktor-fan, to w ogóle tylko problemy, bo będzie się właśnie czepiał np. zmian, zamiast robić to, co mu każą?

LINK
  • Re: Czy aktor musi znać materiał źródłowy?

    Karaś 2025-05-30 20:26:36

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2025-06-05

    Skąd: София

    Poruszyłaś ciekawy temat, bo mnie to zastanawia. Lubię czytać o wszystkim, co w jakiś sposób pojawia się w moim życiu. Nawet jak lecę dokądś to sprawdzam sobie numer boczny samolotu xD albo zgaduję model, gdy słyszę przelatujący nad blokiem (trafiam często! mieszkając niedaleko lotniska człowiek dość szybko uczy się rozpoznawać Airbusa A321 od Boeinga 737-800 czy Cessny). Książkę czytam, to coś tam o autorze się dowiem, w ogóle podczas czytania ciągle człowieka coś zainteresuje, posprawdza i w ogóle.

    A jeśli moje utrzymanie zależałoby od jakiejś roli... no, to chyba jednak bym się zapoznał, o co w tym w ogóle chodzi. I też się czasem zastanawiałem jak można przytulać gruby hajs za coś i zrobić to na odpierdziel xD nie tyle chodzi mi o efekt końcowy, bo ten czasem się uda (np. z tego co pamiętam, to np. Gambon grający Dumbledora nigdy nie przeczytał żadnej książki i interpretował sobie jego postać w sumie nie wiadomo do końca jak, ale wyszło ok), ale jakoś tak zaznajomienie się z materiałem, na którym się bądź co bądź pracuje, zdaje się dla mnie dość oczywiste. Nie mówię tu o jakimś zamykaniu się na kilka miesięcy w chatce w lesie, żeby się poczuć jak Hagrid i tym podobne metody (w tym "Metoda" ), ale właśnie o ogarnięcie co i jak.

    Z drugiej strony, aktor podchodząc do roli bez zaznajomienia się z pobocznymi materiałami, czy nawet źródłowymi, jest nieobciążony jakimikolwiek uprzedzeniami, wyobrażeniami, kontekstami, jak w przypadku wspomnianym już Gambona. Ja raczej nie potrafiłbym się oprzeć ciekawości, ale podejrzewam, że pewnie o to może chodzić, przynajmniej w przypadku niektórych spośród nich - bo nie wątpię też, że spora część podchodzi do tego wyrobniczo.

    LINK
    • Re: Czy aktor musi znać materiał źródłowy?

      bartoszcze 2025-05-30 21:30:14

      bartoszcze

      avek

      Rejestracja: 2015-12-19

      Ostatnia wizyta: 2025-06-05

      Skąd: Jeden z Wszechświatów

      To jest jeszcze pytanie jaka rola.

      Poruszałem wcześniej temat Stefana Crepona i jego ikonicznej kwestii - pewnie gdyby obejrzał Łotra, to inaczej by odczuwał moment jej wypowiadania, niż gdyby po prostu przyjął, że tak mu scenariusz każe powiedzieć. Czy dla pozostałej części jego roli pracownika hotelu znajomość SW byłaby konieczna?

      Zresztą wszyscy aktorzy grający Ghorman. Na potrzeby filmu uczyli się wymyślonego języka, po czym w tym języku grali po prostu kosmicznych Francuzów. Co z uniwersum SW powinni obejrzeć, żeby lepiej się przygotować do tych ról? OK, ci, którzy mieli mieć kontakt z robotami KX, to jednak też powinni byli zobaczyć Łotra, a przynajmniej sceny z K2.

      A teraz spojrzyjmy na aktorów występujących w sequelach. Ci, którzy mieli się zetknąć z Wielką Trójką, chyba powinni byli obejrzeć OT. Ale czy byłoby sensowne wymagać od nich, żeby zapoznawali się też z dziesiątkami apokryfów, w których Wielka Trójka nieustająco była Zbawcami Galaktyki? W końcu to też "materiał źródłowy" w oczach części widzów...

      LINK
  • Re: Czy aktor musi znać materiał źródłowy?

    rebelyell 2025-05-30 21:43:57

    rebelyell

    avek

    Rejestracja: 2009-12-01

    Ostatnia wizyta: 2025-06-05

    Skąd: Kovir

    Ja się nad tym zastanowiłem ostatnio, gdy trafiłem na narzekanie na aktorkę, która grała Revę (i trzeba przyznać, że wypadła tragicznie), że kompletnie nie rozumie tego świata, że ponoć w ogóle się nim nie zainteresowała i nawet epizodów nie widziała. Nie wiem czy to prawda, ale jeśli tak, byłaby to lekka żenada, by nie zadać sobie nawet takiego minimum trudu, co dla innych, jak my, jest przyjemnością. Jednocześnie są tacy aktorzy jak Daniel Day-Lewis, który grając niepełnosprawnego, nie wychodził z roli nawet po wyłączeniu kamer, a Pacino z Hackmanem podróżowali jak bezdomni. No widać nie wszyscy są artystami z powołania.

    LINK
    • Re: Czy aktor musi znać materiał źródłowy?

      darth sheldon hiszpański inkwi 2025-05-31 02:10:06

      darth sheldon hiszpański inkwi

      avek

      Rejestracja: 2014-08-04

      Ostatnia wizyta: 2025-06-05

      Skąd: Topola Wielka

      Akurat Method acting to coś co już dawno powinno zostać wyrugowane.

      LINK
      • Re: Czy aktor musi znać materiał źródłowy?

        rebelyell 2025-05-31 10:46:58

        rebelyell

        avek

        Rejestracja: 2009-12-01

        Ostatnia wizyta: 2025-06-05

        Skąd: Kovir

        To już jest kwestia na inną dyskusję, podałem to w kontekście zaangażowania w rolę.
        A kiedyś rozbawiła mnie historia dwóch aktorów, nie dam sobie ręki uciąć czy to był Hopkins i Baldwin, gdy przygotowywali się do sceny, no i Alec biega, ćwiczy, skacze. Na pytanie dlaczego to robi, odpowiedział że jego bohater ma być zmęczony, Hopkins zaś się zdziwił: a nie próbowałeś tego zagrać?

        LINK
  • Re: Czy aktor musi znać materiał źródłowy?

    Lord Sidious 2025-05-31 08:57:01

    Lord Sidious

    avek

    Rejestracja: 2001-09-05

    Ostatnia wizyta: 2025-06-05

    Skąd: Wrocław

    zrozumienie świata a zrozumienie materiału źródłowego to mogą być różne rzeczy. Weź pod uwagę "Akolitę". Tam była Leslye, która czuwała nad całością i pilnowała by inni twórcy, którzy nie znają sagi, raczej byli źródłami pomysłów, ale nie nadawali kierunku. Czyli unikasz wymyślania na nowo czegoś, czego nie znasz. Czasem ma to dobre owoce. Gdyby Mikołaj Rej znał łacinę, nie zacząłby pisać po polsku... ale nieuk nie znał, więc jedyną opcją dla niego było zacząć pisać po polsku, czym spowodował powstanie polskiej literatury. Niestety w wielu innych przypadkach tego typu próby kończą się źle. Natomiast wracając do "Akolity". To było nowe postaci, nowy klimat, więc zrozumienie sagi było przydatne, ale spada na barki reżysera, który prowadzi aktorów. Inaczej jest, gdy wchodzisz rolę czy tu stworzoną w kinie, czy w książkach. Dobry przykład to Benjamin Bratt, który przejął Baila. Co robił, przede wszystkim patrzył jak do tego podszedł Jimmy Smits. I to jest dobre podejście. Jak wejść w Smitsa i jeszcze dodać coś od siebie.

    A co do przykładów, gdy tworzymy nowych bohaterów, to jest fajna historyjka z Chritopherem Lee w "Ataku klonów". On zapytał Lucasa, kim są Lordowie Sithów, o historię swojej postaci, pewne motywacje. Miał konkretne pytania, Lucas mu odpowiedział i Lee nie potrzebował już żadnych instrukcji. Jedynie dopytał, czy to dobrze rozumie i potrafił wcielić się w rolę. Chciał zrozumieć kontekst i resztę już ogarnął. Nie musiał przebijać się przez Tales of the Jedi i inne rzeczy, by dowiedzieć się o Sithach, wystarczyło wsparcie reżysera. Z tym, że Lee był doświadczonym aktorem, i niektórzy potrzebują więcej tego wsparcia. Wydaje mi się, że to jest dokładnie to co jest potrzebne. Inna sprawa, że z nim wiąże się ciekawa historyjka. Nie pamiętam, w którym filmie go zabijano dźgając. Tam reżyser powiedział, jakie dźwięki ma wydawać umierając, na co Lee odparł, że w tej materii nie musi go instruować, bo dokładnie wie jak to wygląda .

    A pozostając w temacie, jeszcze jedna historyjka, która mnie urzekła. Anthony Hopkins przygotowując się do roli w "Amistad" poczytał o tym kim był John Quincy Adams, starając się zrozumieć nie tyle bohatera z historii, ale człowieka. Poszedł nawet do ekipy Spielberga i powiedział im, że do tej roli potrzebuje drobny szczegół. Chciał dostać małe pudełeczko z cukierkami, po które mógłby sięgać od czasu do czasu, tak od niechcenia, bo jego zdaniem to jest coś, co bardzo pasowałoby do tego bohatera, patrząc na to, co o nim wie. Zgodzili się. Potem jacyś historycy znaleźli informację, że Adams faktycznie miał taki zwyczaj, o czym ani Hopkins, ani Spielberg ani reszta filmowców nie wiedziała .

    LINK
  • Re: Czy aktor musi znać materiał źródłowy?

    Burzol 2025-05-31 17:51:48

    Burzol

    avek

    Rejestracja: 2003-10-14

    Ostatnia wizyta: 2025-06-05

    Skąd: Poznań

    I tak i nie, czyli różnie to bywa . Z jednej strony absolutnie wypadałoby, żeby aktorzy znali chociaż jakieś podstawy świata, żeby mieli jakieś podstawowe zrozumienie tego do jakiego świata dołączają. Przychodzi mi na myśl aktorka z Akolity, grająca wiedźmę-matkę, czyli Jodie Turner-Smith, która na poprzednim Celebration radośnie oznajmiła wszystkim zebrany, że jest ona pierwszą w galaktyce kobiecą postacią reprezentującą władzę i kontrolę, a ona nie tylko nie jest pierwszą tego rodzaju postaci, w historii marki kobiety u władzy jest przecież elementem obowiązkowym. Więc zdecydowanie wypadałoby, żeby aktorzy wiedzieli coś na temat swojej pracy. Z drugiej strony nie każdy musi być nerdem , a to reżyser/showrunner najlepiej powinien decydować jakie obowiązkowe teksty mają przeczytać aktorzy odtwarzający role. To z resztą częsty przypadek przy każdym gatunku filmowym, po pierwsze, że są jakieś filmy, które obsada musi obejrzeć. Jest też czasem sytuacja odwrotna, gdzie aktorom zabronione jest czytanie źródeł, bo film konieczne próbuje zrobić coś nowego, nie skupiając się na materiale źródłowym. Bardzo często w taki sposób traktowani są aktorzy kina superbohaterskiego, którym zabronione jest czytanie komiksów. Myślę, że częściej to pomaga niż przeszkadza, przykłady Cavilla, Isaacsa, czy aktorów odgrywających rolę Doktora w Doctor Who pokazują, że aktor, który jest fanem danej serii po prostu łatwiej poczuje się w danej franczyzie.

    Mnie dużo bardziej niepokoi mnie ignorancja ze strony twórców, scenarzystów, reżyserów, showrunnerow. Jak widzę wywiady z Tonym Gilroyem, to mam wrażenie, że on czuje dużo pogardy dla tych wszystkich nerdów, którzy lubią ten fikcyjny świat. Pomijając w ogóle, że on chyba po prostu niespecjalnie lubi Gwiezdne Wojny, to wydaje się, że nawet konieczność zgadzania się z komiksami i serialami mu ciążyła, i że ma on poczucie, że jego głos powinien być ważniejszy od innych pisarzy i twórców opowiadających historie przed nim. Takiego zjawiska obawiam się dużo bardziej niż aktorów, którzy nie zdążyli obejrzeć kilku długich sezonów serialu .

    LINK
    • Re: Czy aktor musi znać materiał źródłowy?

      bartoszcze 2025-05-31 19:39:38

      bartoszcze

      avek

      Rejestracja: 2015-12-19

      Ostatnia wizyta: 2025-06-05

      Skąd: Jeden z Wszechświatów

      Burzol napisał:
      konieczność zgadzania się z komiksami i serialami mu ciążyła, i że ma on poczucie, że jego głos powinien być ważniejszy od innych pisarzy i twórców opowiadających historie przed nim
      -----------------------

      Ale w czym się nie zgadzał? W kwestii historii K2SO uznał, że ma większe prawo napisania mu historii niż anonimowy komiksiarz
      W kwestii przemówienia Mothmy?

      LINK
      • Re: Czy aktor musi znać materiał źródłowy?

        Burzol 2025-05-31 19:46:28

        Burzol

        avek

        Rejestracja: 2003-10-14

        Ostatnia wizyta: 2025-06-05

        Skąd: Poznań

        Nie chodzi o to, że doprowadził do skasowania komiksu, ani nawet tego, że chciał zignorować bajkę z Mothmą. Chodzi o to, że kasuje komiksy i ignoruje bajki bo nie interesuje go zabawa w Gwiezdnych Wojnach, zamiast tego interesuje go tylko jego prywatna wojna z systemem totalitarnym. Chłopak wydaje mi się zauroczony we własnej wizji, i niczym innym, i takie postawy moim zdaniem powinny być przez Lucasfilm prostowane.

        LINK
        • Re: Czy aktor musi znać materiał źródłowy?

          bartoszcze 2025-05-31 20:34:21

          bartoszcze

          avek

          Rejestracja: 2015-12-19

          Ostatnia wizyta: 2025-06-05

          Skąd: Jeden z Wszechświatów

          Ale to jest podobny poziom, co kiedy Foster napisał se (na zamówienie Lucasa) kontynuację Nowej Nadziei*, a potem Lucas totalnie ją zignorował. Czemu nikt go nie naprostował...

          LINK
          • Re: Czy aktor musi znać materiał źródłowy?

            Shedao Shai 2025-05-31 23:00:52

            Shedao Shai

            avek

            Rejestracja: 2003-02-18

            Ostatnia wizyta: 2025-06-05

            Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

            bartoszcze napisał:
            Ale to jest podobny poziom, co kiedy Foster napisał se (na zamówienie Lucasa) kontynuację Nowej Nadziei*, a potem Lucas totalnie ją zignorował. Czemu nikt go nie naprostował...
            -----------------------

            Ee, że jak? Czytam post Burzola i Twój i nijak nie umiem wyciągnąć, jak dla Ciebie to są podobne sprawy.

            LINK
            • Re: Czy aktor musi znać materiał źródłowy?

              bartoszcze 2025-05-31 23:41:14

              bartoszcze

              avek

              Rejestracja: 2015-12-19

              Ostatnia wizyta: 2025-06-05

              Skąd: Jeden z Wszechświatów

              Na poziomie "jest zauroczony we własnej wizji i ignoruje wszystko inne"

              Gilroy (ok, ze współpracy z licznym gronem) stworzył Andora w Łotrze. Tworząc cały serial o nim miał się kierować tym co ktoś se napisał w komiksie, czy jednak własną wizją? I tyle. Zresztą nie do końca rozumiem gdzie jest problem z jego wizją, jeżeli praktycznie niczego nie pozmieniał z wcześniejszych rzeczy realizując tę wizję, a przynajmniej w znacznie mniejszym stopniu niż ci co zretconowali śmierć Maula i Palpiego...

              LINK
        • Ford

          rebelyell 2025-05-31 21:31:44

          rebelyell

          avek

          Rejestracja: 2009-12-01

          Ostatnia wizyta: 2025-06-05

          Skąd: Kovir

          Ale przecież wszystko ładnie zazębia się z Rebels, w ogóle Andor pięknie wkomponował się w czasy, w których się dzieje i dużo lepiej współgra z OT niż sequele.

          Jeszcze co do tematu, sama znajomość świata przez aktora nie jest niezbędna pod warunkiem, że casting jest strzałem w 10, przykładem Harrison Ford, który ma wywalone na samo uniwersum, ale jest idealnie dopasowany do swojej postaci, inaczej niż aktorzy z Akolity, może poza grającymi Qimirem i Jacky.

          LINK
    • Re: Czy aktor musi znać materiał źródłowy?

      Princess Fantaghiro 2025-06-01 11:35:57

      Princess Fantaghiro

      avek

      Rejestracja: 2016-05-24

      Ostatnia wizyta: 2025-06-03

      Skąd: Posępny Czerep

      Uuu; odważnie Burzolku...Pojechać na Bastionie
      po Gilroyu wytknąć mu coś ; kiedy został już niemal jednogłośnie obwołany tutaj świętym i zbawcą SW...
      SZANUJĘ!

      LINK
  • nie musi.

    Kathi Langley 2025-06-01 18:55:36

    Kathi Langley

    avek

    Rejestracja: 2003-12-28

    Ostatnia wizyta: 2025-06-05

    Skąd: Poznań

    jak wyżej.

    LINK
  • Re: Czy aktor musi znać materiał źródłowy?

    Rusis 2025-06-04 18:48:25

    Rusis

    avek

    Rejestracja: 2004-02-28

    Ostatnia wizyta: 2025-06-05

    Skąd: Wrocław

    Powiedziałbym, że... to zależy.

    I przede wszystkim najpierw chyba trzeba by doprecyzować co to znaczy znać. Czy w przypadku powiedzmy SW uznamy, że zna bo widział 15 lat temu jakiś film czy też uznamy, że zna gdy filmy oglądał parę razy i zna postacie dosyć dobrze? Czy też jeszcze musiałby znać jakieś książki/komiksy jak to u wspomnianego Cavilla bywa.

    Ale wracając do tego "to zależy". Dla mnie kwestią jest to w jaką postać się wciela. Jeśli gra w sequelu/prequelu postać, którą wiele lat temu odgrywał inny aktor, lub też jest to remake i postać też była już wcześniej wykreowana to tak, uważam, że powinien znać materiał źródłowy (przy czym mam na myśli poprzednie filmy a nie książki czy komiksy), zapoznać się z tym jak ktoś inny grał. W przeciwnym wypadku jest to dla mnie kompletnie nieobowiązkowe, choć mile byłoby widziane gdyby zaznajomił się powierzchownie chociaż z franczyzą w której będzie grać (w przypadku SW - obejrzeć oryginalną trylogię, w przypadku Marvela Avengersów, DC jakiś film z Batmanem itd.). Ale tylko miło by było, nie jest to dla mnie wymagane. Materiał źródłowy musi znać scenarzysta i reżyser - w przypadku aktorów jest to dla mnie opcjonalne.

    Inna sprawa, że w przypadku SW dziwi mnie gdy niektórzy aktorzy wspominają czasem, że nie widzieli żadnego filmu przed dostaniem roli. Biorąc pod uwagę, że pracują w tej branży i to jak się na popkulturze SW odcisnęło to zwyczajnie jest to dla mnie trochę dziwne.

    LINK

ABY DODAĆ POST MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..