Spróbuję ocenić aktorstwo, niezależnie od sympatii wobec postaci.
Ale nie jako ranking, a jako dobre/złe.
Pomijam CGI.
Niektórych też pominę, bo zagrali przeciętnie i meh lub na takim poziomie, jakim z grubsza się oczekuje. Wymienię tylko tych in plus i in minus.
Prequele:
Dla pewności przejrzałem listę aktorów i upewniłem się, że praktycznie wszyscy zagrali suboptymalnie. Może to wynikać z pewnej teatralności prequeli, ale nie był to dobry performance kogokolwiek. Jedynie McGregor i McDiarmid wycisnęli coś ze swoich postaci, ale nie na tyle, by uznać te występy za jakieś wybitne, choć jako jedyni pokazali coś więcej niż klepanie dialogów.
Najgorzej wypadają Hayden Christensen i Portman. Sztuczność aż korci, by wrzucić ich do doniczki i postawić w kącie wiejskiego oddziału poczty polskiej.
W sumie robi myśleć, że mimo słabego aktorstwa, prequele się bronią. Dobry aktor może zabłysnąć w kiepskim filmie, ale go nie uratuje, a słabe aktorstwo nie rozwalą do końca dobrej historii i świata przedstawionego.
OT:
Plusy dodatnie:
Harrison Ford
Peter Cushing
Billy Dee Williams
Ian McDiarmind
Przekonujące kreacje, choć w sumie tyle.
Plusy ujemne: Mark Hamill.
Sequele:
Plusy dodatnie:
Adam Driver
Mark Hamill
Laura Dern
Driver próbował zagrać niestabilnego nastolatka, postać dość ciekawa, ale wycisnął z niej może siedemdziesiąt procent. Hamill za to świetny. Szkoda, że nie dostał więcej czasu ekranowego.
Benicio del Toro też dość dobry występ. Dern bardzo dobry.
Plusy ujemne: Daisy Ridley, John Boyega, Oscar Isaac, Domnhall Gleeson, Carrie Fisher.
Standalony:
Plusy dodatnie:
Mendelsohn. Świetna kreacja, gra głosem, mimiką, tikami, wzrokiem. Doskonale zagrana postać Krennica.
Eldenreich. Dość niespodziewanie udźwignął rolę. To, czego "zabrakło" łatwo można przykryć rozwojem postaci, ale wszystkie "zalążki" późniejszego Hana już było, dobrze mu wyszło.
Glover. Też udźwignął.
Woody Harrelson. Podobał mi się ten wesoły obłęd w oczach.
Paul Bettany. Krótki, ale dobry występ, przekazał wystarczająco duży ładunek niepokoju wobec zagranej postaci. Chętnie bym go widział kiedyś w roli Doktora Who.
Plusy ujemne:
Donnie Yen, Wen Jiang, Forest Whitaker, Mads Mikkelsen, Riz Ahmed, Jimmy Smits, Alistair Petrie, Felicity Jones, Emilia Clarke, Thandiwe Newton. Forest jako największe rozczarowanie, bardzo zły występ. Mikkelsen, choć bardzo go lubię, to niestety jest aktorem głównie charakterystycznym i ciężko mu zagrać coś innego niż psychopatę lub innego rodzaju świra (Praga, Gronne Slagtere etc, jasne, ale to nadal popada w kategorię osób z problemami).
Seriale:
Uff. Nie chce mi się wypisywać wszystkich, więc pewnie o kimś zapomnę.
Plusy dodatnie:
Kyle Soller. Świetnie zagrana postać niepewnego, wycofanego, nieśmiałego chłopaka, w którym budzą się ambicje i któremu odwala.
Jacinto. Dobrze balansował między słodkim zawadiaką cwaniakiem a złolem. Widać było, że dobrze się bawił i wczuł w rolę.
Plusy ujemne: Natasha Bordizzo, Mary Winstead, Rosario Dawson, Diana Inosanto, Lars Mikkelsen. Przede wszystkim Lars, Thrawn ma bebech, coś tam smęci od neichcenia, jakby go grał czyjś ojciec w jasełkach, bo syn się rozchorował, a przedstawienie już jutro. Moses Ingram, Rupert Friend, Sung Kang, Indira Varma, Ewan McGregor. Nie był to dobry serial, aktorsko też nie. Stellan Skarskgard. Wyszło bardzo sztucznie, choć postać fajna. Katee Sackhoff, obrażona chyba była na planie. Giancarlo Esposito zdawał się nie wiedzieć, w czym gra ani w ogóle dlaczego. Pascala to nawet nie widziałem za dużo, ale głosem smęcił. Charlie Barnett, Rebecca Henderson, Amandla Stenberg. Bardzo źle.
Absolutny top of the worst wśród seriali: Lee Jung-jae. Sol to jest po prostu peak, to jest Wisseau starłorsów. Gdy pojawiał się na ekranie tylko czekałem aż zapyta kogoś o pożycie albo przywita się z Markiem. Do tego gadał jak narąbany. Może "taką miał rolę do zagrania", ale no nie wiem. Wyszło bardzo, bardzo źle, tak źle, że chętnie zobaczyłbym spin off