Jest nitka na złe, dobre i średnie filmy, jest nitka na serialowe nowości, ale nie ma takiej ogólnoserialowej. To już jest
Jest nitka na złe, dobre i średnie filmy, jest nitka na serialowe nowości, ale nie ma takiej ogólnoserialowej. To już jest
Better Off Ted - na razie obejrzałem tylko pierwszy sezon, a niestety są tylko dwa. Serial coś nie zaskoczył. A jest absolutnie fe-no-me-nalny.
Jest to historia pracowników korporacji od wszystkiego. Widz śledzi korporacyjne absurdy, podążanie za pieniądzem, robienie pracowników w wała, durne pomysły, które czasem wychodzą gorzej niż ktokolwiek się spodziewał - i to bez żadnego forsowania jakiegokolwiek poglądu, bez robienia z widza idioty. Ta sztuka udaje się bardzo nielicznym.
Do tego coś, co się bardzo rzadko zdarza - każda postać jest zupełnie inna, a scenarzystom i aktorom udało się zarysować je już w pierwszym odcinku (!). Między bohaterami jest sporo chemii, i absolutnie każdą postać da się lubić. Nie wiem, kiedy ostatnio coś podobnego miałem - chyba w Santa Clarita Diet (i okazuje się, że to nawet ci sami twórcy!).
Rzadko też się zdarza, by satyra była taka ciepła. Żadnych drwin, złośliwości, tłumaczenia widzom co mają myśleć - nie, po prostu korporacja w karykaturalnych oparach absurdu, podszyta nieco sci-fi ale tylko jako katalizator wydarzeń (wynalazki).
Wydaje mi się, że jeśli ktoś nie pracował w korporacji to może nie wyłapać wszystkiego - narracja jest tak wielopoziomowa, tak doskonale zgrana, wpleciona w wydarzenia i dialogi, że jestem pod wrażeniem. Faktycznie trzeba by trochę popracować, na różnych stanowiskach, by zobaczyć też jak od środka wygląda ten cały bałagan i zrozumieć aluzje oraz schematy działań bohaterów, ale myślę, że i bez tego dla wielu to będzie znakomita zabawa.
Dwudziestominutowe, zabawne, ciepłe i satyryczne odcinki - bardzo polecam! Dla mnie 10/10.
Ależ złoto. Gracz, który powstał, podróże w czasie, kameronium, post-apo, ogólnie miszmasz wątków wszelakich, niesamowicie samoświadomy - serio, tam jest tyle aluzji, nawiązań, przerobień leitmotivów, karykatur, pastiszy, że można by o tym prace pisać. Do tego postacie, które się rozwijają początek spoilera świetne wrzucenie kolejnego duetu w ostatnim odcinku, zachowującego się identycznie jak pierwszy duet na początku - dla kontrastu i pokazania rozwoju postaci koniec spoilera. Durne poczucie humoru, jednocześnie ciepły. Na razie tylko pierwszy sezon obejrzałem, potem podobno nieco traci, ale zobaczymy. Pierwszy polecam gorąco, szczególnie jeśli ktoś dość sporo w tym siedzi, bo dzięki temu uzyska kolejną warstwę narracyjną pod przygodowa komedią. Bardzo ogarnięte w temacie ziomki to musiały pisać.
Oglądam sobie od czasu do czasu różne takie seriale, czasem któryś zasługuje na wzmiankę - jednym z nich jest bułgarski Stolichani v poveche. Na razie widziałem jeden sezon, bo mimo tego, że istnieje od kilkunastu lat, dopiero ostatnio na niego trafiłem.
W skrócie - historia dzieje się w podsofijskiej wsi Izvor (źródło). Śledzimy waśnie rodzin Liutow i Czekanow. Kmetem we wsi był Radul, a potem jego syn, Radul umiera zadławiony lokum, bo ciąży na nim klątwa rzymskiego skarbu, który znalazł, ale umarł, zanim zdołał powiedzieć coś więcej, miał monetę będącą elementem zagadki, którą ukradł lekarz od Lutowych przy próbie resustytacji (przy zadławieniu!), i teraz obie rodziny szukają tego rzymskiego skarbu, mają jakieś mapy, zagadki. W międzyczasie wraca syn z Australii i nie może wycierpieć różnych zabobonów, zakochuje się w zaręczonej córce sąsiada, z którym rodzina ma niezgodę, ale który jest teraz skorumpowanym kmetem, który mimo, że dostał łapówkę, by przymknął oko na nielegalną samowolę budowlaną w postaci piątego piętra w hotelu Liutowych, zgłasza ich do inspekcji. Zdenerwowani takim oszustwem, bo przecież zapłacili, zdecydowali się kontrkandydować w wyborach. Dopiero w ósmym odcinku ze zdumieniem odkrywa, że przekupstwo nie jest karalne jak bierzesz, ale też jak dajesz.
Całość jest świetnie napisana i zagrana, jest wątek waśni sąsiedzkiej, romantyczny (kiczowaty, ale patrząc na całokształt - dokładnie o to chodziło), z masą drwin, często subtelnych, na przykład żona krząta się w kuchni, mąż mówi "daj, pomogę ci", ale jedyne co robi to wyciąga rękę i czeka aż mu poda tę miskę z zupą, gdy dostaje łapówkę to odwraca się i patrzy na Lewskiego (bohater narodowy), jej grubość szacuje tyłkiem, przez sen gada "pieniążki, pieniążki... ale połowa w euro", na spotkaniu wyborczym zapowiadają budowę nowej łaźni (stara ma napis zakaz spożywania napojów alkoholowych i stosunków homoseksualnych), na co z widowni ktoś mówi "po co takie rzeczy, skoro mój sąsiad i tak będzie s...ł na polu", wywiad w telewizji z komisją wyborczą: "to jedyny dzień, w którym Bułgarzy wrzucają papiery do kosza, a nie na ulicę", na spotkanie wyborcze drugiego robią grilla z setkami kebapchept i przyjeżdża pośpiewać Preslava (słynna piosenkarka czołgi). Każda okazja wykorzystana na maksa, nie tylko w dialogach, ale też w żartach sytuacyjnych i świetnym wykorzystaniu tła.
Trochę, troszeczkę, przypomina Ranczo, ale jest bardziej... wielowątkowe, satyryczne i przede wszystkim gorzkie, nie tak ciepłe. Jest też ten bezwzględny, otyły burmistrz, ale nie ma bliźniaka, choć bliźniacy też się pojawiają - jeden biznesmen sofijski, drugi lokalny prowadzący karczmę - i jest też pop.
Nie wiem niestety, czy gdzieś jest dostępny z angielskimi napisami.
Jeden z najbardziej znanych bułgarskich seriali, podobno inspirowany The Departed Scorsese`a (nie wiem. nie oglądałem). Historia działającą pod przykrywką agenta, mającego za zadanie zebrać obciążające dowody dla jednego z bułgarskich mafiosów.
Znów, po pierwszym sezonie - świetny. Spośród typowo kryminalnych seriali niewiele mi się podoba, na przykład Blacklist i właśnie Pod Prikritie (ang. Undercover).
Że oklepane motywy, że przemielenie znanych twistów, co z tego, skoro zrobione to w tak dobry sposób. Bardzo komiksowe postacie (Kukata!!! <3), oficer prowadzący wygląda jak David Wallace z The Office, gra też Zachary Bacharov, którego Tusk wymienił z imienia i nazwiska podczas słynnego w całej Bułgarii przemówienia po bułgarsku (serio, do dzisiaj do pamiętają, jak mówił po ichniemu i Wazowa cytował).
Nie wiem jak jest dalej, na razie obejrzałem jeszcze kilka drugiego i poszedłem oglądać coś innego, ale pierwszy łyknąłem w trzy wieczory. Niesamowicie satysfakcjonujący. W dodatku pokazujący pewien fragment bułgarskiej rzeczywistości, który się jeszcze nie do końca skończył - o grupach zorganizowanych można by pisać książki. I pewnie ktoś je w końcu napisze, gdy przestanie się bać. Nawet w tym roku zdarzyła się pokazowa egzekucja w mieście. W zeszłym zdaje się też. Długa historia.
No, ale serio, warto. Pierwszy sezon był emitowany nawet na TVP paręnaście lat temu, więc da się znaleźć z polskim lektorem, jeśli ktoś nie zna bułgarskiego. Widziałem dwa tygodnie temu pojawił się też na HBO Max, ale nie wiem, czy też w Polsce, czy jako lokalna oferta.
Ależ to było dobre! Oryginalna seria była świetna, wiadomo, ale to, co scenarzyści tutaj zrobili, to złoto. Klasyczną kreskówkę dla dzieci podlali sporą porcją sosu rozrywki dla dorosłych. Postacie nabrały głębi, relacje między członkami Brygady mają świetną dynamikę (choć Velma w S1 jest tak niesamowicie toksyczna!!!), poznaliśmy ich rodzinę, cały plot jest przesunięty z monster of the week na klasyczny serial z puzzlami, które później układają się w większą całość. Mnóstwo nawiązań - Hatecraft, Vincent van Ghoul (Price z 13 demonów), trochę satyry (aktywiści na uczelni itd), momentami jest crepy (baby clown etc), Twin Peaksy, no masa. Nawet cameo kapitana Grotmana xD
Bodaj najlepsza odsłona Scooby Doo (choć nie widziałem wszystkich jeszcze). Niesamowicie świadomie napisany serial rysunkowy.
Ale w polskiej wersji językowej traci bardzo dużo. Dubbing jest w porządku, jasne. Ale tłumaczenie to jest jakiś dramat. Nawet nie chodzi o bezsensowne zmiany rzeczy przezroczystych dla fabuły, jak po angielsku mówi fifteen a po polsku nagle trzydzieści. Ale prawie żaden dowcip nie jest przetłumaczony, aluzje i nawiązania giną, gry słowne nawet nie próbują być przełożone, no naprawdę topka najgorszych tłumaczeń. Polecam oglądać z angielskimi napisami, bo to jakby inny serial wtedy xD
HA! Oszustwo! ten serial - spin-off do Johna Wicka - wcale nie jest fajny tzn. estetycznie momentami tak - Nowy Jork pod koniec lat 70 to taki brud, zgnilizna i rozkład, że aż miło popatrzeć. Reszta - tzn. "fabuła" to znośne losy vendetty wałkowanej na wszelki możliwy sposób. Ale muszę przyznać, że w przeciwieństwie do filmów perypetie bohaterów są tu dosyć przyziemne a sceny akcji nie aż niedorzeczne, jak wyczyny Baby Jagi. Widać też jakąś próbę nadania tej mini serii własnej estetyki i montażu - dosyć dobrze się to ogląda. Jeżeli ktoś lubi kino akcji i taką gatunkową kliszę oraz serię z Keanu to w sumie można obejrzeć. Mi najbardziej przypadł do gustu pierwszy odcinek, próbujący przedstawić relacje między postaciami, ale przy trzecim pełnym "karate kungfu mistrz" już się trochę męczyłem. 5/10