Przez ostatnie dwa miesiące poczytywałem sobie pierwsze 6 tomów - łącznie seria liczy sobie czternaście, amber wydał w Polsce właśnie wspomniane sześć, fani przetłumaczyli co ciekawe drugie tyle.
Seria okazała się dla mnie miłym zaskoczeniem - osobiście odnalazłem tu duże pokłady klasycznych gwiezdnych wojen, pełnych ostrzeliwania się ze szturmowcami, walkami w kosmosie i wędrówkami po wielu planetach. Książki mimo, że są dedykowane młodzieży i wydawane były przez osobne wydawnictwo (Berkley Boulevard) to dosyć mocno komponują się z resztą wydawanych książek od Bantam. Co ciekawe owy cykl powstawał w latach 1995-98, często równolegle do cykli, które chronologicznie działy się nawet dekadę wcześniej. Mimo to udało się zachować pewien kompromis w opowiadaniu historii, tzn. jak czegoś autorzy nie byli pewni to zwyczajnie o tym nie wspominali. Najlepszym przykładem jest tu Luke Skywalker - chronologicznie kilka lat po ślubie z Marą Jade - ale w momencie pisania książek o Młodych Rycerzach nie było to jeszcze wiadome, podobnie jak status polityczny Księżniczki Lei i status konfliktu z Imperium. Ale zaskakująco dobrze opowiadane historie pasują do reszty kanonu i w wielu momentach wzbogacają go o wiele ciekawych wątków i konceptów.
Pierwsze VI tomów spaja wątek Ciemnego Jedi Brakisa, Akademii Ciemnej Strony i Drugiego Imperium. Poznajemy też sporo postaci, które odegrają ważną rolę w Nowe Erze Jedi. Debiutuje tu na prawdę sporo bohaterów. A mimo, że są to zwykle nastolatkowie to ich perypetie często są dojrzałe a autorom udaje się ukazać w ciekawy sposób, jak nabierają doświadczenia, uczą się na błędach i zawierają przyjaźnie.(Swoją drogą czytanie o młodym Jacenie, który hoduje młode zwierzątka i opowiada dowcipy wywołuje u mnie podobne odczucia co lektura "Wiedeń Hitlera" ...) Z racji gatunku powieści młodzieżowej nie da się tu uniknąć pewnej infantylności i specyficznego humoru dla dzieci, ale i tak opowiedziane tu historie są na poziomie tych dedykowanych starszym czytelnikom. Co ciekawe duet pisarzy sprawia, że niektóre sceny akcji są bardziej ugrzecznione - mam wrażenie, że Pani Rebecca woli, gdy żołnierze strzelają blasterami ustawionymi na ogłuszanie a bohaterowie ogłuszają przeciwników. Ale już Anderson zapomina, że nie pisze kolejnej powieści dla Bantam i nie ma oporów, by opisać np. brutalne bombardowanie ośrodka technologicznego i obiektów cywilnych przez siły Imperium, które zostają w dodatku ostrzelane przez młodziutkich Solo ze śmiertelnym skutkiem.
Przede wszystkim dostajemy tu wątki obyczajowe, poświęcone rodzinie Solo, odwiedzamy też kilka planet znanych już wtedy z innych książek - Coruscant, Hapes, Danthomira - za każdym w innym, nowym ujęciu, plenerze, nie znanym wcześniej. Najciekawszy jest jednak wątek Akademii Jedi - ta przypomina istny Hogwart, pełno w niej użytkowników mocy o rozmaitym poziomie umiejętnośći. Podobnie ma miejsce w Akademii Ciemnej Strony - stacji kosmicznej skrytej pod termo-optycznym kamuflażem - roi się tam od przeciętnych uczniów, jak i kilu potencjalnie potężnych wojowników. To daje ciekawy wgląd w erę odrodzenia mocy, gdzie liczba czynnych użytkowników mocy idzie już w setki. Wojownicy Drugiego Imperium produkują nawet na masową skalę laserowe miecze, dosyć topornie wykonane ale będące właśnie takim substytutem w konfrontacji z odradzającym się zakonem Jedi. Bardzo mi to przypomina sytuację z gier Jedi Outcast i Academy, gdzie również masowo szkolono, tanim kosztem spore ilości przeciętnych wojowników mocy. Sam motyw Drugiego Imperium i ich tajemniczego wodza jest bardzo fajnie poprowadzony, w poszczególnych tomikach śledzimy losy tej organizacji, która kradnie zasoby Nowej Republiki, po to by zmierzyć się z jej siłami w kulminacyjnej bitwie kosmicznej w tomie VI.
Każdy tom to lektura na dwie, trzy godzinki, liczy sobie po 180-210 stron. Fajna przygoda, fajna lektura, jestem na prawdę mile zaskoczony.