rebelyell napisał:
Nie mogę się z tym zgodzić. Bo wygląda jakbyś sugerował, że można to zrobić tylko w momencie, gdy "Twoja" partia nie jest u władzy, inaczej okażą się frajerami. No nie, bo idąc tym tropem, zawsze będzie ta umowna połowa wyborców PRZECIW i nigdy nie będzie dobrego momentu, bo zaręczam Ci, że zwolennicy PISu głosił podobne tezy w 2015 r., triumfując po "latach upokorzeń".
Tyle, że PiSowcy kłamali i manipulowali, żeby uzasadnić jakoś to, że kładą łapę na kolejnych instytucjach w stopniu wcześniej w III RP niespotykanym. Więc nie zestawiałbym tego z odbijaniem - odpolitycznianiem, jeśli tak wolisz - które się teraz dzieje.
Używanie zaś określenia "symetryzm" jako obelgi niebezpiecznie przybliża nas do sytuacji, gdy nie można wytykać błędów tym, na których się głosowało, bo "cel uświęca środki".
Nie, nie, zupełnie nie to sugeruję. Oczywiście - symetryzm jest bardzo zły, bo w obecnym klimacie politycznym jest on na rękę PiSowcom. Przysłowiowy Kolega Symetrysta zestawia sobie przekręty z czasów PO z tymi które odstawiała Partia i mówi "no, i oni kradli i oni, i oni nadużywali władzy i oni, są tacy sami, PiS PO to samo zło hehehe". Co jest zarówno: nieprawdziwe, jak i na rękę Partii, bo umniejsza skali ich przestępstw i kreuje retorykę w której wcale za ich rządów nie było gorzej niż wcześniej, ot robili to samo co poprzednicy.
Dam trochę prostacki, ale - myślę - dobrze ilustrujcy sprawę przykład. Jak masz jednego gościa, który napada na bank, kradnie milion złotych, zabija ochroniarza, gwałci kasjerkę i ucieka, i drugiego który zawinął w Żabce gumę kulkę, to nie mówisz "obaj są przestępcami, to to samo". Tu mamy taki przypadek. To jest symetryzm i to jest szkodliwe.
Wg mnie to jest szkodliwe, gdyż usprawiedliwia wiele działań polityków, pozwalając im na szkodliwe działania, czasem na niekorzyść kraju, byleby dowalić politycznemu wrogowi. Przykładem może być ostatnia dyskusja na tt odnośnie 100 konkretów na 100 dni (inną sprawą jest to, czy bym się cieszył ze spełnienia niektórych obietnic XD jak np. kredyt 0%, o którym sądzę to samo, co w późniejszym tekście o BK2%) , które niektórzy skomentowali, że nie interesuje ich, że rząd nic z tego nie zrobił, bo najważniejsze było odsunięcie PISu od władzy. Nie uważasz takiego podejścia za DEMORALIZUJĄCEGO i rozleniwiającego naszych polityków? Nie punktowanie rzeczy złych, bo to "nasi"? (...) Trzeba patrzeć na ręce politykom i nie odpuszczać im tylko z powodu przynależności do konkretnej partii! Zbudowała mnie postawa oddolnego poparcia dla CPK, ponad podziałami partyjnymi, bo w ostatnich dekadach mieliśmy niejeden przykład, gdy rządzący uwalali jakieś ważne dla rozwoju Polski projekty, lecz wtedy nie było tak łatwo o nie zabiegać, jak obecnie, więc powinniśmy z tego korzystać! Nie dla bezwarunkowego poparcia partii!
-----------------------
Ależ ja się z Tobą zgadzam. I nie jestem bezkrytyczny wobec "swoich"; nigdy nie byłem i nie jestem poplecznikiem/wyznawcą jednej partii. Już mam swoje uwagi do tego co się dzieje (przykład 100 konkretów który podałeś jest bardzo celny) I to mnie różni od trzody PiSowców, którzy pójdą za swoją Partią aż do grobu, a choćby jakiś wysoko postawiony naczelnik Partii wyciągnął siura i ich obsikał, to oni będą się cieszyli że w końcu pada i będzie żyźniejsza ziemia, a za PO tego nie było. A w przypadku koalicji obecnie rządzącej dostrzegam, że sporo ich wyborców patrzy im na ręce i krytykuje kiedy podejmują wątpliwe akcje. Zobacz co było przy dekomunizacji TVP - ile się dyskutowało o legalności ich posunięć. I nie mówię tu o wyciu Partyjnych aparatczyków, tylko o ludziach takich jak ty czy ja, którzy mieli wątpliwości czy tak to powinno wyglądać, mimo że generalnie popierali koalicję a i pewnie wielu by się zgodziło, że TVP trzeba było odpartyjnić. Te dyskusje były, ludzie analizowali, niektórzy krytykowali. To jest coś, czego przez ostatnie 8 lat nie mieliśmy (albo mieliśmy w ilościach organoleptycznych, nieistotnych) - krytyka, dyskusje i wątpliwości nie tylko z drugiej strony barykady, ale i z wewnątrz.
Powiedziawszy to, przypominam że obecny rząd funkcjonuje w bardzo trudnych warunkach - wiele instytucji dalej jest w łapach Partii, koalicja składa się ze sporej ilości frakcji i nie zawsze panuje wśród nich jedność poglądów, wojna za wschodnią granicą wywiera presję, ekonomicznie odziedziczyli kraj w nienajlepszym stanie (wpływ COVIDu, wojny, inflacji, PiSflacji i ośmiu lat populistycznych posunięć, nieudolności i przekrętów). Toteż mają u mnie trochę większy, hmm, jakby to ująć, margines tolerancji, niż mieliby w normalnych warunkach - gdyby to była zwykła zmiana władzy z demokratycznej na demokratyczną w normalnych warunkach. Ale bez obaw, też mam swoje granice. I, jak sądzę, wielu innych wyborców też. Wiadomo, z tej strony też jest beton, KODomici będą piać z radości cokolwiek nie powie Tusk, ale to skrajność, a nie reprezentatywna próbka ogółu ludzi którzy wybrali koalicję (13 grudnia hehehe).