Urlop idealnym okresem na fazę oscarową.
The Whale - rewelacyjny Brendan i... w sumie niewiele więcej. To bez wątpienia najlepsza rola, jaką dotychczas zagrał, szczególnie przy tak wymagającym scenariuszu. Mam wątpliwość natury etycznej - uważam, że niektóre sceny kompulsywnego obżarstwa były po prostu niepotrzebne, dodane na siłę, by zszokować widownię (co kłóci mi się z samą wymową tego filmu). Szczególnie że i bez tego widzimy, w jak ciężkiej sytuacji jest główny bohater. Dodatkowo do wywalenia wątek misjonarza, jego "poruszająca" historia nie dość, że fabularnie niewiele wnosiła, to obniżała napięcie i była zwyczajnie nudna (przysięgam, osoba z którą byłem w kinie przysnęła na jednej ze scen z nim ).
6/10 (ale Brendan Fraser`s renaissance I wszelkie owacje na stojąco zasłużone).
Wszystko Wszędzie Naraz - jak internet długi i szeroki obserwuję od kilku miesięcy, że nie tylko ja odczuwam zawód po seansie. Z mojej strony zasadniczy problem tego filmu polega na wyjątkowo przewidywalnych i mało oryginalnych wnioskach, jakie otrzymujemy na sam koniec. Co z tego, że całość bywa imponująca wizualnie i miewa niezłe pomysły (jak scena we wszechświecie z kamieniami), skoro klamra spajająca historię rodziny jest tak mało satysfakcjonująca? Z pewnością tematyka konfliktów pokoleniowych w rodzinach pochodzących z Azji migrantów jest niezwykle interesująca, ale o wiele lepiej radziło sobie z tym choćby odnoszące kilka lat temu sukcesy „Kłamstewko”. Tu miałem poczucie wtórności. 11 (!) nominacji zamieniłbym najwyżej na dwie statuetki, dla najlepszych aktorek pierwszoplanowej i drugoplanowej (Michelle Yeoh i Jamie Lee Curtis).
6/10
Tár - moja faworytka. Wybitna Cate Blanchett w roli narcystycznej dyrygentki, która jest w stanie poświęcić wszystko i wszystkich w dążeniu do perfekcji. I wyeliminuje każdego, kto stanie jej na drodze. Zaznaczam od razu, że dla wielu może nie być to „film do kina”, na sali widziałem sporo ziewających i kręcących się osób. Mnie kupił. Fabuła na pierwszy rzut oka może przypominać Whiplash, jednak nic z tych rzeczy, nie uświadczymy tu mobbingu na zasadzie „drze mordę, obraża studentów”. Przemoc psychiczna i emocjonalna w wykonaniu Lydii Tár jest o wiele mniej oczywista, przez co bardziej niebezpieczna i przerażająca. Cate z pewnością zasługuje na Oscara na równi z Michelle, ale w tym wypadku jednak kibicuję tej drugiej, dla której może to być jedyna szansa na statuetkę.
8/10
Duchy Inisherin - faworyt nr 2, jednocześnie dołująca i niezwykle zabawna historia pewnej przyjaźni, opowiedziana przez pryzmat irlandzkiej wojny domowej. Przepięknie nakręcona, oddaje klimat wyspy i specyfikę międzyludzkich kontaktów w niewielkiej, zamkniętej społeczności. Farrell po raz kolejny udowadnia, że świetnie czuje się w nieco bardziej kameralnym kinie, ale moją uwagę zwróciła przede wszystkim Kerry Condon jako siostra głównego bohatera, tłamszona i niezrozumiana we wspólnocie wyjątkowo ograniczonych ludzi.
8/10, Colin lecisz po tego Oscara! 🥰
Czarna Pantera: Wakanda w moim sercu - przez Arianę DeBose i jej ikoniczny występ na BAFTA’s, nie potrafię spojrzeć na tę nominację inaczej, niż ANGELA BASSETT DID THE THING 💃🕺
https://www.youtube.com/shorts/P3G6WwB9FFk
5/10
Blonde - moja opinia do przeczytania w topicu o filmowych red flagach - Any niezmiennie szkoda, a Marilyn tym bardziej.
3/10
Na liście „do obejrzenia” zostali mi na pewno Fabelmanowie, IO, W Trójkącie i ten nieszczęsny Elvis, który wisi na HBO Max i ni cholery nie mogę się za niego zabrać.