TWÓJ KOKPIT
0
FORUM Świat Filmu

Na zachodzie bez zmian - okrucieństwo scenarzystów

Finster Vater 2022-10-31 16:33:32

Finster Vater

avek

Rejestracja: 2016-04-18

Ostatnia wizyta: 2024-11-25

Skąd: Kazamaty Alkazaru

Są spoilery, jak ktoś nie czytał książki czy nie widział poprzednich wersji.

Żeby nie było - zaczyna się naprawdę bardzo dobrze, mocnym akcentem, to ściąganie odzieży z poległych, pranie, wszywanie łatek w miejsce przestrzelin, ze świetnie dobranym podkładem muzycznym, to naprawdę robi wrażenie i ma się nadzieje że będzie to naprawę dobry film.

Niestety, nie jest.

I nie wiem czy to jakaś nowa moda, że trzeba koniecznie zmienić linię czasową i timeline oryginału wyrzucić do śmietnika? Żeby było "oryginalnie" i "kreatywnie"? No niestety, panowie, tak to nie działa.

W książce (i poprzednich, świetnych adaptacjach) bohaterowie zaciągają się do armii na początku wojny, i ma to sens, bo tak to wyglądało w 1914 r. Przeniesienie tego w rok 1917 jest po prostu śmieszne, to nie ten etap wojny, no i choćby to że jest normalny pobór młodszych roczników scena ta jest bez sensu.

Co więcej, takie skrócenie akcji wpływa na odbiór - wcześniej mieliśmy szansę poznać wszystkich bohaterów, ich relacje, i to jak giną jeden po drugim na przestrzeni wojny robiło na nas wrażenie. Poznajemy naszych "uczniaków", poznajemy ich towarzyszy broni z różnych sfer, tych robotników z fabryk, rolników, rybaków, mamy konglomerat różnych osobowości. Tu nie ma nic. Śmierć kolegów Paula niespecjalnie nas przejmuje. O, jakieś okulary w błocie, yes, very sad, anyway... Albert, Haie, Fryderyk, Paul - nawet ich specjalnie nie zapamiętamy, o reszcie nawet trudno wspominać. Po prostu taka konstrukcja opowieści nie daje nam możliwości emocjonalnego związania się z postaciami.

To samo jest z Kaczyńskim - tam był mentorem młokosów, tutaj jest kumplem od sracza i kradzenia gęsi. Znowu, to jest całkowicie inna relacja emocjonalna i znowu to co fajnie zgrało w poprzednich filmach, tutaj kuleje.

Lub - jedna z ważniejszych scen książki i poprzednich filmu, w leju z umierającym francuzem, tutaj zupełnie nic w niej nie działa.

Ale, dlaczego nie dane nam było poznać bardziej postaci które znamy z książki? Bowiem scenarzyści wymyślili sobie równoległą, całkowicie "od czapy" i nieistniejącą w książce historyjkę o podpisywaniu zawieszenia broni, która dzieje się niejako równolegle z właściwą akcją filmu. Po co, na co i dlaczego? Nie bardzo wiadomo, chyba tylko żeby pokazać jacy to ci Francuzi źli, bezduszni i okrutni, a marszałek Polski to w ogóle najgorszy. No jak na film z założenia antywojenny, to coś nie pykło, bo mamy tutaj podprogowy przekaz o Niemcach jako tych skrzywdzonych niesłusznie, z podtrzymaniem nazistowskiego mitu o "ciosie w plecy". No ale, to niemiecki film i mamy rok 2022, więc się nie ma czemu dziwić.

Film polega wręcz tragicznie wręcz na polu wizualnym. Tzn. niby to jak oni biegną i hurtowo giną w ogniu karabinów maszynowych wygląda niby dobrze, ale niestety nie. Raz, że już to samo mieliśmy we wcześniejszych filmach - tylko znowu - lepiej. Dwa - te sceny pasują do wcześniejszych lat wojny, a nie do 1918, gdzie już był inna taktyka. Nie pasuje tu nic, kolory, okopy, czołgi, regulaminy. Nikt, żadna ze stron nie używa np. ręcznych karabinów maszynowych - bo po co?. Film musiał trochę kosztować, to widać, to tak trudno było zatrudnić jakiegoś konsultanta za jakieś 5 tys. Euro? Za drogo? W rezultacie dostajemy ot taki wizualny obraz (z fajerwerkami) pt. "jak mały Hans sobie wyobraża I wojnę". Widz ma oglądać i się zachwycać, a nie zadawać pytania.

Zakończenie to kuriozum zupełne (tak, oczywiście trzeba było zmienić zakończenie i wymowę filmu jaki i samego tytułu - czy po "pierździonkach" i "wieśku" jeszcze kogoś to dziwi?) - zawieszenie broni podpisane, ale jeszcze zostało czasu do godziny o której wejdzie w życie, więc niemiecki generał postanawia sobie rozegrać sparing z Francuzami z udziałem ostrej amunicji, i oczywiście żołnierze nie widzą w tym nic złego. No i walka trwa, mordują się czym popadnie, pardonu nikt nie daje, ale wybija godzina 11, gwizdek (tak, tak to wygląda, nie zmyślam), koniec walki, przestają strzelać i się zabijać, od teraz już wszyscy są kumplami i się kochają... Kur... tyna.

LINK
  • Re: Na zachodzie bez zmian - okrucieństwo scenarzystów

    Peter_D 2022-10-31 17:08:33

    Peter_D

    avek

    Rejestracja: 2004-03-13

    Ostatnia wizyta: 2024-12-04

    Skąd: Łódź

    Ja nie porównywałem tej wersji z poprzednia ani też z książką.
    Film mi się podobał, owszem, zakończenie było dziwne, ale to też można było sobie jakoś wytłumaczyć.
    Wizualnie i dźwiękowo to świetna produkcja, może te rzeczy, o których wspomniałeś to obraza dla kogoś kto rzeczywiście interesuje się tematem lub zna tekst źródłowy, ale dla całej reszty to będzie solidna pozycja.

    LINK
    • Re: Na zachodzie bez zmian - okrucieństwo scenarzystów

      SW-Yogurt 2022-10-31 17:28:53

      SW-Yogurt

      avek

      Rejestracja: 2011-05-19

      Ostatnia wizyta: 2024-12-02

      Skąd: Wrocek

      Tylko po co wtedy ten tytuł? Bo na "Dyrdymały o wojnie" nikt by nie poszedł? To może nie kręcić dyrdymałów?

      LINK
      • Re: Na zachodzie bez zmian - okrucieństwo scenarzystów

        Finster Vater 2022-10-31 18:43:43

        Finster Vater

        avek

        Rejestracja: 2016-04-18

        Ostatnia wizyta: 2024-11-25

        Skąd: Kazamaty Alkazaru

        O - "Dyrdymały o śródziemiu", przy takim tytule to pewnemu serialowi dałbym może i 7,5/10

        Achtung Verkleidungsscheibe!

        Wizualnie i dźwiękowo to świetna produkcja,

        Ale jak się przypatrzeć, to w tych dobrych (powiedzmy...) wizualnie partiach widzimy kalkę dosyć ordynarną z poprzednich filmów, a jak byśmy to porównali z "nowszymi" rzeczami (wiem, "Private Ryan" niby nowy nie jest, jak i Pacyfik czy Band of Brothers) to już widać że czegoś brakuje.

        Jak wspominałem, początkowa scena ociera się o geniusz. I teraz - gdyby dać ją nie na początek, tylko na koniec, po zakończeniu takim jak ono powinno być początek spoilera Paul zostaje zabity w dzień gdy na froncie się nic nie wydarzyło, gdy gazety podawały "że na całym froncie zachodnim panuje spokój" koniec spoilera, rewelacyjne zakończenie z motylkiem w filmie który dostał Oskara. I wtedy, po tej scenie dopiero dostajemy tę otwierającą, na koniec pani szyjąca oddziera z munduru naszywkę" Paul Bäumer", wrzuca ją do kosza gdzie leży już wiele podobnych i przyszywa nową. O tak, wtedy mielibyśmy mocny akcent antywojenny, naprawdę.

        A tak mamy generała który mówi, parafrazując - "chłopaki, mamy ustawkę z Francuzami (oni o tym nie wiedzą, ale kij) i możecie się z nimi naparzać (strzelać do nich, kłuć bagnetami, mordować saperką itd.) ale tylko do 11, bo ojedynastej jest gwizdek i szlus, potem to już możecie się z nimi bratać i pić wino" i podekscytowane chłopki ochoczo ruszają na linię frontu.

        No i jest rozróba, i "tutejszy" Paul walczy niczym John Rambo (lub raczej, zważywszy na okoliczności przyrody, Zygfryd od Wagnera), Francuzy padają jak muchy, i już prawie 11, już mu został ostatni Francuz do zabicia, i wtem, nagle dostaje zdradziecki "cios w plecy" bagnetem. I nie mówcie że to nie jest przekaz podprogowy.

        A potem wszyscy się radośnie świętują koniec wojny i nawet Niemcom bagnetów nikt nie zabrał, sielanka.

        No Kur...tyna.

        LINK
  • Re: Na zachodzie bez zmian - okrucieństwo scenarzystów

    rebelyell 2023-01-16 19:15:46

    rebelyell

    avek

    Rejestracja: 2009-12-01

    Ostatnia wizyta: 2024-12-03

    Skąd: Kovir

    Co do tego podpisywania zawieszenia broni to nie chodziło o ukazanie bezsensu wojny, zabijania etc.? Tzn. że góra sobie dyskutuje w ciszy i spokoju, a każdy kolejny dzień to życie tysięcy szeregowych żołnierzy, których poświęcenie nie ma już żadnego wpływu na cokolwiek?

    LINK
    • Re: Na zachodzie bez zmian - okrucieństwo scenarzystów

      Finster Vater 2023-01-18 21:02:51

      Finster Vater

      avek

      Rejestracja: 2016-04-18

      Ostatnia wizyta: 2024-11-25

      Skąd: Kazamaty Alkazaru

      Raczej nie, a jeżeli mieli takie zamierzenia to im nie wyszło (pomijając zupełnie od czapy dodanie tego do historii, która ksiązkowo skończyła się dużo wcześniej). Oraz to że zabrakło całkowicie kontekstu, w jakich warunkach podpisano zawieszenie broni i dlaczego akurat tak. Bo zawieszenie broni przyszło w kulminacyjnym momencie "100 dniowej ofensywy", gdzie Alianci przerywali niemiecki front gdzie chcieli i jak chcieli, doprowadzając do załamaniasię całego niemieckiego frontu, więc ich poświęcenie akurat miało sens (ale wiem, w filmie tego nie pokazali).

      LINK
      • Re: Na zachodzie bez zmian - okrucieństwo scenarzystów

        rebelyell 2023-01-18 21:59:06

        rebelyell

        avek

        Rejestracja: 2009-12-01

        Ostatnia wizyta: 2024-12-03

        Skąd: Kovir

        Oczywiście zgadzam się, że końcówka pozostawia wiele do życzenia, ale jednak odebrałem przedłużające się negocjacje jako bezsensowne zgony (jak mówisz pominięto tu cały kontekst).

        LINK
  • Re: Na zachodzie bez zmian - okrucieństwo scenarzystów

    cwany-lis 2024-03-16 23:27:36

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2024-12-03

    Skąd: Sopot

    Mi luźna adaptacja powieści nie przeszkadzała, już raz wiernie i umiejętnie ją zekranizowano w 1979 (tej z 1930 w całości nie widziałem).

    Ale to co dostaliśmy w zamian - na pewno momentami film może poruszyć, ma kilka wyrafinowanych ujęć, szerokich kadrów i tzw. "pocztówek". Do tego sceny z przyrodą, jak w "Cienkiej czerwonej linii" Terrence Malicka, dużo długich przerw i dłużyzn. Film ma tak przeciągnięte zakończenie (i dosyć absurdalne), że jakby przyciąć całą produkcję o te 30 minut to nic by fabularnie nie stracił a i może dostał 5 oskara za montaż


    A sposób w jaki ten film obrazuje Wielką Wojnę jest bardzo zachowawczy i przerysowany. Rozumiem, że operowanie obrazem rządzi się swoimi prawami, ale czy zawsze trzeba uciekać w ekstremum? Żołnierze biegają w kupie, nurzają się ciągle w błocie i kłują bagnetami jak szaleni (a to miało miejsce niezwykle rzadko i nie na masową skalę), do tego brutalne walki wręcz, które w rzeczywistości były niezwykłe rzadkie, wybuchający operatorzy miotaczy ognia z "sikawkami" na 5 metrów, zamiast 30-40. I mnóstwo strzałów w głowę, wybuchających pocisków rozrywających dokładnie tego akurat konkretnego wrzeszczącego żołnierza. Istna klasyka brutalnego kina wojennego.

    Akcję przesunięto na środek wojny z szybkim przeskokiem na jej ostanie miesiące, ale żołnierze nadal walczą, jak w pierwszym miesiącu konfliktu, bez cienia taktyki, porządku, jakichkolwiek komend i łączności. A przecież na przestrzeni 4 lat diametralnie zmieniono doktryny wojenne, pojawili się specjaliści, oddziały szturmowe, współpraca z artylerią itp. Niemiecka armia z 1918 to zupełnie inna formacja, niż ta z lipca 1914.

    Powstał film groteskowy dla miłośnika historii, ale wierzę, że może zrobić kolosalne wrażenie na widzu i co lepsze, zachęcić go do lektury powieści i może jakiejś publikacji historycznej. I za to, oraz pieniężną realizację i scenografię daję mu 6-/10

    LINK
  • Re: Na zachodzie bez zmian - okrucieństwo scenarzystów

    darth_numbers 2024-04-15 21:03:24

    darth_numbers

    avek

    Rejestracja: 2004-08-03

    Ostatnia wizyta: 2024-12-04

    Skąd:

    O KUR... przegapiłem ten post. Albo inaczej, napisałeś go jak byłem zamrożony w karbonicie.
    Moje wrażenia po seansie były identyczne. Straszne zbeszczeszczenie klasyki literatury, ahistoryczne, anachronistyczne kłamstwa, plunięcie na tragedię Wielkiej Wojny.
    To, że ten film dostał tak wysokie oceny pokazuje tylko jak ludzie zgłupieli. Strach pomyśleć jakie manipulacje jeszcze przed nami.

    LINK

ABY DODAĆ POST MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..