Taki ogólny temat ode mnie. Nie wiem czy powinno się w ogóle używać określenia "adaptacja", bo ostatnio mamy do czynienia raczej z osobnymi historiami, które luźno nawiązują do oryginału. Ale zacznijmy od początku.
A u mnie ten początek to Koło Czasu. Z jednej strony serial podąża za historią z książek, ale bardzo okrężną drogą. Modyfikuje podstawowe założenia serii, wraca na moment na tory wytyczone przez książki Jordana, po to by chwilę później znowu odbić i przedstawić dany wątek zupelnie inaczej.
W podobnym czasie pojawił się na rynku też Wiedźmin Netflixa - cieplo przyjęty przez casuali i zwykle trochę mniej ciepło przez fanów, bo ponownie mamy historię która podąża za książkami, ale na swój własny sposób. Czasem mamy odcinki na bazie opowiadań Sapka, które w dużym stopniu przypominają oryginał, a czasem mamy coś zupełnie innego. W drugim sezonie to już w ogóle twórcy odbili mocno w swoim kierunku.
I na koniec Pierścienie Mocy. Tu uczciwie trzeba przyznać że mieli trochę wieksze przyzwolenie na wymyślanie, bo Druga Era jest opisana przez Tolkiena w dużym skrócie. Mimo wszystko zamiast uczepić się tych pewnych punktów z oryginalnej historii to twórcy wprowadzają multum nowych wątków (lepszych bądź gorszych), a te istotne wątki (jak historia tworzenia pierścieni, upadku Numenoru, nadejścia Saurona) są mocno zmodyfikowane.
Nie chce żebyśmy tu przesadnie odnosili się do jakości tych produkcji, a bardziej skupili się na samej idei, na trendzie tworzenia produkcji, które bardzo luźno traktują oryginał i wprowadzają masę nowych historii. Czy to Waszym zdaniem dobre podejście czy wolelibyscie żeby proporcja była inna? Żeby nowe wątki były tylko dodatkiem, a nie wiekszoscią opowiadanej historii?
A może takie podejście to nic nowego? Może mamy z tym do czynienia chociażby w adaptacjach filmowych już od dawien dawna? Albo w serialach parahistorycznych jak np Wikingowie, gdzie scenariusz tylko delikatnie odwzorowuje prawdziwą historię, a większość to fikcja.
Ja mimo wszystko mam trochę z tym problem. Jasne, można opowiedzieć nową historię i może ona być wartościowa, ale chyba chciałbym, żeby ta zgodność z oryginałem była ociupinę większa.