26 października nowy 6-odcinkowy serial. Puszczą wszystkie naraz, więc tu można opisywać wrażenia.
26 października nowy 6-odcinkowy serial. Puszczą wszystkie naraz, więc tu można opisywać wrażenia.
Ja póki co zostawiam na pozniej. Chyba mi się na razie nie chce oglądać.
Ja mam tyle do nadrabiania że równie dobrze mogę obejrzeć na bieżąco
Asja wierzchem jedzie!
Nie może być! początek spoilera Na kocie? koniec spoilera
No sorki, ale nie uwolnię się od tego skojarzenia w odcinku 1
TotJ.1#1 - to się nie dzieje, ale wiele tłumaczy
TotJ.1#2 - oszszszywiździe
TotJ.1#3 - gorze(j)
TotJ.1#4 - spodobała mi się elastyczna Yaddle
Ciąg dalszy za tydzień.
Ja mam bardziej: ale w sumie po co to?
Ale Andor mi pokazuje że dla każdego coś dobrego (lub złego). Dla mnie Andor to jest właśnie to na co czekałem od lat, a dla niektórych to będa flaki z olejem. Pewnie TotJ też niektórym spasuje.
Ja jestem po jednym odcinku TotJ więc nie mam na razie problemu po co.
W pierwszym to jak całe towarzystwo się zbiegło że strzelbami, to miałem deja vu z mojego parkingu pod pracką, gdy na odległej lizjerze lasu pojawił się misio 😀
A 5 i 6 to z Twojej perspektywy spokojnie możesz potraktować jak J:FO, chyba że Cię kpt. Dunbar przymusza do oglądania i odpytuje z treści 😉
Kontynuując:
TotJ1#5 - wyśmienity odcinek, zawsze miło oglądać jak Ahsoka dostaje łomot ~
TotJ1#6 - też przydatna rzecz, bo nie trzeba czytać jakiejś książki
Całość jest, podkreślę, że dla mnie, mocno na siłę i gdyby nie było, to nic by się nie stało.
Dobra, miałem sobie w łikend zobaczyć, ale to za daleko, więc przed chwilą obejrzałem - Barca już odpadła, więc dzisiejszy mecz jak o pietruszkę.
W skrócie - odcinki za krótkie. To pierwsze wrażenie. Drugie, że animacja od czasów ciosanych niczym kostka brukowa klonów, zrobiła ogromny krok do przodu. Czego nie można powiedzieć o Filonim, który ewidentnie ma bzika na punkcie Aśki, i gdyby tylko mógł, to w każdej scenie by ją wstawiał. Zajob, słowo daję.
Wiadomo, najlepszy odcinek to czwarty odcinek. I to chyba wszystko co chciałem napisać
Te Opowieści Jedi lepiej obejrzeć po skończeniu TCW, czy jest sens je oglądać bez skończenia TCW/Rebliantów i innych dzieł Dave`a F.? Bardziej pytam pod kątem nawiązań. To raczej samodzielne dzieła, czy uzupełniają, to co znamy?
W przypadku odcinków o Ahsoce to odwtórcze powtarzanie tego co było. Pierwszy odcinek nie nawiązuje w ogóle do wydarzeń TCW, ale jest mega zbędny, drugi jest taką tecewuową pigułką, ale w najgorszym rozumieniu tego sformułowania, przy jednoczesnym nawiązywaniu do różnych etapów serialu (ale chyba nie potrzeba jakiejś szczegółowej wiedzy związanej z tymi etapami, by w miarę zrozumieć o co chodzi i jednocześnie sobie nie zaspoilerować wydarzeń z TCW), a trzeci zaczyna się od kontynuacji wydarzeń przedstawionych w finale ostatniego sezonu TCW. Dalsza jego część już z kolei w żaden sposób nie nawiązuje do wydarzeń z TCW jako takich. Możesz w sumie mimo to obejrzeć, ale ogólnie nie polecam. XD Nie przyszłoby mi do głowy uznać, że jest to warte uwagi, zwłaszcza jeśli nie oglądałeś TCW. Ostatnie sezony (ja jako fanatyk tego serialu powiem, że ostatnie pięć z siedmiu ) prezentują o wiele wyższy poziom i niezmiennie uważam, że warto je obejrzeć. Ten wyrób serialopodobny może tylko zniechęcić do obejrzenia TCW, bo kapelusznik skorzystał z raczej gorszych niż lepszych cech TCW robiąc Talesy. Wziął samą miałkość i łopatologiczność z części odcinków, zwłaszcza pierwszego i drugiego sezonu TCW, i wystawił te cechy na piedestale tworząc shorty z Ahsoką.
Niech Moc będzie z Wami.
Mistrz Mateusz napisał:
trzeci zaczyna się od kontynuacji wydarzeń przedstawionych w finale ostatniego sezonu TCW
-----------------------
to mi wystarczy, o to mi właśnie chodziło. Czyli wpierw TCW, potem Opowieści - to sobie poczekają.
Powiedziałbym że pierwsze 4 odcinki można spokojnie oglądać przed Rebels i TCW, ostatnie 2, a zwłaszcza ostatni to już zdecydowanie po TCW S7.
Jeśli chodzi o samodzielność dzieła, to odcinek z małą Ahsoką jest w sumie trochę jak odcinek wieczorynki jak baśnie puszczali (co uważam za komplement) zaś te z Dooku generalnie pokazują jak jest coraz bardziej rozczarowany jedi i republiką, oraz daje lekkie wyjaśnienie co do jego roli w okresie Bitwy o Naboo którą mimochodem wspomniał kiedyś w TCW.
Ależ to bezsensowny, jak to się mawia obecnie, projekt. Odcinki z Ahsoką mega nudne. Ten pierwszy z nią jako dzieckiem jest zupełnym zapychaczem i nie wiadomo w jakim celu powstał i co miał tak naprawdę przedstawiać i sobą reprezentować. Nie żeby z dwoma następnymi było lepiej. Ten z treningiem jest miałki jak cholera. I równie zbędny. Zupełnie tak jakby wiele odcinków TCW nie zdążyło już spełnić tej samej funkcji, jaką w zamierzeniu miał pełnić ten odcinek - czyli ważnej lekcji udzielanej przez mistrza swojemu uczniowi, czyli Ahsoce przez Anakina. Z grubsza całe TCW są o lekcjach dawanych Ahsoce przez Anakina i o tym, że on z kolei uczy się roli mistrza i dzięki temu dojrzewa itd. A odcinków łopatologicznie przedstawiających proces uczenia też było bez liku, kiedy na początku Anakin rzucał jakąś maksymę mającą służyć za teoretyczną część lekcji, a potem bieg wydarzeń przedstawiony w danym odcinku sprawiał, że Ahsoka tę lekcję musiała przełożyć z płaszczyzny teoretycznej na praktyczną. Na początku takich odcinków było oczywiście pokazywane to, jak Ahsoka nie do końca radzi sobie z przekładaniem słów i porad Anakina na własne czyny, często w międzyczasie ten ją za to opieprzał, ona się buntowała, nierzadko wypierała wagę tych nauk albo ją bagatelizowała, by na końcu uzmysławiać sobie istotność tych lekcji i w rezultacie stosując się do nich. I na koniec odcinka albo arku Anakin gratuluje Ahsoce, mówi jaki to nie jest dumny, prawi jej komplementy, a ona jemu, dziękując za cenne lekcje i pada finalny morał i koniec odcinka. Choć jako fanatykowi TCW i osobie, która w dużej mierze się na tym serialu wychowała z pewną trudnością przychodzi mi zdobycie się na przyznanie tego, ale z perspektywy czasu dostrzegam jak nadużywany w serialu był ten prosty schemat i jak jest on w rzeczywistości miałki, banalny i łopatologiczny. Ale tutaj, w przypadku tego shorta, miałkość, banalność i łopatologiczność doprowadzone zostały do jakiegoś ekstremum, które narzuca się całym sobą. Do tego stopnia, że wreszcie dostrzegłem aż, że i TCW nie wystrzegło się takich nie bardzo jakościowych elementów, bo tak naprawdę wcześniej ich nie dostrzegałem - a raczej nie chciałem dostrzegać. A kapelusznik, jeśli już tak bardzo chce odgrzewać tego starego kotleta, to mógłby chociaż odgrzać go dobrze, a nie spalić. Zamiast czerpać z TCW najlepsze cechy tego serialu, na użytek tego shorta zaczerpnął wszystko co najgorsze. I raczej charakterystyczne dla dwóch pierwszych sezonów TCW, czyli właśnie tych nie najlepszych. Typowy kapelusznik.
Tak BTW to od kiedy prominentni członkowie Rady chodzą doglądać szkolenia padawanów? Niczego przydatnego do robienia nie mają? Taką to sobie rozrywkę znaleźli, ta? Tak jakby mistrz danego padawana nie mógł się tym zająć. A Obi-Wan z mulletem i Ahsoka w pełnym ubiorze to też takie iksde. Do tej pory w tym uniwersum, ze szczególnym uwzględnieniem seriali animowanych, zmiany ubioru i imidżu najważniejszych postaci były niezwykłą rzadkością - w przypadku wielu ważnych postaci fryzurę i ubiór miało się jedne na długie lata. Przecież zmiana ałtfitu Ahsoki, Anakina i Obiego w TCW była wielkim wydarzeniem i symbolicznie podzieliła TCW na dwie ery - przed zmianą ubiorów i po, kiedy to jakość animacji i samych odcinków jeśli chodzi o fabułę poszła niesamowicie do przodu. A teraz nagle Obi zapuścił sobie włosy tylko po to, by zaraz je z powrotem skrócić? A Ahsoka zakryła cały tors, bo Disney zabronił nawet ćwierćnagości, prawda? Trochę to śmieszne.
Co do ostatniego odcinka ahsokowego, to powiem tak: jest on dla mnie ostatecznym dowodem na to, że kapelusznik ma w głębokim poważaniu kanon. Nie ma za grosz szacunku dla pracy dziesiątek ludzi, twórców, utalentowanych ludzi, których dzieł, jak i ich samych, nie godzi się traktować tak jak ich traktuje swoimi bezmyślnymi decyzjami. Niczego innego po tym „serialu” się nie spodziewałem - czytałem liki, a jeszcze wcześniej wywnioskowałem z trailerów, że będzie chciał posłać powieść „Ahsoka” do kosza. Byłem prawie pewien, że inkwizytor pokazany w trailerze to szósty brat. Trochę się łudziłem, że może to jakiś nowy inkwizytor, następny, z którym Ahsoce przyjdzie się zmierzyć i że w związku z tym może dostaniemy jakiś fajny pojedynek. Słynny tłit E.K. Johnston sprzed jakiegoś miesiąca czy dwóch tym bardziej pozwalał mi marzyć, że Filoni nie pogwałci kanonu bardziej niż zrobił to do tej pory, ale okazało się to, co rozum podpowiadał, czyli że autorka „Ahsoki” wyładowywała frustrację związaną z dekanonizacją jej dzieła na fanach, którym w tym tłicie zarzuciła brak wyobraźni i na których obraziła się za dekanonizowanie jej książki przez opinię publiczną. Dobra mina do złej gry to była i tyle.
Cytując piłkarskiego klasyka, truskawką na torcie tego wszystkiego była sama „walka” Ahsoki z pseudo-szóstym bratem. Kiedy nam wszystkim wydawało się, że twórcy tego pięknego uniwersum nie upodlą inkwizytorów już bardziej, to wtem na ratunek popędził kapelusznik. XD Ale żenada. XDDD
W pewnym sensie jednak E.K. Johnston miała rację: trochę niezrozumiałe jest dekanonizowanie Ahsoki przez społeczność fanowską. Lepiej obwołać niekanonicznym ten śmieszny pseudoserial, który okazał się jedną wielką klapą i najmniej potrzebnym tworem, jakie wydał z siebie kapelusznik i ekipa (a konkurencja nie śpi). Skoro Storygroup z tym dziadem Hidalgiem na czele nie panuje nad niczym i nie tylko nie reaguje na czas, by nie dochodziło do wprowadzania w kanonie nieścisłości, ale też nie reaguje wtedy, kiedy mleko już się rozleje, tj. nie wydaje na przykład oświadczenia, że dekanonizujemy ten komiks albo tę książkę, które powstały przed tym serialem, to znaczy, że my możemy z tym większą swobodą obwoływać coś niekanonicznym. Mam nadzieję, że skalą zainteresowania, a raczej skalą jego braku, skalą krytyki i powszechnie deklarowanej niezgody na psucie kanonu jednogłośnie fandom obwoła ten serial niekanonicznym. Dla mnie w każdym razie on takim jest. Wcześniej miałem takie podejście, że za kanon uznaję to, co jest kanonem, a za legendy to, co jest legendami i trochę nie rozumiałem dosyć częstego stosowania się do koncepcji tak zwanego headkanonu, czyli takiego selektywnego, uznaniowego i bardzo indywidualnego przypisywania części dzieł z legend do własnego kanonu w swojej głowie przy jednoczesnym odrzucaniu części nowokanonicznych dzieł jako czegoś niekanonicznego. Teraz, kiedy w sposób wyraźny Filoni wystosował wojnę wobec nowego kanonu, ja sam zaczynam wyznawać zasadę headkanonu. To już nawet nie jest kwestia wyboru, a konieczności, bo tych nieścisłości zrobiło się w ostatnich latach tyle, że trudno mówić o jednym spójnym i wspólnym kanonie.
Na szczęście taki niezobowiązujący, lekki, niezwiązany szczególnie bogatymi i złożonymi więzami charakter tego tworu, który trudno brać za pełnoprawny serial i któremu bliżej do Forces of Destiny niż TCW, Rebels czy jakiegokolwiek serialu aktorskiego sprzyja podejściu takiemu, by olać to badziewie.
Do odcinków z Dooku podejdę już osobno, bo w tym momencie nie mam siły nad nimi rozprawiać. Choć były na pewno lepsze niż te o Ahsoce, to też… ach, cytując klasyka, szkoda w ogóle gadać, szkoda szczempić ryja naprawdę.
Niech Moc będzie z Wami.
Zanim przejdę do tego co najbardziej grzeje fanatyków spójności kanonu (to nie ja) to pokrótce odniosę się do wszystkich odcinków.\
1: Zupełnie niepotrzebny. To jest przykład zafiksowania się Filoniego na Ahsoce. Mimo wszystko oceniam całkiem wysoko (7/10), bo uwielbiam klimat Togrutan. Ciekawa jest różnica między tym mocno wiejskim życiem Togrutan w okolicy sagi i tym jak ukazani są Togrutanie w Wielkiej Republice.
2: Wizualnie mi się podobało, ale fabularnie to taki odcinek podbudowa pod odcinek 4. Nic nowego. Rownie dobrze możnaby tu podstawić Anakina i Ahsokę zamiast Dooku i Qui-gona i byłoby to samo. Ode mnie 6/10, bo to taki odcinek po linii najmniejszego oporu. Od początku było jasne jak będzie przebiegał.
3: Najgorszy z tych o Dooku. Na plus tylko konfrontacja Windu i Dooku na przestrzeni całego odcinka.
4: Świetny. Odcinek, który spowodował, że odbieram TotJ dużo lepiej niż gdyby tego odcinka nie było. Właściwie to tego właśnie brakowało w historii Dooku. Mamy fragmenty jego historii w Mistrz i Uczeń (polecam jak ktoś chce poznać trochę dodatkowego info na temat Dooku i Qui-gona z czasów gdy był jeszcze Jedi), potem mamy najlepszą historię o Dooku w Dooku: Jedi Lost, ale wciąż brakowało tego ostatecznego złamania. Takiego momentu, w którym Dooku musiał powiedzieć "przekroczyłem granicę".
5: Niby spoko, ale znowu popierdółka jakich mało. Wiem, że Filoni musiał, ale jak epicki byłby ten sezon (bo rozumiem, że będzie więcej takich odcinków?), gdyby 3 odcinki były o Dooku a 3 pozostałe np. o Sifo, Windu, Plo-Koonie albo zupełnie kimś nowym, np. Raelu Averrosie. Mimo, że nawet nieźle mi się to oglądało to nie dam więcej niż 6/10, bo nie rozumiem po co taki odcinek.
6: O mamo, co ja mam powiedzieć. Internet huczy od tego, że ten odcinek retconuje Ahsokę EK Johnston. Pierwsza myśl: "Ale Johston musi być wkurzona, pewnie podobnie jak niegdyś Traviss". A tu czytam, że ponoć Johnston wspiera te zmiany. Nie wiem, zapłacili jej, zaoferowali napisanie jakiejś kontynuacji? Czy wierzy rzeczywiście w to, że to dobra zmiana? Tak czy inaczej jeśli wydarzenia z tego odcinka to ta sama historia co w ksiażce to retcon jest potężny.
Tylko czy to ta sama historia?
Widziałem gdzieś wyjaśnienie, że właśnie nie. Że to co widzimy w odcinku 6 to bardzo podobna historia, ale to nie jest historia z "Ahsoki" Johnston. Brzmi jak bardzo bardzo bardzo przekombinowane wytłumaczenie i trudne do uwierzenia, ale w teorii mogło tak być. Wyjaśnić da się wszystko, w ten sposób to już w ogóle dałoby się wyjaśnić większość retconów. Ja tylko wiem, że Filoni stoi za większością dzikich retconów (których wbrew pozorom nie ma dużo) obecnego kanonu i w tym przypadku też nie miał oporów, żeby zanegować kolejną pozycję z kanonu. I bedzie to robił dalej, tak sądzę. Nie umiem ocenić tego odcinka. Nie był jakiś porywający, ale normalnie pewnie dałbym mu z 7/10. Biorąc pod uwagę jak namieszał w kanonie to wystawię chyba dużo niższą ocenę.
No dobra, co sądzę o tym projekcie?
Wyszło jak wyszło. Z tej trzyodcinkowej części o Dooku jestem w sumie zadowolony i chętnie zobaczyłbym kolejne sezony o innych Jedi. Sama koncepcja jest dobra i słuszna. Jest masa Jedi, których chciałbym zobaczyć w ramach tego serialu. Zdecydowanie należy się to Sifo-Dyasowi, TCW lubowało się w historii Ventress, więc i tu by mogła się pojawić. Pewnie postawią na Quinlana, ale przyznam, że nie przepadam za jego wersją z TCW, więc osobiście wolałbym nie. Trzymam kciuki za ten projekt, bo to chyba najlepsza forma kontynuacji TCW.
A tak z ciekawości, cio to za nieścisłości wyniknęły?
Jeśli to inna planeta i inna sytuacja to żadne.
Jeśli to ta sama sytuacja to po prostu prawie wszystko. Inny Inkwizytor, inne okoliczności odkrycia Ahsoki jako Jedi. Tylko planeta i taki bardzo ogólny zarys pt. "ahsoka się ukrywa na rolniczej planecie, odkrywają że jest Jedi, ktoś ją wydaje, przylatuje Inkwizytor, na koniec Bail" się wtedy zgadza. A reszta by w takiej sytuacji była totalnie zretconowana.
Ale jestem prawie pewien że jak się pojawią oficjalne wpisy do databanku to się okaże że to inny Inkw i inna planeta. Poziom spójności wtedy jak z klasycznymi komiksami Marvela
Generalnie to można powiedzieć że tak to wychodzi jak chcesz opowiedzieć książkę w 10 minut Nb. wątek na Naboo akurat może być i się z niczym nie kłóci specjalnie, a dalej to historia, której Johnston nigdy nie napisała
Moim zdaniem to wyglądało tak:
Filoniec wymyślił sobie historię o Ahsoce w czasach Dark Times. Nie było TCW, więc pozwolili napisać o tym ksiazkę Johnston.
Filoniec came back i stwierdził że jednak miecze będzie miała inna.
Mija znowu trochę czasu i wymyślili sobie Tales of the Jedi.
Filoniec: "To ja w końcu zrobię tę historię o Ahsoce co zawsze chciałem."
Random z LFL: "Ale która Dejw, jest tego trochę."
Filoniec: "No tą jak ona tam wiesz na tej rolniczej planecie i Inkwizytora spotyka".
Random: "Ale panie mistrzu królu złoty, nie chce się narzucać, ale to już taka jedną książkę napisała o tym."
Filoniec: "Spoko to nie problem. Idę pisać scenariusz."
Kilka miesięcy później.
Random: "Proszę pana króla cesarza, ale to się nie bardzo no klei z tą książką".
Filoniec: "No i co."
Random: "Nie no nic nic."
Tymczasem randomy kminiace jak to podpinać:
"`Ciezko będzie ale musimy to sprzedać tak że Ahsoka brała udział w dwóch niemal identycznych sytuacjach. Ale spoko już to robiliśmy. Pamiętacie te scenę z Vaderem jak mu pół maski rozwaliło?"
-Pamiętacie te scenę z Vaderem jak mu pół maski rozwaliło?
W sumie trzy razy, wliczając EU
Ale na poważnie
Filoniec wymyślił sobie historię o Ahsoce w czasach Dark Times. Nie było TCW, więc pozwolili napisać o tym ksiazkę Johnston.
No właśnie znowu nie za bardzo, bo jednak głównie wziął to, co wcześniej wymyślił pan Jerzy Łukasz* i co było w szkicach - i to zagrało w książce, te wątki z "Black Sun" i okolice, jak i spotkanie z Bailem, zaczetki Rebelii itd. Oczywiście to było za trudne i za skomplikowane dla pana w kapeluszu, zresztą to nie pierwszy raz kiedy widać że on koniecznie potrzebuje po swojej prawej stronie mentora, który mu od czasu do czasu przyłoży z laczka.
* ta scenka (chyba najlepsza) z pogrzebu w ep. 5 i to "she was my friend" też gdzieś tam było w szkicach zakończenia TCW.
Ja powiem jak to wyglądało, Filoni dał jakieś stoyry boardy co robiła Ahsoka po Order66, Johnson zinterpretowała je po swojemu, a Filoni po swojemu. W moim headcanonie to powieść Ahsoka jest biografią którą ktoś kiedyś napisał o tytułowej postaci, w efekcie czego wiele jest różnic.
Nie wiem w czym ci to, Mossar, przeszkadza, zważywszy że popełniłeś taki newsik
https://star-wars.pl/News/26352,Krotka_historia_gwiezdno_wojennego_retconu.html
Z tego co pamiętam to w newsie nie wyrażałem swojej opinii Ja generalnie do retconów jestem na luzie nastawiony, szczególnie jak wynikają z błędu albo działają na korzyść historii i świata. Ale Filoni to inny level retconowania
-Ale Filoni to inny level retconowania
Generalnie Łukaszfilm post Lucas tak ma - dalej biorą syna Lei i Han i rzucają go na darksajd, tylko partolą dzieło w stosunku do oryginału, Bobek żyje w EU to niech i żyje w Disneyverse (znowu partoląc historię). Zastanawiające, że to co robią własne, oryginalne bez retconów tego co było to im nawet wychodzi - 2 sezony Rebelsów, RO, Andor, Mando z Eulalią, młody Solo napisany od nowa bez oglądania się na EU.
Aż wywaliłam te wszystkie wypracowania i wracam na Bastion!
Wiecie co, z jednej strony jest fajnie. Może nie idealnie, trochę widać, że było to robione na szybko (mam wrażenie, że animacja postaci jest taka... spokojna), ale ogólnie zamysł mi się podoba: krótkie historie, bardzo uduchowione, bardzo osobiste, tylko wyimki, najważniejsze momenty. Do tego wszystko ładne...
Tylko jest mi, kurde, zwyczajnie przykro. Przykro mi, że obiecano (a pamiętam to jak dziś!), że nie będą ruszać książek, że będzie jeden kanon. Przykro mi, że Filoni znowu robi coś ze swoją obsesją z Ahsoką. Przykro mi, że uważa, że jego wizja artystyczna jest ważniejsza od innych. Czy "Ahsoka" była dobrą książką? Nie, wiało nudą, ale była kanoniczna. Czy "Dooku" był dobry? Jeszcze jak! Ale co z tego...
Przykro mi.
Akurat z tego co słyszałem, to Dooku nie tylko się spina ale jeszcze spokojnie uzupełnia książki.
Kurczę, a nie było tak, że hrabia odszedł PRZED TPM? Czy coś pomieszałam?
A w ogóle wczoraj z narzeczonym beknęliśmy, gdy usłyszeliśmy, że hrabia nie zna Obi-Wana . Ech, ci zapracowani mistrzowie .
No i tu jest cała magia. Odszedł. Ale pozwolili mu odwiedzać siedzibę Zakonu. I nawet honorowo nazywali go mistrzem. Jeśli zaś chodzi o miecz to w Dooku Jedi Lost sam Yoda nalegał na to żeby go zachował.
I to jest właśnie fajne i widać, że tutaj można. I fajnie to wybrzmiewa "ja straciłem ucznia i ty straciłeś ucznia". Ale w "Kananie" i "Ahsoce" już niestety się nie da, jak widać. Jedno studio, ten sam człowiek, ech....
Może dlatego że Kanan i Ahsoka to w pewnym sensie jego twory, więc uważa że ma do tego prawo (podobnie myślał zresztą Lucas) i szczerze mówiąc to rozumiem to trochę. Też bym wolał żeby postaci tworzone przeze mnie były pod moją kontrolą.
Tylko że komiks o Kananie pisał Greg Weisman, który pracował z Filonim przy Rebels. A w TOTJ Filoni retocnuje m.in. wygląd Szóstego Brata, który wymyślili dla niego w komiksach.
A co z Dooku będącym członkiem Rady? Czy przypadkiem w kanonie nie stał się nim przed Windu? Można mieć wątpliwość, czy w przypadku uniwersum kapelusznikowego, do którego zaliczają się między innymi Talesy, Dooku nim został, bo w ani jednym z tych trzech szortów w żaden sposób nie odniesiono się do faktu, że w ogóle nim był. Okej, można przyjąć, że skoro nie zaprezentowano czegoś przeciwnego, czyli na przykład tego, że Dooku w ogóle nie był członkiem Rady i że to też mogło pchnąć go w kierunku ciemnej strony, to można domniemywać, że nim był i że tego akurat kapelusznik nie zbeszcześcił, podobnie jak to, że niezaznaczenie wyraźnie faktu niebycia Jedi przez Dooku w ostatnim szorcie nie jest równoznaczne z tym, że nim był, ale rozumiesz pewnie, Mossarze, moje obawy i palpitacje, do których jestem doprowadzany, jak widzę Filoniego robiącego cokolwiek przy kanonie.
Poza tym zastanawia mnie, czy aby przypadkiem w jakichś kanonicznych dziełach nie przedstawiono tego tak, że Dooku poznał się i nawiązał współpracę z Sidiousem dopiero po śmierci Maula i Qui-Gona oraz po wydarzeniach przedstawionych w TPM? Jeśli tak, to by oznaczało nieścisłość, bo tutaj wyraźnie jest na usługach Palpatine’a jeszcze przed śmiercią ich uczniów.
Na marginesie dodam tylko, że i tak jestem zadowolony, że TOTJ oszczędziło nam potężnego retkonu losów Dooku w kanonie, bo wedle jakichś lików, z którymi spotkałem się na dosyć długo przed premierą serialu, Dooku miał być w nim zaprezentowany zaledwie jako rycerz, któremu nie nadano tytułu mistrza przed Windu, co miało go rozjuszyć (gdyby tak się okazało, to bym się mu nie dziwił, z racji na sam fakt różnicy wieku między Dooku a Windu na korzyść tego pierwszego). Byłem wówczas przerażony, bo lik ten wydawał się wiarygodny, jako że mówił on także o śmierci Yaddle z rąk Dooku, co od początku brzmiało naprawdę bardzo prawdopodobnie. Jak widać, na całe szczęście oszczędzono nam tak potężnego gwałtu na kanonie, zastępując kwestię tytułu nominacją do Rady, której prędzej doczekał się Windu niż starszy i bardziej na ten zaszczyt zasługujący Dooku. No i właśnie pytanie - czy jest to zgodne z tym, co zaprezentowano w "Dooku: Jedi Lost", „Mistrzu i uczniu”, „Padawanie” czy gdziekolwiek jeszcze nie miałoby to być zaprezentowane?
Niech Moc będzie z Wami.
2022-10-31 23:11:42
Dooku poznający Sidiousa po śmierci Qui Gona był w legendach w książce Darth Plaegius. W kanonie sugerowano, że poznali się już wcześniej, nawet Dooku rzucał ku temu aluzję w jednym odcinku TCW.
Taaak, pamiętam, wiem co masz na myśli - dialog Anakina z Dooku na Naboo w czwartym odcinku czwartego sezonu TCW "Shadow Warrior". Anakin zapytał Dooku, dlaczego sprowadził wojnę na Naboo, na co Dooku odparł, że tu się to wszystko zaczęło. Potem Anakin spytał go czy brał udział w pierwszej bitwie na Naboo, na co Dooku rzucił: "Sith control everything, you just don’t know it". Bywało, że zastanawiałem się nad tym, czy to co powiedział Dooku nie ma jakiegoś drugiego dna i czy rzeczywiście czegoś nie oznacza, a jeśli tak, to jaki był jego w tym udział, ale zawsze dochodziłem do wniosku, że to było tylko zwodzenie Anakina albo/i dookowo-sithańskie pierdololo, a z perspektywy twórców dialog jak dialog, coś trzeba było wrzucić to się wrzuciło. Łatwo było tak to postrzegać z racji tego, że jego słowa o udziale w pierwszej bitwie na Naboo nie miały jakiejkolwiek kontynuacji i przełożenia na rozwinięcie tego wątku. Teraz z kolei, skoro mamy potwierdzenie, że już na tym etapie był po stronie Palpatine’a, dialog ten nabiera znaczenia. Ale jakoś tak, nie wiem, nie pasuje mi to, że Dooku już przed śmiercią Qui-Gona działał dla Sidiousa. Jakoś tak bardziej mi pasowało to, że dopiero „śmierć” Maula wymusiła na Sheevie poszukiwanie nowego ucznia i że wybór padł właśnie na Dooku. Ale z drugiej strony do takich zakulisowych i politycznych gierek, zakładania ruchu separatystycznego i bycia jego twarzą rzeczywiście bardziej pasuje Dooku niż Maul, bo jego to sobie w tej roli nie wyobrażam. Więc może to nawet lepiej, że niezależnie od losów Maula Dooku był już wcześniej przewidywany jako ważny pionek na szachownicy, który znacząco pomoże w realizacji jego planów. A że Maul zginął, to przy okazji się zrobiło Dooku Tyranusem, ale z niezadowolenia zaczęło się w międzyczasie poszukiwać potężniejszego ucznia, a jako że pojawił się Anakin Skywalker, to się na niego zagięło parol.
W sumie tym bardziej się to skleja jeśli chodzi o tajmlajn związany z tymi dziesięcioma latami, które od powstania armii klonów dzieliło złożenie na nią zamówienia. Wiadomo, Sifo-Dyas za to odpowiadał, ale jednak przy współpracy z Dooku, który wciągnął go w te działania. I który przecież, jak wiemy z AOTC, sam zwerbował Jango Fetta. Więc tak czy siak musiało się to wydarzyć na te dziesięć lat przed AOTC, a więc w okolicach TPM. A w sumie czy to wszystko działo się trochę przed, w trakcie czy trochę po wydarzeniach pokazanych w TPM, to może koniec końców jest już bez większego znaczenia. Okej, co prawda jakieś takie przyzwyczajenie co do tego, że dotychczas byłem przekonany o dołączeniu Dooku do Palpatine’a po TPM (nawet nigdy nie dopuszczałem za bardzo innej możliwości) każe mi wzbraniać się przed tą nagłą zmianą, ale może da się ją uzasadnić, sprawiając, że nawet jest lepiej tak jak się stało.
Niech Moc będzie z Wami.
Nie znam zbyt wielu pozycji z disneyowskiego kanonu, bo zwyczajnie mi się o nie podoba i wolę Legendy. Natomiast z tego ci się orientuję, to w Legendach Dooku nigdy nie był członkiem Rady, a i nie słyszałem żeby nim był w bieżącym kanonie. Być może się oczywiście mylę.
Mi z kolei od czasu jak przeczytałem Dartha Plagueisa podobał się motyw z Dooku współpracującym z Sithami przed TPM. Tam oczywiście ta współpraca nie była tak mocno sfinalizowana, ale jeszcze zanim Hrabią zainteresował się Sidious, to interesował się już nim Plagueis.
I generalnie takie coś ma dla mnie więcej sensu. Nie przepadam za koncepcją w której Palpatine miał niemal od początku do końca wszystko pod kontrolą. Podoba mi sie koncepcja w której Dooku, przynajmniej na starcie, był względnie niezależny.
No i - co ważniejsze - współpraca z Sidiousem wcale nie oznaczała w przypadku Dooku przejścia na ciemną stronę. Fajnie określił go Lee w jednym z wywiadów - Hrabia nie był moralny lub niemoralny - był amoralny. I jeśli dostaję wersję Dooku w której współpracując z Sidiousem realizował on własne interesy - super, kupuję to.
A TOTJ bardzo pokazało Dooku dokładnie od tej strony od jakiej ja chciałem go zobaczyć. Jako młody mistrz chciał ścigać i eliminować korupcję. Prawdopodobnie już wtedy wierzył w powrót Sithów i szkolił się tak, aby być w stanie ich wyeliminować. Ale z czasem jednak doszedł do wniosku, że to nie Sithowie będą największym problemem, ale cała Republika i Zakon Jedi. Widział jak Zakon karłowacieje. Pokazano jego żądzę władzy, kiedy Windu zaproponowano miejsce w radzie a jemu nie. Ale wtedy chyba jeszcze nad tym panował, i większym problemem dla niego było nie to któremu z nich to zaproponowano, ale dlaczego.
Dooku nie wierzył już w Zakon ani w Republikę, ale wierzył w swoje własne ideały i prawdopodobnie w jednostki, jak Qui-Gon. I tutaj jednocześnie widać, że o ile Qui-Gon był dla niego ważny o tyle jego własne poglądy były dla niego ważniejsze. Dlatego robił to co robił. Fajna sprawa że wiedział też o Maulu.
Ciekawszą rzeczą jest natomiast postępowanie Sidiousa i to jak on generalnie widział to wszystko. Na krótko przed i na krótko po w szczególności. W Plagueisie było to powiedziane wprost - Maul nigdy nie miał być nikim więcej niż marionetką do zadań specjalnych. Obecny kanon traktuje go chyba jednak inaczej. Pewnym jest, że w momencie spotkania Anakina - jeszcze za życia Maula - Palpatine zaczął traktować i Dooku i Maula jako narzędzia. Ale zanim spotkał Anakina, ciekawi mnie jak widział osobę Maula. Tutaj jest sporo miejsca zdaje się, chyba że gdzieś już o tym coś było napisane? I ciekawe czy Maul wiedział o współpracy Sidiousa z Dooku.
2022-11-01 14:32:16
Maulu i Dooku Sidious powiedział kiedyś do Vadera. Maul był jego uczniem i jego strata była duża, Dooku zaś był tylko torpedą protonową, wystrzelić raz w cel i wykonać co ma zrobić po czym traci użyteczność.
Z Obi wanem to już w Ataku klonów "Przykro mi że nie było dane nam się wcześniej spotkać Obi wan, Qui Gon zawsze dobrze o tobie mówił"
Jeśli chodzi o odejście Hrabiego, to w legendach wyszedł po Mroczny Widmir, a w kanonie ileś lat przed.
Doczepię się co do szczegółów na początku. Generalnie podoba mi się pomysł przedstrawiania takich biednych "zadupi" w galaktyce. Miasteczko z epizodu II miało fajny klimat, trochę nie gwiezdno-wojenny, ale fajny. Z tym że tutaj jest ten szczegół - jakieś głodne psy, brudni biedacy, zdezelowane roboty, budynki przy których nasze wyglądają jak dziesiątki lat do przodu... i te automatyczne włazy.Psuły mi jakoś klimat miejsca, wolałbym drewniane, zdezelowane drzwi.
Natomiast generalnie czepiam się szczegółów bo... tutaj nie ma za bardzo do czego się doczepić. Chociaż nie, jest, ale o tym niżej. Pierwszy odcinek mnie mocno zaskoczył. Pozytywnie. To, że kobiety w plemieniu chodzą na polowania i mają pomysły aby samodzielnie dźwigać ciężką zwierzynę niosąc przy okazji dziecko... no, kobiety są teraz silne a to disney, nie spodziewałem się niczego innego. Ale pozytywnie zaskoczył mnie sam rytuał polowania. Przy prowadzonej od dawna "polityce bambinizmu", gdzie ci którzy polują są zawsze źli, bo zabijają matkę jakiegoś zwierzątka i w ogóle powinni być wegetarianami, teraz wypadają jako dobrzy, którzy muszą polować aby się żywić... To mnie naprawdę pozytywnie zaskoczyło. Dogorywające zwierzę które trzeba dobić - też, wyszło naturalnie i nie-disneyowo. Dalej było po prostu spoko.
Epizody II-IV były po prostu bardzo dobre. Szczerze mówiąc, to po TCW bałem się trochę o to że Dooku nie dostanie głębi, tylko pokażą go jako fanatyka ciemnej strony od początku. Tymczasem nie, pokazali w bardzo fajny sposób co Dooku przeżywał, jego wady i zalety - a jednych i drugich nie brakowało. Fajnie też ukazane było, jak jego charakter nie mieścił się w ramach Zakonu. Wypunktuję sobie:
- Na Dooku robiła wrażenie niesprawiedliwość i gnębienie słabszych - super, w końcu przez większość swojego życia był Jedi, a ten tekst o tym że Jedi służą obywatelom Republiki a nie jej władzą - świetny i bezcenny. Potem napad gniewu i fajna reakcja Qui-Gona, który nie próbował fizycznie zatrzymać Dooku, tylko rozegrał to bardziej emocjonalnie. Relacja Dooku-Qui-Gon też super.
- Motyw śledztwa - tutaj znów fajnie wypada i Dooku i Mace. Dooku który chce działać i nie mieści się w normach wyznaczanych przez Jedi, a z drugiej strony służbista Mace. Fajnie to kontrastuje, w tym wypadku trochę jak Anakin z Obi-Wanem. Finalnie Dooku stawia na swoim. Po misji zaś dochodzi do spięcia z powodu promocji Mace`a do Rady, co też w fajny sposób ukazuje wygórowaną ambicje Hrabiego.
- Gra na dwa fronty - z jednej strony Dooku, nie będąc już Jedi nadal odwiedza Zakon (w tym wypadku ma złe intencje), ale podczas odwiedzin widać też że nie jest jeszcze jednoznacznie zły. Z Quin-Gonem nadal łączy go jakaś więź, aczkolwiek tutaj liczyłem na trochę inne rozegranie; raczej spodziewałbym się, że Dooku chciałby się z Maulem spotkać w pojedynku. Więc zawsze wyobrażałem sobie że Dooku był niedostępny, za późno się dowiedział etc. Trochę mi to nie pasuje do jego charakteru, że odpuścił, ale to tylko ja. Dooku był też zły po śmierci Qui-Gona, podobało mi się w jaki sposób podszedł do tego.
Umiejscowienie czasu akcji w tych trzech odcinkach nie jest manewrem zastosowanym po raz pierwszy; pierwszy raz widziałem to chyba w "Darth Plagueis" Lucena. I sytuacja w której akcja serialu/książki dzieje się na przełomie dwóch filmów, w trakcie nich, to genialny pomysł. Dla Filoniego to też nie była nowa rzecz, po ostatnim sezonie TCW. I znów wypadło to świetnie. To, czego żałuję to że sam Plagueis w formie jakiej go znamy z książki nie jest chyba kanoniczny. Wielka szkoda, bo odtworzone w tym klimacie i tej animacji wydarzenia zawierające również jego i Maula, to byłby absolutny majstersztyk. Dla mnie osobiście takie gwiezdno-wojenne marzenie. Ale wystarczy mi już sam fakt tego, że Dooku i Sidious stali się "partnerami" jeszcze za życia Maula i że sam Dooku wiedział o istnieniu tego ostatniego. Sama relacja Dooku-Sidious też bardzo mocno mnie zaskoczyła. Tak ją sobie właśnie wyobrażałem od zawsze, a w TCW zrobili z Dooku taką trochę wycieraczkę dla Sidiousa. Tutaj jest fajnie, to znów był ten filmowy, dumny i inteligentny Dooku. Ten sam który stworzył dwie armie dla Sidiousa, ten sam który zabrał plany Gwiazdy Śmierci i dostarczył mu je, pomimo że sam Yoda próbował go zatrzymać. Nie ten, który próbując naprawiać swój błąd w TCW doprowadził dodatkowo do sytuacji, że Jedi dowiedzieli się jeszcze że on i Tyranus to jedna i ta sama osoba.
Dwa pozostało odcinki o Ahsoce dobre - Inkwizytor mógł być i mogło go nie być, nie był ważny. Ważne było, że świat nie był cukierkowy i że pokazał jak wyglądało życie Jedi po przekształceniu Republiki w Imperium - donoszenie, wrogowie wszędzie, Imperium depczące po piętach. Zdecydowany plus. Ale związany z minusem.
A główne, finalne zastrzeżenie jest takie, że odcinki II-IV były tak dobre i tak mi przypomniały moment kiedy czytałem pierwszy raz "Dartha Plagueisa", że szczerze żałuję, że cały sezon nie był poświęcony wyłącznie Dooku. Albo chociaż przeplatanka Dooku-Maul z tego okresu. Ahsoka jest wyeksploatowana, miała dla siebie TCW, znaczący udziałw Rebelsach, serial fabularny. Sporo. Czasy krótko przed TPM, w okresie TPM i między TPM a AOTC mają jeszcze dużo do zaoferowania, a ten serial mógł być naprawdę mocnym punktem w tym aspekcie. A finalnie jest takim... nie-wiadomo czym. Dobrym nie-wiadomo czym.
Influence napisał:
A główne, finalne zastrzeżenie jest takie, że odcinki II-IV były tak dobre i tak mi przypomniały moment kiedy czytałem pierwszy raz "Dartha Plagueisa", że szczerze żałuję, że cały sezon nie był poświęcony wyłącznie Dooku. Albo chociaż przeplatanka Dooku-Maul z tego okresu.
-----------------------
"Plagueis" jest jedną z najlepszych rzeczy, która przytrafiła się książkowemu EU i np. w formie serialu, a najlepiej filmu kinowego BARDZO chętnie bym to zobaczył. Aj, marzyć sobie można.
Film kinowy były za krótki, i musiałby mięć też pewną określoną formułę. Miniserial byłby lepszym pomysłem.
Ja to bym chętnie przygarnął taką trylogię
(upust emocji po odcinku VI dla dorosłych) początek spoilera ... do siedziby lucasfilm story group, z rozpiętym rozporkiem i mówi: mam zajebisty pomysł na odcinek
LFSG: nie, proszę, panadol nie pomógł ostatnim razem, jak przyszedłeś z Kananem...
Filoni: milczeć! Będę tak długo zmieniał, dopóki nie skończę...
LFSG: *gagging noises* koniec spoilera
Zacznę od odcinków II-IV. Jeju... jakie to było dobre, dajcie mi więcej! Dooku z charakterem! Dooku, który pokazuje jak złożony jest zakon. O tak!
Jedyne co, to zastanawia mnie ten zwrot. Jakby prawie cały czas Lucasfilm kreował nam historię jak to Jedi dobrzy, może trochę ślepi (patrz odejście Ahsoki), ale to Nowa Nadzieja, Odrodzenie etc... A tutaj narracja, która niejako mówi "Dooku miał dobrą motywacje i Jedi są sami sobie winni, do piachu z nimi".
W weekend zaczynam Mistrza i Ucznia od Olesiejuka, mam ogromny apetyt po tym co przeczytałem wyżej w postach. Liczę, że w 2023 dostaniemy transkrypt Dooku: Jedi Lost, albo nawet audiobook i papier To by było piękne.
I, V-VI... Skończ waść wstydu oszczędź... Ile można... I to zapchaj dziura dla odbiorców świnki peppy. Jedynie motyw z zabijaniem dla przetrwania spoko - zwłaszcza gdy tyle się mówi o marnowaniu jedzenia, za dużej konsumpcji mięsa etc.
V - Praktyka czyni Mistrza... kogo? Przyszły oddział 66? Bardzo nudny odcinek. + za początek spoilera Deppe i Caleba koniec spoilera
VI - *bluzg* Kanan nie wystarczył?! To jest zbyt podobne do powieści Ahsoka (która była słaba, ale była kanoniczna), żeby to mogła być inna sytuacja. I może bym nie miał takiego bulwersa, gdyby nie fakt, że Disney robił hurr durr mamy teraz zajebiste LFSG i będzie szczelny kanon. Wszak już stare EU nas przyzwyczaiło do dziwnych rzeczy, ale tam chociaż było jasno powiedziane, że Georg nie uznaje EU, więc nie było co się mocno przywiązywać.
A tutaj to kolejny policzek... I jakby nie kupuje, że i Kanan i Ahsoka to jego postacie i może ich pilnować... Nie. Typ tworzy dla LF, nie dla siebie, tak jak inni twórcy. To, tak jak ktoś już wyżej wspomniał, olewanie ciężkiej pracy innych autorów...
Mimo wszystko, liczę na 2gi sezon, ale niech już da tej Ahsoce i kanoniczności spokój.
oglądam bez jakichkolwiek oczekiwań (jestem w połowie) i bez dogłębnej znajomości TCW (męczę pierwszy sezon), książek czy komiksów (w ogóle nie tykam) - w związku z czym odczuwam przyjemność z czegoś nowego, podobnie jak w przypadku Visions, nawet jeśli nie jest to Odkrywcze czy Przełomowe
Może wstyd przyznać, ale tak naprawdę jestem fanem większości rzeczy, które dostarczył nam Filoni. W Tales of the Jedi tylko potwierdza, że potrafi bez kiczu uchwycić baśniowość Star Wars - co od jakiegoś czasu mało kto w ogóle próbuje; a muzyka i animacja tylko ją podkreślają.
Bolą retcony, bo podważają to jak od lat próbujemy myśleć o kanonie. Ale podczas seansu też nie rażą, dopiero jak próbuje się TOTJ w resztę SW.
Nie byłem przekonany dlaczego Ahsoka i Dooku, przecież nic ich nie łączy, a jest wiele innych, niedostatecznie eksplorowanych postaci. Ale dzięki temu że te inne postacie są cały czas gdzieś w tle, to działa.
Także czekam na Ahsokę. Mam nadzieję, że tam Filoni nie będzie mógł za bardzo mieszać z kanonem, a że to bardziej jego projekt niż Favreau, to będzie bardziej jak TOTJ, a mniej jak ten straszny Luke z Boby Fetta.
Ahoskę dawno czytałem, jak powieść nie pokrywa się z serialem? Z Dooku jest podobnie?
Przede wszystkim sposób śmierci inkwizytora został zmieniony - nie jakoś znacząco, ale jednak. I co najważniejsze, wizualnie jest to zupełnie inna postać niż szósty brat, którego wygląd znamy z komiksów, a który w żadnej mierze nie pokrywa się z wyglądem pseudo-szóstego brata z Talesów. Jeśli chodzi o resztę historii, czyli o fabułę książki, jak i tego szorta, to zdaje mi się ona tak bardzo bez znaczenia, że nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie w kontekście wszystkiego co w tym odcinku wydarzyło się przed konfrontacją szóstego brata z Ahsoką. Tym niemniej niewątpliwie bardzo widoczne jest to, jak bardzo przekładanie powieści na 10-minutową animację się nie sprawdza, nawet jeśli mowa o krótkiej i nie jakoś bardzo rozbudowanej powieści. Wymaga to tak dużych skrótów, łopatologii i rezygnacji ze zniuansowania, że absolutnie nie warto, bo efekt jest taki, że ten odcinek jest jakimś dziwacznym wyrobem.
Warto jednak zaznaczyć, że powieść „Ahsoka” już wcześniej została częściowo podeptana przez kapelusznika. O ile finalny ark TCW jest złotem w najczystszej postaci, o tyle nie można przejść do porządku dziennego nad faktem, że Filoni absolutnie fundamentalnie pozmieniał pojedynek Ahsoki z Maulem na Mandalorze względem tego, jak został on przedstawiony w prologu książki. O ile dobrze pamiętam, śmierci zarówno Ahsoki, jak i Reksa również zostały upozorowane nie dość, że w zupełnie inny sposób, to w dodatku na Mandalorze, a nie na tej innej planecie w finale TCW. Do tego książka przedstawia opis, w którym mowa, że walcząc z Maulem, Ahsoka używa swoich mieczy świetlnych o kolorach zielonym i żółtym, a nie niebieskim, jak to dla skraplającego się sentymentalizmu i potrzeby pijarowej, żeby sprzedawać figurki Aśki z nowymi mieczami uczynił kapelusznik. Słowami kilka: gwałt na gwałcie gwałtem pogania.
Co do Dooku, to trudno mi tu wyrokować, bo sam nie jestem największym specjalistą jeśli chodzi o przedstawienie tej postaci w dziełach kanonicznych, ale wydaje mi się, że tym szortom udało się jakoś wymanewrować z największych możliwych kontrowersji. Wedle tego, co wyczytałem tu i ówdzie, w bodajże "Dooku: Jedi Lost" Yoda pozwolił Dooku zatrzymać miecz i odwiedzać Świątynię wtedy tylko, kiedy zechciał, a członkowie Zakonu, przez wzgląd na szacunek, którym go darzyli, dalej zwyczajowo odnosili się do niego jako do mistrza. Jeśli się to wie, to owszem, trudno zarzucać ostatniemu dookowemu szortowi, że przedstawia on Dooku jako członka Zakonu, podczas gdy w kanonie nie był nim już od około dziesięciu lat. Sam, nie mając za sobą lektury książki, w której wydarzenia te zostały zaprezentowane, po pierwszym seansie tego odcinka kipiałem z oburzenia, że kapelusznik znowu pogwałcił kanon, tylko że tym razem dużo poważniej, ale wynikało to jednocześnie z mojej wiedzy co do faktu, że Dooku w trakcie TPM nie jest już Jedi, jak i niewiedzy związanej ze wszelkimi szczegółami, czyli między innymi tym, że mógł swobodnie przebywać w Świątyni i być traktowany jak mistrz przez innych. Tym niemniej sam mam pewne wątpliwości, czy aby na pewno można uznać, że wszystko się zgadza pod względem spójności kanonicznej: są to watpliwości po pierwsze co do faktu, czy Dooku nie został członkiem Rady przed Windu, co Talesy przedstawiałyby wówczas inaczej, i po drugie, czy przypadkiem inne dzieła kanoniczne nie wprowadzały poznania się Dooku z Sidiousem dopiero po wydarzeniach przedstawionych w TPM. Ale co do tego to muszę się jeszcze sam upewnić.
Niech Moc będzie z Wami.
Krótki sezonik, koszmarnie nierówny. Odcinki z Ahsoką wymęczyły mnie niemiłosiernie, zaznaczę od razu, że nie wiem co się spina a co nie, bo nie mam rozeznania z Disneyowskim EU. Filoni chyba za bardzo uwierzył, że Ahsoka stała się na przestrzeni lat "fan favourite" i widzów niezwykle interesuje każdy możliwy moment z jej życia. Otóż nie
Poza ostatnim, w miarę znośnym, odcinkiem mamy historyjki z dzieciństwa i okresu treningu pod okiem Anakina - obie uważam za kompletnie zbędne. Lepiej wypada Dooku, dobrze, że ta postać nie została zapomniana, tylko akurat on zasługuje na rozwinięcie, a nie 13-minutowy skrót. Szczególnie ten o Yaddle, z chęcią dowiedziałbym się się więcej na jej temat, a nie kim była mama Ahsoki.
4/10
Dooku ma stosunkowo dlugą i ciekawą historię w Dooku Jedi Lost. Mamy tam i jego przyjazn z Sifo-Dyasem i czas kiedy był padawanem, a potem mistrzem. Sporo jego historii, też takiej powiązanej z Serenno i jego rodziną. Imo warto, najlepiej w formie audiodramy, bo jest genialnie zrealizowana. No ale wiadomo, że to już jest pewien próg, który się przekracza jak się jest bardziej zaangażowanym w kanon, więc rozumiem że większość nie ma ochoty poznawać tej historii i to jeszcze po angielsku.
Fajne wstawki o Dooku są też w Mistrz i Uczeń, które parę dni temu pojawiło się w polskich sklepach.
Serial krótki, a mimo to potrafił podzielić się na dwie nierówne poziomem części. Ta z Ahsoką jest praktycznie całkowicie zbędna, zwłaszcza odcinek 1. i 5., ale już epizody z Dooku to jest to, co chciałbym oglądać i takie coś wychodzi Disneyowi najlepiej w formie serialowej.
Trochę zaskoczyło mnie, że Hrabia działał z Palpatinem już przed śmiercią swojego ucznia, bo zawsze wydawało mi się (ale to tylko prywatne wrażenia, a nie zaczerpnięte z jakiegoś źródła), że dopiero śmierć Jinna była tym, co przelało czarę goryczy i dopiero wtedy Dooku odpiął wrotki, po czym ruszył na pełnej w kierunku Ciemnej Strony. Było inaczej? Ok, jestem w stanie to zaakceptować, też się wszystko klei.
Jeśli byłby drugi sezon to ja poproszę o Sifo-Diasie, a nie kolejne przygody Ahsoki, która staje się powoli głównym bohaterem całej Sagi...
On była w Sadze choćby w scenie na Exegolu?
W sumie nie pamiętam, ale przewija się w większej ilości produkcji niż Luke i pewnie wkrótce Anakina przeskoczy
Taa, miała swoje 5 sekund na Exegolu. O ile nie trzy.
Mi akurat pierwszy odcinek podpasował, fajne pokazanie jak żyją na planetach innych niż Coru, szczególnie takich bardziej prymitywnych - i że aby przeżyć to trzeba polować i zabijać zwierzątka, na kiełkach i korze się nie da. 5i 6 faktycznie zbędne (ale tu poczekajmy jeszcze na opinię SW-Yogurta )
dopiero śmierć Jinna była tym, co przelało czarę goryczy i dopiero wtedy Dooku odpiął wrotki
No ale może wczesniej współpracował jak Jacen z Lumiyą na początku - dla dobra galaktyki, aby zaprowdzić sprawiedliwość i pokój w Galaktyce i w ten deseń. A tu go widzimy już po i w scenie z Yaddle widzimy że wrotki ma dopiero co odpięte.
Finster Vater napisał:
dopiero śmierć Jinna była tym, co przelało czarę goryczy i dopiero wtedy Dooku odpiął wrotki
No ale może wczesniej współpracował jak Jacen z Lumiyą na początku - dla dobra galaktyki, aby zaprowdzić sprawiedliwość i pokój w Galaktyce i w ten deseń. A tu go widzimy już po i w scenie z Yaddle widzimy że wrotki ma dopiero co odpięte.
-----------------------
I ja to nawet kupuję, po prostu wcześniej miałem to inaczej ułożone w głowie, bez głębszych rozważań
Że nic nie wnosi? Że filler? Ale i tak mi się podobał
Bardzo ładna grafika, animacja. Jak to porównać z pierwszym sezonem TCW.... fajnie, że tak się to medium w SW od strony wizualnej rozwinęło.
Dobrze mi się to oglądało, mała Ahsoka słodziutka, jej mama też mi się podobała - w końcu jakaś obecna (choć też do czasu ) i zaangażowana mama w SW. Trochę nowych zwyczajów z odleglej galaktyki, trochę przeszłości Ahsoki. Po pierwszym odcinku jestem na tak
Drugi i trzeci to reporterskie obrazki z ciężkiego życia Jedi w kwitnących czasach Republiki. Można zwątpić, można popaść w cynizm - nie pożąda Jedi tych rzeczy.
Pierwszy tak niby słodko o niczym, ale wolę takie słodkie nic, niż...
...łopatologię odcinka czwartego. Tak, do niczego nie było mi potrzebne zobaczyć kto, jak i kiedy początek spoilera skasował Kamino z biblioteki koniec spoilera. Samo przejście na CSM też zrealizowane jak flaki z olejem. Wolałbym odcinek przede wszystkim o Yaddle, jedynym jasnym punkcie tego odcinka.
Szósty niezły w zakresie migawek z życia codziennego pod butem Imperium, same rozterki Aśki czy odpuścić, czy działać #nikogo (podobnie jak zgodność opowieści z innymi wersjami kanonu lub niekanonu, ale to już zostawmy).
Piąty... niby szkolenie, niby pokazy zdolności, ale jedyną wartością dodaną dla mnie było uświadomienie sobie, że po prostu początek spoilera nie lubię mistrza Anakina koniec spoilera i już, co może wyjaśniać dlaczego TCW mnie raczej odrzuca niż przyciąga.
Nie no, mistrz Anakin w TCW jest fajny, szczególnie kiedy sobie darksajduje.
A w tym piątym, to czy nie było to szkolenie klonów do "Order 66"? - dlatego potem im tak bez problemu poszło na filmie
Podobały mi się odcinki o Dooku. Miały fajny klimat, ciekawie było zobaczyć go razem z uczniem, generalnie takiego typu opowieści bym w tej serii widziała. Więcej obrazków z życia różnych Jedi, w różnych okresach. Niekoniecznie tych najbardziej znanych postaci, niekoniecznie w ogóle już nam wcześniej znanych.
Poproszę odcinek o Saesee Tiinie i coś z flirtem pomiędzy Aaylą i Kitem
Pozostałe odcinki z Ahsoką były spoko. Faktycznie nie rozwijały jakoś specjalnie fabuły, ale mi to nie przeszkadza. Podobało mi się, że pokazali początek spoilera pogrzeb Padme i spotkanie z Bailem koniec spoilera. No i fajny look inkwizytora.
Generalnie ten serial ma dobry potencjał. Chcę więcej. I bardziej zróżnicowane ramy czasowe.