czyli o tym jak robić prequele i spin-offy.
Co by o jakości Breaking Bad nie mówić, okazało się być całkiem popularne a na dodatek wypełnione ciekawymi postaciami o niejasnym pochodzeniu i motywacjach. Taka mieszanina tworzy punkt zaczepienia i dobrą okazję do opowiedzenia kolejnej, "skojarzonej" z BB historii, przykucia fanów poprzednika do TV na kolejne sezony, i skoszenia grubych milionów dolców.
BCS jest jednocześnie i Prequelem, i Spin-Offem, ponieważ za jednym zamachem odpowiada na pytanie co było wcześniej, jak i przybliża burzliwe losy bohaterów drugo- i trzecioplanowych znanych z poprzednika. Opowieść koncentruje się na postaci znanej i lubianej (?), czyli skorumpowanym prawniku i uber-cwaniaku znanym pod pseudonimem Saul Goodman. Saul jakiego znamy z BB jest czystej wody przestępcą, egzystującym na krawędzi praworządnego społeczeństwa pod przykrywką prawnika z gębą pełną bezczelnych marketingowych frazesów o sprawiedliwości i obronie najsłabszych przed bezwzględnością "systemu".
Better Call Saul przedstawia drogę tytułowego bohatera od zwykłego osiedlowego cwaniaczka do prawdziwego wyznawcy Ciemnej Strony. Upadek (domniemany) Saula możemy obserwować w 5 aktualnie dostępnych na Netfliksie sezonach. Finał jeszcze nie nastąpił, więc nie znamy wszystkich szczegółów, aczkolwiek to co już zostało powiedziane, maluje naprawdę ciekawy obraz.
Okazuje się mianowicie, że Saul Goodman naprawdę nazywa się James McGill. W toku akcji poznajemy jego dzieciństwo, młodość, relacje rodzinne, rozwój kariery. Mały Jimmy widzi jak naiwność i wiara w dobro innych ludzi niszczy jego ojca. Starszy brat Jamesa jest błyskotliwym perfekcjonistą wierzącym w ład i porządek w świecie. James od bardzo wczesnej młodości widzi ten świat w kategoriach chaosu, jako dżunglę w której przetrwa tylko sprytniejszy, silniejszy, bardziej bezwzgędny osobnik. James nie dysponuje siłą fizyczną, więc musi posługiwać się siłą umysłu, a z czasem również staje się coraz bardziej bezwzględny i odrzuca nakazy moralne wewnętrznego głosu "sumienia".
Ten konflikt Ładu i Chaosu w osobach dwóch braci stanowi główną, symboliczną oś tej historii przez pierwsze trzy sezony. To, co następuje póżniej, to swego rodzaju trumf Chaosu i stopniowy upadek Jamesa McGilla - można powiedzieć, że mamy czyste, gwiezdnowojenne przejście bohatera o dobrych intencjach, na Ciemną Stronę. James staje się Saulem Goodmanem - scena przyjęcia tego pseudonimu naprawdę robi wrażenie. Z czasem popełnia coraz więcej złych i destruktywnych czynów, czasami zupełnie nie sprowokowanych, znajdując oczywiście dla nich racjonalne uzasadnienie.
Ciężko w zasadzie powiedzieć, o czym tak naprawdę opowiada BCS, poza tą kosmiczną rywalizacją Ładu i Chaosu, oraz upadkiem Jamesa/Saula w zło. Serial jest bardzo bogaty w symbolikę, przy czym nie jest to jakiś postmodernizm bo podział na dobro i zło jest wyraźny i niekwestionowany (bardziej niż w Breaking Bad) a istnienie prawd absolutnych w tym fikcyjnym świecie jest faktem. W tle głównej historii rozgrywa się również bardzo skomplikowana akcja drugoplanowa, zagęszczająca atmosferę i wprowadzająca nowych/starych bohaterów. Poznajemy między innymi tragiczną historię Mike`a Ehrmantrauta. Fani klasycznych kryminałów będą wniebowzięci. Zainteresowani działaniami meksykańskich karteli też dostaną "małe conieco". Bohaterowie "drugoplanowi" stanowią ogromną siłę tego serialu - tzw worldbuilding najwyższej klasy.
Generalnie rzecz ujmując, BCS jest bardzo dobre. Moim zdaniem lepsze od Breaking Bad. Polecam. Rzecz jest fantastycznie napisana, dialogi iskrzą, bohaterowie żyją. Cały serialowy świat ma sens, poniewaź ani wydarzenia, ani postacie nie ezgystują w próżni, wszystko ma swoją przyczynę oraz konsekwencje. Jest to mechanizm znany z BB, ale tu został doprowadzony do perfekcyjnej formy.
Można by się rozpisywać, ale szkoda psuć potencjalnym widzom przyjemność z oglądania. Fani SW powinni obejrzeć, kwestia upadku bohatera w Ciemność jest nam w końcu szczególnie bliska