Właśnie Warner Bros. ogłosiło, że będzie ekranizował Hyperiona
https://deadline.com/2021/11/bradley-cooper-set-hyperion-at-warner-bros-with-graham-king-1234865881/
Czytali, znajo, lubio?
Właśnie Warner Bros. ogłosiło, że będzie ekranizował Hyperiona
https://deadline.com/2021/11/bradley-cooper-set-hyperion-at-warner-bros-with-graham-king-1234865881/
Czytali, znajo, lubio?
Nie wiem co to, nie czekam.
Można powiedzieć, że ignorancja obroniła Cię przed wdepnięciem w niezłe gówno. Najlepiej nie wiedzieć i nie czekać. Serio
Karaś napisał:
Właśnie Warner Bros. ogłosiło, że będzie ekranizował Hyperiona
https://deadline.com/2021/11/bradley-cooper-set-hyperion-at-warner-bros-with-graham-king-1234865881/
Czytali, znajo, lubio?
-----------------------
Czytałem. Najbardziej wkur****ący cykl książek w historii. Jeśli chodzi o ogólne pop******enie, rywalizuje z Diuną o pierwsze miejsce, chwilami nawet wychodzi na czołówkę.
Cykl Hyperion składa się z 4 części, z czego pierwsza jest najdziwniejsza pod względem literackim, składa się o ile dobrze pamiętam z 7 prawie zupełnie niezależnych od siebie opowieści. Kolejne są zorganizowane bardziej "tradycyjnie". Część druga jest tak jakby bezpośrednią kontynuacją, kończy się w sposób bardzo dziwny, nie chcę spoilować potencjalnym czytelnikom, ale w sumie po przeczytaniu "dwójki" można zakończyć czytanie cyklu, dla spokoju ducha i zdrowia psychicznego najlepiej jest tak zrobić.
Kolejne dwie części to skok o jakiś tysiąc lat w przyszłość i prawie zupełnie nowy zestaw bohaterów, plus stary antagonista wyciągnięty zza grobu, normalnie trik rodem z TROS, jeżeli ktoś myśli że "troska" była pierwsza w wykręceniu takiego wrednego numeru to się grubo myli.
Ogólnie po przeczytaniu (nie w 100% - nie byłem w stanie przeczytać kilkudziesięciu stron kończących ostatnią część, po dłuższej przerwie i ochłonięciu skoczyłem żeby przeczytać ostatnie 4 czy 5 stron) stwierdziłem, że Dan Simmons ma jakiś bardzo głęboki uraz, żeby nie powiedzieć odium do tzw Kultury i Cywilizacji Zachodu, ponieważ cały cykl a w szczególności dwie ostatnie części to jeden z najbardziej podstępnych i bezwzględnych ataków na tzw wartości judeo-chrześcijańskie i ogólnie zachodni racjonalizm z owych się wywodzący Jest mi naprawdę bardzo daleko do bycia osobą religijną bądź tradycjonalistą, ale Hyperion to dla np wierzącego katolika jest jak cios z bańki a potem splunięcie w ryj Generalnie żeby zrozumieć na czym cały wic polega, trzeba mieć pewne ogólne zrozumienie czym jest tzw zachodni racjonalizm i dlaczego mentalność Wschodu jest od niego tak drastycznie różna. Simmons najwyraźniej za źródło wszelkiego zła uważa ten zachodni racjonalizm a stojący w opozycji do niego buddyzm ma być lekiem na wszystko. To dopiero początek, he he.
Generalnie jeżeli LOTR i Diuna są (były) uważane za ciężkie do ekranizacji, to nie wiem jak nazwać cykl Hyperion. Niemożliwe ...? Niewykonalnie? Będzie po prostu głupie? Nie mam pojęcia. Ja w każdym razie nie mam zamiaru tego oglądać. A jeżeli chodzi o czytanie cyklu, ja osobiście odradzam chyba, że ktoś ma mocne nerwy i maksymalnie otwartą głowę, plus chce mu się grzebać w filozoficznych detalach sporu buddyzm vs chrześcijaństwo
darth_numbers napisał:
stwierdziłem, że Dan Simmons ma jakiś bardzo głęboki uraz, żeby nie powiedzieć odium do tzw Kultury i Cywilizacji Zachodu, ponieważ cały cykl a w szczególności dwie ostatnie części to jeden z najbardziej podstępnych i bezwzględnych ataków na tzw wartości judeo-chrześcijańskie i ogólnie zachodni racjonalizm z owych się wywodzący
-----------------------
Ee, może to trochę przesada. Ja to bardziej odebrałem jako dialog i zestawienie różnych systemów wartości. Tzn rzeczywiście czasem ma się wrażenie, że ten cały Dan Simmons to musi być jakiś oszołom, nie wiem, neobuddysta albo z New Age... ale tylko czasami. Jeśli ma do czegoś uraz, to może do Kościoła rzymskokatolickiego jako instytucji, ale tak naprawdę nie krytykuje nigdzie wprost żadnej religii. Tzn krytykuje niektóre ideologie... ale wcale nie bezpodstawnie. ;]
Nie mam pojęcia jaki konkretnie prąd intelektualny/ideologiczny reprezentuje Simmons, ale gość (mam wrażenie) nie robi tego co robi na ślepo ani przypadkowo. Wpadł mi jakiś czas temu (już po przeczytaniu Hyperion Cantos) w ręce świetny artykuł na temat bardzo podstawowych różnic w mentalności/kulturze/filozofii Wschodu i Zachodu. Artykuł miał na celu zaprezentowanie wstępu do odpowiedzi na pytanie "dlaczego rewolucja naukowo-technologiczna dokonała się na Zachodzie, a nie w krajach Wschodu". Bo przecież Chińczycy mieli astronomię, znali proch, etc etc, byli dokładnie na "naszej" ścieżce więc co się stało?? Ja o filozofii pojęcia nie mam ale artykuł naprowadził mnie na ślad zrozumienia tego, co Simmons chce przekazać w swoich książkach. Moim zdaniem, Simmons ma bardzo specyficzną, blisko spokrewnioną z filozofią Wschodu wizję wszechświata. Mianowicie dopuszcza możliwość (daną istotom rozumnym przez racjonalizm i naukę) dopuszczenia się nieodwracalnej wandalizacji i uszkodzenia wszechświa, nie tylko jego fizykalnej, ale i "duchowej" tkanki, która w ogóle prawdopodobnie jest istotniejsza od tej warstwy "materialno/mierzalnej". Simmons promuje ideę że intelekt podążając "ścieżką racjonalizmu" ze samej swojej natury jest skazany na unicestwienie nie tylko życia ale i samego wszechświata (ponieważ jego prawa nie są stałe, ale modyfikowalne, więc można go trwale "zepsuć"). Jedynym ratunkiem na przetrwanie życia jako takiego jest głębsza, emocjonalna więź ze wszechświatem, i swego rodzaju odmiana "myślenia magicznego", która wprost wzięta jest ze Wschodniego zrozumienia roli rozumu i dialogu człowieka z rzeczywistością fizyczną. Główny bohater po doznaniu oświecenia (miłość jest jednym z oddziaływań podstawowych) jest w stanie przemieszczać się po wszechświecie siłą samego umysłu z nieskończoną prędkością.
To wszystko o czym wyżej piszę samo w sobie nie jest żadnym zarzutem a może nawet stanowić zaletę całego cyklu. Mamy w końcu ciekawą, oryginalną filozofię, jakąś wizję wszechświata i jego "ewolucji". Wszystko jest ubrane w bardzo atrakcyjne ciuszki bombastycznej akcji i w sumie fajnych bohaterów. To co mnie odrzuca od całości to jakiś zupełny brak dystansu Simmonsa do tej dziwnej wizji, bardzo negatywne emocjonalne zabarwienie tej jego prozy, nie ma w tym nic konwencjonalnie "zabawnego". Ja czytając te książki czułem się udręczony i emocjonalnie zaszczuty
Inna sprawa, że bardzo podobną wizję "uszkadzalnego" Wszechświata prezentuje (podobno) Cixin Liu w swojej trylogii (Problem Trzech Ciał i kontynuacje). To jest chyba właśnie konsekwencja zderzenia Wschodniej mentalności z obserwowalną skutecznością Zachodniego racjonalizmu.
darth_numbers napisał:
/.../
Inna sprawa, że bardzo podobną wizję "uszkadzalnego" Wszechświata prezentuje (podobno) Cixin Liu w swojej trylogii (Problem Trzech Ciał i kontynuacje). To jest chyba właśnie konsekwencja zderzenia Wschodniej mentalności z obserwowalną skutecznością Zachodniego racjonalizmu.
-----------------------
Potwierdzam. Tam uniwersum zostaje po prostu zniszczone itp. Sama propozycja literacka Cixina znajduje natomiast uznanie w oczach mych ze względu na swe walory. Gdzie poczytasz o rewolucji kulturalnej?
Heh, nice.
Właśnie dowiedziawszy się dziś o tym newsie z niecierpliwością czekałem na ten temat na forum, bo nie chciało mi się zakładać samemu. A tak się składa, że dosłownie ze 2 tygodnie temu skończyłem ostatnią część Hyperion Cantos ("Triumf Endymiona") i byłem baaardzo ciekaw, czy ogólne opinie na jej temat są tak skrajne, jak mi się wydaje, że powinny być - i powyższa wypowiedź (darth_numbers) idealnie odpowiada na moje niezadane pytanie, dzięki!
Przedstawię więc trochę inny punkt widzenia:
Jako wielbiciel filozofii jako takiej, mega lubię te książki. Wszystkie, łącznie z ostatnimi dwiema. xD Nie do końca zgadzam się z ogólnym przesłaniem, nie do końca chciałbym, żeby wszechświat działał tak jak w Hyperionie, a nawet nie twierdzę, że jest to wybitnie napisane - ale nie żałuję ani sekundy spędzonej z tymi książkami i cieszę się, że powstanie jakaś adaptacja, która może przybliży je większej grupie ludzi.
Generalnie fanom SF/fantastyki jestem w stanie z czystym sumieniem polecić pierwszą książkę, "Hyperion", która ma bardzo ciekawą formułę i stawia sporo pytań, które pozostają w większości bez odpowiedzi. I jak to często bywa, późniejsze książki odpowiadają na tamte pytania w sposób, który nie każdemu musi się podobać. Jak ktoś miałby niedosyt, to polecam również "Upadek Hyperiona", czyli drugą część. Ale jeśli wynudzą was fragmenty teologiczne i filozoficzne, to rzeczywiście dwóch ostatnich części ("Endymion" i "Triumf Endymiona") nie trzeba tykać wcale. Na niektóre pytania lepiej nie znać odpowiedzi - chociaż mi się akurat te odpowiedzi wydały bardzo ciekawe.
Boję się tylko trochę formatu. Podobno scenariusz był oryginalnie przygotowany pod limited series, i teraz adaptują go na feature film... Według mnie bez sensu, bo pierwsza książka jest idealnie skrojona właśnie na serial. Możliwe, ze mocno będą musieli zmasakrować ten scenariusz, żeby zrobić z niego film - no ale zobaczymy.
Dajcie znać proszę czy naprawdę tylko ja jestem aż tak porąbany, że mi się podobały wszystkie cztery książki w równym stopniu? xD
Slavek_8 napisał:
Dajcie znać proszę czy naprawdę tylko ja jestem aż tak porąbany, że mi się podobały wszystkie cztery książki w równym stopniu? xD
-----------------------
Nie jesteś porąbany, ponieważ Hyperion jest napisany conajmniej przyzwoicie (pierwsza część podobno nawet bardzo dobrze, tzn tak mówią znawcy), jest pełen oryginalnych, zakręconych pomysłów, historia jest emocjonująca, wszystko trzyma się kupy. To się ma prawo podobać! Mnie odrzuca kilka rzeczy:
1. Emocjonalna manipulacja czytelnikiem w celu "podprogowego" przepchnięcia dziwnej ideologii/filozofii,
2. Nieustająca próba przelicytowania Simmonsa przez samego Simmonsa w dziedzinie ekstremalnych pomysłów (pseduo) naukowych bądź technicznych, Każdy kolejny krok to skok o 5 rzędów wielkości w odjechaniu
3. Simmons posługując się bardzo sprawnie językiem i swoimi zdolnościami w opowiadaniu historii popełnia ten sam grzech o który oskarża swoich wyimaginowanych antagonistów: doskonałość może być (jest) źródłem największego zła. Krótko mówiąc, hipokryta
Parę słów w odpowiedzi wyżej (nieco inny kierunek )