Taka była moja reakcja po lekturze pierwszego zeszytu - rysunki są dobre, jeżeli chodzi o postacie bo już same projekty myśliwców, czy też tej latarni kosmicznej są dosyć powierzchowne, na zasadzie - "a, narysuję taką latarnię, tylko w kosmosie i wio, następne zlecenie".
Fabuła? Mam wrażenie, że czytam jakiś fragment cross-overa albo tie-in - to dopiero pierwszy zeszyt a tak wiele się mówi o tym co się stało wcześniej, w tle, że aż mi głupio. Mam rozumieć, że ta seria będzie takim właśnie wypełniaczem, tłem fabularnym?
Projekty postaci i uniwersum - przypomina mi to klasyczny komiks "Jedi vs Sith" - takie "średniowiecze" stylówki - tylko tam walczono już ostatkiem sił, zatracono postęp cywilizacyjny, technologie, amunicję, przemysł itp. Całe rejony galaktyki popadły w ruinę i zapomnienie. A tu mamy podobny wizualny "vibe" a Republika jest w czasie rozkwitu? No taka decyzja artystyczna, co zrobisz.
Co do kameralności - to odwieczny problem gwiezdnych wojen (można by godzinami wymieniać -galaktyczna armia klonów w liczbie 6 mln. ... w sam raz na okupację jednej planety środka XD), ale faktycznie nowy kanon podnosi poprzeczkę jeszcze wyżej tzn. to już normalnie teatr telewizji - co mnie obchodzą ciekawe postacie, skoro w tle widać tylko jakieś wioski rybackie, pustynie. Gdzie te debaty w senacie galaktycznym pełnym tysięcy senatorów, polityków, setek lobby politycznych, decyzji wpływający na życie miliardów istot na planecie, setek miliardów w sektorze. Gdzie te kolosalne wpływy Zakonu Jedi na politykę galaktyki - jakieś negocjacje z szamanami wioski nie większej niż tabor cyganów.
Kilku autorów próbowało nakreślić większy rozmach i charakter galaktyki - Luceno w Katalizatorze, Zahn w Thrawnie - ale co z tego skoro brakuje odgórnego kierunku, myśli przewodniej i założeń CZYM to uniwersum jest. Cały czas dostajemy pojedyncze, obojętne na resztę nowelki - lepsze i gorsze, ale nie mające razem wiele do powiedzenia. Nie czuję w nowym kanonie WIELKIEGO spójnego uniwersum - a upłynęło już wystarczająco dużo czasu.
Powtarzam się, ale takie cykle powieściowe Warhammer 40K i Herezja Horusa zjadają Kanon SW na śniadanie, ale tam historie tworzy stały skład, doświadczony, wykształcony, znający historię, wiedzący jak funkcjonować może np. logistyka na wojnie, wywiad, intrygi polityczne etc. Wszystko w dodatku pod nadzorem doświadczonej ekipy od "lore" Warhammera.