Uroboros właśnie na Facebooku ogłosił koniec wydawania książek SW.
Dla mnie to powód do radości. Lepsze nic niż pozory wydawania SW.
Uroboros właśnie na Facebooku ogłosił koniec wydawania książek SW.
Dla mnie to powód do radości. Lepsze nic niż pozory wydawania SW.
Całe szczęście
Ja się cieszę bardzo. Cały 2021 wyglądałby tak, że w komentarza płacz i żale, że nie wydają High Republic, nowych Thrawnów czy co tam jeszcze.
A tak spokój. Wszyscy wiedzą na czym stoją, a przecież i tak już była opłakana sytuacja.
O, jak dobrze. Miałem niedługo pisać maila, by mi egzemplarze recenzenckie przerzucili z bloga na Bastion, a tak nie muszę.
W ramach ciekawostki - Uroboros obiecał wydać, a nie wydał:
- Trylogię Bane`a
- Dartha Plagueisa
- Canto Bight
- adaptację Solo
Ale pewnie są tu tacy, co pamiętają, jak zapowiadali, że będą wydawać cały Kanon.
Jeśli miałbym czegoś żałować to może tego Bane`a i Plagueisa, bo nie mam, a może akurat wydaliby to w jakiejś ciekawej formie.
Ale to byłaby tylko wisienka. Poza tym dzisiaj świętuję, bo to wspaniała nowina!
A tą wspaniałą nowiną nie powinno być ogłoszenie kto zamiast?
Choć ja i tak nie czytam SW...
Nie. To jest właśnie wspaniała nowina. Jedyna dobra.
Uroborosowi się nie opłacało. Dostawaliśmy ochłapy. Gdzie Alphabety, Dooku, Master&Apprentice, Thrawn Ascendancy, nadchodzące HR? Nigdzie. Nawet w planach nie było. Jedyną opcją jest zmiana wydawcy, co samo w sobie jest mega problematyczne, ale pierwszym krokiem było zwolnienie miejsca przez Uroboros.
Teraz będzie rok, może dwa bez polskiego SW i może Disney będzie musiał zmienic warunki licencji. Może nigdy nie pojawi się wystarczająco szalony wydawca. Ale to i tak lepiej niż to co było. Szlag mnie trafiał jak ludzie oceniali NK przez pryzmat książek wydanych przez Uroborosa.
Amber wróć
nie myślałem, że to kiedyś napiszę, ale w porównaniu do Empi... Uroborosa to Amber był wspaniałym wydawnictwem
Przy nakładach wymaganych przez Disneya Amber odpuścił w przedbiegach, to się zwyczajnie nie opłącało ;/
O ile Disney nie zmieni nakładów minimalnych to nie ma w Polsce wydawnictwa na tyle dużego by mu się to opłacało.
nie siedzę w książkach SW od lat, mógłbyś napisać coś więcej w tym temacie tych nakładów? Tak z ciekawości, przynajmniej będę w stanie sobie porównać z rynkiem.
Natomiast jeśli Uroboros/Foksal/Empik, który jest monopolistą jeśli chodzi o detaliczny handel stacjonarny książkami, sobie nie radzi, to faktycznie ciężko będzie znaleźć innych zainteresowanych.
W samym Empiku widać było jak rzadko książki SW były w wystawce z bestsellerami. A jeśli nawet to na niższych półkach.
cała siła Empiku tkwi w tym, że zrzuca swoje tytuły na widoczne pozycje gdy tego potrzebuje bądź gdy ktoś inny nie płaci im za tę promocję. Ale najważniejsze w tym przekazie jest to, że książki SW są w Empikach, w przeciwieństwie do wielu innych, mniejszych wydawców. Tam często zostają przy empik.com.
Nakład wymagany był 4 razy większy od amberowskiego, chociaż ten był zawsze skromny i liczył 2/3k egzemplarzy. Tuż po premierze TFA perspektywy budziły nadzieje, ale już przed premierą Last Jedi Urobors miał magazyn pełen niesprzedanych książek i nawet konkurencyjne promocje empiku tego nie zmieniły. Zwyczajnie fanów czytających jest w Polsce mało i nowe filmy tego nie zmieniły.
Ciekawe co się stanie z niesprzedanymi tytułami po 31 marca, trafią do taniej książki?
dzięki.
Nakład 2-3k jeśli chodzi o całą fantastykę w Polsce - pomijając bestsellery - to przyzwoity wynik. A pamiętamy, że książki Amberu i tak zazwyczaj długo leżały na półkach. Więc jak w Uroborisie wydawali 8-12k powieści niezwiązanych z filmami... to już nie mam więcej pytań.
I tak długo wytrzymali, mi by się dawno odechciało cokolwiek wydawać gdyby wiecznie wszyscy się o wszystko pieklili xD
Sev mówi, że skandalicznie odpowiadali na FB. Ja odnosiłem wrażenie ze to fani się skandalicznie zachowywali w komentarzach
No, żeżu było niezwykłe, cokolwiek by zrobili lub nie zrobili to ciągle był ból.
W sensie, oczywiście, konsumenci mogą sobie narzekać, to ich prawo, tak samo jak moje mieć z tego żeżu i rozumieć, że komuś może się zwyczajnie nie chcieć użerać, no mi by się nie chciało, szczególnie że zyski z franczyzy pewnie i tak mizerne
Dokładnie, ja byłem nieraz zażenowany narzekaniem fanów na stronie uroborsa - same dewoty i nerdy gorszego sortu, istne zgromadzenie największych marud i przegrywów. A co drugi był znawcą rynku księgarskiego i wydawniczego w Polsce. PR wydawnictwa w pewnym momencie się poddał i przestał nawet udawać, że traktuje ich na poważnie.
Ty - ale to było chamowate. Pamiętam jak kiedyś kilka grupek na FB okrążyła ich odpowiedź na jakiś mój komentarz. Nie pamiętam teraz, o co chodziło, ale wiem, że ja bym tak czytelnikowi na Bastionie w komentarzu nie odpisał. A bywam ostry i zadziorny. Traktują niepoważnie potencjalnych klientów, a potem ludzie tak podchodzą do nich. Kupują, ale nie ufają, a to nie jest dobra sytuacja.
To prawda, kilka razy pracownikom uroborsa puszczały nerwy a potem komentarze były kasowane. Rozumiem też frustrację fanów ale nie zmienia to faktu, że było tam za dużo chamstwa, co ciekawe często autorstwa dorosłych ludzi - czasem sobie zerkam na profil przy co bardziej żenującym komentarzu, moje pokolenie 30+ niestety wiodło tam prym.
Teraz tak zupełnie serio. Dlaczego moim zdaniem to dobre info?
Po pierwsze, Uroboros był skończony. Ostatnie 3 lata pokazały, że jest stagnacja i ż kolejne lata będą takie same albo gorsze. Czyli w rezultacie totalnie znikoma ilość wydawanego SW.
Odpowiedzią na to byłaby zmiana wydawcy. Ale to nie takie proste przy wymaganiach Disneya.
I tu jest pies pogrzebany. Potrzebujemy tej pustki. Żeby przez rok, dwa nie było książek SW w Polsce. Wtedy moim zdaniem jest szansa że Disney Polska stwierdzi, że trzeba zmienić strategię. Zmienić licencję, zmienić sposób wydawania w Polsce, nie wiem. Ale to jedyna droga, żeby to kiedykolwiek działało.
Choć może być tak..
..że już umarło na zawsze.
Amber serwował mniejszy format na gorszym papierze za wyższą cenę (chociaż uroboros ich dogonił z okładkową ceną) i taki kompromis zdawał rezultat przez lata. Copernicus wydaje w ten sposób powieści z Warhammera - nawet dwie miesięcznie, ale tam dogadano się z angielskim wydawcą po kilkuletnieniej utracie licencji.
Mnie wkurzyli. Bo ok- rozumiem, że im nie wyszło i się wycofują. Ale niech biorą to na klatę i skończą serie które zaczęli. Wydali adaptacje epizodu 7 i 8, a 9 nie będzie ;/ Mocno się zastanowię zanim coś od nich kupię, bo strach, że skończą wydawać w połowie ;/
Serio, to nie pierwsze i nie ostatnie wydawnictwo z niedokończonymi seriami, nikt nie dołoży do interesu.
Wiem, że to nie pierwsze i nie ostatnie, ale uważam, że właśnie czymś takim wydawcy sami strzelają sobie w stopę. Bo z zasady nie kupuję żadnych książek z serii jeszcze nie zakończonych, właśnie ze względu na obawę, że nie dostanę kontynuacji i będę się tylko wkurzać. No niestety, ale gdyby wydawnictwa kalkulowały koszty na całe serie, a nie na pojedyncze tomy i czytelnicy byliby przyzwyczajeni, że na pewno dostaną kontynuację, to kupowaliby takie książki chętniej i interes by się kręcił.
Niby dobrze, bo ze strony Uroborosa była to jedna wielka bieda i nieporozumienie. Pytanie tylko, co dalej? Jaka jest szansa, żeby przejął to np. Egmont, albo - co byłoby przewspaniałe - Amber?
Jaka jest szansa, że przejmie to... ktokolwiek?
Podejrzewam ze 2-3 lata przerwy, może przy okazji kolejnego filmu pojawi się chetny do niesienia krzyża.
Pytanie czy w tym czasie rynek się przegłodzi, czy umrze.
W każdym razie na polskie HR chyba nie ma co liczyć.
No nie. Jak ktoś chce to Light of the Jedi w ENG 5 stycznia. A potem moze komiks od Egmontu.
Ciekawi mnie czy więcej osob sięgnie po angielska wersję czy raczej będzie dominować podejście "walić to".
Z mojej strony "walić to". Chyba nie operuję angielskim aż w takim stopniu, żeby na luzie przeczytać sobie książkę, jakby to było po polsku. Po prostu tl;dr żeby się w to bawić.
Męczyć mi się nie chce i robić kursów na wyższy poziom też nie (tak, wiem, na książki SW pewnie swobodnie starcza średniozaawansowane opanowanie angielszczyzny, ale to nadal nie ten komfort, co w mowie ojczystej ). Trudno. Nadrobię sobie EU od Amberu.
Ja idę na przeczekanie, nie lubię czytać po angielsku, kompletnie nie jestem się w stanie wczuć, o ile przy grach, komiksach czy serialach to jeszcze (choć wciąż wolę je poznawać po naszemu) tak książki to tylko po Polsku. Ponoć mówią, że może Egmont weźmie, więc mam nadzieję.
Egmont nie ma opcji. Sprzedali kilka miesięcy temu dział książki i teraz chyba już się tym w ogóle nie zajmują.
Tak czy siak, na książki będę czekał, jak wyjdą po Polsku
U mnie "walić to". Mam prawie połowę legend do nadrobienia. Właśnie zacząłem "W poszukiwaniu Jedi" i dalej będę kontynuował w kolejności chronologicznej.
Mam co czytać, Nowy Kanon mnie nie wciągnął jakoś mocno, bo brakowało ciekawej serii. Dostaliśmy Koniec i Początek, który przez te dodatkowe rozdziały skaczące po całej galaktyce i osi czasu, przyprawiał mnie o zawroty głowy i gubienie się w wątku.
Z ciekawych książek na pewno Mroczny Uczeń, Więzy Krwii, Phasma (i te brakujące strony... chociaż Amberowi też się zdarzało - Komandosi i Zesmta Isard).
Jak nikt w PL nie podejmie rękawicy przez te najbliższe 2 lata, to w końcu pójdę w czytnik i oryginał... Chociaż moja jedyna próba czytania po angielsku ksiązki, zakończyła się fiaskiem. Może dlatego, że była to biografia Jim`a Morrisona.
Angielski może i znam, posługuję się nim na codzień w pracy, ale czytać w ojczystym języku jest zdecydowanie przyjemniej.
Podobno ten szybki termin utraty licencji (co ciekawe ebooki również znikną z oferty) i informacja o sprzedaży posiadanych egzemplarzy tylko do 31.03 wynika m.in. stąd, że ma ją przejąć inny wydawca. Niewiarygodne, uwierzę jak zobaczę! Amber kontratakuje?
A tak w ogóle Amber jeszcze wydaje taką literaturę?
To była by super opcja, gdyby każda powieściowa gałąź trafiła do jednego wydawnictwa.
Mam nadzieję, że to nie będzie jednak Egmont (wiele na to wskazuje, że mogę spać spokojnie). Za rozpoczynanie serii, ich słabą promocję i kończenie przed wydaniem ostatniego tomu mam dla nich sporo pogardy.
Przypomina mi się, jak jako dzieciak z wypiekami kupowałem wszystko co tylko było z SW... Nie miałem internetu, więc jedyne miejsca, skąd czerpałem informacje o tym uniwersum do było SWK i półka z literaturą w Carrefourze (wtedy jeszcze chyba Champion lub nawet Stock). Kupiłem zadowolony Ucznia Jedi 1 i 2... i mimo tego, że byli wydawcą, to nie potrafili sensownie przekazać, że wydają też kolejne tomy... O tym, że wydano jeszcze kilka tomów z tej serii dowiedziałem się około 2007 roku z antykwariatu, lub jak mi podłączyli neta i znalazlem Bastion (a książkę wydali w 2000). Nic więc dziwnego, że im siadała sprzedaż i nie potrafili doprowadzić tej serii do końca.
Ten sam los spotkał niedawno "Co kryja Dzika Przestrzeń". Seria nie dość, że została zakończona po dwóch tomach, to jeszcze nie wydano tomu zerowego... (a to mi przypomina Amber, który wydając "Łowcę z mroku" nie pokusił się o dołączenie drugiego opowiadania o Maulu.
Przy takiej ilości tytułów dla dzieciaków (kaczor donald, wszystkie wydawnictwa LEGO) raczej nie byłoby problemem zyskać kilku nowych czytelników przy odpowiedniej reklamie na stronę lub pół.
Jeśli chodzi o Amber i Maula - to aż tak łatwo z "Sabotażystą" nie było. Opowiadanie zostało wpierw wydane jako e-book, a następnie dołączone do wydania paperback w Stanach. Tyle, że Amber się pośpieszył i mieliśmy polskie tłumaczenie przed paperbackiem.
W treści newsa jest informacja jakoby jakość książek u Uroborosa miałaby być większa niż u Amberu. To mnie zastanowiło. Chyba nie chodzi o jakość tłumaczenia (w Amberze zdarzały się błędy, jak wszędzie, ale jednak patrząc całościowo poziom był wysoki, wszystkie spolszczone terminy się świetnie przyjmowały wśórd polskich fanów). Jakoś papieru jest podobna. Okładki miękkie u obu wydawnictw. Opisy książek na okładce u Uroborosa bardzo skąpe w porównaniu z tymi u Ambera. Szata graficzna niczym szczególnym się nie wyróżnia, no chyba że brakiem spójności (u Ambera jednak stylistyka na lwiej części tytułów była taka sama).
To gdzie jest niby ta lepsza jakość?
Nie pisałem newsa, więc wypowiem się tylko jako czytelnik.
Tłumaczenia Amberu, szczególnie te starsze, dziś są bardzo niesatysfakcjonujące. Przede wszystkim chodzi o nazwy własne jak np. szturmowcy-klony. Pewne rzeczy, a jest ich dość sporo, nazywamy już teraz inaczej i te stare polskie odpowiedniki bolą tak, że przyjemniej czyta się po angielsku.
Wydania Uroborosa były też ładniejsze: większa, wygodniejsza czcionka, matowa okładka ze skrzydełkami, a cena podobna.
Czuję się wywołanym do tablicy, więc odpowiadam. Sprecyzuje moje słowa z newsa: wydania Uroborosa było stosunkowo lepsze od publikacji Amberu, głównie pod względem ich fizycznych właściwości, jak wspomniał powyżej Adam. Natomiast kwestia tłumaczeń to inna problematyka, bowiem Amber tłumaczył przez okres dwóch dekad i ich jakość ewoluowała. A druga dekada opierała się w dużej mierze na wewnętrznych konsultacjach tłumaczy między sobą, jak i z fanami. Ze złotego okresu publikowania powieści od Amberu, ostała się właściwie tylko Anna Hikiert, która wykonała lwią cześć przekładów dla Uroborosa.
Mi się wydaje, że papier w Amberze był gorszej jakości, podobnie jak z okładkami
Też uważam że Uroboros miał lepsze jakością (jako książka fizyczna) wydania, prawda że mieli problemy z szybkością tłumaczenia, ale nie wiem jak to u Ambera wyglądało bo książkami SW zainteresowałem się bod koniec okresu wydawania przez nich. Uroboros miał o tyle dobrze ze czasami fajne promocje w empiku były.
A samo kupowanie książek, kupowałem od nich, ale do momentu premiery TLJ, ech ten film był dla mnie dość punktem przełomowym, po jego seansie moje zainteresowania SW spadło, przestałem kupować rzeczy z logo Star Wars (powiedzmy spadek o jakieś 80-90%). Ciekawe ile osób ma tak jak ja. Kupuje już właściwie tylko Star Wars Komiks i odzież. Książki tylko mi na promocji się zdarzyło, teraz uznałem że sobie uzupełnie kolekcje zanim książki będą trudno dostępne i patrzę że praktycznie nie możliwe jest dostać Thrawn Zdrada
A że dodruków ma nie być (?) to oj będzie ciężko i cena będzie rosła.
Co do jakości książek, to Uroboros zrobił na mnie wrażenie, ale tylko na początku. Im dalej, tym bardziej doceniałem wydania od Amberu.
Owszem, matowa okładka ze skrzydełkami to duży plus, ale cała reszta? Nic ciekawego. Opisy z tyłu - bardzo oszczędne, niemal zerowe. Chronologia powieści - wyjątkowo paskudna, w dodatku wepchane są tam filmy i seriale, zupełnie niepotrzebnie. Format - za duży. Amberowe książki lepiej leżały w ręce i mieściły się na każdą półkę. Jakość papieru - lipa, bo te książki... okropnie śmierdzą Nie jestem z sekty wąchaczy książek, ale po prostu w trakcie czytania nie raz czuć było smród tych kartek. Amberowe pachniały lepiej
Może i czcionka lepsza, wygodniejsze to do czytania, ale to luksus, który nie jest według mnie konieczny.
Mniejszy format lepiej pasował do tego typu literatury, najbardziej odpowiadały mi kieszonkowe wydania powieści z Forgotten Realms od wyd. ISA ale Amber też był ok - chociaż ciężko obecnie dostać niektóre tytuły w znośnym stanie. Zwyczajnie po 15-20 latach ten papier gnije i staje się taki żółty, szorstki i zmechacony.
Ja jestem jak najbardziej za kieszonkowymi wydaniami. Gdyby tempo wydawania było sensowne i wydawaliby zdecydowana większość tego co w Stanach to byłbym w stanie czekać, nie czytać po angielsku w dniu premiery i zapłacić nawet te 49zł. Bo rozumiem, że główny problem to popyt, trudność ze sprzedaniem minimalnego nakładu.
Może gdyby koszty produkcji takiej książki były sporo niższe, a cena pozostałaby dosyć wysoka to jakoś by to hulało. Tylko czy inni (Wy np.) kupowali w tej samej cenie kieszonkowe wydania?
Ponadto w sumie nie wiem ile bierze tłumacz za taką książkę.
Zaczyna brakować tych książek. Stwierdziłam, że to ostatnia szansa, żeby kupić to co chciałam jeszcze przeczytać i tak chyba po kilku godzinach szukania upolowałam w necie ostatnie papierowe "Więzy krwi", więc to chyba ostatni gwizdek na uzupełnienie biblioteczki... Bo ebookami gardzę ;p Więc jak ktoś odwlekał kupno to radzę się pospieszyć
Dzięki za ostrzeżenie. Może to dobra okazja na mał podsumowanie Ery Uroborosa i zastanwienie się które książki faktycznie warto przeczytać?
Ja mam za sobą jedynie 2 pozycje: "Ahsokę" i "Utracone Gwiazdy". Obie są w podobnym klimacie i obie uważam za warte polecenia - jeżeli komuś taki klimat odpowiada. A mowa tu o raczej lekkich pozycjach, w których niewiele jest dynamicznej akcji, pościgów, wybuchów i takich tam, raczej skupiają się na budowie postaci. I na tym, jak te postacie odnajdują się w otaczającej rzeczywistości.
"Ahsoka" oczywiście opowiada losy tytułowej bohaterki po upadku Republiki.
"Utracone Gwiazdy" opowiadają losy dwójki młodych żołnierzy imperialnych, na przestrzeni całej Oryginalnej Trylogii, aż do Bitwy o Jakku.
A jakie były Wasze ulubione, godne polecenia tytuły?
Ja bym na pierwszym miejscu polecił właśnie "Utracone Gwiazdy", ewentualnie "Więzy Krwi". "Katalizator" jest pełen smaczków i informacji dla fanów z gatunku Kolekcjoner Wiedzy, ale za to trochę przynudza. Na pewno warto się zapoznać z pierwszym "Thrawnem". Trylogia "Koniec i Początek" jest ważna i w sumie w miarę ciekawa, ale wielu odrzuca stylem.
A ja polecam "Phasmę", ale tylko jeśli ktoś chce historii mocno niestarwarsowej i ocierającej się o thriller-horror.
A ten "Koniec i Początek" faktycznie przekazuje jakiekolwiek istotne informacje? Cokolwiek co pozwala zrozumieć historię Ruchu Oporu, Najwyższego Porządku, albo Snoke`a? Czy to się po prostu dzieje w tej epoce RotJ/TFA, ale luki nie zapełnia?
Cóż, prawdopodobnie nikt po nich nie przejmie wydawania bo i po co? Wyniki sprzedaży były chyba słabe, no i po co kolejnemu wydawnictwu hejt ze strony fanów?
Lubsok wrócił, nagromadził przez święta trochę rozsądku i mądrze gada.
Taka prawda. Wydaje mi się, że trzeba być szalonym, żeby uznać aktualnie sprzedaż książek SW za oplacalną. Albo mieć jakiś genialny plan, ale ja go nie widzę.
Problem nie leży po stronie polskiego wydawcy, tylko disney ma za duże wymagania licencyjne. Inaczej amber nadal by produkował sobie co miesiąc, dwa tytuł za 49 pln. ceny okładkowej na papierze toaletowym z okładką z legendarnymi żółtymi paskami.
Uroboros to ogólnie takie wyjątkowe wydawnictwo, bo wydaje mi się, że oni nie mają w swojej ofercie ani jednej wartościowej książki. Sama pulpa dla nastolatek i rzeczy dla niewymagających czytelników. Wraz z wyjściem Uroborosa ze Star Wars, można spokojnie spuścić na nich zasłonę milczenia i nie przejmować się ich dalszymi losami.
Moja opinia nt. jakości wydawanych przez nich SW jest mieszana ze wskazaniem na pozytywną. Z jednej strony, właściwie pod każdym względem (papier, tłumaczenie) była ona lepsza, z drugiej - mocno przeszkadzał mi jeden aspekt ich wydań, czyli rozmiary książki. Ten format był za duży, niepotrzebnie tak nadmuchany; z cieniutkiej książki robił się sporych rozmiarów tom - przerost formy nad treścią. Co miało konsekwencję w tym, że ich książki zajmują zbyt dużo miejsca dla półce (a dla mnie to sprawa kluczowa). Amber był pod tym względem idealny. Nie za duże, nie za małe.
Jeśli natomiast chodzi o ich plan wydawniczy, to cóż. Domyślam się, że dogadywanie się z takim behemotem jak Disney nie jest łatwe, a plotki o bliżej niesprecyzowanych problemach z kontaktem z nim krążą od dawna. Podejrzewam, że z jednej strony zabrakło dobrej woli i elastyczności, a z drugiej - motywacji i kompetencji. No i wyszedł klops. Nie ukrywam, że kulisy tej sprawy mnie intrygują, bo jednak koniec końców ciężko mi uwierzyć, żeby osoby decyzyjne z odpowiedniego działu w Disneyu wolały, żeby w którymś kraju książki nie wychodziły wcale, niż wychodziły w mniejszym nakładzie (czy co to tam jeszcze stało na przeszkodzie). Korpoabsurdy sięgają daleko, ale jednak w momencie kiedy traci się klienta, zazwyczaj przychodzi jakieś opanowanie.
Jakiekolwiek nie byłyby tego przyczyny, mieliśmy z Uroborosem kilka lat komedii pomyłek. A skoro Uroboros, mający za plecami grupę Empik, nie wydolił, to nikt tego nie pociągnie. Pewnie znalazłby się gdzieś ktoś, kto miałby zapał, ale ów ktoś zapewne nie będzie miał zaplecza finansowego, żeby dać radę. Z zaistniałej sytuacji wnioskuję, że trzeba mieć i zapał/samozaparcie, i spore możliwości, żeby cokolwiek na tym polu ugrać. A jako, że star warsowy hype train pięknie się wykoleił w ostatnich latach i za prędko nie wróci na tory (a przynajmniej nie na tyle, żeby załapały się na niego książki), to myślę, że na najbliższą przyszłość mamy spokój z polskimi wydaniami - przynajmniej tymi najważniejszymi, bo nie wątpię, że jakieś książeczki dla dzieci tu i tam się czasem pojawią. Róbcie już preordery na High Republic na ebayu i nie czekajcie, nie ma na co
Trochę szkoda, że nie wydali ostatniej części nowego Thrawna, zawsze byłaby to jakaś motywacja do kupna poprzednich. A tak - kupić dwa, a trzeci w oryginale? Nie, dzięki. Widać jednak nowy Thrawn nie dla mnie. Czasami jeszcze pojawiały się iskierki pokusy ("a może by kupić..."). Problem solved.
Jak nie wydali jak wydali Wszystkie trzy są, ale ostatniego ponoć ciężko dostać. Mimo wszystko mam go gdzieś. Hardcovery z DelRey są ładniejsze na półce (ale drogie więc mam ich mało).
No tak, racja. Mój błąd. To przynajmniej tyle dobrego zrobili.
>ciężko mi uwierzyć, żeby osoby decyzyjne z odpowiedniego działu w Disneyu wolały, żeby w którymś kraju książki nie wychodziły wcale, niż wychodziły w mniejszym nakładzie (czy co to tam jeszcze stało na przeszkodzie)
To jest korpo. Tu jak coś nie działa, albo traci się klientów to znaczy, że tak miało być.
Nie przeginałbym z przypisywaniem absurdów korporacjom. Owszem, one są, ale koniec końców po wtopie jest czas na refleksję i zmiany (ulubione słowo w korpo). Zobaczymy, czy tak będzie w tym przypadku - choć tu akurat wątpię, żeby się znaleźli chętni, więc problem będzie po drugiej stronie.
Nie zdziwiłbym się gdyby poniżej określonego poziomu wpływów z danego kraju nie opłacało im się zakładać teczki dotyczącej licencji dla danego kraju.
zwłaszcza, że dziś nakład papierowy zmniejsza się w naturalny sposób z dwóch powodów.
1. to ebooki. I to temat rzeka.
2. to druk na żądanie. Kilka wydawnictw u nas robi coś takiego. Jesteś w stanie utrzymywać pływający nakład. Wydajesz 500 egzemplarzy, schodzą płynnie dodrukowujesz kolejne 500.
Ja tam się jednak z tego powodu nie cieszę. Zawsze narzekałem na Uroboros, ale przynajmniej mieliśmy te polskie wydania, może niewiele tych książek, ale jednak. Teraz nie będzie nic. Oby jednak jakieś wydawnictwo to przechwyciło, choć nie robię sobie dużej nadziei. Mnie tam jednak czytanie po angielsku kompletnie nie bawi, także na razie przerwa dla mnie od książek. Dobrze, że zamówiłem Thrawna: Zdradę od razu po wydaniu, bo jak widzę, dzisiaj byłby problem z kupnem.
Mimo wszystko uważam, że "dla większego dobra" to lepiej. Ludzie zrobią sobie przerwę, a jak kiedyś ktoś to przejmie to pewnie wbije na scene z przytupem i większą ilością starwarsowego dobra. A Uroboros dawał ochłapy. No bo jak nazwać to co z kanonu wydał w 2020?
Urobos też mocno wszedł, Afternacht to po miesiącu przetłumaczyli, dopiero jak opadł hype, że nowe SW wychodzi, to wszystko poszło
Mam tak samo, w pełni się zgadzam
Gdyby kogoś interesowało Uroborosowe resztki- w Biedrze można dorwać Przebudzenie Mocy oraz Phasmę za dyszkę
no nie wiem, za 9.99 mają też w biedronce pęto kiełbasy chorizo, decyzja należy do was!
Swoją drogą ciekawa ta umowa licencyjna uroborsa z disney - polski wydawca może sprzedawać swoje egzemplarze tylko do końca marca - tak przynajmniej zrozumiałem z komentarzy ich PR`a na FB - potem to co się ostanie po wielkich wyprzedażach ląduje na składzie makulatury.
A taka ISA mimo, że nie ma licencji na książki od Wizard of the Coast od 2009 to nadal ma w swym magazynie setki książek z Forgotten Realms w ofercie.
Umowa umowie nierówna, zwłaszcza gdy jedną ze stron jest jakie korpo jak disney
Phasmę mam, adaptacje filmów mnie nie kręcą, ciekawe czy dadzą jakieś inne książki
Mnie to wcale nie cieszy. Wolałbym dostawać te 2-3 książki na rok niż nie dostawać ich wcale. W moim przypadku brak polskich wydań oznacza koniec z czytaniem. Nie jest to związane tylko z barierą językową, ale też z dostępnością wydań papierowych. Dochodzi aspekt finansowy. Nie kupie anglojęzycznych wydań za 20-30 zł. Tyle płaciłem za nowe książki od Uroborosa. Narzekaliśmy na Uroborosa ale nie wiem czy to była tylko wina wydawnictwa.Patrząc na inne ksiazki ktore wydaja tam nie ma problemow, opoznienie. Widocznie Disney nie był łatwym partnerem biznesowym. Zbyt wysokie wymagania, za duze wymagania co do nakladu ktory byl zbyt wysoki jak na Polski rynek. Malo oplacalne sie to zaczeło robic. Szkoda bo pewnie dla wielu to bedzie oznaczac koniec z czytaniem ksiazek z ukochanego uniwersum.
Uszy do góry! Prawa do dystrybucji i sprzedaży kończą się Uroborosowi wraz z końcem marca, taka klauzula licencyjna sugeruje innego wydawcę - to oczywiście plotki i jakieś teorie wyczytane ze strony fb wydawnictwa, ale wierzę, że jest tam jakieś ziarenko prawdy - może przy kolejnych negocjacjach z wydawnictwami Disney pójdzie na większy kompromis i dostosuje się do specyfiki polskiego rynku.
Wątpie w to poza tym to są tylko domysły. Myśle że po prostu tego 31 marca im sie kończy umowa z Disneyem dlatego do tego dnia chca wszystkie ze Star Wars sie pozbyc. Nie liczyłbym na to że ktoś licencje przejmie. Jest to spore ryzyko. Tak jak kiedys ktos sie tu wypowiadał że ksiazki Star Wars są jednymi z najgorzej sie sprzedajacych ze wszystkich ktore Uroboros wydawał. Licencja swoje kosztuje a zadne wydawnictwo nie wejdzie w biznes jesli zyski nie beda pewne i nie bedzie to oplacalne.
Czytam niektóre wypowiedzi wyżej i przyznam, że mimo wszystko trochę się dziwię. Czy Uroboros był naprawdę tak złym wydawcą, że tyle osób jest zadowolonych z faktu zakończenia ich przygody z SW? Przyznam, że nie czytałem żadnego z oferowanych przez nich tytułów i tylko bardzo pobieżnie śledziłem ich losy na naszym rynku. Gdzieś widziałem, że ostatnie dwa lata czy może nawet dwa z kawałkiem nie były najlepsze. Rozjeżdżający się plan, zapowiadane pozycje których do tej pory nie otrzymaliśmy. Dla niektórych to oznaki pogłębiającej się choroby, inni powiedzą, że to odzwierciedlenie słabnącego zainteresowania czytelników. Kilka osób zwróciło uwagę na niezłą jakoś wydania i tłumaczenie, ja ze swojej strony dodam, że wypuszczanie 4-6 książek na rok to nie jest taki zły wynik. Naprawdę tak ciężko było z nimi wytrzymać, że lepsza jest wydawnicza pustka? Myślę, że z tym Uroboroesm nie było jednak tak całkiem źle i wydaje mi się, że mimo wszystko szkoda tych pozycji, które mogłyby się u nas pojawić. Egmont będzie się przyglądał komiksowemu The High Republic i może znajdzie się dla tego projektu miejsce również u nas, a wtedy wiele osób ucieszyłoby się na pewno z książkowego uzupełnienia. Póki co można tylko pomarzyć.
Niekoniecznie jestem zwolennikiem zasady "lepiej cokolwiek niż nic", ale teraz mamy właśnie to nic, a takiej tragedii z tego co rozumiem to jednak nie było. Niestety nie mam takiej pewności jak niektórzy, że za rok, dwa lub więcej ktoś inny zdecyduje się podjąć pałeczkę, a wiele osób z różnych powodów (ceny, dostępności lub trudności językowych), nie sięgnie po anglojęzyczne wydania. Zawsze trochę żałuję gdy jakaś firma rozstaje się z SW i tak jest również tym razem. Pozostaje liczyć, że Uroboros ustąpił komuś miejsce i ktoś dalej pociągnie ten temat. Smutno będzie na rynku bez książek z logiem Star Wars na okładce.
Ale przecież im dalej tym gorzej. Mam wrażenie, że w latach 2019 i 2020 to wydali tylko te 3 nowe Thrawny. Na pewno nie było 4-6 książek kanonicznych w ostatnich 2 latach wydawania.
Sprawdziłem. 2 książki w 2019 i 2 książki w 2020. Jakby było 4-6 to złego słowa bym nie powiedział.
Mossar napisał:
Sprawdziłem. 2 książki w 2019 i 2 książki w 2020. Jakby było 4-6 to złego słowa bym nie powiedział.
-----------------------
Miałem na myśli 4-6 książek rocznie od momentu kiedy zaczęli wydawać czyli 2015 r. Zgadza się, że w 2020 r. wyszły tylko dwie pozycje, "Thrawn: Sojusze" i "Thrawn: Zdrada". Świadomie je pominąłem ponieważ przynajmniej kilka miesięcy wcześniej musieli już planować porzucenie SW, ale to prawda, mogłem doprecyzować. W 2019 r. jednak wyszły cztery książki, kolejno "Ostatni strzał", "Ciemna strona mocy", "Ostatni rozkaz" i "Thrawn".
Ja jednak liczę 2019 jako dwie książki. Widać było, że prawdopodobnie ze względów finansowych, decydują sie na wydawanie Legend. Mieli zamiar wydać też Plagueisa i chyba Bane`a. Z mojej strony liczyły się książki kanoniczne, choć Plagueisem czy Banem bym nie pogardził. Z każdym rokiem obsuwa względem USA była coraz większa. W latach 2015-2018 było w porządku. Później już było mi wszystko jedno. 2 książki kanoniczne na rok to na tyle mało, że wole ich rezygnacje i, może, przejecie przez kogoś kto sobie z tym poradzić.
Ale ostatecznie mój wniosek jest raczej smutny - na te książki w Polsce nie ma wystarczającego popytu. Może High Republic by coś lekko poprawiło, ale raczej nie drastycznie.
Dla mnie 2 ksiażki rocznie to nie jest mało. Akurat jestem takim czytelnikiem że średnio czytam 1 ksiazke na kilka miesiecy przez brak czasu lub brak ochoty. Wolalbym miec te 2 ksiazki rocznie niz nie miec ich wcale.
Rozumiem. Sam teraz nie czytam tylko SW, więc byłbym w stanie zaakceptować taki stan. 2 książki kanoniczne, przeczytać sobie parę legendarnych, a resztę czytać rzeczy spoza SW. Problem z Uroborosem był o tyle duży, że wygląda na to, że książki kanoniczne im się źle sprzedawały. Bo nie wiem jak inaczej tłumaczyć, że z roku na rok decydowali się na takie zmiany jak zastąpienie książek kanonicznych znanymi książkami legendarnymi (jak stara trylogia Thrawna) czy wypuszczanie nowych edycji adaptacji OT. Zresztą w kanonie też w ciągu ostatnich lat wydali tylko Thrawna - bo on przyciągał większą grupę ludzi.
Dążę do tego, że to musiało się tak skończyć. Skoro kanon się sprzedawał słabo, nie byli w stanie wypromować tych książek tak, żeby sprzedaż była dobra, to musieli kombinować. W końcu stwierdzili, że to nie ma sensu i zamknęli biznes starwarsowy. Dalej uważam, że to dobra zmiana. Po prostu nie było szans, żeby Uroboros to dalej kontynuował. Prawdopodobnie nawet te 2 książki rocznie im się nie opłacały. Teraz jesteśmy w lepszej sytuacji, bo ktoś może to przejąć. Może mieć lepszy pomysł na wydawanie. Disney może zmienić warunki licencji, itd.
W lepszej sytuacji? Tylko nie wiadomo czy ktos to przejmie. Nie wiadomo czy Disney zmieni warunki. Rownie dobrze moze nikt tego nie przejac i skonczy sie czytanie ksiazek Star Wars po polsku.
Nie mam pojęcia jak jest z tymi warunkami licencji, ale nie sądzę żeby Disney chciał je zmienić tylko dlatego, że sypnął się u nas jeden wydawca. Nie chcę wchodzić tu w politykę korporacji czy kwestie opłacalności udostępnienia licencji, zwyczajnie się na tym nie znam. Jednak nie po to kupili prawa do SW od Lucasa żeby teraz za byle co pozwalać innym podmiotom zarabiać na ich kawałku tortu. Markę też trzeba szanować. Polski rynek książki nie jest zbyt wielki, kiepsko u nas z tym czytelnictwem, a rynek SW jest jeszcze mniejszy. W końcowym raporcie finansowym, to czy będzie u nas jakiś wydawca czy nie, dla Disneya będzie praktycznie nieodczuwalne.
Także, podzielam Twoje obawy.
Niestety to wygląda tak, że Disney bierze rynek z Excella, nie patrząc na realia, że w prawie 40 milionowym kraju sprzedaje się tyle książek, ile w 10 milionowych Czechach (nawet dorzucając Słowację, to i tak bardzo źle świadczy o naszym czytelnictwie).
I Promil ma tutaj racje, Disney nic nie obchodzi, że w PL "bestseller" to pozycja która się sprzedaje w (orientacyjnie) 25 tys egzemplarzy. Im wychodzi z tabelki że powinno się sprzedawać tyle i tyle, a jak się nie znajdzie wydawca który będzie w stanie tyle sprzedać, to też krzywdy wielkiej dla korpo nie będzie.
Do tego jeszcze dochodzą ceny sprzedaży na lokalnym rynku (książki za 20-30 EUR/USD nikt u nas masowo nie kupi) oraz marże narzucane przez monopolistów w rodzaju Empiku - i przepis na katastrofę gotowy. Bo gdy na zachodzi wystarczy sprzedać ok. 20-30% nakładu aby zwróciły się koszty, w PL kształtuje się to na poziomie 70%.
Mossar napisał:
Ja jednak liczę 2019 jako dwie książki. Widać było, że prawdopodobnie ze względów finansowych, decydują sie na wydawanie Legend.
A mógłbyś to trochę rozwinąć? Wydaje mi się, że wydawanie Legend, które już kiedyś ukazały się dzięki Amberowi niesie ze sobą większe ryzyko finansowe niż wydawanie nowych pozycji z aktualnego kanonu. Trylogia Thrawna z lat dziewięćdziesiątych była, przynajmniej swojego czasu, bardzo popularna. Dlatego ten wybór na pierwsze Legendy nie wydaje mi się zły. Tak na marginesie ciekawie byłoby wrócić po tylu latach do tych książek Zahna, zastanawiam się czy teraz odbierałbym ją równie dobrze. Wielu fanów jednak te tytuły czy inne Legendy już czytało lub ma je na półce. Oczywiście może nawet spora grupka nowszych nie miała okazji się z nimi zapoznać ale czy jest ich na tyle dużo aby osiągnąć odpowiednią sprzedaż? Dlatego lepszym rozwiązaniem wydaje mi się sięganie po zupełnie nowe, na naszym rynku, pozycje. Łatwiej wykręcić lepszy wynik.
2 książki kanoniczne na rok to na tyle mało, że wole ich rezygnacje i, może, przejecie przez kogoś kto sobie z tym poradzić.
Mam tylko nadzieję, że teraz faktycznie ktoś to przejmie.
Ale ostatecznie mój wniosek jest raczej smutny - na te książki w Polsce nie ma wystarczającego popytu. Może High Republic by coś lekko poprawiło, ale raczej nie drastycznie.
Nie sądzę, żeby High Republic zrobiło tu jakąś różnicę. To fajny i ambitny projekt, ale skierowany raczej do fanów książkowo-komiksowych, którzy i tak już siedzą w tym klimacie. Ciężko będzie mu przebić się przez ten krąg i bez wsparcia ze strony kina lub telewizji szału nie wywoła. I nie jestem pewien jak ludzie podejdą do ery, w której została umiejscowiona akcja. Pamiętam, że Dawn of the Jedi furory nie zrobiło, to wprawdzie nie była ta skala co High Repulic ale też zupełnie nowy okres w chronologii. Minusem może też być brak charakterystycznej i rozpoznawalnej postaci znanej z filmów lub seriali, nazwisko Skywalker przewijające się tu czy tam jednak chyba pomaga.
Mimo wszystko to moje domysły. Mogę bazować tylko na tym co dzieje się tutaj i co widzę np. na FB, czyli tego, że masa ludzi zrezygnowała z poznawania książkowego kanonu, który był/jest zbyt asekuracyjny i za mało istotny. Mimo tego, że był po polsku to fani nie mieli ochoty tego czytać. Z Legendami jest, moim zdaniem, ale to tylko przypuszczenia, lepiej. Niektórzy chcieliby poznać te słynne historie o Plagueisie czy Thrawnie. Niektórzy czytali ostatni raz naście/dziesiąt lat temu, a niektórzy chcą mieć po prostu inne wydanie na półce.
Może taki był plan Uroborosu? Ale jest też szansa, że to nic nie dało i stąd rezygnacja z licencji.
-Pamiętam, że Dawn of the Jedi furory nie zrobiło, to wprawdzie nie była ta skala co High Repulic ale też zupełnie nowy okres w chronologii.
This
DotJ to wyjasnienie początków mocy, pierwsi Jeedai i nawet Sith Jeedai, geneza lightsabrów, Ashla i Bogan, wizje w mocy, (bardzo) #starerasyurwał, to Force War, do tego Ostrander & Duursema, z punktu widzenia rozwoju uniwersum to znacznie, znacznie więcej niż HR.
Ale bez podbudowy w filmach, grach czy serialach to będzie tylko margines dla fanatyków.
promil napisał:
Czytam niektóre wypowiedzi wyżej i przyznam, że mimo wszystko trochę się dziwię. Czy Uroboros był naprawdę tak złym wydawcą, że tyle osób jest zadowolonych z faktu zakończenia ich przygody z SW?
-----------------------
No... jak widać "na załączonym obrazku" - tak
No dobra, dowody są więc nie będę się sprzeczał . Wydaje mi się jednak, że niektórzy zbyt łatwo ich skreślili patrząc tylko przez pryzmat ostatnich dwóch lat problemów.
Dwa lata to jednak sporo czasu, co w połączeniu z kiepską komunikacją z fanami na FB i ogólną "ciszą w eterze" spowodowało, że - jak widać - sporo ludzi miało dość samego Uroborosa i fakt, że w końcu skończą ich irytować jest dla nich ważniejszy, że nie będzie choćby tych 2 książek rocznie. Ja podzielam te uczucia, mimo że i tak już dawno nie oczekiwałem na żadną książkę.
Otóż to - fani narzekali na stronie fb wydawnictwa, aż do przesady, ale w odpowiedzi dostawali jedynie posty "możliwe/być może/prawdopodobne/jak wydamy to poinformujemy" - swoją drogą, jestem ciekaw jakby Amber wypadł w PR, niestety nie załapał się, jako wydawca na czasy mediów społecznościowych. Podejrzewam, że gdyby jednak wydawali co miesiąc tytuł, jak za starych dobrych czasów na papierze toaletowym w cenie 39.99 to wszyscy byliby kontent zajęci lekturą.
Plotki o nowym wydawcy się potwierdziły - przyznam szczerze, nie wierzyłem w nie. Mimo, że na forum to głównie ja je rozpowszechniałem to nie dawałem wiary w tak szybkie przejęcie licencji. Myślałem, że to kwestia 2 lat. I jakże zostałem miło zaskoczony!
Opłaca się zatem wczytywać w strony fb wydawcy.
Ktoś się orientuje czy książki nadal w teorii będą mogły być sprzedawane na allegro?
W ogóle dziwna ta licencja skoro księgarnia która nie zawierała umowy z licencjodawcą nie będzie mogła sprzedawać książek (może że ja źle to rozumiem)
Czemu nie? Pewnie po prostu wydawnictwo nie może dawać do dystrybucji, ale ciężko mi sobie wyobrazić licencję, która całkowicie zakazywałaby sprzedaży przez wszystkie podmioty, a jeśli już, to musieliby to wydrukować na książkach, tak samo jak jest czasem na grach i kluczach licencyjnych, a i tak nie wiem, czy miałoby to jakąkolwiek moc prawną. Natomiast umowa zakazująca dystrybucji przez wydawnictwo po upływie terminu jest już bardziej realna. To czego zdążyli się pozbyć do księgarni dalej może sobie leżeć na półkach.