TWÓJ KOKPIT
0
FORUM Ogólnie o Star Wars

Czy EU wypacza postrzeganie SW?

Mossar 2020-12-14 19:21:56

Mossar

avek

Rejestracja: 2015-06-12

Ostatnia wizyta: 2025-01-17

Skąd:

Ta myśl mnie nachodzi już od jakiegoś czasu. Kiedy mialem za sobą tylko Trylogie Thrawna i Bane`a jeszcz tego nie czułem. Po Plagueisie, Utraconych i paru kanonicznych tez nie. Ale po paru latach, szczególnie teraz, czuję, że mój odbiór SW (kinowego czy serialowego) jest spaczony. Spaczony przez niezliczone historie starwarsowe, które poznałem czytając EU. Zarówno te legendarne i kanoniczne. Ja z 2015 i ja z 2020 odbieramy te same filmy inaczej. Mamy inne oczekiwania wobec nadchodzących produkcji i radują nas inne elementy tego świata.

Weźmy np. taki film Rogue Squadron. Nie wiem nawet jak bym na niego zareagował 5 lat temu. Chyba całkiem.. nijak? A teraz jestem po mojej ukochanej serii X-Wing, po chyba jeszcze ukochańszej serii Alphabet Squadron i czekam na to jak na szpilkach. A jak jeszcze uslyszę imiona z X-Wingow to odlecę. I wydaje mi się, że to taki miecz obosieczny. Z jednej strony pozwala się cieszyć tym, że ktoś rzuci jakimś imieniem albo odwiedzi dana planetę, ale z drugiej strony wiele juz widzialem, czytałem, slyszałem i niewiele mnie może zaskoczyć. Przynajmniej tak się może wydawać.

Co innego z istniejącymi filmami. Zaczynam bardziej doceniać AOTC po tym jak przeczytałem Komandosów Republiki. Inaczej patrzę na Jango po komiksach. Nienawidzę Kaminoan za ich historię z Komandosów. Znam polityczne zawirowania związane z zamówieniem na klony.

Czujecie to? Czy raczej EU to EU i jego wpływ na Wasze postrzeganie filmów jest znikomy.

LINK
  • pewnie, że tak

    Lord Sidious 2020-12-14 19:48:24

    Lord Sidious

    avek

    Rejestracja: 2001-09-05

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Wrocław

    oczekujesz przede wszystkim tego, że w historiach, które dostajesz, twórcom będzie zależało na uniwersum. Na rozszerzaniu go. Na tym, że przeszłość ma znaczenie, nawet jeśli w niewielkim stopniu wpływa na kolejną historię, to gdzieś tam są smaczki, nawiązania, konsekwencje. No i to, że im dłużej siedzisz w uniwersum, tym więcej rzeczy Ci się łączy. I to nie tyczy tylko SW, ale wielu innych uniwersów - tych książkowych. Komiksowe działają inaczej. Np. to samo masz z Tolkienem, tam to dobrze widać. Zacząłem od "Hobbita", krótka przygodówka, fajnie się czyta, chętnie sięgnę po kolejny tom. A tam co Władca - 3 tomy... ok akcja ślamazarna, piosenki i mnóstwo opisów z jeszcze większą ilością dziwnych nazw. Moje pierwsze przejście przez Władcę to było rozczarowanie. Potem był Silmarillion, który jest świetnym mitologiczno-biblijnym tworem. Ale to on rzuca właściwie światło na Władcę. Zabawa tkwi w tym, że im więcej się potem tych dodatków czyta, tym więcej rzeczy wyłapujesz i jesteś w stanie sobie przyswoić lepiej świat, który autor wymyślił. To w pewien sposób nie tylko wypacza, ale i uzależnia.

    Owszem SW nie były typowym książkowym uniwersum, ale w dużej mierze podążały tym modelem. Tak do skasowania EU, "Gwiezdne Wojny". Potem masz reboot i zapomnij...

    LINK
  • Olbrzymie puzzle

    cwany-lis 2020-12-14 21:27:26

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Sopot

    Tym było stare EU - mogliśmy dobierać sobie "zestawy" wg. własnych kryteriów i składać własne wyobrażenie o odległej galaktyce. Ktoś mógł ograniczać się tylko do serialu Clone Wars i podkochiwać się w Ahsoce, inny fan mógł znać Wojny Klonów z komiksów i powieści wydawanych przed Zemstą Sithów i mieć własną wizję tego konfliktu.

    Byli fani poszczególnych epoko, puryści Starej Trylogii i pierwszych powieści z lat 90-tych, miłośnicy Starej Republiki jak i gry MMO o tym samym tytule, która serwowała zupełnie odmienną historię galaktyki.

    Każdy fan miał i ma swoje perełki z kanonu i je celebruje, coś go musi napędzać do pielęgnowania takiego hobby i sięgania po kolejne twory franczyzy. Przecież sama istota bycia fanem polega na pragnieniu poznania jeszcze jednej historii i kolejnej opowieści.

    Natomiast czy EU wypacza postrzeganie Gwiednych Wojen? W moim odczuciu stary kanon mocno wypaczył i zmarginalizował wydarzenia znane z filmów. Nigdy nie miałem z tym problemu, ponieważ moje zamiłowanie do SW zaczynałem głównie od powieści - "Władców Mocy" czy też "Opowieści z Imperium" czytałem obejrzawszy tylko Mroczne Widmo i Powrót Jedi! Nie miałem dostępu do dvd/vhs, ale rodzicie chętnie kupowali mi książki. Tym samym gwiezdne wojny to dla mnie przede wszystkim historie opowiedziane w powieściach.

    Jednakże premiera ROTS uświadomiła mi jak wielki problem może to stanowić dla fanów wychowanych przede wszystkich na filmach. IX epizod wskrzesza Palpatine`a i neguje mit wybrańca - czyli coś z czym stary kanon uporał się na samym początku swego istnienia. Dalej było już tylko ciekawiej - Starkiller przyćmiewa Skywalkera swą potęgą i wkładem w zjednoczenie rebeliantów. Lot Pozagalaktyczny uświadamia nam, że Palpatine wiedział o zagrożeniu ze strony Yuuzhan Vongów i superbronie, dążenie do przejęcia władzy i zbrojenia Imperium są również podyktowane zagrożeniem z ich strony. A wielkie bitwy Jedi z Sithami w "starożytności" ukazują najpotężniejszych wojowników mocy, którzy z łatwością zmietliby Zakon Skywalkera.

    Sama potęga Gwiazdy Śmierci i zagrożenie z jej strony jest powielanie nie raz, nie dwa, ani nawet trzy razy a bodajże z ... 10 razy? (chociaż te wszystkie superbronie i tak bledną w zestawieniu z irracjonalnie olbrzymią flotą Palpatine`a z epizodu IX).

    Pomijam już fakt, że komiks Legacy mocno przyćmiewa walkę filmowych bohaterów przez te wszystkie filmy i książki bo ukazuje powrót kolejnego Imperium Sithów i kolejny pogrom Jedi - ale to tego powtarzającego się proceu fani EU zdążyli się już przyzwyczaić.

    I bym zapomniał - Mroczne Widmo po lekturze Maski Kłamstw i Darth Plageuisa odbieram zupełnie inaczej, może nie lepiej ale ... bezboleśniej? Znając szerszą perspektywę polityczną i zakulisowe machinacje z większym zainteresowaniem śledzę sam film, zwłaszcza w edycji fanowskiej.

    LINK
  • Re: Czy EU wypacza postrzeganie SW?

    Bazy 2020-12-15 10:11:56

    Bazy

    avek

    Rejestracja: 2007-06-11

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Expanded Universe

    Wypacza to chyba złe słowo, bo z mocno negatywnym wydźwiękiem, ale na pewno zmienia perspektywę. Kiedy jeszcze nie było w planach przejmowanie SW przez Disneya a największą abominacją wśród fanów była Ahsoka Tano to miałem wrażenie że przy przeczytanych 80+ powieściach z EU filmy są jedynie wstępem, prologiem, takim nieśmiałym zaproszeniem do poznawania tych historii. Miałem często wrażenie, że niektóre powieści są dużo lepszymi opowieściami o odległej galaktyce niż filmy zarówno ze starej jak i nowej trylogii.

    Potem kasacja EU trochę mnie odrzuciła od pogłębiania wiedzy o SW bo nigdy nie wiadomo, kiedy znowu nie trzeba będzie wyrzucić wszystkiego do kosza i zaczynać od nowa.

    LINK
    • Re: Czy EU wypacza postrzeganie SW?

      Mossar 2020-12-15 10:25:11

      Mossar

      avek

      Rejestracja: 2015-06-12

      Ostatnia wizyta: 2025-01-17

      Skąd:

      Tak BTW, High Republic może być takim nowym startem dla takiego postrzegania SW jak mówisz. Nie dziwię się sceptycyzmowi, skoro dobre 5 lat tworzono odseparowane książki o postaciach (to duże uproszczenie, ale myślę, że taki jest odbiór, niezależnie jaka była jakość). Mimo to HR może być pod tym kątem przełomowe w kanonie. Póki co 3 książki + 2 komiksy, z czego od wczoraj pojawiają się recenzję i wszyscy się na maksa jarają Light of the Jedi Soule`a. Co prawda to nie są normalni czytelnicy tylko pewnego rodzaju starwarsowi influencerzy, ale wydaje się, że Soule odwalił dobrą książkę. A to w sumie pierwsza dobra informacja, druga jest taka, że 4 stycznia kolejne zapowiedzi wydawnicze z High Republic, mimo, że już zdążyli zapowiedzieć kolejną książkę na wakacje. Wygląda na to, że High Republic to jest większy projekt niż się spodziewaliśmy - książki/komiksy na lata rozwijania i jeszcze serial The Acolyte.

      Tyle promocji xD Poza tym masz rację, ja też mam wrażenie, że aktualnie istniejące filmy to tylko taka baza, w sumie już nie aż tak istotna (no może przesadzam), bo to uniwersum jest o wiele większe kiedy poznajemy czasy TORa, TotJ, ENR, NEJ, książki i komiksy okołoprequelowe, itd.

      LINK
    • Re: Czy EU wypacza postrzeganie SW?

      Slavek_8 2020-12-15 11:51:45

      Slavek_8

      avek

      Rejestracja: 2010-06-25

      Ostatnia wizyta: 2024-12-08

      Skąd:

      Ja mam tak, że epizody 4, 5, 6, 1 i 2 wciąż przypominają mi pradawne czasy, kiedy oglądałem je po raz pierwszy, zanim jeszcze wkręciłem się w EU. Owszem, takie rzeczy jak Plagueis, R1, czy inne późniejsze twory pozwoliły mi spojrzeć na filmy z jakiejś tam świeżej perspektywy, ale raczej nie ma tu mowy o wypaczeniu.

      Co innego wszystkie późniejsze Star Warsy - jestem pewien, że Wojny Klonów Tartakovsky`ego, komiksy Republic i książki już mocno wpłynęły na mój odbiór Zemsty Sithów. Dobrze wiedziałem kim jest Grievous, wiedziałem jak zmieniła się relacja Anakin - obi-Wan itp, więc już pierwsze wrażenie było zupełnie inne niż u kogoś, kto oglądał RotS bez znajomości EU.
      Tym bardziej jestem pewien, że moje postrzeganie nowej trylogii jednak jest wypaczone, biorąc pod uwagę, że największym problemem jaki mam z tymi filmami jest właśnie brak #StarychRas i ogólnie znajomych elementów worldbuildingu.

      LINK
    • Re: Czy EU wypacza postrzeganie SW?

      I3althazaar 2020-12-16 10:07:04

      I3althazaar

      avek

      Rejestracja: 2013-10-25

      Ostatnia wizyta: 2025-01-16

      Skąd: Jarosław

      Bazy napisał:
      Wypacza to chyba złe słowo, bo z mocno negatywnym wydźwiękiem, ale na pewno zmienia perspektywę.
      -----------------------

      Z ust mi to wyjąłeś (a raczej: `z klawiatury mi to zdjąłeś` XD ). EU zmienia sposób patrzenia na filmy z SW, ale bardzo dobrze że zmienia - po to istnieje EU. Ma rozbudowywać, pogłębiać, ukazywać inną perspektywę, wzbogacać.

      Najciekawszym zjawiskiem dla mnie jest jednak to, jak EU znieczula nas na to co robią filmy. EU jest ogromne, bogate, różnorodne i wiele się tam już wydarzyło, a fani lepiej lub gorzej to łykali.

      Potem mamy śmieszne sytuacje, kiedy film świadomie lub nie powiela jakieś mniej popularne, mniej udane pomysły z EU i fani znający SW od podszewki powiedzą: `hm, no OK, czyli pomysł z tamtej książki/komiksu/gry jest teraz kanoniczny, nie jestem jego fanem, no ale trudno`. Podczas gdy filmowi puryści oburzą się i będą krzyczeć, że to twórcy filmu zabijają markę; to mnie zawsze bawi XD Widuję to zjawisko w SW, widuję to zjawisko w drugim z moich ukochanych uniwersów, czyli Doctorze Who.

      Szczególnie zabawne było to w przypadku TRoS - fani chcieli Gwiezdnych Wojen zgodnych ze Starym Kanonem, to dostali zgodne ze Starym Kanonem. Z jednym z najmniej lubianych kawałków Starego Kanonu o klonach Palpatine`a XD Swoją drogą, komiksu nie przeczytałem całego, ale z tego co kojarzę, to tam chyba jasno wytłumaczono cały plan Imperatora z tworzeniem klonów? Bo jeśli tak, to komiks byłby choć trochę lepszy od filmu, który pokazuje Imperatora nie tłumacząc ani słowem skąd się tam wziął, od jak dawna tam jest i jaki był jego związek ze Snoke`iem (zmodyfikowany klon? Avatar? Wyhodowany sługus?).

      LINK
      • Re: Czy EU wypacza postrzeganie SW?

        Smok Eustachy 2020-12-16 10:55:08

        Smok Eustachy

        avek

        Rejestracja: 2017-02-13

        Ostatnia wizyta: 2025-01-18

        Skąd: Oxenfurt

        I3althazaar napisał:

        Szczególnie zabawne było to w przypadku TRoS - fani chcieli Gwiezdnych Wojen zgodnych ze Starym Kanonem, to dostali zgodne ze Starym Kanonem. [/cytat]
        -----------------------
        Swoje przekonanie o chęciach owych fanów czerpiesz skąd?
        Że niby chcieli starego kanonu a nie sensu, logiki, itp.?

        LINK
        • Re: Czy EU wypacza postrzeganie SW?

          I3althazaar 2020-12-19 21:33:26

          I3althazaar

          avek

          Rejestracja: 2013-10-25

          Ostatnia wizyta: 2025-01-16

          Skąd: Jarosław

          Czerpię je z tego co obserwowałem na forach i mediach społecznościowych po ogłoszeniu Trylogii Sequeli. Mnóstwo ludzi chciało żeby wsadzić tam coś z EU. I mało kto był zadowolony kiedy Disney całe EU przekształcił w Legendy. Nawet jeden z Bastionowiczów, Mattek się chyba nazywał, założył na fb stronę: "I want new Star Wars movies to be *coś tam* with Expanded Universe".
          Ale oczywiście jedno (zgodność z EU) nie wyklucza drugiego (sensu i logiki) XD

          LINK
      • Re: Czy EU wypacza postrzeganie SW?

        Lord Sidious 2020-12-16 19:02:03

        Lord Sidious

        avek

        Rejestracja: 2001-09-05

        Ostatnia wizyta: 2025-01-18

        Skąd: Wrocław

        nawiązujesz do komiksu Dark Empire... ale powrót Imperatora - zwłaszcza z perspektywy czasu i prequeli, które wprost ukazały obsesję Sithów na punkcie oszukania śmierci to był jeden z mniejszych problemów tego komiksu. Szczerze po prequelach nawet to się jakoś składało, pomijając fakt po co?

        Ale Dark Empire to było dużo więcej innych problemów, w tym specyficzna grafika (choć poza DE jakoś lepiej odbierałem Kennedy`ego) oraz Luke i jego przejście na CSM - na zasadzie: raz dla odmiany zrobię coś złego i potem z tego wyjdę i wszystko będzie ok. Dla mnie był to ewidentny przykład tej złej strony EU... zwłaszcza, że jeszcze dochodziły może nie konflikty, ale ewidentne rozbieżności z opublikowanymi wówczas źródłami (dzieci Hana i Lei). Fakt komiks przeleżał trochę, ale serio nikt go nie mógł na nowo zredagować? W przypadku Luke`a to mądrość którą zdobył w ROTJ bardzo się kłóci z takim naiwnym podejściem, które jest w komiksie. Dla mnie to był zawsze największy problem z Dark Empire. Szczęśliwie pomysł z Lukiem na CSM (z powodu głupoty) nie trafił do TROS. Graficznie też film bije ten komiks . Tak więc ja raczej będę za adaptacją. Niestety pomysł z Lukiem i tak trafił do sequeli , szczęśliwie w TROS na ten fakt spuszczono milczenie.

        LINK
        • Re: Czy EU wypacza postrzeganie SW?

          I3althazaar 2020-12-19 21:37:18

          I3althazaar

          avek

          Rejestracja: 2013-10-25

          Ostatnia wizyta: 2025-01-16

          Skąd: Jarosław

          Cóż, tak jak pisałem, nie przebrnałem przez cały komiks (chyba tylko 2 pierwsze zeszyty poznałem). Ale skoro Ty go znasz, to zapytam: jak ten wątek klonów był tam wyjaśniony?
          Skąd one się tam wzięły?
          Jeżeli to były klony, to kim był Palpatine, który zginął na Gwieździe Śmierci? Oryginałem, czy kolejnym klonem?
          A jeśli był klonem, to czy wiadomo gdzie był oryginał?

          LINK
    • Re: Czy EU wypacza postrzeganie SW?

      Darth Krzywy 2021-04-18 05:01:02

      Darth Krzywy

      avek

      Rejestracja: 2011-01-06

      Ostatnia wizyta: 2024-06-21

      Skąd: Białystok

      Bazy napisał:
      Kiedy jeszcze nie było w planach przejmowanie SW przez Disneya a największą abominacją wśród fanów była Ahsoka Tano
      -----------------------
      A mnie dziwi właśnie to, że ahsoka z abominacji stała się jakimś często obiektem kultu, na dodatek wszędzie ją wciskają xD to kolejny z powodów dla którego mam podobne podejście i jakoś mniej interesuję się uniwersum

      LINK
  • Re: Czy EU wypacza postrzeganie SW?

    Smok Eustachy 2020-12-15 13:51:02

    Smok Eustachy

    avek

    Rejestracja: 2017-02-13

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Oxenfurt

    Wypacza. A tego co przeczytasz nie da się odprzeczytać.

    LINK
  • wpływ a wypaczenie

    Lord Bart 2020-12-15 19:26:22

    Lord Bart

    avek

    Rejestracja: 2004-01-20

    Ostatnia wizyta: 2021-09-13

    Skąd: Warszawa

    to są dwa różne słowa, z tak różnych parafii... ja jednak zawsze podchodziłem do tego na zasadzie: filmy - kinoman, książki, gry, erpgi - fan (chyba, może, trochę, kiedyś).


    To jest case Boby obecnego (mogę się mylić w tym wywodzie, więc jeśli ktoś mnie poprawi to można uznać ten tekst za niebyły, chociaż liczy się idea): do czasu chamskiego fanserwisu w `The Mando` Bobek siedział w brzuszku sarlacca.

    Teraz nie siedzi, ale chyba nie ma nigdzie żadnego źródła jak się stamtąd wydostał? Może będzie kiedyś to powiedziane.
    W EU mieliśmy sławetne `Opowieści z pałacu Jabby` i `Taki buhacz: Opowieść Boby Fetta`, czyli jak telepatia i pęczek granatów wstrząsowych mogą spowodować kłopoty gastryczne u jednych, a swobodę u drugich

    I pamiętam doskonale, że wiele głosów lubiących, bądź nawet ubóstwiających Bobkę i Mando, sarkało na sposób jego przeżycia. Znam osobiście jednego fanatyka, który twierdził, że lepiej by Fett został martwy niż powrócił w tak żałosny sposób.

    Czy tamte wydarzenia miały wpływ na inne jego historie? To chyba zależy od człowieka, jak zresztą wszystko.
    Czy tamta Legenda ma teraz wpływ na ludzi oglądających `The Mando`? Pytajmy tych ludzi.

    LINK
  • ........

    Elendil 2020-12-15 20:30:59

    Elendil

    avek

    Rejestracja: 2008-04-26

    Ostatnia wizyta: 2025-01-16

    Skąd: Kraków / Zakopane / Kraków

    Też nie bardzo rozumiem dlaczego niby EU wypacza spojrzenie na SW. A EU to nie SW?

    Wpływ to zdecydowanie lepsze słowo i tu zgoda - EU, co naturalne, wywiera duży wpływ na to, jak spoglądamy na filmy. Moje fanostwo nie zaczęło się od epizodów, a od KotORa i na filmy zawsze patrzyłem bardziej jak na taki odległy dodatek, kolejną dużą opowieść dziejącą się tysiące lat po historii Revana, który istniał sobie gdzieś tam, w tej samej przestrzeni.

    Nie wspominając już o innych rzeczach, jak książki czy komiksy. Przeczytanie każdej pozycji, szczególnie jeśli działa się gdzieś nieopodal filmów, wpływała na to, jak się na nie patrzyło. Czy patrzyło się gorzej czy lepiej? Hmm, jeśli już to lepiej. Nie kojarzę, bym kogoś lub coś znienawidził po zapoznaniu się EU.

    LINK
  • Re: Czy EU wypacza postrzeganie SW?

    Krogulec 2020-12-15 21:14:37

    Krogulec

    avek

    Rejestracja: 2003-01-05

    Ostatnia wizyta: 2025-01-14

    Skąd: Szczecin

    No w moim wypadku to pytanie chyba jest zbędne. EU dla mnie to ogromna większość lubianego przeze mnie uniwersum. Natomiast "wypaczenie" to chyba niezbyt trafione określenie. Moim zdaniem im więcej znasz Star Wars (nawet nowokanonowych dzieł) tym po prostu większe masz oczekiwania, bo widziałeś już więcej wersji starwarsowych historii. Pech Kanonu Disneya polega na tym, że ich dzieła są słabsze zarówno filmowo, jak i pozafilmowo. Dlatego jeśli ktoś sięgnie po zwłaszcza dobre rzeczy z EU, a potem będą mu kazali czekać z wypiekami na twarzy na kolejny pomysł Filoniego no to teges... Hype może już zaniknąć. Mnie np. Mandalorianin bardzo się podoba, ale biorąc pod uwagę, jak dużo lepiej Mandalorian opisywała Karen Traviss, to cały czas mam poczucie, że to jest taki Mandalorianin na ćwierć etatu i kiedy inni odkrywają istnienie beskaru albo włóczni z beskaru, to ja znam cały lore Bevii`ragir i czuję po prostu wtórność, słabiej opisaną. Także ten Norma. Im człowiek więcej zna tym ma podobniej ze wszystkim. Ale są tego dobre strony: czasami lepsze działa można docenić mocniej.

    LINK
    • Re: Czy EU wypacza postrzeganie SW?

      Mossar 2020-12-15 22:10:59

      Mossar

      avek

      Rejestracja: 2015-06-12

      Ostatnia wizyta: 2025-01-17

      Skąd:

      Oczywiście nie zgadzam się z Twoją oceną kanonu pozafilmowego (skąd możesz to wiedzieć skoro nie czytałeś) ale akurat przykład Komandosów Republiki jest trafny. "The Mandalorian" to bardzo fajny serial, ale nie zbliżył się do takiego opisu Mando jaki mamy po 3 ksiażkach serii Komandosi Republiki.

      LINK
      • Re: Czy EU wypacza postrzeganie SW?

        Krogulec 2020-12-16 11:21:39

        Krogulec

        avek

        Rejestracja: 2003-01-05

        Ostatnia wizyta: 2025-01-14

        Skąd: Szczecin

        Komiksy czytam prawie wszystkie, książki mam za sobą "najlepsze" tytuły. Więc tak, mogę wiedzieć. No jest trafny, dziękuję

        LINK
        • Re: Czy EU wypacza postrzeganie SW?

          Mossar 2020-12-16 11:40:15

          Mossar

          avek

          Rejestracja: 2015-06-12

          Ostatnia wizyta: 2025-01-17

          Skąd:

          Rozumiem, że czytałeś oba Alphabety, Thrawn Ascendancy, Dooku: Jedi Lost, Master & Apprentice? To jest topka kanonu imo.

          LINK
          • Re: Czy EU wypacza postrzeganie SW?

            Col. Frost 2020-12-16 12:35:46

            Col. Frost

            avek

            Rejestracja: 2010-01-23

            Ostatnia wizyta: 2020-12-29

            Skąd: Col. Frost

            Co jest topką, to już raczej kwestia subiektywna (chyba że opierasz się na jakiejś ankiecie, czy średniej ocen, to poproszę źródło - chętnie się dowiem z czym zapoznać się w pierwszej kolejności, z tego czego jeszcze nie znam ). Dla mnie np. tylko jedna z wymienionych przez Ciebie książek to ścisła topka nowego kanonu, chociaż zaznaczę, że jednej z nich nie czytałem

            LINK
            • Re: Czy EU wypacza postrzeganie SW?

              Mossar 2020-12-16 12:40:44

              Mossar

              avek

              Rejestracja: 2015-06-12

              Ostatnia wizyta: 2025-01-17

              Skąd:

              No to moja topka Alphabety są w moim sercu na szczycie listy razem z innymi ulubionymi książkami z Legend. Thrawn Ascendancy jest moim zdaniem ciekawsze niż poprzednie 3 Thrawny, a Dooku: Jedi Lost to świetnie zrealizowany audiobook z masą starwarsowego serca. Jak już coś może nie jest topką dla mnie to M&A, ale wymieniłem bo jest solidne, a Krogulec pewnie nie czytał.

              LINK
  • cóż..

    Burzol 2020-12-16 21:50:08

    Burzol

    avek

    Rejestracja: 2003-10-14

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Poznań

    Największy wypaczający wpływ na odbiór nowych filmów Star Wars mają dla mnie...fan filmy. To było szczególnie silne uczucie przy „The Force Awakens”, jak na początku szturmowcy wybiegli z transportera i wszystko w filmie wyglądała jak całkiem wysokobudżetowy, ale nadal fanfilm .

    Faktem jest, że im więcej się poznaje opowieści ze świata Star Wars, tym trudniej być zaskoczonym przez nowe historie, szczególnie filmowe, które z definicji próbują trafić do szerszej publiczności, więc bywają uproszczone. Inna sprawa, że - szczególnie w przypadku trylogii sequeli - dla oczytanych nerdów żadne szokujące rozwiązanie nie będzie zaskoczeniem. NIezależnie czy Rey byłaby wnuczką Palaptine’a, Kenobiego czy Mace Windu, i tak znajdzie się jakiś youtuber, który wskaże na jakieś pośrednie źródło, które już taką opowieść opowiedziało. Tak samo i TROS okazał się „plagiatem” starych komików (choć tak naprawdę nie bardzo było nawiązaniem do Dark Empire).

    Jeszcze inna sprawa, że tak jak kiedyś kanon był wielopoziomowy, i filmy i seriale Lucasa były ważniejsze niż reszta...tak i teraz filmy i seriale są znacznie ważniejsze niż komiksy i książki. I nawet jeżeli Lucasfilm oficjalnie mówi, że książki i komiksy są takim samym kanonem, nawet jeżeli oficjalna publikuje artykuły i livestreamy autorów książkowych..to nadal spodziewam się, że filmy i seriale są dla nich ważniejsze i zawsze będą traktowane jako priorytetowe. I to jest w sumie w miarę okej, bo ja też czytam książki Star Wars, żeby dowiedzieć się wiecej o świecie i bohaterach z tła. Ale przez to książka za dużo nie wpłynie na mój odbiór filmów. To książki i komiksy poszerzają świat bardziej niż filmy i seriale. I chyba tak należy na to patrzeć, że książki i komiksy będą poszerzeniem uniwersum, uzupełnieniem filmów i seriali...ale jeżeli pojawi się jakiś konflikt, i tak wygra „silniejszy”. (I nadal nie mogę im wybaczyć, że nie pokazali Shriva w TROS. )
    Z tej siły wynika też obecna strategia Lucasfilm, żeby dawać filmowcom niemal pełną swobodę twórczą i w ogólności ignorować stare pomysły z EU (za wyjątkiem randomowych Thrawnów). Tym samym jak najbardziej słuszne jest podekscytowanie na „Rogue Squadron”, super, że Patty napisała tweeta do Stackpole’a, ale twórczość jego i Allstona będzie w nowym filmie zapewne zignorowana. (Ale pewnie będziemy wypatrywać nawiązań do starego EU).

    Z resztą sam słusznie piszesz w czym książki i komiksy sprawdzają się najlepiej: w rozszerzeniu i poprawieniu tego co w filmie Star Wars nie wyszło . I tak właśnie wszystkie prequelowe książki i komiksy (zarówno stare EU jak i nowy kanon) to jest złoto, bo fantastycznie poprawiają odbiór całej tej historii. I mam nadzieję, że ostatecznie to samo zrobią z ostatnimi filmami Star Wars Disneya.

    LINK
    • Re: cóż..

      Smok Eustachy 2020-12-17 03:13:05

      Smok Eustachy

      avek

      Rejestracja: 2017-02-13

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: Oxenfurt

      Przecież nie ignorują tylko zrzynają na potęgę w sekłelach.
      Zbuntowane dziecię Lei, klony Palpusia, to tamto.

      LINK
      • Re: cóż..

        I3althazaar 2020-12-19 21:46:25

        I3althazaar

        avek

        Rejestracja: 2013-10-25

        Ostatnia wizyta: 2025-01-16

        Skąd: Jarosław

        Moim zdaniem generalizujesz. Zwróć uwagę choćby na to, że Disney miał bardzo mocne parcie na nowych bohaterów. Krok po kroku żegnaliśmy Wielką Trójcę, pierwsze skrzypce grają nowe postacie: Rey, Finn, Poe. Tymczasem Stary Kanon przez 40 lat ABY kręcił się nadal wokół Wielkiej Trójcy, a nowe postacie z lubością odstrzeliwano (połowa dzieci + Mara Jade).

        Kryzys Luke`a (który ja osobiście chwalę, za to jak go ukazano w TLJ) to też coś czego w Starym Kanonie nie pamiętam.

        Także tej zrzyny wcale nie ma sporo, są nowe pomysły. Kwestią sporną jest, czy są to dobre pomysły.

        LINK
        • Re: cóż..

          Smok Eustachy 2020-12-19 22:02:28

          Smok Eustachy

          avek

          Rejestracja: 2017-02-13

          Ostatnia wizyta: 2025-01-18

          Skąd: Oxenfurt

          W legendach Luke przeszedł na dark sajda...

          LINK
          • Re: cóż..

            Burzol 2020-12-23 10:42:49

            Burzol

            avek

            Rejestracja: 2003-10-14

            Ostatnia wizyta: 2025-01-18

            Skąd: Poznań

            Nie do końca. Nie wystarczy wziąć wydarzenie fabularne i powiedzieć "o to jest kopia z tamtego źródła". Nie każdy film, w którym jest wesele to kopia Ojca Chrzestnego. W EU Luke przeszedł na Ciemną Stronę, żeby uratować wszystkich. W kinowych sequelach Luke był niemiły dla nowej Wybrańczyni, bo stał się złym człowiekiem. Różne motywy, różne aspekty.
            To, że ktoś jest czyimś dzieckiem, albo klonem () to też nie jest jakaś rewolucyjna formuła, szczególnie gdy opowiada się historię dziejącą się 30 lat po poprzedniej opowieści.

            Największą zrzynką byłby może Jacen Solo/Ben Solo, ale tutaj też w Benie wymyślili dużo innych rzeczy, w tym aspekt nerda, gościa, który nie ma okaleczonej twarzy, ale nosi maskę, bo tak jest cool. I gościa mocno podległego pod innych mistrzów, gdzie Jacen dość szybko stał się samodzielny.

            LINK
            • Re: cóż..

              Mossar 2020-12-23 11:03:03

              Mossar

              avek

              Rejestracja: 2015-06-12

              Ostatnia wizyta: 2025-01-17

              Skąd:

              Wśród rzeczy, które nas łączą (ukulele, wegetariańskie jedzenie, posiadanie żony xD, ciemne włosy i broda i pewnie inne) jest jedna rzecz, która dzieli nas zupełnie. Luke w Ostatnim Jedi

              Napisałeś "stał się złym człowiekiem". I to zdanie mnie chyba najbardziej zaciekawiło i proszę o wyjaśnienie. Ja miałem poczucie, że Luke był niemiły dla nowej Wybrańczyni, bo czuł, że zawiódł, że przynosi galaktyce więcej problemów niż korzyści. Że nie sprawdził się jako Legenda, która miała wyszkolić nowe pokolenie jedi. Był niemiły, ale jak ten stetryczały dziadek z "Odlotu" albo Han Po "Wektorze Pierwszym". Jak Ty to widzisz?

              LINK
              • Re: cóż..

                Burzol 2020-12-23 15:38:18

                Burzol

                avek

                Rejestracja: 2003-10-14

                Ostatnia wizyta: 2025-01-18

                Skąd: Poznań

                -Napisałeś "stał się złym człowiekiem". I to zdanie mnie chyba najbardziej zaciekawiło i proszę o wyjaśnienie.

                Hah, tyle podobieństw! Dlatego możemy spokojnie kłócić się o jeden epizod .

                Powiem tak, opinie różnych randomowych ludzi o Ostatnim Jedi zirytowały mnie na tyle, że zablokowałem ten tytuł na Twitterze . Po prostu nie chcę widzieć ani przypominać sobie o tym filmie. Myślenie o TLJ sprawia mi przykrość.

                ...Chyba że mogę sam napisać swoją własną opinię . A mój problem podstawowy z "The Last Jedi" jest taki, że reżyser filmu zbyt wielu rzeczy niedopowiedział. W tym filmie większości rzeczy trzeba się domyślać, samemu interpretować, TLJ dużo obiecuje i prawie nic z tego nie daje. I dla mnie to jest wszystko niekonkretne. Kiedyś pisałem tutaj, że irytuje mnie niemiłosiernie scena z krową, bo śmieszne i fajne jest to, że Luke znowu jakieś mleko i na żywo od kosmicznej krowy. Ale po coś taka scena w filmie jest, a tutaj nie wiadomo czy ta scena ma pokazujać, że Luke jest zły na Rey? Czy chodzi o to, że Rey brzydzi się kosmicznych krów? Tak mam z większością tego filmu. Pierwszą moją reakcją na Ep8 jest absolutna konfundancja.

                No i teraz Luke, moim kluczem do zrozumienia Luke`a Skywalkera w interpretacji Riana Johnsona jest wycięta scena z lekcją numer 3. Ten moment jak Rey dramatycznie biegnie żeby ratować rybne siostry zakonne, wpada z mieczem świetlnym...na imprezę, a za nią rozchitotany Luke, że nie mógł się powstrzymać, żeby jej nie zrobić kawału. KAWAŁU. Galaktyka jest w rozsypce, a Luke jest upadły, ale zrobił żart dziewczynie, której wyraźnie nie lubi. (Wiem, że to scena wycięta, ale w gotowym filmie mam za mało Luke`a, żeby go zrozumieć). W ogóle relacja Luke`a i Rey są tutaj niefortunne, słabo napisane. Bo oczywiście zgadzam się, że pierwszy kontakt z Rey jest spowodowany tym, że Luke nie ma odwagi wziąć ponownie odpowiedzialności za nauczanie kogoś nowego. Że stara się ją do siebie zniechęcić, żeby sobie poszła. W ogóle nie mam zbyt dużych uwag co do tego, że Akademia Jedi Skywalkera upadła, że Luke uciekł do Pierwszej Świątyni. (To jest smutne, i pogarsza odbiór np. scen z Grogu, ale da się przeżyć). Problem jest w trakcie filmu, jak Luke próbuje trochę uczyć Rey, ale w sumie nie za bardzo, kiedy głównym nauczaniem Luke`a jest "lepiej nie próbuj pomóc swoim przyjaciołom, bo pewnie skończy się to źle", kiedy próbuje zniszczyć księgi Jedi, a potem jednak nie chce ich niszczyć, kiedy wraca do Mocy, ale nadal uważa, że lepiej, żeby został na Anch-To, kiedy wreszcie na finał przenosi się na Crait i w ogólnie nie kontaktuje się z Rey. Film - raczej celowo - pokazuje, że akcja Luke`a na Crait w żaden sposób nie wpłynęła na Rey: nie pokazano ani jednej sceny, w której Rey reaguje na craitowe działania Luke`a. Swoją drogą nie widzę ŻADNEGO powodu, żeby Rey nazywała Luke`a swoim mistrzem, ani on nie udowodnił, że na to zasługuje, ani Rey nie pokazywała tam jakiegoś szczególnego przywiązania do Luke`a. Między nimi prawie w ogóle nie ma żadnej relacji.

                Znalazłem taki fajny tweet, w którym trafnie opisano geniusz postaci Luke`a w OT, napisany przy okazji ostatniego odcinka Mando: he did what the real Luke Skywalker would do and he helped people in need without hesitation or question. My Luke Skywalker was defined by his kindness. Definiującym momentem dla tej postaci w TLJ jest fakt, że Luke zobaczył Chewiego, usłyszał o Hanie i nadal pozostał na wyspie.

                Na koniec () drażni mnie niemiłosiernie, że Luke pożegnał się z Benem słowami "See you around, kid."...ale potem nigdy go już nie zobaczył. To wina może bardziej TROS niż TLJ, ale denerwuje tak czy siak.

                LINK
                • Re: cóż..

                  Mossar 2020-12-23 15:53:31

                  Mossar

                  avek

                  Rejestracja: 2015-06-12

                  Ostatnia wizyta: 2025-01-17

                  Skąd:

                  Ok, teraz rozumiem to o wiele lepiej. Ciekawe czy wszyscy, którym TLJowy Luke się nie podobał, patrzą na to w podobny sposób czy np. brakowało im jakichś epickich pokazów Mocy.

                  Musze się zgodzić z niedopowiedzeniami. Też nie wiedziałem i w sumie chyba dalej nie wiem co Rian chciał przekazać sceną z krowami. Pewnie była to część sekwencji pokazującej jego pustelnicze życie i nic wiecej, ale nie przepadam za tą sceną. Dla mnie też nie było relacji Luke-Rey. Z jakiegoś powodu nie była mi ona potrzebna, tzn. jakos pasowało mi fabularnie że jej nie zawiązali, że do samego końca Luke chciał ja zniechęcić i nie chciał się angazować.

                  Fair point z tym Chewiem i Hanem. Choć wspominałem Wektor Pierwszy - przez parę ksiażek Han też upijal się w knajpach mimo że jego rodzina ryzykowała zyciem.

                  Ostatecznie najbardziej chyba boli brak konsekwencji w całej trylogii. Już na poziomie TLJ widac było że Rian trochę po swojemu interpretuje to co sie wydarzyło w TFA. Mam odczucie ze Luke w finale TFA miał inną mimikę i zachowanie niz ten z TLJ w tym samym momencie fabuły. Jeszcze bardziej boli TROS - wspomniane See you around czy zupełny brak konsekwencji w Rey Nobody.

                  Ja mam bardzo mile wspomnienia z czasów okołoTFA i z samego TFA - premiery, rozmów, czekania na TLJ. TLJ uwazam za najlepszy z sequeli, ale już wtedy czuć było że jako całość jest jakis problem, niepokojąco jest to niespójne z TFA, nawet jeśli zdroworozsadkowo dało sie to wyjaśnic. TROS ostatecznie pokazało jak bardzo to ze sobą nie współgra i nie tworzy całości. Ma się wrażenie ze w każdej z tych części postacie są ograne trochę inaczej, mają inne cele a fabuła rozwija się na przestrzeni trylogii w sposób niedbały.

                  LINK
                  • Re: cóż..

                    bartoszcze 2020-12-23 16:32:27

                    bartoszcze

                    avek

                    Rejestracja: 2015-12-19

                    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

                    Skąd: Jeden z Wszechświatów

                    -w sumie chyba dalej nie wiem co Rian chciał przekazać sceną z krowami. Pewnie była to część sekwencji pokazującej jego pustelnicze życie i nic wiecej

                    Ależ dokładnie. Tak samo jak polowanie na rybę.

                    A jakie jest znaczenie sceny z niebieskim mlekiem w ANH?

                    LINK
                  • Re: cóż..

                    Burzol 2020-12-23 18:53:52

                    Burzol

                    avek

                    Rejestracja: 2003-10-14

                    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

                    Skąd: Poznań

                    bartoszcze napisał:
                    A jakie jest znaczenie sceny z niebieskim mlekiem w ANH?
                    -----------------------
                    No akurat niebieskie mleko pojawia się w momencie rozmowy między bratankiem i wujem, o to ile jeszcze sezonów musi młody pracować na farmie, tam jest bardzo konkretna fabuła .

                    LINK
                  • Re: cóż..

                    Burzol 2020-12-24 08:33:27

                    Burzol

                    avek

                    Rejestracja: 2003-10-14

                    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

                    Skąd: Poznań

                    Jestem pewien, że są ludzie, którym brakowało Luke`a ganiajacego wszystkich z mieczem. Z resztą prawdziwy pojedynek Kylo vs Luke też mógłby być ciekawy. Podejrzewam, że zdecydowanej większości widzów w temacie Skywalkera brakowało powrotu klasycznego Luke`a. Finał na Crait jest widowiskowy, ale nie oddaje nam tej fajnej postaci z OT.

                    A co do całości sequeli to chyba tutaj większość widzów się zgadza . Niezależnie czy załamał ich TLJ czy TROS, widać wyraźnie, że trzy filmy są zrobione obok siebie, miejscami do siebie wręcz nie pasują. Mogli to trochę lepiej przemyśleć, spokojniej zrobić (ale wtedy pewnie nadal byśmy czekali na premierę ep9 ).

                    LINK
                  • Re: cóż..

                    disclaimer 2020-12-24 13:22:10

                    disclaimer

                    avek

                    Rejestracja: 2016-03-06

                    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

                    Skąd:

                    -Ok, teraz rozumiem to o wiele lepiej. Ciekawe czy wszyscy, którym TLJowy Luke się nie podobał, patrzą na to w podobny sposób czy np. brakowało im jakichś epickich pokazów Mocy.

                    A to na Crait to co było? Czysto prowokacyjna popisówa
                    also Luke rozpieprzający domek na wyspie, bo... tak.
                    siłowanie na Moc Rey vs Kylo
                    Leia-superman...

                    A najlepsze, że właśnie Papcio nie pokazywał takich rzeczy jako nerdowskiego snu do cool ujęcia.

                    LINK
                  • Re: cóż..

                    Mossar 2020-12-24 13:38:38

                    Mossar

                    avek

                    Rejestracja: 2015-06-12

                    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

                    Skąd:

                    W ogóle walka Obiego i Anakina taka nie była. Ani Geonosis. Ale OT rzeczywiście było stonowane. Pytanie czy to zamysł George`a czy brak możliwości technologicznych.

                    BTW - mi takie sceny nie są potrzebne. Dla mnie jeden z lepszych pojedynków to Kenobi vs Maul w Rebels. Co prawda na finale Mando mi się cieszyła mordka, ale to w dużej mierze zasługa muzyki, którą oceniam sumarycznie na 10/10.


                    LINK
                  • Re: cóż..

                    disclaimer 2020-12-24 13:49:26

                    disclaimer

                    avek

                    Rejestracja: 2016-03-06

                    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

                    Skąd:

                    No nie były. Za dużo rzeczy ważniejszych się działo, żeby skupiać się na jakichś pojedynczych powszednich zastosowaniach Mocy.
                    Typu force-jumpy, w Mrocznym widmie / Zemście Sithów niczym proza życia, tymczasem w TROSce whooa hoho yaaaaaaaz ale epizkie, czy blokowanie miecza świetlnego.

                    LINK
              • Re: cóż..

                I3althazaar 2020-12-23 17:16:30

                I3althazaar

                avek

                Rejestracja: 2013-10-25

                Ostatnia wizyta: 2025-01-16

                Skąd: Jarosław

                Ja się zgadzam z Tobą. I dlatego podoba mi się TLJ, bo dla mnie to był dobrze umotywowany `upadek Legendy`.

                LINK
        • Re: cóż..

          cwany-lis 2020-12-20 00:58:14

          cwany-lis

          avek

          Rejestracja: 2003-07-31

          Ostatnia wizyta: 2025-01-17

          Skąd: Sopot

          Luke miał niejeden kryzys w Legendach, tylko objawiały się one w inny sposób niż stetryczenie w Ostatnim Jedi.

          M.in. przeszedł w dobrej wierze na ciemną stronę i sabotował działania Palpatine`a. Wrócił z mrocznej ścieżki, złośliwy twierdzą, że coś za łatwo mu poszło, nie wiem, nie znam się!

          Potem miał jeszcze kryzys wiary i dopuścił do reformacji Zakonu - to było chyba w trylogii Roju - mocno upraszczając, chodziło o wyższość intencji nad techniką tzn. można od teraz było porazić kogoś błyskawicami mocy w dobrej wierze. Owe zmiany odbiły mu się czkawką i wrócił potem do klasycznych podziału na jasną i ciemną stronę.

          Poza tym jego przeboje z dziewczynami, bycie ojcem w podeszłym wieku, mikro i makro zarządzanie strukturami ugrupowania religijnego - to był LUKE - ostatnio go takim widzieliśmy w piątek XD Jak ten stary dziad z wyspy ma się do takiego Mistrza?

          LINK
    • Re: cóż..

      Elendil 2020-12-25 14:52:41

      Elendil

      avek

      Rejestracja: 2008-04-26

      Ostatnia wizyta: 2025-01-16

      Skąd: Kraków / Zakopane / Kraków

      Burzol napisał:
      dla oczytanych nerdów żadne szokujące rozwiązanie nie będzie zaskoczeniem. NIezależnie czy Rey byłaby wnuczką Palaptine’a, Kenobiego czy Mace Windu, i tak znajdzie się jakiś youtuber, który wskaże na jakieś pośrednie źródło, które już taką opowieść opowiedziało.
      -----------------------
      Ej, ja akurat nie pamiętam, żeby ktoś typował, że Rey jest wnuczką Palpatine`a. A jeśli już, to nie była to bardzo rozpowszechniona teoria. Dlatego mnie to w kinie nawet zaskoczyło Wszyscy mówili o córce Luke`a, Hana, a nawet Obi-Wana, albo że dziewczyna w ogóle jest znikąd, tak jak to w TLJ mówił Kylo. Także ostateczne rozwiązanie IMO nie okazało się tak prostacko oczywiste.

      LINK
  • "Adopcja" Luke`a czyli przykład wypaczenia

    Kasis 2021-02-26 11:41:43

    Kasis

    avek

    Rejestracja: 2005-09-08

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Rzeszów

    Generalnie zgadzam się, że "wypaczenie" to trochę za mocne słowo. Wiedza z innych źródeł może mieć duży wpływ na odbiór filmów i seriali. Zgoda. Ale zwykle ubogaca ten świat (a czasami wywołuje irytację). Pamiętam swój pierwszy seans TPM po lekturze „Maski kłamstw” (i ze znajomością spoilerów z Plagueisa) – frajda poszła wysoko w górę.

    Ale mam jeden osobisty przykład na wypaczenie. Chciałam o tym wspomnieć i Twój temat się świetnie nada.
    Jakieś dwa lata temu jak robiłam rewatch prequeli to nagle mi w głowie kliknęło: Owen i Beru przygarnęli Luke`a nie tyle dlatego, że był synem Anakina, ale raczej dlatego, że był wnukiem Shmi. Mój małżonek zareagował na to "odkrycie" uniesioną brwią i stwierdzeniem "no tak". A ja się ucieszyłam, bo to sprawia, że postać Shmi, którą lubię, jest bardziej istotna w tej opowieści niż sądziłam.

    Szybko uświadomiłam sobie dlaczego "nie widziałam" tego logicznego układu przez tyle lat.
    Weszłam w Gwiezdne Wojny przed prequelami, w czasach gdy cały czas gdzieś tam były obecne teorie, że Owen i Obi-Wan to bracia (powód -> adaptacja książkowa ROTJ) . I pomimo retconu ten motyw braci został w mojej podświadomości. Dlatego gdy "Atak klonów" przyniósł rewelację, że to Anakin jest przybranym bratem Owena jakoś tak to powiązanie stało się dla mnie podstawowym uzasadnieniem dlaczego Larsowie wzięli na wychowanie Luke`a. Chociaż to Shmi była przez lata macochą dla Owena i z nią był na pewno mocniej związany niż z Anakinem, którego widział raz. Skupiłam się na braciach, bo miałam naleciałości z EU.

    Ale generalnie to raczej wzajemne przenikanie się wszystkich elementów polepsza odbiór, daje dodatkową frajdę. Może tylko czasami faktycznie za bardzo podnosi poprzeczkę czy trafiają się te zgrzyty przy niezgodnościach i wtedy pogarsza się odbiór.

    LINK
    • Re: "Adopcja" Luke`a czyli przykład wypaczenia

      Karaś 2021-03-10 21:56:07

      Karaś

      avek

      Rejestracja: 2007-01-24

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: София

      -Owen i Beru przygarnęli Luke`a nie tyle dlatego, że był synem Anakina, ale raczej dlatego, że był wnukiem Shmi.

      Ja to przez lata jeszcze inaczej odbierałem.

      Generalnie Owen wydaje się być niezadowolony, gdy mu przynoszą dzieciaka. Obi-Wan przylatuje z dzieckiem, ten nawet na niego nie reaguje tylko stoi gdzieś daleko, dopiero żona mu go przynosi, on coś tam zerknął, skrzywił się i patrzy dokądś w dal. Co więcej, w Ataku Klonów odbierałem go zawsze jako takiego, hm, no niezbyt zadowolonego, że Anakin przyleciał. Nie pamiętam jak relacje między nimi były w Legendach, ale odbierałem go jako postać, która ma coś za złe Anakinowi, nie traktuje go poważnie, a co najmniej nie chce mieć z nim nic wspólnego, a dzieciaka przygarnął przez Shmi właśnie, w końcu to wnuk jego przybranej matki, kobiety którą jego ojciec pokochał i wyzwolił i która była raczej dobrze przyjęta, lub też że to Beru to zaproponowała, zgodziła się, a on właśnie tylko mógł się zgodzić i tyle.

      Być może wydźwięk sceny miał być inny, oto facet potężny smalec alfa farmer stoi noga podniesiona kamień słońce zachodzi dzieci klamra, ale mój headcannon przez lata był jak wyżej.

      LINK
      • Re: "Adopcja" Luke`a czyli przykład wypaczenia

        Finster Vater 2021-03-10 22:16:05

        Finster Vater

        avek

        Rejestracja: 2016-04-18

        Ostatnia wizyta: 2024-11-25

        Skąd: Kazamaty Alkazaru

        Ja to teraz odbieram jako deal: ja biorę bombelka a ty zostajesz tutaj i będziesz odpędzał Tuskenów w ramach pańszczyzny.

        Bo w PT to tam na nich napadali i grabili, a w ANH mamy "wieś spokojną, wieś wesołą"

        LINK

ABY DODAĆ POST MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..