Zacząłem pisać komentarz pod newsem o pomyśle Mossara, ale się wydłużył. Do przegadania.
W konsolach jest ten sam, niepokojący trend, co w przemyśle telewizyjnym, ale w mniejszym stopniu. Do gry ze znajomymi przez internet potrzebuję dodatkowego abonamentu na konsole, strach myśleć że to samo może się pojawić na pecetach. Liczba gier, w które mogę grać nie będąc podłączonym do internetu (do samego single player!) raczej rośnie niż maleje. Epic ściąga gry na wyłączność, EA sprzedaje na Originie, Ubisoft wycofuje się na Uplay, a mniejsi wydawcy ograniczają się do Steama. Powoli zaczyna dominować model abonamentowy, gdzie nie kupujesz gry, nawet nie dzierżawisz dożywotnio, a tylko czasowo. I jego popularność będzie rosła, zwłaszcza w obliczu problemów z zakazem odsprzedaży gier DRM. A przemysł telewizyjny?
Sytuacja jest jeszcze gorsza. Mogę kupić Xboxa, PS, Nintendo czy peceta, i na każdej z tych platform są gry niedostępne na innych. Ale to margines. Serwisów streamingowych w przyszłym roku będzie... osiem? Na to nie stać nawet Amerykanów czy Brytyjczyków. Nie kupujesz żadnego filmu czy serialu, tylko wypożyczasz, i widać to dobitnie na Netflixie i HBO, skąd znikają obecnie Marvele, SW czy inne produkcje Disneya. Co zrobisz, jeśli będziesz mieć ochotę na seans Avengers? Kupisz miesięczny abonament? Nagrasz, póki jest na Netflixie? To już jest piractwo.
Do tego dochodzą blokady regionalne. Prosty przykład, Disney+. Kiedy się u nas pojawi? Za dwa lata? A może za trzy? A czy się utrzyma? To banalne, ale jesteśmy za biedni. Odpadł już przecież Showmax. Nasz rynek osiąga nasycenie. Disney ma mocny repertuar, ale jego wejście na nasz rynek niemal na pewno zakończy się czyimś wyjściem. Tak czy inaczej będzie rosła liczba produkcji, które nie będą dostępne w naszym kraju za żadne pieniądze. Legalnie, bo zawsze można bawić się w VPN, ściągać torrenty czy buszować po CDA.
Tak, może trochę dramatyzuję. Ale spójrzmy na to w ten sposób: nie obejrzę Mandalorianina, bo w Polsce nie ma D+. Mam abonament w HBO i Ipli (dowolny serwis, cokolwiek, dajmy po prostu coś polskiego). Na Netflixa mnie stać, ale nie w pakiecie Full HD (zresztą ponoć ma podrożeć). Na Apple TV (do wyboru do koloru) pojawia się nowy serial, który chcę obejrzeć. W dodatku moja ulubiona seria filmów SF przechodzi z HBO na APV. Co robić? (pytanie wielokrotnego wyboru)
A. Użyć VPN do D+ (jeśli działa).
B. Nagrać wszystkie filmy SF, które znikną z HBO zanim znikną.
C. Złożyć się z kimś na Netflixa.
D. Korzystać z CDA itp.
E. Korzystać z torrentów.
F. Wziąć chwilówkę, potem się spłaci.
G. Pracować na dwa etaty.
H. Stworzyć specjalny kalendarz, w którym rozpiszę sobie wszystkie subskrypcje i będę je z kluczowym momencie zmieniać. (może wyjść drożej + nie działa, jeśli dostęp do serwisu jest związany z abonamentem na telewizję)
I. Kupować parówki ze śladową ilością mięsa zamiast z szynki. (można też być eko i w ogóle nie kupować parówek)
J. Zrezygnować z tych serwisów, z których się da i kupować wszystko na płytach.
K. Zrezygnować z telewizji.
Ile z powyższych opcji jest legalnych? Ile rozsądnych? Ile realnych? Moim zdaniem czeka nas renesans wydań na BD, podobnie jak to miało miejsce w przemyśle muzycznym. I nie będzie problemu że potrzebne jest stabilne łącze 10 Mb/s dla dobrej jakości, ani że serwery padły. Oczywiście nie wszystko można będzie kupić, ale za resztę się zapłaci. Lub spiraci w ostateczności, jak Mandalorianina. Bo co zrobić, gdy nie chcą twoich pieniędzy?