odkąd lądownik z Armstrongiem i Aldrinem dotknął powierzchni Księżyca
niewyobrażalne jak to zleciało
odkąd lądownik z Armstrongiem i Aldrinem dotknął powierzchni Księżyca
niewyobrażalne jak to zleciało
Niewyobrażalne, to jak teraz to leci, znaczy czas zap ... no właśnie
Generalnie, cała ta historia jest wręcz niewyobrażalna, niektórzy powiedzą - przecież w ogóle nie miało to miejsca . Jednak, zrobili to, i skala tego, czego dokonali, dotarła zapewne do nich właśnie tam - na księżycu.
Przecież Kubrick kręcił to lądowanie na Islandii, przy lodowcu Langjökull.
Inna rzecz, że akurat faktycznie przed lądowaniem byli tam ludzie z NASA i robili testy strojów . Ale skąd wzięli tego Kubricka to chciałbym wiedzieć.
Lord Sidious napisał:
Ale skąd wzięli tego Kubricka to chciałbym wiedzieć.
-----------------------
To akurat jest bardzo proste, był on - ten Kubrick😜 wysłannikiem Reptilian, przysłali go jako konsultanta by zrobił co trzeba. Albo też, stworzyli go - tego Kubricka😜, tu, na naszej płaskiej Ziemi. Wiadomo przecież, że jest płaska, prawda ?🙃. Zresztą sami Reptilianie od dawna już tu są, nawet na Bastionie też są. Wiem to, bo wiem z dobrego źródła to wiem 😙
to jest, że ludzie polecieli tam na sprzęcie trochę bardziej zaawansowanym niż kalkulator, a dzisiaj ze wszystkimi bajerami mają problem z pchnięciem byle przesyłki na orbitę...
Dawno temu wymyśliłem stwierdzenie, że wraz z postępem technologicznym wzrasta awaryjność (chociaż nie wiem czy gdzieś tego nie przeczytałem ) i to się sprawdza. Naprawdę w wielu dziedzinach.
Chociaż ja i tak wolę metody radzieckie, czyli bombardowanie Księżyca Łunami
Tu weź pod uwagę, że 50 lat temu była olbrzymia presja polityczna, przeważająca nad zdrowym rozsądkiem. Gdyby nie ZSRR to minęłyby lata zanim, ktoś wylądowałby na księżycu.
Druga sprawa to fakt, im więcej mechaniki, a mniej elektroniki, jest mniejsza szansa, że coś nawali.
Ale to naprawdę przykre, że mając taką technologię jaką dysponowano 50 lat temu udało się zrobić coś, co dziś wydaje się być trudne, bądź wręcz niemożliwe do osiągnięcia. Choć ja bardzo kibicuje pomysłom wyprawy na Marsa, a wcześniej lotu załogowego na księżyc. Jednocześnie bardziej wierzę w biznes kosmiczny i mam nadzieję, że to się rozwinie, bo to da mega kopa eksloracji kosmosu.
Przede wszystkim były pieniądze (bo był cel). Potem zamiast w Wielki Cel poszli w badania, stację kosmiczną i promy (tzn. z naukowego punktu widzenia miało to więcej sensu niż wyczyn typu eksploracja Księżyca).
Dziś technicznie lot na Księżyc nie jest problemem nie do rozwiązania, pytaniem jest "po co" (oraz podwyższone standardy bezpieczeństwa, sądzę).
No, pytania "po co", "dlaczego" są niejako wpisane ludzkości genetycznie. Zawsze będzie to "po co". Człek kiedyś wylazł z jaskini, kompani pytali się "po co" ?, on na to - po bakerollsy , i dalej samo poszło. Gdyby nie wylazł, to nie gadalibyśmy na Bastionie i nie marnował bym czasu pisząc takie głupoty
Noale dziś sam lot na Księżyc ma taką samą wartość poznawczą i przełomową jak bezpośrednie połączenie lotnicze z Melbourne do Londynu.
Jeżeli natomiast chodzi o założenie tam stałej bazy, to jednak pojawiają się pytania bardziej konkretne po co to robić - dla eksperymentów naukowych, eksploracji, eksploatacji...
Bardziej miałem na myśli nie to, że nie da się w ogóle, ale właśnie to, że dziś takie przedsięwzięcie, które po 50 latach, powinno być raczej osiągalne, a kto wie, czy nie rutynowe, jednak wymaga nadzwyczajnych środków. W innych dziedzinach, choćby przy komputerach, postęp po 50 latach jest widoczny. Choć nadal w wielu miejscach używa się systemu UNIX, to jednak różnica między dawnym UNIXem i interfejsem użytkownika, a tym co mamy dziś, jest kolosalna. Zresztą, co tu dużo mówić, wiele z elementów UNIXa trafiło do DOSa, a potem do Windowsa / Maca i jest używanych do dziś. Mikroprocesory Intela - 4004 to też tamta epoka (no może ciut późniejsze). Jak spojrzysz na Core i9, to postęp jest widoczny i to gołym okiem, jednocześnie fundamentalne zasady są niezmienne.
Zaś w przypadku lotu na księżyc, wliczając w to podwyższone standardy, dziś tak naprawdę trzeba to odkryć na nowo .
Heh, to, że trzeba wszystko ponownie to odkryć, jest niejako koronnym argumentem za tym, by twierdzić, że wszystko to nie miało miejsca, i że zostało sfingowane. Mamy piękną rocznicę tego wydarzenia, a podobno oryginalne taśmy z zapisem wideo z tej misji zostały wywalone z magazynu przez personel sprzątający .
Ale Chińczycy są w trakcie programu księżycowego obecnie, a jutro startuje rakieta z indyjskim lądownikiem Izraelczycy też przecież wystrzelili prywatną misję, której niestety nie udało się samo lądowanie.
Losy amerykańskiego programu kosmicznego to temat na osobny wątek akurat, a Rosjanie też nie mieli motywacji...kasy żeby się bawić z Księżycem.
chodziło, przewaga mechaniki nad elektorniką. Idealne w przypadku kupowanych przeze mnie lodówek, aż ciężko uwierzyć, ale tak jest.
Co do Marsa to pewnie człowiek tam doleci, może nawet wróci, pytanie tylko czy damy radę wytrzymać na Ziemi do tego czasu
Aż boję się zapytać, ile i po co tyle lodówek w domu trzymasz ? ... co do przewagi mechaniki nad elektroniką, i na przykładzie lodówek czy pralek - no coś w tym jest. Ten nowe sprzęty to serio jakaś masakra jest
To też dziś raczej kwestia tego ile taka lodówka ma służyć - bo raczej nie z założenia 20 lat.
Dwa dziś masz o wiele więcej urządzeń w hałupie stąd też ich awaryjność jest czestsza.
Nie mówię że jest tak czy tak - odnoisnie meachanika vs elektronika. Mówię że jest tego więcej więc i jest co się psuć XD
Czasy, kiedy sprzęt miał służyć 20 lat to już historia. Problemem jest nie to, że dzisiaj sprzętu domowego masz kilka razy więcej, tylko to, że jest on shitowo robiony. Firmy bowiem tak projektują sprzęt, by się psuł nawet jeśli nie używasz .
Przykładowo, już po dwóch latach w laptopach siadają lub pękają zawiasy w obudowie. Sama obudowa też potrafi się rozłazić, nie wspomnę nawet o zginającym się plastiku, plastikowych śrubkach czy też bieda-nitach na łączeniach. Skaczących i dudniących pralkach, łożyskach na bębnie robiących szybką wysiadkę, palących się grzałkach, "śpiewających" lodówkach, warczących zamrażarkach, pękających smartfonach, i można by tak wymieniać i wymieniać.
Jak szukaliśmy do chałupy pralki, takiej co to z dziesięć lat wytrzyma, to facet w sklepie zaczął głośno się śmiać - na 5 lat te sprzęty są projektowane ...
Niejako w temacie, już trzy maszynki do mięcha w ostatnich latach mi siadły, a stara, mająca dobrze ponad 15 lat trzyma się świetnie, i jest nie do zajechania. Przypadek ?
Dokładnie. Ale skala też jest większa bo masz tego więcej.
Co do lapków to nie wiem czy to też nie jest kwestia tego ich odtłuszczenia - wszystko fajne zgrabne małe ale kosztem jakosci zawiasów czy obudowy która po prostu jest mniej wytrzymała
Dlatego ja trzymam się puki mogę mojego Sejaska gdzie z elektroniki jest jedynie zegarek XD
Dobra pochwal się że na Wenus już byłeś
tak byłem na "Wenus w futrze" Polańskiego Polecam.