TWÓJ KOKPIT
0
FORUM Toplisty

Najlepsze książki Nowego Kanonu

Mossar 2019-06-29 12:22:36

Mossar

avek

Rejestracja: 2015-06-12

Ostatnia wizyta: 2024-11-17

Skąd:

Nie miało to sensu wcześniej, teraz już mamy tyle książek, że można spokojnie tworzyć jakieś rankingi. Co prawda, oferta polska jest mocno ograniczona i brakuje w niej właśnie tych (moim zdaniem) najlepszych książek, ale i tak zapraszam do podania swojej listy. Nie spodziewam się jakichś tłumów, bo:
1. Uroboros trochę zawodzi
2. Niektórzy byli/są zbyt związani emocjonalnie z Legendami
3. Mało kto jest takim świrem, żeby czytać wszystko jak leci z NK

Ale tak czy inaczej rozpocznę. Może za parę lat będzie tu większy ruch.

1. Alphabet Squadron
2. Master & Apprentice
3. Utracone Gwiazdy
4. Thrawn
5. Thrawn: Alliances
6. Więzy Krwi
7. Phasma
8. Dooku: Jedi Lost (ponoć za niedługo w formie książki)
9. Pirate`s Price
10. Katalizator

LINK
  • ...

    Karaś 2019-06-29 13:16:09

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: София

    Utracone Gwiazdy - 7/10 jako powieść, czyli w gwiezdnowojennej skali 10/10. Emocjonalna, prowadzona równym tempem, z przekonującą przemianą bohaterów, masą smaczków (figurki Sheeva), zgrabnym przeplataniem akcji z filmami i dość sensownym pokazaniem Imperium od strony ludu, tych wypranych mózgów, homo vaderus. Jedna z najbardziej dojrzałych powieści SW. Podobały mi się też Więzy Krwi za - znów - nowatorskie podejście. Fajnie, że pokazano FO od paru stron - zawiedzionych demokracją, idealistów teskniacych do ancien regime oraz patusów. Kilka podejść, jedna organizacja, tego często brakowało. No i ta gra teczkami!!!
    Poza tym podobał mi się też Mroczny Uczeń, choc nic z niego nie pamiętam, poza tym, że momentami był wprost niewypowiedzianie głupi. Oddział Inferno szybko sie czytalo, ale fabuła durnowata, dziurawa i bez jakichkolwiek proporcji. Pierwszy Thrawn spoko, choc bez pazura, drugiego nie dalem rady skończyć, Katalizator nudne glupoty, Tarkin to o pieronie xD ukradli mi brykę wiec goncie ją po kosmosie it will be done my lord i rozdupcza pol galaktyki a potem sie okazuje ze everything procidło jak palpi foreseen i according to jego design. Cos tam jeszcze probowalem czytac ale odpadlem.

    LINK
    • Re: ...

      Mossar 2019-06-29 14:36:23

      Mossar

      avek

      Rejestracja: 2015-06-12

      Ostatnia wizyta: 2024-11-17

      Skąd:

      "o pieronie" - skąd to określenie? Myślałem, że to tylko śląskie słowo

      Mrocznego Ucznia nie zawarłem na liście, dla mnie to takie guilty pleasure. Czyli wiem, że niby słabe, że momentami bardzo głupie i nierealistyczne, ale przeczytałem chyba w 3 dni.. i czytało mi się aż wstydliwie przyjemnie. W sumie Oddział Inferno podobnie.

      Thrawn mi się podobał bardzo, bo fajnie pokazywał drogę Thrawna w strukturach Imperium. I wprowadza Eliego Vanto, który jest moim zdanią ciekawszym i bardziej "lubialnym" pomagierem Thrawna niż Palleon. Zarzuty względem drugiej części rozumiem, ale ja się zakochałem w meandrach relacji Vader-Thrawn. Jak ktoś tego nie kupuje to Thrawn: Alliances musi być strasznie nudny. Katalizator na 10 miejscu, bo nic innego mi tam nie pasowało, nudno, ale doceniam za technikalia i skrupulatność. Ale to Luceno, taki sam jak w Legendach. Jak się zapędzi w tym swoim stylu to można zasnąć.

      A reszta? Mniejsze bądź większe nudy. Prawie każda z tych książek ma jakieś plusy. Ostatni Strzał mnie kupił na początku, ale potem nie potrafiłem skończyć, totalnie straciłem zainteresowanie. Tarkin w sumie tak jak piszesz. Lordowie Sithów miały fajną akcję na tym statku Vadera, ale poza tym to trochę nudy. Aftermath doceniam za rozmach, sporo akcji i pare ciekawych postaci, ale niestety odrzuca mnie styl Wendiga. Te wszystkie Miecze Jedi dla mnie zbyt trywialne. Queen`s Shadow zachwyca rozwojem Padme, ale poza tym nudy. Kompania Zmierzch za ciężka. Nowy Świt ma momenty i pamiętam że dobrze się czytało, ale trochę zbyt kameralne i pomijalne. Ahsoka podobnie choć czytało mi się średnio.

      LINK
      • Re: ...

        Karaś 2019-07-03 22:38:23

        Karaś

        avek

        Rejestracja: 2007-01-24

        Ostatnia wizyta: 2024-11-21

        Skąd: София

        Dobra, jestem przy kompie, to mogę napisać coś więcej.

        Thrawn był faktycznie spoko, choć relacja z Vanto była trochę zbyt usilnie stylizowana na relację Sherlock-Watson. W ogóle z Thrawna zrobili Sherlocka jeszcze bardziej. Piszę "zrobili", bo nie oszukujmy się - pisarze w SW to tylko rzemieślnicy, którzy mają stworzyć produkt skrojony pod projekt, z nielicznymi wyjątkami.

        Co mnie w postaci Thrawna najbardziej uderzyło to to, że w Lucasfilmie (czy ktokolwiek tam się tym wszystkim zajmuje, nie obchodzi mnie to, uznajmy, że desygnatem "Lucasfilmu" będzie po prostu jakaśtam decydencka wierchuszka) zdaje się, że nie mają pojęcia, w którą stronę postać tego Thrawna pociągnąć. W efekcie dostajemy trzy jego wersje:
        - starokanoniczną: zimny i genialny strateg, honorowy, działający w imię, hm, "porządku", ancien regime`u, a nie urojonych głupot pulpotona
        - rebelsową: "zło chcące gasić gwiazdy", momentami nieco sadystycznego
        - książkową: właśnie Sherlocka, połączonego z Bondem, w ogóle szpiegiem, przekotem wyszkolonym na maxa

        Ellie jest kalką Watsona, szarakiem którego wysokofunkcjonujący autysta sobie wypatrzył i traktuje jak domowe zwierzątko, które nie odstępuje go na krok i czasem dostaje jakieś proste zagadki do rozwiązania, tak jak piesek ma dać łapę i po latach praktyki mającego już jakiś tam ułamek możliwości mentora.

        Podobała mi się konstrukcja powieści oparta na kryminałach zamkniętego pokoju, to znaczy: były podawane szczegóły, były strzelby czechowa, czytelnik zawsze mógł sam sobie poukładać wszystko w całość, Zahn pod tym względem zagrał - jak mówiła Christie - "fair wobec czytelników". To bodaj najbardziej zbliżona konstrukcją do kryminału powieść z SW. Nie liczę tych głupot z tym kolejnymcudownieocalonymjedi który biegał po kanałach coruscant, bo to choć też okołokryminalne, to jednak nie z detektywistycznego nurtu.

        Zahn też nieco wybiórczo przeszczepił elementy starego Thrawna do nowego kanonu, jakby ta postać w nim dojrzała. Niby wybrał najlepsze, trochę podrasował, jak już wspominałem, zrobili z niego Bonda, szpiona, ostatecznie postać na tym zyskała wiarygodności. Ostatecznie nawet tłumacze w wojsku muszą być odpowiednio przeszkoleni, więc i genialny admirał powinien umieć spuścić manto. Chissłowiek-orkiestra.

        Często narzekam, że motyw totalitaryzmu Imperium jest mało eksploatowany, zawsze był, był po prostu przyjmowany za pewnik w tej archetypicznej baśniowej walce dobra ze złem, jak już był pokazywany, to wręcz groteskowo prymitywnie (jak Gwiazda Śmierci). W nowym kanonie trochę to zmieniają, mamy obozy pracy, łapanki, propagandę z głośników (R1), doskonale zarysowane trybiki i wyprane mózgi w Utraconych Gwiazdach, w Thrawnie mamy te słynne stronnictwa, walki na szczeblach władzy, jak to się mówiło, frakcje, super.

        Nie podobał mi się wątek Arihndy Price. Niby "nie ma czegoś takiego jak szczęście", a jednak jej się ciągle coś udawało dzięki zbiegom okoliczności i fuksowi. Nie ma się tu co doszukiwać politycznych podstekstów, ale wyglądało to na chęć stworzenia silnej postaci kobiecej bez pomysłu na nią. A Zahn umie to zrobić, co udowodnił z Padme w drugim tomie, Padme z Alliances to moja waifu, mmm.

        Bez ochów i achów, porządna kniga.

        Alliances przyznam szczerze, że nie pamiętam, czy skończyłem w ogóle czytać, a nie chce mi się szukać Kindla. Pamiętam tyle, że mnie niemożebnie nużyła.

        Więzy Krwi - Podoba mi się polityczność tej powieści. Brakuje tego w gwiezdnych wojnach - ukazywania aparatu państwowego, tych wszystkich intryg. I szanuję za prztyczki w kierunku zwolenników "silnej ręki" - którzy publicznie co prawda wypierają się zbrodniczych ciągot, ale robią to nie dlatego, że tyrania jest zła, ale dlatego, że to nie oni byli tyranami. Komuniści, faszyści i nacjonaliści są nimi tylko pod warunkiem, że w swoim wymarzonym ustroju będą w jakiś sposób powiązani z władzą.

        Podoba mi się też paralela Najwyższego Porządku do III Rzeszy - a konkretnie to, że teraz ma sens. W filmie pokazane to było w sposób groteskowy, naiwny i durnowaty - faszyzm to nie tylko uniformizacja i darcie pyska na stadionie, to wyjątkowo płytkie ujęcie. Faszyzm to przede wszystkim fanatyzm i terror. Nie jest to żaden mityczny chłód pięknie ubranych panów, ale dzika, sebiksowa zwierzęcość. Oczywiście z uwagi wrodzony imbecylizm przeciętnego zwolennika faszyzmu, potrzebują oni cwanych, cynicznych liderów. Autorce udało się to wszystko przedstawić. Do tej pory żywiłem tylko nadzieję, że zamiast się bawić w karykaturalne wykrzywienia, pójdą w coś głębszego, tak jak NT przestawiała upadek demokracji - i zdaje się, że Disney w tym kierunku idzie. FO to zlepek ludzi z jednej strony zawiedzionych nieudolnością demokratycznych rządów, z drugiej niepoprawnych idealistów, z trzeciej zwykłych patusów. Jedni pamiętali te czasy i tęsknią za nimi (a w zasadzie - za władza i wolnością), a inni są młodzi, głupi i z dobrobytu im się w tyłkach przewraca.

        No i ta "gra teczkami" i dziadkami z Wehrmachtu ukazująca wciąż niestety obecny mentalny trybalizm nakazujący stosować odpowiedzialność zbiorową.

        Dobra powieść, realistycznie przedstawiająca poruszoną problematykę, dużo wnosząca do nowego kanonu, w dodatku wnosząca to, co potrzebne i szybko się czyta. Do tej pory najlepsza z NK.


        Utracone Gwiazdy - Jedna z najlepszych i najciekawszych powieści w uniwersum. Zamiast trzystu stron wolnej akcji, kulminacji na dwudziestu stronach i trzydziestu epilogu - jak to zwykle było w EU - akcja jest poprowadzona równym tempem.

        Wątek miłosny nie jest jakoś szczególnie drażniący. Jest nawet udany. Chyba najbardziej ze wszystkich w historii SW.

        Autorka bardzo ładnie i zgrabnie wplotła wydarzenia w powieści w wydarzenia znane nam z filmów - oraz kilka znanych postaci. Te jednak dla odmiany nie wpadają pod koniec jak deus ex machina, ale czasem gdzieś się subtelnie przewiną. Fajnie pokazane jak autorytarny reżim potrafi wyprać mózgi, zaszczepić ślepe posłuszeństwo - na różne sposoby; wykorzystując gniew, cynizm, honor i inne cechy. I to, jak niszczy ludzi, planety, galaktykę. I tak jak pisałem wcześniej, świetnie wplecione sceny z filmów i różne smaczki.

        Przemiany bohaterów poprowadzone w dobry, nienachalny sposób; do mnie to trafia. W ogóle dość emocjonalna.

        Jako powieść sama w sobie - 7/10. Ale jak na standardy gwiezdnowojenne - 10/10. Czuć, że autorka sama jest fanką i doskonale wie o czym pisze.

        Z Inferno Squad mam pewien problem.
        Chciałem powieści z perspektywy imperialnej, a koniec końców znowu mamy perspektywę terrorystów. Nie z przekory tak nazywam rebelię, bo komórka rebeliantów z tej książki jest własnie takimi pełnokrwistymi terrorystami. I to plus nowego kanonu, że idzie w tę wielopłaszczyznowość, po Andorze mordującym bezbronnego kalekę, mamy tu kolejnych bezwzględnych kryminalistów. Po mocnym wstępie niepotrzebnie zwalnia tempo, na długo, w dodatku nie budując napięcia, tylko zwyczajnie się ślamazarząc (czy jak to tam odmienić). Znów jest masa smaczków - relacja Iden z ojcem, chęć wyrwania się z oskarżeń o nepotyzm, będąca z resztą jej motorem napędowym, różne myśli bohaterów. No spoko, ale smaczki to smaczki, bardzo je lubię, ale ile można pisać książek z samymi smaczkami bez sensownej fabuły. Super, że mamy tu intrygę w intrydze w intrydze, że mamy klasyczny motyw divide et impera, ale zapomniano znowu o skali. Oto czterech imperialnych kontra biedakomórka rebelii, a wszystko jest tak skonstruowane, jakby to byli jedyni żołnierze walczący w galaktyce, jakby pokonanie jednej strony przez drugą miało przechylić szalę zwycięstwa; i nie było to napisane w sposób zwyczajnie uwypuklajacy potrzeby i cele wojenne, ani walkę na smierć i życie, w sensie zakrzywienie postrzegania rzeczywistości, ale zwyczajnie przegięte i totalnie nierealistyczne. W ogóle czegoś jej brakowało, choć fajnie, że bywała dość brutalna.

        LINK
  • Najlepsze książki Nowego Kanonu

    filip98 2019-06-29 13:17:17

    filip98

    avek

    Rejestracja: 2017-02-07

    Ostatnia wizyta: 2019-12-08

    Skąd:

    Jakby co moja lista składa się z tytułów wydanych tylko w Polsce

    1.Mroczny Uczeń
    2.Ostatni Jedi
    3.Katalizator
    4.Łotr 1
    5.Tarkin
    6.Nowy Świt
    7.Wielka Ucieczka
    8.Ashoka
    9.Dług Życia
    10.Kres Imperium

    LINK
  • Moja lista

    Gator 2019-06-29 17:04:45

    Gator

    avek

    Rejestracja: 2018-10-10

    Ostatnia wizyta: 2024-11-10

    Skąd: Zbąszynek

    1. Utracone Gwiazdy
    2. Katalizator
    3. Więzy Krwi
    4. Ahsoka
    5. Ostatni Strzał
    6. Nowy Świt
    7. Lordowie Sithów

    Tylko tyle, bo więcej do tej pory nie przeczytałam.

    LINK
  • Re: Najlepsze książki Nowego Kanonu

    mkn 2019-06-29 17:30:48

    mkn

    avek

    Rejestracja: 2015-12-26

    Ostatnia wizyta: 2024-10-17

    Skąd: Wlkp

    Nie potrafię przydzielić nr od 1 do 10, więc według kolejności alfabetycznej:

    - Aftermath
    - Aftermath: Life Debt
    - Aftermath: Empire`s End
    - Alphabet Squadron
    - Bloodline
    - Dooku: Jedi Lost
    - Master & Apprentice
    - Phasma
    - Thrawn
    - Thrawn: Alliances

    LINK
  • Re: Najlepsze książki Nowego Kanonu

    Finster Vater 2019-06-29 19:57:45

    Finster Vater

    avek

    Rejestracja: 2016-04-18

    Ostatnia wizyta: 2024-11-20

    Skąd: Kazamaty Alkazaru

    -Mało kto jest takim świrem, żeby czytać wszystko jak leci z NK

    Miło być w tak elitarnym gronie


    No skoro trochę tego jest. To tak:

    1. Lost Stars. Absolutne nr 1., nie tylko w skali SW, ale ogólnie bardzo dobra książka, doskonale wpasowana w filmy (ten banan na twarzy, gdy na seansie TESB siedzący obok mówi do dziewczyny "a Ciena to stoi o tam, za rogiem) - po prostu 100% SW w starłorsach. Chcę kontynuację.

    2 - 3. Thrawn/ Thrawn Aliances. Czekam na część trzecią.

    4. Zaskakująco Pirate`s Price. Jakie to było dobre. 120% Honda w Hondzie. Dzika jazda bez trzymanki.

    5. Ahsoka - za spokojną akcję i klimat ucieczki i beznadziei po rozkazie 66. Plus otwarty wątek z Czarnymi Słońcami - też chcę kontynuację.

    6. Rebel Rising - wiem że smutna i przygnębiająca, ale świetnie dopełniajaca losy i cały background dla Jyn Erso.

    7. Most Wanted - Corelia, Han i Qi`ra przed "Solo" - fajny klimat, ciekawa fabuła i no bardzo lubię "Solo" więc czego chcieć więcej.

    8. Master & Apprentice - świetna książka i była by dużo wyżej, tylko... całkowicie spieprzone zakończenie demokracją na siłę i irracjonalą postawą jednej z głównej bohaterek

    9. Bloodline - jak wyżej - wszystko ładnie i świetnie, a na sam koniec przedszkole. Polityk złapany za rękę mówi że to nie jego ręka, a nie postępuje uczciwie i szlechtnie...

    10 Phasma - aż sam się dziwie że sobie tę książkę nabyłem i że tak mi się spodobała. Częściowo winię miłośniczkę pewnego rudzielca Warto, nawet jak ktoś ma (jak ja) alergię na Phasmę.

    LINK
  • Re: Najlepsze książki Nowego Kanonu

    SW-Yogurt 2019-06-29 21:38:43

    SW-Yogurt

    avek

    Rejestracja: 2011-05-19

    Ostatnia wizyta: 2024-11-20

    Skąd: Wrocek

    Jeszcze takiej nie przeczytałem.

    LINK
  • Re: Najlepsze książki Nowego Kanonu

    Slavek_8 2019-07-01 16:22:33

    Slavek_8

    avek

    Rejestracja: 2010-06-25

    Ostatnia wizyta: 2024-10-17

    Skąd:

    Mossar napisał:
    3. Mało kto jest takim świrem, żeby czytać wszystko jak leci z NK
    -----------------------

    Wiem, że Finister Vater już to skomentował kilka postów wyżej, ale... hehehehehehe.
    Przejdę od razu do konkretów:

    1. From a Certain Point of View - Jestem fanem starych "Opowieści z...", i po odrobinę rozczarowujących opowiadaniach z TFA, czy później Canto Bight, From a Certain Point of View okazało się dokładnie tym, na co czekałem. Polecam każdemu.

    2. Battlefront: Twilight Company - Nie czaję czemu nikt tego nie ma na liście. Wg mnie świetna pozycja. Muszę sobie skleić modele Thunderstrike i Apailana`s Promise.

    3. Wszystko, czego się dotknie Claudia Gray - Matko, jak ona świetnie pisze. Nie skończyłem jeszcze Master & Apprentice, ale jeśli kulminacja i zakończenie będą dobre (podobno nie są?), to może wskoczy na nr 1. Na razie 3, bo jednak Lost Stars, Bloodline i Leia są... tylko takimi fajnie napisanymi wypełniaczami (jak większość książek w NK niestety).

    4. Catalyst - Historia, która genialnie łączy Prequele, TCW, OT i R1.

    5. Thrawny - Ale to pewnie z powodu nostalgii za starym EU.

    6. Rebel Rising, Most Wanted, Pirate`s Price - Za klimat.

    7. Serie dla dzieci: Servants of the Empire, Adventures in Wild Space, Choose your Destiny - Naprawdę dobre, a czasem wplatające się w ważne wydarzenia. Jeśli ktoś nie czytał tylko dlatego, że to "dla dzieci", to zachęcam do przemyślenia tej decyzji.

    Reszta "Meh" albo "Ok/meh". Poza Aftermathami oczywiście, które traktuję jak najgorsze zło jakie przydarzyło się Gwiezdnym Wojnom od czasu książek Karen Miller. Albo, nie Wendig jest jednak jeszcze gorszy.

    P.S. nie skończyłem jeszcze Dooku, M&A oraz Alphabet Squadron, ale wszystkie trzy zapowiadają się świetnie.

    LINK
    • Re: Najlepsze książki Nowego Kanonu

      Mossar 2019-07-01 19:49:33

      Mossar

      avek

      Rejestracja: 2015-06-12

      Ostatnia wizyta: 2024-11-17

      Skąd:

      Ja mam z Kompanią Zmierzch ten sam problem co niektórzy z Thrawn: Alliances - nie wczułem się w klimat przez co książka mnie po prostu nużyła. Może powinienem kiedyś do niej wrócić? Dawno dawno ją czytałem, byłem innym człowiekiem

      LINK
  • Re: Najlepsze książki Nowego Kanonu

    vilkala 2019-07-02 09:52:18

    vilkala

    avek

    Rejestracja: 2015-10-19

    Ostatnia wizyta: 2020-12-18

    Skąd:

    hmmm

    nr 1 to nadal Gwiazdki, mam do tej książki sentyment i na kindlu zaznaczone ulubione kawałki do wracania.

    I w sumie cała reszta Claudii. Bardzo lubię sposób w jaki tworzy bohaterów i prowadzi opowieść. Bloodline, Leia, M&A - rewelacyjne pozycje, każda inna, każda znacząca na swój sposób.

    Nr 2 - Thrawn 1 - za Pryce i za Eliego. W dwójce obojga zabrakło i nadal przez to nie przebrnęłam

    Nr 3 - Kompania Zmierzch - pan Freed to drugie odkrycie obok pani Gray. Dzięki nim Nowy Kanon zdecydowanie zyskuje na jakości. Kompanię uwielbiam za bohatera zbiorowego, za akcję, za sceny walk, za zakończenie i za klimat. I od razu Abecadło też tu dodam, mru piloci!

    Nr 4 - Nowy Świt - gdy bohaterowie byli fajni a nie kukiełkowi, gdy Rae była młoda i uczyła się myśleć samodzielnie, gdy wydarzenia dramatyczne dla jednej planety i księżyca nie musiały od razu mieć znaczenia dla Galaktyki.

    Nr 5 - Before the Awakening - bo pięknie wprowadza nową trójcę i zawiera "mojego" Damerona.

    Nr 6 - Wielka Ucieczka BB-8 - zaczytana totalnie przez całą rodzinę, najlepsza pozycja na doła, plus uczta estetyczna

    Nr 7 - Padme - bo powieści garderobiane też są potrzebne w kanonie. Chyba najbardziej "babska" ze wszystkich książek, nie ze względu na kiecki, ale na pięknie pokazane i prowadzone relacje między kobietami.

    Reszta albo letnio-pozytywna (nawet Aftermath doceniam za scenki i Rae), albo guilty pleasure (Uczeń, hehe) albo ogromne meh i uśpienie (Dziedzic, Ahsoka, a jakże)

    LINK

ABY DODAĆ POST MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..