Bo podobno lecimy.
https://youtu.be/vl6jn-DdafM
NASA deklaruje, że w 2024 roku lecimy na Księżyc i zostajemy. Wierzycie?
Bo podobno lecimy.
https://youtu.be/vl6jn-DdafM
NASA deklaruje, że w 2024 roku lecimy na Księżyc i zostajemy. Wierzycie?
Moje podatki
Już nie mogę się doczekać i zaczynam trenować:
https://youtu.be/5rmb7WhmW30?t=48
Ale na poważnie, to skromnie bardzo. Ostatnio w Canaveral to była cała ekspozycja o przygotowywanej wyprawie na Marsa, Księżyc przy tym to małe miki.
Gunfan poleci tylko jeśli dostanie gwarancję że na Księżycu spotka #starerasy
Enyłej.
Na Fb byłoby "bartoszcze zaczepił Cię"
Ale Fb to, jak wiadomo, zło. Dlatego lepiej zaczepiać na Bastionie. Czuję się zaczepiony.
Nie, nie spotkam starych ras na księżycu. Ani nowych. Ale może i tak bym poleciał. Co nie zmienia faktu, że STARE RASY, KU**A!
Ale ale, wystarczy zostać na ziemi i czekać Ten pan nigdzie wszak nie leciał. Choć być może odleciał
Gdzieś się już z tym zetknąłem. Gość jest popieprzony w stylu, który mi pasuje
Prawdopodobieństwo, że tak będzie jest takie same, jak to, że TROS będzie dobrym filmem.
Czyli 100%, uff, bo już się trochę martwiłem.
Dzięki
I już tłumaczę. Czy szykuje się drugi wyścig kosmiczny? Nie, on już trwa.
Na prowadzeniu jest SpaceX. Ich rakiety są wielokrotnego użytku, co jest absolutnym przełomem. Spójrzcie na Saturna V, najpotężniejszą z dotychczas zbudowanych rakiet, która to zabrała człowieka na Księżyc. Ostatnie modele potrafiły wynieść na LEO (niska orbita okołoziemska, rakiety porównuje się mówiąc, ile potrafią na nią wynieść) nawet 140 t ładunku. Ale z całej 110-metrowej rakiety na ziemię w używalnym stanie wracała tylko mała kapsułka z ciasno upakowanymi ludźmi i sprzętem. SpaceX odzyskuje pierwszy człon rakiet i pracuje nad odzyskiwaniem całości. Dzięki temu koszty lotów gwałtownie zmalały. A BFR ma mieć jeszcze większą ładowność niż Saturn V (chociaż prawdopodobnie chodzi o standardową wersję, która wynosiła ok. 120 t).
Plany mają imponujące: wysłać misje bezzałogowe na Marsa w 2022 r. i ludzi w 2024 r. Nie rozwodząc się nad szczegółami technicznymi: to dużo bardziej skomplikowane niż lot na Księżyc i wymaga dużo więcej przygotowań.
Inną godną wspomnienia firmą jest Blue Origin, ale oni zajmują się raczej lotami suborbitalnymi i około orbitalnymi, a ich najambitniejszy projekt to wysłać lądownik księżycowy.
Oczywiście nie zapominajmy o państwach. Państwo Środka ostro nadgania rywali w walce o tytuł światowego mocarstwa. Nie tak dawno temu wysłali własną misję na Księżyc i zakończyła się ona całkowitym sukcesem. Moim zdaniem to obecnie numer dwa w wyścigu.
Izrael też chciał się coś wysłać na Księżyc, ale nikt się tym jakoś nie przejął. Może to i dobrze biorąc pod uwagę finał misji.
Rosjanie to wrak supermocarstwa. Niemniej trzeba im oddać, że póki co są bardziej aktywni jeśli chodzi o rakiety niż USA.
No właśnie. NASA.
NASA obecnie zajmuje się głównie badaniami naukowymi. Ciągle wysyła sondy, które dostarczają nam niesamowitych informacji o kosmosie. Od zakończenia programu promów kosmicznych nie dysponuje żadnymi statkami kosmicznymi. (Na marginesie, promy były wielokrotnego użytku i były nieopłacalne. A to dlatego, że przygotowanie promu do ponownego startu było bardzo drogie, zwłaszcza w obliczu zmian gospodarczych.)
SLS to rakieta, której możliwości można porównać do BFR czy Atlasa V. Jej projekt istnieje od dawna, ale jak dotąd brakowało pieniędzy na jego szlify, że też o budowie nie wspomnę. Co ciekawe SLS powstała na zlecenie administracji Busha, który chciał wrócić na Księżyc. Plany się zmieniły gdy urząd objął Barack Obama, który (bardzo słusznie) stwierdził, że lepiej lecieć od razu na Marsa. Projekt SLS został stosownie zmodyfikowany do tego, co znamy dzisiaj. Wszystko było w zasadzie gotowe. I wtedy pojawił się Trump.
W tym momencie wypada mi odpowiedzieć na pytanie gdzie lepiej lecieć: na Marsa czy na Księżyc? Tyle że to pytanie jest postawione błędnie. Powinno ono brzmieć: dlaczego nie ma po co lecieć na Księżyc?
Odpowiedź jest prosta: bo tam nic nie ma. Absolutnie nic. Trochę lodu, rzadkiego izotopu helu którego nie potrafimy jeszcze do niczego wykorzystać, nudne skały jakich pełno w kosmosie. Do tego okropne promieniowanie i zdecydowanie za niska grawitacja. I wtedy, i teraz loty na Księżyc są absolutną pokazówą.
Co innego Mars. Nie jest to kandydat idealny na pierwszą pozaziemską kolonię, ale nie można mu odmówić zalet. Przede wszystkim nie aż tak dużo mniejsza grawitacja, podobna długość doby, możliwe istnienie wody w stanie ciekłym czy szczątkowa grawitacja. Kolonia na Marsie to olbrzymie wyzwanie, które wymaga rozwiązania całej masy problemów, ale przynajmniej jest wykonalne na stan dzisiejszych wiedzy i techniki. To pierwszy krok do podbicia kosmosu.
Z tą wiedzą nie jest sztuką zgadnąć, którą opcję wybrać Trump: Księżyc. Całe lata przygotowań spaliły na panewce. Oczywiście skoro SLS może latać na Marsa to może też na Księżyc, ale po co? Przypominam, że podobnie jak przy Saturnie V większość rakiety pójdzie na śmietnik podczas startu.
Przechodząc do sedna, czyli czy USA wyśle w pięć lat stałą misję załogową na naszego jedynego naturalnego satelitę? Wątpię. Wysłać to jeszcze, ale zostać? Bez co najmniej kolejnej dekady przygotowań to misja samobójcza. Przy takim natężeniu promieniowania nawet z najlepszą ochroną człowiek przeżyje może rok. Że o innych komplikacjach zdrowotnych nie wspomnę. Ale to nie jest największa przeszkoda: przy takim budżecie, jak przez ostatnią dekadę, NASA będzie mieć dość środków na taki lot jakoś w 2030 r.
Nie wchodząc w szczegóły to Mars jedynym kandydatem w naszym zasięgu jest, ale pierwszy człowiek który tam się znajdzie będzie miał najsmutniejszy widok na świecie :
https://r-http-19.dcs.redcdn.pl/http/o2/tvn/web-content/m/p5/i/819c9fbfb075d62a16393b9fe4fcbaa5/170f71c2-4ceb-46ea-bea7-8a27fe458dcb.jpg
Co prawda z księżyca wcale nie lepiej, ale zdecydowanie bliżej, no i jeszcze to :
https://s.redefine.pl/file/o2/redefine/cp/jd/jdizggxy9e6igufbvpf5bzrma8x3fyyi.jpg
Właśnie przed chwilą Trump stwierdził, że jednak lecą docelowo na Marsa, a Księżyc ma być jedynie przystankiem. Co wydaje się rozsądne, bo lata 60-te, gdzie bez porządnych testów słało się ludzi praktycznie prototypami, na szczęście minęły.
Lecą na Marsa, którego Księżyc jest częścią. Nie wiadomo co miał na myśli, wiadomo że w każdej znanej interpretacji nie ma racji.
Nuka-Cola napisał:
NASA deklaruje, że w 2024 roku lecimy na Księżyc i zostajemy. Wierzycie?
-----------------------
Kiedyś potrafili polecieć i wrócić, dziś tylko polecieć, ten regres możliwości jest przygnębiający.
🐢
cztery lata później (2029) ma je...ć w Ziemię*. Jeśli NASA wyrobiłaby się z terminem, to pierwsze księżycowe ludki miałyby nieziemski widok - można powiedzieć, jedyny taki w swoim rodzaju
*albo też i lekko ją musnąć
Bez przesady, Apophis jest duzo za mała żeby wyrządzić odczuwalna szkodę dla planety. Może wywołać lokalny kataklizm, ale nadal lokalny. No i według dzisiejszej wiedzy, szanse na uderzenie są minimalne.
Ok. tylko może niech to "lokalnie" będzie gdzieś z dala od powiedzmy tej europejskiej części cywilizacji . Szanse na to, że toto w nas jednak walnie są minimalne - to fakt, ale "coś" o wielkości +/- 325m, nie mówiąc już o masie i prędkości lotu, przelatujące na dodatek tak blisko (zaledwie 31tyś.km.) Ziemi, to mimo wszystko ...
Walnieczyniewalnie, nie zmienia faktu, że (jeśli dożyjemy) czeka nas prawdopodobnie efektowny spektakl na nocnym niebie.
-https://qph.fs.quoracdn.net/main-qimg-45b10e39cce3035883749b56a6429c55
Najpewniej nic nie będzie widać, Apophis przeleci blisko orbity geostacjonarnej. Szanse na uderzenie do 2105 roku nie przekraczają 1:100 000.
Całe szczęście, bo gdyby było 1:1 000 000, to uderzyłby w 9 przypadkach na 10! #pdk
Ten user Bastionu? Nie wiedziałem, że ma taką siłę rażenia.