Niedawno zauważyłam, że na twitterze ludzie wypisywali swoje „komiksowe DNA” (przy hasztagu #ComicBookDNA). Założenie było takie, żeby podawali swój pierwszy przeczytany komiks, ten który ich naprawdę wciągnął w komiksy itp. Akurat w tym samym czasie mój trzyletni syn „przeczytał” z promilem swój pierwszy komiks od deski do deski. I jedno z drugim pchnęło mnie w objęcia komiksowych wspomnień i zapoczątkowało (kolejny raz ) rozmowy o naszych komiksowych początkach z promilem. Pomyślałam, że Waszych historii też z chęcią posłucham.
----
Osobiście nie pamiętam pierwszego komiksu, który przeczytałam lub został mi przeczytany. Komiksy do mojego domu znosił tata, który sam interesował się szeroko pojmowaną fantastyką i przynajmniej część z tych, które kupował dla mnie, sam czytał (a może i wszystkie, nie jestem pewna).
Moje pierwsze komiksowe wspomnienie pochodzi z czasów jak miałam jakieś 5 lat i nie umiałam jeszcze czytać. Tata wrócił do domu, zapewne z pracy i wręczył mi komiks z serii „Kajko i Kokosz”. Wydaje mi się, że to był albo „Cudowny lek” albo „Woje Mirmiła”. Choć prędzej chyba ten drugi. Położyłam się na dywanie w dużym pokoju i studiowałam bardzo uważnie kadr po kadrze.
Natomiast drugie takie wyraźne wspomnienie to już początek podstawówki, chyba 1 klasa. Nasza nauczycielka wymagała, żebyśmy każdego dnia czytali na głos pod nadzorem rodzica przez 10 czy 15 minut, co rodzic miał udokumentować wpisując się w zeszycie (z informacją co i ile czytaliśmy). I pamiętam bardzo dobrze jak razem z tatą siedziałam na łóżku w moim pokoju i ćwiczyłam czytanie na albumie „Gwiezdne dziecko” z serii o Thorgalu.
Myślę, że właśnie jeden z tomów, z którejś z dwóch powyższych serii był moim pierwszym samodzielnie przeczytanym komiksem. Jako faktycznie jedne z pierwszych kojarzę zwłaszcza ww. „Cudowny lek” i „Woje Mirmiła” oraz thorgalowe: „Wyspę wśród lodów”, „Łucznicy” i „Gwiezdne dziecko”.
Poza tym jako małe dziecko czytałam inne tomy z tych serii oraz „Kajka i Koka”, „Jonkę, Jonka i Kleksa”, niektóre komiksy Baranowskiego, coś z „Tytusa, Romka i A’Tomka”, ogólnie co było w domu. Te pierwsze komiksy to chyba wszystko zasługa mojego taty, który przynosił je z wypadów do księgarń i kiosków. Na własną rękę (umowa z babcią o finansowanie ) kupowałam też „Mickey Mouse” i „Kaczora Donalda”. Oczywiście pojawiały się też inne, pojedyncze numery, a to jakiś Alf, a to Spider-Man, coś Wróblewskiego, coś Disneya.
To co charakteryzowało ten pierwszy okres czytania komiksów to trochę ograniczony do nich dostęp. Na moim osiedlu, z punktu widzenia małego dziecka dość oddalonym od centrum, nie było księgarni, ani biblioteki innej niż ta szkolna. Byłam zależna głównie od tego co dostałam od innych. W szkolnej bibliotece nie było tego dużo, ale pamiętam jak wielokrotnie pożyczałam m.in. „Figurki z Tilos” czy te z serii „Ekspedycja”. Drugim takim źródłem był wtedy dla mnie troszkę starszy kuzyn. Lubiłam podczas wizyt u rodziny zostawać na noc u jego rodziców zamiast u którejś babci, bo wtedy mogłam dłużej czytać jego komiksy. A miał takie, których ja nie miałam, jak wszystkie Asteriksy czy niektóre Christy i czego zazdrościłam mu chyba najbardziej te albumy z serii Thorgal, które opowiadały o wyprawie do Krainy Qa.
Druga rzecz jeśli chodzi o te pierwsze komiksy, to wydaje mi się, że na niektóre byłam za młoda jak je czytałam Szperałam po Fantastykach ojca w poszukiwaniu komiksów i czasami niewiele z nich rozumiałam. Nie mówiąc już o niektórych scenach z Kriss de Valnor z Thorgala, z którymi zapoznałam się jako kilkulatka
Jako nastolatka miałam łatwiej, a już od momentu jak poznałam innych fanów Star Wars (w tym fanów komiksów) i zaczęłam chodzić na spotkania Rzeszowskiej Akademii Komiksu, świat komiksów bardzo się dla mnie rozrósł. Po pierwsze poznawałam nowe tytuły, autorów, po drugie ludzi, którzy mogli mi pożyczać różne tytuły, a po trzecie zaczęłam chadzać na Podkarpackie Spotkania z Komiksem i znosić z nich wygrane komiksy. To były czasy gdy rynek komiksów w Polsce zaczął się rozrastać. W tamtych czasach problemem komiksowym stały się finanse. A jak finanse przestały być problemem to zaczęło brakować czasu na czytanie Życie.
Mam oczywiście dużo innych wspomnień związanych z komiksami, ale na razie chcę posłuchać jak wy zaczynaliście przygodę z tym medium.